Liczba postów : 1122
Louis Moreau "Wiatr"
podstawowe
Wiek: 922 rok urodzenia (1100 lat/na ludzkie 26)
Rasa: wampir czystej krwi
Pochodzenie: Xi'an, Chiny
Wizerunek: Lee Tae-Min
znaki szczególne
• Błękitne oczy, świadectwo przekleństwa, którego karma ciągnie się aż po dziś dzień. Ich kolor nigdy się nie ustępuje czerwieni, nawet pod wpływem silnych emocji.
• Niewielki tatuaż Yin Yang, świeży w wampirzym poczuciu czasu, znajduje się na wewnętrznej stronie nadgarstka lewej ręki.
• Poza tym klasyczna azjatycka uroda: delikatne, wręcz androgeniczne rysy twarzy, czarne włosy oraz oliwkowa cera, którą zgodnie z tradycją, Jun miewa tendencję wybielać.
• Błękitne oczy, świadectwo przekleństwa, którego karma ciągnie się aż po dziś dzień. Ich kolor nigdy się nie ustępuje czerwieni, nawet pod wpływem silnych emocji.
• Niewielki tatuaż Yin Yang, świeży w wampirzym poczuciu czasu, znajduje się na wewnętrznej stronie nadgarstka lewej ręki.
• Poza tym klasyczna azjatycka uroda: delikatne, wręcz androgeniczne rysy twarzy, czarne włosy oraz oliwkowa cera, którą zgodnie z tradycją, Jun miewa tendencję wybielać.
biografia
Strącony z tronu przez swoich pierwszych i ostatnich trzech przemienionych synów, zapieczętowany pod kamieniem grobowca, trwał w stagnacji przez długie lata, aż nie nadeszła pora początku i końca historii. Wtem pod przewodnictwem boskiego wysłannika opuścił więzienie, po czym wyruszył w podróż na szczyty niebiańskich gór, aby dokonać żywota, tym samym kończąc epizod swojego istnienia.
Urodził się Cesarz i umarł Cesarz...
Z pośród trójki to najstarszemu bratu przypadł zaszczyt opuszczenia kamiennego więzienia, założenia rodziny, a potem rodu i prowadzenia go w imię wolności przelanej krwi oraz poświęcenia pozostałej dwójki, która dalej wiernie pilnowała tajemnic pustego sarkofagu, aż do nocy narodzin dziecka.
Wydany na świat w czasach Pięciu Dynastii i Dziesięciu Królestw, w roku 922, dziedzic krwi Pierwszego, a zarazem spadkobierca całego zła. Choć krzyczały o to Niebiosa oraz dwaj bracia, oznaczony piętnem, nieświadomy w niemowlęcej powłoce chłopiec nie umarł. Zaznawszy łaski ojca, przeżył, tworząc pierwszą z wielu anomalii na drodze niechlubnego proroctwa o powrocie Tyrana.
Lecz Los uwielbiał się powtarzać pod manipulacją boskich palców oraz kar za grzechy życia.
Mijały dni i tygodnie, a potem lata, a chłopiec ani myślał iść w ślady swojego poprzedniego wcielania. Rósł i rozwijał się prawidłowo w rodowym ognisku, póki nie rozłożył w pełni ukształtowanych skrzydeł skrzydeł, aby wylecieć z rodzinnego gniazda.
Lata podróży i poznawania rodzimych ziem mijały różnie - raz z wiatrem a niekiedy pod jego włos, lecz to nie odejmowało entuzjazmu. Zza kamiennych drzwi bracia doglądali dziecka i tak samo ojciec, dumny władca klanu, który tylko czasami mniej lub bardziej karcił pociechę za zbytnią pewność siebie i chwalił ją za skruchę oraz czyny na rzecz rodziny, w tym zacieranie wszelkich przeszłych śladów wampirzej bytności odkrytych na mocy ludzkiej ciekawości. Finalnie rad był z malejącego brzemienia obaw, bowiem te z każdym rokiem odpuszczały, przeganiając precz myśl o spełnieniu proroctwa.
Dlatego ten sam Los nie zapomniał i tak oto w Złotej Erze chińskiego Renesansu wyciągnął szpony po swoją ofiarę.
Niespokojne lata Dynastii Song oraz Yuan w końcu przeminęły, otwierając drzwi dla nowej Ery przedziału lat 1368-1644. Zająwszy miejsce poprzednika, zmarłego Yongle, wampir stąpał miękko po usłanej płatkami drodze, aż na schody, a potem tron. Mianowany nowym Cesarzem panował długo i sprawiedliwie w oczach swoich ludzi, zarazem okrutnie obchodząc się ze zdrajcami. Nieobce też mu były wszelkie dworskie intrygi dla zachowania władzy i wpływów rodzinnego domu. Często brał w nich aktywny udział, jak Diabeł, tudzież jego prawowity syn, nieświadomie wypełniając pierwsze słowa proroctwa za pośrednictwem własnym oraz wszystkich swoich ludzi.
Nie pomogła potęga, ni wsparcie brata krwi ani też pośpiech, z którym biegł na ważne spotkanie. Kolejne wersety powieści Los spisał czerwienią krwi oraz masą łez, albowiem gorycz szybko zastąpiła smak rozpustnej słodyczy, kiedy po raz ostatni spoglądał na pobladłe lico. Gdyby tylko nie dał się zaślepić i wciąż miał oczy szeroko otwarte, to być może zdołałby zmienić Los...
Obficie zebrane szkarłatne plony nie zdołały ugasić palącego pragnienia zemsty. Po zejściu do podziemia potwór długo stronił od kontaktów, aż nie dotarły do niego wieści o przebudzeniu się kolejnego monstrum.
Drugi rozdział nastąpił po pierwszym, lecz zamiast ulgi, począł wbijać kolejne gwoździe.
Czas wcale nie uleczył ran, przeciwnie, w kwintesencji roku 1618 rozszarpał je na nowo, a nawet powiększył do niewyobrażalnych rozmiarów. Żałoba stała się jeszcze silniejsza po utracie rodzinnego domu wraz ze wszystkimi bliskimi. Pozbawiony wszelkich sił i powodów do życia wampir liczył, że i jemu przypadnie łaska śmierci. Bardzo się wówczas pomylił, bowiem nie dane mu było przebaczenie u boku brata, który zabrał go ze spopielonych ziem, aby wraz z nim skryć się w cieniu między ludźmi. Po powrocie do zgliszczy domostwa i zniszczeniu wszelkich dowodów istnienia, obaj opuścili Chiny na rzecz podróży na ziemie Japonii.
Odcięcie się od przeszłości wbrew temu, co myśleli inni, było, jest i będzie zawsze ludzkie.
Klimatyzacja w nowym miejscu nie przyszła łatwo, nie po tylu wydarzeniach i nie pod dachem polityki izolacji. Nieocenione okazały się resztki kontaktów oraz stosunkowo dobra znajomość językowo-kulturowa, wygląd oraz umiejętność adaptacji. To właśnie pod jej presją siewca nieszczęść zaczął sukcesywnie zamykać swoje emocje poprzez wyparcie wspomnień aż do ostatniej "łzy".
Pod wspólnym wsparciem obaj bracia wkrótce ustabilizowali swój grunt, a Jun dodatkowo pojął za żonę śmiertelną kobietę, córę jednego z ważniejszych osobistości. Oficjalnie zawarty i związek tym mocniej ustabilizował pozycję wampirów. Przysłowiowy teść głupio spodziewał się dziedzica, albowiem ten nigdy nie miał prawa zrodzić się z ciała ludzkiej niewiasty po połączeniu z wampirem.
Oboje długo nad tym debatowali, w zasadzie podczas rzekomej konsumpcji związku. Połowicznie odcięty od wspomnień i w połowie do nich przywiązany wampir nie potrafił spojrzeć na świeżo pojętą żonę tak, jak powinien patrzeć mężczyzna. Ona z kolei traktowała swój los jak niesmaczny żart i smutny obowiązek, toteż z ulgą przyjęła odmowę bliskości oraz przeprosiny ze strony męża. Wyjawiwszy partnerowi swoje uczucia wobec innego, zgodziła się podpisać diabelski pakt, na mocy którego w zamian za oficjalne pojawianie się razem, zyskała pełnię swobody na poczet swoich schadzek z kochankiem.
A szczęście choć upragnione, w nadmiarze bywało toksyczne.
Mnóstwo łez spłynęło po kobiecych polikach, gdy okazało się, że kochanek nie kroczy już po ludzkiej ziemi. Zabity z uwagi na swoją wiarę, pozostawił partnerkę z brzuchem. Jako praworządny "obywatel" Jun dawno powinien wydać niewierną, ale nie zrobił tego. Choć sam nie wierzył w Boga, uznając jego istnienie oraz rządy wszystkich bóstw za kpinę na wzgląd własnego cierpienia, nie przyjął roli ostatecznego kata. Zamiast tego uznał bękarta z nieprawego łoża, ogłaszając go prawowitym następcą rodzinnego majątku. Wielka radość zawitała wówczas w domu, zarówno w duchu ojca jak i sercu brzemiennej, która długo dziękowała mężowi. Zabezpieczenie jej statusu choć wyglądało jak akt dobroci, nie miało z nią zbyt wiele wspólnego. Obraną drogą Diabeł otworzył dla siebie furtkę do wolności, aby po upozorowaniu śmierci, móc z czystym sumieniem ulotnić się z duszącego ludzkiego życia, odszukać grasującego to tu, to tam brata, po czym wraz z nim opuścić Japonię.
Świat się rozwijał, upadał i wzbijał wysoko, zamykając resztki człowieczeństwa w szczelnej szkatule.
Przez wiele stuleci, a najwięcej w latach 1729 do roku 1800, bracia podróżowali po Europie. Tam po raz pierwszy na znacznie dłużej zaczęli zaznajamiać się z odmienną kulturą, szlifować język, a także zawierać kontakty z mniej lub bardziej istotnymi osobistościami. Co zabawne, czasem takie relacje opierały się wyłącznie na wymianie dziedzictwa kulturowego, a niekiedy łączyły dwa cele w jeden, dla przykładu poprzez zacieranie niechcianych śladów bytności tamtejszych wampirzych klanów przed ludzkimi oczami.
Anegdota jednej z takich przygód doprowadziła Diabła i brata do słynnych paryskich katakumb, gdzie krocząc po labiryncie krętych dróg, niespodziewanie dotarli do zapomnianego grobowca, w którym rzekomo spoczywał nadnaturalny, podobno jeden z dawnych Ereteinów. Pobyt, badania oraz odnalezione tam zapiski z dawnych lat rzuciły odrobinę światła na tajemniczy kult ludzi, czczących uśpionego.
A kiedy nie zostało nic prócz zwykłej stagnacji, na horyzoncie pojawiło się światełko.
Potem nastał czas spokoju i chwilowego postoju w Anglii, do czego niewątpliwie przyczyniło się rozwiązanie komórek Inkwizycji oraz upadek jej głównego trzonu.
Jeśli wierzyć zapiskom, wampiry dość mocno wkręciły się w wówczas zakazane sztuki alchemiczne, w tym podjęcie próby stworzenia legendarnego "Kamienia Filozoficznego". Nabyte przez stulecia zasoby pozwoliły im na swobodne prowadzenie badań z udziałem własnym i ludzkim po dokonaniu stosownych inwestycji w odpowiednie komórki. W tym samym okresie doszło także do ponownego spotkania Azjaty z dobrą znajomą. Jako historyczka, kobieta dołożyła sporo cegiełek w rozwój badań, przy okazji zamieszkując z dwójką braci, co z czasem zaowocowało rozwojem romansu pomiędzy trójką lokatorów.
Zawiązana więź, mimo iż płomienna nie była tym, co przewróciło świat Juna do góry nogami. Wszystko zmieniło się, gdy odnalazł swój dawno zaginiony płomyk...
Czwartej szansy mogło już nie być, dlatego musiał zrobić wszystko, aby jej nie zmarnować.
Przedwojenna luka i Druga Wojna Światowa przerwały swojską sielankę wypoczynku i odbudowy.
Pod presją tylko sobie znanych powodów Diabeł opuścił Anglię, a za nim ruszył brat. Długo go tropił, próbując zrozumieć motywy, przez co w 38 roku przepadł, wzięty w niewolę przez ludzi.
Więziony w 39 roku w Oświęcimiu wampir nie spodziewał się spotkania z inną nieśmiertelną. Był bardzo zły, myśląc, że kobieta, którą bardzo dobrze znał z Junem, ruszyła za nimi, acz nie była to prawda. Poddany masakrycznym eksperymentom powoli podupadał na sile, podobnie jak jego towarzyszka. Chcąc oszczędzić niewieście bólu, systematycznie karmił ją własną krwią. Ostatecznie doprowadziło go to do wycieńczenia i rzekomej śmierci przy kolejnym eksperymencie.
Starał się, jak tylko umiał, lecz strach przed nieznanym wygrał.
Swojego brata, pogrążony w dziwnym zewie Jun, odnalazł w 42 roku. Obarczony poczuciem winy porzucenia swojej szansy oraz narażenia życia ostatniej jednostki rodzinnej, jak dziecko dał się złapać w podobne ludzkie sidła.
Jak na złość, w karze za występki katami okazali się być Ci śmiertelnicy, może niedosłownie, lecz z tym samym pragnieniem kontynuacji nieetycznych badań na żywym obiekcie nadnaturalnym. Ból i męka tortur były nie do opisania, lecz to właśnie z ich powodu, i pewnie w wyniku nieudanego eksperymentu, któregoś pięknego dnia przebudzili uśpionego Tyrana.
Jun niewiele pamiętał z tamtej "krótkiej" chwili, jedynie to, że pod wpływem niewytłumaczalnego szału rozszarpał oprawców, a potem doszczętnie zniszczył wszystkie zapiski z badań poprzez puszczenie całej placówki z dymem.
Dojście do pełni zdrowia zajęło wampirowi sporo czasu. Wykorzystał go na wiele przemyśleń i kontakt z informatorami, w tym załatwienie sprawy kolejnego przetransportowania uśpionego Ryuu w bezpieczne miejsce.
Po trzech latach od dnia ucieczki, w 1945 roku, Ci sami współpracownicy donieśli mu o powstaniu kolejnej generacji rady, która miała przejąć pieczę nad wszystkimi nadnaturalnymi. Za namową pomysłodawczyni, dołączył do grona Rady, w której trwał do pewnego momentu.
I dlatego czekała go długa pokuta i jeszcze wiele trudności przed ostatecznym pokonaniem przeznaczenia, bowiem to wciąż trzymało kosę na jego gardzieli.
Obecnie wampir piastuje stanowisko szpiega Rady: wślizguje się między ludzi, jest oczami i uszami innych członków Najwyższego Grona w świecie przyziemnym. Zawsze grzeczny, elegancki i równie pamiętliwy. Niewiele mówi o przeszłości: miewa tendencję zbywać temat serdecznym uśmiechem bądź okrężną odpowiedzią, jakoby zbywając swojego rozmówcę. Wie, że nie jest już tą samą osobą, którą był kiedyś.
Urodził się Cesarz i umarł Cesarz...
Z pośród trójki to najstarszemu bratu przypadł zaszczyt opuszczenia kamiennego więzienia, założenia rodziny, a potem rodu i prowadzenia go w imię wolności przelanej krwi oraz poświęcenia pozostałej dwójki, która dalej wiernie pilnowała tajemnic pustego sarkofagu, aż do nocy narodzin dziecka.
Wydany na świat w czasach Pięciu Dynastii i Dziesięciu Królestw, w roku 922, dziedzic krwi Pierwszego, a zarazem spadkobierca całego zła. Choć krzyczały o to Niebiosa oraz dwaj bracia, oznaczony piętnem, nieświadomy w niemowlęcej powłoce chłopiec nie umarł. Zaznawszy łaski ojca, przeżył, tworząc pierwszą z wielu anomalii na drodze niechlubnego proroctwa o powrocie Tyrana.
Lecz Los uwielbiał się powtarzać pod manipulacją boskich palców oraz kar za grzechy życia.
Mijały dni i tygodnie, a potem lata, a chłopiec ani myślał iść w ślady swojego poprzedniego wcielania. Rósł i rozwijał się prawidłowo w rodowym ognisku, póki nie rozłożył w pełni ukształtowanych skrzydeł skrzydeł, aby wylecieć z rodzinnego gniazda.
Lata podróży i poznawania rodzimych ziem mijały różnie - raz z wiatrem a niekiedy pod jego włos, lecz to nie odejmowało entuzjazmu. Zza kamiennych drzwi bracia doglądali dziecka i tak samo ojciec, dumny władca klanu, który tylko czasami mniej lub bardziej karcił pociechę za zbytnią pewność siebie i chwalił ją za skruchę oraz czyny na rzecz rodziny, w tym zacieranie wszelkich przeszłych śladów wampirzej bytności odkrytych na mocy ludzkiej ciekawości. Finalnie rad był z malejącego brzemienia obaw, bowiem te z każdym rokiem odpuszczały, przeganiając precz myśl o spełnieniu proroctwa.
Dlatego ten sam Los nie zapomniał i tak oto w Złotej Erze chińskiego Renesansu wyciągnął szpony po swoją ofiarę.
Niespokojne lata Dynastii Song oraz Yuan w końcu przeminęły, otwierając drzwi dla nowej Ery przedziału lat 1368-1644. Zająwszy miejsce poprzednika, zmarłego Yongle, wampir stąpał miękko po usłanej płatkami drodze, aż na schody, a potem tron. Mianowany nowym Cesarzem panował długo i sprawiedliwie w oczach swoich ludzi, zarazem okrutnie obchodząc się ze zdrajcami. Nieobce też mu były wszelkie dworskie intrygi dla zachowania władzy i wpływów rodzinnego domu. Często brał w nich aktywny udział, jak Diabeł, tudzież jego prawowity syn, nieświadomie wypełniając pierwsze słowa proroctwa za pośrednictwem własnym oraz wszystkich swoich ludzi.
Nie pomogła potęga, ni wsparcie brata krwi ani też pośpiech, z którym biegł na ważne spotkanie. Kolejne wersety powieści Los spisał czerwienią krwi oraz masą łez, albowiem gorycz szybko zastąpiła smak rozpustnej słodyczy, kiedy po raz ostatni spoglądał na pobladłe lico. Gdyby tylko nie dał się zaślepić i wciąż miał oczy szeroko otwarte, to być może zdołałby zmienić Los...
Obficie zebrane szkarłatne plony nie zdołały ugasić palącego pragnienia zemsty. Po zejściu do podziemia potwór długo stronił od kontaktów, aż nie dotarły do niego wieści o przebudzeniu się kolejnego monstrum.
Drugi rozdział nastąpił po pierwszym, lecz zamiast ulgi, począł wbijać kolejne gwoździe.
Czas wcale nie uleczył ran, przeciwnie, w kwintesencji roku 1618 rozszarpał je na nowo, a nawet powiększył do niewyobrażalnych rozmiarów. Żałoba stała się jeszcze silniejsza po utracie rodzinnego domu wraz ze wszystkimi bliskimi. Pozbawiony wszelkich sił i powodów do życia wampir liczył, że i jemu przypadnie łaska śmierci. Bardzo się wówczas pomylił, bowiem nie dane mu było przebaczenie u boku brata, który zabrał go ze spopielonych ziem, aby wraz z nim skryć się w cieniu między ludźmi. Po powrocie do zgliszczy domostwa i zniszczeniu wszelkich dowodów istnienia, obaj opuścili Chiny na rzecz podróży na ziemie Japonii.
Odcięcie się od przeszłości wbrew temu, co myśleli inni, było, jest i będzie zawsze ludzkie.
Klimatyzacja w nowym miejscu nie przyszła łatwo, nie po tylu wydarzeniach i nie pod dachem polityki izolacji. Nieocenione okazały się resztki kontaktów oraz stosunkowo dobra znajomość językowo-kulturowa, wygląd oraz umiejętność adaptacji. To właśnie pod jej presją siewca nieszczęść zaczął sukcesywnie zamykać swoje emocje poprzez wyparcie wspomnień aż do ostatniej "łzy".
Pod wspólnym wsparciem obaj bracia wkrótce ustabilizowali swój grunt, a Jun dodatkowo pojął za żonę śmiertelną kobietę, córę jednego z ważniejszych osobistości. Oficjalnie zawarty i związek tym mocniej ustabilizował pozycję wampirów. Przysłowiowy teść głupio spodziewał się dziedzica, albowiem ten nigdy nie miał prawa zrodzić się z ciała ludzkiej niewiasty po połączeniu z wampirem.
Oboje długo nad tym debatowali, w zasadzie podczas rzekomej konsumpcji związku. Połowicznie odcięty od wspomnień i w połowie do nich przywiązany wampir nie potrafił spojrzeć na świeżo pojętą żonę tak, jak powinien patrzeć mężczyzna. Ona z kolei traktowała swój los jak niesmaczny żart i smutny obowiązek, toteż z ulgą przyjęła odmowę bliskości oraz przeprosiny ze strony męża. Wyjawiwszy partnerowi swoje uczucia wobec innego, zgodziła się podpisać diabelski pakt, na mocy którego w zamian za oficjalne pojawianie się razem, zyskała pełnię swobody na poczet swoich schadzek z kochankiem.
A szczęście choć upragnione, w nadmiarze bywało toksyczne.
Mnóstwo łez spłynęło po kobiecych polikach, gdy okazało się, że kochanek nie kroczy już po ludzkiej ziemi. Zabity z uwagi na swoją wiarę, pozostawił partnerkę z brzuchem. Jako praworządny "obywatel" Jun dawno powinien wydać niewierną, ale nie zrobił tego. Choć sam nie wierzył w Boga, uznając jego istnienie oraz rządy wszystkich bóstw za kpinę na wzgląd własnego cierpienia, nie przyjął roli ostatecznego kata. Zamiast tego uznał bękarta z nieprawego łoża, ogłaszając go prawowitym następcą rodzinnego majątku. Wielka radość zawitała wówczas w domu, zarówno w duchu ojca jak i sercu brzemiennej, która długo dziękowała mężowi. Zabezpieczenie jej statusu choć wyglądało jak akt dobroci, nie miało z nią zbyt wiele wspólnego. Obraną drogą Diabeł otworzył dla siebie furtkę do wolności, aby po upozorowaniu śmierci, móc z czystym sumieniem ulotnić się z duszącego ludzkiego życia, odszukać grasującego to tu, to tam brata, po czym wraz z nim opuścić Japonię.
Świat się rozwijał, upadał i wzbijał wysoko, zamykając resztki człowieczeństwa w szczelnej szkatule.
Przez wiele stuleci, a najwięcej w latach 1729 do roku 1800, bracia podróżowali po Europie. Tam po raz pierwszy na znacznie dłużej zaczęli zaznajamiać się z odmienną kulturą, szlifować język, a także zawierać kontakty z mniej lub bardziej istotnymi osobistościami. Co zabawne, czasem takie relacje opierały się wyłącznie na wymianie dziedzictwa kulturowego, a niekiedy łączyły dwa cele w jeden, dla przykładu poprzez zacieranie niechcianych śladów bytności tamtejszych wampirzych klanów przed ludzkimi oczami.
Anegdota jednej z takich przygód doprowadziła Diabła i brata do słynnych paryskich katakumb, gdzie krocząc po labiryncie krętych dróg, niespodziewanie dotarli do zapomnianego grobowca, w którym rzekomo spoczywał nadnaturalny, podobno jeden z dawnych Ereteinów. Pobyt, badania oraz odnalezione tam zapiski z dawnych lat rzuciły odrobinę światła na tajemniczy kult ludzi, czczących uśpionego.
A kiedy nie zostało nic prócz zwykłej stagnacji, na horyzoncie pojawiło się światełko.
Potem nastał czas spokoju i chwilowego postoju w Anglii, do czego niewątpliwie przyczyniło się rozwiązanie komórek Inkwizycji oraz upadek jej głównego trzonu.
Jeśli wierzyć zapiskom, wampiry dość mocno wkręciły się w wówczas zakazane sztuki alchemiczne, w tym podjęcie próby stworzenia legendarnego "Kamienia Filozoficznego". Nabyte przez stulecia zasoby pozwoliły im na swobodne prowadzenie badań z udziałem własnym i ludzkim po dokonaniu stosownych inwestycji w odpowiednie komórki. W tym samym okresie doszło także do ponownego spotkania Azjaty z dobrą znajomą. Jako historyczka, kobieta dołożyła sporo cegiełek w rozwój badań, przy okazji zamieszkując z dwójką braci, co z czasem zaowocowało rozwojem romansu pomiędzy trójką lokatorów.
Zawiązana więź, mimo iż płomienna nie była tym, co przewróciło świat Juna do góry nogami. Wszystko zmieniło się, gdy odnalazł swój dawno zaginiony płomyk...
Czwartej szansy mogło już nie być, dlatego musiał zrobić wszystko, aby jej nie zmarnować.
Przedwojenna luka i Druga Wojna Światowa przerwały swojską sielankę wypoczynku i odbudowy.
Pod presją tylko sobie znanych powodów Diabeł opuścił Anglię, a za nim ruszył brat. Długo go tropił, próbując zrozumieć motywy, przez co w 38 roku przepadł, wzięty w niewolę przez ludzi.
Więziony w 39 roku w Oświęcimiu wampir nie spodziewał się spotkania z inną nieśmiertelną. Był bardzo zły, myśląc, że kobieta, którą bardzo dobrze znał z Junem, ruszyła za nimi, acz nie była to prawda. Poddany masakrycznym eksperymentom powoli podupadał na sile, podobnie jak jego towarzyszka. Chcąc oszczędzić niewieście bólu, systematycznie karmił ją własną krwią. Ostatecznie doprowadziło go to do wycieńczenia i rzekomej śmierci przy kolejnym eksperymencie.
Starał się, jak tylko umiał, lecz strach przed nieznanym wygrał.
Swojego brata, pogrążony w dziwnym zewie Jun, odnalazł w 42 roku. Obarczony poczuciem winy porzucenia swojej szansy oraz narażenia życia ostatniej jednostki rodzinnej, jak dziecko dał się złapać w podobne ludzkie sidła.
Jak na złość, w karze za występki katami okazali się być Ci śmiertelnicy, może niedosłownie, lecz z tym samym pragnieniem kontynuacji nieetycznych badań na żywym obiekcie nadnaturalnym. Ból i męka tortur były nie do opisania, lecz to właśnie z ich powodu, i pewnie w wyniku nieudanego eksperymentu, któregoś pięknego dnia przebudzili uśpionego Tyrana.
Jun niewiele pamiętał z tamtej "krótkiej" chwili, jedynie to, że pod wpływem niewytłumaczalnego szału rozszarpał oprawców, a potem doszczętnie zniszczył wszystkie zapiski z badań poprzez puszczenie całej placówki z dymem.
Dojście do pełni zdrowia zajęło wampirowi sporo czasu. Wykorzystał go na wiele przemyśleń i kontakt z informatorami, w tym załatwienie sprawy kolejnego przetransportowania uśpionego Ryuu w bezpieczne miejsce.
Po trzech latach od dnia ucieczki, w 1945 roku, Ci sami współpracownicy donieśli mu o powstaniu kolejnej generacji rady, która miała przejąć pieczę nad wszystkimi nadnaturalnymi. Za namową pomysłodawczyni, dołączył do grona Rady, w której trwał do pewnego momentu.
I dlatego czekała go długa pokuta i jeszcze wiele trudności przed ostatecznym pokonaniem przeznaczenia, bowiem to wciąż trzymało kosę na jego gardzieli.
Obecnie wampir piastuje stanowisko szpiega Rady: wślizguje się między ludzi, jest oczami i uszami innych członków Najwyższego Grona w świecie przyziemnym. Zawsze grzeczny, elegancki i równie pamiętliwy. Niewiele mówi o przeszłości: miewa tendencję zbywać temat serdecznym uśmiechem bądź okrężną odpowiedzią, jakoby zbywając swojego rozmówcę. Wie, że nie jest już tą samą osobą, którą był kiedyś.
ciekawostki
獸 W swoich upodobaniach i zamiłowaniu do sztuk pięknych Jun swego czasu dołożył sporą cegiełkę finansową do ostatniej renowacji najsłynniejszej opery w Paryżu, Opéry Garnier.
獸 Żyjąc przez tyle stuleci na wodach i ziemiach tego świata, wampir musiał i ukrył wiele antycznych skarbów: od autentycznych ozdób, rękodzieł i szat ze starożytnych Chin: przepiękne wazy, inne naczynia, kamienie czy biżuterię, skradzione za czasów pirackich grabieży na europejskich wodach, po ukochane przez lud śmiertelny złoto, ukryte w ogromnej drewnianej skrzyni. Do dziś nikomu nie udało się jej odnaleźć, a jedynym tropem jest wzmianka o Szkocji.
獸 Azjata często pozwalał sobie na figlarne zachowania ze względu na chytrą cechę aktorzenia - dokładnie tej, która charakteryzuje wampiry z rodziny Scaletta.
獸 Długowieczny ma bardzo charakterystyczną cechę, przez którą cierpiał i seplenił za młodu - określa ją mianem podwójnej pary kłów. Szczęśliwie czas i praktyka pomogły w zażegnaniu kłopotliwego atrybutu. Kolejne lata przyniosły wzrost kunsztu gryzienia. Dziś uznaje to za prawdziwą sztukę, na którą nie każdy zasługuje.
獸 Chociaż toleruje większość typów krwi, to zgodnie z powiedzeniem: je się oczami, jest dość wybredny co do swoich ofiar, które muszą spełnić kilka kryteriów. Jedno jest ściśle związane z silnymi emocjami u ludzi - w szczególności z podnieceniem lub euforią tuż "po". Według wampira krew takiej osoby jest o wiele słodsza.
獸 A ponieważ o taki pokarm należy się postarać, wampir zrezygnował z ciągłych polowań na rzecz doskonalenia sztuki uwodzenia. Dzięki niej wielokrotnie dorobił się ludzkich haremów. Sowicie dbał o każdego przynależnego: zapewniał mu dom, środki do godnego życia, dbał rozwój intelektualny i zawodowy. W ramach zapłaty poza oczywistą wiernością pobierał krew w czasie długich i namiętnych nocnych seansów.
獸 Imię i nazwisko Louis Moreau nie są personaliami, z którymi wampir przyszedł na świat. Mian miał wiele, a te konkretne przyjął po przybyciu do Paryża dla uniknięcia zbędnej papierologii. Jego wymowy uczył się stosunkowo długo, jednak dzięki praktyce przestał plątać język. Okazyjna nauka przypomniała mu dzieje szkolenia się w sztuce posługiwania innymi językami, których w swoim wachlarzu ma całkiem sporo.
Prawdziwe personalia to: Huang Jun Kai - Triumfalny Złoty Król.
獸 Żyjąc przez tyle stuleci na wodach i ziemiach tego świata, wampir musiał i ukrył wiele antycznych skarbów: od autentycznych ozdób, rękodzieł i szat ze starożytnych Chin: przepiękne wazy, inne naczynia, kamienie czy biżuterię, skradzione za czasów pirackich grabieży na europejskich wodach, po ukochane przez lud śmiertelny złoto, ukryte w ogromnej drewnianej skrzyni. Do dziś nikomu nie udało się jej odnaleźć, a jedynym tropem jest wzmianka o Szkocji.
獸 Azjata często pozwalał sobie na figlarne zachowania ze względu na chytrą cechę aktorzenia - dokładnie tej, która charakteryzuje wampiry z rodziny Scaletta.
獸 Długowieczny ma bardzo charakterystyczną cechę, przez którą cierpiał i seplenił za młodu - określa ją mianem podwójnej pary kłów. Szczęśliwie czas i praktyka pomogły w zażegnaniu kłopotliwego atrybutu. Kolejne lata przyniosły wzrost kunsztu gryzienia. Dziś uznaje to za prawdziwą sztukę, na którą nie każdy zasługuje.
獸 Chociaż toleruje większość typów krwi, to zgodnie z powiedzeniem: je się oczami, jest dość wybredny co do swoich ofiar, które muszą spełnić kilka kryteriów. Jedno jest ściśle związane z silnymi emocjami u ludzi - w szczególności z podnieceniem lub euforią tuż "po". Według wampira krew takiej osoby jest o wiele słodsza.
獸 A ponieważ o taki pokarm należy się postarać, wampir zrezygnował z ciągłych polowań na rzecz doskonalenia sztuki uwodzenia. Dzięki niej wielokrotnie dorobił się ludzkich haremów. Sowicie dbał o każdego przynależnego: zapewniał mu dom, środki do godnego życia, dbał rozwój intelektualny i zawodowy. W ramach zapłaty poza oczywistą wiernością pobierał krew w czasie długich i namiętnych nocnych seansów.
獸 Imię i nazwisko Louis Moreau nie są personaliami, z którymi wampir przyszedł na świat. Mian miał wiele, a te konkretne przyjął po przybyciu do Paryża dla uniknięcia zbędnej papierologii. Jego wymowy uczył się stosunkowo długo, jednak dzięki praktyce przestał plątać język. Okazyjna nauka przypomniała mu dzieje szkolenia się w sztuce posługiwania innymi językami, których w swoim wachlarzu ma całkiem sporo.
Prawdziwe personalia to: Huang Jun Kai - Triumfalny Złoty Król.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!