Tahira, Silvan, Egon, Marcus & martwy Thomas

+2
Egon Cadieux
Tahira
6 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Wszystko pieprzło. Impreza, goście, własna prywatna zabawa, wizja polowania o północy. Było i nie ma. I chociaż trup zausznika Szczęściarza nie był wcale temu winien, tak Tahira w nim upatrywała obiekt swojej prywatnej nienawiści. Aby nie czynić "przesłuchania" w miejscu publicznym, razem z Silvanem, który oferował pomoc w pozyskiwaniu danych oraz Egonem, który był zdecydowanie silniejszy od dwójki gryzipiórków, przenieśli zwłoki do kuchni. Raisa ewakuowała służbę wcześniej, wampiry oraz martwy świadek przeszłych zdarzeń pozostawali więc  w pomieszczeniu sami.

– Połóżcie go na wyspie – wskazała na przestrzeń zajmowaną przez nieliczne tace z kieliszkami, z wiadomych przyczyn kuchnia w rezydencji pełniła raczej funkcje estetyczne niż użytkowe, gdy większość gości posilała się mimo wszystko zabezpieczanym w odpowiednich warunkach płynem, a nie pospolitym jadłem, bez względu na to, jak wykwintnie było przyrządzone.

Zaraz potem wampirzyca zakładając rękawiczki upewniła się, że okna są szczelnie zasłonięte eleganckimi okiennicami i funkcjonalnymi roletami, wyłączyła też kamery, nieświadoma, że i tak ich użyteczność tego wieczoru była mocno wątpliwa.


– No dobrze, Cyryl go pokroi, ty Silvan sprawdzisz, czy nie był odurzony, a ja się teraz muszę zastanowić, gdzie go dziabnąć tak, by za bardzo nie przeszkadzało w późniejszej sekcji. – W końcu był czas, by przyjrzeć się mu bliżej i pomóc w pozbyciu się z niego ubrań, by znaleźć optymalne miejsca do pobrania krwi.


_________________

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Egon jeszcze chwilę próbował coś poklikać w telefonie. Pewnie próbował włamać się do bankowości elektronicznej Tomaszka i przelać co nieco na swoje własne konto, które jak zawsze ziało pustką. To była taka czarna dziura. Egon ile miał tyle potrafił wydać i to najczęściej na pierdoły. Na szczęście miał kochającą (i bogatą) rodzinę, która nie zostawiała go na lodzie.
-Czekaj…- na moment zostawił nieszczęsne urządzenie, żeby skupić się na tym co mówił Marcus. Po prochach multitasking nie był jego mocną stroną – Czyli… generalnie nie mamy kontaktu z naszą paranoiczną głową rodu i teoretycznie musimy czekać aż ewentualnie łaskawie sama się odezwie, tak? – tak wolał się upewnić - I co gorsza nawet nie możemy sprawdzić, czy żyje czy Hannibal przypadkiem nie rozszerzył działalności na wampiry- skrzywił się. Każda opcja z tych dwóch była zła. Jeśli Szczęściara się gdzieś zabunkrowała to cholera wie, kiedy wylezie z nory, a kryzys w rodzinie mieli właśnie teraz. Jeszcze gorzej jak się nie odezwie, wtedy w ogóle zostają bez głowy rodu i była szansa, że różne grupy wpływów w rodzinie będą chciały coś na tym ugrać. Do dupy. Te przemyślenia jednak zachował dla siebie. A sekundę później jego uwaga znów się skierowała na telefon.
-Ja chcę- odpowiedział od razu, kiedy usłyszał, że UberBlood przyjechał. Nawet podniósł łeb, żeby sięgnąć po worek z krwią… i w zasadzie dopadła go niekontrolowana głupawka jak zobaczył wilkołaki Marcusa.
-O kurwa…- wydusił z siebie i zaniósł się głośnym śmiechem, który później próbował opanować i przeszedł do chichotu. W ogóle zgięty w pół wydawał z siebie całą gamę dźwięków. Chichot, jakieś rzężenie, odgłosy duszenia się i różne takie. Dopiero po chwili zdołał się uspokoić na tyle, żeby przemówić ludzkim głosem
-Marcus, wiesz… jak budżet się nie spina to daj znać, a nie każesz im w piżamkach chodzić- mówiąc to dalej chichotał ale nieco mniej.

@Tahira Darbinyan @Marcus Wijsheid @Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Najwidoczniej czasami łatwiej jest głupio udawać, że wszystko jest dobrze, niż zejść ze sceny i odpocząć - mruknął cicho, słysząc nowe informacje na temat Szczęściary. Nie dość, że nie pokazywała się publicznie to jeszcze miała paranoję i ufała człowiekowi, który nienawidził wampirów.  Silvan nagle zaczął doceniać jego własną sytuację w wampirzej rodzinie, bo najwidoczniej rozsądna głową rodu była luksusem, który niestety nie został przyznany każdemu po równo. Pokręcił głową. Nie miał pojęcia co takiego przytrafiło się Szczęściarze i nie zamierzał naśmiewać się z jej obecnego stanu, spowodowanego za pewne okropną traumą, ale na pewnych stanowiskach należało wiedzieć, kiedy ustąpić dla dobra swojego i innych osób. Szczęściara najwyraźniej tego nie rozumiała lub rozumieć nie chciała.
- Gdybym o tym nie wiedział, zadałbym znacznie więcej, bardziej szczegółowych pytań - zapewnił Marcusa, gdy ten zauważył, że teraz co innego powinno zajmować jego myśli i nawet jeśli kwestia innego sposobu odczytywania wspomnień, powoli zaczynała ciekawić go bardziej, niż rodowej dramaty i trupy, to nie zamierzał naciskać na udzieleniu mu odpowiedzi w tej chwili. Rzeczywiście było znacznie więcej pilnych spraw na ich głowach, a on i tak nie interesował się szczególnie wilkołakami. Pytał bardziej z czystej ciekawości, niż chęci prowadzenia jakichkolwiek badań. Dlatego po prostu skinął głową i dał reszcie dyskutować. 
- Jesteś pewna? - spytał Tahiry, gdy ta wyraziła chęć jechania z Thomasem. Chociaż ulżyło mu, że młodego wampira nie spotkają zbyt duże konsekwencje za to co akurat zrobił nieświadomie, to dalej żywił do niego na tyle dużą niechęć, by uważać że nikt nie musiał mu w niczym towarzyszyć. Wampirzyca jednak mogła zrobić to co, chciała i nic mu nie było do tego.
Na wybuch śmiechu Egona, zareagował jedynie pytającym spojrzeniem wymierzonym w pozostałą dwójkę, jakby chciał się spytać, czy wampir tak zawsze, czy tylko wyjątkowo dzisiaj.

@Tahira Darbinyan @Marcus Wijsheid @Egon Cadieux

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Czy pamiętacie cokolwiek na temat wojny trzydziestoletniej? 1618-1648 rok Największy atak inkwizycji na naszą społeczność. Bardzo wielu z nas zginęło z ich ręki, najstarsi z nas zeszli do podziemi. Musieliśmy zacząć się ukrywać. - Zamilkł, spoglądając po kolei po nich. - Nie ziewaj tak Egon, to wszystko jest mocno ze sobą powiązane, a żeby zrozumieć problem, musicie znać tło historyczne. Choć by i w skrócie, ale do rzeczy. Szczęściara, bo prawdziwego jej imienia nie zna nikt poza jej stwórcą, z tego, co mi wiadomo, została przemieniona w 1622 roku. Kilka lat po przemianie wpadła w łapy inkwizycji. Wiem jedynie, że była w tragicznym stanie, gdy jej stwórca ja odnalazł. To był naprawdę cud, że przeżyła to, co ja spotkało. Uwierzcie mi, inkwizycja w tamtych czasach była naprawdę bezwzględna i bezlitosna. kiedy o tym mówił, mogli dostrzec błysk gniewu i wielkiego smutku w jego oczach. Oczy Marcusa nieco nawet się zaszkliły. Czy kryła się za tym jakaś inna historia? - Potem gdy już wydobrzała wprowadził ją do mało znaczącego rodu, gdzie u boku Niccolo Machiavelli. Ówczesnej głowy rodu Scalleta. Musicie zrozumieć, że Wasz ród za wcześniejszej władzy słaniał się ku upadkowi. Jej stwórca poprosił o opiekę nad swoją "córką", nie wiedząc, że zaskarbi sobie ona przychylność Niccolo. - Znów zamilkł. Chwilę zajęło mu zebranie myśli do kupy. - Z tego, co pamiętam w krótkim odstępie czasu Niccolo zrezygnował z pozycji głowy na rzecz Szczęściary. Decyzja, o ile niezrozumiała, o tyle zbawienna w skutkach. Za jej władzy ród stał się jednym z ważniejszych w stolicy Sojuszu. Wiele z resztą decyzji Niccolo spotkało się z chłodnym przyjęciem ze strony rodu, samo oddanie władzy dla kogoś, kogo nigdy nikt nie widział była, sami przyznajcie, nieco ekstrawagancka. Początkowo komunikowała się przez zaufane wampiry, gdy z jakichś powodów poniosły śmierć, zaczęła wysługiwać się ludźmi, takimi jak Thomas. - znów zamilkł. Sięgnął po szklankę, do której nalał sobie wody. Upił z niej nieco. - Musicie zrozumieć, jej paranoja nie wzięła się znikąd. Ja sam widziałem ją może kilka razy w swoim życiu. Dlaczego Nicoolo przekazał jej swoje stanowisko nigdy żeśmy się nie dowiedzieli. Sama szczęściara zmieniła po latach tożsamość na Szczęściarza 300-letniego wampira dla zatuszowania śladów po niej samej. Nigdy nie ocenialiśmy jej dziwactw, bo Dobrze wywiązywała się ze swoich obowiązków.


Zaśmiał się, gdy Egon ryknął śmiechem - Może i piżamy, ale dobrze spełniają swoje funkcje, a o mój budżet się martwić nie musisz, Zarabiam więcej niż nie jeden ród w Paryżu razem wzięty. - obrócił się do Silvana słysząc jego słowa. - Jak ta cała masakra się zakończy, możemy się umówić na małe badania, jeśli będziesz tego chciał. nagle usłyszał słowa Tahiry, musiał ją zmartwić - Niestety moja droga, Thomas jedzie sam. po pierwsze to niebezpieczne dla ciebie a po drugie od teraz jest więźniem, a nie zbłąkanym wampirkiem - powiedział stanowczo. - I nie martw się, jemu aktualnie potrzebny jest spokój, i czas na zastanowienie się, nad tym, co będzie musiał nam powiedzieć, a pytań będzie wiele. Zapewniam was. - Mężczyźni wraz z Thomasem opuścili kuchnie, zostawiając nas samych.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Słowo honoru jak tylko usłyszał słowa „pamiętacie cokolwiek z wojny trzydziestoletniej” jego mózg się wyłączył. Emergency shut down. No dobra, nie było aż tak źle, ale umówmy się, nie słuchał Marcusa z wypiekami na twarzy. Ot wspomnienia skamielinki.
-Kiedy mnie jej paranoja sama w sobie nie przeszkadza. Chciała żyć w ukryciu to proszę bardzo, co mi do tego- powiedział kiedy Marcus już skończył. -Problem mam z tym, że chyba inaczej rozumiem stanowisko głowy rodu niż ona. I o ile pojmuję dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej to nie oznacza, że to akceptuję.- trudno, najwyżej go wywalą z rodziny czy co. Nie zamierzał niczego udawać i się cackać. Może i do tej pory metody Szczęściary się sprawdzały, ale czasy drastycznie się zmieniły w ciągu ostatnich 100 lat i według Egona to co było teraz potrzebne to swego rodzaju ostoja, a nie niewiadoma. Ktoś, kto pożytkowałby swoją energię na to by chociaż ich własny „ogródek” sprawiał wrażenie normalności w tym coraz bardziej chaotycznym świecie.
-Plus to nie rozwiązuje naszego problemu. Zostaliśmy chwilowo bez Głowy Rodu i nie wiadomo czy to czasowe czy… stałe i nie wiadomo jak to sprawdzić- dorzucił jeszcze. Czyżby czekał ich totalny chaos we własnych strukturach rodzinnych? Tego chciał Hannibal? A jeśli Hannibal podszyje się pod Szczęściarę? Czuł, że czeka ich żmudne i powolne śledztwo, żeby odnaleźć Szczęściarę. O ile w ogóle im się uda. Poza tym nawet nie wiedzieli czy mają jej szukać żywej czy niekoniecznie. Blech.
-Ja wiem? Ja bym w takich piżamkach nie chciał chodzić. Trochę wstyd- nie powstrzymał się przed komentarzem.

@Marcus Wijsheid @Silvan Zimmerman @Tahira Darbinyan

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Grzebiąc w pamięci odtworzyła losy poprzednich gołębi pocztowych krążących między głową rodu a nimi i w sumie żadne nie były tak dramatyczne. Słuchała opowieści Marcusa, w skupieniu na nim, na jego reakcjach, sczytując wszystko to, czego nie dało się odnaleźć w słowach, ale co zdradzały gesty, tembr znajomego głosu, mikroekspresje twarzy. W głowie rodziły się pytania: Kto ją przemienił? Czy mogło być tak, że to Szczęściara właśnie ofiarowała Scalettim dar ciepła ciała, bo dostała go od swojego stwórcy? W końcu bycie pozorantem było doskonałe w kontaktach z trzodą, dawało spore pole do popisu w zakresie szpiegostwa i wchodzenia w ekonomiczne układy niezbędne do długofalowego przetrwania. A może od stwórczyni? Przecież ledwie kilka godzin temu Tahira miała szansę przekonać się, że Selena z którą nigdy nie miała bliższego kontaktu, okazała się dzielić tę samą umiejętność, choć nie definiowała się jako członkini rodu. Tahira nigdy za bardzo nie interesowała się ani wampirami, ani historią rodu, bo jeśli rozmyślała o przeszłości to głównie o swojej własnej i ewentualnie o przeszłości jej stwórcy. Tymczasem piętrzące się zagadki domagały się wyjaśnienia, a kontekst nakreślony przez Marcusa nie wzbudzał w Tahirze aż takiego współczucia, jakiego można było się spodziewać. A może po prostu wraz z wyjściem szczenięcia przez drzwi, po prostu zobojętniała zmęczeniem.
– Chcę przymknięcia oka na to ugryzienie. To nie była jego wina. – powtórzyła nieco głucho, żeby nikt nie miał wątpliwości, a potem wycofała się. Słuchała pytań Egona, bardzo zasadnych w tym konkretnym momencie, więc odpuściła swoje, które mogły poczekać na spokojniejszy moment. Z szuflady wyciągnęła metalową słomkę, którą wbiła w worek otrzymany od wilkołaków, po czym sięgnęła do głębokiej kieszeni ukrytej w połach eleganckiego kombinezonu, by wyciągnąc swój ociekający neonem i brokatem smartfon.



Masz 1 wiadomość od: Tahira

thomas jest wampirem oberwalam jego glodem ale nic mi nie jest. rada sie nim zajmuje. szczesciarz to szczesciara, chyba ma cos wspolnego z hannibalem ktory najwidoczniej go pocial nie wiadomo. mam metlik w glowie. siedzimy w kuchni z marco, silvanem i egonem. jest chujowo ale stabilnie. wiedziales ze kiedys naszym rodem rzadzil machiavelli i mu nie szlo?  



_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Uważnie wsłuchał się w słowa Marcusa, marszcząc przy tym brwi. Spojrzał na przedstawicieli wspomnianego rodu. O dziwo Egon, chyba pierwszy raz tej nocy, powiedział coś naprawdę sensownego i na poważnie. Nie czuł się szczególnie uprawniony do krytykowania na głos głowy rodu, do którego sam nie należał, to raczej było zadanie kogoś bardziej z nią powiązanego, ale nie omieszkał mieć własnej opinii na ten temat. A była ona raczej dość krytyczna, zwłaszcza przez kilka ostatnich wydarzeń. Wampirzyca z paranoją, która potrafiła dziwnie łatwo zdobyć wysokie stanowisko, a do tego przekonać całą Radę, że w jej osobliwym podejściu do sprawy nie było niczego niepokojącego
- To smutne i nieco ironiczne, że przez krzywdy, które wyrządziła jej Inkwizycja, posługiwała się człowiekiem, a on sam życzył nam zguby w ten właśnie sposób. Powiedz… Co masz na myśli mówiąc, że wampiry, którymi się wysługiwała z jakiś powodów poniosły śmierć? - spytał w końcu. - Ilu ich w takim razie było i jak często umierali? - Nie byli w końcu tak łatwi do zabicia, a kilka śmierci zaufanych wampirów wydawało mu się… dziwne, chociaż nie tak dziwne, jak zastąpienie ich ludźmi, których jak widać, zabić było jeszcze łatwiej. Nawet jeśli potem mogli wstać i kogoś ugryźć. 
Powstrzymał się od komentarza, że Tahira potrafiłaby sobie zapewnić bezpieczeństwo przy Thomasie, a jeśli ktoś z rodu chciał mieć na niego oko, to powinien mieć do tego prawo. Zamiast tego po prostu posłał jej pokrzepiający uśmiech i tylko skinął głową na propozycje Marcusa odnośnie badań, nawet jeśli nie wiedział, czy pozwoli mu na nią czas.

@Egon Cadieux  @Tahira Darbinyan  @Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
To w czym tkwi problem? To, że się nie pojawiała i nie mieliście okazji jej poznać, to jest jedyny zarzut, jaki możecie do niej mieć moi drodzy. Nie wiemy jeszcze dokładnie jaki jest jej udział w tym, co się dziś wydarzyło. - powiedział spokojnym tonem, przyglądając im się po kolei. - Kochani nie dopowiadajcie sobie scenariuszy. Jeden z jej poprzednich pomocników zginął z ręki dzikiego Wilkołaka. Jeden zginął podczas wojen napoleońskich. Nie ma w tym niczego podejrzanego. Uwierzcie mi lub nie, ale nie ma w tym nic podejrzanego. - Mogło ich nieco zapewne zdziwić, skąd Marcus znał tak dobrze historię rodu. Tajemnicę tę postanowił na razie zachować dla siebie.

Problem, który tutaj widział, był jeden, nie byli świadomi tego, czym zajmuje się tak naprawdę głowa rodu. Problem, który jak widać w dłuższej perspektywie, okazał się zgubny dla stanowiska Szczęściary. Obyście nigdy nie musieli przekonać się na własnej skórze, ile pracy czeka głowę rodu. Pomyślał. Pech chciał, że te słowa miały okazać się prorocze dla tej rodziny, ale o tym jeszcze nie miał prawa wiedzieć ani on, ani nikt z tu zebranych.

- Zdecydowanie nie popieram pomysłów Thomasa to, co spotkało nas z rąk inkwizycji, to najgorsze co spotkało naszą społeczność. - Powiedział spokojnie - Jednak obawiam się, że nie jest to wymysł znikąd. - spojrzał na Egona i Tahirę, przyglądając im się przez chwilę. Spojrzał na Silvana. - Widziałem jego wspomnienia i widziałem, jak na niego patrzycie. Widzę w was pogardę. Co z tego, że to był człowiek. Owszem oni są naszym pożywieniem. Do jasnej cholery, ale to nie jest powód do tego, żeby nim wzgardzać. Postawcie się na jego miejscu. Gdyby nad nami był jakiś drapieżnik. Ktoś, kto żywiłby się nami. Okej zgodzę się, mogła wybrać jako łącznika kogoś z was, jej błąd, ale powinniście uszanować jej decyzję, skoro już taka podjęła. Może miała ku temu swój powód. Czasy się zmieniły, nie jesteśmy dominującym gatunkiem. Ludzie już raz pokazali, że mogą nas zniszczyć. Nie doceniacie ich, gardzicie nimi. To jest recepta na zgubę. - głos miał mimo wszystko spokojny, mimo że tonacja wypowiedzi mogłaby na to nie wskazywać. Jedyne co mogłoby świadczyć o wzburzeniu to delikatnie czerwonawy poblask w oczach. - Może i jestem skamieliną, jak Egon próbował pokazać przy stole na początku balu, ale ta skamielina pamięta piekło, jakie wyrządzili nam właśnie ci słabi ludzie. Pomyślcie o tym. Ci słabi ludzie wybili nas prawie do nogi. Musieliśmy się ukrywać. Nie zastanawiało was nigdy, czemu nas Starych jest tak mało? A z aktualną myślą techniczną, to prawie pewne. Musimy z nimi dojść do porozumienia, a nie do otwartej wojny. Inaczej to my jesteśmy na przegranej pozycji.

Pokręcił głową. Zaczynał czuć znużenie całym wieczorem i wszystkim, co się tu zadziało. - Oczywiście, Przyjmuje twój wniosek. Nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Jednak wyjaśnienia nam się należą. - powiedział

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Był posłańcem. Mieliśmy żal do niej, że nie potrafiła zaufać żadnemu z nas, bez względu na to, jak wiernie służyliśmy przez ostatnie dekady. Że bardziej ufała kruchemu pupilkowi, niż osobie będącej w stanie zrozumieć, chociażby życie dłużej niż 30 lat. Ale to nie jest teraz ważne... przyjdzie czas rozsądzić i dotrzeć do faktów, odkryć co tak naprawdę się wydarzyło i dlaczego Thomas został przemieniony, a potem okrutnie okaleczony i rzucony nam pod nogi. – westchnęła ciężko i spróbowała dotknąć rozoranej szyi, która goiła się, ale wciąż jakoś bolała. Choćby fantomowo. Krew zmieszana z brokatem. Idealne podsumowanie tej pięknej katastrofy.

– Myślę, że wszyscy jesteśmy zmęczeni tą nocą. Czas i dla nas się ewakuować. – podniosła się ostrożnie i podeszła do Marcusa ubranego wciąż w ten śmieszny dres. Oparła głowę o jego ramię, przymykając oczy, nie zwracając na pozostałą dwójkę, która była mimowolnie świadkami ich pożegnania. – Jestem Ci winna... taniec, przeprosiny i podziękowania. Zdzwonimy się dobrze? Spotkamy w bardziej sprzyjających okolicznościach. Dziś już mi trochę za wiele, muszę odpocząć i pozbierać myśli po tym co zaszło. – uniosła głowę i uśmiechnęła się przepraszająco. – Dzięki za wszystko... – dodała oddychając płytko, czując że potrzebuje ciszy, spokoju, miękkiego kocyka i kroplówki jakiegoś porządnego czegoś... Może Silvan miał na stanie w swoich fantastycznych labowych piwniczkach?

– Ojciec zaraz przyjdzie, masz jak wrócić do domu? A Ty Egon? Masz gdzie spać? – zwróciła się do wampirów.

_________________

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Najpierw trójka wampirów usłyszała znajome, pewne kroki Sahaka, stukot obcasów eleganckich butów, później drzwi do kuchni otworzyły się i stanął w nich mężczyzna. Szybko zeskanował przestrzeń spojrzeniem, od pustego stołu z rozmazaną krwią, przez zamordowanego jednorożca Tahirę, Silvana, Egona i Marcusa, zdecydowanie w nie swoich ubrankach. Wyglądało to trochę, jakby doszło tu do jakiejś dzikiej orgii i kogoś trzeba było odwieźć z tego powodu do szpitala. Gdyby nie fakt, że Silvan pozostawał od jakiegoś czasu wierny woreczkom syntetycznej, uznałby, że to możliwy scenariusz. Krew na płytkach nie była na nieszczęście syntetykiem. Szkoda tylko fug, bo będzie trzeba wymieniać. Z drugiej strony i tak musieli usunąć ten cały brokat, wyrzucić okablowanie… Już planował. Raczej nie pójdzie tego dnia spać.
Przez chwilę analizował nieudolny test Rorschacha na kafelkach.
Na szczęście za to była już nieświeża i pachniała jak przypalone, zleżałe tosty. Dobrze dla niego, bo kły pozostały w ustach, nawet jeśli ślinianki pracowały.
Egon, zawiozę cię do Leticii, Silvan, Tahira, w samochodzie mam mokre chusteczki, tam zmyjecie krew — powiedział do wampirów. Przeniósł zblazowane spojrzenie na Marcusa. — Radny, dziękuję za pomoc, raport z pełnym poglądem sytuacji zostanie przesłany do siedziby rady. Pana samochód już czeka przed wejściem. Życzę dobrego dnia.
Obrócił się i wyszedł, nie zamierzając czekać do świtu. Wystarczyło, że już jeden trup bawił się zmartwychwstanie, nie potrzebowali czekać do dnia Sądu.
Po drodze wysłał wiadomość do byłej partnerki Silvana, Constanzy, dając jej znać, żeby przygotowała syntetyczną krew dla Tahiry i kilka koców, bo już jadą do laboratorium.

zt dla  @Silvan Zimmerman  @Tahira Darbinyan  @Egon Cadieux  i Sahaka

_________________
So, take me back to Constantinople

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- عزيزتي أميرتي العربية - Powiedział do niej w jej ojczystym języku - Na tym świecie nie ma nic równie trudnego do zdobycia i równie łatwego do stracenia, jak zaufanie. Haruki Murakami - zacytował. - Nie uważam, że zrobiła słusznie, ale po trochę ją rozumiem. Została zdradzona przez własną rasę. Torturowana przez wiele dni, jeśli nie tygodni. Dlaczego? bo służyła wampirowi. Po czymś takim ciężko zaufać komukolwiek. Nie mam zamiaru jej bronić, ale staram się mieć otwarty umysł. - powiedział, spoglądając kobiecie w oczy. - Może wolała wybrać ludzkiego posłańca, bo w razie czego mogła takiego zabić bez konsekwencji. Wampira bez łamania kodeksu nie mogła się pozbyć. - dodał nieco ściszonym tonem.

- Nie zawracaj sobie tym swojej słodkiej głowy teraz. Taniec i cała reszta nie ucieknie, choć nie ukrywam, wyjaśnienia by się przydały. - po tych słowach pochylił się i dał jej delikatny, ale dłuższy pocałunek. - Wypoczywaj i uważaj na siebie. Przyjdź, jak będziesz gotowa porozmawiać.

Gdy wszedł @Sahak Darbinyan , dostrzegł subtelną zmianę w jego zachowaniu. Zmianę, która trochę mu nie pasowała. Czyżby coś znaleźli, o czym nie chciał się podzielić? - Raport złożysz osobiście, I mam nadzieje, że przekażesz mi wszystko, o czym powinienem wiedzieć. - głos męzczyzny, który chwilę temu był ciepły i pełen troski, zmienił się zupełnie na twardy, nawykły do wydawania poleceń i nieznoszący sprzeciwu. - Mam też nadzieje, że wyjaśnisz mi pewne kwestie natury prywatnej, ale pozwól, że kwestie tą wyjaśnimy sobie, kiedy już się spotkamy. - dodał zimnym tonem. - Dziękuję za gościnę - skłonił się pożegnalnie pozostałym i wyszedł z pomieszczenia, kierując się od razu do swojego samochodu.

zt



  

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach