Grzybkowa Polana - Egon & Wei

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Upojenie alkoholem

Wyszło na to, że te parę godzin imprezy, nie sprowadziło Azjaty do parteru i mimo słabej głowy dobrze się trzyma. Na tą wyjątkowa przebieraną imprezę, założył równie wyjątkowy strój. Postanowił przebrać się za Kota z Cheshire, a przynajmniej jego interpretację. Nie miał akurat ochoty na zakładanie niezwykle jaskrawo kolorowych ciuchów więc postanowił postawić na czerń i lazurowy brokat. Dość specyficzny strój (click), który był zwieńczony kocimi uszkami oraz rękawiczkami z pazurkami. Twarz zdobił dość mocny makijaż w postaci czarnych cieni wokół oczu, lazurowych soczewek, które jeszcze pod wpływem UV świeciły ów kolorem, tak samo brokat oraz krwistoczerwone usta.
Póki co był jedynym kotem, choć musiał przyznać, że nie rozglądał się jakoś specjalnie. Na pewno w tłumie wyróżniał się Egon w swoim biały stroju królika... Nie znał tutaj za wielu osób, więc nie czuł się tak swobodnie jakby chciał. Po hucznych zabawach na parkiecie chciał nieco odsapnąć od głośnej muzyki. Na to miejsce wybrał tą Grzybkową Polanę i zaciągnął na nią ze sobą Egona. Kompletnie nie spodziewał się jednak zauważyć tutaj tego dziwnego tortu. Nikt o nim nic nie wspominał.
- Wiesz co to jest? - spytał się go ciekawy, przyglądając ciastu, ale definitywnie czuł coś słodkiego więc był niezmiernie zainteresowany...

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 882
upojenie alkoholem 2

Cadieux sobie radośnie kicał z jednego pomieszczenia do drugiego, kiedy dopadł go Wei i zaciągnął do Grzybkowej Polany. Miał na sobie przebranie białego królika, na które składał się biały dres, białe najeczki, królicze uszy, biały ogonek umocowany do spodni i oczywiście rękawiczki przypominające zwierzęce łapy w kolorze białym. Może nie jakiś fancy strój, ale w temacie. Tak mu się przynajmniej wydawało, bo tej całej Alicjii ani razu nie przeczytał. Ogarniał, że tam był jakiś królik i tyle.
-No dobra... - spojrzał podejrzliwie na tort, który znalazł się na środku pomieszczenia. -Tego tutaj wcześniej nie było, prawda?- zmarszczył brwi usiłując sobie przypomnieć jak to było.
-Nie wiem, wygląda jak coś do zjedzenia, ale... chuj wie co to może mieć w środku- nie żeby się przejmował różnymi dziwnymi specyfikami jakie mogą trafić do jego krwioobiegu. Nie chciał jednak, żeby nagle po spróbowaniu kęsa okazało się, że ma w sobie anyż na przykład. To byłby dramat. Takiego ryzyka nie był skłonny podjąć.
-Poczekamy, aż ktoś pierwszy się skusi i zaczekamy, żeby zobaczyć co się stanie?- zaproponował po chwili namysłu.

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei był poza swoją strefą komfortu więc przyklejał się do jedynych osób, które znał. Wybór niestety padł na Egona, choć i jego widział zaledwie raz. Wampir nie wydawał się mu jednak taki zły więc miał nadzieję, ze i ten myślał to samo o nim. Jako krewniak rodowy Tahiry, Wei zakładał, że Egon wie co nieco na temat tortu. Feniks, a raczej Kot z Cheshire, był w końcu koneserem słodkości.
- Nie było, bo zwiedziłem wszystkie pomieszczenia, a jestem jeszcze na tyle trzeźwy, by kojarzyć fakty. - przyznał śmiertelnie poważnym tonem, bo w grę wchodziły słodycze, no halo...
- Właśnie tego się obawiam. Cała ta impreza jest dosyć... Odjechana, a do narkotyków to ja mam uraz. - mruknął do Egona wyjaśniając sytuację, że wolałby się tutaj nie naćpać. Nie miał nic przeciwko upojeniu alkoholowemu, ale narkotykom mówił stanowcze nie.
- A co jak nikt nie skosztuje, a okaże się, że tort jest całkiem niezły? - spytał się go zainteresowany niezmiernie konsumpcją tego ciasteczka. Był uczulony tylko na owoce morza jeśli chodzi o jedzenie, więc nie powinno być problemu.
- Czy mam się poświecić, bo się boisz samemu? Jak zrobimy to razem to chyba będzie fair. - odparł zerkając na Grzybka uważnie, zastanawiając się czy to ciacho jest warte takiego ryzyka. Może był zbyt trzeźwy by się w to bawić? Może powinien odpuścić?

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 882
Dlaczego niestety? Egon słynął z tego, że był dobrym towarzystwem, szczególnie na imprezach. Poza tym raczej ekstrawertyczny typek z niego i nie przeszkadzało mu, że ktoś dopiero co poznany postanowił spędzić z nim trochę czasu. Zawsze to szersze grono znajomych!
-Okej… czyli to nowa rzecz- przyjrzał się uważnie tortowi. Wyglądał dość smakowicie i „odjechany”. Przymiotnik użyty wcześniej co opisania do całej imprezy pasował również i do tortu.
-No to jak masz uraz to ta impreza musi być dla Ciebie ciężka- zauważył tylko. Na stole kapelusznika robił się coraz większy misz masz, powoli można było zacząć się gubić w tym co było bezpieczne a co nie. No… Egonowi było wszystko jedno. Zresztą pewnie i tak by nie zapamiętał, które przysmaki mają w sobie dodatki, a które nie.
-Nah, jak masz uraz do narkotyków to mogę spróbować pierwszy- zaoferował. Co jak co, ale nie miał zwyczaju namawiać ludzi do rzeczy, na które nie mieli ochotę.
-No albo możemy razem- ta opcja też mu nie przeszkadzała. Przy torcie nawet udało mu się zlokalizować odpowiednie akcesoria potrzebne do konsumpcji tortu. Wziął ukroił dwa przeciętnej wielkości kawałki i jeden podał Azjacie.
-No to co? Raz kozie śmierć- stwierdził i zabrał się do konsumowania swojego kawałka niezależnie od tego co postanowił Wei. Najwyżej będzie królikiem doświadczalnym. Wszystko w temacie, co nie?

@Wei Liu
@Tahira Darbinyan - jem torta

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Tort zrobił na Weiu wrażenie i stanowczo zamierzał zatopić w nim swoje kły. Oj taaaak. To była słabość Chińczyka, uwielbiał słodycze. Szczególnie gdy wyglądały tak apetycznie.
- Czy ja wiem... Po prostu staram się przetrwać. - odparł z lekkim uśmiechem, ale potrafił i bawić się bez używek. Nie widział w sensu w byciu nie przytomnym i potem nie pamiętać imprezy. Nie miał oczywiście nic przeciwko temu by być pod wpływem alkoholu. Wszak to jeszcze nie oznaczało blackout. Stół Kapelusznika unikał więc szerokim łukiem. Dla własnego bezpieczeństwa.
Mimo to towarzysza nie zamierzał skazać na męki samego. Ufał gospodarzom, że tort nie był przesączony mocnymi narkotykami. W końcu gdzie tu w tym fun?
Wziął kawałek od Egona i chętnie skonsumował torta wraz z nim. Przysłowiowe YOLO było całkiem w temacie, jak ktoś jest nieśmiertelnym to trochę oszustwo, prawda?

@Tahira Darbinyan @Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Ten grzyb... był ogromny. Cała jego konstrukcja utrzymywała się na niewysokim stoliku o bardzo szerokim okrągłym blacie, którego nogi stanowiły cztery zbite dechy, tak aby możliwie dokładnie imitować maleńką nóżkę. Jego średnia sięgała dwóch metrów, zebrani goście obchodzili go z zainteresowaniem, ale bez jubilatki w okolicy nikt nie ośmielał się go tknąć. Prawie nikt. Dwóch śmiałków sięgnęło po niewielkie kawałki z brzegu. Przecież nikt nie zauważy...

Brązowy wierzch okazał się kakaową posypką na barwionym również kakao marcepanie. W środku tort jednak był biały, bajecznie lekki, wręcz piankowy w konsystencji. Jeszcze przed zjedzeniem, złodziejaszków uderzył ostry zapach wanilii, śmietany i migdałów. A na języku wprost się rozpływał i okazywał się przy tym obrzydliwie mdląco słodki, niemalże do wymiotów. A potem nagle...

Wei Liu:

Egon:

@Wei Liu @Egon Cadieux

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 882
No dobra, tego to się nie spodziewał. Wyglądało na to, że tort był z bardzo ciekawymi dodatkami, które nieco… ubarwiały rzeczywistość. W sposób na który Egon nie był przygotowany.
Przez chwilę kiedy wizja w niego wręcz uderzyła stał z rozdziawioną gębą. Co tu się… to wyglądało jak wielka potupaja dla borsuków tyle tylko, że Egon wcale na taką imprezę się nie pisał.
-AAAAaaa- wrzasnął i w zasadzie wtulił się w plecy Weia tak jakby liczył, że taka blokada doznań całkowicie wystarczy.
-Zrób coś!- zażądał. -Zabierz stąd te Borsuki, albo mnie, albo nie wiem. I NIECH KTOŚ WYŁĄCZY TĘ MUZYCZKĘ!- darł się jak ulęgałka. Cóż, to nie był udany trip dla wampira. Oby tylko szybko minęło. -ONE MNIE ZDEPTAJĄ!- widać Cadieux miał kolejne obawy związane z podrygującymi zwierzętami. -W ogóle skąd ich się tyle wzięło, wyłapali ze wszystkich lasów w okolicy? – burknął jak ciut ochłonął. Chociaż wcale nie był w lepszym stanie. Po prostu się nie darł. Za to uznał, że musi sprawy wziąć w swoje ręce, więc zaczął wymachiwać łapami, próbując… pobić rzeczone borsuki. Może mu się uda, a może nie. Oby tylko nikt postronny nie oberwał.

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Bardzo ubarwiały i Wei był w kompletnym szoku. Na szczęście substancje wpływały tylko na wizje, a nie na motorykę oraz samopoczucie. Pierwszy raz jednak miał coś takiego.
Z pewnego rodzaju zachwytu, wybudził go krzyk Egona. Odwrócił się w jego stronę, odkładając talerzyk gdzieś prędko i przyjrzał się mu uważnie. Nawet wampir był jakby namalowany. Ale dziwy...
- Co? Jakie borsuki? Nic tu nie ma... Choć wszystko jest pomalowane farbą... - odparł do niego dzieląc się swoimi wrażeniami. Westchnął tylko gdy Królik wtulił się w jego plecy. W nos wampira uderzył jaśminowy zapach, którymi Wei był spryskany. Sięgnął dłonią do głowy uszatego i pogłaskał go ostrożnie.
- Nikt cię nie zdepta! Nie ma tu nikogo prócz nas! - odparł do niego poważnie i odwrócił się przodem, by tak go przytulić.
- No już, spokojnie. To tylko efekt tortu. - zapewnił go i poczochrał po głowie. Pociągnął go jednak zaraz na jedną z puf obok i posadził go tam, samemu siadając obok. Wpływ narkotyku na Weia nie był tak chaotyczny i straszny, by wampir zaczął panikować. Uwielbiał sztukę i naprawdę teraz świat wydawał się dziwnie fascynujący. Aż chciał iść zwiedzać tak Paryż.
- Chcesz się czegoś napić?

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 882
-No borsuki. Wszędzie są i podrygują tak jakby je ktoś prądem raził albo miały zbiorowy napad epilepsji- wyjaśnił zniecierpliwiony tym, że Wei ewidentnie udaje głąba. Przecież ONE tu były! No widział je i słyszał tę paskudną muzyczkę.
-Czekaj… jak pomalowane? Gdzie? Ktoś się dobrał do tej czerwonej farby? - tym razem to Wei spotkał się z niezrozumieniem. Szybko jednak porzucił ten temat, bo jedno ze zwierząt znalazło się zdecydowanie zbyt blisko niego. Gdyby nie był przytulony przez Azjatę to pewnie czmychnąłby, gdzie pieprz rośnie, ale widać uznał, że przy Wei’u było bezpieczniej.
-Nie ma? Tortu? Jesteś pewien?- nie był do końca przekonany ale widać zapewnienia połączone z czochraniem po głowie sprawiły, że Egon przestał panikować. Dalej był oszołomiony wizją i widać było, że się nieco wzdraga i jest wyjątkowo spięty, w jego umyśle nieszczęsne czarno białe stwory były wszędzie. Rozglądał się nerwowo, ale nie mógł znaleźć kawałka pomieszczenia bez nich.
-Tam jest wąż… i taki gigantyczny grzyb- wskazał palcem w bliżej nieokreślonym kierunku. Akurat grzybów tu było całkiem sporo, ale chyba nie o element dekoracji chodziło Egonowi.
-Chcę… albo nie chcę. Bo pójdziesz szukać i mnie zostawisz i się zgubisz pomiędzy Borsukami i już nigdy nie wrócisz- oznajmił całkiem poważnie.

@Wei Liu

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Głos i obecność Weia działała kojąco. Po pierwszym wstrząsie borsukowym drażniąca muzyka przycichła, a stado symultanicznie ruszających się zwierzątek odsunęło nieco, ukazując znów znajome neonowe grzyby i kwiaty. Był tam, na granicy kąta widzenia, podrygiwały śpiewając chórem "budger budger", ale jeśli tylko dostatecznie skupiało się uwagę, to szło o nich zapomnieć. Umysł Egona niejednokrotnie był pod wpływem substancji halucynogennych, ciało obroniło się dość skutecznie. Tymczasem jego towarzysz powrócił z pól, lecz wrażenie tego, że wszystko jest namalowanym obrazem nie przeminęło. Każdy ruch ręką pozostawiał niewielką smugę, twarze zdawały się wciąż pięknymi, ruchomymi portretami. Wzięło go zdecydowanie mocniej.

analogowe rzuty na długość tripa:

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- O jakich ty borsukach pierdolisz? - odparł zaiście rozbawiony jego zachowaniem, bo Wei kompletnie nie widział ich tu ani nikogo za owego przebranego.
- Czerwonej? Skąd ty wziąłeś czerwień? Tutaj jest styl Van Gogha... - odparł oburzony tym, że ten nie rozróżnia stylów, ale tak, przecież nie widzieli tego samego. Nie odsuwał się więc dalej, pozwalając się Egonowi tak chować skoro był wystraszony tym atakiem borsuków.
- Tak mi się wydaje. Od niego się zaczęło... Ale kto wie. - zaśmiał się cicho i klapnął obok Egona na jakieś pufy. Teraz to nie wie czy wstanie tak prędko, wolałby sobie posiedzieć i podziwiać piękny malarski krajobraz.
- Co? Gdzie? - mruknął zaskoczony rozglądając się dookoła i szukając owego węża, bo grzybów to jednak było od cholery.
- A to całkiem możliwe... - przyznał mu rację na temat zgubienia się, bo wszystko wyglądało kompletnie inaczej. Orientacja w terenie mu siadła, od momentu w którym wszystko stało się obrazem. Patrzył na swoje ręce rozbawiony widokiem pociągnięcia pędzlem. Ciekawe...

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 882
-Takich brzydkich borsukach- odpowiedział koledze. Nie ciągnął jednak tematu podrygujących zwierzątek, bo te akurat postanowiły mu dać nieco przestrzeni. No i dobrze. Niech się nie zbliżają.
-Jaki styl Van Gogha? Tego typa od słoneczników? Tu nie ma żadnego jego obrazu…– zauważył. Widać mniejsza natarczywość borsuków pozytywnie wpłynęła na procesy myślowe Egona, który w końcu mógł zacząć myśleć nieco bardziej logicznie. Bez szaleństw, ale co większe kropki udało mu się połączyć.
-Ty… w tym torcie musiały być jakieś halucynki albo kwas. Ja pierdzielę…- aż se ciężko westchnął, bo to co mu się uwidziało było paskudne. W sumie teraz nadal gdzieś widział te biało czarne maszkary i słyszał nadal tę irytującą muzykę, ale na szczęście był je w stanie chociaż trochę zignorować. No i nie miał już wrażenia, że tłum zwierzątek go pochwyci i porwie nie wiadomo gdzie.
-Ty, patrz! Jesteśmy uratowani- wskazał ręką na jakiegoś mniejszego grzybka, który był dekoracją. No a przynajmniej miał nadzieję, że nią był. -Tam są jakieś napoje. Pytanie tylko co to i czy nie jest jeszcze czymś dodatkowo doprawione…- w sumie… to po tym jak mu pierwszy szok minął był gotów eksperymentować dalej. Do odważnych świat należy czy coś.

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Borsuki... Rzadnych tu nie wiedział. Naprawdę był w kropce choć połowicznie pojmował, ze to wina narkotyków. Zabawnym było to, że akurat to widział. Tu nawet nie było nic podobnego do borsuków.
- A mylisz się. Wszystko jest obrazem. - mruknął zdradzając w jakim stanie jest aktualnie i gdzie jest myślami. Abstrakcja wszędzie i świat w 2D był stanowczo czymś mocnym. Szczególnie dla tak niewyrobionych zmysłów wampira. Nigdy niczego nie brał, przynajmniej nie dobrowolnie...
- Co ty nie powiesz? - odparł rozbawionym tonem głosu i zaraz objął go ramieniem, by się o niego oprzeć. Przez chwilę naprawdę poczuł się dziwnie. Zamroczyło go od intensywności bodźców. Przez tą chwilę miał zamknięte oczy i starał się oddychać nosem. Nie chciał przecież odpaść już na starcie. To byłby przypał.
- Uratowani? - spytał się go zaskoczony i zaraz zerknął gdzie ten dłonią wskazywał.
- Hmmm... Ja już niczego nie jestem pewien, ale napiłbym się czegoś. - przyznał szczerze, bo nieco mu zaschło w gardle, a już wcześniej Egonowi proponował coś do picia. Może nie koniecznie alkohol, ale czy było tutaj coś innego? Śmiał w to wątpić. Czy martwił się tym teraz, że było to bardziej doprawione narkotykami? Ależ skąd.
Wstał więc i podszedł z Egonem do napojów i chwycił pierwszy lepszy, który pachniał mu dosyć słodko. Tak. W piciu drinków też był bardzo wybredny. Bez pytania w sumie wypił kilka łyków zawartości kubka.
- Ty... Królik... Kto w ogóle wpadł na to, by to całe przyjęcia było jak z Alicji?

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 882
-Obrazem, odbiciem…- Egon na moment odpłynął, ale nie wyjaśnił specjalnie o co mu chodziło. Chyba dopadła go jakaś rozkmina związana z odlotem jakiego właśnie doznał. W sumie to jakby Wei go zapytał, to sam nie byłby w stanie odpowiedzieć co też miał na myśli. Bywa. Zresztą jego towarzysz wyglądał jakby był zajęty własnym światem. No i dobrze.
-Dajesz radę?- zainteresował się kiedy Wei się na nim wsparł. On sam był już wprawiony w boju i po pierwszym szoku te nieszczęsne borsuki już mu wcale nie przeszkadzały. W zasadzie to przy odrobinie dobrej woli był w stanie je zignorować. W najgorszym wypadku był skłonny wziąć Azjatę za fraki i wcisnąć mu łeb pod zimną wodę dla orzeźwienia.
-Uratowani! Oaza, nie umrzemy z pragnienia!- ucieszył się holując ich do stolika z napojami. Egon miał z goła odmienny system wyszukiwania idealnego napitku. Sięgnął po to co waliło najmocniej alkoholem. No przecież nie przyszedł tutaj na herbatkę tylko na imprezę, nie?
-To chyba Tahira, ale dlaczego akurat Alicja to Ci nie powiem. Musiałbyś ją zapytać- odpowiedział. -Ale zajebisty pomysł. Wyobraź sobie taki klub gdzieś blisko centrum. No kurde najlepsza miejscówa w mieście by była- aż się na moment rozmarzył.
-Ej… w ogóle jak to jest, ciągle jak Cię widzę jesz coś słodkiego i cię za słodkim ciągnie. Kostki cukru też tak na ciebie działają?- zapytał szczerze zaciekawiony.

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei jeszcze się trzymał. Alkohol i anrkotyki nie był dobrą mieszanką, ale te nie iały na zasadzie pozbawić go przytomności. Miał się więc całkiem znośnie choć płynął. Był na haju i widział dziwne rzeczy. Nie wiedział jak je opisać, ani jak jej zinterpretować. Czuł się jakby przeniesiony do innego wymiaru.
Z chęcią więc udał się z Egonem do stołu z napitkami. Wampir był wybredny co do spożywanych drinków, tak samo jak i innych trunków. Nienawidził gorzkiego oraz mocnego posmaku alkoholu. Po prostu nie był do tego przyzwyczajony i w sumie nie chciał być. Nie byłoby mu to na rękę.
- Byłoby to na pewno często odwiedzane miejsce. Szczególnie z tym dodatkiem z tortu. - odparł rozbawionym tonem głosu, ale zaraz z pomrukiem wypił jakiś mniejszy kubeczek ze słodkim alkoholem. Oparł się o stolik i sięgnął po kolejny, zerkając chwilę na drinka, a zaraz potem na Egonem.
- Nie wiem. Po prostu miałem dość gorzkiego w życiu, by jeszcze coś takiego pić. - przyznał szczerze, dość melancholijnie, ale to słodycze jakoś mu ułatwiały przebycie tej całej drogi. Oczywiście nie samymi słodyczami żył, ale uwielbiał desery. Lubił je piec. Gotowanie aż tak świetnie mu nie wychodziło jak przygotowanie słodkości.
- Sprawiasz, że głodnieje. - zaśmiał się do niego, bo przyszła mu ochota na coś słodkiego, znowu... Ale na pewno już nie na tort. Zaczął rozglądać się za czymś innym do przegryzienia. Jak tylko zauważył ciastka to je zgarnął do siebie.
- A ty? Widzę, że lubisz ryzykować życiem...

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach