Tahira, Silvan, Egon, Marcus & martwy Thomas

+2
Egon Cadieux
Tahira
6 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Wszystko pieprzło. Impreza, goście, własna prywatna zabawa, wizja polowania o północy. Było i nie ma. I chociaż trup zausznika Szczęściarza nie był wcale temu winien, tak Tahira w nim upatrywała obiekt swojej prywatnej nienawiści. Aby nie czynić "przesłuchania" w miejscu publicznym, razem z Silvanem, który oferował pomoc w pozyskiwaniu danych oraz Egonem, który był zdecydowanie silniejszy od dwójki gryzipiórków, przenieśli zwłoki do kuchni. Raisa ewakuowała służbę wcześniej, wampiry oraz martwy świadek przeszłych zdarzeń pozostawali więc  w pomieszczeniu sami.

– Połóżcie go na wyspie – wskazała na przestrzeń zajmowaną przez nieliczne tace z kieliszkami, z wiadomych przyczyn kuchnia w rezydencji pełniła raczej funkcje estetyczne niż użytkowe, gdy większość gości posilała się mimo wszystko zabezpieczanym w odpowiednich warunkach płynem, a nie pospolitym jadłem, bez względu na to, jak wykwintnie było przyrządzone.

Zaraz potem wampirzyca zakładając rękawiczki upewniła się, że okna są szczelnie zasłonięte eleganckimi okiennicami i funkcjonalnymi roletami, wyłączyła też kamery, nieświadoma, że i tak ich użyteczność tego wieczoru była mocno wątpliwa.


– No dobrze, Cyryl go pokroi, ty Silvan sprawdzisz, czy nie był odurzony, a ja się teraz muszę zastanowić, gdzie go dziabnąć tak, by za bardzo nie przeszkadzało w późniejszej sekcji. – W końcu był czas, by przyjrzeć się mu bliżej i pomóc w pozbyciu się z niego ubrań, by znaleźć optymalne miejsca do pobrania krwi.


_________________

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Dostrzegł kątem oka moment w którym  @Egon Cadieux zastanowił się nad sytuacją. Porywczy ale mądry chłopak. pomyślał. - Dziękuje. - Zaśmiał się odbierając od niego fartuch, i ole to było utrudnione owinął się jedną ręką. - No cóż jak to mówią na przypale albo wcale. - Skinął mu głową w podzięce i wrócił swoją uwagą na  @Tahira Darbinyan i  @Silvan Zimmerman.

Miała rację, on mógł się przemienić ale nadal wampiry dorównywały wilkołakom i siłą i zręcznością. - Dlatego masz w takich chwilach powinnaś mieć mnie obok siebie - odpowiedział jej w czystym Arabskim. Obaj Mężczyźni mogli usłyszeć jego odpowiedź, czy ją zrozumieli to już pozostawiam kwestii narracji- Silvan znasz się tochę na medycynie? Przyjżyj się jej proszę, Wolał bym, zeby nie zeszła mi z tego świata. - spojrzał na kobietę z troską bijącą w oczach. - Ten punkt zostal przytoczony w stosunku do Thomasa nie was. Wy działaliście w samoobronie - spojrzał na Silvana i wychodzącego Egona - No przynajmniej część z was - uśmiechnął się i spojrzał w stronę Thomasa. - Thomasie Rosche, W imieniu Rady jesteś zatrzymany do wyjaśnień. Ciąży na tobie zarzut ataku na współbraci i członka własnego Rodu. Zgodnie z Punktem 10 Kodeksu, który mówi "Bez pozwolenia krwi wilka ni swego pobratymca pić nie będziesz." - Powagę sytuacji co prawda psuł ubiór Marcusa, ale kto by się tam przejmował niuansami. No dobra napewno nie Wilkołak. - Odważnie rzucasz oskarżeniami moja Droga Gwiazdo Kairska - odpowiedział rozglądając się po kuchni. Cały czas trzymał kobietę drugą ręką powstrzymując ją przed upadkiem.

Słysząc za sobą głos i wypowiedzi Silvana zaczął współczuć po częsci Thomasowi. Zdecydowanie Los zadrwił z niego przeokrutnie. Jeśli faktycznie tak nienawidził wampirów a teraz sam się stał częscią tego świata. Pytanie było jeszcze jedno, nienawidził wszystkich czy tylko tych z którymi zmuszony był współpracować. To było do wyjaśnienia, chociaż to stawiało go w bardzo niekożystnym świetle. wysłuchał wywodu Tahiry i spojrzał na nią i Silvana z niejakim zrozumieniem. Dla niego sprawa stawała się coraz prostrza do wyjasnienia zaistniałego incydentu. Czy to ze względu na wiedzę którą posiadał, czy to na ich opowieści. - Jak opatrzysz Tahirę, zejdź proszę do Serca i przynieś tej dwójce krwi, ale czystej na boga. Thomasa musimy przytrzymać przy życiu, i powstrzymać od obłędu z głodu. A Tahirze przyda się żeby się mogła wyleczyć. - mówil spokojnym tonem. - Zanim ci moja droga odpowiem Potrzebuję chwili skupienia, i względnego bezpieczeństwa. Dlatego poczekamy aż Silvan i Egon wrócą. Będą musieli mi go przytrzymać. Nie potrzebny wam Czytelnik Krwi, jak to nazwałaś. Sam wyczytam jego wspomnienia. - delikatnie wbił pazury w szyję Thomasa i przysunął się do niego - Bądź grzeczny a może, zaznaczam może, uda ci się przeżyć godnej smierci albo uchronić skórę.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
No dobra, Egon nie grzebał się aż tak długo. W końcu mieszkał w posiadłości i mimo, że ta była spora to przejście z punktu A do punktu B nie zajmowała dłużej niż dwie minuty. Nawet jeśli Egon po drodze grzebał w komórce po drodze. Akurat wrócił, kiedy wszystko się mniej więcej uspokoiło. Ciuchy dla Marcusa położył na jednym z wolnych blatów.
-Chyba musisz go puścić na chwilę, jeśli chcesz się ubrać- zauważył tylko. Zauważył, że Tahira nie wygląda rewelacyjnie, ale czemu się dziwić. Krótka walka plus przestające działać dragi to nie było dobre połączenie. Dobrze, że on sam był tak nadziabany, że nie musiał się martwić efektami ubocznymi do rana. No może trochę krócej.
Po czym oparł się o rzeczony blat i dalej dłubał w telefonie. Wiadomości zostawił w spokoju. Może jakiś spec będzie w stanie je przywrócić. Zamiast tego zainteresował się czy nie ma do telefonu podpiętego jakiegoś maila/chmury czy w ogóle w środku nie ma żadnych ciekawych dokumentów. Porzucił jednak szybko ten temat uznając, że to jednak zbyt nudne zajęcie i może to zrobić później ktoś inny. Zamiast tego wybrał mapy. Ciekawiło go czy Thomas ostatnio wpisywał jakieś adresy. Może jeden z nich to kryjówka Szczęściarza? Warto było sprawdzić. Trochę zaczynał rozumieć, czemu jego starszy brat korzystał z cegły. Jeśli ktoś był nieostrożny… z głupiego telefonu można było się dowiedzieć wielu rzeczy. Nie żeby miał zamiar przerzucać się zaraz na stareńką nokię, nie? Chociaż snejk nie był taki zły.
Jeśli nie znalazł nic ciekawego to na koniec spróbował jeszcze połączyć się ze Szczęściarzem. Who knows, może Tomaszek miał jakiś prywatny numer? Warto spróbować.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wampiry nie ustępowały wilkołakom w fizycznych aspektach, lecz te dwa konkretne przypadki stojące w kuchni były pod tym względem tak żałosne, jak ludzie. Dobrze, że chociaż regeneracja pozostawała w ich zasięgu na odpowiednim poziomie. Jeśli tylko miało się po temu paliwo...
Deklaracje Marcusa przywołały na okrwawioną twarz delikatny uśmiech. Słodka, znajoma jej już dobrze kokieteria, a jednak była mu wdzięczna, że odczepił od siebie ją i dalekiego kuzyna, bo mogło wyjść na to, że była to wojna totalna.

– Dziękuję... – odpowiedziała mu szczerze, choć głosem cichym, zapadniętym. Jakoś trzeba było przetrwać... Pod powiekami miała wciąż obraz kobiety, którą Thomas ukochał tak obsesyjną miłością. Wspomnienie silnie utrwalone jego emocjami rezonowało w niej, chciała jak najlepiej zapamiętać twarz, by później ją odtworzyć, ale też zlokalizować ją przemykającą pośród twarzy paryskiej wampirzej socjety. Pytanie o płeć i konkretne powiązania z radą zostało zadane, ale musiało poczekać. Mimo osłabienia zadrgała w zniecierpliwieniu, a tu pojawiła się kolejna niespodzianka. Wilkołak umiejący odczytać wspomnienia? Miała tę zaletę, że znała się na wilczej nacji bardziej czasami niż jej przedstawiciele. Czy było to dziwne? Czy słyszała o takich przypadkach, umiejętności wykraczającej daleko poza modyfikację cielesną? A może Marcus był pod tym względem unikatowy i właśnie patrzyła pierwszy raz w swoim długim życiu na ten proceder?

– Chciałabym powiedzieć, że to bezpieczne miejsce, które nazywałam domem tyle lat, ale jeśli głowa rodu sabotuje własne przyjęcie, zakłóca domowy mir, chcąc nieść chaos w czasach pokoju... – urwała, czując palące upokorzenie tą sytuacją. Chciałaby, by był to tylko nieśmieszny żart zdziczałego samotnością wampira, ale przeczucia w związku z tą sprawą miała jak najgorsze. Trzeba dać znać ojcu... Ale to musiało jeszcze chwile poczekać.

@Marcus Wijsheid @Egon Cadieux @Silvan Zimmerman

_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Na słowa Marcusa skinął głową i podszedł do Tahiry, by najdokladniej jak tylko umiał przyjrzeć się jej obrażeniom i temu jak się goją, a także czy krew Thomasa w żaden sposób jej nie zaszkodziła. W tym momencie wyłączył się całkowicie z dyskusji na temat Szczęściarza i Thomasa.  Po pierwsze dlatego, że wolał skupić się na sprawdzaniu stanu wampirzycy, a po drugie, że prawdę mówiąc sam nie wiedział co do tej rozmowy dodać. Nie należał do rodziny gospodarzy balu, by dobrze orientować się w sprawie. Nie znaczyło to, że nie niepokoił się tym, co wyczytał ze wspomnień wampira. Wręcz przeciwnie, ale w tej chwili i tak miał ważniejsze rzeczy na głowie.
Gdy sprawdził co z Tahirą i upewnił się, że mógł ją zostawić na chwilę bez medycznego nadzory, nie żeby mógł się znowu nazywać medykiem, w geście pocieszenia poklepał ją po ramieniu i ruszył w stronę wyjścia z kuchni, zatrzymując się na chwilę tuż przy samych drzwiach.
- Nie wiem, czy dalej jednak nie pobrałbym mu krwi do badań - rzucił jeszcze do zgromadzonych, oczywiście poza samym Thomasem, i zastanowił się, czy w krwi, którą wypił wyczuł coś, co mogłoby sugerować pozostałości po podejrzanych substancjach w krwiobiegu ich przymusowego pacjenta, a następnie nie chcąc marnować już więcej czasu, poszedł szukać posiłku dla dwójki wampirów.
Chwilę zajęło mu znalezienie czystej, niczym niedoprawionej krwi, ale wreszcie wrócił do pomieszczenia z dwiema torebkami. Tę dla Thomasa po prostu położył na kuchennej wyspie, dalej zbyt zniesmaczony jego myślami, by podać mu ją osobiście. Następnie podszedł do jednej z kuchennych szafek, wyjął pierwszy lepszy kubek i podał go Tahirze wraz z opakowaniem pełnym czerwonej cieczy. Teraz jego wzrok przeniósł się na Marcusa, ciekawy tego co zamierza teraz zrobić.

@Tahira Darbinyan  @Egon Cadieux  @Marcus Wijsheid  @Mistrz Gry

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Puszcze go jak będę pewien, że niczego nie będzie chciał odwalić - czekał aż @Silvan Zimmerman Przyniesie krew. Jednak ucieszył się, że ten najpierw przyjrzał się @Tahira Darbinyan . - Obawiam się, że jeśli cokolwiek było w jego krwi przed Narodzinami, to już możesz tego nie znaleźć. Wirus raczej zrobił swoje. - Z ulgą przyjął ciuchy od @Egon Cadieux , jednak postanowił się jeszcze chwilę wstrzymać, nie miał bowiem pewności, że głodny Thomas nie zrobi zaraz czegoś głupiego. Przyglądał się z zadziwiającym spokojem w oczach temu, co działo się w kuchni w tym momencie. Mimo tykającej bomby trzymanej w jednej ręce. Gdy Silvan powrócił z krwią, chwycił pozostawioną przez niego krew dla Thomasa. Podał nowo narodzonemu wampirowi torebkę - Pij i bądź grzeczny, uwierz mi, równie łatwo mogę pozbawić cię życia, co przyszpiliłem cię do ściany - oczy Wilkołaka patrzyły z uwagą w Thomasowe oczy. Upewniwszy się, że ten po wychłeptaniu całej torebki nieco się uspokoił, dodał - Teraz cię puszczę, jeśli obiecasz mi, że nikogo więcej nie zaatakujesz. - Powolne skinienie Thomasa potwierdziło, że słowa do niego dotarły. Puścił Wampira i sięgnął po ubrania od Egona.

Okej zdecydowanie ciuchy nie były w jego stylu, ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, prawda? Dobrze, że nie przyniósł mu jakiejś sutanny czy czegoś takiego. W sumie ciekawe pytanie Sahak miał na składzie jakąś sutannę czy habit? No nieważne kiedyś się dowie. Zaśmiał się do swoich myśli. Mimo to nie stracił czujności i cały czas bacznie obserwował Thomasa. Co jakiś czas kątem spoglądając na Tahirę czy rany po napojeniu się krwią od Silvana zaczęły się szybciej goić.

- Tahirko słoneczko ty moje, Ostrożnie z rzucaniem oskarżeń, nie mamy pewności czy to robota Szczęściarza. No, chyba że wiesz o czymś, o czym my nie wiemy. Pomijam wspomnienia. A jak już o wspomnieniach mowa. - odwrócił się do Thomasa. - Muszę cię przebadać, chyba że powiesz swoje sekrety dobrowolnie. Aczkolwiek bez względu na to, co powiesz, nie mam pewności, czy powiesz mi wszystko. - spojrzał na Egona i Silvana. - Thomasię połóż się na stole i nie ruszaj się, a was Panowie poproszę o przytrzymanie go. - Uprzejmy ton niewiele miał wspólnego z uprzejmością. Pociągnął Thomasa za rękę i popchnął go na stół, ustawiając go na brzuchu. - Wszyscy mogli dostrzec jak Marcusowe rysy się wyostrzają. Forma pośrednia była konieczna do tego zabiegu. - Nie obiecuję, że nie zaboli, ale dobrze ci radzę, Rany zadane przeze mnie nie goją się tak łatwo. A będę bardzo blisko rdzenia, Paraliż nie jest przyjemną perspektywą prawda? - powiedział z delikatnym warkotem w głosie wprost do ucha Thomasa. Każdy z nich musiał również usłyszeć te słowa. Spojrzał czy mężczyźni chwycili Thomasa, by uniemożliwić mu ruszenie się, jeśli tak wbił trzy pazury w kark noworodka. Pazury od palca wskazującego, serdecznego i środkowego, przez chwilę chciał napisać od Fucka, ale stwierdził, że byłoby to mało zabawne.. Chociaż? UPS, a jednak to zrobił. Oczy Wilkołaka zamgliły się i ruszały się w szybkich drganiach, jak by czytał jakąś książkę.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 768
Tahira napisał:Niestety nie udało ci się odczytać, uczuć, jakie towarzyszyły obrazom wspomnień. MG przypomina Tobie i wszystkim na sesji, że podczas odczytywania wspomnień można odczytać jedynie obraz i dźwięk, bez względu na posiadaną wiedzę. Mogłaś co najwyżej podejrzewać, jakie uczucia towarzyszyły Thomasowi w danym momencie. Tę kwestię jednak pozostawiam Tobie. Niestety również nie przypominasz sobie, byś kiedykolwiek widziała twarz tej Kobiety z wizji. Czy to był Szczęściarz? Jeśli tak to skąd męska forma przydomku? A jeśli kobieta była jedynie kolejnym podwykonawcą postanowień Szczęściarza? Chyba za wcześnie na wyciąganie wniosków.


Egon napisał:Do telefonu podpięty był mail, prywatny mail Thomasa. Pobieżne przeglądanie treści w nich zawartych wykazało typowy spam, jakieś reklamy McDonalda czy innego badziewia, w skrócie nic przydatnego. Co do Chmury? Niestety, Thomas wychodzi na to, że był bardzo ostrożny.
Mapy. Adresów było zadziwiająco sporo, niestety większość z nich to adresy Restauracji i knajp, które Egon mógł kojarzyć, przynajmniej część z nich jako te otwarte do późna, bądź całą noc. Czy to w taki sposób spotykał się ze Szczęściarzem?
Okazuje się, że zachowując odrobinę uwagi, można zachować wile informacji dla siebie prawda? Nawet używając współczesnego sprzętu, a nie starusieńkiej nokii.

Przejdźmy do Telefonu Szczęściarza. Niestety, mogłeś o tym nie wiedzieć, Sahak, twój brat pisał do Szczęściarza, o ile twój telefon nie odbył się wcześniej niż jego wiadomość. Jednak efekt tego był taki sam, dostałeś wiadomość o braku takiego numeru telefonu. Dziwne prawda? Jeszcze rano Thomas dostał przecież z tego numeru wiadomość. Coś tu jednak było nie tak, i to bardzo nie tak. Może Tahira miała rację, rzucając oskarżenie na głowę własnego rodu. A może to jedynie zbieg okoliczności.


Silvan napisał:Twoje oględziny wykazały głębszą ranę, która jednak nie zagrażała życiu kobiety. Kilka zadrapań od pazurków Thomaska, w miejscu, w którym chwycił ją swoimi łapkami. Ogólnie utrata krwi była z tego wszystkiego najgorsza. Co do Krwi Thomaska, Przypominasz sobie już po powrocie z krwią, że w momencie ugryzienia go, delikatnie ściemniało ci przed oczyma. Mogło to sugerować o śladowych ilościach jakiegoś środka odurzającego, czy usypiającego. To mogło również tłumaczyć ogólny zły stan Tahiry. Ona przecież ugryzła Thomasa nieco wcześniej niż ty. Czy zdążysz pobrać próbkę, zanim wirus pozbędzie się toksyny z organizmu? Proponuje się pośpieszyć, zanim Wilkołak zacznie swoje badanie.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Wydał z siebie pomruk pełen niezadowolenia kiedy z telefonu nie udało mu się dowiedzieć nic ciekawego. Nie fair. Chociaż te knajpy, warto sobie popatrzeć później. Może był w nich jakiś schemat, którego nie da się wyłapać ot tak na pierwszy rzut oka? Kto wie. Tak czy siak ewidentnym było, że telefonem powinni zająć się specjaliści.
-Ty, jak go masz zamiar haratać pazurami to weź se chociaż załóż ten fartuch roboczy. Lubię ten dres, a krew wyjątkowo ciężko schodzi- zwrócił uwagę Marcusowi. Cóż, na sutannę nie miał co liczyć, Egon aktywnie nie uczestniczył w życiu religijnym jak jego brat. Miał inne zajęcia.
Cadieux skrzywił się widząc jak Marcus przechodzi w formę pośrednią. Niech tylko nie pójdzie dalej z tą przemianą, bo jak mu zniszczy te ciuchy to będzie potem wracał do domu z gołym zadkiem.
Bez dodatkowych pytań i zawahania spełnił prośbę Marcusa i podszedł aby przytrzymać Thomasa. Jeśli ten zaś w jakikolwiek sposób protestował, to nieco go zachęcił jednym albo dwoma ciosami do współpracy. Trzymał młodego wampira pewnie, tak aby ten nie miał szans się wyrwać. Działał metodycznie, wiedział doskonale co ma robić. Ot, widać było, że to nie pierwszyzna dla Egona. Ciężko się dziwić praktykę zaczął jeszcze za swojego ludzkiego życia. Może dlatego miał teraz trochę znudzony wyraz twarzy? A miał być wolny wieczór, bez roboty. Oszukali go, o.

@Marcus Wijsheid @Silvan Zimmerman @Tahira Darbinyan

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Myśli Tahiry rzadko kiedy kierowały się ku osobie zasiadającej na szczycie rodu. Choć niejednokrotnie z pewnym niesmakiem przypatrywała się jego decyzjom, zwłaszcza wizerunkowym, nie dawała wybrzmieć temu niezadowoleniu, po prostu robiąc to, co do niej należało. Teraz jednak, być może w poranieniu, zmęczeniu, różnym okolicznościom które zadziały się wcześniej, świat wirował, a głowa wypełniała się przypływającymi i odpływającymi teoriami spiskowymi. Czyż Szczęściarz nie był dowcipnisiem? Czyż patologicznie nie skrywał swej tożsamości i o ileż łatwiej byłoby mu ją ukryć, jeśli wszyscy spodziewają się mężczyzny, gdy realnie jest to kobieta. Żeby nie powiedzieć o sytuacji, że Szczęściarz dawno mógł być martwy, skoro nikt go nie widywał, a tajemnicza kobieta wykorzystała tę sytuację dla swoich celów, posługując się dawnym sługą Thomasa (kto wie, może od zawsze Thomas innemu panu służył?) jak marionetką. W końcu był tylko człowiekiem, a przemiana go w wampira była w sumie bardziej karą niż nagrodą w obecnej sytuacji. Pozostawało czekać, aż Marcus wyjdzie z transu i uprzejmie przypomnieć mu zadane pytania. Oby był w nastroju...

Porzucony

Kobieta przyjęła silikonowe jabłko bez żadnego oznaczenia od Silvana, drugiego z twórców tej zgrabnej przekąski, pomagającej wampirom na moment zapomnieć kim w rzeczywistości są. W końcu to tylko kęs owocu, a to, że jest wypełnione syntetyczną krwią... Nieistotne. Z przyjemnością przyjęłaby opcję oznaczoną gwiazdą, tą pobudzającą, ale co zrobić, nie jej decyzja. Wraz z krwią spływającą przez gardło przypomniała sobie co tu się właściwie zaraz zadzieje. Podniosła się z wyspy, by móc przyglądać się sczytywaniu na żywo, bo nie często można było być świadkiem tego swoistego przesłuchania w wykonaniu wilkołaka, zwłaszcza jeśli było się pijawką. Łatwo więc ta specjalna umiejętność zarezerwowana dla wilkołaczych alf mogła umknąć pamięci. Całość wyglądała jak szykowanie się do tortur, więc nieco bezosobowo, nie odrywając od zmienionej twarzy wzroku, zaczęła opowiadać pozostałej dwójce o tym, co się tutaj właściwie działo:
– Marcus teraz wprowadził się w trans, który daje mu dostęp do wspomnień tak jak wampirom w tym wyspecjalizowanym. Szpony alfy wbite w kark zamiast kłów i trans. Nie pytajcie jak, żaden nie zgodził się na zbadanie tego zjawiska. – umilkła wracając do osuszania "owocu". Regeneracja wolno, ale postępowała. Na twarzy zakwitł jej lekki uśmiech, gdy zdała sobie sprawę z tego, że w sumie pan Wijsheid okazywał im sporo zaufania. W takim transie stawał się bezbronny, a ich była trójka. To było miłe.

Żałowała, że wciąż nie osiągnęła mistrzostwa w odczytywaniu wspomnień, Thomas był blisko tej nieznajomej pizdy, która teraz zajęła zaszczytne miejsce na liście tahirowych wrogów numer jeden. Chciała wiedzieć wszystko: jak się poznali, czy to ona zawsze wydawała mu polecenia, jakie to były polecenia? Trzeba przejrzeć archiwa z kamer w domenie, żeby znaleźć ten  parszywy ryj, może z kamer przy poszczególnych domach członków rodu, rodowych zakładów, kto wie, gdzie mogła się pojawić. Cerise na pewno wymyśli jakiegoś komputerowego chochlika, który by ogarnął to zagadnienie. Algorytm, tak się chyba nazywały te programy od wszystkiego.
– Masz więcej?– zapytała Silvana ze smutkiem patrząc na osuszoną wymiętą błonkę. Nad tym trzeba jeszcze popracować, może lepiej byłoby, gdyby jabłuszko zachowywało swój kształt. Po ciemku to nie przeszkadzało, w zimnym świetle kuchennych jarzeniówek wyglądało jak...  


_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
W odpowiedzi na pytanie Tahiry przepraszająco pokręcił głową.
- Nie, ale w Sercu na pewno coś się jeszcze znajdzie - Rzeczywiście mógł przynieść więcej krwawych jabłek, ale spieszył się, a znalezienie czystej krwi w tamtym miejscu i tak graniczyło z cudem. - Lepiej ci? W jego krwi musiało być jeszcze coś odurzającego.
Prawdę mówiąc w pierwszej chwili nie miał pojęcia co Marcus planował zrobić. W przeciwieństwie do wampirów, o wilkołakach nie wiedział zbyt dużo. Właściwie to pewnie same podstawy, które znał każdy, kto nie był nowy w tym świecie. Skrzywił się na myśl tego, co się miało zaraz stać. Nie, że było mu szczególnie szkoda Thomasa w końcu i tak nic mu miało nie być, a i on nie byłby do końca przekonany, gdyby Pan "żałuję, że Inkwizycja nie upadła" zdał jedynie słowny raport z wydarzeń, które doprowadziły do jego przelotnej śmierci. Po prostu wizja wilkołaczych pazurów przy kręgosłupie wydała mu się szalenie nieprzyjemna, bez znaczenia kto miał doświadczyć tego zabiegu.
Bez słowa podszedł do leżącego Thomasa, ale zanim wykonał polecenie wilkołaka, ostatni raz spróbował pobrać mu krew, mając nadzieję, że tym razem obejdzie się bez konieczności gryzienia kogokolwiek. Przez całe zamieszanie z atakiem nowego wampira, nie zdążył poprosić o strzykawkę, a że czasu nie było za dużo sprawdził, czy rany po kłach dalej znajdowały się na ciele mężczyzny. Jeśli tak i mógł zebrać z nich krew zrobił to. Jeśli nie poratował się niewielkim kuchennym nożem, by samemu zrobić niewielką ranę, która umożliwiłaby mu zgarniecie cieczy do dalszych badań, a potem pomógł Egonowi w przytrzymywaniu badanego i prostu dał robić swoje Marcusowi, zgodnie z tym co powiedziała im Tahira nie pytając, jak właściwie miało to działać. Nie, że go to nie ciekawiło. Wręcz przeciwnie. W końcu odczytywanie wspomnień z krwi jeszcze miało jakiś naukowy sens, a przynajmniej tak sobie zawsze wmawiał, nawet jeśli dla wielu uczonych brzmiałoby to jak bełkot szaleńca. Natomiast przeglądanie czyjejś pamięci z użyciem pazurów? To już wymagałoby większych badań. Przecież wampiry, by zagłębić się we wspomnienia ofiary, musiały przyjąć określoną ilość osocza do swojego organizmu. Jak to działało w tym wypadku? Może szpony alfy były w stanie w jakiś sposób wchłaniać w siebie krew? I czemu akurat tak blisko rdzenia? Gdy Marcus zagłębił się w kark Thomasa, Silvan nic nie powiedział, uważnie przyglądając się zabiegowi i próbując zrozumieć sposób działania tego procesu.

@Egon Cadieux  @Tahira Darbinyan  @Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Po dłuższej chwili przeglądania wspomnień Thomasa oderwał od niego rękę. Delikatnie zatoczył się. Dostrzegł wspomnienia, o których wspominali Tahira z Silvanem. Musiał na chwilę usiąść. Może i był silny, jednak sczytywanie wspomnień nawet dla niego było wyczerpujące.

- Teraz rozumiem, o czym mówiliście. - podszedł do swoich rzeczy i z resztki marynarki wyciągnął swój telefon. Wybrał jakiś numer telefonu i odczekał chwilę, aż ktoś odbierze - Potrzebuje wóz transportowy z obstawą przynajmniej dwóch ludzi. Tak poprzednie zamówienie jest nieaktualne. Tak. Właśnie. Mam świeżaka do przewiezienia, obudził się dla nocy przed chwilą. Tak głodny, i nie nie zna zasad. Jeszcze - po chwili się rozłączył. Podszedł do Thomasa, pokazał mężczyzną, żeby go puścili i się odsunęli. Na twarzy wilkołaka bylo widać zmęczenie. Szarpnął Thomasa, sadzając go na blacie. - Masz Chłopie, delikatnie mówiąc przesrane. - spojrzał mu w oczy. - Atak na innego wampira, to kwalifikuje się pod kare śmierci. Wylądujesz w więzieniu Rady. Jak się uspokoisz i trochę zregenerujesz, porozmawiamy. - Powiedział i odwrócił się do Tahiry, podszedł do niej i kładąc jej rękę na policzku, spojrzał na nią z troską. - Jesteś cała? - przyjrzał się jej tym razem on na spokojnie - Potrzebujesz jeszcze krwi? - mówił cichym ciepłym głosem. Spojrzał kątem oka na Egona potem na Silvana. Odsunął się od kobiety i oparł się o stół, na którym siedział Thomas. - Dobra Czego tak naprawdę się dowiedzieliśmy, i jakich informacji oczekujecie ode mnie? - zapytał.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Tak szczerze to niespecjalnie go obchodziło co też teraz Marcus miał zamiar zrobić z Thomasem. On osobiście najchętniej ukręciłby mu łeb, ale widać póki co był osamotniony w tym pomyśle. W sumie też nie wiadomo skąd mu się ta chęć wzięła. Może to kwestia tego, że zaatakował jego krewniaczkę, a może to wpływ prochów. I tak w sumie dobrze, że Egon nie odwalił czegoś głupiego. Jeden woreczek więcej i musieliby go pewnie gdzieś przywiązać do kaloryfera, żeby nie siał zamętu. Teraz jeszcze miał nad sobą jakieś resztki kontroli.
-Bleh, to ja chyba wolę to jak wampiry odczytują wspomnienia, i najeść się przy okazji można i nie ma się potem krwi pod paznokciami…- podzielił się swoimi mądrościami, ale nie kontynuował tylko zamknął jadaczkę. Przez moment obserwował zachowanie Marcusa w stosunku do Tahiry. Czyżby łączyło ich coś więcej? W sumie czy jego bratanica nie miała zawsze ciągot do wilkołaków? A zresztą co go to obchodziło.
-Ja bym się jeszcze napił…- wtrącił się nieco rozmarzonym głosem w ogóle nie łapiąc, że powinien raczej siedzieć cicho.
-No w sumie… to czy Rada ma jakiś inny sposób kontaktowania się ze Szczęściarzem niż telefon i Thomas?- zapytał, widać jedna z szarych komórek podjęła pracę. -Jeśli tak to chyba trzeba było mu dać znać, że jego przydupas się przekręcił i wyewoluował w wyższą formę pokemona.- dodał jeszcze. Nie zależało mu na tym co to była za forma kontaktu ani żeby się nią podzielili. Pytanie brzmiało czy ktoś jeszcze mógł dopaść Chanceux czy ten rozpłynął się we mgle.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Proces trwał, a myśli regenerującej się Tahiry otoczyły drżące ciało przemienionego wampira miękką otuliną. Thomas jeszcze moment temu był workiem mięsa, z którego uchodziła krew z informacjami. Teraz jednak kontekst jego istnienia drastycznie się zmienił, a w ciele drobnej kobiety gorzał gniew skierowany w zupełnie inne rejony. Przestraszone, nierozumiejące oczy istoty, która pragnęła jedynie miłości, która swoją lojalnością chciała udowodnić swoje oddanie, a otrzymała wzgardzany przez siebie los i upokorzenie. Mimowolnie ściskała pięści, to rozluźniała je, patrząc jak Marcus sczytuje wspomnienia. Były powody, dla których zgarniała szwendające się bezpańskie kundle z ulic paryskich i zawoziła je do Szpitala Saint Luc. A teraz widziała właśnie w tym przerażonym nagim mężczyźnie szczeniaka, którego ktoś okaleczył na ciele i duchu, po czym wrzucił do pudła w imię chorej fantazji i próby udowodnienia komuś czegoś. Bezpański, porzucony przez stwórcę. Tahira przynajmniej dostała od Sahaka podstawy życia jako dziecię nocy nim pokazał jej metaforyczne drzwi, wyrzucając ją ze wspólnej wędrówki. Thomas nie otrzymał tej szansy, a teraz... teraz miał ponieść za to tak zwaną sprawiedliwość. W wampirzycy budziło to wielki sprzeciw. I tak - lepiej byłoby dla mężczyzny, gdyby umarł. Ale skoro nie umarł...

– Potrzebuję, ale to nie jest ważne – odpowiedziała Marcusowi, łagodząc swój uśmiech, nawet jeśli oczy zdradzały palący jej trzewia gniew. Jej dłonie powędrowały w tył, do paska mieniącego się złotymi gwiazdami kostiumu. Sprawnie odczepiała haftki rozległego trenu, który w ekscentrycznym stroju miał zmiękczać jej wizerunek, dawać efekt wirującej tkaniny zastępującej szeroką spódnicę. Tahira podniosła się ze swojego miejsca i podeszła do Thomasa. Pomogła mu usiąść i okryła go swoim trenem jak kocem, materiałem lśniącym czernią i złotem jak nocne niebo, podszyte miękkim czerwonym aksamitem, rodową barwą Scalettich. Już nie był potwarzą, lekceważeniem ze strony Szczęściarza. Był ich krewniakiem. Porzucił go stwórca, ale obowiązkiem rodziny było przejąć nad nim piecze. Zakryła nagie, umęczone ciało, w którego żyłach płynęło teraz błogosławieństwo Theotokos i z czułą troskliwością pogładziła jego policzek sprawdzając przy okazji temperaturę ciała, aby ustalić czy to swój, czy jednak pizda która go porzuciła nie należała do krwi pozorantów. Nie miało to aż takiego znaczenia, ale chciała wiedzieć.

– Dbać będziesz o swoje Dzieci jak o samego siebie. Czego im brakować będzie tego i Tobie zabraknie. Punkt trzeci. – jej głos był miękki, pobrzmiewała w nim jeszcze dawna słabość, ale działy się teraz ważniejsze rzeczy. – Czy możesz winić skołowane dziecię, które ledwo otworzyło na nowo ślepia, skoro jego stwórca porzucił go, upokorzył i jego szałem przebudzenia naraził maskaradę na szwank? Wszak atak mógł nastąpić w przewożącym go wozie. Czyja to jest odpowiedzialność? Noworodka, czy łona, które zgotowało mu taki los? – szukała w twarzy przemienionego zrozumienie dla tego, co się zadziało. Sama nie miała wszystkich puzzli układanki, ale te które miała zdawały się drogą dedukcji dawać właściwe wnioski.

– W moich chronologicznych wizjach widziałam moment zainicjowania Twojej przemiany, bodaj dzisiejszej, porannej, oraz moment kaźni przez zamaskowanego oprawcę, zanim umieszczono Ciebie Thomasie, Twoje zdeformowane ostrzami ciało w pudle nad głowami zebranych dzisiaj w domu Scaletta. Posłużono się Tobą, jak zabawką, by siać zamęt. – ważne było dla Tahiry, by pokazać, że Thomas nie jest już przedmiotem w sprawie, a podmiotem. Przysiadła obok niego, jakby była "po jego stronie" i zwróciła się ponownie do wilkołaka:
–  Powiedz Marcusie, w swoich wizjach znalazłeś potwierdzenie, że to właśnie było wolą jego matki? Czy w tym, co zarejestrowały oczy, czy uszy pomiędzy jednym a drugim momentem, znajdzie się potwierdzenie mojego sposobu postrzegania tej sprawy? – sama była pewna że tak, podobnie jak była pewna, że Szczęściarz jest tak naprawdę Szczęściarą, która przybrała męski pseudonim w czasach, gdy posiadanie penisa dawało mocne fory w zyskiwaniu szacunku współpracowników i kontrahentów.


_________________

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Gdy Marcus wreszcie oderwał się od Thomasa, Silvan nie mógł się wręcz doczekać, aż powie coś o tym co wyczytał.
Zerknął na Egona i skinął głową na jego komentarz o odczytywaniu wspomnień tą metodą. Picie krwi było wydawało się przy tym bardziej… zgrabne i eleganckie. Nie oznaczało to jednak, że nie był zafascynowany, tym co właśnie zobaczył. 
- Twoje pazury w jakiś sposób wchłaniają krew? - spytał, gdy ciekawość wzięła nad nim górę. Wciąż zakładał, że i wilkołak musiał w jakiś sposób przyjmować do organizmu chociaż odrobinę osocza. Inaczej, przynajmniej według niego, nie miałoby to prawa działać. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie była to najważniejsza sprawa tej nocy, toteż zaraz dodał - Widziałeś może coś więcej o jego mordercy? Cokolwiek?
Niestety musiał przyznać, że słowa Tahiry poniekąd trafiły do niego, a i paradoksalnie oskarżenia, które Marcus postawił młodemu wampirów, sprawiły, że to co mówiła wydawało się mieć sens. Nawet jeśli wciąż nie miał w sobie zbyt wiele sympatii do Thomasa, to ciężko było mu nazwać jego  atak na wampirzycę umyślnym działaniem wbrew Kodeksowi. Zdecydowanie nie zasługiwał przez to na karę śmierci. Może jedynie jakiś czas w więzieniu Rady, ale to bardziej za życzenie im wszystkim śmierci z rąk Inkwizycji.
- Myślę, że trudno mówić tutaj o celowym działaniu. Zwłaszcza, gdy ktoś dopiero co budzi się z martwych podczas odczytywania jego własnych wspomnień. - dodał i jeszcze raz spojrzał na Thomasa, a potem na Marcusa w oczekiwaniu na odpowiedź na postawione przed nim pytania. Jeśli głowa rodziny Scaletta rzeczywiście postanowiła przemienić swojego zaufanego człowieka tylko po to, by potem zrzucić odpowiedzialność za niego na innych, to… No cóż. To może Szczęściarz, albo Szczęściara, nie nadawał się już dłużej na to stanowisko.

@Tahira Darbinyan  @Egon Cadieux  @Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Westchnął ciężko - Ja osobiście kontaktu z nią nie mam. Musicie zrozumieć, że jej paranoja nie wzięła się znikąd. Po tym, co ją spotkało, niestety zamknęła się dla świata. I po trosze się jej nie dziwie. Nieliczni z Rady mają z nią bezpośredni kontakt. Obawiam się jednak, że jeśli to, co się tu wydarzyło to faktycznie jej sprawka to, nie mam pewności czy będzie on aktualny.   - Mowił spokojnym tonem, patrząc na każdego po kolei. No dobra powstrzymywał parsknięcie śmiechem na słowa Egona o pokemonach. - Ciesz się, że nie robisz za Asha, bo musiałbyś go złapać. Chociaż biorąc pod uwagę to, co klaruje mi się w głowie, to raczej robimy tu za Zespół R. - Mimo zabawnej sytuacji głos miał dość poważny.

- Spokojnie, nikt na szafot ciągać go nie będzie, chociaż kwestia o inkwizycji nieco mnie niepokoi. Jeśli to tylko kwestia nieznajomości kodeksu, to przymkniemy oko na atak na Tahirę, o ile taka będzie też twoja wola - zerknął na kobietę siadającą obok Thomasa. Widział również, jak ten zesztywniał i od razu odsunął się od niej. Dostrzegł również, jak próbowała go dotknąć - Jeśli sprawdzasz, czy jest od was, to obawiam się, że możesz się zawieźć. Jeśli nie otrzymał waszego daru, od waszej głowy rodu, nie będzie miał waszej cechy. A obawiam się, że nie miała okazji spotkać go zaraz po przemianie. - spojrzał na Silvana - Temat sczytywania wspomnień przez wilkołaki jest nieco bardziej złożony, jeśli chciałbyś zaznajomić się bliżej, z mechanizmem działania tego to możemy się kiedyś spotkać i poprowadzisz badania. Ale myślę, że to aktualnie nie najlepsze miejsce i czas na to. Sam przyznaj. - uśmiechnął się do niego serdecznie. Słyszał, że ten Wampir prowadził wiele badań, które później pomogły przy wielu późniejszych problemach ich społeczności.

- Niestety Moja droga Gwiazdeczko. Pewności nie mam, chociaż na pierwszy rzut oka może to tak wyglądać.  Nie wiemy, jaką jest ostatnia wiadomość, jaką miał nam przekazać, i czy morderca działał na zlecenie Szczęściary. Jedno jest pewne, to ona go przemieniła i zostawiła go na pastwę losu. Jeśli ją znajdziemy, na pewno będzie musiała nam to wyjaśnić. - odpowiedział poważnym tonem, a reszta mogła dostrzec delikatne iskierki stanowczości w jego wzroku.
Po tych słowach drzwi do Kuchni otworzyły się i dwóch Mężczyzn, ewidentnie wilkołaki, ubranych w czarne stroje taktyczne - Marcus - Skinął na niego jeden z mężczyzn. Drugi wszedł tuż za nim z kilkoma workami krwi. - Syntetyczna, Komuś? - Zapytał, wyciągając rękę w kierunku pozostałych. Thomas niepewnie sięgnął po torebkę i przyssał się do niej, po chwili pijąc całkiem łapczywie. - Zabierzcie go do Więzienia w budynku rady. Włos ma mu nie spaść z głowy, Zrozumiano? Jeden na straży przy celi zawoła jeść, dajecie jeść, nie wiemy jeszcze, jaki on będzie i co mu dolega. - Stanowczy żołnierski ton. Jeden i drugi mężczyzna skinęli głowami, po czym wzięli Thomasa i wyprowadzili z pomieszczenia.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira zdecydowanie nie była mistrzem opanowania, choć doświadczenia tej nocy bardzo sprzyjały w otuleniu umysłu i krewkiego serca przyjemną kołderką otumanienia. Myśl działała całkiem sprawnie, a tylko wrzątek emocji chłodzony był zmęczeniem i opadającą adrenaliną. Nie dziwiła się reakcji Thomasa. Kto był przed nim? Co stało się z poprzednim "Thomasem", który przynosił im informacje od głowy rodu? W końcu gałąź Scaletty wywodząca się od Adonisa, siedziała temu enigmatycznemu dziwakowi, czy tam dziwaczce na głowie już 77 lat. Szczęśliwa liczba...
– Po tym, co ją spotkało, czyli co takiego ją spotkało. – dopytywała, skupiając się na dziecku nocy, który programowany był przez swoją mistrzynię do nienawiści wobec własnego, obecnego stanu. Do tej pory nie interesowała się tak tajemniczą głową rodu, skupiając się głównie na swoim zadaniu zacieśniania więzi z lokalnymi watahami, zamiast na wewnętrznej komunikacji i polityce. A jednak, siedząca obok niej kupka nieszczęścia, drżąca z nienawiści i niepewności, diametralnie zmieniła tą sytuację. W głowie wciąż szumiała jej myśl, że został porzucony. Jak okaleczony kundel nie rozumiał, kto jest jego przyjacielem, kto wrogiem. W palisandrowych oczach współczucie jarzyło się coraz mocniej zespolone z gniewem na matkę, która odtrąciła od piersi istnienie, jakie powołała do całej społeczności.

– "Im mniej człowiek wie, tym łatwiej mu żyć. Wiedza daje wolność, ale unieszczęśliwia.", zakładam, że tekst znaleziony w jego kieszeni był ostatnią wiadomością. – wyrecytowała kobieta "wróżbę" z wilkołaczego ciasteczka, o której powiedział im wcześniej Egon, zanim to wszystko nabrało takiego szalonego tempa. Ciasteczko, a nie wampirza żelka. To też znamienne, wszak Bestia z Gervaudan przed wiekami była kojarzona z wilkołakiem, podobnie jak teraz krążący po Paryżu Hannibal. Albo była w tym umoczona, planując swój ostatni występ na deskach paryskich ulic, albo zostawiała tropy sugerujące, że to jej dzieło. Żeby kogoś chronić? Żeby się zemścić? Kto wie, może Bestią był poprzedni Thomas. Pokrętnie miałoby to sens.

Rozmyślania i dryfowanie wokół kolejnych teorii spiskowych przerwało pojawienie się odzianych w czerń wilkołaków. Przyjęła krew, ale nie zaczęła jej pić, tylko słuchała. Więzienie?
– Chcę jechać z nim. – powiedziała chrapliwie, podrywając się ze swojego miejsca, choć nie był to najlepszy pomysł, bo zakręciło jej się od tego w głowie i znów musiała się podeprzeć. – Proszę... – zwróciła się bezpośrednio do Marcusa, z rozmazanym makijażem, okrwawioną twarzą i porwanym strojem, z gojącą się dopiero szarpaną od zębów raną. Z drugiej strony jej twarz wyrażała przejęcie i zaangażowanie, które było nieczęstym udziałem Tahiry. I jaką łagodność, którą widzieli tylko nieliczni.
– Przed chwilą się obudził. Nie był na to gotowy, ani przygotowany. Nie powinien być teraz sam. Nikt w takim momencie nie powinien być sam Marcus. – w jej głosie wybrzmiewała prośba, można by nawet powiedzieć "błaganie", bo była w pełni świadoma, że ostateczna decyzja w tym momencie należy do niego. Bez względu na to, czy posiadał umiejętność rodową, czy też nie, Marcus potwierdził, że jest Scaletta, a w myśl Tahiry, stado miało szansę przetrwać tylko wtedy, kiedy trzymało się razem. Był zagubionym szczenięciem, ale ich szczenięciem.


_________________

Sponsored content


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach