09.01 The Four of Cups

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

09.01 The Four of Cups - Page 2 Red(1)

Siedziała znudzona tuż przy oknie operowej restauracji, patrząc smętnie na krople spadające na szkło, tworzące wzory równie unikatowe, co krótkotrwałe, spływające łzą ku brunatnej kałuży tworzącej się w środku niewielkiego kanaliku ściekowego podnóża budynku. Z jej zblazowaną miną kontrastował strój - biała sukienka w kolorowe, pionowe pasy, nieregularnie zdobiące kanwę płótna. Aureola hebanowo-złocistych loków nie była niczym ujarzmiona, a jednak wciąż twarz i postawa zdradzały, że jest to ptaszyna w klatce, niekoniecznie fizycznych barier stawianych przez życie, ale tych gorszych - psychicznych, cięższych do skruszenia w abstrakcyjnym świecie własnego umysłu.

Przed nią leżały karty tarota w układzie zdradzającym wróżbę, jaka chwilę temu miała miejsce oraz stały trzy pękate kryształowe kieliszki z różną zawartością czerwonego wina. Jedną z kart trzymała w dłoni i podpierając się łokciami o stół, bezmyślnie gładziła się nią po miękkich wargach pozbawionych makijażu. Z głośników sennie płynęła wiązanka najpiękniejszych arii włoskich z O mio babbino caro, które kompozytor onegdaj pomyślał jako wyśmianie... najpiękniejszych ari włoskich. Zabawne koleje losu. Muzyka zdawała się jednak przepływać bez śladu po pogrążoną we własnych myślach wampirzycę.

@Wei Liu

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- Tak myślisz? To dobrze. Zdam się na twoje interpretacje, bo jak mówiłem, nie znam się na tarocie i wróżbach. - mruknął z uśmiechem, ale był ciekaw tego wszystkiego. Chętnie posłuchałby więcej o tym wszystkim, ale ktoś musiał im przeszkodzić.
Wei bardzo lubił obnosić się swoją sławą i wpływami. Co jak co... Ale był w tym sensie rozpuszczony. Czy było to coś złego? Owszem. Czy przynosiło mu rozrywkę? Oczywiście! Z chęcią popatrzyłby jak Tahira ustawia tego młodzika i jak jego tęga mina zmienia wyraz twarzy na wieść kim ona jest, ale postanowił zabawić się w jej gierkę, bo czemu nie? Usiadł więc i przyjrzał się kelnerowi, jak najbardziej trzeźwym spojrzeniem. Bez domieszki paru dodatkowych składników do trunków, wampiry nie był w stanie się upić. Ani Tahira, ani Wei nie byli więc pod wpływem. Oczywiście napiłby się więcej dla smaku. Uwielbiał słodkie wina. Nigdy sobie nie odmawiał.
Postanowił oddać jednak pałeczkę Tahirze i dowiedzieć się co takiego ma w planach. Westchnął teatralnie na jego ponaglenie w sprawie ich opuszczenia tego przybytku.
- I co teraz przyjaciółko? Lyam bardzo chce się nas stąd pozbyć. - mruknął niby zawiedzionym tonem głosu, ale nie przejmował się w sumie tym człowieczkiem. On jak każdy inny... Niewiele dla niego znaczyli. Szczególnie obce osoby, które go nie znały. Z takimi najlepiej się pogrywało gdy później ta do nich docierała bolesna prawda. Niestety nie wiedział czy Tahira lubi się tak bawić. Wei miał wiele za uszami, wiele osób straciło przez niego pracę i przez jego kaprysy, ale nie był jedynym idolem co tak robił.

@Tahira
@Silvan Zimmerman

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Lyam... – powtórzyła z westchnieniem, wkładając w to tyle słodyczy i rozmarzenia, jakby właśnie szeptała mu to do ucha po upojnej nocy, w podziękowaniu a może w prośbie o jeszcze jedną podróż ku niebieskim szczytom. I tylko jej oczy pozostały beznamiętne, chłodnym onyksowym ostrzem zaburzając delikatny uśmiech rozchylonych warg. Przez moment wahała się, czy niczym wiedźma ze starej baśni, nie wysunąć z talii karty Śmierci mówiąc mu o nieuchronnych zmianach, jakie nadejdą w jego życiu, dobrym efektem byłoby, gdyby pozostawić mu pamiątkę po tym spotkaniu, tymczasem karty które miała należały do jednej z jej ulubionych talii. Dlatego też powstrzymała się od tej sztuczki na rzecz podniesienia się i otarcia się dłonią o jego bark w niespiesznym geście, jakby głaskała lekko nerwowe zwierze.
– Do zobaczenia więc Lyamie. – przygryzła wargę na moment taksując znów jasną szyję, ale szybko powróciła do gniewnej miny. – Myślę, że Twój przełożony bardzo doceni coś dzisiaj uczynił dla tego miejsca, kto wie, może spotka Cie awans i honory o jakich byś nie pomyślał...? – choć słowa ociekały słodkim sarkazmem, niczyj spowiednik nie zadrgałby na te słowa. Och, Tasieńka lubiła bawić się swoimi ofiarami, nawet jeśli finałem nie stałoby się stanie czyjąś kolacją. Tak naprawdę ostatnio zdecydowanie częściej niż kiedyś sięgała po krew syntetyczną, gdzieś jednak chęć tańca i wampirzej kokieterii pozostała i znajdowała ujście w torturze zdecydowanie bardziej subtelnej i długofalowej. Cmoknęła powietrze, posyłając mu słodkiego całusa i zgodnie z prośbą opuściła restaurację ciągnąć Weia za sobą.

@Wei Liu

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Młody wampir nie mógł doczekać się jakże słodkiej zemsty za takie traktowanie. Co jak co, ale musiał przyznać, ze lubił to robić. W Chinach także rozkoszował się władzą. Była w końcu bardzo kusząca i dawała wiele satysfakcji, zwłaszcza, że był sam. Może i teraz kogoś miał, ale czy to stanowiło problem dla rozrywki? Nie chciał być jedynym zabawiającym publikę. Wolał właśnie niekiedy sam zakosztować nieco tego wszystkiego.
Więc gdy Tahira zrezygnowała z aktualnego znęcania się nad kelnerem, Wei nie zamierzał wcale tego robić bez jej pozwolenia. To było jej miejsce... Miał tylko nadzieję, że rewanż będzie słodki.
Wstał chętnie i wyszedł za wampirzycą, opuszczając ten niewdzięczny lokal. Z powrotem nasunął jednak maseczkę na twarz. Choć trochę dzięki temu wyglądał jak jakiś zwiedzający Azjata.
- Skoro odpuściłaś zemsty dzisiaj... Planujesz jakoś rozwiązać nadgorliwego pracownika? - spytał się jej ciekawy czy ma coś interesującego w planach. Zabrał ją jednak na spacerek w kierunku parku, gdzie mogli swobodnie porozmawiać. Wieczorami ludzie po ciężkim dniu pracy zajmowali się wyłącznie swoimi sprawami.
- Wiem, że wiele osób powiedziałoby, że to nie wypada... Ale na szczęście ich nie słucham. - przyznał szczerze, bo może i udawał idealnego idola, ale tak naprawdę wcale takim milutkim modelowym idolem nie był. Miał sporo na sumieniu i wcale nie zamierzał tego negować. Będąc u władzy aż grzech jej nie spróbować i się nie zabawić...
Poprowadził ją do jednej z fontann gdzie mogli sobie usiąść przy niej, a szum wody zagłuszał potencjalnych podsłuchiwaczy.

@Tahira

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Kelner zmrużył oczy i przejechał spojrzeniem po Weiu. Nie mógł się zdecydować, które z siedzącej przed nim dwójki, bardziej działa mu na nerwy. Czy "panicz", który w opinii Lyama, był nieco zbyt pewny siebie, a wręcz i bezczelny, w tych żartach o zmianie personelu, czy "panienka" z gniewną miną, która najwyraźniej obraziła się, bo ktoś jej raczył zwrócić uwagę. Pewnie żadne z nich nie było do tego przyzwyczajone, ale on o to nie dbał, zwłaszcza, że do pomieszczenia weszły dwie elegancko ubrane, starsze panie, a on nie chciał, by nowi klienci byli świadkami tego drobnego incydentu.
W odpowiedzi na sarkazm Tahiry, obdarował ją nieprzyjemnym uśmiechem. Osobiście czuł, że pochwały i może jakiś awans ma już na wyciągnięcie ręki. Nikt z jego współpracowników nie był tak obowiązkowy, a przy tym na tyle obeznany w kulturze i dobrych manierach, co on. Oczywiście para przeszkadzaczy nie mogła być świadoma jego wielu zalet, jako wzorowy pracownik.
- Myślę, że w drodze wyjątku mogę akurat tutaj przyznać pani racje - stwierdził, dalej nie mając zielonego pojęcia z kim tak naprawdę rozmawiał. - A teraz do widzenia. A i proszę. Coś na drogę. - Sięgnął do kieszeni, by położyć na stole dwa lizaki w kolorowych papierkach, przeznaczone dla najmłodszych gości lokalu, w myślach złośliwie dogadując, że był to adekwatny podarek dla tej pary, zważywszy na ich dziecinne zachowanie.
Gdy już się zebrali do wyjścia, popatrzył chwilę za nimi, by upewnić się, że nic więcej nie kombinują i zadowolony z samego siebie wrócił do swoich obowiązków. Tak. Zdecydowanie miał awans w kieszeni.

[z/t]

@Tahira  @Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– On był... doskonały, bardzo poprawił mi humor. – przyznała Tasieńka odfoliowując jeden z dwóch lizaków i proponując wampirowi drugi - jeszcze przed wyjściem zgarnęła je ze stolika, no takich słodkich dobrodziejstw się nie odmawia, zwłaszcza że w operowym standardzie jeden lizak z manufaktury cukierniczej, ręcznie zawijanej masy i zwijanej w słodką dwukolorową kulkę, był wart więcej niż kubek espresso w tej kawiarni. Ileż się nie robiło dla uśmiechu bombelków i zadowolonych min matek. Siedziała na marmurowym gzymsie fontanny rozmarzona. Pochyliła się do niego i zaczęła szeptać swoją fantazję:
– Widzę bankiet dla wiecznych. Nieduży, bardzo elitarny, siedzony white tie, potem może jakieś tańce. Widzę jedną osobę przeznaczoną do obsługi. W eleganckim fraku podającą tatara z ludziny, jakieś przyjemne carpaccio i może trochę wędzonych roladek z uda. Nalewającego gęstą czerwoną krew z karafek. Chciałabym sprawdzić z jakiej jest gliny ulepiony, tak bez większego przygotowania. Najważniejszy test w życiu. Kto wie, może ostatni, a może... – cmoknęła głośno wysuwając żółto-srebrzystą kulkę z ust i rzuciła przyjemny uśmiech do Weia. – Chcę widzieć jego rozbiegane oczka, czuć zapach potu ściekający po jego plecach. Z drugiej strony... widziałam błysk ambicji pod baldachimem długich rzęs. Nigdy nie miałam familianta. Może czas to zmienić?

@Wei Liu


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Pokręcił głową rozbawiony, ale również zgarnął lizaczka ze stolika. Co jak co, ale słodyczy Wei nie odmawiał okej? To była jego słabość, ale i rozkosz. Nie musiał bać się o cukrzycę, ani próchnicę. To było zbawienne.
- Tak? Poprawił? To chyba dobrze? - mruknął do niej spokojnie, choć Wei by się z nim rozprawił. Na ludzkich warunkach oczywiście. No chyba, że ów kelner bardziej by mu zaszedł za skórę. Wysłuchał jednak wampirzycy uważnie i jej planów.
- Familiant? Z niego? Na pewno dobrze wybierasz? Znaleźć odpowiednich ludzi nie jest łatwo, sam nie mam familiantów i nie zamierzam mieć. Choć ich nie potrzebuję. - przyznał szczerze, ale po co by mu byli? Miał familiantów Louisa, a i swoich ludzi, których opłacał. W sumie było to to samo, ale nie wiedzieli o jego wampiryzmie. Nie wiele wiedziało, a i nikt nie drążył. Nie musiał więc się tłumaczyć.
- A jak nie zda? Co jak odmówi z przerażenia? Będzie wtedy wiedział za dużo... Czy to nie zastraszenie Tahiro? - zapytał ją z niewinnym uśmiechem i zabrał się za lizaka. Gdyby on miał wybierać familianta... W sumie nie wiedziałby od czego zacząć. Pewnie by poprosił kogoś doświadczonego o pomoc. Wei nie miał luksusu posiadania rodziny, ani rodu. zawsze był sam. Urok bycia "dzieckiem" kogoś równie samotnego.
- Cóż. Miejmy nadzieję, że jednak jest ambitny i nie puści pawia, albo nie zmoczy spodni, gdy ujrzy jak naprawdę świat wygląda. A nóż okaże ci się pomocny.

@Tahira

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Wypadki chodzą po ludziach. Wezwę do obsługi tego Plumes, najwyżej zamiast podającego, to on będzie podawany. – wzruszyła ramionami, obracając w buzi lizaka od jednego policzka do drugiego. Rozmyślała. – Młody, ambitny, wyszczekany. Wie, że do tej opery nie wchodzą lumpy, a jednak przyszedł i postawił się nam. Oczywiście, brawura i głupota to te same słowa pisane innym fontem, jednak... Miał w oku błysk, który przypadł mi do gustu. – był też blondynem, który absolutnie nie przypominał nikogo na kim by jej zależało. To pomagało. – W operze jest też nowy dyrektor artystyczny, pomogłam trochę w wyborze. To zabawne, ma znak mojej rodziny, mimo że z pewnością nie widnieje w ewidencji. Cóż zrobić jednak, dużo ludzi tatuuje sobie chińskie tygrysy. W ogóle zawsze to mnie zastanawiało, że niby Scaletta śmierdzi włochami, a jednak tygrys. – wyjęła lizaka trochę tak jakby był to papieros. O mało nie wydmuchnęła dymu z przyzwyczajenia.
– Na długo jedziesz?– zmieniła temat nieoczekiwanie. – Nie wiem kiedy przyjdzie mi szukać terminu na wspólne malowanie? – dodała uśmiechając się. – ...bo ostatnio wiesz jak było. Nie wróciłam potem do SAPHIRu. Za bardzo mnie to wszystko wkurwiło, a nie chciałabym... może po prostu miałam złego nauczyciela. – bardzo swobodnie zasugerowała, że Wei byłby lepszym wyborem.

@Wei Liu

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- Jeśli jak najbardziej ci on odpowiada to nie zaszkodzi wystawić go na próbę. Sam byłem familiantem, choć raczej znajdą niżeli wybranym do tej roli. - odparł z ironią w głosie, ale nigdy by tego nie zmienił. Może i stracił rodzinę, ale zyskał nową. Czym miałby się nie cieszyć? Miał wszystko czego potrzebował. W sumie nigdy jego życie nie było wygodniejsze niż w czasach pobytu w Anglii. Miło wspominał tamten okres.
- Chińskie tygrysy... Rzeczywiście ciekawe. Choć kto wie. Może akurat jest jakimś familiantem incognito? - mruknął do Tahiry, ale wiedział skąd te chińskie tygrysy, a raczej domyślał się. W końcu wiedział od Louisa wszystko.
- Nie aż tak. Tydzień, góra dwa. Tak przypuszczam. Nie wiem czy Louis i Selena nie będą chcieli zostać dłużej. Zabieram ich ze sobą. - powiedział z lekkim uśmiechem, ale zaraz pokręcił głową. Wsunął jedną z dłoni do chłodnej wody fontanny, chwilę spoglądając w nią, widząc błyszczące na dnie monety. Hah... Ludzie i ich zwyczaje.
- Spokojnie, na to zawsze znajdzie się czas po powrocie, choć masz rację. Tematyka oraz owy nauczyciel nie trafił do ciebie. Może będziemy mogli temu jakoś zaradzić. - przyznał jej rację, ale nie miał nic przeciw przyjacielskiemu spotkaniu w celu nauki. Wei uwielbiał malować, szkicować, śpiewać, tańczyć... Żył sztuką od zawsze. Nawet jeśli musiał na chwilę przebranżowić się na sztukę zabijania. Ot ciężkie czasy.
- A ty co będziesz robić? Jakieś plany na najbliższy czas?

@Tahira

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Będzie wiedział za dużo przez bardzo krótki czas. Wypadki chodzą po ludziach, a zasada nierobienia do własnego gniazda może być przecież nieco bardziej elastyczna... – mruknęła. W jej głosie nie było widać fałszu, rozważała tą opcję całkiem poważnie, ale potem przyszły inne, ciekawsze tematy. – Znajdą? Nie rozumiem. – nie było w tym oskarżenia, ale prośba i przestrzeń by rozwinął. Tahira sama była "znajdą", dzieckiem zgarniętym z ulicy, więc takie historie interesowały ją podwójnie.

– Na pewno nie jest familiantem, ostatnio przez roszadę na stanowisku głowy rodu miałam dokładny wgląd w służących nam ludzi. – przyznała otwarcie, jej funkcja dla rodu była oficjalnie znana, nie zamierzała udawać, że nie ma dostępu do tak wrażliwych danych. Złośliwe słowa o tym, że pije ją pół Paryża i ona - świadomie lub mniej - daje dostęp do informacji, ktorych nie powinna dawać, ubodła ją na moment jak ostry kamień, co wpadł do buta, a Ty nie masz czasu tego buta zdjąć i wywalić dziada. Żyć jednak trzeba było dalej, choć ewidentnie po tym zdaniu zmarkotniała, nawet jeśli powodem nie była sama osoba Matina. Odwróciła głowę od Weia i zapatrzyła się na brudną i śmierdzącą rzekę ludzi opływającą ich niespiesznie. Łatwiej byłoby ją zaorać niż przez nią przepłynąć...

– Zawsze chciałam zobaczyć Chiny... Zakazane miasto, Smoczy grzbiet ze swoimi tarasami ryżowymi, góry Tianmen... Ech... Może w następnym życiu. – westchnęła ciężko, pogrążając się w apatii i nienawiści do Paryża. – A tak to... pytasz o plany, cóż... dostałam na urodziny operę. Muszę jakoś ogarnąć z czym to się je i jaki jest zakres moich możliwości. Jakiś bankiet, jakieś nocne komplety. Piwnica wydaje się ciekawym miejscem, to Ci mówiłam, jest jednak dużo szczelin, nie jest to do końca zabezpieczone miejsce. Rodowe sprawy, sprawy fundacji, sprawy alkoholowego syntmixu i może praca nad wilkołaczym odpowiednikiem... sprawy, sprawy, sprawy... niekończąca się praca. – Jednym z najbardziej znanych sposobów radzanie sobie ze złamanym życiem prywatnym, była ucieczka w pracę. Szczególnie, gdy ucieczka w narkotyki i bezgraniczne, dekadenckie imprezowanie totalnie przestała spełniac swoją funkcję.



@Wei Liu

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- A to prawda. - odparł do niej spokojnie, bo co jak co, ale jeśli chłopak skończy jako kolacja, to trudno. Nie żeby Wei zamierzał płakać. Ot jakaś totalnie obca mu osoba.
- Louis znalazł mnie na ulicy. Wtedy w Anglii nie było to trudne, bo wszak nie było za wielu Azjatów. Straciłem w tamtym kraju całą rodzinę, by zyskać potem nową. Miałem szczęście i tyle. Inaczej umarłbym na jakieś choróbsko. W sumie gdy mnie przygarnął to dość długo chorowałem. - mruknął w odpowiedzi, ale mimo tragedii i życia na ulicy, próby przetrwania na obcej ziemi, udało mu się dostatecznie długo wytrwać, by wpaść na Louisa. Kompletnie przypadkiem, bo akurat uciekał przez innymi zbirami. Wtedy i Wei był kieszonkowcem i złodziejem. Z czegoś musiał w końcu żyć...
- A to ciekawe... Może ma jakieś inne powiązania z Rodem? Albo to rzeczywiście przypadek... - rzucił luźno, bo tak jak Tahira mówiła. Mogło to być kompletnie przypadkowe zrządzenie losu. Ciekawe, ale nie wykluczone.
- Czemu w następnym? Wszak chyba nie jest zakazane ci podróżować, a takie odległe podróże pozwalają się zresetować i nabrać nieco świeżości. - powiedział pogodnie, widząc, że nieco mu podupadła na duchu. Nie było to jego zamiarem, dlatego jakoś starał się to naprawić.
- Może następnym razem wybierzesz się ze mną? Na pewno przydarzy się taka okazji. - dodał po chwili i zaraz skupił się na jej planach. Z jej słów brzmiało to na naprawdę wiele. Wie cenił w byciu idolem to, że mimo bycia zagonionym, nadal miał ten czas dla siebie. Musiał mieć, by o siebie zadbać i o wizerunek. Było to bardzo wygodne.
- Pamiętaj o czasie wolnym od pracy. Jeszcze będziemy mieli czas, by życie nam zbrzydło. - zaśmiał się cicho i lekko ochlapał ją wodą z fontanny. Paroma kropelkami dosłownie.
- Jaki masz cel w życiu? Jest coś co byś chciała osiągnąć? - zapytał ciekawy jej marzeń i po co chciała sięgać swoimi szponami.

@Tahira

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Jego historii wysłuchała z zaciekawieniem, nawet jeśli był to tylko epilog, a nie pełna księga. Teraz, kiedy siedzieli nad fontanną, od niechceni moczyła dłoń w chłodnej wodzie, odsuwając od myśli wspomnienie wizji, wspomnienie namiętnego pocałunku w otoczeniu ociekającym luksusem. Wieczny Wiatr pozostawał dla niej wciąż zagadkową personą, zazdrościła trochę Weiowi jak blisko jego tajemnic leżał.
– Ja łączę w sobie oba te światy. Byłam znajdą, ale potem dziesięć lat przysposabiano mnie i testowano do tego, czy się nadam. Podróż, nauki, posty... To było życie pełne... – wspomnienia familianckiego życia zawsze były dla niej bolesne, nie przez wzgląd na surowość i ascezę, a fale nostalgii, które odejmowały radość doczesności. Zwiesiła głowę markotniejąc i wzdychając ciężko, ale już nie dokończyła. Wolała temat lęku oczywistego niż nierealnego marzenia o cofnięciu się w czasie.
– Mam paraliżujący lęk wysokości. Wpadam w totalny szał, raz zdarzyło mi się zaatakować obsługę prywatnego jeta gdy tylko rozpoczęła się procedura startu... – zaśmiała się nieco nerwowo i przeczesała mokrą dłonią włosy, odgarniając je w końcu z twarzy. Ostatnie z pytań spotkało się zaś z ciszą. Głęboką, dojmującą ciszą, którą można było zinterpretować na wiele sposobów. Tahira jednak nie patrzyła się na Weia, a wzrok zaczepiła o błyszczące monetki wewnątrz tej wątpliwej miejskiej ozdoby. Myślała, pogłębiając ucisk klatki piersiowej z każdym oddechem. Chciała być szczera, ale to chyba okazało się nienajlepszą strategią.

@Wei Liu

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Nie dziwiła go historia Tahiry. Wiedział, że każdy z wampirów przeżywał własne piekło. To było nieuniknione.
- Brzmi jak dużo pracy. Ja właśnie miałem wręcz przeciwnie. Życie familianta i młodego wampira miałem dość przyjemne. Dopiero gdy Wiatr odesłał mnie do Chin na czas Drugiej Wojny Światowej to zaczęło się moje piekło. Chiny pogrążone były wówczas w wojnie domowej. Nie było łatwo wiązać koniec z końcem. Szczególnie gdy przywykło się do luksusów, a potem zostało z niczym. Dopiero niedawno go odnalazłem. Myślałem, że mój Stwórca nie żyje. Nasz kontakt się podczas wojny urwał... Poniekąd dlatego zostałem idolem. Gdzieś tam wewnątrz łudziłem się, że żyje i przez to mnie zauważy. Ta marna nadzieja na coś się przydała, bo nie ukrywam, że było momentami dość krucho. - mruknął do niej spokojnie, ale nie miał problemów opowiadać o sobie i tym co przeszedł. Było to zanim i wszystko to było też za Tahirą. Były to w większości zamknięte rozdziały, które choć bolały, kształtowały to kim teraz są.
- Oh... Ale to można więc lądem. Pociągiem. Jakoś na pewno. Ewentualnie, raz ciach narkoza i po krzyku. - odparł z lekką ironią i szturchnął ją nieco w ramię dla rozluźnienia atmosfery.
- Nie ma rzeczy niemożliwych! Wszystko można osiągnąć dzięki dobremu planowaniu.

@Tahira

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Spokoj jaki płynął z opowieści jej przypadkowego tej nocy towarzystwa, był jednocześnie przyjemny i bolesny, w tym zazdrosnym ujęciu, niezrozumieniu, dlaczego komuś przychodzi to tak łatwo, gdy samemu posiadało się zaciśnięte gardło. W głowie rozbrzmiały bolesne słowa Constanzy sprzed kilku dni ledwie, w których wypunktowała Tahirze, że pół Paryża się na niej stołuje. Wampirzyca zamyśliła się nad moment, zatopiona w poszumie umykającej miejską pompą wody nad tym, czy to nie była jakaś marna próba opowiedzenia swojej historii bez słów, skoro żadne słowa nie były w stanie opuścić jej ust. Nikomu się nie żaliła na swój los, nikomu poza siostrą przed laty, gdy dowiedziała się o związku ojca. Nagłe emocjonalne zrywy gasiła, próbowała być... dojrzała. Odpowiedzialna.

Gdy powróciła myśl bieżąca, zamrugała kilkukrotnie i uśmiechnęła się rozbawiona do Weia.
– Kilka rzeczy niemożliwych mogłabym Ci wymienić jednym tchem, ale no... może masz rację z tą narkozą? Mało jest osób, które mogłyby mi coś takiego zaaplikować, chociaż przyznaję... znam jedną, która może i nawet byłaby w stanie wymyślić taką narkozę, która by podziałała na wampira i niekoniecznie okazałaby się mało przyjemnym letargiem. – westchnęła smutno. Szkoda, że ze sobą nie rozmawiają. Myślenie o tym, że Silvan jednak chciałby z nią się wybrać na spotkanie o zabarwieniu romantycznym było już na tyle bolesne, że nie zamierzała nawet fantazjować na temat wspólnej wycieczki gdziekolwiek, tym bardziej do Chin.
– Potrzebuję czasu. Myślę, że łatwiej będzie zorganizować wspólne malowanie w zaciszu paryskiego apartamentu, niż wycieczkę po Zakazanym Mieście. – przyznała po chwili uporczywego wpatrywania się w swoje palce. Była tak inna od Tahiry, którą, choć znał krótko, to zdążył poznać jako niestabilny, rozedrgany żywioł. Teraz przypominała raczej wygasłe palenisko, które nawet nie jest za bardzo ciepłe.

@Wei Liu

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei nie miał problemów z opowiadaniem o sobie. Były i tak to bardzo ogólnikowe informacje, gdyż większość nie była zbyt przyjemna do opowiadania, szczególnie w tak rozluźniających acz publicznych warunkach. Idol też nigdy nikomu głębiej o sobie nie opowiadał, poza może dwóm/trzem osobom? Po prostu było to dla niego ciężkie, a i też wymagało od niego wiele zaufania do tejże osoby. Nigdy jednak nie żalił się. Zniósł wszystko choć parę razy próbował to wszystko zakończyć. Nadal wewnętrznie był w rozsypce, ale starał się to wszystko posprzątać. Póki miał jak.
- Zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie, a przez to otworzy się wiele nowych możliwości. Ja uwielbiam latać, zwiedzać i podróżować, choć w Europie nie byłem od ponad kilkudziesięciu lat. Jakoś bałem się, że przeszłość sprawi iż zacznę za bardzo wierzyć w cuda. - mruknął z lekkim uśmiechem, ale no nie spodziewał się wtedy dostać tego listu od Louisa. Był w szoku, ale i choć spadł mu pewien ciężar z ramion i serca, to jednak narosła w nim złość i gniew. Nie był jednak w stanie się zemścić na Stwórcy. Zbyt się rozkleił na jego widok.
- Nie śpiesz się, nie ma po co, zaproszenie do malowania zawsze chętnie przyjmę. To niezwykle odpręża, tak samo jak taniec czy śpiew. Ogólnie sztuka. No przynajmniej mnie... - odparł z rozbawieniem w głosie, ale droczył się z nią niewinnie. Jej wybuch pamiętał do dziś, ale widział stanowczo różnicę w jej zachowaniu.
- Każdy z nas przeżywa takie burzliwe okresy. Grunt to znaleźć ucieczkę, by za długo nie myśleć o problemach.

@Tahira

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Milczała dłuższą chwilę, rozmyślając na temat słów, które wymienili między sobą. Ich przeszłość była w podobna w kilku punktach, ale bardzo rozbieżna w innych, zwłaszcza w zażyłości między stwórcą a stworzonym wampirem. Posmak ust Wschodniego Wiatru z wizji wciąż odciskał się na myśli Tahiry, zaborczym istnieniem. Jej los został napisany odmiennie, a niezgoda w tej najważniejszej dla wampira relacji odcisnęła swoje piętno, zwłaszcza na ostatnich latach jej istnienia. Jej ciemne, palisandrowe oczy zeszkliły się nieco, gdy słuchała rad swojego dzisiejszego towarzysza, które były może i słuszne, gdyby nie ilość szlamu i zgnilizny zgromadzona przez te wieki milczenia i rozpaczliwych prób zwrócenia na siebie uwagi.
– Czasem uciekasz już tak długo, że... – umilkła gwałtownie, czując, jak mocno zacisnęło się jej gardło na słowach, które chciała wypowiedzieć. Odetchnęła głęboko, tłumiąc rozżalenie. Nigdy nie chciała dawać ujścia swemu cierpieniu przy innych, a ostatnio przychodziło jej to z coraz większym trudem. Była po prostu zmęczona. Ileż można biec i udawać, że nic się nie dzieje?
– Czasem nie masz siły już uciekać.– wyrzuciła w końcu, uśmiechając się smutno i podnosząc ze swojego miejsca. – Dziękuję Ci za wspólny wieczór Wei, jesteśmy w kontakcie. Udanego wyjazdu do Chin. Uważaj na siebie. – doplotła kilka uprzejmości, czując, że coraz trudniej oprzeć się jej wewnętrznej fali. Dlatego też nie czekając dłużej, odwróciła się na pięcie sięgając po telefon i łapiąc pierwszą lepszą hulajnogę, by rozbić żal pędem smagającego twarz chłodnego powietrza.

@Wei Liu

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach