Ktoś mógłby oskarżyć Sahaka o brak przebrania, gdyby nie jego prześliczne paputki, lśniące złotą nitką, sprowadzone z Pakistanu
jutti z podkręcanymi noskami, różowe skarpetki w hołdzie animowanej wersji gąsienicy oraz fajka wodna, którą zajmował się cały wieczór. Jego garnitur nie był do końca czarny, na szczęście, tak że mógł grać Niebieską Gąsienicę. Materiał, z którego został zrobiony, miał dwa tony, w płaskim świetle wyglądał na ciemny grafit, lecz gdy Sahak się poruszał, lśnił błękitami. Niebieską miał też koszulę, w głębokim odcieniu, komplementującym jego skórę.
Siedział na pufie grzybowej niczym książę tego miejsca, z wyciągniętymi nogami opartymi o inną pufkę, skrzyżowanymi w kostkach, w otoczeniu dworu instalacji świetlnych i fluorescencyjnych. Trochę się przesunął na bok, gdy dołączył do niego mały książę Egon, wydychając z płuc gęsty, ciężki dym. Znajoma woń konopi dookoła Sahaka była silna i bardzo charakterystyczna, przyjemnie słodka, owocowo-cytrusowa z nutą sosny. Mnich był zdecydowanie porobiony, ale ciężko się dziwić, skoro od kilku godzin nie tylko palił fajkę, ale też wdychał zadymione powietrze.
—
قنب — powiedział słowo, które brzmiało jak: Quinnab i kontynuował, zapominając, że młodszy brat nie mówi po arabsku: —
كيف حالك؟Po tym zaczął chichotać i oparł głowę o ramię młodszego wampira.
Sahak wyjątkowo był zadowolony z życia. Słodki dym blokował wszelki zapach krwistych syntetyków, jakimi posilali się zebrani, a na tackach niedaleko niego, które zwinął sobie przed początkiem imprezy, brakowało już kilku ciastek, które z zadowoleniem pochłaniał. Nie wszystkie miały opcje wyskokowe, ale zdecydowanie miseczki z mocnymi odmianami Marihuany, palonej w fajkach, opróżnione częściowo, wskazywały na bardzo rozluźniony stan mężczyzny. Wyglądało na to, że nawet założył jakiś inny kolor niż absolutną czerń bez szantażu emocjonalnego ze strony Tahiry. Może braciszek był bardziej rozrywkowy, niż Egon wiedział? A może na ten jeden dzień odpuścił sobie całkowicie? Ciężko powiedzieć.
Poziom wstawienia: 5@Egon Cadieux_________________
So, take me back to Constantinople