12-13.01 Tahira & Silvan

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Miłość? Jakaż się boleść równa tej chorobie?
Miłość! Jakże lekarstwo w świecie przeciw tobie?
Jeśli nie znasz miłości, to jesteś szczęśliwy,
Lecz nie drwij z miłośnika za jego porywy.
Różny jest ten, kto cierpi i kto się weseli.
Dla mnie zagasła wszystka rozkosz, a jeżeli
Umieram od tej żądzy, to na nowe męki
Zmartwychwstaję. Znów cierpię. Łańcuchem udręki
Życie rozkochanego – klnę się – nie inaczej.
Pojmiesz mię, jeśliś doznał miłości rozpaczy.
Ale od senny rojeń myśli twe są letsze –
A serce twoje puste tak, jako powietrze.
Moje serce pod władzą jest okrutnej pani –
Co rządzi niem do woli: ono wszystko dla niej!
Jak ty, drwiłam ja niegdyś z zakochanych szału –
Dziś ginę sama od ognia własnego upału:
Trafiły moją duszę oczu jej cięciwy,
A kogo one trafią...
... ten jest nieszczęśliwy.

Minęła północ. Tułała się po opustoszałej kamienicy jak duch. Jej skóra była zszarzała, usta zdawały się od wieków nie mieć kropli krwi. Carol odeszła. Sahak... nie jej rzecz była pytać. Rozbijała się od szafki do szafki, wywracając zdjęcie za zdjęciem, rozrzucając książki na podłogę. Nie dało się przejść podłogą w kuchni zasłaną okruchami porcelany. Pokój po pokoju, piętro po piętrze... Nowy rok. Nowa ja. Stara ja. Tym razem było inaczej. Normalna rozróba jej pieprzonego więzienia pomagała. Normalnie rozładowała napięcie. Normalnie pozwalała nie myśleć. Teraz myślała, ale wcale nie o ogniu splecionych ciał, ifrytów ukutych w piasku pustyni z ciał umarłych, lecz żywych. Och nie, nie było ognia. Była pusta wściekłość ciszy. Z wrzaskiem cisnęła butelką wina o ścianę. Gówno jej to wino dawało. Dysząc wściekle, powlokła się na poddasze, gdzie w ukrytej lodówce był jedyny słuszny trunek zaspokajający jej pragnienie. Och nie, nie chciała go pić, spotykać się znów z ich wspólnym dziełem. Nie dołożyła za wiele, nawet jeśli kurtuazyjnie mówił jej, że dołożyła swoje. Tak naprawdę nie miała pojęcia, jak to się stało, że jego dzieło jest tak doskonałe. Ubrana w sam stanowczo za duży sweter i przykrótkie szorty, papcie dawno zgubiła rozbijając się o meble, stojące od lat w tym samym miejscu. Oklapła na zakurzonej podłodze, w ciemnym kącie i wbiła zęby w foliową torebkę. Chciało jej się wyć. Każda minuta, każda godzina niepewności doprowadzała ją do szaleństwa, nie sądziła, że można wniknąć w nie jeszcze bardziej. Zbyt wiele było w niej jednak dumy, by odezwała się pierwsza.

_________________

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tylko telefon mi zleciał, hej kurwa nie gaśnij co jes...

po chwili

[głęboki wdech i wydech z cichą wibracją w okolicach 200 Hz] No więc... telefon mi zleciał. Ale już go mam i skurwiel nie będzie gasnąć. Dobrze. Nagrywa. Dobrze. [kolejny głęboki wdech, trzaśnięcie kilkukrotne odpalanej zapalniczki, wdech bardziej charakterystyczny, smoczycy Tahiry, która dopadła do swoich wiśniowych dymiących kominów To jest w ogóle zjebane, bo właśnie doczytałam, że poza takimi zajebistymi skillami jak czytanie emocji i nawet myśli, oraz super giętkością ciała i przyspieszeniem ruchów, Toreadorzy mają... no padniesz jak Ci powiem. Prezencje, jakby ktoś powątpiewał, że są piękni. Musze bardzo przemyśleć, czy rzeczywiście chce być w tym klanie... No ale, ten no dla Ciebie wybrałam Tremere. To jedyne wampiry co posiadły tajemne umiejętności magiczne. To chyba nawet byli magowie którzy przemienili się w wampiry, nie zrozumiałam tego za dobrze... mm... dla Ciebie mam umiejętność czytania (bez picia krwi!) i manipulowania cudzymi wspomnieniami, czytanie przyszłości i... to Ci się spodoba... magia krwi. Wszystko możesz zrobić z krwią co chcesz. Mrozić, gotować, sterować przepływem, masz szereg rytuałów, które pozwalają Ci odbijać zagrożenie jak czosnek, kołki i promienie słoneczne... wychodziłbyś na słońce... [westchnęła z nutą zazdrości, po czym słychać kartkowanie w tle]I jeszcze widzę przy mistrzostwie władza nad ogniem, czasem i pogodą. Nie chciałbyś mnie wziąć na termin?

_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
[Śmiech]
To brzmi... Gdyby to rzeczywiście było możliwe to na pewno chciałbym manipulować krwią. Wyobrażasz sobie ile możliwości badawczych by to mi otworzyło? I jak ułatwiłoby niektóre badania? Mógłbym na przykład... Sprawdzić jak zachowuje się krew podczas lewitacji. Albo spróbować zmienić właściwości osocza, ale na takie, które w teorii nie byłyby możliwe. Na przykład spróbować zmienić kolor krwi, ale bez dużych zmian w samym składzie. No i łatwiej byłoby testować wpływ zmienionej krwi na żywe organizmy. No wiesz. Można byłoby ją przekształcić bez wyjmowania jej na wierzch. Chociaż pewnie I tak najpierw chciałbym ją wyjąć na wierzch, by upewnić się, czy zmieniona nie wyrządzi za dużo krzywd. I może wtedy łatwiej byłoby dopasować smak syntetyków dla wszystkich i nie musiałbym ciągle słuchać, jaka paskudna jest sztuczna krew i jak to nie da się jej pić. Pff...
Naprawdę chciałabyś być u mnie na terminie? Gdybyśmy mieli super moce? Mogłoby być ciekawie. Powinnaś być w tym samym klanie co ja. To znaczy gdyby ta gra była prawdziwa. Moglibyśmy razem bawić się krwią. Toreadorzy brzmią też fajnie, ale ta prezencja... Wiesz. Nie mów nikomu, ale uważam, że coś musi być mocno nie tak z Van der Ereteinami, którzy na codzień nie wyłączają swojej zdolności. Chociaż ciekawi mnie to z naukowego punktu widzenia. Jakie reakcję zachodzą w mózgu kogoś wystawionego na jej działanie, ale nie jest to coś co chciałbym sprawdzać w praktyce.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Rozmowa płynęła sennie, onirycznie, otulona eskapizmem nieistniejącego wampirzego świata i bezpieczną odległością wiadomości nagrywanych sobie wzajemnie przez kolejne godziny. Tahira zdążyła przybliżyć mu inne klany i zawiłe zależności, wzajemne niechęci, sabat i konflikt z wilkołakami czy magami. Opowiedziała mu mechanice, o oddaniu powodzenia swoich akcji w ręce losu żywicznych kostek o wielu ściankach i o tym, jak piękne te kostki potrafią być. Opowiedziała mu o swoim wyjeździe o przebraniu za wampira, w którym każdy podziwiał jej ostre zęby, chwaląc tak rzeczywiste protezy. Opowiadała mu, a on jej, i na krótki moment zapomniała o rzeczywistości, która ją otaczała, przegnitej kamienicy niespełnionej obietnicy. Gdy życzyli sobie spokojnego odpoczynku było już około południa. Nie mogła zasnąć, myśląc o kawiekawie, o spędzonym w taki dziwny, podyktowany narzuconymi sobie ograniczeniami sposób komunikacji. A potem przypomniała sobie o Diunie, o tym, jak Silvan próbował udawać głos Harkonenna i jej kciuk podążył w tańcu, by znaleźć ten fragment. Kciuk jednak wybrał źle, i przez słuchawki wprost do uszu popłynął jego spokojny, zmiękczony alkoholem głos, przez który tylko lekko przebijało drżenie zdenerwowania.

And oh, might we bide again as we used to be

.. i tak odtwarzała tą wiadomość jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze, nie zważając na cienkie strużki łez zatrzymujące się na rynnie wyznaczonej przez zawiłość symetrycznie zaczepionych muszli. No tak. Powiedział mu. Tląca się nadzieja zduszona ciężarem osamotnienia, bolała jeszcze bardziej w swym nieistnieniu, niż przedtem, niż chwilę temu, gdy jeszcze nie zaczęli wysyłać do siebie obrazków... Zwinęła się w kłębek na zakurzonej podłodze poddasza i wpadła w dziwny stan zawieszenia między jawą i snem, śniąc o dachu, który zawala się wraz z nią aż po samą piwnicę.

[KONIEC]

_________________

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach