I XII 2022 - Tu es un enfant de la vie sans frontières, un enfant de l'Eternité

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
First topic message reminder :

1 XII 2022
Wczesny wieczór


Constanza bywała w willi rodowej częściej, niż chciałaby się do tego przyznać. Nie mieszkała w niej co prawda, przeznaczony kobiecie pokój od lat stał pusty i do dyspozycji kogokolwiek, kto chciałby go przejąć, jako że wampirzyca bardzo przyzwyczaiła się do swoich prywatnych mieszkań w kamienicach – ale składała w siedliszczu regularne wizyty, podczas których zdawała raporty ze swoich obserwacji i odbierała informacje od innych członków klanu. Częścią jej roli w stadzie było wiedzieć, nie tylko to, co na zewnątrz i co piszczało w innych klanach nadnaturalnych, interesowała się również sprawami wewnętrznymi. Choć nikt nigdy oficjalnie nie nałożył na nią takiego obowiązku, Constanza często przeprowadzała rozmowy ze służbą, badała morale, zbierała plotki, łączyła ze sobą fakty.
Wiedziała o pojawieniu się nowego narybku już od dawna, nigdy jednak nie przyszło jej spotkać się z Sonią sam na sam. Zauważyła, że dziewczyna pojawiła się na balu u Scalettich, ale w krytycznym momencie zniknęła z radaru. Znajdowała się pod skrzydłami Mihaila, Connie była zatem przekonana, że jest w bezpiecznych rękach, podczas gdy ona ewakuowała swoją gałąź rodziny. I tak mijały się, bez szansy na poważniejszą rozmowę, do czasu aż Mihail zachęcił do wdrożenia dziewczyny w hierarchię.
Na umówione spotkanie czekała w gabinecie. Nieswoim, rzecz jasna, we wspólnym, w którym czasami odbywały się oficjalne spotkania. Ale ubrana w elegancki komplet z kamizelką i trzymająca teczkę z dokumentami Connie wyglądała, jakby była tutaj jakąś sekretarką na stały etat i zajmowała się na co dzień sortowaniem Bardzo Ważnych Papierów. Idealnie wpasowywała się pomiędzy stare, dębowe meble, ciemną boazerię na ścianach i olejne obrazy w grubych drewnianych ramach.
Na dużym biurku leżała srebrna taca wypełniona kopczykiem makaroników, delicji, oreo i pozawijanych w ślimaczki palmierów z ciasta francuskiego obsypanego cukrem. Obok filiżanki, kryształowa karafka z zimną wodą, kafeterka jeszcze parująca gorącą kawą, mały dzbanuszek z mlekiem i cukiernica.
— Och, jesteś. Dobry wieczór, Soniu — przywitała się z dziewczyną, gdy tylko ta pojawiła się w progu. — Wejdź, usiądź — zaprosiła ją do środka gestem ręki. — Wiele o tobie słyszałam, cieszę się, że Mihail pomógł nam zgrać się w czasie. Nazywam się Constanza. Constanza Moreau. Napijesz się czegoś?
Mogły uścisnąć sobie ręce na powitanie (Constanza nosiła czarne, zamszowe rękawiczki, przez które nie było czuć zimna jej skóry), a wcale nie musiały, Connie nie zamierzała naciskać na dziewczynę ani niczego na niej wymuszać.

@Sonia Evans
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Oj Sonia była bardzo dociekliwa, baaardzo. Lubiła dopytywać, dowiadywać się i chciała jak najwięcej wiedzieć. Więc jak tylko kobieta zaczęła jej wyjaśniać o co chodzi Sonia uważnie słuchała jej słów i porad. Gdy wspomniała o Radzie Sonia jeszcze bardziej się zaciekawiła. Chwila...chwila...czy aby na tym balu gdzie była z tym dziwnym trupem nie padło aby "radny"? Coś jej świtało i doskonale zaczynała sobie zdawać sprawę w jakim kościele!
- Czyli członkowie Rady...
Stwierdziła, czy może bardziej zapytała chociaż odpowiedź znała i tak to jednak wolała sobie powiedzieć to na głos. Stwierdzenie, że Mihail jest jej "ojcem zastępczym" niemal sprawiło, że zapomniała jak się oddycha. Ten wampir, który w sumie mógł ją po prostu zabić uważając, że zagraża postanowił ją wziąć przygarnąć i zaopiekować się nią jak swoim dzieckiem. Poczuła się gdzieś tam w środku cholernie doceniona. Kolejny raz porzucona przez rodzica, kolejny raz przygarnięta przez osoby, które nic nie musiały robić w tym kierunku. Wyjaśnienie na nurtujące ją pytanie przyniosło jej ulgę, którą nieświadomie można było odczytać z twarzy Soni. Nie chciała odchodzić, chciała tutaj zostać. To był jej dom, jej nowa rodzina tak jak to powiedział Mihail tego dnia, gdy ją tutaj przyprowadził.
- Nie mam zamiaru odchodzić. Chcę tutaj zostać i zrobię wszystko jeśli będzie trzeba bym mogła tutaj pozostać pod pieczą Mihaila i Waszą. Wy jesteście teraz moją rodziną...moim domem. Bałam się, że mimo wszystko będę musiała odejść.
Przyznała i słuchała dalej, a więc i istniały też niezrzeszone wampiry...coś na wzór bezdomnych...dziwne. Nie komentowała ale słuchała uważnie.
- Rozumiem...nie chcę by pozostał bez kary. Złamał zasady, a one nas chronią przed ujawnieniem i szykanowaniem przez ludzi...nie wiem ile jest prawdy w tym co pisali ludzie o Vladzie Palowniku, czy Krwawym Bohdanie ale jeśli chociaż gram prawdy jest w tym wszystkim to pozostanie w ukryciu jest najlepszą opcją byśmy mogli normalnie żyć. A złamanie zasad tak jak to zrobił mój stwórca jest dość...nierozsądne. Zostawił mnie na cmentarzu mając świadomość, że mimo szarości mogą jeszcze po cmentarzu przechadzać się ludzie. Naraził ich na śmierć z mojej winy, naraził mnie...nas wszystkich. A uciekł jak ostatni tchórz pozostawiając mnie samą nim straciłam świadomość powiedział tylko, że wróci po mnie jak będzie czas i jedynie przed czym nie ostrzegł to, przed słońcem bym do świtu zdołała się ukryć. A potem się ulotnił. To nie jest odpowiedzialne zachowanie. A gdyby nie było w tym czasie Mihaila w pobliżu? Zabiłabym tamtego nieszczęśnika...przez tego kretyna...
Warknęła czując jak złość w niej buzuje, jak wpada w szał ze złości. Ale opanowała się, uspokoiła.
- Przepraszam...uniosłam się niepotrzebnie.
Przyznała z westchnieniem, owszem miała ogromny żal do stwórcy, ale też nie chciała jego śmierci, złamał prawo, wiedziała o tym ale to dzięki niemu jest tutaj.
- Czy jeśli go złapiecie będę mogła uczestniczyć w sądzie?
Zapytała zerkając na Constanzę. Na wzmiankę o śmierci uśmiechnęła się smutno.
- Moi biologiczni rodzice zostawili mnie jak miałam osiem lat u dziadków, bez słowa wyjaśnienia. Po prostu jechaliśmy do nich na wakacje a oni...w ten sam dzień jak przyjechaliśmy zostawili mnie i zniknęli. Babcia i dziadek stali się moimi opiekunami. Niestety jakiś czas temu dziadek zmarł. Babcia została ze mną sama nie należy już do młodych, zaczęła poważnie chorować. Wynajmowała mieszkanie z dziadkiem, w sumie to ona nas utrzymywała. Ale od kiedy zachorowała tak poważnie nie byłam w stanie iść się dalej uczyć, nie mogłam nic zrobić musiałam się nią opiekować. Tamtego dnia, gdy zostałam przemieniona babcia nalegała, bym poszła się zabawić...nie chciałam ale ostatecznie poszłam. Wypiłam drinka i poszłam na cmentarz do dziadka. Tam prosiłam go by nie zostawiali mnie samej gdy jej zabraknie...nie miałam pieniędzy na życie, na utrzymanie mieszkania...na nic. Zostałabym sama z długami. Nie mając pieniędzy ani pracy nie byłabym w stanie się utrzymać więc nie miałabym też gdzie mieszkać. Po prostu tułałabym się po ulicach a to skończyłoby się śmiercią...prędzej czy później.
Wyjaśniła przenosząc wzrok na kobietę. Wspomnienia babci nie były łatwe, świadomość że tamta po prostu umiera powodowała u niej większe cierpienie niż można było sobie wyobrazić. Ale nie mogła iść do niej, nie jeszcze i nie teraz za dużo by ryzykowała a w nocy niestety nie ma możliwości by poszła bała się, że mogłaby coś jej zrobić.

@Constanza Moreau
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Po opowieści Soni nastąpiła chwila ciszy. Gdy dziewczyna podniosła wzrok, zorientowała się, że Connie przez cały ten czas siedziała w bezruchu w jednej pozycji i przypatrywała się jej z największą uwagą, prawie nie mrugając. Wyraz jej twarzy można było określić jako zaabsorbowany, może nawet współczujący.
— Nie masz za co przepraszać — uspokoiła ją łagodnie. — To bardzo smutna historia, masz prawo być rozemocjonowana. Jesteś bardzo mądrą osobą, Soniu. Jestem pod wrażeniem. I przykro mi, że przeszłaś przez tak wiele w tak krótkim czasie.
Nieciekawa sytuacja życiowa zmusiła Sonię do bardzo szybkiego zaadaptowania się. Już teraz mówiła o wampirach „my”, uważała się za część rodziny. Constanza pamiętała, jak dużo czasu zajęło Idzie by przyzwyczaić się do tego, że ona sama również zalicza się do ich zacnego grona. Olszewska do tej pory wykazywała więcej zrozumienia dla ludzi niż dla wampirów. Zdaje się, że panienka Evans miała większe zdolności adaptacyjne, prawdopodobnie przez trudne przejścia z wielokrotnym porzuceniem. Wspaniale, co za plastyczna glina, podatna na ukształtowanie jej tak, jak będą potrzebowali. Wystarczyło, że otoczą ją opieką, dadzą jej poczucie jedności i zżycia z grupą.
Connie zapisała na kartce swoim szyfrem:
Zorientowana w prawach. Zaznajomiona z Kodeksem. Rozumie założenia Maskarady. Silna potrzeba przynależności. Prawdomówna, szczera. Potencjał na bardzo lojalną jednostkę. Zmarnowane szanse i zdolności przez niekorzystne warunki środowiskowe. Długi i żyjąca rodzina. Niezwłocznie zainwestować w jej edukację!!!
Było tak wiele tematów, na które chciała jeszcze porozmawiać z Sonią, ale nie mogła jej zaatakować wszystkim naraz, zwłaszcza, że dziewczyna już wyglądała na strapioną i wspomnienia przywoływały u niej niekomfortowe emocje. Wypadało ją oszczędzić. Na razie.
— Mam dla ciebie propozycję. Posiadam odpowiednie zasoby, aby spróbować wyśledzić twojego stwórcę. Potrzebuję jednak trochę twojej pomocy. Jeśli się zgodzisz, to ułatwi nam przeprowadzenie dochodzenia, a ja ze swojej strony dam ci słowo, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby załagodzić sytuację tak, jak tylko się da, oczywiście wedle mojej rzeczowej oceny. Co o tym myślisz? Pomożesz mi?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Jak mawiają, "Co nas nie zabije, to nas wzmocni". Mądre powiedzenie, które idealnie pasowało obecnie do sytuacji Soni. Chociaż zginęła, to jednak powstała mocniejsza i silniejsza. Gotowa stawić czoła wszystkiemu i wszystkim jeśli zajdzie taka konieczność. Czy miała w tym swoim całym planie obronę stwórcy? Nie koniecznie, bardziej załagodzenie sytuacji. Powinien odpowiedzieć za swoje błędy, w końcu od czegoś są zasady i prawa. Miała świadomość po tym co się z nią działo po przebudzeniu i teraz, gdy dochodziła do siebie po przemianie. Poznając życie wampira wiedziała czemu karą za przewinienia może być śmierć. Dużo nie brakowało, by Sonia ujawniła istnienia wampirów. Nieświadomie rzecz jasna, ale jednak. Gdyby nie interwencja Mihaila pewnie teraz żałowałaby tego, że w ogóle się obudziła.
- Co nas nie zabije, to nas wzmocni...
Zaśmiała się delikatnie bo taka była prawda. Uniosła się bo to wszystko nie powinno mieć miejsca, chociaż gdyby miała wybierać między życiem jako człowiek a wampir...raczej zdania by nie zmieniła i dalej byłaby wampirem. Czuła się zdecydowanie na miejscu i w odpowiednim czasie. Nie to, co bycie człowiekiem, pamiętała każdego siniaka, każde skaleczenie i w ogóle...wszystko to, co teraz wydawałoby się takie błahe i nieważne. Zapewne pytań było sporo, jak i tematów do omówienia ale dobrze, że Constanza postanowiła urwać tymczasowo temat bowiem Sonia była typem człowieka czy też wampira na tą chwilę, który zmagał się z wieloma przeciwnościami, przeszłością, którą starała się zaszufladkować tak, by pozostała w swoim miejscu i nie wychylała się z szuflad szafki, w którą upchnęła wszystkie wspomnienia. Przeszłość tą mniej przyjemną zamknęła na klucz, pieczętując czerwoną krechą. Kiedyś przyjdzie czas na kolejne rozmowy i kolejne pytania. Na propozycję kobiety Sonia przez moment się zastanowiła. W sumie nie widziała powodu by nie pomóc. Sama chciała się dowiedzieć kim jest jej stwórca.
- Pomogę, to oczywiste. Jednak miałabym prośbę. Jak go znajdziecie...chciałabym z nim pomówić nim stanie przed Najwyższą Radą. A potem uczestniczyć w sądzie.
Poprosiła przyglądając się kobiecie z powagą.
- Nie chcę go bronić, bo wiem że powołanie mnie do życia w nocy nie jest złe o ile ukończył swój wiek...ale pozostawienie już tak. Chcę by Rada spojrzała na to nieco z mojej strony jak ja to widzę. Obiecuję, że będę grzeczna i nie zrobię nic co mogłoby zaszkodzić rodowi.
Dodała z powagą na twarzy bo i taki miała zamiar. Nie miała powodu szkodzić swoim. Oni dali jej dach nad głową, zapewniali posiłek, dawali wszystko to, co powinien dać jej stwórca a czego nie dał. Pozostawiając nieświadomą i zagrażając nie tylko ujawnieniem wampirów, ale i zagrażając bezpieczeństwu ludzi. Mogła przecież wymordować w szale nie jednego człowieka...to było nieodpowiedzialne.

@Constanza Moreau
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Constanza przez chwilę tylko patrzyła na Sonię uważnie, sprawiając dość ponure wrażenie, jakby czytała z niej niczym z otwartej księgi – z jej mikroekspresji twarzy, z ruchów gałek ocznych, czasami zerkała też na dłonie dziewczyny, sprawdzała, czy Sonia nimi rusza, czy zaciska pięści, może skubie swoją odzież albo nadmiernie gestykuluje przy mówieniu. Wszystkie te szczegóły zapamiętywała, składając w archiwum swej pamięci obraz młodej panienki Evans, tak jak robiło się to kiedyś z opasłymi folderami detektywistycznymi.
— Zrobię co w mojej mocy — powtórzyła łagodnie swoje poprzednie zdanie.
Pewnie, mogła ją okłamać, naobiecywać złotych gór, ale przecież to wywarłoby odwrotny skutek od tego, co właśnie próbowała zrobić: czyli zjednać sobie dziewczynę, mieć ją za lojalną podopieczną, poplecznika. Sonia była jeszcze bardzo młoda jak na ludzkie standardy, a na wampirze była wprost „niemowlęciem” - nie przysługiwało jej przesadnie wiele praw, ciągle miała obowiązek respektować autorytet starszych, a już zwłaszcza nie miała szansy walczyć z decyzjami Rady, gdyby te okazały się nieprzychylne pomysłowi młodziutkiej wampirzycy. Gdyby okazało się, że Connie wciskała Soni kit od samego początku, nie wróżyłoby to dobrze ich relacji. Dlatego też właśnie nie skłamała. To nie byłoby optymalne, ergonomiczne posunięcie. Zamierzała przekazać jej wolę Mihailowi i skonsultować z nim, co o tym sądził.
Natomiast osobiście Constanza nie zamierzała powściągać się w środkach przy odnalezieniu nieodpowiedzialnego „rodzica” od siedmiu boleści. A jak wiadomo, przy pracy czasami zdarzały się… różne wypadki. Potrafiłaby się z tego wybronić. To nie była dla niej pierwszyzna.
— Czy odbierasz moment swojej przemiany jako trudny? — spytała nagle, jakby zmieniając temat, ale tylko z pozoru. Może i było to pytanie niespodziewane, nadal jednak wiązało się bezpośrednio z początkami Soni oraz tym, jak potraktował ją jej stwórca. — Czy sprawił ci cierpienie, fizyczne albo mentalne? Jakie emocje towarzyszyły twoim nowym narodzinom? Bałaś się?
Zależało jej na tym, aby Sonia konkretnie określiła swoje własne odczucia, na razie bowiem zdawała się bardziej przejęta tym, że mogła stanowić zagrożenie dla otoczenia, niż tym, jak ona sama się czuła w tym wszystkim. Z jakiegoś powodu dla Constanzy była to ważna kwestia. Nawet poprawiła w dłoni pióro, gotowa zapisać to, co usłyszy od Soni.


@Sonia Evans

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Niczego nie była w stanie u Soni dostrzec, żadnego zdenerwowania gdy mówiła o przeszłości czy przyszłych planach, nic, żadnego nerwowego drgania powieki, czy skubania dłońmi rękawów. Siedziała jakby nigdy nic, skupiona słuchając wszystkiego uważnie. Również dłonie trzymała luźno na kolanach, czy też czasem skubiąc jakieś ciastko z zachwytem stwierdzając że smaki są zdecydowanie inne niż te, które mogła sobie wyobrazić. Sonia nie oczekiwała obietnic, te już dawno straciły dla niej sens. Obietnice dawali tylko Ci, którzy mieli pewność, a ona ostatnio trafiała na tych, którzy te obietnice stawiali a potem je łamali. Tutaj panna Evans musiała przyznać plus dla kobiety, ta bowiem nie obiecała a stwierdziła, że zrobi co może.
- Dziękuję. Nie ważne czy moja prośba do Rady zostanie przychylnie rozpatrzona czy nie. Już samo to, że spróbuję stanąć po stronie stwórcy sprawi, że będę czuła się lepiej. To dzięki niemu poniekąd stałam się wampirem, gdyby nie on...jestem mu to po prostu winna.
Przyznała z powagą na twarzy i uśmiechnęła się delikatnie. Oczywistym było, że gdyby z czasem Sonia dowiedziała się, że obietnice jakie złożyłaby kobieta stałyby się dla Soni ciosem, kolejnym a zarazem wiedziała by, że nie może ufać i powierzyć swojej rozmówczyni wszelkich trosk i niepewności. Już nie byłaby taka pewna, że może ufać temu rodowi widząc, że miast być szczerym od początku z jej osobą stają okoniem odpychając ją od siebie.
- Sama nie wiem...
Przyznała nieco zaskoczona pytaniem. Owszem czuła się przybita i skołowana w momencie przebudzenia.
- Prawdę mówiąc...nie myślałam o tym...to wszystko co się stało było dość...dziwne, jak na tamten moment. Sama Pani rozumie...byłam na cmentarzu, rozmawiałam z dziadkiem...jakby to dziwnie zabrzmiało...czułam, że od początku ktoś mi się przygląda. Nie zaatakował mnie od razu, nie...długi czas raczej mi się przyglądał, potem potoczyło się wszystko bardzo szybko. Poczułam tylko ból, chwilowy oczywiście, a potem dostrzegłam rysy jego twarzy i ten głos...taki łagodny i spokojny. Kazał mi pić a potem coś się stało...
Urwała na chwilę zdając sobie sprawę z tego, że tamtej nocy wydarzyło się coś jeszcze.
- Ten wampir...poderwał się po tym jak się napiłam...kazał mi ukryć przed słońcem i nie wychodzić pod żadnym pozorem. No i obiecał że wróci. A potem zniknął. A ja straciłam przytomność. Ocknęłam się i wtedy się zaczęło...byłam skołowana, zaskoczona słysząc tyle odgłosów dookoła. Każdy szmer, każdy dźwięk...wszystko. A potem...usłyszałam bicie serca...tak bardzo blisko i głośno...ugryzłam go...i gdyby nie Pan Mihail...i nie...nie bałam się to było dla mnie coś fascynującego.
Wzdrygnęła się nieco na samo wspomnienie ale jednocześnie uśmiechnęła się na własne stwierdzenie.
- Więc...jeśli chodzi o to jak to wszystko odbieram...nie jestem zła...nie widzę w tym niczego złego. Jednocześnie dał mi nowe życie i rodzinę, której nie miałabym gdybym została z babcią sama.
Przyznała czując się zdecydowanie pewniej. Dla niej to nie było nic złego co zrobił jej stwórca. Owszem, może to że ją zostawił i uciekł jak tchórz ale tak...miała nowe życie, nową rodzinę i czuła się o wiele lepiej.

@Constanza Moreau
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Nie wykazuje oznak zdenerwowania sytuacją. Mowa ciała wskazuje na stan zrelaksowania. W dalszym ciągu nie posługuje się kłamstwem. Ponowne odtworzenie okoliczności przemiany nie wzbudza w niej symptomów traumy ani szoku.
Łagodność Soni i jej obstawanie za niepoznanym rodzicem były doprawdy ujmujące. Silne poczucie wdzięczności, jakie opisywała, mówiło wyraźnie, że dziewczyna swoje obecne położenie poczytywała za błogosławieństwo, nie przekleństwo. Widziała pozytywy, gotowa była słuchać cierpliwie o swoich szansach oraz perspektywach. Interesujące. Tylko że, według Constanzy, to nie Sonia była winna cokolwiek swojemu stwórcy, to on był winien jej – opiekę, przewodnictwo, swoją obecność u jej boku. Powinien ją chronić i wdrożyć odpowiednio, a nie podrzucać do innego gniazda, jak kukułcze jajo.
Łagodny i spokojny głos.
Zanotowała wszystkie okoliczności przemiany dokładnie w takiej kolejności, w jakiej przedstawiła to Evans. Zatrzymała się na opisie głosu i dopiero wtedy na powrót spojrzała na Sonię.
— Bardzo dobrze. Cieszę się, że to słyszę. Możesz uważać się za wielką szczęściarę, Soniu. Nie każde dziecko nocy rodzi się na nowo w pomyślnych okolicznościach. Bywa, że niektórzy przemieniani są… bez ich pełnego przyzwolenia, lub w sytuacjach kryzysowych, jak na przykład wypadki samochodowe, pożary, napaście czy naruszenie nietykalności cielesnej. — Rabunek, porwanie, pobicie, odurzenie, gwałt, tortury. Iluż nieśmiertelnych musiało się zmagać z traumatycznymi wspomnieniami, które utrudniały im łagodne zejście w noc… — To bardzo delikatny temat, proszę przyjmij moją radę i staraj się nie wypytywać o to innych bez zastanowienia, dopóki ich dobrze nie poznasz lub sami się nie otworzą. — Ufała, że dziewczyna w mig zrozumie powody za tym stojące.
Starsza wampirzyca sięgnęła do wnętrza swojej teczki i wyjęła z niej pliczek kartek spiętych ze sobą w rogu zszywkami – coś jakby umowa, regulamin albo rozszerzona wersja kodeksu. Kiedy jednak wręczyła tę książeczkę Soni, okazało się, że to wcale nie był żaden kontrakt. Na pierwszej stronie widniał nagłówek: KRYTERIA DIAGNOSTYCZNE: NERWICE I INNE ZABURZENIA NA TLE RELIGIJNYM, a poniżej krótka instrukcja dla czytającego: PROSZĘ PRZEWRACAĆ STRONY POJEDYNCZO.
— Teraz poproszę cię o przejrzenie tego dokumentu. Na każdej kolejnej kartce znajdziesz zdjęcia oraz grafiki. Przyjrzyj się im bardzo uważnie.
Rzeczonymi grafikami były obrazki, fotografie, malunki, rysunki oraz proste symbole, wszystkie nawiązujące swoją tematyką do wyznawania wiary. Każda kartka przedstawiała coś, co dotyczyło jednej bądź więcej religii: były tam zdjęcia kościołów, cerkwi, meczetów, synagog, świątyń shinto,  bram torii, buddyjskich zakonów, ryciny hinduskich bóstw, totemów ludów Ameryki Południowej oraz Pacyfiku, kręgów druidzkich, ołtarzy voodoo – pojawiły się nawet grafiki związane z rastafarianami, scjentologią, new age, wiccą, Falun Gong, wschodnioeuropejskim oraz bałtyckim rodzimowierstwem. Dokument kończył się na kolorowym talerzu z makaronem spaghetti na ostatniej stronie, pewnie w ramach jakiegoś żartu.
Sonia była obserwowana przez Constanzę pod kątem reakcji stresowych na którąkolwiek z grafik. Był to tak zwany „test na heretyka”. Sonia nie musiała nic mówić, ale oczywiście mogła. Starsza wampirzyca była tutaj dla niej.
— Jeśli poczujesz się w jakikolwiek sposób niekomfortowo bądź dziwnie, proszę nie krępuj się o tym powiedzieć.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Tak też było, Sonia swoją przemianę traktowała jak wybawienie, może i nieco zbyt...nagłą, ale jednak. Świadomość, że to wszystko stało się teraz przed śmiercią babci było może i nieco przerażające, bo jednak zyskała dom, bezpieczeństwo ale straciła bliską i jedyną żyjącą osobę. Tak bynajmniej się jej wydawało. W końcu nie wiedziała co się działo z rodzicami tymi żyjącymi, biologicznymi. Teraz oni nie mieli dla niej żadnego znaczenia, nie znała ich nie wiedziała kim byli i gdzie przebywali. Teraz liczył się ród, który ją przygarnął jako swoją. Oni stali się jej rodziną, matkami i ojcami, siostrami i braćmi czy też dziadkami i babciami. Było jej wszystko jedno jak na to spojrzeliby inni. Ona miała swoje zdanie i tego się trzymała. Nie reagowała w żaden sposób bo i nie było powodu. Dla niej było to naprawdę coś, czego potrzebowała.
Nie umknęło jej uwadze to, jak kobieta notowała ponownie coś na kartkach papieru.
- To się nazywa przemoc. W prawdzie, przemocą było również to, jak zostałam przemieniona ale jednocześnie też nie jest przemocą, bowiem nie noszę w sobie złości czy gniewu do tego mężczyzny. Zrobił co zrobił, może świadomie, może nie dla mnie, była to wyciągnięta pomoc, może i za wcześnie, ale jednak.
Przyznała z lekkim uśmiechem na ustach. Na prośbę kobiety skinęła głową. Nie miała zamiaru nikogo o to wypytywać jeśli nie będzie do końca mu ufała, czy nie będzie znała jego intencji. Zaskoczeniem dla Soni było podanie jej jakiegoś spiętego pliku kartek. Uniosła pytająco brew ale przyjęła go czytając uważnie druk na pierwszej stronie. Przez myśl przeszło jej jedno...Kurwa mać, znowu będzie musiała dreptać do kościoła co niedzielę! ale zaraz potem się uśmiechnęła nieco już bardziej nerwowo. Już za człowieka, nie znosiła chodzić do kościoła, mając złe wspomnienia z tamtych ludzkich czasów, a teraz jeszcze tutaj...czy to cholerstwo nie da jej spokoju, nawet po śmierci? Miała ochotę krzyknąć, że nie będzie chodziła do kościoła i mają sobie w dupska wsadzić te wszystkie religijne pierdoły ale opanowała się w końcu nie mogła panikować z powodu pójścia do kościoła. Chociaż już sama myśl o tym sprawiała, że czuła jak gula jej rośnie w gardle a dłonie niemal robią się wilgotne. Początkowo nie było tak źle, zaczęła przekładać kartki i powoli ze stresu przechodziła w spokój do czasu...gdzieś pomiędzy środkiem a końcem trafiła...kościół katolicki. Krzyż i kilka słów, które sprawiały że Sonia zaczynała czuć się bardzo ale to bardzo źle. Zamknęła nerwowo kartki i oddała je kobiecie.
- Przepraszam, ale nie dam rady...nie wiem czemu. To...dziwne...
Przyznała starając się oddychać spokojnie i równo tak by nie zacząć drżeć. Chociaż jej głos i ciało zdecydowanie pokazywało, że jest totalnie rozkojarzona i niespokojna. Złapała odruchowo medalion od Tahiry i ścisnęła go biorąc dwa wdechy.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Już dobrze, napij się — powiedziała spokojnie, podsuwając Soni szklankę wody. W dalszym ciągu starsza wampirzyca zachowywała się stanowczo, samą swoją postawą wnosząc jakiś element stałości, kojąc nerwy w momentach niepokoju.
Natychmiast odebrała od Soni cały plik i schowała go z powrotem do swojej teczki, sprawiając, że zagrożenie zniknęło z pola widzenia dziewczyny.
Kiedy Sonia przeglądała papiery, Constanza zaglądała w nie również, z odległości, a ponadto liczyła kartki; dzięki temu wiedziała, mniej więcej rzecz jasna, na jakim etapie dziewczyna doznała bardziej dotkliwej reakcji.
— Wiedza o działaniach niepożądanych, jakich doświadczasz w zetknięciu z symboliką religijną, jest bardzo ważna. Dla ciebie, najbardziej — sprostowała. W końcu jeśli ktoś miał jakąś alergię pokarmową, to musiał pilnować tego, co je. Z kwestiami wiary było dokładnie tak samo. Warto było wiedzieć, czego unikać, bo czasami wydaje nam się, że wszystko jest w porządku, jesteśmy bezpieczni i wyluzowani, aż tu nagle w tłumie setki ludzi na chodniku pojawia się wesoła wycieczka zakonnic – i na ten widok wampirowi kompletnie odbija palma, dostaje palpitacji, dekoncentruje się, zaczyna czuć osaczony, przez co staje się zagrożeniem przede wszystkim dla siebie oraz maskarady. Tak właśnie Constanza wytłumaczyła do Soni. To już nie była zwykła niechęć, trywialna nienawiść do kleru; nie, to działało na głębszym poziomie, stresor mógł doprowadzić do niespodziewanego wybuchu agresji.
— Pewnie już zauważyłaś, mieszkając tutaj, że cała domena jest wolna od symboli kultów. Tutaj możesz czuć się bezpiecznie, na większości spotkań z innymi wampirami również. Chyba, że ktoś będzie wyjątkowo złośliwy — dodała trochę jakby zaczepnie, pół-żartem. No przecież oczywiście, że nie mówiła o sobie, to chyba jasne? To nie była złośliwość, to były bardzo ważne eksperymenty naukowe! I wszystko to dla dobra Soni.
— I jak? Lepiej? Mija…?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Akcja, reakcja co poradzić...na szczęście Constanza wiedziała jak jej pomóc i chwilę później Sonia trzymała w drżących jeszcze dłoniach szklankę z wodą. Szkoda, że woda...teraz zdecydowanie napiłaby się czegoś mocniejszego! To na balu gdzie był truposz było idealne...wino czy coś co całkiem jej podeszło. O tak...na trzeźwo tego nie była w stanie przetrawić. Wysłuchała tego co miała kobieta do powiedzenia i skinęła głową. Teraz rozumiała, niby nic wielkiego a jednak. Świadomość, że gdzieś w pobliżu może znajdować się kapliczka z krzyżem czy symbolami katolickimi mogło doprowadzić Sonię do totalnego szału. Jeszcze by uznali, że opanował ją demon czy coś...w końcu miotająca się w panice młoda dziewczyna...nic fajnego! Czy zauważyła, że nie było tutaj żadnych symboli religijnych...owszem, zauważyła.
- Tak, widziałam. Jednak sądziłam że to po prostu...normalne. Gdy byłam człowiekiem duży nacisk był kładziony właśnie na to...
Machnęła niedbale ręką w stronę schowanych kartek, gdzie znajdowały się obrazki. Westchnęła cicho czując jak wszystko co czuła chwilę temu zaczyna ustępować.
- Mija. Dziękuję.
Skinęła zgodnie z prawdą, czuła się pewniej i lepiej to fakt, ale nic nie wróci jej wewnętrznego spokoju tak szybko o nie...teraz gdy wiedziała, że przeklęte kościoły mogą na nią tak wpływać...niee lepiej nie ryzykować.
- Czy jeśli to...jest dla mnie takie...nie do zniesienia to widok zakonnic czy mnichów i księży będzie też tak doprowadzał mnie do szału?
Zapytała ściskając nadal w dłoni szklaneczkę z wodą, nawet nie myśląc by ją odstawić.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Patrząc na to z perspektywy naukowej, niestety nie znamy dokładnej przyczyny, dlaczego tak się dzieje. Bardzo często wampiry nabierają pewnych zahamowań bądź oporów nawet mimo tego, że za ludzkiego życia nie mieli podobnych problemów. Bywa tak, że nawet osoby bardzo religijne za życia, głęboko wierzące, regularnie biorące udział w obrządkach swojego wyznania, nagle zaczynają ni stąd, ni zowąd odczuwać olbrzymi dyskomfort. Z tego, co mówisz… u ciebie może być to silnie warunkowane nieprzyjemnymi doświadczeniami, a wampiryzm jedynie pogłębił problem. Ale nie ma na to reguły — wyjaśniła i westchnęła na koniec. Niestety, nie mogła na to poradzić w ostateczny i konkretny sposób, nie była w stanie wymazać u Soni tych nieprzyjemnych reakcji. — Jednakże… — zaznaczyła — Psychika zdaje się odgrywać tutaj bardzo ważną rolę, zasadniczą wręcz. Jakkolwiek silne było to, co właśnie doświadczyłaś, myślę, że da się nad tym pracować, żeby chociaż zminimalizować szkody. Trochę jak z leczeniem fobii, wiesz? Może nigdy nie przestaniesz reagować negatywnie, ale z czasem uda się ograniczyć napady paniki, zminimalizować szansę na wybuchy agresji… lepiej je kontrolować. Sugeruję techniki relaksacyjne, naukę świadomego skupienia na otoczeniu. Czasami nawet liczenie kolorowych elementów dookoła pomaga. Pod warunkiem, że będziesz pamiętała o tym, żeby regularnie to trenować — uśmiechnęła się lekko. Próbowała być pokrzepiająca, nawet jeśli w jej wykonaniu było to trochę zimne. Zupełnie jakby Sonia miała przed sobą lekarza w białym kitlu, którego pewne historie oraz przypadłości już od dawna nie ruszały. Niestety nie było szybkich i łatwych rozwiązań na trudne problemy, świat tak nie działał. — Mogę ci w tym pomóc. Lecz to już nie dziś. Myślę, że powinnaś się przewietrzyć, przejść trochę. Odpocząć.
Zanim złożyła swój notes, dodała do niego jeszcze jedną, ostatnią notatkę: Po teście nerwowo ścisnęła w dłoni zawieszkę. Co to jest? Medalion? Porozmawiać następnym razem.
— Czy jest coś, o co chciałabyś mnie spytać, Soniu? Coś szczególnie zajmuje twoją głowę po tym wszystkim, o czym rozmawiałyśmy?
Teraz Sonia miała czas i mogła pytać o cokolwiek tylko chciała, niezależnie od tego, czy chodziło o nabycie wiedzy, czy też o coś, czego potrzebowała, materialnego bądź nie.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Nieprzyjemne doświadczenia...o tak, zdecydowanie. Jednak mimo wszystko nie bardzo miała chęci do tego wracać, no i najlepiej aby nigdy nie miała styczności z tym...TYM. Sama dobrowolnie nigdy nie podejdzie do takich miejsc gdzie mogłaby się narazić na TO wszystko. Skrzywiła się na słowa Constanzy słysząc, że musi z tym walczyć, że to trudne ale możliwe do opanowania. Tsa...dobre sobie...nigdy nie zobaczy jak ona trenuje by nie panikować. W końcu nocą czy późnym wieczorem nikt z tych sukienkowych paniczy czy kobiet nie paraduje po ulicach jakby nigdy nic. Więc nie miała powodu do obaw i co lepsze trenowania. Ha i tu jak sądziła miała wygrane!
- Sądzę, że nie będzie potrzeby wracać ponownie do tego tematu. Ja sama nie mam zamiaru czuć się tak jak chwilę temu...to nic przyjemnego. Całkiem jak to, gdy spotykałam za życia koty...no może nie aż tak...ale uwierzy Pani, łzawiące oczy i zapchany nos to nic przyjemnego. A To...to gorsze więc trzymam się z daleka. Zdecydowanie.
Wzdrygnęła się lekko na samą myśl, że miałaby trenować by mogła spokojnie przejść obok jakby nigdy nic. No chyba coś się jej pomieszało w tej wampirzej główce jeśli sądziła, że dobrowolnie jakby nigdy nic przystanie na trenowanie swojego przekleństwa.
- Pomóc? Hm...jeśli jest jakieś lekarstwo to czemu nie...z przyjemnością skorzystam z propozycji. Przyda się na pewno na tą chwilę.
Przyznała zgodnie z prawdą i tym jak się sama czuła. Miała tylko nadzieję, że Constanza nie żartowała z tą pomocą i faktycznie ma coś, co pomoże...byle nie zdradzała nic szczegółowo bo wówczas upartość i zaparcie Soni pokaże swoje "ja". Na pytanie o jej pytania Sonia pokręciła głową.
- Prawdę mówiąc to nie, wszystko wyjaśniła mi Pani z dokładnością i jasnością rozwiewając wszystko jak tylko naszły jakieś pytania więc...no wszystko jasne.
Uśmiechnęła się lekko. Nie miała żadnych pytań, czy to takich czy jakichkolwiek. Wiedziała, że zamówienia może składać przez pracujących tutaj ludzi, którzy się kręcili dookoła, a z którymi starała się mieć jak najmniej do czynienia bojąc się by nikomu nie zrobić krzywdy. Większość zamawiała po prostu przez internet i prosiła o podrzucenie pod drzwi gdy przyjdzie przesyłka. Nie chciała nikogo krzywdzić a doświadczenie i przekonanie po ostatnim razie była cholernie nieprzyjemne i sprawiło, że Sonia aż za bardzo stała się przewrażliwiona.
- W sumie mam jedno pytanie jeszcze...nieco z innego kotła...chodzi o to dziwne uczucie rozszarpania gardła...zauważyłam, że jak jestem najedzona to mogę spokojnie spacerować między ludźmi, ale są takie momenty, że no minie przykładowo kilka dni od posiłku i jeszcze daję radę opanować pragnienie ale wystarczy kropla krwi i wszystko szlag trafia. Czy...czy to kiedyś minie? Nie wychodzę w sumie z pokoju bo nie chcę nikomu zrobić krzywdy, tak samo na powietrzę wychodzę tylko wtedy kiedy jestem świeżo po sytym posiłku.
Dodała nie mówiąc już o tym, że pije za każdym razem jak ma zamiar wyjść czy po prostu gdy chce pomówić z jakimś człowiekiem. W końcu ryzykować nie miała zamiaru.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Na zapewnienia, że niuuueeee, wcaaaale nie ma potrzeby pracować nad reakcjami niepożądanymi, że Sonia na peeeewno da sobie radę i w ogóle, Constanza zareagowała jedynie wymuszonym uśmiechem numer pięć, często stosowanym w retoryce. Wcale nie dziwiła się dziewczynie, że nie miała ochoty narażać się na ciężką pracę okupioną dodatkowo bólem, ale to była jedyna droga: przez doświadczenie. Dewiza Draculi. Niech panienka Evans na razie wierzy sobie naiwnie, że nic jej nie będzie. Dopóki nie zobaczy na ulicy jakiegoś draba z krzyżykiem wytatuowanym pod okiem, albo jakichś obrazoburczych elementów w teledyskach sławnych raperów i gwiazdeczek popu. Zobaczymy, jak pewnego razu ze wściekłością rzuci butelką w telewizor, albo telefonem o ścianę. Księża i zakonnice może po nocach spali, ale wybudowane kościoły pod ziemię się nie chowały wraz z zachodem słońca, a ludzie nie przestawali używać sakralnych nawiązań oraz metafor w sztuce, którą tworzyli.
Constanza wiedziała, że to pole do poprawy, ale nie zamierzała Soni męczyć dzisiaj. Obiecała jej, że ją puści i zamierzała dotrzymać słowa.
Już prawie wstała z krzesła, gdy dziewczyna jednak zmieniła zdanie i znalazła coś, co ją dręczyło.
Constanza nie była empatyczną osobą. Nie potrafiła wczuć się w emocje i obawy drugiej osoby, a już zwłaszcza tak młodej, jeszcze kierującej się ludzkim kompasem moralnym. Starali się być łagodni, nie robić krzywdy, nie pożywiać się bez wyraźnego przyzwolenia, nie wydzierać niczego siłą. Zaakceptowanie, że twoje ciało biologicznie się zmienia i budzą się w nim nowe potrzeby, na które trzeba odpowiadać w bardzo specyficzny sposób, nie było łatwe i niełatwo było przejść nad tym do porządku dziennego. Connie wiedziała, że to był moment, w którym - patrząc rozsądkowo, z perspektywy bardziej uczuciowych osób – należało okazać trochę współczucia. Wczuła się więc w rolę, udając Bardzo Wyrozumiałą i Zmartwioną Towarzyszkę. Przekrzywiła głowę i namalowała na swoich ustach bezradny uśmiech.
— I to jest dobry pomysł. Proszę, nie przestawaj się posilać. To nie minie — spuściła bombę nieprzyjemnych wiadomości. Tak jak nad traumami i lękami można było pracować, tak nad głodem… nie, z tym lepiej było nie igrać. Głód pokonywał nie takich gierojów jak ona. — Wkrótce nauczysz się rozpoznawać, jaki poziom głodu jest dla ciebie bezpieczny, a kiedy staje się krytyczny. Zawsze możesz nosić ze sobą zapasowy woreczek albo bidon, chociaż do drugie to ryzykowna opcja. Mogłabyś sprowokować kogoś innego samym zapachem. Do momentu, aż w pełni zrozumiemy, jakie są twoje możliwości, staraj się jeść regularnie, dużo i często. Nie mam dla ciebie innej rady.
Nie było „przepraszam” ani żadnego „przykro mi”. Gdyby to powiedziała to byłoby kłamstwo. Bo wcale nie było jej przykro. C'est la vie, takie jest życie.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Sonia doskonale sobie zdawała z tego sprawę, w końcu z oswajaniem wiedzy było tak samo. Jak nie wkuje się jej na pamięć, to nic to nie da...chociażby jazda na rowerze, jak się nie wyrżnie raz, drugi czy trzeci i nie zetrze do kolan krwi to nigdy się nie nauczy. Tym razem jednak było zdecydowanie inaczej. Świadomość, że miałaby czuć to coś dziwnego nie do końca ją przekonywało i zachęcało do działania. Jednak gdzieś tam zapewne za kilka dni pojawi się świadomość, że to wszystko nie jest takie jak powinno być i będzie musiała podjąć się treningu by nie ześwirować, ale na to jeszcze miała czas. W końcu nie od razu Rzym zbudowano prawda?! Gdy otrzymała odpowiedzi na nurtujące ją pytanie niemal skrzywiła się z niesmakiem. No pięknie, chociażby chciała by to minęło i robiła wszystko nic z tego. Jedyne wyjście jakie miała to po prostu oswoić się ze świadomością, że jest skazana na odczucie pragnienia. Westchnęła cicho na słowa wampirzycy ale co miała poradzić na to wszystko? Nie miała wyjścia więc musiała się z tym pogodzić i jakoś to wszystko ogarnąć. Nie oczekiwała przeprosin, czy złudnych nadziei że będzie dobrze i to minie, nie...ona oczekiwała konkretów i szczerości jaką otrzymała i jak na razie była za to wdzięczna. Jak zawsze jej babcia mawiała..."szczera prawda, ale prawda" nie ważne jak zaboli byle było to na tyle szczere, by mogła się jakoś uświadomić i przygotować psychicznie.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

W ten sposób zakończyło się ich spotkanie, Connie wstała z krzesła i podała Soni dłoń w rękawiczce do uściśnięcia, jeśli tamta zechciała. Poczekała, aż dziewczyna wyjdzie (mogła nawet wziąć ciasteczka na drogę, gdyby przyszła jej ochota), sama natomiast została w gabinecie i zamknęła drzwi. Przysiadła przy biurku i jeszcze raz przestudiowała wszystkie swoje zaszyfrowane notatki, dopisała jeszcze dodatkowe skojarzenia, które przyszły jej na myśl po rozważaniach.
Czuła się w obowiązku wobec klanu i wobec Mihaila, by zaprojektować dla Soni ścieżkę rozwoju. Na razie nie sztywną, nie taką, na której młodą wampirzycę trzeba będzie przepychać siłą wbrew jej woli, ale pokazać jej wszystkie perspektywy jakie miała ze sobą. Porozmawia z Silvanem, czy mógłby posiedzieć z dziewczyną trochę w laboratorium, porozmawia z Eleną, czy mogłaby rozeznać się co do zadatków Soni na polu toksykologicznym i dyplomatycznym, zapozna ją z Cerise, aby się przekonać, czy najmłodsza miała jakieś predyspozycje informatyczne. Sama Constanza natomiast spróbuje pokazać chociaż skraweczek tego, na czym polegała jej praca, chociaż nie mogła obnażać wszystkiego. Działała za kulisami, nigdy nie odsłaniając w pełni swojej agendy.
Jak na przykład teraz.



[ KONIEC ]



_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach