23.01.2024 Czy jest taka cena, która zrekompensuje ryzyko?

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
To, że Marcus miał inne źródła dochodów, to było bardziej niż pewne. Praca w przychodni medycznej stanowiła jedynie przykrywkę dla tego, czym naprawdę się zajmował - a był człowiekiem wielu zawodów. Człowiek-orkiestra. Ze swoim niepozornym wyglądem i sprytem nie wzbudzał podejrzeń. Fałszywe dane, legalna praca, wynajmowane mieszkanie. Na koncie bankowym marna wypłata lekarza pierwszego kontaktu nie alarmowała banku, a i cztery ściany na wynajem znajdowały się w jego możliwościach zarobkowych - tych legalnych. Vanin był po prostu wierzchołkiem góry lodowej.
Lekarz łączył ze sobą dwa światy. Nie mógł zapomnieć o tym należącym do nadprzyrodzonym, kiedy sam do niego należał. Szybko wyhaczył możliwość zarobku na gustach smakowych wampirów. Wystarczyło połączyć jedno z drugim. Skoro zajmował się pacjentami przy wycinaniu organów, mógł również zajmować się poborem krwi. Oszczędność zasobów ludzkich. Jak to Dimitri określił, pan Vanin jest w stanie wyciągnąć z ludzkiego organizmu, jak najwięcej. I rzeczywiście tak było.
Doglądanie osób po wycięciu narządów było obowiązkiem, jeśli chciał ich utrzymać przy życiu. Przebył całą noc i połowę dnia następnego, żeby pilnować stanu pacjenta. Bez spania i bez solidnego odpoczynku, co odbiło się na jego wyglądzie w dość oczywisty sposób. Bladość skóry nasiliła się, a oczy zrobiły się bardziej podkrążone.
Wysłał do Andre wiadomość, a ten wiedział od razu, gdzie podjechać. Potem wampir stał na środku dzikiego parkingu oddalonego od starej cegielni. Na ramieniu trzymał torbę, której zawartość skrywała prawdziwy skarb. Okazja, by zdobyć krew z najrzadszej grupy trafiała się równie rzadko. Natomiast kupiec znajdował się niemal od razu. Kiedy już samochód nadjechał, Vanin podszedł i wsiadł do środka.
- Jedziemy na Buttes-Chaumont. Kojarzysz, nie? - Spytał od razu, siadając na miejscu i zapinając pasy. Zaraz postawił torbę na kolanach i wbił spojrzenie przed siebie. Nie spoglądał nawet na Francuza. - Jeden z obozów dla uchodźców na Meynadier.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
I rzeczywiście André – tak jak napisał – był szybki. Czas między umyciem rąk i twarzy po całodziennym taplaniu się w smarach i olejach zamknął w paru minutach, może pięciu, a ten, który poświęcił na dojazd we wskazane miejsce, przeczył wskazówkom podsuwanym przez nawigację. Znał skróty i własne możliwości na tyle, by pozwalać sobie na rozwijanie prędkości niedostępnych dla zwykłych zjadaczy chleba. No, może poza tymi, którzy – tak jak on – bawili się na torach. W samym Paryżu nie było ich zbyt wielu, ot, garstka fanatyków. W mniejszych miejscowościach chętnych na tego typu zabawy było znacznie więcej. Ale i kasa za ewentualną wygraną była mniejsza. Tak źle, tak niedobrze.
Nim dotarł na miejsce, przyciszył grającą dotychczas muzykę i zmienił na losową, popularną we Francji stację radiową. Popowy hit znanej piosenkarki zawładnął wnętrzem. I dobrze. Tak właśnie miało być. Na samym zaś „parkingu” chwycił za pokrętło od świateł i wyłączył je na wypadek, gdyby Białorusin miał mu do powiedzenia coś więcej, niźli sztywne i surowe „jedź tu i tam”. Oczywiście: przeliczył się.
— Taa — potwierdził i, przekręciwszy kluczyk w stacyjce, uruchomił silnik pojazdu. Brzmiał inaczej niż w posiadanym przez niego mercedesie. Ciszej. Mniej… intrygująco. Pospolicie. Zwykle Chevalier uznawał to za wadę, bo lubił słyszeć pracujące w machnie części, teraz jednak doceniał ich absolutną prostotę. Podobna miała się sprawa z wyglądem prowadzonego właśnie Passata: takim to ino do kościoła co niedzielę ani kilometr dalej. A tablice? Cóż, podrobione z precyzją i całkowicie niewykrywalne. Nazwijmy to jednym z talentów mechanika. Tejże sztuki nauczył się jeszcze za czasów, gdy Dimitr bardzo angażował się w przemyt. Ostatnimi czasy zelżał, co jednak nie znaczyło, że takowych przekrętów nie uskuteczniał za pośrednictwem warsztatu Vintage.
Andre nie miał żadnych złych przeczuć czy myśli. Inaczej – miał, ale żadna z nich nie była zaskoczeniem, nie powodowała nagłego skoku adrenaliny i spięcia mięśni. To miał już za sobą. Lata wystawienia na podobne emocje uodporniły go na ich wpływ. Nie wiedział, a może po prostu się nie zastanawiał, w jakim stopniu stanowiło to wadę, a na ile atut.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Umysł Marcusa był wyjątkowo zamglony i wymęczony. Z tym że uwielbiał ten stan. Stan, kiedy był zbyt zmęczony, żeby myśleć. Nie zastanawiać się nad każdym scenariuszem własnego życia. Cały proces operacji wycięcia narządów, łącznie z początkiem i końcem, a także tym, co działo się po zakończeniu, wymęczał na tyle, że brunet mógł w końcu odetchnąć. Muzyka w samochodzie, choć nie należąca do gatunku przez niego uwielbianej, to nie drażniła go na szczęście. Właściwie, utrzymywała go przytomnego i powstrzymywała przed zaśnięciem.
- A właśnie... - Mruknął, przypominając sobie o bardzo ważnej informacji. - Lepiej, żebyś nie wychodził z samochodu, jak już będziemy na miejscu. - Poinformował Andre półprzytomnym tonem, jakby przed chwilą zerwał się z powoli ogarniającego go snu. Cóż, po części tak było. Zasypiał na jawie, z otwartymi oczami. Niemniej, nie mógł sobie na to pozwolić. Zacisnął palce na torbie i odstawił ją na dole, "w nogach". Rozmowa mogła być rozwiązaniem na to, żeby nie zasnąć. Poruszył się niespokojnie na miejscu, odpinając kurtkę i sięgając do wewnętrznej kieszeni.
Vanin nie wyglądał tak, jak zwykł. Rzeczywiście, tym razem wizualnie bardziej pasował do sytuacji; w zwykłej, czarnej kurtce na suwak, czarnych jeansowych spodniach. Bynajmniej nie jak ktoś, kto mógłby się zachowywać w wyrachowany sposób, a włosy wzburzone w nieład opadały na jego czoło, przykrywając po części podkrążone oczy.
- Twoja część. Za wczoraj. - Wyciągnął plik banknotów euro związanych gumką recepturką i podsunął Andre, żeby mógł chwycić przy lepszej okazji. - Ze zwrotem za paliwo, jak na dobrego pracodawcę przystało. - Dodał zaraz beznamiętnie. Z osobistych powodów nie chciał poruszać z mężczyzną tematu zlecenia. Nie zamierzał wypytywać o wczorajszy dzień. Wątpił, iż Francuz będzie chciał się dzielić wrażeniami z jazdy samochodem, w którym przewoził cudze organy, zważywszy na to, jak na początku zareagował, gdy usłyszał szczegóły biznesu.
- Jak będziemy na ulicy, to powiem ci dokładniej, gdzie zaparkujesz. - Oznajmił jeszcze, zerkając krótko na mechanika, a następnie wrócił do spoglądania za szybę. Może i rozmowa byłaby dobrym rozwiązaniem, by utrzymać przytomność.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Jedno Dimitrowi należało oddać – mówił prawdę. Nie zawsze taką, jaką ludzie chcieli usłyszeć, ale prawdę. Kierowca-debil oddzielał sferę prywatną od tej biznesowej czy pracowniczej. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że mechanik wykazywał pewne pokłady profesjonalizmu, ale na to było jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Na pewno nie zadawał zbędnych pytań. Może nie chciał wiedzieć więcej ponadto, co zdążył usłyszeć podczas pierwszego spotkania. Kto wie, ten typ tak ma – zagadka. Wszystko było tak samo możliwe, jak i niemożliwe.
— Nawet nie zamierzam — skwitował z ciężkością utkwioną w głosie, godząc się na przedstawione przez białorusina „warunki”. Nie lubił pakować się w kłopoty, a już tym bardziej, kiedy nie istniała ku temu żadna konieczność. Miał proste zadanie – przewieźć, cokolwiek Marcus przy sobie miał, na miejsce w całości, potem przyjąć gotówkę i odmachać mu pożegnalnie ręką. Nic więcej, nic mniej.
Chevalier z kolei nie był zmęczony, nie fizycznie. Nie aż tak. Nie, kiedy spoglądając na Marcusa, doszedł do wniosku, że z ich dwójki, te jego mierne trzy godziny snu były nieomal błogosławieństwem. Nie mógł z całą pewnością ocenić, czy i ile Vanin spał, ale podkrążone i zapadnięte niemal po same policzki oczy zdawały się mówić wystarczająco dużo, ażeby doszedł do podobnej konkluzji. Co jednak nie było dla niego naturalne – odpuścił wywlekanie tegoż faktu na wierzch. Był zbyt zajęty trapiącymi go myśli, niekiedy natrętnymi, oscylującymi w tematach, o których wiedział tylko on sam. Pewnie dlatego sprawiał wrażenie nieobecnego. Nie zmęczonego – zwyczajnie obojętnego na to, co właśnie się toczyło. Możliwe, że w ten sposób radził sobie z całą sytuacją. Albo, choć to jedynie przypuszczenie, naprawdę coś zajmowało mu głowę na tyle, by oddać sprawie całe szare komórki.
— Mhm, dzięki — mruknął i złapał pieniądze na oślep w lewą dłoń.
Z takim samym rozgarnięciem w sytuacji odnalazł schowek, ten między jednym a drugim fotelem, uchylił wieko i schował nań podarowaną gotówkę. Nie przeliczył – głównie dlatego, że wciąż prowadził samochód, niemniej, nawet gdyby tego nie robił, darowałby sobie tracenie czasu. Ujęcie plików między palce wystarczyło, by oszacował kwotę z dokładnością co do tysiąca. Resztę dopowiedziała znajomość z Vaninem która, choć krótka, dała mu podstawy do przypuszczenia, iż jest odpowiednia.
— Klient nasz pan, byle nie ucierpiało zawieszenie — odparł.
Marnotrawienie i tak już wysłużonego Passata byłoby stratą. Potrzebowali tego wozu. Bardziej Vanin, niż Andre, bo mu był – dosłownie – na kaktus. Stał w zamkniętym garażu i zbierał kurz. Nawet nie pamiętał, skąd go w ogóle mieli, ani jakim cudem jeszcze był na chodzie. Pojazdów w warsztacie było zresztą tyle, że przestał liczyć. Część, jasne, służyła do pracy, ale ta druga, pozyskana w mniej lub bardziej legalny sposób dzieliła się jedynie na dwa obozy – dawców i te jeżdżące, ale z jakiegoś powodu schowane.
— Długo będę musiał na ciebie czekać? — zapytał w końcu. W głowie miał już sądną, całkiem przytomną, propozycję rozwiązania nadmiernej pauzy, ale postanowił się nią nie dzielić.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Prośba o zostanie w samochodzie była jedynie przezornością, bo sam odnosił wrażenie, że Andre nie należał do tych, co lubią się pchać w kłopoty. Tutaj jednak chodziło o handel z wampirami, a te bywały różne. Marcus jeszcze do niedawna naiwnie zakładał, że skoro wyglądały one jak ludzie, to będą zachowywać się również w ten sposób. Niestety, przyszło mu poznać pewną osobistość, która w przeszłości dokonała rzezi i wybiła całą wioskę. W domyśle - sporą liczbę ludzkich żyć. Nie mógł mieć gwarancji, iż nietypowi klienci nie zwrócą uwagi na jego szofera z niepożądanym nadmiarze.
- Świetnie. - Mruknął krótko, nie wyłapując tej jego ciężkości w głosie. Jeszcze. Zmęczenie robiło swoje, a i bez tego Vanin nie należał do wybitnie spostrzegawczych, jeśli chodziło o odczytywanie nastrojów. A kiedy już zauważał, przeważnie nie drążył niepotrzebnie tematu. Tak długo, jak coś nie tyczyło bezpośrednio jego osoby, tak nie wykazywał żadnych oznak zainteresowań.
Dopiero gdy Andre chwycił za należną mu działkę i kwitując krótkim "dzięki", Vanin spostrzegł, że mężczyzna był inny niż zazwyczaj. Zazwyczaj - o ile brunet był w stanie coś takiego stwierdzić po zaledwie kilku spotkaniach. Niemniej, właśnie te parę okazji do rozmowy z długowłosym zdążyły wykreować jakiś obraz Andre. Marcus zapamiętał choćby to, że mechanik lubił rozmawiać dużo.
- Nie ucierpi. - Odparł od razu, spoglądając przez szybę. - ...Raczej nie. - Kolejna odpowiedź, tym razem z nutą niepewności w głosie. Zawsze istniało ryzyko, że któryś z jego klientów mógł mieć na sobie Novusów. Wtedy wydarzenia mogłyby przyjąć nieprzyjemny obrót, narażając tym samym Vanina na szereg komplikacji. Wolał jednak założyć, iż ci klienci nie byli tak lekkomyślni, jak Xavier.
- To nie powinno długo trwać, ale na wypadek, gdybym długo nie wracał, po prostu odjedź. - Dodał zaraz, ale brzmiał bardziej tak, jakby odpowiadał na własne wątpliwości w głowie, jakie zaczęły mu się kłębić. Jednak zmęczenie nie zawsze działało.
- Coś się dzieje? - Wyskoczył nagle Vanin, nie spoglądając w stronę Francuza. Dopiero teraz uznał za odpowiedni moment. - Wyrzuty sumienia, czy sprawy prywatne?

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— Twoje raczej mnie nie pociesza — skwitował. — Ale niech będzie.
Naprawdę tak było – jeśli już odkrył zielonego passata w odmętach warsztatu, szkoda byłoby uszkodzić podreperowane zawieszenie na samym starcie. Grat mógł jeszcze wiele razy przysłużyć się ich wspólnym interesom. Z powodzeniem, rzecz jasna; nie rzucał się w oczy, był cichy i całkiem typowy. Tego potrzebowali. Przynajmniej na ten moment, bo w pogotowiu – ah ta gra słów – stała karetka.
— Pan każe, ja łażę — mruknął relatywnie spokojnie, choć osobliwy zwrot, którego użył Marcus, wcale a wcale nie powinien zostać okraszony harmonią i brakiem wyraźniejszej reakcji. Chłop, dosłownie, powiedział, że może paść trupem. Niemniej, Andre nie zwykł podważać zaleceń lekarza; nawet poza gabinetem. Nauczył się, być może na własnej skórze, że kiedy zaczynają się problemy, każdy jest zdany na siebie. Nie ma tu miejsca na przyjaźnie, sentymenty i dobroduszność. Nie bez powodu w nieomal wszystkich wypadkach samochodowych to strona pasażera jest uszkodzona bardziej.
Słysząc pytanie, które padło z ust Vanina, Chevalier na moment odwrócił głowę. Zaraz, jak oparzony, wrócił spojrzeniem na drogę ukazywaną przez szybę czołową. Milczał nie dłużej, niż wymagało przetrawienie słów. Sumienie czy sprawy prywatne? Sam nie był pewien, które uderzało w świadomość bardziej. Może żadne. Może to po prostu zimowy klimat, którego tak bardzo nie lubił – śnieżna breja na drogach, wieczna ciemność, ziąb i lodowaty wiatr. Francuz wydawał się, jeśli nie zdziwiony zainteresowaniem białorusina, to przynajmniej wybity z rytmu.
— Sumienie mam czyste — powiedział w końcu, zakładając na wyciągnięte dotychczas w grymasie usta ten sam, wysłużony uśmiech. Nie był szczery, ale wystarczający, by za jego pomocą (i żartu oczywiście) odpędzić od Marcusa myśli, jakoby cokolwiek się „działo”. — Nieużywane. Podobnie jak ty.
Do celu pozostało im niespełna parę minut, co stanowiło dobry, jak na warunki na drodze, czas.
— Podasz mi słonecznik? Jest w stacyjce — poprosił.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Jak potrzebujesz pocieszenia, to mogę ci podać namiary na dobre miejsce. - Odparł od razu w tonie mrukliwego żartu. Jak zwykle, nie spoglądał na Andre podczas mówienia. Vanin miał za dużo scenariuszy w głowie, żeby zagwarantować mechanikowi, że samochód ujdzie bez szwanku. Zresztą, auto to tylko auto. - Jak się zepsuje, to naprawisz. A jak nie, to się załatwi nowe... - Dodał za chwilę i zaraz przetarł dłonią czoło, jakby chcąc dać ulgę napiętej skórze. Było to jak subtelne rozładowanie napięcia, które skumulowało się od dnia poprzedniego.
Odpowiedź mechanika była zaskakująco lekka, ale Vanin doszedł do wniosku, że na pewno mężczyzna miał świadomość ryzyka, jakie niosło wydarzenie, które zaraz miało nadejść. W końcu zdążył zauważyć, że to świr. Kierowca-debil. Człowiek o wielu twarzach, najczęściej jednak tych, które wyraźnie dawały znać o braku jakichś klepek. Takiego kierowcy Marcus potrzebował, chociaż jeszcze za wcześnie, by mówić o profesjonalizmie w przypadku Andre. Nie to, że w to wątpił - po prostu jeszcze tego nie wiedział.
Dlatego właśnie padło pytanie z jego ust. Podchwytliwe. Wyrzuty sumienia. Zawsze istniało ryzyko, że pomylił się nie tylko Marcus w ocenie Andre, ale również Dimitri. Rusek, jak i Białorusin, potrzebowali kogoś zdolnego do czynienia niemoralnych rzeczy. Nie było tutaj mowy o odwrocie. Byłoby szkoda, gdyby długowłosego spotkał taki sam los, jak poprzedniego kierowcę, którego dopadły wyrzuty sumienia.
Brunet w tym momencie uważnie się przyglądał Andre, który zareagował zaskoczeniem na pytanie. Na szczęście, padła odpowiedź, która uspokoiła bruneta. Przynajmniej na ten moment. To nie brak zaufania, tylko przezorność. Marcus wypuścił powietrze nosem w krótkim parsknięciu. Nieużywane sumienie. Rzeczywiście.
- Dobrze to słyszeć. - Stwierdził tylko Vanin z krzywym uśmiechem na twarzy. Zaraz zerknął na Francuza, kiedy poprosił o słonecznik. Bez słowa otworzył schowek i wyciągnął opakowanie. Zaraz potem odłożył w miejsce, gdzie mechanik mógł swobodnie do niego sięgać ręką. - ...Więc sprawy prywatne? - Dopytał nagle Białorusin, kierując swoje spojrzenie na przeciw. Znajdywali się bardzo blisko celu.
- Skręć zaraz w tamtą ulicę. - Oznajmił.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
W pierwszym odruchu francuz chciał podziękować za wątpliwej jakości propozycję. Nic, co mógłby podsunąć mu Vanin, jak przypuszczał, nie byłoby w stanie zastąpić tych sposobów, które dobrze znał. Jasne, nie zwalczyły problemu, nie poprawiły go, ale zagłuszały z pięćdziesięcioprocentową mocą. To wystarczyło. Przynajmniej na razie. Nie omieszkał jednak zapytać, ot, z czystej ciekawości.
— Jakie?
Chevalier zaśmiał się cicho pod nosem i pokręcił głową. Nowe. To łatwe podejście – zepsujesz, kupisz. Szybka i prosta zmiana. Tyle że Andre nie cierpiał podobnych zabiegów. O każdą rzecz, którą posiadał, choćby kosztowała pięć euro, dbał tak samo mocno. Znał smak biedy, smak posiadania niczego i pragnięcia wszystkiego. Może dlatego nie potrafił zrozumieć Białorusina. Może zwyczajnie nie chciał, uznając – całkiem zresztą słusznie – że takie ujęcie sprawy psuje i tak już opadły świat.
— Nie wiesz, kiedy przestać pytać, co? — westchnął z ledwie widocznym poirytowaniem i wciągnął potężną dawkę powietrza nosem. Wyraźniej zniechęcić mężczyznę do kontynuacji tematu się nie dało. Inaczej – dało, jeśli miałby jakiekolwiek pojęcie o Vaninie i o tym, jak działał jego mózg. Sprawa była o tyle ciężka, że prawdopodobnie, nawet jeśli odkryłby zagadkę dziwnych zachowań Marcusa, niewiele mógłby z tym zrobić. Nigdy nie spotkał podobnej osoby, co zrozumiałe z uwagi na środowisko, w którym się obracał, toteż nawet działanie na oślep, pchane „doświadczeniem”, na niewiele by się zdało. — Może odwrócimy sytuację?
Mechanik kiwnął głową i – zgodnie z poleceniem – skręcił, a koła Passata poczęły poruszać się już nie po asfalcie, a żwirze wkręcającym w koła. Jeśli Białorusin dał kolejne instrukcje, cóż, wypełnił je bez zbędnej paplaniny. Dotarcie na miejsce otwierało drogę do ukochanego słonecznika, toteż kiedy tylko nadarzyła się okazja, zaparkowali, sięgnął ziaren.
— Powodzenia — mruknął, przegryzając jedno z nich i uplasował się wygodnie na fotelu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Ulica czerwonych latarni, nawet jest niedaleko. - Odpowiedział krótko, skoro już Andre spytał z czystej ciekawości. W przypadku Białorusina była to jedynie ironia, ale zapewne pokrętnie złapana przez mechanika.
- Wiem. Tylko może nie chcę przestać. - Kolejna krótka, zwięzła odpowiedź. Dla Marcusa przekaz akurat był dość jasny. Nawet nie znali się za dobrze, żeby się nawzajem zwierzać, ale brunet i tak stwierdził, że może jakimś cudem uda mu się wyciągnąć z niego więcej. Oczywiście nie uzyskał odpowiedzi, więc nie zamierzał drążyć.
- Nie. - I znowu - jeśli kiedykolwiek Vanin odpowie w bardziej przejętym tonie, będzie to data godna zapamiętania. Czas i tak nie pozwalał na potencjalne rozwinięcie tematu, jeśli takowe by powstało. Vanin musiał co chwilę podejmować się nawigowania Andre, żeby wkrótce, po kilku minutach jazdy po żwirowej drodze, zaparkowali na powoli zarastającym zielenią parkingu. Zaraz obok znajdował się szereg kilku zdewastowanych, dwupiętrowych budynków, mieszczących po kilka mieszkań.
- Mhm. - Mruknął tylko, rzucając krótkie zerknięcie na Andre. Złapał za torbę i wysiadł z samochodu, zostawiając kierowcę-debila ze swoimi ziarenkami słonecznika. Zwrócił się w stronę pierwszego z brzegu budynku i wkrótce zniknął za progiem wyrwanych z zawiasów drzwi.

Mijały minuty. Sprawa, którą miał załatwić Vanin, miała trwać krótko. Tyle, że niedługo po tym, jak Vanin wkroczył do budynku, z końca drogi - tej samej, którą przyjechali - zaczęło nadjeżdżać auto. Kulturalne mignięcie świateł, kiedy znalazło się ono tuż niedaleko, mogło dać Andre do zrozumienia, iż kierowcy samochodu chodziło właśnie o niego. Z pojazdu wysiadło trzech ciemnoskórych młodzików. Jeden miał wyciągniętą na widoku pałkę bejsbolową. Nic dziwnego, w końcu znajdował się w dzielnicy zamieszkiwaną głównie przez uchodźców. Intencji niejako można było się domyślić po samym przedmiocie dzierżonym przez młodzika, ale czy do końca?
Jeden z chłopaków podszedł do szyby od strony kierowcy i zapukał w nią. Naciągnięty na głowę kaptury oraz zakrywająca połowę twarzy bandana nie pozwalały określić wyglądu ani dokładnego wieku. Może sposób spojrzenia, to błyszczące odrobiną niepewności oko dawało znać, iż młodzik nie był pewny, tego co robił albo nie miał w tym doświadczenia.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Chevalier, jak to Chevalier: z niejednego pieca chleb jadł. Wspomniana ulica czerwonych latarni nie była mu obca, to raczej pewne zważywszy na lekkie podejście do relacji, od dłuższego jednak, jak na niego, czasu nie musiał przejmować się płaceniem za tego typu uciechy – to pokrzepiające, po prawdzie, mieć i ciastko, i zjeść ciastko. Choć uiszczanie odpowiedniej kwoty za czynienie tego, co było w naturze każdego człowieka, ani odrobine mu nie urągało, tak okoliczności… Okoliczności już tak. Wolał, kiedy obie jednostki czerpały równą przyjemność. A to nie zawsze możliwe, kiedy seks staje się usługą.
— Tobie to pomaga? — zapytał z rozbawieniem.
Wciąż niewiele wiedział o Vaninie i bliżej mu było do teorii, iż żadna zrównoważona kobieta nie przyjęłaby go w swoje ramiona. Nie na stałe i nie za darmo, a już na pewno nie w ramach wolontariatu. Nie wykluczał takiej opcji, ale szczerze w nią wątpił. Dlatego pytanie zdawało mu się całkiem zasadne i słuszne. Kto wie, może Białorusin okaże się casanovą, na jakiego absolutnie nie wyglądał?
— Ale dziura — podsumował w ramach pożegnania i kiedy tylko Marcus opuścił pojazd, nacisnął guzik blokady drzwi i pozwolił, by ta chwilowa ciemnia, cisza i spokój towarzyszyła dźwiękowi łupanych ziaren. Odgiął się na fotelu na tyle, na ile to możliwe i wyciągnął plecy. Bolały go od dłuższego czasu, ale niewystarczająco mocno, by zdecydował się na wizytę u kręgarza. W sumie – nawet gdyby wykręcało mu mordę, pewnie olałby temat.
Nie mógł jednak olać stukania w szybę. W pierwszym momencie chciał na oślep kliknąć zwolnienie blokady, coś go jednak powstrzymało – Białorusin nie wróciłby tak szybko. Chyba. Francuz otworzył oczy, by zweryfikować własne myśli i cóż, mylił się. Po lekarzu nie było ani śladu, natomiast jakieś chłystki ewidentnie szukały zwady. W to, że przyszli go powitać z szampanem z jakiegoś niewyjaśnionego powodu wątpił.
Westchnął ciężko. W bójkach uczestniczył rzadko. I nie zamierzał psuć tej chwalebnej statystyki. Nie tylko z próżności. Po prostu obita morda źle wpływa na organizm. Obniża przyszłą wydajność. A efekt ostatecznie, nawet jeśli podjąć się wchodzenia w szranki, bywał zbliżony. Wolał zatem przyjąć sprytną taktykę dostarczenia nabuzowanym chłopcom tego, czego będą chcieli. O ile chcieli czegokolwiek. Z młodymi nigdy nie wiadomo; raz mogą chcieć wyć w maminych ramionach, innym znów razem łupać czaszki. Tym gorzej, jeśli trafili na podatny grunt, a tym właśnie była Francja zorientowana na przyjmowanie każdego jak leci i braku jakiegokolwiek planu na uczenie nowoprzybyłych zasad, których nie musieli przecież znać.
Zamiast przycisku blokady, ułożył palec wskazujący na tym odpowiadającym za opuszczenie szyby.
— W czym mogę wam pomóc panowie? — odezwał się, kładąc ręce na kierownicy. Był spokojny i ten spokój, który miewał w podobnych sytuacjach, bywał alarmujący. Co prawda, nie przekładał się w żaden sposób na umiejętności wymierzania ciosów przez francuza, ale jego postura połączona z chropowatym, władczym głosem i wpisaną w umęczoną twarz znajomością tego, co właśnie próbowali uskutecznić, działała podobnie co wielokolorowe barwy u płazów. Lepiej nie drażnić. Lepiej nie tykać. Lepiej odejść, bo to świr.
Ale – znów – młodzi nie mieli wyczucia. Taka ich natura.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Nie. Gwoli ścisłości, to był żart. - Wyjaśnił jeszcze Vanin, zanim wyszedł. Tym samym rozwiał wątpliwości Andre na temat tej części życia erotycznego Białorusina. Seks angażował ciała dwóch osób, a zatem niósł za sobą ogromnych ilości kontaktu fizycznego. Tego nie dało się robić z przypadkową, nieznajomą jednostką.

Mina tego, który zapukał w szybę, zrzedła na widok dobiegającego czterdziestu lat mężczyzny za kierownicą. Postawa Andre, jak i również spokój, z którym wypowiedział pytanie, zadziałały na instynkt samozachowawczy chłopaka. Nie zamierzał jednak uciekać. Najwyraźniej komuś bardzo chciał udowodnić, iż wcale w ogóle się nie bał. Pozostała dwójka zerkała i oglądała samochód z dużą uwagą, czasem pozwalając sobie na za dużo, choćby tym, że od czasu do czasu jeden z nich klepnął blachę otwartą dłonią. Drugi akurat kucnął przy jednych z tylnych kół.
- Nie jesteś stąd. - Oznajmił młodzik. Dopiero teraz, kiedy się odezwał, można było usłyszeć nastoletni, drżący z emocji głos. Chłopak być może nie dobiegał nawet pełnoletności, choć wzrostowo wcale na to nie wskazywało. Musiał być jednym z najwyższych w klasie.
- Wysiadaj z auta. I tak stąd nie wyjedziesz. - Zażądał chłopak. Barwa jego głosu dalej wskazywała na strach. Czuł, że spoglądał w oczy komuś niebezpiecznemu. To dalej nie zniechęcało młodzika na tyle, żeby przestać całego procederu. Koledzy patrzyli. Trzeba było się pokazać. Poza tym, te ulice rządziły się swoimi prawami.
- Głuchy jesteś?! Wyskakuj. - Doskoczył nagle drugi, ten z kijem w ręku, uderzając przy tym dłonią w dach, akurat w miejsce tuż nad głową Andre. Ten wydawał się być trochę starszy, może zaznajomiony z podobnymi akcjami. I wyglądał na wyjątkowo rozbawionego, jakby to wszystko miało być co najwyżej głupim żartem. Może jeszcze nigdy nie poniósł konsekwencji swoich czynów.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Francuz zmierzył grupę wzrokiem. Ocenianie fizyczności to jedynie wstęp, jakiś pogląd na sytuację. Ołów z ręki chuderlaka przeszywał skórę i mięśnie tak samo, jak z nabitego byka. Nie miało znaczenia, kto pociąga za spust, wbija ostrze między żebra czy uderza pałą. Ot, życie.
— Nie, a ty? — odparł Andre, wzbogacając wypowiedź o – być może niespodziewany – szczery uśmiech. Ciepły. Taki, którym obdarza się rozmówcę, gdy pytanie „masz jakiś problem?” nie zwiastuje nadchodzących kłopotów. Zresztą, francuz nie czuł, by jakiekolwiek miał. Pieniądze? Nie ma takich, które warte byłyby przepychanek z grupą chłopaczków z burzą hormonów. Auto? Oddałby im kluczyki i życzył miłej jazdy. Ze wszystkich opcji, jakie przychodziły mu do głowy, żadna nie jawiła się jako kłopot, którego nie byłby w stanie rozwiązać. Poza jednym, takim, który obejmowałby pokaz. Może inicjację w światku przestępczym. Ta jednak, z uwagi na małą ważność życia bruneta, nie wchodziła w grę. Istniały na tym świecie, a nawet w Paryżu, jednostki, które bardziej niż on zasługiwały na uderzenie kijem w potylicę.
W ciemię bity nie był – każde słowo ważył tak, jakby miał przed sobą nie chłystków, a ludzi, których imion wolałby sobie nie przypominać, twarzy i siły także. Nieprzewidywalność była gorsza, niźli to, co widać gołym okiem. Trudniej się na nią przygotować, a więc i uchylić przed nadchodzącym atakiem. Andre zwykł nie umniejszać „przeciwnikowi”. Przezorność.
Słysząc polecenie chłopaka, a właściwie dwóch, Chevalier nabrał większą ilość powietrza, niż powinien. Na jego twarzy widniał już nie tylko spokój wymieszany z pogodą ducha, ale i zmęczenie całą tą próbą prezentacji sił. Odlepił palce od kierownicy i chwycił za klamkę.
— Nie wyjadę? — zapytał i zamknął za sobą drzwi. Następnie przywarł plecami do szyby, ręce zaś skrzyżował na wysokości klatki piersiowej. W tej pozycji prezentował się jak człowiek, któremu nieobce były porachunki pięściami – dobrze zbudowany, wysoki, postawny. — Do brzegu chłopaki, do brzegu — kontynuował z tą samą manierą w głosie. Najwyraźniej wszystkim zależało na polubownym i prędkim załatwieniu sprawy. Jakakolwiek by nie była.
Andre nie bez powodu nie chwycił za kluczyki. Zawsze to jakaś oszczędność czasu i, co by nie mówić, brak zwracania na siebie uwagi. Niby mógłby po prostu odjechać, przecież by go nie dogonili, ale dopięcie sprawy z Vaninem odwiodło go od podobnego pomysłu. Na korektę i tak było za późno.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Przepaść wieku dawała o sobie znać z każdą kolejną wymianą zdań, a nawet jeszcze nie padło ich za wiele. Młodzik chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Nie takiego spokoju, jakim emanował Andre za kierownicą. Niewzruszony w obliczu zagrożenia.
- Ja jestem. - Odpowiedział po krótkiej, nieznacznej chwili zawieszenia, kiedy dopadły go wątpliwości. - Za... Za wkraczanie na nasz teren m-musisz zapłacić. - Dodał zaraz. Nie powstrzymał zająknięcia, które wdarło się w mowę.
Obaj odsunęli się, kiedy Andre posłusznie wysiadł z auta. Czy rzeczywiście posłusznie...? Chłopak, ten najwyższy, pobladł, kiedy przyjrzał się dokładniej oponentowi. Mechanik nieco go przewyższał, wyglądał też na większego w mięśniach. Spoglądał na Andre szeroko otwartymi oczami.
Drugi natomiast bawił się pałką bejsbolową w rękach. To opierał nią swój ciężar o ziemię, to kopnął nogą, jakby w znudzeniu. W końcu podniósł przedmiot i przełożył tak, że trzymał ją teraz w obu dłoniach.
Niemiły dialog:
Rzucił ten drugi, który dzierżył broń białą. Z kolei wyższy wydawał się panikować coraz bardziej. Jego niepewność zaczęła rzucać się oczy koledze. Andre mógł dostrzec, jak jeden nachyla się do drugiego i coś szepcze do ucha. Ten wysoki wsadza zaraz ręce do kieszeni.
- Lepiej rób, co ci każemy... - Dodał ten wyższy, którego głos zaczynał brzmieć coś na wzór dziwnego załamania nerwowego. Skrajnie różne zachowanie wśród grupki mogło być alarmujące.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Francuz kiwną głową i zarejestrował słowa spływające z ust wyższego. Rozumiał, w jakiej pozycji się znajdował. Grupa potrafiła wpłynąć na trzeźwy osąd sytuacji, co nie zmieniało faktu, że absolutnie nie pasował do tego, co właśnie próbował robić.
— Wasz? — powtórzył w absolutnym zdumieniu, ba, nawet uniósł brwi, jakby informacja, którą podał młodzik, stanowiła dla niego szok na poziomie konwersacji z płaskoziemcą. Nie było przecież żadną tajemnicą, że grupy przestępcze, również te zasilone napływającymi do kraju imigrantami, zawładnęły okolicą. Nie spodziewał się, by w przypadku Paryża czy kolebki czekających na przyjęcie ludzi było inaczej. Tylko to mówione przez chłopaczka „nasze” mocno kłóciło mu się z zasadami, które niezależnie od czasów i miejsca, pozostawały niezmienne. Może stawiali pierwsze kroki, a może, ot, byli pod kimś. — Jesteś pewien, że jest wasz? Od kogo jesteście?
Informacje to równie cenna broń, co dzierżona w dłoniach przewódcy stada pałka. Andre, jak to Andre, co nieco wiedział, coś wymyślił na poczekaniu, posypał wrodzoną charyzmą i wyszedł, cóż, przekonujący obraz znającego specyfikę branży mężczyznę. Na tym jego wyrozumiałość się nie kończyła. Carla. Znajomość z nią dostarczyła mu wszelką potrzebną wrażliwość na problemy związane z osiedleniem w obcym kraju. Na bycie innym. Na szykany, które znosiła, na rasistowskie odzywki, wytykanie palcami. Był ignorantem, jasne, ale nie był ślepy.
— Ciszej, pobudzisz sąsiadów — upomniał go. Sąsiadów i policję. Policję i sąsiadów. Przekaz był bardziej niż oczywisty. Chevalier wciąż nie rozumiał, po co cała ta scena, wymachiwanie kijem i groźby. Nie stawiał oporu, wykonywał polecenia. Teraz miał pewność, że to pierwszy raz, a już na pewno nikt im nie wytłumaczył, jak to się robi. Albo są wyjątkowo głupi i oporni na elementarną wiedzę. Może wszystkie na raz? — Jak kraść to miliony, a nie starego, niedzielnego passata, no co wy — rzucił pobłażliwie i włożył rękę przez szybę, by bez zbędnej zwłoki wręczyć kluczyki temu, kto pierwszy wyciągnął po nie rękę.
Rzucił okiem na wyższego, spanikowanego chłopaka. Popełniał błąd, wkraczał na ścieżkę, z której nie było odwrotu w imię… Czego? Czego spodziewali się po kierowcy doprawdy zabytkowego i taniego modelu samochodu. Że wozi przy sobie miliony?
— Nie noszę gotówki, jest XXI wiek — oznajmił. Sprytne kłamstwo. Gdyby nie podarowana przez Vanina kwota, wcale nie minąłby się z prawdą. Zagrywka z posłusznym oddaniem kluczyków przemawiała na jego korzyść. — Co dalej? Bankomat?
Chevalier zachowywał się tak, jakby ich co najmniej egzaminował. Gdyby kradzież pojazdów była rzemiosłem, pewnie nawet by mógł. Oblaliby. Oblaliby po całemu – każdy możliwy błąd, jaki tylko mogli popełnić, popełniali bez żadnej refleksji. A on naprawdę był skory puścić to w niepamięć. Jeśli stałby przed nim sam wyższy, może nawet zaproponowałby mu jakieś zajęcie, w którym uzyskałby potrzebną kwotę. Ale cóż, było ich dwóch. Jeden ewidentnie szukający zwady i bezmózgi.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Chłopak coraz bardziej widocznie tracił wiarę w swoje słowa i czyny. Zaskoczenie Andre i dopytywanie się z jego strony, które nakłaniały - chcąc, nie chcąc - do refleksji, tylko pogłębiały efekt. Od kogo byli? Chłopak zapomniał śliny w gębie, a nawet to, jak się nazywał.
- Nie twój interes. - Odparł w końcu, po krótkiej chwili zbierania myśli i odwagi, żeby się odezwać. Mimo wszystko nie zamierzali zdradzać pod czyją jurysdykcją znajdował się ten teren, i czy w ogóle się znajdował. Może do kogoś należeli, a może naoglądali się bajek złoczyńcach. Patrząc jednak na cykliczne i masowe problemy z uchodźcami we Francji na przestrzeni kilku lat, możliwe, że po prostu obrośli w piórka.
Młodziki miały inny scenariusz na te wydarzenie. Jeszcze przed tym, zanim postanowili wejść w interakcję z Andre, obmyślili dokładnie cały plan. Może miał on przebiegać dokładnie tak samo, jak przy poprzedniej próbie rabunku. Tylko, że ten plan nie zakładał nieszablonowego zachowania ofiary.
Po kluczyki podszedł chłopak z kijem bejsbolowym, choć wyciągnął rękę niepewnie. Zerknął pytającym wzrokiem w stronę Andre, jakby nie będąc pewnym, czego się spodziewać. Przecież nie mogło być tak łatwo... Prawda? Nie bez powodu chłopak wyciągnął rękę, dając do zrozumienia długowłosemu, żeby po prostu przedmiot odrzucił. Nie zamierzał podchodzić za blisko. Bał się. Z kolei trzeci, który stał na uboczu, w końcu doszedł do pozostałej dwójki i teraz w grupie przyglądali się mężczyźnie, który zaczynał prawić im morały, jak lepiej kraść. Mózg.exe przestał działać. Tego nie było w programie.
- Dobra, gościu, przestań pierdolić. Dawaj portfel. - Odezwał się w końcu poirytowany "przywódca" stada, wyciągając pałkę w jego stronę. Słowa bezpośrednio adresowane do Andre. - Jeszcze jedno słowo, a pierdolnę ci tak, że języka w gębie zapomnisz. Stary dziad. Za kogo on się uważa? - Ostatnie zdanie mruknął pod nosem, odwracając się w stronę swoich kolegów. Musiał się upewnić, czy jego słowa i czyny dalej odnajdywały poparcie w pozostałej dwójce. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nastawili się na spuszczenie łomotu, a dalej nie dostali ku temu odpowiedniej okazji. Miny młodzików rzedły z każdą sekundą, która narażała ich na styczność z mechanikiem. A ich spojrzenia mówiły wyraźnie, że się pogubili w tym, co się właśnie działo. Tak jakby oczekiwali na dalsze instrukcje i pouczenia ze strony długowłosego, chociaż nie zamierzali ich się słuchać.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach