30 XI 2022 In the Savage Garden you shine beautifully

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
A. Lacroix Pâtissier
11 Quai de Montebello
godz. 17:15


Mężczyzna w kirze siedział przy stoliku przy oknie, na długiej, beżowej kanapie, mając przed sobą wejście do lokalu, dając możliwość wyboru kobiecie, która miała do niego dołączyć, czy chce usiąść przodem do widoku na ulicę, Sekwanę i spalony Notre Dame de Paris, czy tyłem do przygnębiającego widoku. Przed sobą miał małe espresso w filiżance i szklankę z wodą, a kelnerka, kobieta o bardzo nijakich rysach około dwudziestego piątego roku życia, postawiła przed nim talerzyk z Pettit Gâteaux w wykonaniu cukiernika, prześliczne Crème Brûlée.
Wampir podziękował jej, nie uśmiechając się, ale z jakąś serdecznością w spojrzeniu. Jego czarny płaszcz z wełny lora piano leżał obok niego, przełożony przez elegancką, skórzaną aktówkę. Sahak obserwował innych gości patiserii, dwie kobiety, z akcentu zdecydowanie paryżanki, trzymające się za dłonie. Po ich przyśpieszonym pulsie, ściszonych słowach i intensywnym zapachu feromonów, wampir mógł stwierdzić z łatwością, że są na randce, ale nie pierwszej, nie są jednak jeszcze w stałym związku. Zapach napięcia i podniecenia, ale też niepewność serca, budowały obraz udanej randki, która zakończy się happy endem w pokoju najbliższego hotelu lub mieszkaniu którejś z nich. Był również mężczyzna w koszuli w kratę, z nowoczesnym laptopem, który zawzięcie stukał palcami w klawiaturę, a przed nim stały trzy puste talerzyki po deserach.
Sahak nie wyróżniał się spośród gości lokalu. Etnicznie nieokreślony mężczyzna po czterdziestce, z ładnie siwiejącymi, starannie zaczesanymi do tyłu lokami, ale nie na gładko, dając wrażenie gangstera z nadmiarem brylantyny, a ułożonymi przez barbera, zaraz po tym, jak przyciął i wyrównał brodę. Ze złotymi, drucianymi oprawkami okularów na wydatnym nosie i obrączką (był to katolicki różaniec, gdy przyjrzeć się z bliska) na palcu, przypominał kolejnego profesora z Sorbony, wywodzącego się ze starej arystokracji. Najbardziej jednak prominentny był zapach.
Mężczyzna sprawiał przez niego wrażenie, jakby każde miejsce, w którym usiadł, stawało się jego tronem. Nieco duszący, staroświecki zapach starego Hollywood, spsikany oszczędnie, ledwie jedna dawka, dający nienachalnie przyjemną obecność jego osobie, mówił: tutaj jestem. Pozwalał zauważyć jego osobę w przestrzeni.
Czekał na Panią Henriette de Rouvroy, wilkołaczą dziedziczkę, dyplomatkę Dzieci Luny.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Henriette tego dnia miała niezwykłego pecha. To był drugi raz jak utknęła w korku, oczywiście tego dnia postanowiła, że będzie prowadzić, a kierowcy da wolne. Normalnie, by po prostu skierowała się do domu i zamknęła tam do następnego dnia. Niestety to nie był dzień w którym mogła sobie na to pozwolić. Pozostało jej więc kląć, nerwowo sprawdzając czas. Liczyła, że będzie chociaż trochę przed czasem. Spotkanie z Sahakiem. Cieszyła się bardzo, że będzie miała okazję z nim porozmawiać. Miała parę pytań, które czekały na zadanie ich aż od balu. Normalnie ktoś już dawno, by o tym zapomniał za to Henriette miała je starannie zapisane w swoim kalendarzu. W ten sposób na pewno będzie pamiętać, by je zadać.  
Siedząc w aucie miała okazję poprawić makijaż. Ze względu na charakter spotkania wybrała stonowane kolory. Brązowe matowe cienie nałożyła w taki sposób, by optycznie powiększały jej oczy. Nie odbyła się bez korektora, a także rozświetlacza. Nie przepadała za podkładem, nakładała go tylko gdy naprawdę musiała. Poprawiła usta, nakładając od nowa pomadkę w kolorze przygaszonego różu. Czarna torebka od birkina była wypchana papierami i mnóstwem innych rzeczy, które według kobiety były niezbędne. Lusterko? Wiadomo. Bilet miejski z zeszłego miesiąca? Może się ktoś nabierze. Korkociąg? Nigdy nie wiesz kiedy przyjdzie ci otwierać wino. Wyszukała w tym bałaganie rolki, by przejechać po ubraniu i zebrać resztki futra. Mimo posiadania miliona drapaków i legowisk, najlepiej jej kotom się spało na jej ubraniach. Ubrała się dzisiaj skromnie. Czarno biały komplet idealnie na niej leżał. Włosy upięła tak, by kapelusz do kompletu równo leżał. Dzięki temu jej kolczyki ładnie się prezentowały.  
Korek w końcu ruszył, a jej udało się dojechać na miejsce. Odszukała w torebce perfumy, który się drugi raz popsikała. No.1 od Clive Christian było jej dzisiejszym wyborem. Uwielbiała tą słodką, kwiatowo owocową kompozycję. Wyjęła część rzeczy z torebki tak, by chociaż ją dopiąć. No i była gotowa. Spojrzała na zegarek, była punktualnie. Czyli mniej więcej spóźniona. Zazwyczaj wolała być przed czasem.  
Henriette zwracała na siebie uwagę, robiła to celowo. Lubiła onieśmielać ludzi swoją obecnością. Tym razem nie było inaczej. Jej obecności w pomieszczeniu nie dało się pominąć. Spokojnym krokiem podeszła do stolika przy którym siedział Sahak.  
- Dzień dobry - przywitała się z lekkim uśmiechem. Postawiła torebkę na krześle, zamierzała przyjrzeć się spalonej budowli.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Gdy Henrietta weszła do patiserii, Sahak powoli podniósł się ze swojego miejsca, wyszedł zza stolika, aby gdy kobieta usiądzie, wsunąć za nią krzesło, jak na dżentelmena przystało. Położył swoją dłoń na sercu i skłonił głowę ku niej, w geście, który stosował dawno temu, gdy wychowywał swoje córki w krajach muzułmańskich.
Wcześniej było to klasyczne powitanie wobec kobiet, które nie były mahram, czyli spokrewnione, a więc Koran zabraniał mężczyznom dotykania ich, a także wielu innych rzeczy, na przykład ujrzenia ich włosów czy w niektórych kręgach, twarzy. Teraz Sahak stosował to ze względu na współczesne standardy. Niektóre kobiety wolały uścisk dłoni, inne nie chciały dotykania lub oczekiwały pocałunku we wierzch dłoni.
Wychodząc z takim powitaniem, oszczędzał i sobie i innym zastanowienia się nad gestami czy niewygodnej interakcji z naruszeniem przestrzeni osobistej, nadal okazując przy tym szacunek rozmówczyni.
Nie ruszając głową, jedynie zdradzając się drgnieniem oczu, zmierzył Henriettę, od dołu do góry, jakby taksował odpowiedniość jej odzienia do spotkania z taką szacowną osobą. I biskupem, przy okazji.
Dzień dobry pani de Rouvroy — przywitał się niezbyt głośno, aby nie wzbudzać zainteresowania. I tak jedna z kobiet zwróciła uwagę na Henriettę, a mężczyzna z komputerem wręcz zapatrzył się na wilkołaczycę. Dwie osoby o dość magnetycznym sposobie bycia na pewno wzbudzały zainteresowanie w zwykłych lokalach, zwłaszcza gdy ruch nie był zbyt duży. — Jestem rad, że zdecydowała się pani na spotkanie i dołączenie do inicjatywy. Akurat zdążymy wypić kawę i dotrzeć do kurii. Spacerem przez most, obok Damy Płonącej.
Mówił tak, jak ustalił według swojego planu. Kawa i ciasto na zmiękczenie obyczajów, aby przełamać pierwsze lody, dopiero później przejście do świętego centrum i spotkanie z biskupem Paryża, które zostało umówione na godzinę od tej, która akurat wybiła.
Gdy oboje zasiedli, zjawiła się kelnerka z kartą, którą położyła przed Henriettą. Karta zwierała menu z kawami, dość skromne, kilka herbat jedynie i całą listę miniaturowych deserów, pastelowych makaroników i rogalików z ciasta francuskiego, zarówno maślanych, jak i wyjątkowymi nadzieniami, na przykład różami z szampanem.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Henriette nie przeszkadzały ani uścisku, ani pocałunki składane na jej smukłej dłoni. Po tylu latach każda kobieta, by przywykła. Oczywiście były chwile, gdzie modliła się do każdego znanego jej boga, by dany mężczyzna jej nie dotknął. Jednak zawsze znajdowali sposób, by ją dorwać i przywitać się w ten charakterystyczny sposób. Na samo wspomnienie przeszły ją ciarki. Dlatego zawsze doceniała sposób w jaki robił to Sahak.  
Usiadła do stolika. Zdjęła kapelusz oraz rękawiczki, odłożyła je koło torebki. Również przyjrzała się mężczyźnie. Jednak ona nie zrobiła tego tak subtelnie. Zwróciła uwagę na jego ubiór, uczesanie. Oczywiście jej czuły nosek szukał zapachu perfum. Czuła tylko swoje. Uśmiechnęła się do niego subtelnie. Tym chciała okazać, że miło jej było spotkać się tutaj z nim. Pamiętała o tym o co miała zapytać, ale musiała się jeszcze wstrzymać.  
- Mi również miło, że mogliśmy się dzisiaj spotkać - przyznała. Zapatrzyła się w budowlę, która wywoływała w niej skrajne emocje. Z zamyślenia ocknęła ją kelnerka, która zjawiła się z kartą. Henriette wiedziała co chciała, już rano przyjrzała się ich karcie. Robiła tak za każdym razem, gdy szła na spotkanie. Sprawdzała wcześniej menu, by zamówić od razu i nie tracić czasu na zastanawianie się. Zamówiła latte i tarte cytrynową. Nie odmówiłaby słodkością, a zwłaszcza tarcie.  
Gdy kelnerka odeszła z zamówieniem mogła wrócić do swojej zadumy nad Notre Dame. Widok napawał ją złością, smutek już dawno temu minął. Nie wpłaciła nic na odnowę. Uważała, że to byłoby zmarnowanie jej pieniędzy. Katedra już dawno temu wymagała odnowienia, uważała, że zabrano się za to od złej strony. Pewne rzeczy wymagały stałej opieki, a nie raz na jakiś czas. Chociażby jej dom. Przetrwał obie wojny, plagi i inne nieszczęścia. Właśnie dlatego, że Henriette stale dbała o niego. Na jej twarzy pojawił się grymas.
- Przykry widok, niegdyś taki symbol kultury. Obecnie żałosne ucieleśnienie zaniedbania. Pamiętam noc, gdy wybuchł pożar. Przyjechałam, by zobaczyć to na własne oczy, bo nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Powiódł spojrzeniem wzmocnionym wirusem, chociaż różnymi odmianą, niż ta Henriette, między drzewa. Na wskroś rzeki, wyraźniej niż ludzkie oko, mogli dostrzec przęsła rusztowań remontowych, światła dźwigów, jak anielskie spojrzenia, jednoskrzydli opiekunowie zrujnowanej katedry. Słynnego budynku nie było niemal widać pośród kokonu ochronnych zabezpieczeń. Dzięki dokonanej pracy na zewnątrz, wzmacniania konstrukcji i elementów osłabionych przez pożar, można było już bezpiecznie wejść do środka. Z odpowiednimi uprawnieniami oczywiście. Sahak zakładał, że minie jeszcze kilka lat, nim Notre-Dame de Paris otworzy swoje bramy na wiernych i turystów.
Wielu doszukiwało się w tym znaku od Boga, ze względu na laicyzacje Francji, twarde odcięcie polityki od religii, zakrawające już w paranoję, bo tak jak rozdzielenie polityki Sahak uważał za słuszne, to zmuszanie wiernych do ukrywania symboli wiary i kobiety do zdejmowania hijabów, za okrutne.
Przynajmniej ostatnia decyzja to powrót do stanu sprzed pożaru, nie ten dziwaczny projekt ze zrobieniem tam ośrodka kultury — powiedział. Na całe szczęście oryginalna wersja remontu spotkała się z takim oburzeniem opinii publicznej, że wycofano się z niej rakiem i Dama zostanie odtworzona, wraz ze szpilą, dodaną w XIX wieku. — Francja nie jest przychylna kościołom. Zakon Matki Bolejącej, który chcę odbudować, został po prostu zburzony. Teraz stoi tam kamienica ze sklepem monopolowym.
Sahak mimowolnie skrzywił się, uniosła się przy tym lekko górna warga, prawie po wilczemu. Napił się swojej mocnej kawy. Była dobra, chociaż dzięki wampirzym zmysłom czuł znacznie szerszą paletę smaków, niż przeciętny człowiek. Wyczuwał aromaty z drewna, w jakim były palone ziarna i resztki woni jutowych worków. Smak tworzył historię ludzi.
Tous les miséreux, sont enfants de Dieu.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Biorąc pod uwagę historię rodziny Henriette, arystokracji, która przez lata wspierała kościół wydawałoby się, że będzie to podtrzymywała. Faktem było, że kobieta ceniła tradycje. W wielu aspektach mimo swojego wieku wciąż żyła trzymając się zasad, które zostały jej wpojone jeszcze gdy była człowiekiem. Jednak tutaj już dawno temu postanowiła odpuścić. Wychowanie nakazywało jej okazywać szacunek duchownym i tak postępowała. Okazywała szacunek, a nawet podziw dla niektórych przypadków. Jej osobisty kryzys wiary bardzo wiele się przyczynił, a także czas, tak po prostu. Długi czas życie w cieniu było zdecydowanie tym co wpłynęło na jej podejście. Zwątpiła we wszystko w chwili gdy przeżyła swoją chorobę. Nie było to jednak coś o czym ochoczo rozmawiała. Wolała to zachować dla siebie lub spisać na papierze, schować później między książki tak, by zapomniane czekało na odkurzenie. Dzisiaj to nie był dzień na porządki.  
Naturalnie chciała zmienić temat rozmowy, tym bardziej, że miała przygotowane pytania. Chciała zapytać o bal. Nawet niekoniecznie o część związaną z trupem, który potem jednak nie był trupem. Sądziła, że większość spraw powinno się rozwiązywać rozmową.  
Kelnerka przyniosła jej zamówienie za co podziękowała. Kawę zamieszała od razu, a ciasto musiała powąchać czy na pewno było świeże. Taki nawyk już miała. Uśmiechnęła się do swojego towarzysza.
- Czy będziemy mogli porozmawiać o balu?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Uniósł jedną brew w górę, bowiem spotkanie miało dotyczyć wsparcia wilkołaków w finansowaniu fundacji, która miała odbudować budynek. Bal był… cóż. Był. Wydarzyło się podczas niego tak wiele rzeczy, że nie był w stanie powiedzieć, do czego piła kobieta. Do trupa? Do ciastek i żelków? Od wyboru do koloru. Mogło też chodzić o tę tajemniczą sprawę prywatną, którą poruszył Marcus, żegnając go w kuchni na sam koniec.
Wziął szklankę wody i przepłukał usta ze smaków mocnej kawy, zastanawiając się nad tym, jak odpowiedzieć na pytanie, które zadała. W końcu postawił na bezpieczne pytanie, rozjaśniające jego domniemania. Nie będzie strzelał, jak kochankowie Hetti w kondomy.
Delikatnie odłożył szkło na blat.
Zależy o jaką część pani chodzi — na szczęście Sahak nie mógł wiedzieć o części przyjęcia, w której Henrietta szorowała na klęczkach ścieżkę czy tam altanę domu Scaletii, więc na pewno nie chodziło jej o tę część.
Sahak wiedział, kiedy ktoś kłamał, Theotokos, wieczna ciemność, obdarzyła go darem wykrywania kalumni, więc miał pewność, że jeśli będzie kręcić co do swoich intencji, on to odkryje.
Niektórych nie mogę zdradzić dla dobrostanu rodu.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Czy spodziewał się po Henriette kłamania? Zdecydowanie jej daleko było do osoby, która tak robiła. Była raczej  bezpośrednia. Uważała kłamstwo za niepotrzebne. Wypiła łyk swojej kawy, była nawet dobra. Mleko było dobrze spienione co doceniła niemal od razu. Wróciła wzrokiem do wampira zastanawiając się jak mogła zacząć tą rozmowę. Oczywiście jej nie chodziło o nic związanego z Thomasem, naprawdę. Jej intencją nie było wywołanie kłótni czy szpiegowanie. Chciała zapytać między innymi o jego córkę. Która była jej najlepszą przyjaciółką. Jej całkowite przeciwieństwo, które kochała szczerą miłością. No i zależało jej bardzo na jej osobie.
- Chciałam zapytać o Tahire i o rozmowę z Marcusem - zaczęła - Nie mam złych intencji- powiedziała pewnie i zdecydowanie. Liczyła, że wyczuje, że nie kłamała i rzeczywiście jej intencje były dobre.
Specjalnie nie nazwała go ojcem. Nie chciała, by miało to bardzo poważny wydźwięk. Zwracała się do niego różnie, ale tutaj naprawdę wolała sobie to darować. Spróbowała swojej tarty cytrynowej i się skrzywiła. Ktoś chyba w ogóle do kremu nie obrał cytryny i puściła gorycz od skórki. Skrzywiła się i odstawiła talerz na bok nie chcąc nawet czuć jej zapachu. Mogła zamówić makaroniki, a nie kusić się na ciasto. Aż ją to zirytowało. Zastanawiała się czy nie wstać i zamówić czegoś nowego.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Nie posądzam cię o to, pani Henrietto. Z pani ojcem spotkaliśmy się kilka dni temu. Rozmawialiśmy ze sobą o poglądach na różne sprawy — rozłożył lekko ręce na boki, jakby chciał przy tym dodać i nadal żyje, bez wypowiadania tego na głos. Nawet nie zaczął swojego deseru i nie zapowiadało się, że to zrobi. — Tahira została zaatakowana przez byłego familianta, ale już czuje się lepiej. Twój ojciec i ona zdają się być blisko, to wywnioskowałem z jego słów i czynów, lecz to nie jest moja opowieść. Wiem tylko, że znają się dość długo.
Prawdą było, że słyszał jakieś hasła rzucane półgębkiem, lecz nigdy nie wyraził chęci poznania Marcusa ani nie było okazji. Wychowywał swoje dzieci w duchu wolności, gdzie panowały tylko dwie zasady: sprzątać po sobie i nie srać we własne gniazdo. Wiedział o sprawkach Tahiry w mniejszym lub większym stopniu, ale nie wnikał w nie.
Nie wiem, co chciała się pani ode mnie dowiedzieć. Nie planuję obalać rządów. Rada jest wygodna.
Nie jadł, bo jego wampirze zmysły wyczuły warstwę zbytnio przypalonego karmelu i mleko, które zostało użyte do deseru, brzmiało w nutach, jak pochodzące z miejsca, gdzie nie przestrzega się specjalnie zasad higieny. Bardzo możliwe, że ktoś rękoma, którymi wyrzucał gnój, zamieszał w basenie z mlekiem, bez mycia ich uprzednio. Były dobre strony smakowania jako człowiek nowych przypraw, odkrywania składów, ale też właśnie ciemne, jak w kwestii brudu.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Może to i lepiej, że nie znali się z jej ojcem tak dobrze. Naprawdę sądziła, że to wychodziło każdemu na plus. Wiedziała, że się spotkali, ale nawet o to nie wypytywała. Dobrze, że się spotkali, że każdy wyszedł z tego cało. Pogadali, żyjo, a więc mogła mieć głowę spokojną. Na słowa o tym, że Tahira i Marcus są blisko uśmiechnęła się mimowolnie. Zdawała sobie z tego sprawę, że łączy ich historia. Była też pewna, że jej relacja z Tahira była o wiele lepsza. Bo jeśli miałaby być o kogoś zazdrosna w tym układzie to tylko o nią.  
- Mogę nakreślić jak blisko są- zaśmiała się, lekko burząc ten dyplomatyczny ton, który narzucili. Musiała jednak przypomnieć sobie, że je chodziło o co innego. - Na balu tańczyli razem i Tahira nagle odeszła. Wydawało mi się, że coś się stało, ale zaprzeczyła. Temat nigdy nie wrócił, a ja jednak jestem zaniepokojona. Chciałam zapytać czy powinnam być zaniepokojona, pytam jako przyjaciółka.
W jej głosie była słychać troskę i zmartwienie. Nie była osobą, która otwarcie mówiła o uczuciach lub w ogóle umiała je dobrze nazwać. Jednak dla Tahiry była wstanie zrobić wyjątek, bo same czyny to było za mało, by opisać jak bliska jej była. Ceniła ją jako dyplomatkę, kochała jako przyjaciółkę. Nie wyobrażała sobie co by zrobiła gdyby jej miało teraz zabraknąć.  
Spostrzegła, że Sahak również nie tknął swojego deseru. Rozejrzała się po kawiarni, jeden z klientów zajadał się właśnie tartą, którą ona zamówiła. Wprawiło ją w to jeszcze większe niezadowolenie, bo wiedziała, że gdyby nie ten lepszy węch i smak to by pewnie zjadła całość ze smakiem.  
- Zatrudniliby lepszego cukiernika, owoców się już nie chce im obierać- wyraziła swoje niezadowolenie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Tahira jest bardzo wrażliwa emocjonalnie na niespodziewane wydarzenia, myślę, że mogła zobaczyć coś, co jej się nie spodobało. Twój Ojciec zaś jest bardzo bezpośredni w słowach, mogli się nie zrozumieć. Właśnie to ta kwestia, nie wiem, co to mogło być, ale z Tahirą jest na tyle dobrze, jak bardzo może być z nią dobrze — powiedział, sugerując, że mogłoby być lepiej, ale nie ma żadnego wpływu, jako osoba, na to, co córka musi sama rozwiązać w swojej głowie. — Myślę, że to kwestia naszych… bardziej wyrafinowanych… kubków smakowych.
Powiedział, kończąc swoje espresso. Odkładał całą porcelanę bardzo delikatnie, jakby był bardzo świadomy siły, jaka w nim tkwiła i nie chciał dawać znaków, pokazywać swojej jasnej siły. Sahak był tarczą, był murem, o który miały rozbijać się fale zagrożeń. Zauważył wtedy też to, o czym mówił mu Marcus, bardziej niż wcześniej, że udawał, że nie dba o Tahirę. Że udaje, że go obchodzi. Gdzie leżała prawda? Skrzywił się nieco do swoich myśli, chociaż pasowało to do ich rozmowy.
Marcus, cień nad jego rodziną i jego wielorazowe kondomy, reszta Rady. Gdy patrzył na spaloną katedrę, nagle zapragnął, aby wszystko spłonęło, cały Paryż, aby jego rodzina mogła być szczęśliwa.
Wiele demonów gnębi moją rodzinę, pani de Rouvroy — powiedział. — Nie każde da się uleczyć z zewnątrz. Niektóre da się tylko tak uleczyć. Bardzo dziękuję jednak za troskę.
Wydawał się przy tym szczery.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Jego słowa wcale jej nie pocieszyły. Była jeszcze bardziej zmartwiona. Coś się stało, coś zobaczyła i nie powiedziała jej o tym. Zastanawiała się teraz dlaczego. Wiedziała, że to nie chodzi o okłamanie jej czy zatajenie, bo nie osądzała o to przyjaciółki. Jednak przemilczała to. Powinna była dopytywać o to? Nie wiedziała co powinna zrobić tak, by jej czasem nie zniechęcić do rozmowy. Dać wolną rękę? Musiała to przemyśleć lub z kimś porozmawiać. Zapewne będzie o tym słuchał Conall, uważała, że on będzie wstanie pomóc jej.  
Następne słowa Sahaka nie było bardzo optymistyczne, Henriette zastanowiła się nad nimi. Ostatnia sytuacja była bardzo trudna, do tego stopnia, że sprawiła, że wilczyca doceniła to co ma. Ceniła spokój, chaos i niezorganizowanie ją przerażał, odrzucał. Lubiła jak wszystko było tak jak powinno, według jej zasad.  
- Jeśli jest coś co mogę zrobić, co leży w moich kompetencjach, chętnie pomogę. Bardzo cenię sobie spokój i doceniam sojusz, który ostatnio świętowaliśmy...próbowaliśmy świętować. Konflikty są nieuniknione, a czasem potrzebne, nic się nie dzieje bez przyczyny.
W jej słowach nie było nic nieszczerego, podchwytliwego. Szczerze oferowała swoją pomoc, a może  i nawet przysługę.  Ostatnie wydarzenia jej dały sporo do myślenia, przypomniały wiele sytuacji. Przypomniała sobie początki swojej pracy i jak wtedy trudno jej było. Obecnie wszystko przychodziło jej naturalnie, nie miała już tyle trosk na głowie. Było jej naprawdę przykro z zaistniałej sytuacji.  
- Czy lubi pan nieśmiertelność?- zapytała tak cicho, by tylko on był wstanie usłyszeć to pytanie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Dlatego chciałem, aby nad kościołem patronowały również dzieci Luny — powiedział, gdy wspominała o konfliktach i sojuszach. — Nie tylko z praktycznej kwestii, że możecie poruszać się za dnia, ale również dlatego, że głęboko wierzę, że matka jest jedna. Jedna Święta Ciemność.
Zastanowił się na chwilę nad odpowiedzią, ale jego twarz nie wyraziła żadnego zaniepokojenia takim pytaniem. Okręcił filiżankę na spodku kilkukrotnie, sprawiając, że porcelana zazgrzytała niego i zaklekotała słodko, dając mu rytm dla myśli. Mężczyzna przy komputerze spojrzał na nich przelotnie i założył na uszy słuchawki. Nie był to przyjemny dźwięk.
Moją własną? Bardzo ją cenię, przyniosła mi tyleż samo szczęścia, co zgryzoty, bardzo po ludzku. Jednak jest to więcej szczęścia, niż mogę powiedzieć o moim życiu, które, chociaż dużo spokojniejsze, było pomalowane błękitami wiecznej nostalgii. Tak ogólnie, nieśmiertelność… Uważam, że nie istnieje. Każdego można zabić, niektórych łatwiej, niektórych trudniej. Zwyczajnie znajdujemy się w spektrum, na osi, jako ci, których dużo trudniej się pozbyć.
Jedni widzieli to podejście za bardzo pesymistyczne, on jednak raczej realistyczne. Nic nie dawało im nieśmiertelności, bo nie mogli się zregenerować, jak postacie z filmów, z byle jakiego kawałka ciała. Ich serca i mózgi musiały pozostać nietknięte, aby przeżyć. Dostateczna ilość trotylu, snajper na budynku naprzeciwko czy po prostu garota do sera owinięta dookoła szyi. Długowieczni, niezmienni, ale nie wieczni. Nie nieśmiertelni.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Wysłuchała jego odpowiedzi. Miło było myśleć o sobie jak o nieśmiertelnej osobie. Zwłaszcza gdy całe twoje ludzkie życie śmierć cię goniła. Gdy szukała pocieszenia myślała o tym jak o zwycięstwu, pokonaniu jej największego przeciwnika. Rozumiała, że to była nierówna walka, jeśli nie zapuka do twoich drzwi to do tych obok ciebie, twoja rodzina, bliscy. Dlatego nie chciała żadnych kontaktów z zwykłymi ludźmi, przywiązałaby się i co by jej zostało? Zawsze odczuwała pewne wyrzuty sumienia wobec świata gdy myślała o tym jak każdy wkoło się starzeje, umiera z powodu choroby.  
Słysząc wibracje telefonu wyrwała się z zamyślenia. Była pewna, że go całkowicie wyciszyła. Normalnie człowiek, by zapewne nie usłyszał nawet tego biorąc pod uwagę ile rzeczy znajdowało jej w jej torebce. Jedna z jej najdroższych torebek, a traktowała ją najgorzej ze wszystkich. Kieszeń w środku błagała o zszycie już chyba pół roku. Odnalazła telefon, ale to był służbowy, a to chyba jej prywatny tak wibrował. Odnalazła go, spojrzała tylko, że to Dorien i wyłączyła go całkowicie tak dla pewności, że już im nie przeszkodzi w niczym. Zdziwiła się widząc czas, dzisiaj jej uciekał przez palce. Dni ostatnio były zdecydowanie za krótkie. Tęskniła już za latem. Dopiła swoją kawę. Ona akurat  była bardzo smaczna, nie mogła narzekać.  
- Miło mi słyszeć, że służy to panu. Cieszę się, że udało nam się porozmawiać przy kawie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

—  Mnie również. Proszę odebrać — wskazał głową na wibrujący telefon. — Ja zapłacę i możemy się przespacerować do Jego Ekscelencji.
Powstał, wyciągnął portfel i skierował się do kasy, chociaż normalnie kelnerka przyniosłaby im rachunek. Nie chciał czekać na obsługę. Zamierzał dać przestrzeń pani de Rouvroy na odebranie połączenia, udając, że jest wyrozumiałą osobą. Nie był, nie lubił, gdy ktoś nie wyłączał całkowicie telefonu przy nim, to znaczy, nie odłączał zarówno dźwięku, jak i wibracji, zwłaszcza podczas spotkań biznesowych. Nadal tak przyjmował, chociaż Henriette wykazywała zainteresowanie prywatnym życiem obojga Darbinyanów.
Podszedł do lady i wyciągnął kilka banknotów, nieco więcej niż powinien, aby dać przy okazji napiwek. Odebrał rachunek za kawy oraz ciastka i włożył go do portfela, razem z innymi rachunkami, które zebrał z dnia obecnego, aby nad ranem, gdy już rolety będą spuszczone i nastąpi dzień, spisać wszystko w swoich książkach rachunkowych.
Nie wziął reszty, wrzucił monety do słoiczka z napiwkami i ubrał okrycie wierzchnie, elegancki płaszcz.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach