Po długich powitaniach i krótkich rozmowach z niektórymi gośćmi, jak i samą solenizantką Marcus potrzebował chwilę odsapnąć. Z daleka dostrzegł stojącą przy jednym ze stolików @Elisabeth Riche. Nie wiedząc, dlaczego poczuł potrzebę podejścia do niej. - O, Elisabeth jest, a mówiła, że nie wie, czy przyjdzie. Chodźmy do niej, odpocznijmy troszkę. - Powiedział do @Selena. Po drodze do stolika, przy którym siedziała Elisabeth, zdecydował się sięgnąć po kolejny już kieliszek z alkoholem. -Ty widzisz ją, wyładniała trochę jak by - zaśmiał się wilk, Marcus jedynie uśmiechnął się pod nosem. Idąc w jej kierunku, otaksował ją dyskretnie wzrokiem, analizując jej kreację, jak i wygląd kobiety. - No dobra coś w tym jest, odwaliła się jak rzadko - nie wiedział czemu, ale tłumaczył sam przed sobą swoją nagłą fascynację kobietą. Owszem znali się nie od dziś, owszem nie raz przekomarzali się miedzy sobą. Przyjaźnili się i zadziwiająco podobał się mu jej uśmiech. Miała w sobie to coś, co gdzieś podskórnie go do niej przyciągało.
- Witaj Orzeszku - uśmiechnął się i jeśli kobieta wyciągnęła do niego dłoń, ucałował ją na powitanie. - Pozwól, że dotrzymamy ci towarzystwa - dodał, czując ciarki na całym ciele od dotyku jej zimnej dłoni przy swoich ustach. Odsunął jedno krzesło dla Seleny i gdy ta usiadła, podsunął je, by mogła usiąść, po czym sam usadowił się między obiema kobietami. Zerknął na obie kobiety, chwilę dłużej zatrzymując wzrok na Elisabeth. Czuł zapach jej perfum i kolejny dreszcz przeszedł jego ciało. W tym momencie poczuł, że coś jest zdecydowanie nie tak. - Ej stary czy to jest to, co myślę? - zapytał Wilk z lekkim rozbawieniem w głosie. - Dziwisz mi się? - odpowiedział mężczyzna - Nie, nie dziwie - odpowiedział mrukliwym głosem Wilk - No to wasze zdrowie drogie Panie, za to, jak pięknie dziś wyglądacie - uśmiechnął się, ciesząc się, że siedział już przy stole. Pod woalem uśmiechu ukrywał zakłopotanie. Dlaczego? Charakterystyczny ucisk w spodniach coraz bardziej dawał o sobie znać, a on cieszył się, że wszystko było ukryte pod stołem.
*** Pozwoliłem sobie poprosić Louisa o rzucenie na to, jak bardzo walnie mnie Aparycja. Wynik 17. To będzie ciekawe spotkanie. Reakcja Marcusa podpowiedziana przez Louisa. xD
_________________ "Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Yueying
Liczba postów : 1182
Pią 16 Gru - 21:57
Zaproszenia Tahiry niejako nie wypadało zignorować. Musiała przyznać, że całkiem dobrze rozmawiało jej się z kobietą, ale może to była tylko kwestia przyjemnego dymu i całej sytuacji? Tak czy siak zdecydowała się przybyć na uroczystość. A skoro tak, to wypadało się przebrać. Selena przebrała się za czarną królową szachową. Miała na sobie wysokie szpilki na platformie, przez co była teraz niewiele niższa od Marcusa, bardzo obcisłe skórzane spodnie oraz z tego samego materiału sznurowany na plecach gorset, spod którego spływał koronkowy tren niczym peleryna. Miała do tego czarną koronę na głowie i mocny makijaż oczu, a do tego czarną szminkę. Swoją umiejętność aktora wyłączyła, przez co jej skóra była jeszcze bledsza niż zwykle, kontrastując z czernią stroju. Przywitania i bezcelowe rozmowy męczyły jednak, na oko nie tylko ją, więc bardzo chętnie zgodziła się na podejście do Elisabeth. - Chętnie. Będzie można usiąść. - roześmiała się miękko, kierując się w stronę kobiety razem z wilkołakiem.
Musiała przyznać, że Elisabeth wyglądała naprawdę pięknie. Sukienka podkreślała jej sylwetkę i karnację, a blond włosy prawie świeciły. Wyglądały na tak miękkie i puszyste, idealne, by je przeczesać... No i usta. Zawsze uważała, że Lisek miała piękne usta, wprost stworzone do tego, by je całować. Oblizała delikatnie wargę czekając, aż Marcus przywita się pierwszy i sama przytuliła Liska na przywitanie. - Cześć Lisku. - stwierdziła nieco niższym głosem niż zazwyczaj i zwyczajnie pocałowała kobietę na przywitanie, tyle że prosto w usta i bardzo, bardzo namiętnie. Oczywiście nie powstrzymała się także przed przesunięciem dłonią po jej ramieniu, zanim w końcu odsunęła się i usiadła za stołem. Miała ogromną ochotę porwać stąd kobietę i zwyczajnie sprawdzić, jaka była w dotyku na całym ciele, a najlepiej to zerwać z niej tę śliczną sukienkę... Założyła nogę na nogę czując, że robi się nieco wilgotna i to zdecydowanie nie tam, gdzie powinna. - I za towarzystwo miłego pana. - odbiła Marcusowi uśmiechając się lekko i udając, że wszystko jest w porządku. Obwąchała zawartość swojej szklaneczki, upewniając się, że nie ma tam alkoholu. Co było nie tak, że reagowała na Liska w taki sposób? To przecież nigdy wcześniej się nie zdarzyło... Dodatkowej zdolności Elizabeth nie brała pod uwagę, bo przecież nie uruchomiłaby jej w takim tłumie wśród nawalonych wampirów. Dopiero stwierdziwszy, że płyn jest idealnie bezalkoholowy upiła łyk w tym niewielkim toaście.
*** Lou rzucił, jak bardzo na Sel zadziała aparycja Liska... Wyszło 20. Prócz tego rzut k6 na to, czy Sel ogarnie, co się dzieje - wyszło 3. Reszta to dzika imaginacja i jeszcze dziksze podpowiedzi xD
_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
Blondynka tyle co zdążyła się przywitać.... No nie. Była tutaj wbrew pozorom już chwileczkę. Czy miała ochotę na nieco lżejszą noc? Ależ oczywiście. Nie bez powodu pozwoliła sobie na wypicie co nie co. Można rzec, iż była nieco wcięta. Nie jakoś szczególnie mocno. Poziom upojeni alkoholowego według kostek wyniósł 4. Czyli w teorii nie miała problemu do kogokolwiek zagadać. Patrząc jednak na jej charakter, to akurat nigdy nie był problem. Więc nie było to nic szczególnego jak na nią. Niby dużo, niby nie dużo. Było idealnie, przyjemnie. W danym momencie miała ochotę na chwilę sobie przycupnąć. Już trochę potańcowała, a nawet jej nogi miały ochotę chwilę po prostu odpocząć. Właśnie z tego względu przycupnęła sobie przy jednym ze stolików. To, że miała włączoną na pewnym poziomie czarującą aparycję, było wynikiem... Właściwie kij wie czego. Ot nagle nabrała ochoty by to zrobić. Raz kiedyś, dla zabawy właściwie. Zazwyczaj tego nie robiła. Dzisiaj jednak można było zaszaleć. Większość osób i tak było wciętych. Kto tam będzie o tym pamiętał. Wampirzyca wstała widząc, jak zbliżał się do niej Marcus wraz z Seleną. Z przyjemnością się z nimi przywitała. Podała dłoń dla wilkołaka lekko przy tym dygając. Później przywitała się z przyjaciółką. Była jednak nieco zaskoczona, iż tak namiętnym pocałunkiem ją obdarzyła. Tak, Lis nieco się zapomniała ze swoją umiejętnością, więc no... Nie pomyślała, iż było to tego wynikiem. Mimowolnie więc zamruczała otrzymując takie czułości. Uwielbiała być adorowana. Jednak do tego się nie przyznawała i też z tego względu normalnie nie korzystała ze swej umiejętności. - Witajcie Misiaczki. Już si zastanawiałam, czy w ogóle będziecie. Czułabym się samotna tutaj bez was - zrobiła minkę zbitego pieska i usiadła wraz z nimi ponownie przy stoliku. Pogładziła dłonią jeden ze swoich kucyków. Uniosła swój kieliszek. - Za nas moi drodzy. Za nas wszystkich - powiedziała uśmiechając się ponętnie i upiła przy tym łyk wina zmieszanego z krwią. Koniuszkiem języczka oblizała swoje ponętne usteczka. - Och jak oboje cudownie wyglądacie. Świetnie wyglądają wasze stroje. Przyznam szczerze, ze ja miałam sama ze sobą problem... - zaśmiała się lekko przesuwając swoją własną dłonią od piersi, przez bok, aż ku dołowi. Znów pogładziła jeden z kucyków i powróciła swym wzrokiem do przyjaciół.
Przyglądał się przez chwilę w jaki sposób Selena przywitała się z Elisabeth, przez chwilę pożałował, że postanowił być szarmancki. - Kretynie trzeba było samemu to zrobić, a nie, teraz użalać się nad sobą. - Mruknął Wilk z nutą złości i rozbawienia zarazem. - Nikt nie mówi, że to było ostatnie moje słowo i dobrze o tym wiesz. Noc jeszcze młoda. - żachnął się. Słysząc jej delikatny pomruk zadowolenia, znów przeszedł go dreszcz. Kolejny już tej krótkiej chwili. - Co się dzieje do cholery, nigdy tak na nią nie reagowałem. - Pomyślał. Przy wzniesionym tak uroczystym toaście najpierw skinął głową do Seleny - Dziękuje kochanie. - uśmiechnął się i przysunął szklankę z whisky, by stuknąć się szkłem z kobietami. - Za nas, zdecydowanie masz racje. - uśmiechnął się, słysząc kolejne słowa Elisabeth.
- Wiesz dobrze, że nie jestem typem, co omija tego typu imprezy, choć przyznaje, że rola radnego była w takich chwilach nieco kłopotliwa. - Mówił spokojnym i co ciekawe nieco zachrypniętym głosem. Upił kolejny łyk ze swojego drineczka. Umówmy się, może i było wiadome wszem i wobec co łączyło go z Tahirą, ale nie musiał o tym mówić na głos.
- Ty za to wyglądasz jak zawsze wyśmienicie. - odpowiedział, przyglądając się, jak wdzięcznie pokazywała swoją kreację. - Kokietka, nie znałem jej z tej strony, muszę przyznać. - Zaśmiał się cicho Wilk, po czym w jego umyśle pojawiła się pewna melodia, z bardzo charakterystycznym refrenem.
You don't know what you did, did to me Your body lightweight, speaks to me I don't know what you did, did to me Your body lightweight, speaks to me
Wilk aktualnie bawił się ewidentnie jego kosztem, ale on sam miał na to sposób. - Zamknij się i pokaż, co potrafisz, skoroś taki mądry. - odpowiedział mu, po czym wycofał się w tył świadomości. Oczy mężczyzny na krótką chwilę się zamknęły. Gdy je znów otworzył, obie kobiety mogły zobaczyć subtelną zmianę, i delikatne figlarne iskierki w jego oczach. - Nareszcie. A ty patrz i się ucz. - Zaśmiał się Wilk, uśmiechając się do kobiety. - Oj przesadzasz, wyglądasz cudownie. A w to, że byłabyś samotna, to wybacz, ale nie uwierzę, z twoim urokiem, i wdziękiem? - parsknął teatralnie - Zdecydowanie niemożliwe.
_________________ "Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Yueying
Liczba postów : 1182
Pią 16 Gru - 23:31
Sytuacja się zaogniała, wywołując przyjemne ciepło mimo wyłączonej zdolności. Oparła się wygodnie o stół, sącząc powoli swój toast i wzdychając miękko na ten pomruk Elisabeth. Czy to jej wina, że lubiła słuchać mruczenia innych osób? Zwłaszcza w konkretnych sytuacjach. - Lisku, kochanie. Ty? Samotna? Wyglądasz najlepiej ze wszystkich tu zgromadzonych. - wytknęła kobiecie z czystą szczerością w głosie. Zresztą Selena nie była kimś, kto kłamał, a już na pewno nie wtedy, gdy używała komplementów. A już na pewno nie w stosunku do Liska.
- A choć być może marny ze mnie imprezowicz, tak... Ciężko odmówić pewnym prośbom. - dodała ze szczyptą delikatnej złośliwości. Dziwnym trafem urok Elisabeth wyciągał z niej bardzo poukrywane pokłady emocji i odczuć, ale czy było jej z tym źle? W życiu. Ile można targać kij w tyłku przy obcych, zresztą byli tutaj tylko i wyłącznie w swoim gronie.
Zamiana Marcusa na wilka była oczywista. Łatwo ją było dostrzec komuś zaznajomionemu z tematem. Sel uśmiechnęła się pod nosem, w pełni przyznając wilkowi rację. - Jestem pewna, Lisku, że inni są po prostu zbyt onieśmieleni, by do Ciebie podejść. Nie, to co my, samobójcy kapiący się w Twoim uroku, czekający, aż choć jego drobiny spadną na nas maluczkich. - dodała jakby z żalem, wpatrując się w kobietę.
Nie czekała zbyt długo. Wprawdzie wilkołak pomiędzy nimi odrobinę przeszkadzał, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami. Przechyliła się więc przez niego, nieco bezczelnie opierając się kolanem o jego kolana tylko po to, by po pierwsze przejechać dłonią po włosach Liski, które kusiły ją od samego początku i zamruczeć na ich miękkość, a potem skraść jej z dłoni kieliszek. - Smaczne to chociaż? - spytała bardzo niewinnie, upijając bardzo drobny łyk i oddając jej naczynie. Tak niewielka ilość nie powinna jej zaszkodzić, to było pewne, natomiast powody zachowania? Nie do końca była ich pewna, pominąwszy fakt, że w zasadzie własnym zdaniem powinna zamienić się miejscami z Marcusem. Nie była jednak taka, całkiem grzecznie wycofała się na swoje miejsce.
Impreza trwała w najlepsze a gawiedź mając dostęp do alkoholu i narkotyków, stawała się coraz głośniejsza i śmielsza w swoich poczynaniach. Stół Kapelusznika zbierał echa przeróżnych sytuacji, pulsu popowych remiksów z szachownicy, dymu unoszącego się nad grzybową polaną czy w końcu bardzo głośnych pokrzykiwań chyba w języku polskim z krykietowego pola. Szło się przyzwyczaić. Stół Kapelusznika, gdzie można było wypić bardzo wiele, choć jakoś z porozmieszczanych w chaosie imbryków rzadko kiedy płynęła herbata (w sumie, trafienie na nią graniczyło z cudem), walały się brudne od kremowych ciasteczek talerzyki, filiżanki w większości były już przez kogoś użyte, nadpite, czy nawet potłuczone. Na paterach wciąż zachęcały do zjedzenia babeczki i ciastka z kremem. Tortowa kaczka miała użarty kuper, a spod marcepanowych piórek widoczne było czekoladowe ciasto. Poza norą królika gdzie wszystko było albo stanowczo za małe, albo gigantyczne, było to wciąż jedno z najspokojniejszych miejsc do chwili wytchnienia.
Niemniej w pewnym momencie ze środka bardzo długiego stołu rozdarł się mechaniczny suseł, który powinien wychylać się ze swojego czajniczka o pełnej godzinie, z jakiś powodów jednak zrobił to teraz, niedługo po poprzednim obwieszczeniu.
– JUŻ PIĄTA! JUŻ PIĄTA! CZAS NA HERBATKĘ!
Na drugim końcu stoły poderwali się biesiadnicy, suseł bowiem oznajmiał w ten sposób zmianę miejsc. Byli jednak oni na tyle daleko, przedzieleni całym rzędem niedobranych krzeseł od rozmawiających radnych, że nie zakłócili tym ich spokoju. Zaraz po tym nastąpił łoskot spadającej zastawy. Jak się okazało, biały królik najprawdopodobniej pociągnął za kawałek obrusu i widowiskowo się wywalił na ziemię, co doprowadziło do tej małej katastrofy. Barwny kapelusznik, który zamiast kapelusza miał w sumie granatowy turban, chyba podbiegł mu pomóc. Nie pierwszy, nie ostatni taki wypadek w tym przedziwnym miejscu.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Pon 19 Gru - 11:23
Tej nocy zarówno Marcus jak i Selena straszliwie łechtali, miziali i karmili jej osóbkę szczodrymi komplementami. Na twarzy blondynki pojawiłby się rumieniec jakby tylko mógł. Po jej minie było jednak widać, iż była tym nieco speszon, ale i z przyjemnością jej się tego słuchało. Uśmiechała się do nich uroczo. Mimowolnie przygryzła swą dolną wargę. Machnęła niedbale nieco dłonią, aby przestali. - Oboje przesadzacie z tym moim urokiem i wdziękiem. Na sali jest również pełno pięknych istotek, które wyśmienicie wyglądają w swych strojach. Wy sami wyglądacie wręcz cudownie - powiedziała wciąż podziwiając ich cudne kreacje, jakie tej nocy mieli na sobie. Im obojgu w czerni było do twarzy. Z przyjemnością patrzyło się zarówno na Marcusa jak i Selenę. Ostrożnie, nie nachalnie taksowała ich wzrokiem, raz jedno, raz drugie. Dostrzegła również zmianę u Marcusa. zawsze ją intrygowało to, jak przechodził w wilka. Tych figlarnych iskierek w jego oczach nie dało się z niczym pomylić. Nie miała zbyt częstej okazji na takie spotkanie, więc kto by ni skorzystał z takowej okazji? - Na prawdę cieszę się, że jesteście. Zawsze to lepiej mieć przy swym boku najbliższych, niż tylko zwykłych znajomych. Może mam ich tutaj sporo, ale bez was nie byłoby tego co mamy - odpowiedziała kokieteryjnie. Ponownie zrobiła nieco zawstydzoną minkę i pogładziła własny kucyk słysząc kolejne komplementy padające z ust Seleny. Zaraz też i wykonała kolejny ruch dłonią, by nie przesadzała. - Och... Nie jestem Afrodytą, choć w wyobrażeniach Greków miała blond fale. Może sama powinnam była dziś pozostawić je w naturalnym nieładzie me włosy, aby opadały kaskadą fal... - zamyśliła się na dany moment patrząc gdzieś w przestrzeń pomiędzy nimi. Od tych dziwnych myśli oderwała ją jednak przyjaciółka. Pochyliła się nieco w jej kierunku ułatwiając jej dotyk jej włosów, a przy okazji bardziej eksponując nieświadomie własny dekolt, który no... Jak dało się zauważyć, nie był tej nocy jakoś mocno skryty za materiałem. A już zwłaszcza, gdy ktoś poruszał jej kucykami odsłaniając jeszcze więcej. Bez oporów pozwoliła, aby odebrano na chwilę od niej kieliszek. Z przyjemnością patrzyła, jak Selena próbuje jej napitku. Z wdziękiem odebrała ponownie swój trunek. Obróciła zgrabnie kieliszeczek w swej drobnej dłoni, aby upić łyk alkoholu dokładnie z tego samego miejsca, gdzie wcześniej znajdowały się usteczka Selenki. Po tym oblizała koniuszkiem języczka swe wargi. -Nazywają to cichym, nie bezpośrednim pocałunkiem - puściła im oczko. Spojrzała na trunek wilkołaka. - Masz czystą whisky? Jak się będziesz ze mną bawić, jak to na ciebie nie wpłynie? To nie fair. - zrobiła smutną minkę wdzięcznie przy tym trzepocząc swoimi długimi rzęskami.
Na słowa Seleny zareagował delikatnym skinieniem głowy, aktualnie uważał Elisabeth za jedną z piękniejszych tu na sali. Co do tego nie miał wątpliwości. Przez chwilę zastanawiał się, czyje prośby miała na myśli. Czy to chodziło o niego? W sumie nie musiał jej zbyt długo namawiać, żeby mu towarzyszyła. - To prawda, otoczenie najbliższych ma swoje plusy. Nie uważasz, że powinniśmy się widywać częściej, a nie tylko na oficjalnych okazjach takich jak ta? Zdecydowanie za rzadko mamy okazję zdejmować maski przyzwoitości i kurtuazji a być tak naprawdę sobą. - powiedział, spoglądając Elisabeth prosto w oczy. Teatralne miny Kobiety mieszały w i tak już coraz ciekawszej atmosferze. Widział, że były nieco teatralne, użyte w odpowiedniej chwili, w odpowiedni sposób. - Ona to robi specjalnie Wilku. - głos Marcusa odbił się delikatnym echem w głowie wilkołaka. - Wiem. Na razie obserwuje, na postawienie szacha jeszcze przyjdzie czas. - zaśmiał się, a na twarzy mężczyzny zagościł nieco filuterny uśmiech.
Cóż za literackie słowa z twoich pięknych usteczek Selenko - mówiąc to, cały czas patrzył Elisabeth w oczy. - Wybacz, że z moich ust nie wychodzą żadne górnolotne słowa, lecz jestem nieco onieśmielony towarzystwem dwóch tak pięknych kobiet.- Delikatnie skubnął ustami Selnę w ucho, cały czas jednak patrząc na Elisabeth. Kiedy kobieta pochyliła się przez niego, czując jej kolana na swoich, oderwał na chwilę wzrok od Elisabeth i przeciągnął powoli wzrokiem po ciele kobiety. Przeciągnął delikatnie dłonią po wewnętrznej stronie jej uda, tylko po to, by chwilę później zatrzymać ją na pośladku kobiety. Delikatnie zacisnął na nim palce, zaznaczając wyraźnie, gdzie trzyma rękę. Odczekał chwilę, zanim kobieta wróciła na swoje miejsce. Widział jak Selena upiła delikatny łyk z kieliszka Lis. Chyba będzie potrzebna dokładka - zaśmiał się Marcus we własnej głowie.
- A kto powiedział moja droga, że jest to czysta Whisky - mówiąc to, otworzył dyskretnie swój rodowy sygnet niczym małą szkatułkę, a ich oczom ukazały się kolorowe granulki, jedne białe drugie, drugie ciemnofioletowe. - Tojad i czosnek, jeśli któraś z Pań sobie życzy, mogę poczęstować. Nie tylko wy macie skrytki w biżuterii - mrugnął do Elisabeth, mówiąc konspiracyjnym szeptem. Po czym wstał, dopił swoją szklaneczkę i zapytał - Czy życzą sobie Panie może kieliszeczka? Ja na pewno skosztuję jeszcze, W końcu rzadko spotykamy się w tak doborowym towarzystwie. - Poszedł po kieliszki z trunkiem dla Pań, zależnie co która zamówiła i jedną szklaneczkę Whisky dla siebie. Podszedł tym razem tak, że Elisabeth musiała zostać między nimi. Podał Selenie jej zamówienie, następnie Elisabeth i pochylił się do niej. - Czy Panie radne życzą sobie małą wkładkę do swojego trunku? - Mruknął tuż przy uchu Elisabeth. Korzystając z okazji bycia blisko, delikatnie cmoknął ją w ucho - A co do włosów. Nie ma nic lepszego niż widok rozsypanych na poduszce włosów, przyspieszony oddech i spojrzenie pełne pragnień i nieme usta wołające o jeszcze. - Mruknął jej wprost do ucha. Przez cały czas stojąc za kobietą, patrzył spod lekko przymkniętych powiek wprost w oczy Seleny. Swoje zdanie zakończył delikatnym pocałunkiem tuż za uchem.
_________________ "Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Yueying
Liczba postów : 1182
Pon 19 Gru - 22:10
Peszenie innych osób też było całkiem dobrą rozrywką, nic więc dziwnego, że delikatnie uniosła kącik ust. Elisabeth chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo prowokowała wampirzycę, o wiele bardziej otwartą w pewnych sprawach niż można było przypuszczać. - Ależ oczywiście, że tak. Zwłaszcza, gdy ci najbliżsi wiedzą, w którą stronę może zawiać wiatr emocji i dokąd ich doprowadzić. – stwierdziła bardzo niewinnym tonem, zgadzając się zarówno z Liskiem jak i z Marcusem. Była pewna, że kobieta robi to całkowicie specjalnie. Jej spojrzenia, gesty, nieco teatralne miny… Prowokowała ją specjalnie i dziwnym trafem Selenie wcale ten fakt nie przeszkadzał. Teraz jednak przyszedł czas na to, by to ona sama lekko się speszyła, by zaraz potem wyjść z tego z twarzą.
- A jakich innych słów użyć, gdy sama Wenus zstąpiła z niebios, by zaszczycić nas swą obecnością i nieco poprowokować do jakże niecnych czynów? Wszak nie wypada kraść, acz czy inaczej zdołamy dostąpić choć okruchu uwagi? – spytała niewinnie, czując gwałtowny dreszcz pochodzący ze skubnięcia. Z odruchu też zacisnęła lekko uda, czując, że robi się nieco bardziej wilgotna niż wcześniej. Zaczynało się robić coraz bardziej gorąco i wcale nie zamierzała ku temu protestować. W zasadzie zamierzała jedynie popróbować drinka Liski. Ale po pierwsze, sam dotyk Marcusa zachęcał, by posunęła się jeszcze dalej, a po drugie zrobiła to Liska, pochylając się. Zanim więc zabrała jej kieliszek z dłoni, cmoknęła jej dekolt, a potem delikatnie drasnęła skórę wysuniętymi kłami, puszczając jej oczko. Nie zapomniała też o wilczku, o którego dłoń całkiem bezczelnie otarła się swoim tyłkiem. Musiała przyznać, że w tej chwili rozpraszali ją obydwoje i to dosyć solidnie i wcale, a wcale nie żałowała ubrania na siebie skóry.
- Wiesz, Lisku… Jeśli chcesz bezpośrednich, powiedz. Tobie nigdy nie odmówię. – puściła jej oczko, z cichym pomrukiem. Wyczuła krew w alkoholu i musiała podziękować za dalsze podpijanie trunku Lis. Potrząsnęła delikatnie głową. – Wybacz, ja odmówię. Ja na chwilę obecną nie potrzebuję żadnych dodatków, by czuć zbawienny wpływ alkoholu. – nawinęła na palec kosmyk włosów. Cholera, miała w ogóle nie pić, ale przecież nie odmówi tej dwójce… - Wiesz, co lubię, więc… zaskocz mnie? – uśmiechnęła się niewinnie do wilka. Oczywiście, że nie byłaby sobą, gdyby nie wykorzystała faktu, że na chwilę zostały same, więc przysunęła się od razu bliżej Elisabeth i ułożyła dłoń na jej udzie. – Robisz furorę tutaj. Przyćmiewasz nawet sama gospodynię. – mruknęła miękko, przyciszonym głosem. Gdy tylko wilk wrócił, odebrała od niego swój drink, powolutku sącząc z niego alkohol. Obiecała też sobie, że więcej alkoholu do ust już nie weźmie. – Marcus, kochanie, naprawdę uważasz, że z moimi… problemami potrzebuję wkładek? Lisek wie. – dodała też, by nie musiał się dziwić w kwestii jej otwartości. Obserwowała, z wielką uwagą, co robił z blondynką i oblizała bezczelnie usta, odpowiadając na jego spojrzenie swoim własnym, wyzywającym, czując dreszcze płynące po jej ciele. - A potem zmięte przyjemnością, splątane pragnieniem, z oczami mówiącymi to, czego usta nie są w stanie. - dopowiedziała, nawet jeśli jej głos odrobinę zadrgał, a jej własna skóra zamrowiła delikatnie na samą myśl, co usta mężczyzny potrafiły robić chociażby tak drobnym pocałunkiem. Znała to uczucie, domyślała się, co Lisek musiała czuć w tej właśnie chwili... I przez ułamek sekundy przemknęło jej przez myśl, że bardzo chciałby siedzieć na jej miejscu. Ale błyskawicznie się to rozwiało. Jej dłoń nadal spoczywała na udzie Liski, gładząc jej skórę, rysując wzorki. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie wsunęła palców pod materiał sukienki kobiety, gładząc delikatnie wnętrze jej uda. Zdecydowanie pozwalała sobie na zbyt wiele, ale czy komukolwiek to w tej chwili przeszkadzało? Zerknęła to na Liska to na Marcusa i wychyliła się na chwilę do przodu, by pocałować mężczyznę prosto w usta, tuż przy samej Lis, a potem zakończyć całując i ją.
- Ja i mój grafik... Dobrze wiecie, że wiecznie napięty - uśmiechnęła się niewinnie. Czy przesadzała ogólnie ze swoją pracą? Na pewno. Można było ją jednak uznać za pracoholika. A przynajmniej coś w ten deseń. Jej monitory zazwyczaj były włączone non stop. Bywało, że i spała w fotelu, bo zmęczenie dorwało ją w pewnym momencie, gdy sprawdzała co działo się na rynku. Taki typ kobiety z niej był. Jednak ta dwójka wiedziała, iż miała ona swą i drugą stronę. Może nie wiedzieli o tej "grzesznej" ale na pewno o tym, iż lepiej nie wkurzać. Choć cierpliwości miła ogromne pokłady, to były pewne rzeczy, których nie znosiła. Mniejsza jednak o to. - Och proszę cię... Nie mam ci czego wybaczać. Nigdy od was przecież tego nie wymagałam - machnęła znów niedbale dłonią, aby przestali. Wzięła jednak wyraźnie głębszy wdech widząc, jak Marus przygryza ucho Seleny. Czułą się zakłopotana a zarazem... Przeszył ją dziwnie przyjemny dreszcz. Starała się ukryć owe zakłopotanie delikatnym uśmiechem. Marcus jednak mógł dostrzec tą tajemniczą iskierkę w jej oczach, skoro wciąż patrzył wprost w jej oczy. Tym bardziej w kobiecie coś się ruszyło, gdy Selena postanowiła naznaczyć jej dekolt nie tylko pocałunkiem, ale i skubnąć jej skórę swymi kiełkami. Przeszył ją przyjemny dreszcz, a ona sama mimowolnie zamruczała, Zaraz potem uśmiechnęła się zakłopotana poprawiając ponownie swój kucyk. Mimowolnie dwoma palcami dotknęła swych ust, gdy usłyszała o bezpośrednim pocałunku. Lisek był speszon, co wyglądało wręcz uroczo. - czosnek mogę poprosić... Ale przy nowym kieliszku - mówiąc to dopiła resztkę alkoholu ze szkła i podała go mężczyźnie dziękując mu przy tym. W oczekiwaniu na Marcusa spoglądała na Selenę, która postanowiła przysiąść się bliżej. Wzięła ponownie głębszy wdech czując ciepłą dłoń na swojej skórze. Oh... Że ona miała do tego słabość. - Stanowczo przesadzasz. Nie powinnam. To nie moja impreza, a to nie dobrze, jeśli goście...Przyćmiewają - miała nieco problem się skupić ze względu na to, co zaczynało się wokół niej dziać. Przyjęła z wdzięcznością trunek od wilkołaka i skinęła głową na znak, że może dosypać czosnku. Mimowolnie wzdychając na jego mruczenie. Ciche jęknięcie wydobyło się z jej ust w dwóch momentach. Jednym z nich było to, jak ucałował ją za uchem, a drugi czując jak Selena zaczęła gładzić ją po wewnętrznej stronie uda. Mimowolnie poprawiła się na krześle czując, iż robi się jej niewygodnie i stanowczo zbyt gorąco i wilgotnie. Jej oddech stanowczo przyśpieszył. - Stanowczo... Przesadzacie z tymi komplementami... Oh... Ja nie jestem przecież warta aż takiej uwagi. To,... To za dużo... Tam myślę... - upiła łyk alkoholu. Tak. To co robili było przyjemne, a zarazem wstydliwe dla niej. Jej organizm jednak sam reagował co byli w stanie zaobserwować. Tym bardziej przy tym wszystkim kobieta była zaskoczona, co się zadziało dalej. Wdziała, jak Selena pocałowała Marcusa, ale stanowczo nie spodziewała się tego, że i ją to spotka. Cichy pomruk zadowolenia wydobył się z jej ust. Mimowolnie pogłębiła ten pocałunek, a jej dłoń znalazła się na jednym policzku Seleny. Nie umiała przerwać tego, co się wokół niej działo.
Owszem nie wymagałaś, jednak twoje korzenie wymagają pewnej poprawności, nie uważasz? - uśmiechnął się, widząc jak mieszanina zakłopotania i tą delikatną subtelną iskierkę w jej oczach. Zgodnie z życzeniem podał obu kobietom kieliszki, a do kieliszka Elisabeth na jej oczach wrzucił dwie granulki odpowiadające za czosnek. Do swojej również wrzucił te odpowiadające za tojad. Stojąc już za Elisabeth i delikatnie ocierając się nosem o jej kark, odpowiedział Selenie - Wiem Kochanie, już zdążyłem dostać ekhm - chrząknął delikatnie - Opierdol za pewne rzeczy - mruknął wprost do ucha Elisabeth, a w stronę Seleny posłał delikatne mrugnięcie.
Dostrzegł, jak Księżyc oblizała wargę. - Usta wstrzymujące oddech, pod wpływem dotyku. - mówiąc to, ostrożnie położył ręce na ramionach Elisabeth, delikatnie zaciskając na nich palce. Wychylił się w przód, by odwzajemnić pocałunek zbliżającej się Seleny. Patrząc jak kolejny pocałunek Selena przekazała Elisabeth, wykorzystał nieco sytuację. Przesunął palce na szyję kobiety i delikatnie unosząc jej podbródek, pochylił się, by samemu złożyć delikatny, ale zarazem namiętny pocałunek. - Dotyku ust, spragnionych delikatnego dotyku tych drugich. Dotyku warg, które drżąc zachłannie, siegają po kolejny i kolejny pocałunek, delkektując się każdą chwilą wspólnego zetknięcia. - kolejne słowa padały, patrząc w oczy Lis, co jakiś czas doprawiając delikatnym pocałunkiem.
Jej pomruki dodawały jedynie werwy jego kolejnym poczynaniom. Znów zwrócił swoje oczy w kierunku Seleny. Widział jak ta, wsunęła rękę pod kieckę Lis. - Dalej, kochanie, głębiej. - znów mruknął tuż obok ucha kobiety. - Poczuj to, to ciepło, to pragnienie. - mówiąc to chwycił Selnę za kark, przyciągając nieco do siebie. - Usiadź jej na kolanach. - Te słowa mruknął do ucha Seleny. W jego głosie dało się wyczuć pewną dziwną stanowczość
_________________ "Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Yueying
Liczba postów : 1182
Pon 26 Gru - 12:14
Usta Seleny rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, gdy Lisek speszyła się na słowa o bezpośrednim pocałunku. A że wyglądała przy tym tak bardzo uroczo, czy można więc było dziwić się wampirzycy, że pociągnęła ten temat? - Nie przesadzam. Jesteś niczym Słońce, ktureygeneruje samo swój blask, oświetlając świat i rozpromieniając mrok nocy... Księżyc jedynie świeci odbitym światłem Słońca. - aluzja była tu doskonale słyszalna, do jej "przezwiska", którym tak chętnie się posługiwała już od lat i przede wszystkim, że jak ciepłolubne stworzenie grzała się w obecności Liska. - Nic więc dziwnego, że kradzione smakuje najlepiej. - i właśnie na to musnęła jej wargi swoimi, oferując przy tym bardzo delikatne draśnięcie swoich kłów. Obserwowała, jak Marcus patrzy w oczy drugiej wampirzycy, jak całuje ją i tym razem nie powiedziała już nic, czując na języku delikatną gorycz. Nie umiała jej rozpoznać ani z niczym połączyć, więc zwyczajnie upiła łyk ze swojego kieliszka, wracając spojrzeniem do ewidentnie spragnionej Elisabeth. - To wszystko fakty, Lisku, a z nimi się nie dyskutuje, pamiętaj. - posłała jej spojrzenie spod rzęs, pieszcząc delikatnie wnętrze jej ud, doskonale wyczuwając, jak bardzo jest tam gorąca. Zdecydowanie podobały jej się reakcje Liska, przede wszystkim jej jęki i to, jak zaczynała odwzajemniać pieszczotę. Tym razem to z jej ust uciekł cichy jęk, gdy wilkołak złapał ją za kark. Od kiedy to jednak Sel słuchała czyichkolwiek rozkazów? Oczywiście tylko wtedy, gdy sama tego chciała. Dłoń pod sukienką Lisek przesunęła się wyżej, najpierw delikatnie bawiąc się jej bielizną, a potem zwyczajnie rozrywając materiał z cichutkim shhhhhhh!. Puściła oczko Liskowi, delikatnie gładząc ją między udami, czując ten gorąc i spływającą po palcach wilgoć. Zagryzła wargę, patrząc w oczy Marcusa. Ta jego stanowczość wywoływała w niej bardzo dziwne odczucia, a widoczne nad gorsetem ciało pokryło się gęsią skórką. Tak, zdecydowanie jej się to spodobało, zwłaszcza gdy prócz tonu mruczał jej fo ucha. Bez protestów przesiadła się na kolana Liska, z obydwiema nogami po obu stronach jej bioder i nieco wzmocniła pieszczotę swojej dłoni. Wargami za to zaczęła skubać jej szyję, czując się trochę jak na bardzo przyjemnym haju.
Kobieta choć drinka już otrzymała, to nawet nie bardzo miała okazję się go napić. Zarówno Marcus jak i Selenka wystarczająco mocno odciągnęli ją od tej możliwości. Kobietę przeszył przyjemny dreszcz czując, jak ciepły nos mężczyzny wodził po jej odsłoniętym karku. Kolejny dreszczyk przeszył ją słysząc jego pomruk przy swym uchu. Przełknęła ślinę czując, jak robi się jej wewnętrznie gorąco. Te kradzione jej pocałunki wywołały przyśpieszony oddech. Jej ochota na tą dwójkę tylko się wzmagała, przy czym nadal czułą się mimo wszystko załopotana zaistniałą sytuacją. Nie mogła jednak odmówić sobie tej przyjemności, bo ta atencja była po prostu zbyt przyjemna dla jej cudnie łechtanego ego i zwyczajnego samopoczucia. - Jesteście zbyt hojni z tymi komplementami w mym kierunku - wyszeptała choć jej ciało zdradzało jej pragnienie aby otrzymywać więcej. Próbowała nad sobą panować, jednak ciało było przeciwko jej umysłowi co dało się odczuć. Blondynka mimowolnie wzięła głębszy wdech czując i słysząc, jak jej bielizna poszcza pod wpływem zgrabnych paluszków jej przyjaciółki. Tego totalnie się nie spodziewała. Jej podniecenie zostało w pełni odsłonięte przed ciepłą dłonią Seleny. Dłonie Riche powędrowały na uda Księżyca gładząc je mimowolnie. Jej głowa nieco się odchyliła do tyłu pozwalając na pieszczenie delikatnej skóry jej szyi. Blond włosy związane w kucyki zsunęły się za plecy odsłaniając ledwo skryte materiałem piersi. Cichutkie pomruki i jęki umykały spomiędzy jej ust. Oddychając co raz szybciej spojrzała na wilkołaka. Jedna dłoń wciąż gładziła nogę drugiej radnej, by wsunąć się na jej pośladek. Tak. Lisek poddała się temu pożądaniu, jakie w niej wzbudzili. Druga dłoń oderwała się jednak od ciała wampirzycy i zawędrowała na krawat mężczyzny przyciągając go do siebie z siłą i skradając jemu pocałunek. Chciała stłumić w ten sposób własne jęki przyjemności, jakie to jej sprawiano w danym momencie. Wiedziała, że im nie ucieknie, a to było zbyt przyjemne nawet, by próbować w ogóle już tego unikać. Za daleko to poszło. Chciała ich, pragnęła tu i teraz. O tyle dobrze, że ich stolik znajdował się na uboczu. Po złączeniu pocałunkiem dłoń z krawata rozpięła dwa guziczki, aby móc wsunąć się na ciepły tors mężczyzny. Druga zaś, znajdująca się na pośladkach Seleny zaczęła wędrować po jej boku, aby móc dotknąć skrytej pod gorsetem piersi.
Czując delikatny dotyk ust obu kobiet, widząc wzrok Seleny na sobie, i tą przegryzaną wargę wpadł na pewien pomysł. Zimna dłoń kobiety na jego torsie jedynie upewniła go w tym pomyśle. - Chyba czas na zmianę scenerii, Po ostatnim Balu chyba lepiej nie rzucać się za bardzo w oczy. - głos mężczyzny odbił się echem w głowie Wilka. - Masz rację przyjacielu, masz czasem dobre pomysły. po tych słowach Selna mogła dostrzec nieco wyostrzające się rysy twarzy mężczyzny, a Elisabeth mogła poczuć nieco twardniejące mięśnie pod swoją dłonią. - Panie wybaczą - powiedział, stając tuż obok nich. - Proszę się chwycić. Pociąg zabiera nas w nieco bardziej ekhm - chrząknął - Ustronne miejsce. - po tych słowach chwycił pod nogami Elisabeth podnosząc ją i Selenę siedzącą jej na kolanach. Najpierw obdarował obie kobiety delikatnym pocałunkiem, a następnie ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Mogło je zdziwić kiedy dostrzegły, że kieruję się na zewnątrz magazynu. Kiedy zblizał się do Swojego samochodu, którym przyjechał wraz z Seleną, powiedział - Czy któraś z Pań byłaby tak uprzejma wziąć, wyciągnąć z wewnętrznej kieszeni kluczyki od samochodu i go otworzyć? - usmiechnął się do kobiet, a gdy któraś z nich wyjęła kluczyki i wcisnęła przycisk otwierania, drzwi od Auta otworzyły się. Ostrożnie wszedł z kobietami do środka.
Ich oczom ukazało się przestronne wnętrze, usadowił obie kobiety na jednej z kanap, po czym sięgnął po kieliszki i zawartość braku, nalał obu znów alkohol, pamiętając o tym, by dodać odrobinę czosnku do Napoju Elisabeth a do swojego Tojadu. Warto wspomnieć, że w momencie, kiedy przystąpił do tworzenia drinków, wrócił do ludzkiej formy. - To, na czym żeśmy skończyli? - zapytał niewinnym tonem i przysunął się do obu pań. - Ach tak.. - uraczył obie kobiety namiętnym i powolnym pocałunkiem, a potem chwycił rękę Elisabeth i wsunął ją z powrotem pod koszulę.
_________________ "Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Yueying
Liczba postów : 1182
Sro 28 Gru - 18:09
_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.