10 II 2023 - Witamy nową Głowę Rodu

+3
Marr
Jun
Yueying
7 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Sala konferencyjna została przygotowana na nadchodzące spotkanie. Stolik z napojami zwierał kawę, herbatę oraz wodę w butelkach dla wszystkich tych, którym podczas rozmów mogło zaschnąć w ustach. Wygodne fotele były odkurzone i tylko czekały, aż wszyscy zebrani raczą zająć miejsca wokół stołu. Drewniany stół w kształcie owalu został przetarty z jakiegokolwiek kurzu, jaki mógłby się na nim znaleźć. Wystrój pomieszczenia był stricte biznesowy, unikający wszystkiego, co mogłoby w jakikolwiek sposób rozpraszać zebranych i tym samym przeszkadzać w trakcie rozmów. Przed salą stał familiant, gotowy odebrać od przybyłych okrycia wierzchnie, a następnie umieścić je w odpowiednim do tego pomieszczeniu.
Z racji sprawowanej funkcji Selena przybyła jako pierwsza, by upewnić się, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i nic nie przeszkodzi w żaden sposób w umówionym spotkaniu. Już wcześniej uprzedziła swoich familiantów, by zajęli się tym, co niezbędne i nie wahali się meldować, gdy coś pójdzie nie tak. Zgodnie z okolicznościami zebrania miała na sobie szary garnitur i dopasowane do niego obuwie na płaskim obcasie, a włosy upięła w elegancki kok. Biżuterii założyła minimalną ilość, z kolczyków zrezygnowała, zostawiając jedynie nieodłączne jadeitowe bransoletki i jedną z białego złota. Wydała ostatnie polecenia i poprosiła jednego z familiantów, by donieśli jej granatową teczkę oraz notatnik znajdujące się na biurku w jej gabinecie. Dopiero po dostarczeniu wspomnianych przedmiotów zajęła swoje miejsce i otworzyła teczkę, grupując znajdujące się w niej dokumenty, a także w odpowiedniej kolejności rozkładając akta na stole. W oczekiwaniu na pozostałych zaczęła przeglądać notatki, czy aby czasem niczego nie zabrakło wśród nich. A jeśli tak, to zanim zacznie się spotkanie, będzie mogła uzupełnić braki. Aby nie robić tego wprost na spotkaniu już teraz rozdzieliła pisma na 6 grup. W końcu nikt nie mógł zostać poszkodowany, a potem uskarżać się, że o niego nie zadbano. Familiantom wydała również przykaz, aby nikt nie przeszkadzał im podczas ceremonii, chyba że będzie to sprawa naprawdę niecierpiąca zwłoki. Z tego też tytułu wyciszyła swój telefon, celem uniknięcia połączeń przeszkadzających w trakcie zebrania.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Czasami przychodziły takie noce, w czasie których należało zdjąć wygodne dresiki i papucie na rzecz przyodziana czegoś odpowiedniejszego na okazję nie byle jaką, bo przyjęcia reprezentanta Rodu, którego członkowie jednomyślnie wybrali nową głową.
Z garderoby zniknęła ciemna elegancka szata: stosunkowo długa, z materiałowym pasem opiętym wokół wąskiej talii i mnóstwem zdobień wyszytych złotą nicią. W szerokich rękawach skrywał się wachlarz - również ciemny i upiększony złoceniami. Spodnie oraz buty nie odbiegały od całości - stanowiły komplet, choć w kapkę skromniejszym wydaniu, aby nie odciągać wzroku od głównej części garderoby, dodatków do niej w postaci biżuterii (kolczyków) z puentą subtelnego makijażu i ukoronowaniem, którego rolę przyjęły pięknie upięte w kitę całkiem długie włosy.
Radny nie kwapił się na przybycie w samotności - jak zawsze towarzyszyli mu jego zaufanie ludzie. To z nimi przyjechał i wszedł do budynku Rady, w którym wkrótce miała odbyć się ważna konferencja. Z oczywistych powodów dwójka śmiertelnych towarzyszy, zamiast przekroczyć próg sali, pozostała na zewnątrz.
-Selenko, jak zawsze onieśmielasz swoim pięknem. - rzekł Louis w bardzo charakterystyczny sposób: grzeczny i dostojny, któremu towarzyszył elegancki ukłon godny miana Cesarza.
Chociaż prywatnie wszelkie spory mieli za sobą, dziś wszelki luz musiał pozostać za kulisami sceny na poczet powagi i dostojności piastowanego stanowiska - przynajmniej w mniemaniu Azjaty, dla którego rozgraniczenie tych dwóch poziomów od zawsze stanowiło ważny element jestestwa.
Po wymianie oficjalnych uprzejmości z domieszką ciepełka dla spokoju ducha, czarnowłosy zajął miejsce obok Seleny.

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Wróć do siedziby rady w takim sobie stanie - i z tego powodu co zwykle - pilnowanie porządku. Dwadzieścia minut później, po prysznicu, miała już niemalże w pełni wysuszone włosy i zaczęła dobierać odpowiedni garnitur na tę okazję. I jak zwykle żałowała jednego, szkoda że to nie odbywało się na polu walki, w zgodzie z zasadą poległ król, niech żyje król. Ileż to ceremoniału pozwalało odpuścić; jedynie pewien istotny detal zostawiało na później. A teraz? Nic tylko udusić się własnym krawatem. Skandal, żeby zbroja płytowa wyleciała z obiegu!
Asystent był zajęty tym co zawsze; asystowaniem, więc musiała obyć się bez jego osoby w orszaku prowadzącym do sali, co zrekompensowała laptopem. Korespondencja rzeczą świętą.
- Hello there - przywitała się, jak przystało na Generała Kenobiego, po czym usiadła przy stole i póki jeszcze mogla, zajmowała się formalnościami.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
No i nadeszła ta noc, gdzie należało przekazać ostatecznie tytuł głowy rodu, dla Sahaka. Wampirzyca postanowiła tej noc pozostawić wszelkie sprawy giełdyjne i biznesowe dla swoich ludzi. Wolała mieć spokojnie czas na to, aby się przygotować. Domyślała się, że zapewne Selena już miała ogarnięte w pełni podstawowe sprawy. Miała jedynie nadzieję, że Marr wróci na czas. O resztę Radnych w ogóle się nie martwiła.
Sama odziała się w suknię w kolorze głębokiej zieleni szmaragdu. Była to pełna suknia, która idealnie podkreślała jej figurę, a i zasłaniała szyję. Długi rękaw w ogóle kobiecie nie przeszkadzał. Suknia była na specjalne okazje tak jak ta. Założyła ją z pomocą familiantki. Włosy spięte miała klamrą. Blond loki spływały na plecy trzymane owym zapięciem w ładzie. Wraz dwójką innych pracowników mini orszakiem ruszyła w kierunku sali konferencyjnej. Podziękowała swoim ludziom skinieniem głowy i weszła do środka. Uśmiechnęła się do już zebranych.
- Witajcie moi mili - powiedziała z uśmiechem. Delikatny makijaż podkreślał jej oczy i szelmowski uśmieszek, jaki to widniał na jej ustach. Po owym krótkim przywitaniu oczywiście nie omieszkała spojrzeć jak odziana była jej córka. Nie zaskoczył jej widok garniaka. Już dawno przestała komentować wybór ciuchów. Zasiadła na swoim miejscu poprawiając swoją suknię.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Marcus wszedł do Sali, w której miało odbyć się zaprzysiężenie nowej głowy rodu. Ubrany był, jak przystało na niego, w garnitur, białą koszulę z czarnym krawatem oraz miał w ręku czarną skórzaną aktówkę.. Jednak coś mogło przykuć uwagę wszystkich. Zwykle nienaganny, niemal żołnierski wygląd, miał jakąś skazę. Podkrążone oczy, delikatny nieład we fryzurze, lekko przygarbiona sylwetka. Całokształt wskazywał na głębokie zmęczenie. Każdy obecny na sali miał okazję widzieć Marcusa po raz pierwszy od wyjazdu Seleny do Chin, czyli mniej więcej od połowy stycznia. Po mieście chodziły już plotki o tym, że Wilkołak zamknął się w swoim biurze. Co mogło być tego powodem? Nie wiadomo.

Skinął wszystkim na powitanie, lecz nie odezwał się nawet słowem. Selenę uraczył jedynie delikatnym uśmiechem, był on jednak bez uczucia, na jaki mógł, by wskazywać. Na twarzy Mężczyzny widać było głębokie zmęczenie i smutek. Tak Smutek. No to by było na tyle jesli chodzi o zachowanie dyskrecji - mruknął w umyśle Wilk. Owszem, ale musieliśmy tu przyjść i liczyliśmy się z tym, że długo nie uda się unikać pozorów. Odpowiedział w umyśle Marcus. Usiadł do stołu i z aktówki jak by niby nic, wyciągnął jakieś dokumenty. Jeśli ktoś tylko do niego podszedł, od razu chował je z powrotem.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
And I hope you die… Nasadą dłoni skręcił kierownicę i wjechał na parking Rady. Na szczęście było dość miejsca, aby mógł zaparkować służbową Teslę krzywo, nie marnując piętnastu minut na wyrównanie. Poczekał, aż utwór z playlisty Halide się skończy, udając, że wcale nie śpiewał do melodii The Moutain Goats i czekał aż wybrzmią ostatnie nuty, aby nie utkwił mu w głowie muzyczny robak. Wyjął kluczyki ze stacyjki i włożył je do kieszeni spodni obok Petera, następnie zdjął z dłoni rękawiczki do prowadzenia i schował je w schowku po stronie pasażera.
Poprawił krawat, który nieco rozluźnił mu się podczas modlitwy w cerkwi.
Bordowy krawat z jedwabnej grenadyny o drobnym żakardowym splocie, mięsisty i szeroki, pasował do postawnej sylwetki Sahaka. Gruba tkanina z misterną fakturą, łatwo dawała ułożyć się w klasycznym splocie pełnym windsorskim, z charakterystyczną łezką. Krawat pochodził z Mediolanu.
Postukał palcami o kierownicę, spojrzał na godzinę na iWatchu, stukając go palcem. Nie lubił, jak się prezentował z ubraniem, ale czasami nosiło się niechciane prezenty aby zrobić drugiej osobie przyjemność. Miał jeszcze cztery minuty. Idealnie. Nie za wcześnie, nie za późno. Wziął swoją aktówkę, sprawdził w odruchu czy miał swój szczęśliwy prezent od Silvana, miał. Nie był zabobonny, ale jeśli miało to pomóc? Może jednak trochę był.
In my life, I hope I lie, and tell everyone you were a good wife… piosenka nadal chodziła mu po głowie. Cudownie.
Nie zamknął samochodu, jedyną osobą, która mogła mu coś zwinąć spod siedziby Rady to Egon, więc nie przejmował się zbytnio. Najwyżej chłopak będzie się dobrze bawić. Z tą myślą wyprostował się, aż strzeliło mu w kościach, poprawił zaczesane do tyłu włosy. Policzki miał nadal gładkie, ale zamierzał wrócić niebawem do brody.
Pod płaszczem, który oddał familiantowi, nosił garnitur, czarny, o dość współczesnym kroju, aczkolwiek nie z najnowszych kolekcji. Sahak pewnie dałby uszyć sobie nowy na tę okazję, ale krótki czas między wiadomością, a wyznaczonym terminem nie pokrywał nawet sprowadzenia wełny.
Podziękował za odbiór okrycia wierzchniego i wprowadzony, stanął przed Najwyższą Radą. W jednej dłoni jego aktówka z notesem, piórem i kopiami raportów, jakie zdał wcześniej, gdyby ktoś go o to prosił, drugą dłoń znalazła się na sercu, gdzie pod białą koszulą ziębił go złoty krzyżyk. Powitał ich w sposób muzułmański, bardzo podobny do azjatyckiego. Dłoń na piersi, skinięcie głową.
Szanowni Radni — przywitał ich i czekał na dyrektywy, na przykład wskazanie miejsca przy okrągłym stole. Ciekawe pomiędzy kim go posądzą i czy skupią się bardziej ku sobie, rysując wyraźną linię my-ty czy jednak usiądą równomiernie

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
Sahak powinien się porządnie zastanowić czy przypadkiem nie ma zadatków na proroka. Taki awans. Chwilę po tym jak Darbinyan pojawił się w siedzibie Rady, na parkingu zaczął kręcić się Egon. W zasadzie ostatnio nawet przestano go pytać co tutaj robi. Pracownicy w budynku Rady chyba zaczęli go traktować trochę jak syna szefa, nie bardzo tylko wiedzieli, którego, bo Egon kręcił się przy różnych Radnych.
Tak czy siak, Sahak jeszcze dobrze nie wszedł do sali konferencyjnej, a jego tesla już została odpalona i Egonek pojechał w siną dal, siać zamęt na ulicach Paryża. Oby tylko bateria za szybko nie zdechła.

| Egonek zt
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Usadowiona plecami do drzwi niespecjalnie miała okazję dowiedzieć się, któż raczył przekroczyć wrota sali konferencyjnej. Jednak wystarczył znajomy zapach i głos… Podniosła wzrok znad swojej dokumentacji, unosząc delikatnie wzrok i taksując wzrokiem szatę Louisa. Uniosła delikatnie wzrok, ale nie był to ani czas ani miejsce na tego typu rzeczy. Biznes to biznes, prywatne rzeczy zostały całkowicie poza drzwiami.
- Lou, jak zawsze rozświetlasz świat swoich poddanych. – jego wygląd aż się prosił o taką odpowiedź, nawet jeśli teraz był to tylko zwyczajny komplement, a nic więcej. Z Marr, która nadeszła chwilę później, nie poszło już tak łatwo. W innych okolicznościach na pewno padłoby „General Kenobi”, teraz jednak powstrzymała taką odzywkę.
- Dzień dobry Marr! – uśmiechnęła się do kobiety, zerkając na zegarek telefonu by sprawdzić, jak wiele czasu jeszcze zostało im do przybycia nowej głowy Rodu. Formalności jak wszędzie musiało stać się zadość. Na widok Liski natomiast westchnęła wewnętrznie. No tak, wszyscy się odwalili, a ona wyglądała przy nich jak biedna sekretarka. Marr nie było sensu liczyć, aż dziwne, że nie przyszła odwalona w zbroję. Trudno, nie zamierzała się przebierać.
- Dzień dobry Lisku. – skinęła jej głową. W takim razie zostawał już tylko Marcus. Miała wielką nadzieję, że udało mu się jakoś uporać z całym tym papierowym bajzlem. Postanowiła sobie, że zapyta o to po ceremonii, przynajmniej dopóki rzeczony wilkołak nie wszedł do środka. Miała zostawić wszystkie prywatne sprawy za drzwiami. Ale na jego widok zrobiło jej się zimno. To nazywał „wszystko w porządku”?! Nie dała jednak po sobie nic pokazać, ten jego uśmiech też jej nie zwiódł. Coś było nie tak jak jasna cholera, więc wyciągnięcie go na rozmowę później wskoczyło na pierwsze miejsce jej listy priorytetów. Teraz odłożyła na bok wszystkie prywatne uczucia, tworzące jedno wielkie kłębowisko, nie pozwalając mu odbić się nawet w oczach. Może najwyżej siedzący obok Lou mógł dostrzec chwilowo spięte mięśnie.
Na widok Sahaka wstała ze swojego miejsca, posyłając mu uśmiech, uprzejmy, aczkolwiek zdecydowanie szczery. W ślad za nim poszedł typowy, azjatycki ukłon, niezbyt głęboki, jako że teraz występowała jako Radna, a Selena.
- Witamy Cię, panie Darbinyan, w Twej nowej roli i cieszymy się, że mimo tak niewielu godzin przeznaczonych na przygotowanie udało Ci się dotrzeć na dzisiejszą uroczystość. Pragnę jeszcze raz, osobiście tym razem, pogratulować tak wspaniałej i jednocześnie ważnej pozycji w Rodzie. Usiądź proszę i zacznijmy oficjalnie ceremonię nadania stanowiska Głowy Rodu Scaletti. – wskazała mu miejsce obok nich, jednak zostawiając pełnię wyboru, w jakim konkretnie miejscu zechce spocząć. Jeśli ktokolwiek z pozostałych miał coś do dodania, jak najbardziej czekała, aż to zrobią. Zajęła swoje miejsce, siadając w sposób elegancki, acz swobodny, a nie jakby ktoś przywiązał jej kij do pleców.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
W chwilach takich jak te na bok odchodziły personalne odczucia i myśli, na które przychodził czas potem lub wcale. “Beznamiętność” pustych słów na przywitanie nie była czymś złym - raczej typowym w zgromadzeniach podobnych takim jak to, gdzie powaga i skrupulatność zawsze stały na przodzie, chowając komizm i swobodę w cień.
Louis był wdzięczny za komplement Seleny, również zauważył jej napięte ciało. Wniosek: otóż nasunął się sam, podobnie jak kolejna myśl z serii: para gołąbków musiała sama ze sobą wyjaśnić kilka rzeczy, bo najwyraźniej coś między nimi zgrzytnęło - coś, co po zerknięciu na Marcusa musiało przedrzeć się jeszcze głębiej, a co pomijając oczywistą reakcję Seleny w tamtej chwili najbardziej zwróciło uwagę szpiegowskiego spojrzenia Louisa.
W przypadku Liska błękitne oczka, którymi mężczyzna oczywiście otaksował kobietę, także doprawiły zupkę własnymi pięcioma grosikami: ktoś tutaj chodził ostatnio wielce rozpromieniony. Przypadek? Takowym nie śmiałby nazwać Louis czegokolwiek: ot ludzka rzecz, wzbijać się i upadać na glebę w czasie wędrówki przez zawiłe relacje – a niech zażyją szczęścia - zasługiwali na to wszyscy bez wyjątki, włącznie z pancerną puszeczką, która po przyodzianiu garniaczka wyglądała całkiem, całkiem.
- Jednomyślność decyzji to bez wątpienia dobry omen. - jak na kulturalnego Azjatę przystało, Louis wstał, po czym pokłonił się Sahakowi: raz w odpowiedzi na przywitanie mężczyzny i drugi, gdy ten raczył zająć miejsce w przy stole. Jego kształt nie powinien nikogo zdziwić - mowa o symbolice, która zakładała równość każdej jednostki z każdą i właśnie dlatego jeżeli nie padł wybór, Louis zaprosił gościa do spoczynku obok siebie.
- Może wpierw... Sahaku, chciałbyś nas o coś zapytać, nim przejdziemy do omawiania kwestii technicznych? To, że Twoja nowa pozycja została niejako już przez nas uznana, z czym wszyscy się zgodzimy, to zwykła formalność. - Louis cały czas był serdeczny i uśmiechnięty.

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Dzień dobry, uszanowanie, czapki z głów, szalom... - stawiała na minimalizm, skinięcie głową dla kolejnych przybyłych radnych, nim nie powróciła do klikania w klawiaturkę laptopa. Tak było przynajmniej do momentu przybycia gwiazdeczki wieczoru, Sahaka. Wtedy to raczyła zaprzestać tej czynności i zamknąć urządzenie. Formalności rzeczą świętą oraz zabawa tym elektronicznym ustrojstwem byłaby wyrazem mało wyrafinowanej bezczelności; Thor jej świadkiem, iż poganie mieli inne w zanadrzu.
Prawdopodobnie jako jedyna nie miała zamiaru udawać, że zebrali się tutaj tylko po to aby formalnie przyklepać na papierze pewien fakt. Za dobrych starych czasów zapewne zajęłaby się ostrzeniem miecza, lecz te niestety wyszły w większosci z użytku, więc zwyczajnie siedziała czekając aż sprawy eskalują z wolnego nurtu w rwący potok. Lou, Selena, Lis - to trio miało lepsze predyspozycje do mielenia ozorem, nawet jeśli z treści miałoby nic nie wyniknąć. Sama Marr? Raptem jedna formalna uwaga do dodania, później, aby nie było niespodzianek w ich jakże kochanej i od dziesiątek lat wyczekiwanej współpracy.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Blondynka z uśmiechem. czy była bardziej rozpromieniona niż zwykle? Nah. Wydawało się. Już chwilkę nie widziała się z Egonem, a papiery same się nie zrobią. Była zwyczajowo tak jak zawszę uśmiechnięta. Proszę sobie w tym momencie jakoś za dużo nie dopowiadać.
Zobaczywszy Marcusa poczekała aż przysiądzie i nim wszedł Sahak na szybko wstała i poprawiła mu nieco włosy. Nie ważne, czy wilkowi się to podobało czy też nie. Na poprawienie koloru po oczami było za późno, ale to zawsze i tak nieco lepiej wyglądało, niż jak ostatnie nieszczęście. Ot był to klasyczny wyskok matczyny, takie poprawianie na ostatnią chwilę. Proszę i w tym wypadku zbytnio sobie nie dopowiadać.
Oto i przybył główny gość imprezki. Blondynka wstała na widok Sahaka uśmiechając się uroczo jak zawsze. Dygnęła na przywitanie lekko się kłaniając jak to przystało na pełnoprawną damę.
- Witaj Sahaku w naszym skromnym gronie. Jak już zostało wspomniane... Gratulujemy uzyskania nowej pozycji w rodzie - wampirzyca uśmiechnęła się uroczo do mężczyzny. -[/b] Coś może do picia? Kawę, herbatę, wodę? -[/b] zapytała idąc w kierunku miejsca, gdzie takowe mogła przyrządzić. Dodatkowo z odpowiedniej szafki wyciągnęła kieliszki i wino z owocu granatu, symbolu Armenii. Polała im wszystkim jak na Matronę przystało. Podała każdemu po kieliszku i jeśli jeszcze ktoś zażyczył sobie inny trunek to wpierw przygotowała, a dopiero potem zasiadła na swoim poprzednim miejscu.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Widział, jak wszyscy zareagowali na jego widok. Zresztą czego się spodziewał. Nie wyglądał najlepiej. Jednak po kolei. Widok blednącej Seleny, o ile można powiedzieć to o Wampirze, a dobra o niej tak, zrobiło mu się ciężko. Unikał jej, tak jak unikał wszystkich innych. Od większości odciął się od połowy stycznia mniej więcej. Plotki wśród nadnaturalnych narastały. Radny zniknął z życia publicznego. Jeśli Sahak słyszał owe plotki gdziekolwiek, to aktualnie patrząc na Marcusa, miał idealny dowód na to, że coś mogło być na rzeczy i coś było ewidentnie nie tak z Wilkołakiem.
Wzrok Louisa przekazywał ni to zrozumienie, ni to obojętność. Jednak mylił się w swoich przypuszczeniach, nie o zgrzyt między nim a Seleną chodziło, a o to, co Marcus miał w tym momencie w głowie. Bo zgrzyt między nimi nastał dopiero teraz, i to bezsprzecznie z winy Marcusa, z czego zdawał sobie sprawę. Gdy Elisabeth poprawiła mu włosy, był nieco zaskoczony. Nie złościł się, bo i nie było o co. Spojrzał jednak na kobietę, a ta mogła dostrzec w jego oczach wdzięczność. Nie pytała, nie dociekała, nawet jeśli gdzieś w głębi martwiła się o niego, wiedziała, że jeśli będzie chciał porozmawiać, sam do niej przyjdzie. Skinął głową na powitanie Sahakowi, po czym wyciągnął do niego rękę na powitanie. Gdyż jak siadali do stołu, ten znajdował się o zaledwie dwa krzesła od niego. - Kawę poproszę - niski chrapliwy głos wydobył się z ust Marcusa. Przyjął kieliszek z delikatnym skinieniem.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Podziękował Elisabeth, decydując, że wystarczy woda, chociaż dziwnie się czuł, gdy obsługiwała go jego szefowa. Woda to element stały dla Sahaka. Zarówno w biurze Seleny (jeszcze tym starym, sprzed amorów pewnej pary), jak i w gabinecie Marcusa wybierał zdecydowanie wodę. Nie był Jezusem, aby zmieniać ją w wino, ale podczas pracy za bardzo skupiał się nad ważnymi elementami, żeby doceniać dobór smakowych fajerwerków.
Wyjął swój notes i otworzył na miejscu zaznaczonym czerwoną wstążką zakładki wszytej w jego grzbiet. Sahak usiadł na najbliższym siebie miejscu, nie zamierzając chodzić dookoła niekomfortowo. Koło otwartego notesu, zapisanego w języku ormiańskim, położył pokrowiec z piórem na którego obsadce wygrawerowano: Ջիգյարդ ուտեմ. Zdjął zawleczkę i dotknął stalówką pierwszego punktu.
Nie otrzymałem żadnych uwag na temat raportów, czy są one wystarczające? Nazbyt obszerne? — mówiąc, przenosił wzrok powoli po każdym z radnych. Pogarda, nieobecność, miłe spojrzenie, wyuczona obojętność, cała gama przed nim, jak talia kart. Przełożył pióro na drugi punkt.
Tajemniczy kodeks. Czy muszę go przyjąć na ślepo? Czy jeśli się nie zgadzam z jakimś punktem, mogę go renegocjować? Jeśli zapoznam się z kodeksem i uznam go za niezgodnego z moimi przekonaniami, mogę odmówić bez konsekwencji? Jeśli z konsekwencjami, to jakimi?
Kolejny punkt w jego dzienniku. Sahak nie tylko przyszedł przygotowany. On także nie uważał tego za formalność.
Radny Moreau mówił o specjalnej umiejętności, która jest mi potrzebna. Znalazłem nauczyciela, który pomoże mi ją rozwinąć. Ile mam czasu na osiągnięcie płynności w stosowaniu? Czy rok jest wystarczającym okresem?
Wątpił, aby oczekiwano od niego, aby z marszu opanował mistyczną niemal umiejętność, która mimo całej naukowego potwierdzenia genezy wampiryzmu oraz likantropii, wymykała się nadal pewnym uzasadnieniom, dostępnym obecnej technologii. Bardziej przekonywała go wilkołacza możliwość odczytania wspomnień z rdzenia kręgowego.
Wreszcie, ostatnie pytanie, którego nie było na kartce. Chyba. Wszystko zapisał po ormiańsku.
Dlaczego wino z granatu?
Granat, symbol śmierci. Łącznik pomiędzy światem żywych i światem martwych. Znak uwięzienia Persefony sztuczką w podziemnych pałacach Hadesa. Czy widzieli go jako naiwną Korę, kwietne dziewczę? A może on sam był dojrzałym granatem, zakazanym owocem, w którego zamierzali wbić zęby? Może wybór owocu nie miał znaczenia, a dobra cena, kraj pochodzenia i ilość gwiazdek w ocenach klientów na jakimś portalu z winami.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Chrapliwy głos Marcusa w ogóle nie pomógł w jakimkolwiek uspokojeniu jej wewnętrznych zmartwień. Ale były one wewnętrzne, czegokolwiek nie pomyślałby sobie Louis, który znając życie wszystko widział, wszystko słyszał i wszystko wiedział. Na propozycję Elisabeth zareagowała w zasadzie tak, jak reagowała zawsze, na każdym jednym poważniejszym spotkaniu.
- Ja podziękuję, herbata wystarczy. – pokłosie tego, gdy alkohol szkodził jej nieco bardziej niż normalnym wampirom, lepiej było więc zwyczajnie nie używać go, gdy spotkania potrafiły trwać godzinami, opróżniając wielokrotności litrów wybranych alkoholi. Dlatego zawsze wybierała albo herbatę albo wodę, kawę pijąc tylko w konkretnych wypadkach. Poczekała na pytania Sahaka, by spokojnie odnieść się do nich, zostawiając też innym pole do wypowiedzenia się.
- Z raportami wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie otrzymałeś uwag, bo ich zwyczajnie nie mieliśmy. – odpowiedziała na pierwsze pytanie, wchodząc w swój tryb Radnej nie mającej życia prywatnego. Tak było lepiej i pozwalało jej po prostu skupić się na gościu, bez zawracania własnej głowy innymi sprawami. Przekręciła się nieco na krześle, by siedzieć bardziej przodem do Sahaka, bo jej zdaniem tak było bardziej kulturalnie prowadzić oficjalne rozmowy.
- Zanim odpowiemy odnośnie czasu, o jakim nauczycielu właściwie mówisz? – spytała rzeczowo, z zaintrygowaniem parząc na mężczyznę. W jej głosie brzmiała jedynie lekka ciekawość, coś na zasadzie pytanie za pytanie, bez zbędnych podtekstów mających uczynić rozmowę trudniejszą, niż w rzeczywistości.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Louis nie był wszechwiedzący: wielu rzeczy nie wiedział, ale prócz nich nie byłby sobą, gdyby nie znał tych kilku “podstawowych” - czyli jak na szpiega przystało. To, że nie zawsze o wszystkim mówił, to już inna kwestia: podobnie jak reakcja na przyjęcie wina - uśmiech oraz skinienie głowy dla gospodarza, bądź gospodyni domu, której wedle wielu kultur przypadał zaszczyt polewania trunków przybyłym gościom.
- Dziękuję. - no a gdyby sam gest nie wystarczył, to Azjata i miłe słówko posłał do blondynki a z nim ciepły uśmiech. Potem jak na egzotycznego wampira przystało, wyjął z magicznego szerokiego rękawa niewielką elegancką drewnianą pseudo “tubę”, w której znajdowała się kopia kodeksu spisana na ozdobnym papierze. Po jej wyjęciu i rozwinięciu, pozwolił sobie przeczytać treść, aby rozwiać wątpliwości Sahaka.

- Pamiętaj: członkowie Rodu podlegają Tobie - Ty natomiast odpowiadasz bezpośrednio przed Radą bądź jej wysłannikami: Duchami, za czyny swoje oraz Twoich podwładnych.
1) Jako wybrany spośród wielu, zyskujesz przywilej poznania wiedzy tajemnej, dzięki której niestraszne Ci będą żadne tajniki na temat Mocy Specjalnej Twojego Rodu.
a) Twoim obowiązkiem pod karą śmierci będzie strzec tej wiedzy, aby nikt nigdy jej z Ciebie nie wydarł: czy to dobrocią, czy torturami.
b) Na Ciebie również spada obowiązek przekazywania nauk, dzięki którym Wszyscy Twoi świeżo przemienieni podwładni zyskają dostęp do unikatowej cechy Twojego Rodu.
c) Jeżeli z jakiś względów kandydat wytypowany na głowę rodu nie spełnia warunków, by móc ów wiedzę przekazać, zobowiązany jest poprosić o to Radę.

2) Choć sprawujesz piecze nad Rodem, jak wszyscy podlegasz prawu Świata Nadnaturalnych. Z tego tytułu masz obowiązek dochowywać tajemnicy istnienia - nie tylko za siebie, ale i wszystkich tych, którzy Tobie podlegają.
a) Prawo to nakłada obowiązek zacierania wszelkich śladów przez Ciebie za Twoje występki i występki Twoich podwładnych w jakikolwiek możliwy sposób, o ile podjęte środki nie zagrożą Tajemnicy.

3) Aby zachować płynność w komunikacji, zobowiązujesz się przekazać Radzie wszystkie podstawowe informacje na temat każdego członka Twojego Rodu, aby w razie potrzeby móc nawiązać szybki kontakt. W tym miejscu nie musisz się obawiać, albowiem Radę obowiązuje klauzula o poufności danych.

4) Nie bój się prosić Radę o pomoc: starsi i bardziej doświadczeni mają obowiązek wesprzeć Cię słowem rady i czynem w chwilach Twojego zwątpienia, abyś nigdy nie zbłądził i nie popełnił błędu przodków, którzy przez własną pychę nie dożyli czasów współczesnych.


Po tych słowach Louis zamilkł, natomiast kopię Kodeksu przekazał Sahakowi.
Akcja miała miejsce po przemowie Seleny i była niejako odpowiedzią na wątpliwości dotyczące tajemnicy Kodeksu, o który zakonnik mógł w każdej chwili dopytać.

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach