Grzybkowa Polana - Tahira&Silvan

4 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Musiał przyznać, że im więcej czasu upływało, tym naprawdę bawił się coraz lepiej. Może i nie wszystkie zaplanowane atrakcjs przypadły mu do gustu, jak na przykład parkiet szachowy, bo nie dość, że musiałby tańczyć, to jeszcze ryzykowałby, że tańczyłby do muzyki, która raczej nie mieściła się w jego muzycznych preferencjach, jak chociażby, ta którą ostatnio torturowała go młodsza siostra jubilatki, dlatego też większość czasu spędził w o innych częściach urodzinowej strefy szaleństw Tahiry, rozmawiając z innymi gośćmi, grając w krykieta i uważnie sprawdzając, czy przy słodyczach nie ma karteczek z dziwnymi instrukcjami. No dobrze. Może polecenie na ostatniej babeczce, które kazało mu najpierw spróbować czymś żonglować, po prostu zignorował, ale przecież nikt nie musiał o tym wiedzieć.
Ze wszystkich sal chyba zdecydowanie najbardziej przypadła, ta do której właśnie wchodził. Na wejściu od razu otoczył go dym i przyjazna dla ucha, w odróżnieniu od chociażby takiego Rammsteina, spokojna muzyka. W oświetlonej neonami ciemności od razu dostrzegł Tahirę. Nie planował jej szukać, ale widząc ją otoczoną świecącymi grzybami od razu uśmiechnął się i ruszył w jej stronę. 
- To też część krajobrazu z twojej głowy? - zagadnął wesoło w nawiązaniu do ich poprzedniej rozmowy przy stole, po czym obrzucił wampirzycę wesołym spojrzeniem. - Dalej bawisz się dobrze? - w końcu 200-setne urodziny miało się tylko raz i szkoda bo było zmarnować je na słabą imprezę. Miał jednak wrażenie, że wampirzyca nie mogła się skarżyć na nudę. Liczył tylko, że i prezent udało mu się wymyślić adekwatny do tej okazji. Właściwie to na swój pomysł wwpadł krótko po tamtym pamiętnym, lub właśnie nie skoro dalej nie wiedział, chociażby jak znaleźli się pod stołem, spotkaniu w leśniczówce, gdy Tahira zasugerował projekt krawej bombonierki. Dlatego też dzisiaj wręczył jej duże pudełko, z motywem Alicji w Krainie Czarów, tak by było tematycznie, w którym po otworzeniu, ukazywały się niewielkie anatomicznie poprawne serca wypełnione różnymi rodzajami specjalnie doprawionej krwi, chociaż pamiętając, który synthmix smakował jej najbardziej, Silvan zadbał o to, by tego o smaku whisky było nieco więcej niż pozostałych.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1256
Właściwie miała już zamiar stąd wychodzić. Dobry nastrój zbudowany niczym domek z kart mógłby każdej chwili runąć, nawet jeśli zalany był narkotykowo-alkoholowym klejem. Nie była w stanie już straciła dawno rachubę co wzięła, szczególnie, że degustacja doprawionej tymi wszystkimi atrakcjami krwi gości przebiegała jej zaskakująco sprawnie. Była syta i głodna jednocześnie. Nieziemsko rozewselona i głęboko nieszczęśliwa. Była monetą kręcącą się na krawędzi, która wciąż nie wiedziała którą twarz ukazać.

Przestraszył ją. Dopiero gdy usłyszała jego miękki głos, zdała sobie sprawę, że gapi się na rozmawiajacych w głębi grzybowej pieczary, śmiejących się, chichoczących słodkie słówka. Głupota, nie miała na to wpływu, nie jej było decydować. Ramiona opadły jej, gdy odwróciła się gwałtownie i wtuliła mocno w Silvana, w Marcowego Zająca, opokę normalności w tym szalonym świecie. Jak kotwica ratująca przed sztormem, która nie da rady sobie ze skalą tego co miało nadejść, ale teraz, tutaj... tutaj pomoże.
– Podoba Ci się? – zapytała z zaciśniętym gardłem, zadzierając głowę, próbując dostrzec lśniący spokój, w otulonych kurzymi łapkami oczach, by się nim zarazić, by pochłonęła ją czerń flauty. Byli w oku cyklonu, razem, nie potrzebowała halucynacji, by wyłączyć ucho na gwar rozmów, echa muzyki, w każdym miejscu nieco innej. – Może zorganizuje coś Tobie na 350?Białe, kafelkowe ściany, chłodne symetryczne blaty i przestrzenie pełne kobiet z pomalowaną na czerwono skórą, ubranych w foliowe tuby imitujące szkło? – pokpiwała przywołując maskę błazna, zasłaniającą napięcie i ból pulsujący w chorej głowie.  

@Silvan Zimmerman

_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Zaskoczył go jej nagły ruch, ale dał się objąć, zakładając, że to obecne na imprezie substancje były odpowiedzialne za to niespodziewane przywitanie, zupełnie jakby nie widzieli się tej nocy już wielokrotnie.
- Tak. Podoba. Zwłaszcza tutaj - odpowiedział szczerze, posyłając jej przy tym ciepły uśmiech. - Naprawdę świetnie to wszystko zaplanowałaś. - rozejrzał się po otoczeniu i nie mógł powstrzymać krótkiego śmiechu. - Zastanawiam się tylko, skąd udało ci się wytrzasnąć te grzyby. - Bo trzeba było przyznać, że nawet jak na ich możliwości finansowe, znalezienie wielkich neonowych grzybów i tak nie było łatwym zadaniem. Zmarszczył brwi i znowu się roześmiał, bo przypomniał sobie coś bardzo śmiesznego - A. Tylko tamta głowa na tronie robi za kiepskiego bramkarza, wiesz? Ale to nie ważne. Fajnie się nią i tak rzucało.
I znowu się zaśmiał. Chyba śmiał się dzisiaj więcej, niż zwykle, ale nie jego wina, że wizja tak ubranych kobiet wydała mu się bardzo komiczna. I to jeszcze pomalowanych na czerwono. Pokręcił jednak głową. Nie lubił dużych imprez, a poza tym, co mu po przebranych za krew w zlewce kobietach? Sztuczna krew była sztuczną krwią i dlatego czerpał tyle radości z pracy nad nią. Wątpił, czy jakikolwiek kostium wywołałby u niego podobne poczucie ekscytacji, co myśl o nowych badaniach, czy przełom w kwestii smaku syntetyków.
- Obawiam się, że jednak wolę przyjęcia w innym stylu - oznajmił, wciąż rozbawiony tą wizją, ale zaraz jego uśmiech nieco przygasł. Przez chwilę przyglądając się uważnie jej oświetlonej neonami twarzy próbując zrozumieć, czy tylko mu się zdawało, a Tahira po prostu korzystała z uroków imprezy, czy może coś było nie tak. Delikatnie odwzajemnił uścisk, lekko kładąc swoją lewą dłoń na jej plecach, kiedy prawa już wędrowała, by poprawić jej nieco przechylony turban, ale ostatecznie wycofał się z tego pomysłu. - Na pewno wszystko w porządku? Może chcesz chwilę odpocząć? - spytał, wskazując głową na jedną z pobliskich puf, na której przecież mogłaby usiąść, gdyby chciała.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1256
Pomimo chaosu panującego wkoło, czuła jakby cały czas zatrzymał się w miejscu. Mógł mówić w sumie cokolwiek, jak wtedy, gdy kompletnie pijali rozważali tajemnice wszechświata zaklęte w formule syntmixu. Nie wypuszczała go z objęcia, w strachu, że gdy tylko rozluźni uchwyt, to czar pryśnie, a ją znów porwie cyklon, odrze ze wszystkich masek i rozszarpie na kawałki. Ale teraz była bezpieczna, przez tą krótką chwilę. Oczy jej błyszczały, inaczej niż dotąd. Na moment zapomniała o oddechu, by z nagłym wydechem wtulić się w niego znów.

– Nie czuję się dobrze, tak odpocznijmy... – powiedziała mu w barwną kamizelkę, znajdując sobie enklawę dla swojego istnienia pod skrzydłami przerośniętej muszki. Jak szmaciana lalka dała mu się poprowadzić na puffy, czując przyjemne otępienie i brak myśli, brak emocji, jedynie słodką flautę.

@Silvan Zimmerman

_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Obrzucił ją zmartwionym spojrzeniem i poprawił ten pochylony turban. Dalej wszystko wokół wydawało mu się szalenie zabawne, ale na moment, gdy wpatrywał się w nią, próbując ocenić, co jest nie tak, odechciało mu się żartów o świecących grzybach, czy nawet kostiumie Sahaka, o którym chwilę temu chciał powiedzieć coś zabawnego, by ją rozśmieszyć. Bo przecież gdy ostatnio ją widział biegała zadowolona między salami, wygłupiała się z gośćmi i wydawała się bawić doskonale. Tahira chyba od zawsze kojarzyła mu się z tą radosna, nieco nieokrzesany energią, której ucieleśnieniem wydawała się być jeszcze niedawno tej nocy. 
- Jasne. Chodźmy - skinął głową, i obejmując ją ramieniem zaprowadził do dwóch najbliższych puf, na jednej z których sam usiadł.
- Coś się stało? Potrzebujesz czegoś? - spytał, wciąż bacznie jej się przyglądając. Nie powiedział tego na głos, ale wciąż trochę zakładał, że jej nagła zmiana samopoczucia miała coś wspólnego z różnymi substancjami, również jego autorstwa, których ilość na zabawie była równie wielka co ilość szaleństwa w książce, służącej za główne źródło inspiracji dla jubilatki. Jeśli miał rację, to pewnie Tahira po chwili powinna poczuć się lepiej, gdy jej organizm sprawnie pozbędzie się nadmiaru różnych odurzaczy. Rozejrzał się po pomieszczeniu i nieco przygryzł wargi. Nie był przekonany, czy w obecnej sytuacji przebywanie w miejscu, które niemal całe zostało opanowane przez narkotyczny dym, było najlepszym pomysłem. Z drugiej strony tu przynajmniej można było się wyciszyć. - Może pójdę poszukać jakiejś czystej krwi? - zaproponował, zastanawiając się czy taką w ogóle tutaj znajdzie.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1256
– Czystej? Kh kh kh... – ramiona zadrgały jej, gdy spoczęła obok niego, ze smutkiem i nostalgią wspominając już umykające wrażenie ciepła, jakie czuła, gdy obejmował ją chłodnymi ramionami. Podciągnęła nosem dwa razy, bo nie był to, naprawdę nie był czas na zwierzenia, a tym bardziej zwierzenia kierowane do serdecznego przyjaciela zarówno ojca jak i kobiety z którą właśnie rozmawiał w ten sposób. Tahira nawet nie zadawała sobie pytania co ona miała w głowie, że w ogóle zdecydowała się wpuszczać siedzącego obok, nieświadomego tylu rzeczy naukowca do swojego życia tak blisko, że słowa i myśli realnie zaciskające się na martwym sercu były niemalże na końcu języka. Nie musiała zadawać sobie tego pytania. Sam się pchał dziad jeden.

Wzdrygnęła się, jakby strzepując nadmiar w głowie i sercu. Sięgnęła po shishę i zaciągnęła się mocno, poprawiając ciepłotę niedawno umieszczonego tu węgielka. Wampirzy pracownicy wciąż działali niezauważenie, udając gości w strojach kart i szachowych figur. Musi ojcu kazać dać im premię, za pracę w trudnych warunkach.
– Czysta krew była osiągalna może do 18.30 kiedy nikt jeszcze nie zaczął jeść słodyczy i jedyne co mogło w tej krwi się znaleźć to dwa szoty z wejścia. Jest kilka osób, które zadeklarowały dzisiaj tutaj wstrzeięźliwość, ale... – machnęła z lekceważeniem ręką – nie będziemy przecież chodzić i żebrać o nadgarstek ciężarnych, prawda? – powoli wracał jej lekki ton, nadkruszona maska zrastała się jak rana poddana błogosławieństwu regeneracji. – Twoja też nie jest już czysta, chociaż zdajesz się być nader przytomny jak na tą godzinę? – przekrzywiła główkę, niemal opadła jej na ramię, a wraz z tym nagłym ruchem turban znów zjechał z głowy. Najwidoczniej zapodziała gdzieś wsuwki, które pilnowały właściwej jego pozycji.
Nagle ściszyła głos, pochylając się doń konspiracyjnie, będąc znów osobą, którą spodziewał się widzieć w tym miejscu:
–...próbowałeś już grzyba? – zapytała kiwając głową w kierunku olbrzymiego tortu umieszczonego na środku polanki. Dostrzegła też, że brzegi miał już naruszone. Oho... ktoś tu się częstował nim szybciej niż planowane. Wewnętrzny chochlik, któremu wracały kolory uśmiechał się jak Grinch na myśl o unicestwieniu świąt.

@Silvan Zimmerman

_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Powstrzymał się od przewrócenia oczami. Wiele rzeczy tutaj rozumiał, ale tego, by na urodzinach w ogóle nie podawano najzwyklejszej krwi bez żadnych ulepszaczy zrozumieć już nie mógł. Jak ktoś miał wytrzeźwieć, skoro jedyne co mógł wypić i zjeść to więcej odurzających substancji. No tak. To były urodziny Tahiry. Chodziło właśnie o to, by nikt nawet nie próbował być trzeźwy. Będąc szczerym ze sobą samym tego też nie do końca rozumiał. Chociaż nie jemu było oceniać, skoro sam był odpowiedzialny za kilka z podawanych tutaj substancji.
Zaśmiał się.
- A co? Wolałabyś żebym był mniej przytomny i znowu zgubił spodnie? - spytał rozbawiony. Silvan był na tyle trzeźwy, by wyglądać na w miarę kontaktującego, i też się tak zachowywać, ale na tyle otumaniony przez shoty i podawane słodycze, że nawet nie pomyślał o tym, jak głupio  brzmiało to co właśnie powiedział. Zamyślił się na chwilę. - Właściwie to czemu nawet słodyczom nie mogłaś darować, by ich nie… ulepszyć?
Tak, jak turban uparcie nie trzymał się prosto na jej głowie, tak on uparcie postanowił go jej poprawiać. 
Nagle Tahira ponownie odżyła i wszystko wydawało się być znowu w porządku. Zerknął na tort, a potem znowu na nią, a na jego twarz wypłynął szeroki uśmiech, głównie wywołany widokiem tego specyficznego błysku w jej oczach. 
- Nie. A powinienem? - Rozbawiony ponownie spojrzał w kierunku cukrowego grzyba i przygryzł wargi. Znając ją na pewno coś w nim było, tak jak we wszystkich słodyczach tutaj. Z drugiej strony od małego kawałka nic nie powinno się wydarzyć, a w tym momencie imprezy, był już zdecydowanie bardziej otwarty na ryzyko i szaleństwo, niż jeszcze kilka godzin wcześniej. Dalej jednak nie był do końca pewny co z Tahirą, chociaż przyjaciółce ewidentnie wrócił typowy dla niej humor. - Na pewno czujesz się już lepiej? - Nie chciał dopytywać, co się dokładnie stało, skoro wcześniej zignorowała jego pytanie na ten temat. Wolał jednak się upewnić, czy była gotowa na dalsza zabawę i torty wyglądające jak wyrwane ze snów zapalonych grzybiarzy.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1256
Co ciekawe, najbezpieczniejszym miejscem do picia i jedzenia, był właśnei stół jubilatki, który zdawał się swoim wystrojem totalnie przeczyć temu. Alkohol nie był tam niczym wzmacniany, co więcej, znajdowały się tam też imbryczki ze wstążkami, których zawartość tylko imitowała napoje wyskokowe. Również absolutnie wszystkie słodycze począwszy od babeczek na na kaczce z odgryzioną dupą skończywszy były "czyste". Ze wszystkich swoich pomysłów Tahira oceniała, że chyba parkiet do krytkieta był najbardziej podstępną lokacją, zarówno przez specjalną dostawę ciastek od Jacka Richiego, jak i przez wzgląd na różne tam ukryte atrakcje...

Niemniej teraz, byli tylko we dwoje. Zmrużyła oczy, jak kotka na rozgrzanym słońcem blaszanym dachu. Jego troska, była niczym puchowa kołderka, otulająca serce przytępione bólem. Wampirzyca poczuła, jak zdradliwe oczy wypełniają się łzami, których w ogóle tam nie chciała, a zdradliwe usta szepczą, nim zdążyła cokolwiek zareagować.
– Wcale... ale to nie jest ważne, kiedy jesteś obok... – Słowa padły i tego nie dało się cofnąć, ale zamglony narkotykami i alkoholem umysł pospiesznie dotykał fluorescencyjny poszum, który miałby przykryć znaczenie tegoż wyznania – ... jesteś i chcesz spróbować tortu. Nie wyobrażałam go sobie degustować z kimkolwiek innym niż moim Marcowym Zającem! – poderwała się jak wypuszczona sprężynka, łapiąc już odruchowo za głowę, żeby znów nie stracić fioletowego nakrycia.

– Wstawaj, nie każ mi myśleć, że jesteś stary i boisz się wyzwań. – tak jak on ją prowadził, ku odpocznieniu, tak ona wyciągała go znów w sztorm, ku nieznanemu. "Grzybek" był bardzo słodką pokusą i bardzo niebezpieczną. Przy różnych konsekwencjach tego, co się mogło stać, zgubienie spodni byłoby najmniejszym problemem. Nie mogła się doczekać, myśląc o tym, że później go jakoś będzie przepraszać...

– Ale nie bierz za dużo, nie nie... jak w Alicji, musimy ułamać tylko kawałek. – przestrzegła go widząc po nacięciach, że niektórzy poszaleli z ilością substancji psychoaktywnych. Pocieszała się, że efekt choć intensywny, powinien utrzymać się krótko. Ekscytacja i iskrząca mania wypierała bezkresną rozpacz wypełnioną łapczywymi demonami. Tańczyła dalej na krawędzi, nie szukając nawet noża czy talerzyka. To był Grzyb. Tego nie jadło się jak zwykłe ciasto.

@Silvan Zimmerman @Sahak Darbinyan

_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Wyznanie Tahiry nie umknęło jego uwadze i chociaż nie potrafił określić, co to dokładnie było, coś w jej słowach zaburzyło spokój w jego głowie. Nie chciał jej już wypytywać co się stało, skoro sama nie paliła się do takich wyznań, ale to co powiedzIała potem, jakoś dziwnie utknęło mu w głowie. Spojrzał się na nią z uśmiechem, którym próbował odwrócić uwagę od zmieszania widocznego w jego oczach. 
- Okey - rzucił w końcu, nie wiedząc co lepszego mógłby w tym momencie powiedzieć, ale szybko dodał. - Po prostu wiedz, że gdyby coś się działo, zawsze mogę cię wysłuchać - A potem powrócił temat tortu i jego myśli odpłynęły w zupełnie innym kierunku. 
- Już wstaje - zaśmiał się, sam energicznie zrywając się z pufy. - Przecież nie wypada dzisiaj, by ktoś inny, niż jubilatki zasługiwał na miano starego - zażartował i dał jej się poprowadzić do ciasta. 
W przeciwieństwie do Tahiry, znalazł sobie jakiś talerzyk i nałożył na niego niewielki kawałek lukrowanego grzyba zgodnie z tym co zaleciła mu przyjaciółka. Zanim jednak wziął słodką przekąskę do ust spojrzał uważnie na wampirzycę. Nie chciał za dużo myśleć, co się stanie gdy to zje, zakładając, że w normalnych okolicznościach, obecnie nieco przytłumiony, zdrowy rozsądek, odradziłby mu ten pomysł. Pamiętał jednak  co powiedziała do niego przed chwilą Tahira i pamiętał w jakim stanie była, gdy się tutaj spotkali. Chciał poprawić jej humor, a skoro mógł to osiągnąć jedząc teoretycznie podejrzane ciasto, to najwyraźniej właśnie to musiał zrobić. Zresztą co najgorszego mogło im się stać? Najwyżej chwilowo osiągnie podobny stan umysłu, co Sahak, któremu obecnie mieszały się chyba wszystkie języki świata. 
- Ale jeśli zacznę robić coś bardzo głupiego, powstrzymaj mnie - poprosił swoją partnerkę w zbrodni jedzeniu podejrzanych słodyczy i ugryzł kawałek tortu.
@Tahira Darbinyan

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Na początku Silvan mógł myśleć, że jego tort był wadliwy, nic bowiem się nie działo. Z pozoru. W kąciku oka zaczął widzieć nagle kreskę, jak namalowaną pędzlem, niestaranny kontur, idący po ścianie, wchodzący na twarz Tahiry, malując jej twarz. Jak w animacji poklatkowej, nagle wszystko zaczęło wypełniać się malunkami różnokolorowych trójkątów, bez zwracania uwagi na przestrzeń i jej głębie, jakby wszystko było zdjęciem, płaskim płótnem, na którym ktoś bazgra półprzejrzystą mozaikę farbą.
Przypominało to nieco teledysk do Somebody That I Used To Know, tylko kolory były dużo mocniejsze i bardziej elektryzujące, jakby tchnęło z nich życie, stanowiły żywe barwy. I te barwy zaczynały się też wypełniać. Roślinami tam, gdzie zieleń, wodą i lodem gdzie błękity i biele, płomieniem, gdzie czerwienie i piaskami gdzie pomarańcze. Kolejny witraż, fotograficzny, namalowana na ciałach gości.
Dla Tahiry świat się zmienił. Nagle przyszło kolorowe światło, prosto na nią. Katedra. Ona, z wielką księgą, taką, że nie mogła przekładać stronice jedną dłonią, bo by się zagniotły. Musiała to być biblia, lecz zamiast zwykłych malunków, wszędzie były grzybki. Kolorowe, wesołe grzybki, różnorodne, wielorakie kształty namalowane, ale jakby istniejące w przestrzeni. I ona w wielkim kapeluszu z grzyba muchomora, stojąca na ambonie, a pod nią morze żółtych Minionków z bajki, w grzybnych kapeluszach. I oto padają z jej ust słowa, lecz te słowa to grzybki. Minionki wiwatują!
Grzybkowa bogini!
Grzybkowa bogini!
Grzybnia!
Minionki robią meksykańską falę, są ich tysiące, a wszyscy pod jej przewodnictwem.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1256
– Ależ oczywiście. – skłamała tak słodko oczywiście, jak tylko było to możliwe i zjadła. Słodycz rozpłynęła się na jej języku grzybnią i myśl o grzybie najwidoczniej zainfekowała myśl, serce i czyn. Czuła ciężar w dłoni, świadomość jak ugina się pod ciężarem wizji. Była tylko połowicznie świadoma tego co się dzieje, zachłyśnięta obrazem i czcią jaką ją obdarzono. Kapłanka czy kapłan? Papieżyca z oceanem za plecami, czy papież z wiernymi wyznawcami u stóp, z głową ukrytą pod ciężką mitrą twardych dogmatów zakazów i nakazów. Lecz to nie mitra, to ciężkie rondo nie wyświęconej, a bogini ucieleśnionej. Matki pocieszycielki grzybowej...
Dłonie ciążyły i głowa uginała się pod ciężarem. Grzybowa pieśń pachnąca pieczarką i borowikiem unosiła ją falą dotykających ją dłoni, wielbicieli, wyznawców...

Bierzcie i jedzcie z niej wszyscy...

Tahira bez słowa położyła się na podłodze. Na wznak, z rękami rozłożonymi na boki, zamkniętymi oczami i błogim uśmiechem obmalowanym na jej przyćpanej twarzy.

@Silvan Zimmerman @Sahak Darbinyan

_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Nie wiedział czego się spodziewał, gdy brał kawałek okropnie słodkiego grzyba, ale z pewnością nie tego. Najpierw zamrugał parę razy, nieudolnie próbując pozbyć się z pola widzenia upartych kresek, ale te za nic nie chciały sobie pójść. Wręcz przeciwnie. Było ich coraz wiecej, układały się w trójkąty, wypełniały kolorami, a nawet obrazami. Przez chwilę rozglądał się zafascynowany tym widokiem, chcąc przekonać się jak teraz wygląda każdy obiekt i każdy gość w pomieszczeniu. Co ma na sobie więcej zieleni i roślin, a co błękitu i wody. Przypominało mu to trochę momenty, gdy na telefonie w galerii próbuje się wybrać jakiś ładny filtr do zdjęcia, ale niechcący klika się jeden z tych dziwnych artystycznych i wszystko nagle wygląda jak ze snu artysty pod wpływem. 
Wciaż zafascynowany tym co widzi, przeniósł swoje spojrzenie na podłogę, w skupieniu próbując policzyć ile jakich trójkątów się na niej znajdowało. Dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści… Trzydzieści piaskowych pomarańczowych trójkątów… Nie, nie. Zaraz. Nie trzydzieści. Albo on oszalał, albo niektóre plamy wybrały wolność i właśnie zmieniły swój kolor. Usiadł na podłodze I spojrzał ma swoją dłoń. Teraz dużą jej część zajmował niebieski trójkącik pełen lodu i wody. Przyłożył ją do zielonego fragmentu na podłodze, wypełnionego większymi i mniejszymi kaktusami. Chciał sprawdzić, czy w ten sposób zdoła podlać rośliny wodą. Nic się nie stało. No tak, to było bez sensu. Przecież kaktusy nie potrzebowały dużo wody. Zaśmiał się z własnej głupoty i zamiast tego spróbował dotknąć czerwonym trójkątem, niebieskiego, ciekawy czy to połączenie sprawi, że powstanie nowy kafelek w całości wypełniony parą i dymem. 
W pełni pochłonięty przez swoje "eksperymenty" próbował teraz przysunąć palcami do siebie dwa pola, licząc że to coć da, ale zanim zdołał doczekać się efektów, Tahira położyła się obok niego na podłodze. 
Spojrzał na nią z uśmiechem.
- Te trójkąty podkreślają kolor twoich oczu - skomplementował ją bez zastanowienia, bo Tahira rzeczywiście wyglądała teraz naprawdę ładnie. Może nie tak ładnie, jak oświetlona jedynie światłem barwnych neonów, ale dalej bardzo ładnie. Nachylił się w jej stronę, by opuszkami palców dotknąc ograniczonych figurą geometryczną płomieni na jej czole. W przeciwieństwie do innych czerwonych pól, których wcześniej dotykał ten był ciepły, ale było to przyjemne, chociaż mocne, ciepło, a nie żar ognia, którego mógł się spodziewać. Zmarszczył brwi i ostrożnie przesunął palce na zimowy trójkat znajdujący się tym razem na policzku kobiety. On też był ciepły. Fascynujące.

@Tahira Darbinyan @Sahak Darbinyan

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Gdy Silvan się nad nią pochylił, zobaczyła gwiazdy. Nie dookoła siebie, jego forma wyglądała jak tęczowe nebule, galaktyki stykające się swoimi mgławicami, tęczowe w barwach, oszałamiająco piękne, a jednocześnie... mogła rozróżnić w pyłowych kometach oczy, charakterystyczny, garbaty nos, kontury były wypełnione i niewypełnione jednocześnie, postać lekko zamazana na brzegach, ale jednocześnie bardzo fizyczna. Zimny kosmos i czarne dziury, które przyciągają i śpiewają idealnie skomponowaną pieśń wszechświata.
Wizje Silvana znów zaczęły się zmieniać, jakby deszcz zaczął padać na farbę i ją rozlewać, ale kolory nie mieszały się, zamiast tego lśniąc falami, jak benzyna, tęcza utrudniająca rozróżnianie kształtów.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1256
W głowie Tahiry wizja wirowała, nabierając rumieńców w swoim metafizycznym wymiarze. Wszystko w końcu miało sens, wchodziło na właściwe tryby, gdy dokonało się i była im wszystkim boginią matką, pranarodzinami, ucieleśnieniem natury w dzikości i opiece, żywiołem, piątym elementem, źródłem wszelkiego życia, śmierci i prawdy o tym zaklętej w szarpanym tysiącem dłoni kapeluszu. Lecz musiał pojawić się kosmos, archetyp męskich prawd, chłodnych i wykalkulowanych. Czyją inną twarz mógł przyjąć? Oddana wizji, nie pamiętała zupełnie, że próbowali tort razem, ale rozpoznała Silvana bez trudu. Choć to nie był już zupełnie Silvan, a mędrzec, mądrość gwiazd i galaktyk, bezkres okalającego ją wrzechświata. Na moment zapomniała o oddechu, o biciu serca, czując się tak, jakby czekała na ten moment całe swoje życie i on właśnie tu i teraz zogniskował się pośród rzeszy wyznawców, pośród grzybowej komunii, gdy dzieci będą musiały zrozumieć, żę ich matka odejdzie, aby zespolić się na wieczność...

Wyciągnęła ku niemu swoje ramiona pokryte mecham i listowiem, z kruszącą się ziemią i przeskakującymi pomiędzy grudkami ziemi owadami. Im bliżej perfekcyjnych rysów gwiazdozbioru łowcy, tym więcej kwiatów zakwitało na smukłych palcach boginii, onieśmielonej jego istnieniem i tym co miało, co musiało się zdarzyć.

Koniunkcja.

Jego policzek był chłodny próżnią. Szron bijący od niego był słodkim bólem, biel pokrywająca rośliny, otulająca je śmiercią z miłości, wyciskała z niej potoki łez, świętą wodę, zdroje łaski...


@Silvan Zimmerman


_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Trójkąty, jakby na przekór jemu samemu i jego poprzednim staraniom, nawet w tak zmienionej postaci nie chciały się ze sobą zmieszać, co jednak nie przeszkadzało to Silvanowi w zachwycie nad tym dziwnym widowiskiem, które właśnie miało miejsce przed jego oczami. Może czasami warto było zjeść podejrzany tort na urodzinach, skoro nagrodą były takie efekty wizualne.
Uśmiechnął się, gdy poczuł jej ciepłą dłoń na swoim policzku. Spływające intensywne kolory, którymi Tahira była teraz pokryta, idealnie wpasowywały się w postać, w która dzisiaj postanowiła się wcielić. Zresztą, gdy teraz o tym myślał te wszystkie rozlane kolory same w sobie kojarzyły mu się nie tylko tylko Szalonym Kapelusznikiem w turbanie, ale i z samą wampirzycą. Pełne barw, życia, ale i wymykające spod pewnych przewidywalnych schematów, żyjące własnym szalonym życiem. Miał już jej coś na ten temat powiedzieć i może rzucić jakimś żartem, gdy po chwili wpatrywania się pejzaż barw i jej twarzy, zorientował się, że wraz z kolorami po policzkach płyną jej łzy.
- Hej… Co się stało? - spytał zmartwiony, chociaż jego uwaga wciąż uparcie próbowała umknąć do tańczących barw. Tahira nie bawiła się dobrze? Przecież pomieszczenie było teraz takie piękne, na pewno musiała to docenić. Z kieszeni swojej zbyt dużej marynarki wyciągnął kolorową poszetkę, która podał kobiecie, bo nie mógł obecnie pomyśleć o niczym innym do zaoferowania na otarcie łez, po czym bez zbędnego zastanowienia przygarnął ją do siebie. - Wszystko jest dobrze. Nic się nie dzieje. Mogę dać ci moja muchę na pocieszenie, chcesz? - wymamrotał, chociaż nie miał pojęcia, czy w obecnej sytuacji te słowa były prawdziwe.

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach