1 XII - Skąd wiatr wie, w którą stronę wiać?

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
First topic message reminder :


- Dziękuję. Wszystkiego dobrego.
Powtarzane po tysiąckroć słowa odbijały się gładkim echem po głównej sali biblioteki, a przemieszczający się w stronę wyjścia tłum falował za każdym razem, gdy kolejna obdarzona autografem osoba dołączała do wychodzących.
Spotkanie autorskie przeciągnęło się do późnych godzin nocnych, lecz mimo to przybyli na nie ludzie wydawali się być zadowoleni z rozmów, jakie udało im się przeprowadzić z lubianym pisarzem. Sam autor, chociaż podpisał tego wieczoru naprawdę wiele książek i ręką powinna odmawiać mu posłuszeństwa, zachowywał spokój a na ustach wciąż gościł mu uprzejmy uśmiech. Profesjonalista, chciałoby się rzec.
- Podobała się pani moja ostatnia powieść? Dziękuję. - spojrzenie jasnych oczu prześlizgiwało się po kolejnych, podchodzących do stolika sylwetkach. Ostatni czytelnicy, reszta tłumnie udała się do wyjścia by wreszcie udać się do domów na spoczynek. Noc była jeszcze młoda, lecz tylko dla niektórych.
Kiedy wreszcie podpisał ostatnią podsuniętą książkę a organizatorzy zaczęli sennie snuć się po sali, sprzątając przyniesione na spotkanie krzesła, Claude wstał i rozejrzał się po bibliotece. Mało kto zdawał sobie sprawę, że pisarz z którym przyszło im dziś rozmawiać miał przez lata wiele imion i nazwisk, zapełniając półki dziełami wszelakich gatunków literackich. Dziś mówili o powieści grozy, kto wie o czym będą rozprawiać następnym razem?
Nieprzyjemne uczucie sprawiło, że zamknął oczy i przełknął ślinę. Snujący się dookoła ludzie sprawiali wrażenie zmęczonych, otępiałych... Kusili ciepłem i zapachem a spragniony Claude jedynie siłą woli powstrzymywał się od rzucenia się na najbliższego.
Wygładził przód czarnej jak noc koszuli i poprawił marynarkę, chcąc odciągnąć myśli od posiłku.

@Louis Moreau
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Wiele można byłoby powiedzieć o sytuacji młodego Van der Ereteina, ale na pewno się to, że była komfortowa. Wpędziwszy się w nią samodzielnie, Claude przyjmował wszystko to, co miał do zaoferowania Radny, biorąc udział w tej przedziwnej grze gestów, spojrzeń i oddechów. Niewiele przecież mówili, czemu więc miał nadzieję, jakby zostało wypowiedziane o wiele za dużo?
Gdy Louis wstał, wampir spojrzał na niego spod rzęs. Spodziewał się tego, że Moreau po prostu się obrazi. Mógł też najzwyczajniej w świecie stracić zainteresowanie, bądź cierpliwość. Chociaż długowieczni, niektórzy przedstawiciele rasy byli nadzwyczaj niecierpliwi i miast czerpać z tego, co przynosił im los, wydzierali najsmaczniejsze kąski siłą.
Jasne oczy zniknęły pod powiekami, kiedy to Claude poczuł obecność Louisa tuż obok, gdy owionął go ten nęcący zapach wanilii i czegoś jeszcze. Zapach niebezpieczeństwa.
Poddał się dotykowi, ustąpił pod szponami i odkrył przed drapieżnikiem to, co najwrażliwsze. Szyję? Nie. Wszystko swoje słabości.
Odpowiadając cichym, bardzo cichym pomrukiem, uchylił lekko powieki. Srebro oczu błyszczało czymś, co nie powinno być nazywane. Czy było to szaleństwo? Dekadenckie pragnienie czegoś więcej, doznań wyjątkowych na tyle, by wstrząsnąć życiem Claude'a, wygnać marazm i pozwolić mu na...więcej.
- Zrób to. - wyszeptał, niczym kuszący Pramatkę Szatan, wychodząc na spotkanie jego cielesności, domagając się atencji, świętokradczo napierając na niego by otrzymać to, do czego obaj dążyli.
Claude był cierpliwy, ale czy Moreau również? Słodki zapach wanilii mieszał się z drzewnymi perfumami Van der Ereteina tworząc wyjątkową, egzotyczną mieszankę. Byli w miejscu publicznym... ale czy to kiedykolwiek im przeszkadzało?

@Louis Moreau
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Czasami gesty i wymiana spojrzeń zdradzała więcej niż stosy wymówionych słów - tak też było w ich przypadku, który nie tyle dzielił, co nieustannie mieszał ze sobą nitki dwóch świeżo poznanych jestestw w najróżniejsze kombinacje węzłów i słupków, których logiki nie szło ogarnąć w żaden racjonalny sposób. Czy Claude tego chciał czy nie, został niejako wciągnięty w sam środek oka cyklonu – podobnie zresztą jak Louis, połowiczny sprawca całego zamieszania w pewnej dozie nieświadomości konsekwencji czynów, których palce zaczęły powolutku muskać i jego ramiona. Obraza w chwilach takich jak te byłaby zbyt prosta, szczególnie dla kogoś, kto pod maskami chaotycznego dziecka, skrywał ciemniejszą wersję siebie - tą, która nie tylko pławiła się na odgłos komplementów, lecz która przejawiała zalążki sadystyczne wobec schwytanych ofiar. Wiedziało o nich kilka osób: wierni familianci, Selena, Wei, a teraz ten sam posmak zaczął opadać ciężkimi kroplami również na jestestwo Claude.
Podobno, aby ukazać uległość, wiele zwierząt odsłaniało swój brzuch – dla nich, wampirów odpowiednikiem tego była szyja: miejsce kuszące i zarazem cholernie delikatne, wszak stanowiące rdzeń pomiędzy ciałem a głową, której oderwanie kończyło żywot długowiecznego. Claude sporo zatem ryzykował, pozwalając na zarzucenie sobie materiałowych lejców - ba, na drażnienie cieniutkiej skóry palcami, które z rozkoszą wędrowały tu i tam – gdzie konkretnie nikt nikomu nie powie wprost, niech będzie to niespodzianką i zarazem dowodem słabości Diabła na pewne miejsca - nie to co oddech po wyraźnym zbliżeniu ust do ucha.
Podrażnienie nim płatka było rzeczą prostą, a jako że Louis nie lubił sytuacji zbyt prostych, podążył dalej, dokuczając swym gorącem wrażliwe miejsce tuż za nim, a potem niżej i na bok wzdłuż smukłej kolumny szyi, po której wkrótce zaczęło spływać coś jeszcze – przyjemnie ciepła wilgoć kropel jadu skapujących z wysuniętej pary podwójnych kłów. Nimi również Azjata zaczął drażnić pięknie wyeksponowany obiekt w całej jego krasie.
- Ale co? Co mam zrobić? - oj jakże bezczelnie Louis się z nim bawił, drażnił, testował cierpliwość! No i jeszcze te ręce: jedna trzymająca materiał, aby oczy nie nigdy ujrzały “światła zbrodni” i druga, chętnie badająca fakturę ubrania, pod którym kto wie, jakie dodatkowe smaczki ukrywał Claude.
Chłód jego ciała wprawdzie pomagał ukryć charakterystyczne bodźce reakcji, jednakże przez tą samą kartę przyszło oberwać mu rykoszetem z powodu prawdziwego kontrastu pomiędzy zimnem, a ciepłem emanującym od jestestwa drapieżnika: jego dotyku i oddechu, którym świadomie zdradzał zachwyt z wdychania egzotycznego zapachu Van der Ereteina.
- Musisz być bardziej precyzyjny. - wymruczał z równie ogromnym pokładem cierpliwości.

@Claude Van der Eretein

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Cierpliwość była mocną stroną Van der Ereteina i tylko chwilami pozwalał sobie na pośpiech, co niejednokrotnie kończyło się niewygodnymi konsekwencjami. Tym właśnie było ugryzienie Louisa, bo chociaż wampir nadal czuł w ustach smak jego słodkiej krwi, uczynienie Radnemu czegoś takie było czynem nie tyle niewybaczalnym, co po prostu kontrowersyjnym i prowadzącym do... No właśnie, do czego? Moreau miał zdecydować, czym będzie opłata za ten czyn.
Chociaż ich wspólny wieczór aż tętnił mieszającymi się ze sobą sprzecznymi emocjami, w tej chwili, oprócz narastającej ekscytacji, Claude wiedział, że tym razem będzie cierpliwy. Być może wpływ na to miał fakt, że był nasycony.
Czując na chłodnej skórze krople wrzącej cieczy, nie zastanawiając się skąd pochodziła, sapnął cicho, dając mimowolny sygnał wiszącemu nad nim Demonowi, że te zabiegi działają na niego w bardzo pozytywny sposób. Mimo jednak chęci zrobienia kroku na przód, gdy Francuz usłyszał pytania Radnego, odwrócił się lekko w jego stronę, by ujrzeć jego oczy. Jego własne stały się zimne, źrenice zwęziły się a dominujące srebro błyszczało jak powierzchnia wypolerowanego noża.
Patrząc mu w oczy, sięgnął powoli ku odłożonej przed chwilą łyżeczce i nabrał odrobinę deseru. Bardzo wolnym, niemal teatralnym ruchem uniósł słodkość i wsunął ją sobie do ust, a odejmując sztuciec od warg, oblizał go w sposób dość wulgarny, a już na pewno wymownym.
- Problem w tym... - mruknął, nadal patrząc mu w oczy, rzucając wyzwanie mimo powagi na twarzy - ...że ja nie chcę być precyzyjny. - dodał i oblizując usta, odłożył łyżeczkę.
Tak bliska obecność Louisa sprawiała, że zapach wanilii stał się niemal duszący. Claude kradł jego ciepło i czekał, prowokując samym spojrzeniem. Był ciekaw do czego to wszystko prowadzi, ale nie zamierzał o nic prosić.
Pod maską spokoju Van der Eretein ukrywał coś, co paraliżowało wszystkie mięśnie, coś co sprawiało, że czuł się tak, jakby stalowa dłoń miażdżyła mu gardło - strach. Nie chcąc zdradzać się przed Radnym, Claude przywdział maskę, jedną z wielu.
Czemu się go bał? Sam nie wiedział.
I właśnie to sprawiało, że ten strach jeszcze bardziej narastał.

@Louis Moreau
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Czy strach narastał z powodu siły? Był respektem wobec piastowanego stanowiska? A może pochodną po wejściu w oko cyklonu, w którym nie istniały zasady, a wszystkie tajemnice stały otworem? Och jakże zaśmiałby się wampir, gdyby do jego uszu dotarły słowa Claude wypowiedziane w nie aż tak odległej przyszłości. A więc był jedynie przykrywką: bodźcem do pobudzenia zazdrości w czyimś wielce zaborczym serduszku - uroczy był to zabieg: taki przebiegły i... Piękny. Szkoda, wielka szkoda, że Diabeł potem w tym nie uczestniczył, ale to nic. Rekompensatą była teraźniejszość równie chwiejna co stołek, który wystarczyło tylko odchylić, by wnet zburzyć ostatki muru rzeczonej stabilności.
- Więc wolisz iść na żywioł. Lubię takie zagrywki. - zaśmiał się Louis, a nim mężczyzna odłożył łyżeczkę,   wampir ostrożnie ujął nadgarstek jego ręki tylko po to, aby wyjść perwersji własną: aby ucałować wierzchnią część, a potem wsunąć jeden z palców do wnętrza ust, jak gdyby był czymś zupełnie innym. Wiesz, o czym mówimy, prawda? Szczęśliwe dla mężczyzny Diabeł długo się tak nie droczył - nie drażnił skóry ani warg, które w iście lubieżny sposób podkręcały atmosferę. Jedyne co faktycznie zrobił Louis, to muśnięcie językiem jednego fragmentu gdzieś w kąciku, który pechowo nie został poprawnie oczyszczony.
- Mógłbym Cię tak dręczyć w nieskończoność, jednak... Byłoby to nietaktowne wobec kogoś i Ciebie. Chaos bywa niebezpieczny, dlatego nie powinieneś paatrzeć nań zbyt długo. Za bardzo Cię szanuję, no i gdybym chciał Cię teraz wciągnąć w ten dziki wir, musiałbym Cię oznaczyć, a byłoby to... Znamię już na zawsze. - wyszeptał do ucha, raz jeszcze dając dowód niegroźnych intencji. Swoimi słowami, czynami i samym spojrzeniem chętnie odbijał piłeczkę - droczył się, pobudzał i dotykał, gdzie tylko się dało włącznie z użyciem ust oraz kłów, a jednak...
Niezależnie od przyzwolenia, nie ośmielił się naruszyć tej sfery cielesności, która była zarezerwowana dla tylko wyjątkowych osób, takich jak...
- To byłoby zbyt proste, wiesz? Czasami warto się pobawić, poprzekomarzać tylko po to, aby zachęcić drugą stronę do ponownego spotkania. - wtem sprawnym chwytem ręki Azjata zsunął kawałek tkaniny, którym odciął wzrok Claude. Mało tego: przyłożył rękę do jego prawego polika tylko po to, aby ten sam polik eterycznie musnąć: nie to uwodzicielsko, ni złośliwie - ot delikatnie.
- Jeśli tylko tego zechcesz.- a kiedy się odsunął, pogładził, również eterycznie, smukła twarz.
- Srebro do Ciebie pasuje. - dodał na zakończenie, jeszcze racząc kark niewinnym masażem, nim oddał mężczyźnie jego przestrzeń.
To spotkanie dobiegało powoli do końca.

/jeśli nie ma nic do dodania - uznajemy za end? XD

@Claude Van der Eretein

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach