Liczba postów : 59
Piątkowy wieczór, przez wielu upatrywany jako najpiękniejsza pora w ciągu tygodnia dla Flore oznaczała nudę. Nie miała chęci wczytywać się w kolejne książki, próbować przemycić rośliny, aby nikt z pozostałych domowników nie zorientował się, że ich przybyło. Po stwierdzeniu zatem, że szkoda marnować czasu na siedzenie w posiadłości, kiedy pora roku jest tak piękna, uznała, iż najwyższa pora odwiedzić muzeum.
A czyż było lepsze muzeum nad Luwr? Pewnie tak, ale nie zamierzała tego roztrząsać. Wszak w ciągu ponad dwustuletniego życia odwiedziła ich wiele i jeszcze więcej rzeczy, które w nich widziała zostało w jej pamięci. Co prawda część rzeczy wolała odzobaczyć, przy części czuła się nieswojo, a przy niektórych (zwłaszcza tych lotniczych) ogarniał ją dziwny niepokój, ale zdobywanie wiedzy prawdopodobnie nigdy miało jej się nie znudzić. No i uwielbiała chyba najsłynniejszą piramidkę francuską.
Dlatego po wypiciu codziennej dawki wieczornej herbaty (napój bogów!) skierowała swe kroki do muzeum. Nie korciło jej zobaczenie Mony Lisy czy Wenus. Te były dziełami nawet przed jej przemianą, dlatego swe kroki skierowała ku bardziej nowoczesnym obrazom. Zabawnie było patrzeć na obrazy, które według rachuby zwykłego człowieka zostały namalowane dawno temu, a dla niej za jej młodości. Wolność wiodąca lud na barykady na krótko przykuła jej uwagę. Nie z powodu swojego piękna (chociaż była pod wrażeniem pędzla malarza), ale z powodu wyidealizowania. Miała całkiem inne przemyślenia na temat rewolucji niż artysta i nie widziała w niej nic pięknego. Zastanawiało ją czemu tak pięknie przedstawiano to wydarzenie, skoro przyniosło ono tylko śmierć, zniszczenie i chaos. Zgoła inaczej pamiętała także rozdzierający płacz osieroconych dzieci i świeżych wdów czy jęki konających. Co prawda przyniosło to wolność, jednak nie wiedziała czy cena była adekwatna.
@Ayato Shin
A czyż było lepsze muzeum nad Luwr? Pewnie tak, ale nie zamierzała tego roztrząsać. Wszak w ciągu ponad dwustuletniego życia odwiedziła ich wiele i jeszcze więcej rzeczy, które w nich widziała zostało w jej pamięci. Co prawda część rzeczy wolała odzobaczyć, przy części czuła się nieswojo, a przy niektórych (zwłaszcza tych lotniczych) ogarniał ją dziwny niepokój, ale zdobywanie wiedzy prawdopodobnie nigdy miało jej się nie znudzić. No i uwielbiała chyba najsłynniejszą piramidkę francuską.
Dlatego po wypiciu codziennej dawki wieczornej herbaty (napój bogów!) skierowała swe kroki do muzeum. Nie korciło jej zobaczenie Mony Lisy czy Wenus. Te były dziełami nawet przed jej przemianą, dlatego swe kroki skierowała ku bardziej nowoczesnym obrazom. Zabawnie było patrzeć na obrazy, które według rachuby zwykłego człowieka zostały namalowane dawno temu, a dla niej za jej młodości. Wolność wiodąca lud na barykady na krótko przykuła jej uwagę. Nie z powodu swojego piękna (chociaż była pod wrażeniem pędzla malarza), ale z powodu wyidealizowania. Miała całkiem inne przemyślenia na temat rewolucji niż artysta i nie widziała w niej nic pięknego. Zastanawiało ją czemu tak pięknie przedstawiano to wydarzenie, skoro przyniosło ono tylko śmierć, zniszczenie i chaos. Zgoła inaczej pamiętała także rozdzierający płacz osieroconych dzieci i świeżych wdów czy jęki konających. Co prawda przyniosło to wolność, jednak nie wiedziała czy cena była adekwatna.
@Ayato Shin