Sala balowa - stoły

4 posters

Go down

Carol Moreau

Carol Moreau
Liczba postów : 64
Przejście stąd

Zapewniać w sumie nie musiał; na dobrą sprawę Carol miała lustro, przed którym spędzała całkiem sporo czasu - głównie po to, by jak najlepiej zamaskować mało ludzkie cechy swej fizjonomii - a co dopiero teraz, przed balem. Każdy szczegół starannie dopieściła, dążąc do absolutnej perfekcji, mimo kotów przeszkadzających w tym zadaniu, wołających o atencję, drapanko za uchem oraz smaczki.
Taaak, perfekcja z kotami nie była szczególnie łatwa do osiągnięcia, a to za sprawą wszechobecnej sierści - jednak to nic, czego nie dało się ogarnąć za pomocą bezmiaru cierpliwości i wręcz magicznej rolki do ubrań. Doprawdy, niektóre wynalazki były genialne w swej prostocie i wielbiła je całym swoim serduszkiem.
W końcu tylko tego brakowało, żeby na takim wydarzeniu rozsiewała dookoła sierść, prawda...? Od tego w tym miejscu były wilkołaki.
- Nie, nie oszalałeś, chyba że ulegamy właśnie zbiorowej halucynacji - zapewniła Silvana. Zresztą, po części sama nie do końca dowierzała temu, co widzi; z drugiej strony... Maurice nie był osobą, którą znała szczególnie dobrze. Uważała wprawdzie, że dość źle znosił obecność nowych członków rodziny - czego dowodem mogło być całkowite jej zignorowanie - to może... może nie do końca prawidłowo go osądziła? Może problem leżał gdzie indziej?
Nie miała pewności; odłożyła tę kwestię do rozważenia później.
- Ja też muszę. - skwitowała i podążyła za wampirami w stronę bufetu. Wyrwana z zapatrzenia, przy okazji zreflektowała, co zrobiła z nieszczęsnym żelkiem, jaki trafił w jej łapy. -Hm, ja nie wiem, niby poważne wydarzenie, a tu… jakby żart – stwierdziła, wygrzebując karteczkę i zapoznając się z jej treścią. Nie rozumiała tego ni cholery, więc po prostu obrzuciła blat uważnym spojrzeniem, szukając jakiejś serwetki, by móc oczyścić palce z nieszczęsnego żelka.

@Cerise Dracula
@Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Nie są - odpowiedział Cerise na pytanie o Idę i Maurice'a. - Chyba. Nic mi o tym nie wiadomo. Może są? Chyba, by mi o tym powiedzieli, prawda? Carol powiedziałabyś Renacie, gdybyś była w związku z Mauricem? - Naprawdę potrzebował się napić.
Idąc w stronę bufetu wraz z Carol i Cerise, zatrzymał się na chwilę, z zaskoczeniem obserwując tańczących tango Sahaka i Renatę. Nie wiedział, czy jego towarzyszki również to zauważyły, ale uznał, że w tym wypadku nie będzie nic mówić, a jedynie uśmiechając się pod nosem, zapisał sobie w pamięci, żeby potem podpytać się o tę sytuację samych uczestników tańca. Hah… Zresztą kolejnych do kolekcji.
Przy bufecie od razu chwycił kieliszek z szampanem i już miał go wypić, gdy zorientował się, że znowu prawie napiłby się tego z truskawkami, z niesmakiem odstawił kieliszek i zadowolił się innym, wypijając na raz całą zawartość naczynia. Dopiero wtedy zwrócił się do dwóch wampirzyc. 
- Żart? - spytał zdziwiony, bo dopiero teraz przypomniał sobie o żelku. Z uwagą przyjrzał się przekąsce i sam, starając się przy tym jak najmniej pobrudzić, wydobył karteczkę z galaretowatej masy, którą od razu pokazał reszcie. - Dużo szczęścia. Hm… Przynajmniej nie są makabryczne w swojej treści. Wasze piszą to samo?
Dużo szczęścia. Im dłużej o tym myślał to miał wrażenie, że ten napis był pewnego rodzaju nieśmiesznym żartem, nawet jeśli zdawał sobie sprawę, że była to jedynie kwestia zbiegu okoliczności i nie posądzał gospodarzy o złą wolę. Bo tak właściwie to dużo szczęścia w czym? Radzeniem sobie z tym co właśnie zobaczył, gdy Ida i Maurice tańczyli walca? Z wypytywanie się ich o to później, licząc że będą chcieli z nim o tym rozmawiać? Potencjalną odpowiedzią, która mogła być zupełnie normalna, albo wręcz przeciwnie? A może zaraz miało wydarzyć się coś jeszcze, tak by ten bal był jeszcze dziwniejszy? Zmęczony tymi rozmyślaniami, wypił kolejny kieliszek szampana. Oczywiście nie tego, od którego nie będzie potem umierać.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Jeśli szło o Cerise, to wprawdzie nie zamierzała wypytywać Constanzy i Sahaka, za to przypomniała sobie o pewnym zdjęciu. Sprzed... jedenastu lat?
Być może Connie będzie chciała je odzyskać.
- Yhym. Umawiałam się z kimś... trzy razy. I tylko raz powiedziałam ojcu. Wyłącznie dlatego, że przyszłam z tym wampirem na rodzinny bal - powiedziała powoli. Pytanie wprawdzie było skierowane do niej, ale sytuacja była w końcu podobna, prawda?
Cerise ostatni raz spotykała się z kimś, zanim wynaleziono internet, ale zasada chyba pozostawała ta sama.
Nie chwalisz się ojcu, że masz chłopaka. Zwłaszcza, jeżeli chłopakiem był twój brat.
- Ale może tylko... yhymm... chciała się do kogoś przytulić. A on szukał jej czegoś w dekolcie - powiedziała. W ustach kogoś innego zabrzmiałoby to jak złośliwość. Ale Cerise mówiła dość rozpaczliwym tonem, jakby faktycznie chciała go pocieszyć i brała taką wersję wydarzeń za prawdopodobną. Ona miała wyrzuty sumienia, że nie zauważyła, to co dopiero Silvan? Ojciec Idy? I eee, ojciec jej - być - może - chłopaka?
Nie zjadła żelki. Rozdarła ją zamiast tego na pół, sprawdzając, co wsadzono do środka.
- Nie da się włamać do szczęścia - odczytała. - Ha, to wyzwanie, będę pierwsza - parsknęła Cerise, po czym sięgnęła po drinka. I tak nie było szans, że się upije. - Jak sądzicie, czyj to pomysł? Tahiry? Sahaka? Czy ktoś inny ze Scalletich? - zastanowiła się, odkładając żelkę. Lubiła krew i lubiła żelki, ale nie była pewna, czy ich połączenie to dobry pomysł. Poza tym starała się pić głównie syntetyczną. Po spróbowaniu "ludziny" potem ciężej było przestawić się znowu na sztuczną, rok temu miała okazję się przekonać. A ten żelek mógł być z krwi z człowieka.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Carol Moreau

Carol Moreau
Liczba postów : 64
- … noooo… nie wiem. Nie sądzę. Raczej bym nie powiedziała, a już na pewno nie od razu. – odparła dość ostrożnym tonem. Jakkolwiek by nie patrzeć, życie uczuciowe było dość prywatną sprawą, a w momencie, kiedy nie istniała jeszcze względna pewność co do osoby drugiej połówki, to nie spieszyłaby się do chwalenia przed Constanzą. - Zapewne dopiero wtedy, kiedy byłabym pewna, że jest to coś poważniejszego niż jedynie zabawa na parę tygodni. Zwłaszcza że, jakby nie patrzeć, w pewnym sensie jest moim bratem, więc… chyba sam rozumiesz? – dopowiedziała. Wyglądało na to, że z Cerise miały dość podobną opinię na ten temat.
- Wiesz, Cerise, myślę, że może lepiej nie zgłębiać tego tematu. Tylko prędzej należałoby umyć oczy wybielaczem, jak to w internecie lubią pisać i po prostu zapomnieć. – oświadczyła, dochodząc do wniosku, że nie chce wnikać w to, o co chodziło z tym dekoltem. Może coś źle widzieli, może pozory myliły i chodziło o coś innego niż zwyczajne wkładanie ręki w dekolt.
Dywagować o tym nie planowała i koniec.
- Nieszczęścia lubią chodzić parami – podzieliła się treścią swojej karteczki – Nie wiem, nie wygląda mi to na pomysł Sahaka czy Tahiry, ale w sumie mogę się mylić. W końcu nie mówią mi o wszystkim, nie muszą. – wzruszyła lekko ramionami. Potem podpyta, jak ich złapie, czy coś wiedzą na temat tych kartek. I czy przypadkiem ktoś nie upadł na głowę, bowiem treść karteczki – przynajmniej taką, jaką sama dostała – przy odpowiednich intencjach można było poczytać za groźbę.
A stąd już krok do katastrofy.
Po raz kolejny umknęła wzrokiem w bok i… zobaczyła. Zamarła, na sekundę, dwie, ale tyle wystarczyło, żeby podjąć decyzję. Może nierozsądną, może wręcz głupią, może popełniała największy błąd tego roku czy dziesięciolecia, ale…
… chciała.
- Wybaczcie, ale muszę was zostawić – posłała lekki, przepraszający wręcz uśmiech, po czym chwyciła jeden z kieliszków i skierowała się w stronę wyjścia na taras.

/zt

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Cudownie… - mruknął pod nosem. Wampirzyce nie tylko nie pocieszyły Silvana, ale sprawiły, że cała sytuacja nagle zaczęła się prezentować jeszcze gorzej. Sięgnął po kolejny kieliszek, w duchu dziękując za to, że wampiry tak łatwo się nie upijały. Prawdę mówiąc, słuchając ich odpowiedzi, przypomniał sobie, że sam nigdy nie był szczególnie chętny do informowania o własnych związkach swojego wampirzego stwórcę, a pierwszy raz o relacji z Renatą wspomniał mu w liście jakieś… 7 lat po jej rozpoczęciu i tylko dlatego, że został zapytany o to wprost. Nie, że chciał ukrywać ten fakt. Po prostu André był naprawdę szczególny przypadkiem wampira i kto wie, co by mu przyszło do głowy. On z kolei chyba nie był, aż tak niestabilny, by Ida I Maurice zwlekali z taką informacją tyle czasu. Zresztą jeśli Maurice i Ida naprawdę byli razem i nie chcieli na razie nikomu o tym mówić, to chyba musieli jeszcze nad tym trochę popracować, bo z całym szacunkiem, ale ręką na biuście na balu, dyskretna nie była.
Spojrzał z uśmiechem na Cerise, która chyba próbowała go pocieszyć, ale niestety w tym aspekcie bliżej mu było do słów Carol. Zwłaszcza tych o wybielaczu. Doceniał jednak starania.
Wreszcie wziął swojego żelka do ust, przy czym skrzywił się nieznacznie, bo jednak to nie było to samo co dobra, podgrzana krew, którą preferował, i jeszcze raz przyjrzał się karteczce. 
- Dziwne, że wasze są takie… tajemnicze - skomentował w końcu, bo o ile swój napis z łatwością mógł uznać za zwykłe życzenia, tak karteczka Carol spokojnie mogła uchodzić za wieszczenie złego losu, a ta należąca do Cerise… Właściwie to nie miał pojęcia, jak miał ją interpretować, ale szanował jej chęć jak najszybszego udowodnienia skrawkowi papieru, że nie ma racji.
- Oczywiście, baw się dobrze - rzucił do Carol po czym, gdy ta już odeszła, odwrócił się w stronę Cerise - Wiesz jakby któreś z nich coś ci powiedziało… - zawahał się, po czym pokręcił głową. - Zresztą nieważne. Chyba po prostu spodziewałem się innych niespodzianek na tym balu.
Sam się spyta o to tamta dwójkę, a jeśli chcieli utrzymać swoją relację w tajemnicy, to no cóż. Niewiele mógł zrobić.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
- Dlaczego miałabym używać wybielacza? - zdziwiła się Cerise, spoglądając na Carol z niezrozumieniem. - Znaczy... chodzi o to, że Maurice to twój brat?
Zasadniczo, pewnie pośród śmiertelnych taka sytuacja wywołałaby złapanie się za głowę. W pewnym sensie Maurice był bratem i Idy, i Carol, od strony obojga rodziców. Carol mogła więc niby po prostu nie chcieć wnikać w związki brata... I ehem, dla człowieka sam związek "brata i siostry" byłby czymś zdrożnym, ale że Ida została stworzona, nie zrodzona, Cerise nawet nie przyszło to do głowy.
- Mnie tylko martwi różnica wieku. Wydaje mi się, że powyżej stu pięćdziesięciu lat następuje nieco zbyt duża różnica pokoleniowa - oświadczyła z poważną miną. Być może nieświadomie dobijając w ten sposób Silvana. - Zwłaszcza, kiedy jedno ze związku to pisklę. I nie wyobrażam sobie Maurice'a w związku na wyłączność, a Ida chyba... hm, ma trochę ludzką moralność.
Przed oczyma natychmiast przewinęły się jej okładki książek, w których był ten niegrzeczny chłopiec pokroju Maurice'a, ale ona go zmieniała. I czasem ten niegrzeczny chłopiec nawet też miał powyżej dwustu lat.
Problem w tym, że Cerise wcale nie była pewna, czy w życiu to może się ułożyć tak pięknie, jak w książkach.
- Spotkamy się później - rzuciła do Carol, a potem przeniosła spojrzenie na Silvana. Wątpiła wprawdzie, by któreś z nich coś jej powiedziało, ale gdyby to zrobiło to... prawdopodobnie milczałaby jak grób. I to taki z całkiem nieżywym lokatorem, nie wampirem, czekającym na wyjście nocą po przebudzeniu. - Może sam jej spytasz? Masz okazję - zasugerowała zamiast tego dyplomatycznie, wskazując na Idę. Na parkiecie nie będzie miała szans przed nim uciec.
Gdy on odszedł, sama planowała zostać tu chwilę, potem szybko zajrzeć do Serca Nocy, bo przecież obiecała Tahirze, a później... być może się zebrać, to jednak miało dopiero się okazać.

/zt.2
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Post osadzony dzieje się po wszystkich wątkach na evencie: tych zakończonych i niedokończonych. Nie wpływa na zagrożenie życia postaci: jej jakąkolwiek krzywdę psychiczną czy fizyczną. Nie blokuje również bilokacji. Jest wyłącznie informacją, którą gracze mogą, ale nie muszą wykorzystać.

Zabawa trwała w najlepsze. Zarówno na górze jak i na dolnych poziomach obiektu toczyły się rozmowy, tańce i wszystko to, co aktualnie zajmowało umysł istot nadnaturalnych. Nic nie zwiastowało katastrofy, a rzeczone żelki i ciasteczka - stanowiły wyłącznie miły dodatek do całej zabawy: nikogo nie miały prawa otruć ani zaszkodzić w żaden inny sposób. Jedynym zaskoczeniem mogło być spięcie sieci elektrycznej, które doprowadziło do chwilowej, góra minutowej utraty prądu. Zgasły światła, nagłośnienie - wszystko co “żywiło” się energią elektryczną. Wtem po zaciemnionej sali rozszedł się odgłos - przypominał uderzenie tudzież upadek czegoś bądź kogoś na podłogę - dokładnie na główny parkiet, po którym tańczyli nadnaturalni – potem wrócił prąd.
Oczom wszystkich zebranych na sali głównej (balowej) miał ukazać się trupek: dla jednych człowiek nieznany, innych – przede wszystkim z rodu organizatorów bankietu: Tomas, prawa i lewa ręka samego Szczęściarza.
Ciało było pocięte w... Nazwijmy to finezyjny sposób: rana na szyi, wzdłuż rąk i na brzuchu. Całość przypominała rany tysiąca cięć. Niechlujnie rzucony mężczyzna wypuścił z dłoni coś na wzór klucza.
- Drogie Panie... Drodzy Panowie – Mili wszyscy! Radujcie się bankietem miast niszczyć moje dzieło! Niech to ciało będzie Wam przestrogą. Powiadam Wam: nie rujnujcie mojej sztuki, bo ja i tak ją dokończę! - w nagłośnieniu głównej sali – i zapewne tym na dole, z którego korzystał DJ, rozbrzmiał się donośny męski głos. Jego właściciela nigdzie nie było widać, ale kto wie - może był blisko? Ten sposób morderstwa i paranoja w głosie. Czy mógł to być morderca z Paryża? Czy w ten sposób sprawdziła się wiadomość, którą Sahak swego czasu wysłał do Szczęściarza?
Po przemowie głos umilkł. Wszystko tak jakby pojawiło się szybko i zniknęło szybko: wróciło do... Względnej normy z dodatkiem trupa?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach