Porozmawiajmy o interesach - 19.12.2022

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Rodzice i nauczyciele zawsze mówili, żeby nie ufać obcym w internecie. Tym samym, gdy tylko nawiązał kontakt z Elisabeth Riche - a raczej jej odpowiednikiem funkcjonującym w ludzkim społeczeństwie - zadał sobie nieco trudu aby ją zweryfikować. Wrodzona podejrzliwość? W żadnym wypadku, to bardzo brzydko wybrzmiałoby zwłaszcza podczas rozmowy w cztery oczy. Liczyło się przede wszystkim dobro przedsiębiorstwa, a imię Gazpromu nie mogło zostać zeszkalowane; przynajmniej nie bardziej aniżeli dokonali tego ci u stery Rosji. Jednak wszelka ewentualna umowa to jedno, a osoby które ją zawierały... nie ufał samemu sobie, a co dopiero komuś. Zwłaszcza, że nie wszystko co znajdowało się w jej życiorysie kleiło się tak jak powinno. Nie zrozumcie go źle, nie mu oceniać, na ile ktoś mógł mieć w życiu szczęście - po prostu doszukiwał się konkretnych schematów i prawidłowości w układance jakim była ta kobieta - i zawsze miał jedno ale na końcu języka. Niby na papierze liczby się zgadzają, tylko ich geneza... nie dostrzegał związku przyczynowo-skutkowego. W skrócie, nie miał pojęcia jak ktoś mógłby przejąć tyle konkretnych włości w Paryżu, w obecnych realiach; uwzględniając osoby na najwyższych stołkach decyzyjnych.
Na całe szczęście Mikhail jest zdania, iż tajemnice należy odkrywać; traktować je niczym damską suknię, która zawsze miała ukryty zameczek, pozwalający odsłonić skrywające się pod materiałem piękno. Ewentualnie pozbyć się uporczywej tkaniny w inny sposób, nożyce lub dłonie również mają swoje zalety. Włożył na siebie coś eleganckiego i z nutą casualu, doprawiając to o naszyjnik oraz pierścień z białego złota. Na umówione miejsce spotkania przyjechał oczywiście czarną s-klasą z bieżącego roku; jak przystało na synalka oligarchy. Dlaczego w ogóle oni, Rosjanie, mieli parcie jak nie BMW to na markę z celownikiem w logo? Pytanie dla filozofów.
Lokal oczywiście został dobrany starannie na tę okazję, wyrafinowany i serwujący przysmaki francuskie oraz te pochodzące z terenów przygranicznych; wysoka jakość połączona z akceptowalnym wyborem dań, a także ich paletą smakową. Bądź co bądź nie zakładał, iż przyjdzie mu rozmawiać z kimś odmiennej rasy - i wcale nie chodziło w tym stwierdzeniu o kły lub nadmiar futra. Dobrze, może inaczej, podejrzenia są zawsze, jednak ich poziom nie przekraczał paranoidalnej normy.
W oczekiwaniu na niewiastę zaś pozwolił sobie na delektowanie się skromnym kieliszeczkiem czerwonego wina oraz muzyką wykonywaną przez lokalnych artystów, jednak z zachowaniem klasy odpowiadającej temu miejscu...

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
O wampirzycy tym trudniej było szukać, iż zwykle niewiele co ujawniała o swej osobie. Nawet jeśli w jakiejś z firm miała swe paluszki umaczane, to jednak zawsze było to pod pewnymi zasadami. Owszem, imię i nazwisko było udostępniane, jednak nie jej wizerunek. Zapewniała sobie tym pewną anonimowość o tyle, iż ciężej było ją wyszukać. Portali społecznościowych jako tako nie posiadała, a i te były bez zdjęć. Nawet, jeśli gdzieś by się pojawiła, to i tak byłoby bez oznaczeń jej konkretnej osoby. Bardziej ogólnikowo jako "zebranie członków zarządu" lub coś w ten deseń. W Internecie dało się jednak wynaleźć takie rzeczy jak kilka spółek, w których akurat pod aliasem Joanna Remm się znajdowała. W tym przy kilku własnościach budynków. Datowo miała jakieś 26 latek, a według informacji pobocznych, iż miała bogatego ojczulka. Nawet gdzieś był wywiad pisemny, jak tłumaczyła w jaki sposób zarobiła pierwsze pieniążki. Historia banalnie prosta. Choć ojciec bogaty, to ona nie była skłonna wydawać kasiorkę na lewo i prawo. Uwielbiała ekonomię i pograła nieco na giełdzie za swoje "kieszonkowe" z tatulkowej karty spersonalizowanej dla niej. Ot dzięki temu mogła co raz bardziej wgłębiać się w ten świat. Nie lubiła jednak być nigdy widoczna na ekranach czy łapana przez flesze aparatów, dlatego nie obnosiła się z tym co miała i jak wyglądała. Trzeba więc było przyznać, iż zdolna z niej kobitka, skoro tak trudno było wyciągnąć o niej jakiekolwiek informacje.
Ona sama również wyszukiwała informacji o chłopaku ile mogła. Z resztą nie tylko ona, ale całe jej grono pracowników szykowało teczunię na jego temat. Nim zgodziła się na spotkanie musiała wiedzieć jak najwięcej. Wiedziała więc o tym skąd pochodzi i jak radzi sobie w świecie oligarchów. Wiedziała też dlaczego przybył do Francji. Ot bazowe informacje jak doszedł do takich rzeczy, kiedy i z kim mógł mieć powiązania. Pod tym względem jej łatwiej było wyszukiwać informacje niż jemu. Osobiście wolała mieć brakujące kawałki w swej historii, które mogła w razie czego na szybko dopisać, niż mieć za dużo. Czym więcej się ma tym trudniej to utrzymać, a i pogubić się łatwo.
Blondynka przybyła do restauracji o czasie, odziana w kwiecisty żakiet, pod którym można by było dyskutować, czy ma coś jeszcze oraz skórzane, dopasowane spodnie. Wszystko zwieńczone "obróżką" na szyi, rozpuszczonymi lokami i czerwonymi botkami na wysokim obcasie. Przywiózł ją pod restaurację jej szofer. Nie miała na sobie żadnego dodatkowego płaczu. Chwilę jeszcze zamieniła kilka słów ze swoim szoferem odbierając od niego swą torebkę i weszła do środka. Rozejrzała się, nim jednak dostrzegła młodego mężczyznę kelner zapytał się ją w czym pomóc, a po krótkiej wymianie zdań została zaprowadzona właśnie do mężczyzny.
- Mikhail jak mniemam - zapytała pogodnie zatrzymując się tuż obok stolika. Spokojnie jednak poczekała na jego reakcję nim cokolwiek dalej zrobiła.

@Mikhail N. Petrovsky
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Widział fotografie z tzw. spotkań zarządu i dlatego wiedział kogo mógł się tutaj spodziewać, choć sytuacja w której na miejscu pojawiłaby się więcej niż jedna niewiasta, każda w osobnym celu, wtedy mógłby mieć drobny problem. Na szczęście jedyną rozpoznaną przez niego osobą jest blondynka, którą kelner przyprowadził do stolika. Jej słowa jedynie potwierdziły przypuszczenia Rosjanina.
- Joanna Remm - rzekł, zaraz po tym jak wstał i skinął głową na przywitanie. Jedna z najbardziej neutralnych opcji, wszakże podanie reki zazwyczaj inicjowała niewiasta, z kolei jej ucałowanie nie należało do popularnych, a już zwłaszcza na zachodzie. Dlatego jedyne do czego się ograniczył to wskazania dłonią na krzesło oraz wypełnienia jej kielicha winem.
- Wybacz mi śmiałość, lecz muszę przyznać, iż fotografie nie oddają twego namacalnego piękna - rzekł, i mimo iż jest Sowietem z krwi i kości, to w głosie wcale nie dałoby się tego wyczuć, przynajmniej dopóki posługiwał się francuskim. Może powinien zmienić swą godność na brzmiącą bardziej lokalnie? W końcu obywatelstwo już posiadał.
- Powiadają, iż serwują tutaj najlepsze wino prosto z Bordeaux - powiedział, unosząc nieco wyżej kielich i racząc swe nozdrza jego aromatem; nie żeby kubeczki smakowe swojej doli nie zgarnęły. Wykonywał przy tym ruchy typowe dla koneserów i to nie spod sklepowej budki, dla których szczytem marzeń jest Szamb’o de Amareno. - Osobiście modlę się, aby te zaliczało się do pierwszej dziesiątki, w przeciwnym wypadku jedynie muzyka i zakąski znad granicy z Italią będą mogły uchodzić za przyzwoite - dodał z lekkim uśmiechem, zgodnie z regułką: wpierw coś na lekkie rozluźnienie, nim nie zostanie delikatnie poruszony temat interesów.
- Jednak pożera mnie ciekawość, jak ktoś tak prosty jak przeciętny informatyk z lokalnego światka korporacyjnego mógłby przysłużyć się tak wyrafinowanej i wpływowej damie… - w teorii mówił skromnie, jednak Elisabeth mogła odnieść wrażenie, iż parę słówek zostało wypowiedzianych w lekko figlarnym tonie. Bądź co bądź on sam nie należał do aż tak przeciętnych osobistości paryskich, chociaż z wieloma miał wspólny mianownik: daddy issues. Jednocześnie otworzył kartę dań, choć uwagę miał nadal skupioną na pannicy.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Blondynka również delikatnie się skłoniła i owszem, wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Jeśli ją uścisnął wtedy dopiero zasiadła we wskazanym miejscu. Jej dłoń byłą dość zimna, jednak przecież przed chwilą stała jakiś czas na dworze rozmawiając z kierowcą. Można było więc śmiało zrzucić do na pogodę za oknem. A tak poza tym miała niezwykle delikatną skórę.
- Wystarczy Joanna - powiedziała z uśmiechem poprawiając się na swym miejscu. Mimowolnie sięgnęła dłonią do włosów, aby i je nieco poprawić. Uśmiechała się przy tym delikatnie. Skinęła mu głową z wdzięcznością za nalanie jej wina do kieliszka. Zrobiła też nieco zakłopotaną minę słysząc komplement padający z ust mężczyzny.
- Oh... Myślę, że przesadzasz. - zaśmiała się lekko. - Ja zaś przyznam, iż świetnie mówisz po francusku... - przyznała, choć naszła ją głupia myśl, czy tylko na tym rodzaju języka francuskiego się zna. Szybko jednak od siebie odgoniła tą myśl. Fakt, miło się go słuchało. Nawet nutki akcentu. Musiał być utalentowany językowo. Nie łatwo było bowiem się pozbyć tak charakterystycznego, wschodniego akcentu, tak jak i większości francuzom gdy mówili w języku angielskim. Od razu zazwyczaj dało się poznać pochodzenie.
Uniosła i swój kieliszek. Wpierw delektowała się chwilę zapachem przymykając na sekundkę lub dwie swe ciemne oczka. Wykonała podobny gest do chłopaka chcąc napowietrzyć nalane wino przed spróbowaniem.
- Może i najlepsze... Ale czy przebije ono smak piędziesięcio, sześciedzięcio-letnich win? Zapewne nie. Ale nadal na pewno ma wyśmienity smak. Sam zapach ma już pełną paletę cudownych połączeń owoców - powiedziała mrucząc cichutko zadowolona. Upiła łyczek na spróbowanie, tak jak wymagała tego swoista etykieta konesera. Koniuszek języczka delikatnie przesunął się po naznaczonych alkoholem wargach kobiety. Odstawiła kieliszeczek na bok biorąc do rąk kartę dań.
- Oh... Dobrze oboje wiemy, iż do przeciętnych nie należysz - puściła mu oczko - A ja aż taką wpływową damą również nie jestem. Może jednak nim przejdziemy do interesów opowiesz coś o sobie przystojniaczku? Ciekawi mnie, czemu wybrałeś Paryż - powiedziała pogodnie. Co prawda była to gra pozorów. Już o nim co nieco przecież wiedziała. Mimo wszystko ciekawiło ją na ile sam o sobie opowie. Jeśli powie jej kłamstwo od razu przecież to wyczuje. Prawda się przed nią nie ukryje. Kwestia tylko odpowiedniego rozegrania tego wszystkiego. Po wybraniu sobie dania odłożyła kartę na bok.

@Mikhail N. Petrovsky
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Uścisnął dłoń, nie zwracając przy tym uwagi na jej chłód. Zima miała tę wadę, iż nie tylko odczuwalną temperaturę ciała obniżała na tyle, by dostać paranoicznego świra – ale i biel skóry potrafiła uzasadnić. Procent populacji uczęszczający na solarium lub wybierający się na wycieczki tam gdzie słonko grzeje niemiłosiernie jest niewielki; szczególnie poza sezonem wakacyjnym. Tym samym nic dziwnego, iż względnie trudno jest znaleźć kogoś z opalenizną. Elis… Joanna wpisywała się w obie te regułki.
- Nonsens, urodę i wdzięk należy doceniać - póki nie przeminęła, korciło dodać, aczkolwiek mówić o starości w kontekście tych niemających nawet trzydziestki na karku, to jedna z rzeczy znajdującej się na długiej liście zwanej nie wypada. - Cóż mogę rzec, miałem dobrego nauczyciela, który kładł nacisk nie tyle na poprawność gramatyczną oraz znajomość każdego możliwego czasu, lecz poprawną wymowę - uwzględniając rzeczony akcent, ma się rozumieć. To akurat fakt, staruszek dobierał najlepszych tutorów, bo trudniej jest wyrobić manierę mówienia aniżeli wkuć na pamięć to, kiedy należy korzystać z odpowiedników: was, were, did, końcówki typu -ing – wiadomo o co chodzi. To szczególnie istotne w kontekście obrania za dom konkretnego państwa – należało stać się jego pełnoprawnym, trudnym do odróżnienia w tłumie obywatelem.
- Wraz z subtelną słodyczą, ujawniającą się pod koniec degustacji - dopowiedział, upijając niewielki łyk i zwracając uwagę na subtelny gest niewiasty. Wszakże to o czym mówił nie musiało objawiać się wyłącznie w winie, i uprzedzając ewentualne czepianie się słówek, w ogóle tyczyć gastronomii.
- Urodzonym pod szczęśliwą gwiazdą, tak bym się określił - odparł, oczywiście z całą swą skromnością; która nieczęsto wypływała na powierzchnię – zależało od charakterystyki przeciwnej strony, z którą przychodziło mu rozmawiać. Jednocześnie zerknął na kartę dań. - Urocza, onieśmielająca i utalentowana w pozyskiwaniu tego, co wielu stawia na piedestale, Jeśli to nie miało żadnego przełożenia… - resztę pozostawił w ramach niedopowiedzenia, w kontekście wpływów. Mordercza mieszanka, szczególnie jeśli rozpatrywać ją w kontekście owijania biznesmenów wokół palca; a ci najczęściej mieli apetyt nie tylko na sam zysk – potrzeba zdobywania miała wiele odcieni.
- Centrum europejskiej kultury oraz, do stosunkowo niedawna, stolica najpotężniejszego państwa w tej części świata. Miejsce pełne zabytków, wykwintnych potraw oraz okazji do imania się różnych profesji. Ponadto, chcąc zmienić szeroko pojętą scenerię, nie trzeba wyprawiać się w nie wiadomo jak długą podróż. To zdecydowanie więcej, niż oferuje Moskwa, zwłaszcza jeśli w tej spędzić swe młodzieńcze lata - mówił prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, co najwyżej pozostawiając niedopowiedzenia typu: w Moskwie trudno o dobre kontakty zagraniczne, które nie będą kontestowane z marszu. Europa Zachodnia to bogactwo, a z Paryża mógł dotrzeć absolutnie wszędzie: Londyn, Berlin, Rzym, Madryt – kwestia godzin. Ponadto trudno było się tutaj nudzić: z Notre-Dame do burdelu, dalej do restauracji i dać w mordę jakiemuś imigrantowi z Maroka – do tego łapówka dla gliniarza i jakiś kebab przed zarwaniem ostatnich godzin nocnych przed konsolą. Poważnie, konfiguracje są nieskończone.
Powiedziałby coś jeszcze, lecz w ich stronę dziarsko zmierzał kelner, i zgodnie z obyczajem, to Elisabeth zostanie wpierw zapytana o to co będzie raczyć jej kubeczki smakowe. Drobnostka? Oj to bardzo niedoceniane przez psychologię zagranie, można co nieco wywróżyć z drugiej osoby na podstawie tego, co ląduje w jej brzuszku; w bardziej oficjalnej otoczce. Z dala od blasku fleszy wszyscy i tak wpieprzamy lody łychą prosto z pudełka, pod kocem i przed TV.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Zrobiła minkę typową dla zakłopotania i machnęła delikatnie swą drobną łapką aby przestał. Uśmiechała się przy tym niezwykle urocz. Ot klasyczne... "Oh przestań. Tak, podoba mi się to, ale czuję się zakłopotana ilością komplementów". Cichutko chrząknęła jakby podkreślając swe zakłopotanie jego słowami i poprawiła znów nieco swoje włosy. Ach ten niesforny kosmy, który wciąż gdzieś uciekał, aby łaskotać jej policzek i odwracać jej uwagę od jego osoby.
- Trzeba przyznać, iż wiedział co robi. Twój akcent jest wręcz idealny. Jednak bez talentu do języków wiem, iż jest to niezwykle trudne, aby uzyskać taką per? - zapytała z zainteresowaniem. Nauka języków faktycznie była niezwykle trudna. Nawet mieszkając kilka lat w danym kraju dla większości osób było niezwykle trudne nauczenie się dokładnej wymowy słów. Na samym przykładzie francuskiego... Niby umiesz wypowiedzieć słowo "herbata" a kelner będzie wciąż cię dopytywał, czy faktycznie "herbata", co niezwykle jest irytujące, nawet jeśli powtarzasz dokładnie tak jak on. A mimo wszystko dla niego będzie to brzmiało inaczej z twych ust.
- Yhym... - przytaknęła cichutko zadowolona wciąż czując subtelny i przyjemny posmak wina w swych ustach. Oj tak, było smakowite. A gdyby było jeszcze doprawione tą odrobiną krwi... Oh... To już w ogóle podbiłoby jego smak. Mimowolnie oblizała ponownie koniuszkiem języka swe usta, choć owych słów nie wypowiedziała. Uśmiechnęła się do swych myśli. To nie był czas do rozmyślania przecież nad tą kwestią. Nie po to tutaj się spotkali.
- Myślę, że masz nieco zbyt wysokie mniemanie o mej skromnej osóbce. Ot... Uznajmy, iż i ja jestem urodzona pod szczęśliwą gwiazdą - powiedziała znów perfekcyjnie pokazując swe zakłopotanie. To nie tak, iż nie miał racji. Miał. Jednak sam fakt ile czasu już miała za sobą zajmując się tym wszystkim... Chociaż patrząc na jej początki żywota... To od zawsze miała do tego prawdziwy talent.
Z przyjemnością słuchała słów mężczyzny, by w międzyczasie ponownie upić delikatny łyczek alkoholu, który tego wieczoru im towarzyszył. Przyglądała mu się w tym czasie również niezwykle wnikliwie i uważnie. Nie wyczuła kłamstwa w jego słowach. Zdawała sobie jednak sprawę, iż nie wszystko zostało w pełni wypowiedziane. Normalny zabieg. W tem jednak przerwał im kelner, do którego delikatnie się uśmiechnęła. Poprosiła o przystawkę z kiełbasek norymberskich, a jako danie główne sznycle z purée ziemniaczanym. Na deser mimo wszystko z przyjemnością skosztowałaby crème brulee. Blondynka skierowała swe brązowe oczka na mężczyznę czekając, aż i on złoży swoje zamówienie, a gdy skończył odprowadziła kelnera wzrokiem.
- To prawda, iż Paryż jest centrum kultury. Tu znajdzie się wszystko i wszystkich. A możliwość obejrzenia innych kultur tuż obok siebie... Potrafi niezwykle rozwinąć człowieka i poszerzyć swe horyzonty. Mów jednak dalej skoro nam przerwano. Ja z przyjemnością jeszcze posłucham twego głosu - powiedziała pogodnie sięgając po swój kieliszek.

@Mikhail N. Petrovsky
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Ach ten niesforny kosmyk włosów, gdyby tylko nie podkreślał uroku w reszcie zachowania niewiasty. Z tym akurat ciężko było walczyć, cudzym zakłopotaniem wynikającym z prawienia komplementów. Zaprawdę powiadam wam, to wprowadzało bardzo cukierkową atmosferę. Na jedno zwrócił tylko uwagę, dlaczego jej policzki nie zalały się różem, który przecież idealnie komponowałby się z całokształtem sytuacji? Nie dał jednak po sobie tego poznać.
- Gdybyś tylko usłyszała mój angielski - odparł z lekkim uśmiechem. - To raczej kwestia uporu i czasu poświęconego na doprowadzenie francuskiego do perfekcji. Jeśli obierać państwo na drugą ojczyznę, to z uszanowaniem zasad, tradycji oraz języka. W przypadku pozostałych, tak długo jak rozmówca byłby w stanie mnie zrozumieć... - prawda i prawda. Mikhail poświecił, niekoniecznie wyłącznie z własnej inicjatywy, masę czasu na wyrobienie akcentu. W przypadku angielskiego i w zasadzie każdego innego, którego mógłby się zacząć potencjalnie uczyć, na dłuższą metę miałby gdzieś jak brzmi. Wątpił by musiał zmieniać kraj zamieszkania i towarzystwo w najbliższym czasie. Trudno z obywatela stać się persona non grata, szczególnie z silnymi plecami wśród nowych rodaków.
- Nawet najszczęśliwsza gwiazda, jeśli jest nieostrożna, mogła zboczyć z trasy i stać się powodem dla kogoś do wypowiedzenia życzenia - rzekł i pominął przy tym drobny, aczkolwiek istoty detal: to co spadało to nie gwiazda, a zwyczajny meteor. Z kolei faktyczny kontekst jego słów? Na farcie można osiągnąć wiele, lecz nie wszystko i bez świadomych i trafnych decyzji byłby klops.
Na przystawkę wziął coś bardzo prostego, french cheese puffs, prostą przekąskę, idealną do zasady: jeden kęs, jeden ptyś. Byle nie poparzyć wnętrza jamy ustnej, ten ser bywał zdradliwy. Danie główne, oczywiście łosoś, salmon en croute. Deser, klasyka nad klasykami, czekoladowe souffle. Orbitował wokół tego co pochodziło z tego kraju; aczkolwiek nie miał pewności, czy ryba przyrządzona w ten sposób akurat do tego się zaliczała.
Skoro tak bardzo lubisz mój głos, może powinienem coś ci wyszeptać od uszka, zaraz po przyciśnięciu do ściany? Korciło, mocno korciło rzucić taki tekst, jednak zapewne to poskutkowałoby kieliszkiem z winem rozbitym na własnej facjacie; a tego aromatu ciężko było pozbyć się z ubrań.
- I tak wiele historii skupionej w jednym punkcie. Poczynając od takich banałów jak ścięcie na gilotynie Ludwika XVI i, nieco później, jego małżonki oraz koronację Napoleona na Cesarza Francuzów - przez aspirację do uczynienia Paryża kolebką nauki w średniowieczu, czego pozostałością, poza Uniwersytetem Paryskim, jest chociażby Dzielnica Łacińska - po atak pogańskiej armii na miasto w 845, które było wtedy zaledwie wysepką, aczkolwiek nieźle obwarowaną - powiedział, dając jej więcej próbki własnego głosu. - I prawie na śmierć zapomniałem, Bloody Mary została wynaleziona w jednym z paryskich barów w latach dwudziestych - dodał i upił nieco wina z kieliszka. Tak, zwłaszcza ta ostatnia informacja jest najważniejsza; w końcu to dobry drink.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Jak to powiadają, nie każdy się rumieni. Choć zakłopotanie było wyraźne, a i jej cera była niezwykle jasna, to faktycznie obyło się bez różu na jej policzkach. Choć często zwraca to uwagę innych, to jeśli nawet zapytałby o to samą Lisicę, to wprost by mu powiedziała, że taka jest natura jej ciała. Tym bardziej wyglądałaby na zakłopotaną i bez różu. Jednak takowe pytanie nie padło, więc i owa odpowiedź na głos nie zostanie wypowiedziana.
- Hmmm... Tak zachęcasz, że z chęcią bym posłuchała. Choć i przyzna, że z przyjemnością posłuchałabym twojego ojczystego języka. - Ostatnie swe zdanie wypowiedziała po rosyjsku. Idealnie to brzmiało. Doskonały akcent, bez zająknięcia wiedząc, gdzie akcentować. Perfekcyjnie płynnie. Puściła mu przy tym oczko i przy kolejnych swych słowach powróciła do francuskiego.
- Jedynie inna gwiazda lub też grawitacja, byłaby w stanie zmienić kierunek lotu owej szczęśliwej gwiazdy. Choć prawdą jest, iż patrząc na nasze życie... Tymi zmiennymi może stać się każdy - powiedziała nieco bardziej tajemniczym tonem głosu. W jej słowach ukryte było wiele, choć jedynie część mógłby pojąć zwykły człowiek. Choć trzeb a było przyznać, iż większość urodzonych nadnaturalnych nie pojęłoby wszystkich znaczeń ukrytych w jej wypowiedzi.
Porównując to, co zamówili, to styl Lisicy był dość specyficzny, a i jedzenie znacznie "cięższe" od tego, co zamówił on. No i sam fakt, iż ilościowo właściwie to ona miała więcej jedząc właśnie większość z kuchni niemieckiej.
Jak dobrze, że kobieta tego nie usłyszała. Na pewno zrobiłoby się jej strasznie niezręcznie. Myśli jednak pozostały myślami, a ona była cudnie tego nieświadoma. Graczka zaś... Kaszlu kaszlu... Korciło jednak Elisabeth by powiedzieć coś w stylu "no co ty nie powiesz"... Nie no żarcik. Raczej było by w stylu "pamiętam to jakby było to wczoraj". Oczywiście bez problemu się powstrzymała od takowego komentarza. Słuchała z zaciekawieniem co miał do powiedzenia mężczyzna.
- Oh tak... Vikingowie, krwawa Bastylia i do tego krwawy drink, który co zabawne... Przypisywany jest osobie Marii I Tudor, królowej Anglii... Dodajmy do tego noc świętego Bartłomieja gdy odbył się pogrom Hugenotów... Właściwie wszystkie sytuacje powodowały splamienie krwią ulic Paryża... A myślę, że jest też wiele innych przykładów, dlaczego warto tutaj zamieszkać - powiedziała nieco rozbawiona. - Chociaż z drugiej strony... Gdyby nie te krwawe sytuacje, to prawdopodobnie nigdy nie stałby się aż tak ważny. Zawsze jest coś za coś powiadają - powiedziała pogodnie. Sama również zamoczyła swe usta w winie, jakie to miała w swym kieliszku. Kolejny odruch delikatnego oblizania swych ust koniuszkiem języka i spojrzeniem w oczy mężczyzny niby ukradkiem, a zarazem z zainteresowaniem i zaintrygowaniem.

@Mikhail N. Petrovsky
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
- Przy innej okazji, dla której to będzie pretekst do jej odbycia- odparł w swym ojczystym, czystym niczym wódka, języku oraz uśmiechnął się przy tym, z lekko szelmowską nutą. Wszakże nie wypada wyzbyć się absolutnie wszystkiego i dalej komunikować się przy pomocy maili i tym podobnych badziewi. To za bardzo smuciło oczka, które chciały przecież móc nacieszyć się czyimś widoczkiem.
- Niezależnie od woli jednostki, która zostanie skierowana na inny kurs, czasem kolizyjny z czymś mogącym zrobić z nieszczęśnika miazgę. Przynajmniej co bardziej pomysłowi obrócili to w serial, Tysiąc sposobów na śmierć, o ile dobrze kojarzę tytuł - rzekł, również powracając do języka francuskiego i darując sobie rozwój myśli w bardziej katastroficzną stronę. Skończyć zgniecionym w śmieciarce to wbrew pozorom jeszcze w miarę szybka śmierć. Co innego tortura typu tysiąc cięć albo obdzieranie ze skóry. Wbrew pozorom te archaiczne metody zwalczania konkurencji wcale nie wyszły z mody. Banały typu obserwacja, jak biznes i majątek rozpływa się w oczach, już pomijał.
- Ach, Bastylia! - raczył się wtrącić. - Uwolnienie zaledwie garstki więźniów, nie mam pewności ale chyba żaden z nich nie był polityczny, przy jednoczesnej rzezi garnizonu, w znacznej części podstarzałych weteranów i inwalidów... - dodał i pokiwał głową, wraz z charakterystycznym tsk, tsk. Mało chwalebny czyn, nie mówiąc już o tym iż będący przerostem formy nad treścią - aczkolwiek symbolicznie i propagandowo ładnie go rozdmuchano. Dzisiejsi szczekacze powinni brać z tego przykład.
- Upiór w Operze, Fryzjer z Ile de la Cité, Krypta Hrabiny Demidoff, markiz de Brinvilliers... To i parę innych; miasto ma ciekawe punkty zaczepienia i własne legendy, tudzież dla fanów teorii podchodzących pod spiskowe, tajemnice. Przynajmniej nikomu nie przyszło do głowy nabijać ludzi na pale jak Vlad III lub Książę Wiśniowiecki - powiedział, lekko poruszając kieliszkiem z winem i przyglądając się cieczy. Zwłaszcza na wzmiankę o ostatnich panach, ta aż za bardzo zaczęła przypominać mu krew. I weź tu człowieku nie miej teraz skojarzeń z wampirami! Albo krwiożerczymi demonami - to też ciekawa opcja, choć mniej prawdopodobna. - Za istotą danego miejsca stali ludzie, którzy w nim rezydowali i siłą rzeczy wymuszali pielgrzymki niżej stojących do siebie. Popyt na konkretne dobra i usługi jedynie nakręcał tę spiralę. Grunt, że miasto zdołało utrzymać swój wysoki status - dodał i uniósł kieliszek nieco wyżej, w niemym toaście za Paryż, jednocześnie nie zamierzając odrywać wzroku od oczu kontrahentki, przynajmniej dopóki szkło nie wyląduje ponownie na stole.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
- Oh... To tak kombinujesz - zaśmiała się delikatnie. Pokręciła głową nieco rozbawiona. Ot się kombinator znalazł. Ale w sumie z drugiej trony jakoś ją to nie dziwiło. W końcu w życiu trzeba sobie radzić, a on jak widać radził sobie doskonale.
- Jednak i przy takiej okazji można natrafić na bohaterów dnia, którzy to swym ostatnim tchnieniem postanowią dokonać samobójczej misji ochrony i zniszczyć owe coś, co mogłoby takowej miazgi dokonać. Ot dla przykładu jak w filmie, gdzie do astronauci zniszczyli asteroidę lecącą ku ziemi... Tylko jaki był tytuł? - lekko w tym momencie się zamyśliła. W sumie katastroficznych filmów w podobnym wykonaniu. Oj tych filmów już robiło się stanowczo za dużo. Z czasem nawet nudne i mdłe. Jeszcze te pierwsze spoko. Coś nowego, innego, w świetnym wydaniu i doskonałą obsadą. Reszta... Co raz bardziej przekombinowana. Chociaż i tak nic nie przebije słuchowiska Wojny Dwóch Światów, gdzie to wywołało istną panikę wśród ludności cywilnej. To było niezwykle ciekawe zjawisko. Co zaś jednak tyczyło się możliwości śmierci... Oj pomysłów na to było wiele. Tak jak i charakterów ludzi i narzędzi dostępnych dla istotek różnego pochodzenia. Sama lubiła spuszczać krew. I to nie tylko po przez wyssanie jej z nieszczęśnika. Jednak to historia na inny czas.
Z przyjemnością słuchała tego, co chłopak miał do powiedzenia. Sama oczywiście mogłaby jeszcze więcej dopowiedzieć. Dodać. Jednak... Czy był sens? To nie tak, iż nie widziała sensu w tej rozmowie. Skądże znowu. Po prostu wolała się nie rozwodzić nad historią miasta, bo jeszcze by się za bardzo rozgadała i coś chlapnęła. Umiała oczywiście doskonale kontrolować swoje wywody myślowe, jednak lepiej było zawsze dmuchać na zimne i być bardziej ostrożnym w pewnych kwestiach. Pokiwała jednak głową w delikatnym uznaniu jego znajomości historii. Uniosła swój kieliszek odpowiadając na jego toast i upijając łyk czerwonego wina. Odstawiła szkło na stół.
- Hmmm... To w sumie ciekawe jak nawiązałeś dl Vlada Draculi tutaj. Może i nie nabijali na pal jak on, ale ścinanie masowo głów na głównym placu dla radości gapiów... Właściwie i tu i tu kwestią było ukazanie kto jest u władzy i kogo należy się bać - stwierdziła w lekkim zamyśleniu. - W sumie ludzie zawsze mieli to do siebie, aby okazywać w dość intensywny sposób swoją wyższość. No ale tak... Miasto trwa nadal, stolica mody i pięknego kraju obfitującego w ciekawe miejsca i cenne zasoby - upiła znów łyczek alkoholu. Zaraz zrobiła nieco zaskoczoną minę zasłaniając swe usta lekko dłonią. - Oh przepraszam... Pewnie za bardzo wybiegliśmy poza temat naszego dzisiejszego spotkania. Wybacz. Mam nadzieję, że ta nasza lekka rozmowa ci nie przeszkadza - uśmiechnęła się przepraszająco patrząc w jego oczy. Wtem kelner przyniósł ich przystawki życząc im smacznego. Blondynka skinęła mu lekko głowa i podziękowała. Sama złapała sobie za sztućce. Z przyjemnością wpierw jednak zaciągnęła się powietrzem. Do jej nozdrzy dotarł cudny zapach mięsiwa. Przy okazji zapach ich otaczający.

@Mikhail N. Petrovsky
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Pewien mędrzec rzekł kiedyś: życie nie jest rzeką, która poniesie nas do celu wraz ze swym nurtem, lecz oceanem w którym utoniemy, o ile nie przygotujemy się na tę wojaż. A może to była postać z gry komputerowej? Trudno powiedzieć, gapiąc się w monitor lub wertując tyle kartek co on, z czasem pewne drobiazgi zaczynały się zacierać. Niemniej fakt pozostawał ten sam, cwaniaczyć musiał, miał to w genach i staruszek mu o tym notorycznie przypominał. Czasem jednak... gra była warta świeczki.
- Skoro już mnie rozgryzłaś to może od razu przejdę do demonstracji garnków... - odparł i zaśmiał się, nawiązując do najbardziej upierdliwej, i przez to podatnej na bycie obiektem żartów, odnogi domokrążców. Niżej byli już tylko sprzedawcy biletów na plac św. Piotra...
- Przyznam szczerze, tego akurat nie kojarzę, jednak analogicznie postępowano w "Jądrze Ziemi", nawet wcisnęli poświęcenie oczywistego złego charakteru... - sztampowe zagranie, jednak to zawsze bezpieczniejsze niż eksperymentowanie z innymi typami bohaterów. O oryginalność nie jest trudno, jednak to nie zawsze musiało oznaczać coś dobrego.
- Strach to proste narzędzie, które na własnej skórze w ten czy inny sposób odczuł każdy, w dodatku jego koszta są niskie. Dla tyranów narzędzie idealne, jednak wielu przejechało się na nim z prostego powodu, za wprowadzoną przy jego pomocy władzą absolutną nie szła jakość rządów oraz dobrobyt poddanych. To prosta droga do rewolucji, którą przeprowadzali ci i tak niemający niczego do stracenia. Nawet najbardziej znany Gruzin, Josif Dżugaszwili, zmarł gdyż jego własna straż bała się sprawdzić jego stan. Niezadowolona wierchuszka jedynie skorzystała z okazji - rzekł i na ostatnią wzmiankę na jego ustach pojawił się uśmieszek. Akurat on wcale nie wspominał tego dziada pozytywnie; minusy zdecydowanie przodowały nad plusami. - Oraz tutaj rewolucja zjadła własne dzieci - nawiązał oczywiście do Robespierra, którego łeb znalazł się na gilotynie i dołączył do przysłowiowego stosu setek/tysięcy ściętych przed nim.
- Nazwijmy ją wstępem do negocjacji połączoną z analizą gruntu, przez co nikt nie będzie mieć prawa do pretensji - odparł i mrugnął oczkiem, po czym zajął się własną przystawką, serowym ptysiem. No dobra, dwoma, ale tylko dlatego że są smaczne. - Wiec co kryje się w części zasadniczej? - spytał i spojrzał na kobietę badawczo, wszakże to ona miała jakiś interes do jego osoby. Pytanie brzmiało, co kryło się w jej endgame; a raczej co chciała by Mikhail tak sądził.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Blondynka lekko się zaśmiała na owy żarcik z garnuszkami. Nieco zmrużyła oczy przyglądając mu się baczniej. Zrobiła zainteresowaną minkę do tego nie odrywając od niego swego wzroku.
- A masz w zestawie wok? - zapytała po czym lekko się roześmiała. Rozbawiona sytuacja nieco wygodniej usadowiła się na swoim miejscu i poprawiła włosy, co by nie przeszkadzały. Nie bała się odsłonięcia szyi. Blizna po ugryzieniu była skryta pod tasiemką na szyi. Nie obawiała się więc, że zostanie ona ukazana zaraz światu.
- Oh... Już wiem. To był film "Armagedon" Z Brucem Willisem - powiedziała zaraz. Za dużo już się naoglądała chyba. Znaczy właściwie... Nie. Ostatnio nie oglądała filmów zbyt zajęta giełdą i napływem informacji jakie działy się na rynku lokalnym i światowym. Nie przykuwała więc tak uwagi do aktualnego kina i najnowszych produkcji. Ten film jednak już miał woje latka.
- Masz rację. Jednak ci, którzy używają jedynie strachu by zawładnąć nad ludźmi jedynie chcą ich pieniędzy. Nie interesuje ich dobro czy też odpowiednie prowadzenie władzy. Chcą zysku na już na teraz, nie długoterminowego. Jakość więc ich nie interesuje. - Spokojnie zaczęła kroić sobie kiełbaski, jakie to otrzymała na przystawkę. - Strach wzbudza złość. Złość wzbudza nienawiść i chęć zemsty, a ta pobudza do działania. Rewolucja murowana jeśli ucisk trwa zbyt długo. Po ataku i obronie zawsze przyjdzie kontra. - Nabiła na widelec kawałek kiełbaski i zgrabnie włożyła sobie mięsko do ust. Uśmiechnęła się lekko pogryzając jedzonko. Przełknęła, upiła łyk wody i nabiła kolejny kawałeczek mięska na widelec. Uniosła go do góry. Nim jednak włożyła znów do swych usteczek spojrzała na młodego mężczyznę.
- Wiem, że posiadasz ciekawe umiejętności w sprawach informatycznych. Co byś powiedział na małe zlecenie z mojej strony? - zapytała po czym włożyła wyczekujące jedzonko do swej buźki co by i ten kawałek skonsumować ze smakiem.

@Mikhail N. Petrovsky
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Wok, wok, wok - czym do diabła to było? Kojarzyło mu się z patelnią, jednak to tak samo jakby miał powiedzieć, że lubi pizzę lub ramen. Niby wiadomo o co chodzi, jednak samych kombinacji było od groma i jeszcze trochę.
- Wok to już przeżytek, za to najnowszy produkt marki Naciąg-Pol, ze stali nierdzewnej... - pociągnął dalej tę maskaradę, po chwilowym zamyśleniu się. To nic więcej jak sztuka sprzedażny, nie ważne co masz w magazynie i jakie wymagania ma druga strona, starczyło przekonać ją, iż oferowany towar będzie zwyczajnie lepszy! Dalej to już standard, gwarancja do bramy i już się nie znamy. Tudzież puff i zniknięcie niczym stereotypowy bambo po upojnej nocy, z kinder niespodzianką.
Na wspomnienie o tytule filmu jedynie uniósł wyżej palec wskazujący i skinął głową. Dokładnie o ten chodziło. Samego aktora jednak z nim nie wiązał, Willis kojarzył mu się wyłącznie ze Szklaną Pułapką puszczaną w okolicach świąt.
- Właśnie wskazałaś różnicę pomiędzy członkiem zarządu i monarchą dziedzicznym - odparł z lekkim uśmiechem. Generalizując, biznesmen - oraz polityk - miał gdzieś co będzie po jego odejściu; po nas choćby i potop. Król za to miał obsesję na punkcie dziedziczenia i na ogół starał się pozostawić domenę w co najmniej identycznym stanie co podczas obejmowania rządów. Istniało oczywiście szereg odstępstw, jak rodzinne firmy, którym bliżej do wspomnianych królewszczyzn... - za długo by wyszczególniać. - I tak to się kręci, dlatego w przeciągu następnych dziesięcioleci spodziewam się krwawego obalenia obecnego ładu. W końcu nasi staruszkowie skroili powojenną rzeczywistość pod siebie, od wzrostu gospodarczego po system emerytalny - odparł i następnie pochłoną kolejną smakowitą kuleczkę. W trzy rzeczy pokładał wszakże wiarę: nieskończoność wszechświata, ludzką głupotę i zawalenie się ZUS'owskiej piramidy finansowej.
- Jak każdy roztropny freelancer, wpierw spytałbym o konkretny rodzaj usługi, którą miałbym wyświadczyć - odparł i z tego dało wyczytać się jedno, nie czy a co. Jak każdy korposzczurek, czas akurat miał, tabelki i od czasu do czasu faktyczna dziura w zabezpieczeniach łatała się całkiem sprawnie i szybciej niż te dzienne osiem godzin. Z kolei detale życzenia to już osobna kwestia... jak i sama stawka.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Blondynka roześmiała się rozbawiona całą sytuacją. Ostatecznie już nie pociągnęła tematu domokrążców, którzy to proponują jakieś garnki, patelnie i inne ustrojstwa. Chociaż fakt faktem na takich pokazach pojedynczym jednostkom coś się daje by zwiększyć sprzedaż. Najlepiej to działa na wsiach, gdzie wtedy każdy każdemu powie jakie to jest cudowne, bo się faktycznie sprawdza. Wtedy oczywiście zaczynają się zamówienia, telefony i w ogóle, no bo przecież sprawdzone! I tak dalej, i tak dalej... No....
- I tak i nie. Tu mogli byśmy się zapewne nieco nie tyle co sprzeczać, co dyskutować nieco dłużej, bądź polemizować. Jak kto woli - powiedziała dalej rozbawiona. - Przy dużych firmach, jeśli jest wszystko dobrze ustawione, to są zazwyczaj rodzinne. Małe też, nawet częściej, a jednak jak da się w dużych formach zrobić tak, że jednak dzieci przejmują je. Oczywiście to wymaga dużego nakładu pracy, wysiłku i dbania nie tylko o pieniądze. No a aktualnie raczej bywa to faktycznie problematyczne. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to ciężkie do wykonania. Wykupowanie akcji i tym podobne. Ogólnie czy tak czy siak znacznie więcej zachodu niż jak przy monarchii. Oczywiście jeśli nie była ona elektywna - stwierdziła z uśmiechem powoli zbliżając się ku końcowi konsumowania swoich kiełbasek, jakie to otrzymała jako przystawka przed daniem głównym. Pokiwała lekko głową. Faktycznie coś w tym było. Powojenna rzeczywistość skrojona na miarę nowo panujących. Nowy ład, nowe układy. Ustawianie wszystkiego pod siebie. Czym bardziej w las, tym dalej po trujące grzyby udając, że przecież to jest to, co potrzebne. Ustanawianie nowych praw, najwygodniejszych dla jednych lub drugich. Przeciąganie liny w te i spowrotem. W końcu znów nastąpi pociągnięcie tego wszystkiego w błoto, aby zacząć ustawiać pionki na nowo. Rozpocząć nowe rozegranie szachów.
- Chcę postawić małą firmę z aplikacjami na telefon. Przydałby się ktoś, kto sprawdzałby zabezpieczenia tych aplikacji. Chciałabym mieć pewność, że nikt nie tylko nie wbije się na konta klientów, ale i nie wykorzysta software do wbicia się na konta mojej firmy. Czy zechciałbyś uczestniczyć w tym projekcie? Nie duży. Ot właściwie bardziej z ciekawości. Zarobek dla mnie osobiście przy okazji - zaproponowała luźno i na spokojnie. Nie musiał się zgadzać, ale przecież dla niego powinno to zajmować tyle co nic. A jeśli byłby zainteresowany dopiero pociągnęłaby temat dalej. Odsunęła ostatecznie od siebie lekko talerzyk odkładając odpowiednio sztućce, co by kelner wiedział, iż ona daną potrawę zakończyła. Ostrożnie i delikatnie wytarła swe usta serwetką odkładając ją zaraz potem na bok.

@Mikhail N. Petrovsky
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
- Sacrebleu! Monarchia elekcyjna! Od razu przychodzi na myśl Rzeczpospolita Obojga Narodów i co się z nią stało, gdy ich rdzeń wyborczy w postaci średniej szlachty podupadł... - odparł i zaraz ugryzł się, dosłownie, w język. To ci dopiero, brateńki, szeroki do omówienia temat który zapewne zanudziłby pannicę na śmierć. Niemniej w olbrzymim skrócie: trudno przekupić większą część grona mogącego głosować i mającego relatywnie dobry kompas moralny co do wyboru władcy - pomijając to, że inne ustawy robili pod siebie a nie państwo. Gdy ich finanse poszły się kochać z powodu licznych wojen i chcąc wrócić przynajmniej na starą stopę życiową, zaprzedali się magnaterii i tak oto jesteśmy w tematyce rozbiorów. To tak smutne, że aż dokończył własną przekąskę! - O ironio najlepiej to się sprawdza obecnie w przypadku Watykanu, skoro już stanowisko papieskie nie jest trzymane w obrębie rodziny - a jak wiemy z historii, kiedyś papież i religijność to były pojęcia o wręcz przeciwnych znaczeniach. Przynajmniej w tej kwestii rozłam kościoła wyszedł im na dobre; bo zmusił do jakiś korekt. Z kolei teraz szanowni duchowni sami podcinają gałąź na której siedzą, nie potrafiąc dostosować się do postępujących zmian w kulturze; kiepsko reklamują własne bajki.
Wysłuchał propozycji i już miał jeden znak zapytania; tyczący się samego siebie: Michałku, czy wiedziałeś jak pracują firmy od apek na telefon od zaplecza? Jego praca miała inny odchył więc tylko z tego powodu byłby skłonny to rozważyć.
- Bez urazy ale nie wyglądasz mi na kogoś chcącego bawić się takimi drobiażdżkami. Prędzej widziałbym cię jako prezes korporacji - rzekł i skinął głową w kierunku wysokiej zabudowy, gdzie znajdowały się te wielgachne klatki przystosowane do wyścigu szczurów. Miał tutaj na myśli kontrolę całego wieżowca i jego życia; i interesów.
- Od kiedy schylasz się po drobne? - lub jak kto woli, dlaczego w ogóle chcesz włożyć w to swoje łapki? - I jeśli zależy ci na dobrych zabezpieczeniach, gdzie stale modernizowana infrastruktura i kod jest przeciwieństwem pojęcia "budżetowy", to o jakich apkach w tej "małej firmie" jest mowa? - to akurat zwykle się wykluczało, drobna działalność i zabezpieczenia godne pentagonu - lub inny element całej tej machiny tj. reklama kalibru Disneya. Jak na widelcu widać, że nie chce przecież tworzyć gierek typu angry birds lub super wypasionego kalkulatora z funkcją mierzenia tętna...

@Elisabeth Riche

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach