Sala balowa | Ida&Silvan

3 posters

Go down

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Od tańca Idy i Maurice'a minęło już na tyle dużo czasu, by Silvan przestał chcieć się upić i na tyle niewiele, by dalej być w ciężkim szoku. Nie znaczyło to jednak, że nie miał pytań, bo miał. I to wiele. Naprawdę wiele pytań. Na przykład kiedy tamta dwójką zdążyła się, aż tak polubić, bo gdy ostatnio sprawdzał sytuacja prezentowała się zupełnie inaczej. Całe szczęście miał dowód w swoim telefonie, bo chyba inaczej sam sobie nie uwierzyłby w to co widział. Ha! Właściwie to dalej było mu ciężko nie zrzucić tego na alkohol, czy tamtego dziwnego żelka, nawet jeśli dostał go już w trakcie całego zdarzenia. I gdyby chociaż oni po prostu tańczyli. To by jeszcze jakoś zrozumiał. Ale nie. To nie było jedynie to. Bo po co? Po co wszystko w życiu miało mieć sens? Teraz, gdy przypomniał sobie gdzie kto, na kim i w jaki sposób położył rękę, zaczynał myśleć, że może jednak zasługiwał na jeszcze jeden kieliszek czegoś mocniejszego…
Nagle w zasięgu jego wzroku pojawiła się Ida, kierującą się akurat w stronę bufetu. Idealnie. Wyglądało na to, że to jej przypadnie zaszczyć odpowiedzenia na jego pytania odnośnie ich… Związku? Nie związku? Przelotnego romansu? Dziwnej przyjaźni? Głupiego żartu? Nie miał pojęcia i to był cały problem.
Wziął głęboki wdech, przeczesał palcami włosy, które teraz zdecydowanie były w nieładzie, i ruszył ku blondynce. Plan był prosty. Poprosić Idę do tańca. Zaciągnąć na parkiet. Uśpić jej czujność i gdy będą już w trakcie walca, tak że wampirzycy ciężko się będzie z tego wymigać, zadać pytanie.
Udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, z uśmiechem na ustach stanął naprzeciwko kobiety.
- Nie zechciałabyś ze mną zatańczyć? - zapytał, siląc się na lekki ton głosu, jakby nic się nie stało. - Obiecuję, że potem dam ci spokój na resztę nocy.
W tym momencie kolejny przetańczony walc wydawał mu się niewielką zapłatą za uzyskanie odpowiedzi. 

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1035
Po nie do końca zaspokajającym jej wiedzę papierosie wypalonym z Mauricem uznała, że może nadszedł czas, żeby ponownie się napić. Czuła się na to wszystko za trzeźwa i jakiś cienki głosik w jej głowie podpowiadał jej, że wódka mogła być tu najlepszym rozwiązaniem. Szczególnie, kiedy pomyślała o słowach chłopaka, który wspomniał, że jego ojciec mógł to wszystko widzieć. Nie pomyślała wcześniej jak na ten taniec mogła zareagować reszta, a najwyraźniej był to jakiś ewenement. Okej, może gdyby ktoś przed balem jej powiedział, że nawiąże kruchy rozejm z Maurycym na kilkadziesiąt minut, to by go wyśmiała. A jednak stało się, zatańczyli (i to jak!), a teraz musieli ponieść jakieś tego konsekwencje. Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny i to sobie powtarzała.
Szła równym krokiem do stołu z alkoholami, kiedy drogę jej zastąpił Silvan. Uśmiechnęła się, jak gdyby nigdy nic. Myślała, że do niej zagada, ale ten zaproponował jej wspólny taniec. Czy mogła się nie zgodzić? Niby mogła, ale przecież nie miała już żadnej wymówki. Normalnie by powiedziała, że nie umie, ale po tej pokazówce, którą odwalili z synem doktora, ciężko byłoby jej się czegokolwiek wyprzeć.
Ja... Nie jestem najlepsza w walcu — Powiedziała zgodnie z prawdą, bo przecież z Mauricem to był jej pierwszy w życiu. I chociaż najwyraźniej wyszło im całkiem poprawnie, głownie za sprawą chłopaka, to dalej nie czuła się pewnie w tych tematach. Szczególnie, kiedy o taniec prosił ją Silvan, tutaj to już w ogóle czuła się niepewnie. Nie chciała mu podeptać butów. — Ale oczywiście. Tobie nie odmówię. — Dodała już z uśmiechem, nie chcąc by ten uznał, że go unika. Ida miała do niego interes, bo chociaż była pełnoletnia już od jakiegoś czasu, to od dnia, kiedy została przemieniona czuła się jakby znowu miała pełną kontrolę rodzicielską. I chociaż nie była to całkiem prawda, bo przecież do Hugo się wymknęła, to zniknięcie na kilka dni by pojechać do Polski już by raczej Silvanowi nie umknęło.
Wyciągnęła ku starszemu wampirowi dłoń i dała się poprowadzić na parkiet. Jego ręka na jej łopatce nie działała na nią w ten sam sposób jak ta, położona przez Maurice'a, ale zgoniła to na kompletnie inną relację jaka między nimi była. Jakby nie patrzeć, Ida całkiem lubiła Silvana. Czasami sobie dogryzali, to fakt, ale stosunki między nimi wróciły do poziomu tych sprzed całego wypadku. Może nie była to przyjaźń, ale też nie mogła powiedzieć, że jest jej wrogiem, albo że chociażby go nie lubi. Chwilę później Silvan poprowadził ją w pierwszy takt muzyki. Spoglądała na ich ramiona, wyciągnięte w ramie, szukając powodu dla którego Zimmerman mógł ją tutaj zaciągnąć. Bo przecież nie chodziło o bezinteresowny taniec dla rozrywki, prawda?

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Spokojnie. Na całe szczęście uszkodzone stopy dość szybko się regenerują - zażartował. Specjalnie nie dodał nic o tym, że w tańcu z Mauricem szło jej całkiem nieźle, a w jego telefonie jest na to dowód. Na to jeszcze przyjdzie pora. No może poza wzmianką o telefonie, bo nie był pewny, czy do tego powinien się jej przyznawać. Szczęśliwie Ida nie stawiała oporów, więc już po chwili znaleźli się na parkiecie, tańcząc w rytm muzyki. 
Nie odezwał się od razu, w pierwszym momencie po prostu skupiając się na kolejnych krokach walca. Najchętniej nie czekałby z  wypytywaniem Idę o wszystko, a jeszcze chętnie przyprowadził tutaj Maurice'a do kompletu, ale nie chciał, by wyszło na jaw, jak duży szok wywarła na nim tamta sytuacja. Dlatego też, ze swoim typowym spokojnym uśmiechem na twarzy, najpierw zaczął od czegoś innego.
- Jak się bawisz? Wszystko w porządku? - spytał kontrolnie. Może nie tyle, co bał się o przebieg dzisiejszej nocy, co nieco niepokoił się tym, jak na bal zareaguje Ida. Jasne, kobieta radziła sobie naprawdę dobrze w tym nowym dla niej świecie, nawet jeśli początki były dość ciężkie, ale to dalej było duże wydarzenie towarzyskie pełne obcych wampirów, wilkołaków, głośnej muzyki i kelnerów roznoszących podejrzane żelki, a on nie chciał, by młoda wampirzyca jakkolwiek się zraziła do tego typu zabaw. Zwłaszcza, że pewnie nie będzie mogła ich unikać.
Wyglądało jednak na to, że bal bardziej dał popalić jemu, niż Idzie, bo gdy ona wydawała się dawać spokojnie mu prowadzić w tańcu, w jego głowie roiło się tysiąc uciążliwych myśli na ten jeden temat. 
Po cichu liczył, że w odpowiedzi na jego pytanie, sama poruszył temat walca z Mauricem i wszystko się wyjaśni bez niezręcznych pytań z jego strony.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1035
Uśmiechnęła się lekko. — Nie wiedziałam, że lubisz jak boli. Znaczy, stop, nie powiedziałam tego. — Chyba przez bliski kontakt z Mauricem tego wieczoru, już nie kontrolowała swojego języka. Wcale dużo nie wypiła, a na pewno nie na tyle, żeby w jakiś sposób to poczuć. Chociaż może powinna, wtedy by jej nie było tak głupio. Znowu cieszyła się, że wampiry tak łatwo się nie rumienią, bo spaliłaby buraka. No, a tak, skoro powiedziała a, to musiała powiedzieć też b, i chwilę później stała na parkiecie naprzeciwko swojego stwórcy.
Tekst ten może nie byłby taki zły, ale Idę i Silvana łączyła dziwna relacja. Na uniwersytecie nazywałaby go kolegą, ale przez relację doktorantka - szef to nigdy nie była taka przyjaźń w pełnym wymiarze. Chodzili na piwo, przynosili sobie kawę do labu i wymieniali się gorączkowo mailami, poruszającymi wszystkie najnowsze doniesienia z dziedziny chemii. Czasami o trzeciej w nocy śmiali się z hermetycznych memów (co według Idy nie było niepoprawne, nie jej wina, że obydwoje lepiej odnajdywali się w nocy. Ironiczne, że teraz tęskniła za dniem, na który kiedyś tak przeklinała.) Po przemianie to wszystko się zmieniło i zaufanie musiało zostać odbudowane. I chociaż szło im to coraz lepiej, to dalej istniało pewne napięcie, którego nie umiała wyjaśnić. Już nie czuła takiej swobody.
Silvan prowadził inaczej niż Maurycy, ale dalej taniec był całkiem przyjemny. Podobała jej się rytmiczność walca. Być może dużym plusem były jej nowe zmysły, przez które o wiele lepiej poruszała się na wysokich butach, ale ogólnie miała wrażenie, że za ludzkiego życia, dawnego życia, by jej się tak nie podobało.
Wzroku Silvana nie unikała. Nie bała się spojrzeć w jego oczy, tak jak w oczy Maurice'a. Wiedziała, że u tego pierwszego prędzej spotka ciepło, a nie pogardę. Chociaż to chyba nie to było problemem u drugiego.
Odwzajemniła uśmiech, zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią.
Chyba jest w porządku, tylko matko, ten brokat. Nie lubię brokatu, jest szorstki, ostry i drażniący. I włazi wszędzie. — Odpowiedziała, przygryzajac wargę, żeby nie parsknąć śmiechem. Nie była pewna, czy Silvan będzie kojarzył ten cytat i czy w ogóle po francusku brzmiał on jakkolwiek podobnie. W sumie jak teraz się nad tym zastanowiła, to Maurice wyglądał całkiem podobnie do Anakina. I pewnie też bez mrugnięcia okiem zamordowałby młodych Jedi, jeżeli zmusiłaby go do tego sytuacja.
A ty jak się bawisz? — Zapytała, odbijając piłeczkę w stronę opiekuna. Uznała, że będzie to grzeczne, szczególnie, że nie sprawdziła czy w tańcu w ogóle wypada prowadzić small talk. Nie zdziwiłaby się jak byłoby to uznawane za niekulturalne. Po kilku sekundach uznała jednak, że się trochę bardziej otworzy przed Silvanem. Tak po prostu.— Trochę mnie przytłacza to ile ludzi tutaj jest. Myślałam, że nie ma was... przepraszam, nas, aż tylu. Miałam wyobrażenie większej domówki, takiej na 50 osób, a nie ogromnego balu. — Pokręciła głową i przez chwilę uciekła spojrzeniem, żeby spojrzeć na swoje stopy. Silvan mógł się domyślić, co chodzi po głowie Idzie. Że łączy kropki i liczy ile ludzi jest potrzebne dla ich przeżycia, skoro zdecydowana większość nie piła syntetyku. Czasami sama miała o to do siebie wyrzuty sumienia, że wolała taką prawdziwą krew, ale ta sztuczna była dla niej nie do przełknięcia, do momentu jeżeli nie znalazłaby się w kryzysowej sytuacji i to byłby jedyny sposób na zaspokojenie głodu.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Jej komentarz nieco go zaskoczył. Otworzył usta, zamknął je, otworzył, zamknął i wreszcie parsknął szczerym śmiechem.
- Lepiej oszczędź takie teksty dla naszych sąsiadek - poradził jej, z rozbawieniem kręcąc głową.
Jednym z problemów Silvana było to, że chociaż zawsze wyrażał chęć nadrobienia współczesnej kultury to nigdy ostatecznie tego nie robił. Co prawda była jakaś grupa książek i filmów z ostatnich stu lat, z którymi się zapoznał, ale Gwiezdne Wojny do niej nie należały. Dlatego też na słowa Idy jedynie zmarszczył brwi.
- Jeśli brokat, aż tak cię drażni to może być to kwestia alergii wywołanej przemianą -  powiedział z powagą w głosie, zastanawiając się co dokładnie mogłoby wywołać reakcję alergiczną i czy znał inne wampiry z podobnym doświadczeniem. Niestety nikt taki nie przychodził mu do głowy. Wampiry częściej przejawiały niezdrową obsesję na punkcie brokatu, niż awersję do niego.
- Pomijając ten przeklęty brokat i dziwne żelki, to myślę, że wszystko wyszło naprawdę dobrze. - odpowiedział na jej pytanie, bojąc się, że jeśli powie coś więcej to wspomni o tym, że przez ostatnie kilka minut nie marzył o niczym innym, niż upiciu się na widok swojej podopiecznej i syna.
Dostrzegł jej zmianę zachowania i chociaż nie mógł dokładnie wiedzieć co wywołało u niej taką reakcję, to mógł domyślać się o co mniej więcej chodziło. 
Myślałam, że nie ma was... przepraszam, nas, aż tylu.
Nas… Was…
No tak. Trudno było wymagać od tak młodej wampirzycy, by już w pełni czuła się komfortowo z tym nowym dla niej światem. Co to było takiego, co przed chwilą powiedziała mu Cerise? Że Ida ma trochę ludzką moralność? Czasami zapominał, że przemienił ją dopiero dwa lata temu i miała pełne prawo dalej chcieć dystansować się od innych wampirów. Zwłaszcza, że sama stała się jednym dość nagle. Wiedziony nagłą potrzebą unikania wzroku kobiety, wbił swoje spojrzenie w bliżej nieokreślony punkt nad jej ramieniem. Całe szczęście w swoim długim życiu przetańczył już tyle walców, że jego nogi same nie wiedziały co robić. Inaczej pewnie właśnie wypadłby z rytmu. Rozejrzał się po sali pełnej wampirów i wilkołaków. Naprawdę chciał, by Ida odznalazła tu swoje miejsce. Jedne życie już przez niego straciła. Nie zasługiwała na to, by to drugie okazało się dla niej udręka.
Wreszcie spojrzał na nią.
- Wiem, że może wydawać się tu tłoczno, ale tak naprawdę nie jest nas dużo. W porównaniu do całej ludności samego Paryża jesteśmy niemal niewidoczna garstką. - Nie wiedział, czy jakkolwiek poprawił jej tym humor, czy właśnie nie pogorszył sytuacji.
Mijały kolejne chwile tańca, a on dalej nie poruszył tematu Maurice'a. W głowie krokami odliczał czas, do idealnego momentu.

Prawa nogą w przód.
Lewa noga w bok.
Prawa noga do lewej.

Nie. Jeszcze nie teraz. Co tak właściwie chciał powiedzieć?
Lewa noga w tył.
Prawa nogą w bok.
Lewa noga do prawej.

Teraz.
Ostrożnie obrócił Idę, a gdy ponownie tańczyli twarzą w twarz, wziął głęboki wdech i zaczął.
- Ido przepraszam cię, ale nie wiem, jak inaczej cię o to zapytać, niż wprost. Skąd ten nagły taniec z Mauricem I jego ręką w hm… dość sugestywnym gescie. Jesteście razem? Myślałem, że się nie znosicie.
Uff… Udało się. Spytał się o to. Teraz tylko, by nie paść od opowiedzi.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 781
Post osadzony dzieje się po wszystkich wątkach na evencie: tych zakończonych i niedokończonych. Nie wpływa na zagrożenie życia postaci: jej jakąkolwiek krzywdę psychiczną czy fizyczną. Nie blokuje również bilokacji. Jest wyłącznie informacją, którą gracze mogą, ale nie muszą wykorzystać.

Zabawa trwała w najlepsze. Zarówno na górze jak i na dolnych poziomach obiektu toczyły się rozmowy, tańce i wszystko to, co aktualnie zajmowało umysł istot nadnaturalnych. Nic nie zwiastowało katastrofy, a rzeczone żelki i ciasteczka - stanowiły wyłącznie miły dodatek do całej zabawy: nikogo nie miały prawa otruć ani zaszkodzić w żaden inny sposób. Jedynym zaskoczeniem mogło być spięcie sieci elektrycznej, które doprowadziło do chwilowej, góra minutowej utraty prądu. Zgasły światła, nagłośnienie - wszystko co “żywiło” się energią elektryczną. Wtem po zaciemnionej sali rozszedł się odgłos - przypominał uderzenie tudzież upadek czegoś bądź kogoś na podłogę - dokładnie na główny parkiet, po którym tańczyli nadnaturalni – potem wrócił prąd.
Oczom wszystkich zebranych na sali głównej (balowej) miał ukazać się trupek: dla jednych człowiek nieznany, innych – przede wszystkim z rodu organizatorów bankietu: Tomas, prawa i lewa ręka samego Szczęściarza.
Ciało było pocięte w... Nazwijmy to finezyjny sposób: rana na szyi, wzdłuż rąk i na brzuchu. Całość przypominała rany tysiąca cięć. Niechlujnie rzucony mężczyzna wypuścił z dłoni coś na wzór klucza.
- Drogie Panie... Drodzy Panowie – Mili wszyscy! Radujcie się bankietem miast niszczyć moje dzieło! Niech to ciało będzie Wam przestrogą. Powiadam Wam: nie rujnujcie mojej sztuki, bo ja i tak ją dokończę! - w nagłośnieniu głównej sali – i zapewne tym na dole, z którego korzystał DJ, rozbrzmiał się donośny męski głos. Jego właściciela nigdzie nie było widać, ale kto wie - może był blisko? Ten sposób morderstwa i paranoja w głosie. Czy mógł to być morderca z Paryża? Czy w ten sposób sprawdziła się wiadomość, którą Sahak swego czasu wysłał do Szczęściarza?
Po przemowie głos umilkł. Wszystko tak jakby pojawiło się szybko i zniknęło szybko: wróciło do... Względnej normy z dodatkiem trupa?

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1035
Okej, Silvan się roześmiał, więc nie wyszło tak źle. Nie chciała, żeby to zabrzmiało źle, ale nie umiała znaleźć kontekstu w jakim miałoby to zabrzmieć dobrze.
Ostatnio przy nich wspomniałam, że zamówiłam te smycze i obroże co chciałeś. Myślisz, że pomyślały, że będziemy mieli psa? — Zachichotała, bo oczywiście pies się nie pojawi, a sąsiadki będą się zastanawiać na co im takie akcesoria.
Zamrugała szybko, kiedy dotarło do niej, że Silvan nie zrozumiał tak oczywistego nawiązania. Z tego tekstu Anakina powstało bardzo dużo memów i nawet ci średnio zaangażowani w lore fani, wiedzieli o co chodzi. Być może to był jakiś hermetyczny polski żart, którego on nie miał prawa zrozumieć? Chociaż w sumie to bardziej zakładała, że jej opiekun nigdy nie widział Gwiezdnych Wojen.
Nie mów, że nie widziałeś Star Wars? — Oburzyła się głośno, kręcąc lekko głową. — Koniecznie musimy nadrobić. Nie odpuszczę ci. Najpierw stara, potem nowa trylogia i sequele. — Uśmiechnęła się i spojrzała na niego spod brwi, żeby zrozumiał, że nie żartuje. Była dziwnie rozluźniona, chyba na pokaz, bo tak naprawdę to bała się po co Silvan mógł ją zaprosić na parkiet. Bo przecież chyba nie zależało mu na walcu z nią? Nie wyglądał na miłośnika tańców.
To dobrze, cieszę się. — Tańczyli rytmicznie, trafiając w każdy takt. Idzie naprawdę się podobało. Zawsze sądziła, że nie była zbyt dobrą tancerką, ale być może to wampirze zmysły sprawiły, że zyskała lepsze poczucie własnego ciała, a co za tym idzie - poczucie rytmu. Nie doceniała piękna klasycznych tańców, a teraz, powtarzając znane kroki, czuła się jak księżniczka sprzed dwustu lat. Nawet ten przykry temat, który wyciekł chwilę później nie był taki gorzki jak się spodziewała. Okej, może i cała ta sytuacja była dla niej czymś nowym i niekoniecznie komfortowym, ale już się powoli przyzwyczajała do tego, że nie była człowiekiem i powinna przestać o sobie myśleć w takich kategoriach. Czasami o tym zapominała, tak jak zapominała o używaniu francuskiego, kiedy ktoś wyrwał ją z zamyślenia. Tego wieczoru dotarło do niej, że ich mały gang Draculettich nie był jedyną grupą wampirów w Paryżu. Przytaknęła tylko na jego pocieszenie, bo nie wiedziała co jeszcze może dodać. Zapadła między nimi miła cisza, która nie była niczym zakłócana. Milczenie nie było złe, Ida wolała komfortową ciszę niż niezręczny smalltalk. I wtedy spadła na nią bomba.
Zobaczyła to zdenerwowanie w jego oczach, a jej serce zatrzymało się na chwilę. Co? Ona i Maurycy? W tym życiu? Jak on doszedł w ogóle do takich wniosków? Chyba nawet jeżeli widział ich taniec i rękę Maurycego w jej piersiach, to chyba nie taki był pierwszy wniosek który się nasuwał, prawda?
Co? — Naprawdę zdziwiła się, jeszcze bardziej niż Silvan na jej tekst o lubieniu bólu. Otworzyła kilka razy usta, szybko je zamykając, szukając odpowiedniej odpowiedzi. — Nie. Nie. Po stokroć nie. Nie znosimy się, spokojnie. Nie. Boże nie. — Wyrzuciła z siebie szybko, nie odnosząc się do poszczególnych części pytania Silvana. No bo co miała powiedzieć, że jego syn chciał ją nauczyć walca? Jak to miało potwierdzać jej słowa o tym, że się nie lubili? Spojrzała znowu pod nogi, bo nagle poczuła się bardzo niezręcznie. Aż dziwne, że się nie potknęła z tego wszystkiego. — Prędzej zostanę siostrą zakonną i wejdę w celibat niż cokolwiek zajdzie między mną, a nim. Okej? — Skąd mogła wiedzieć jak szybko jej słowa zostaną zweryfikowane przez życie?

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Zaśmiał się.
- Ah, to dlatego wczoraj znalazłem w skrzynce ulotkę o tym jak uprzęże erotyczne niszczą związki. A zastanawiałem się, czy ty im coś powiedziałaś, czy one tak same z siebie.
Czy męczenie ich starszych, znudzony życiem, sąsiadek tego typu tekstami było głupie i dziecinne? Być może. Czy świetnie się przy tym bawił i za nic na świecie nie zamierzał przestawać? Jak najbardziej. 
O. To było tylko nawiązanie do filmów. No tak. Miało to zdecydowanie więcej sensu, niż dziwna alergia na brokat. Nawet jeśli brokat sam w sobie też był niezwykle irytujący.
- To nie takie łatwe nadążyć za tymi wszystkimi filmami - powiedział na swoją obronę - W jednej chwili czytasz w gazetach o pokazach braci Lumière, a w drugiej nagle twoja lista filmów do nadrobienia przekracza dwieście pozycji, a ty nie wiesz od czego zacząć. Ale jasne. Jeśli chcesz możemy razem obejrzeć.
Stara, nowa i jeszcze nowsza trylogia brzmiały na naprawdę sporo do nadrobienia, ale nie zamierzał odrzucać możliwości spędzenia wspólnego czasu z Idą. 
Młoda wampirzyca tańczyła naprawdę dobrze o czym nie omieszkał jej wspomnieć..Prawdę mówiąc spodziewał się ciagłego deptania po stopach i wypadania z rytmu, a dostał naprawdę przyjemnego walca. To znaczy walc był przyjemny, dopóki on nie zadał tego jednego pytania, a Ida no cóż… Odpowiedziała na nie ze swoją szereszeniowatą stanowczością. Zacisnął usta i pokiwał głową na znak, że rozumie. Sam do końca nie wiedział, jak się czuć z tym, co mu właśnie powiedziała. Na pewno ucieszył się, że nie było między nimi żadnej romantycznej relacji. Nie, że byłoby w niej coś złego. Po prostu gdyby ta dwójką tak niespodziewanie oznajmiła, że są razem za nic na świecie nie miałby pojęcia jak się wobec nich zachować. Powinien więc chyba czuć ulgę, prawda? Jednak ton wypowiedzi Idy pogorszył jego humor, bo jasno z niego wynikało jaki stosunek ona i Maurice mieli do siebie. Po przemianie Idy, nie spodziewał się, że jego syn dobrze zareaguje na informację o nowej podopiecznej ojca, ale po cichu liczył, że z czasem ta ostra niechęć przerodzi się chociaż w jakąś akceptację. Niestety najwidoczniej nic takiego nie miało mieć miejsca. 
- Jasne, przepraszam, ja… - Właściwie to sam poczuł się straszliwie niezręcznie. - Po prostu źle zinterpretowałem wasz taniec i jego… A zresztą nie ważne.
Przez chwilę milczał, koncentrując się jedynie na kolejnych krokach tańca, patrząc wszędzie tylko nie na twarz Idy. Ile jeszcze zostało tego walca? Chyba wkrótce powinien się już skończyć, a przynajmniej taką miał nadzieję. 
- Wiesz… - zaczął w końcu ostrożnie, zastanawiając się, czy zaraz nie uczyni tej sytuacji jeszcze bardziej niezręczną - Rozumiem, że to może być trudne, ale naprawdę chciałbym byście kiedyś się dogadali. To znaczy ty i Maurice. On… Może i bywa nieprzyjemn, ale tak naprawdę to dobry i inteligenty chłopak. Myślę, że może cię jeszcze pozytywnie zaskoczyć. - Gdyby tylko jego syn częściej dawał się lepiej poznać innym. Chociaż z drugiej strony skoro on i Ida mogli razem tańczyć bez rzucania się sobie do gardła, może jeszcze była jakaś szansa na przyjaźń pomiędzy nimi?

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1035
Parsknęła w głos, kiedy wspomniał o znalezisku w skrzynce. Wspólne wkręcanie sąsiadek stało się bardzo fajną tradycją, która powstała całkiem przypadkiem, kiedy Ida miała dość ich głupich szeptów. Uwiesiła się wtedy zaskoczonemu Silvanowi na szyi, dała buziaka w policzek i zapytała, czy mogą później pojechać na zakupy. Bardzo się zdziwiła, kiedy Zimmerman od razu podchwycił grę. Od tamtej pory się prześcigali w tym, komu uda się bardziej zgorszyć stare baby.
Winna. — Zaśmiała się. Lubiła ich relację, która coraz bardziej wracała na właściwe tory. Może była trochę inna niż ta przed przemianą, jeszcze nie dotarła do takich zażyłości, ale to też dlatego, że budowali ją na trochę innych zasadach. Lepiej było niczego nie przyspieszać i dać jej się naturalnie rozwijać, szczególnie jeżeli mieli przed sobą wieczność do odkrycia. I miała nadzieję, że tę wieczność spędzą jako przyjaciele.
Masz naprawdę tyle czasu, setki lat, a nie dajesz rady oglądać filmów? No błagam cię, co to za wymówka. Robimy sobotnie wieczory filmowe, nie możesz odmówić. Zaproś Renatę, pewnie też nie zna popkultury. — Nie skomentowała tego, że ona o braciach Lumiere to się uczyła na historii jako odległe wydarzenie. Czasami zapominała, że Silvan nie miał tych 40 lat na które wyglądał, a takie wspominki sprawiały, że przez chwilę czuła się nieswojo. Może to zacznie do niej docierać, kiedy zrozumie, że na jej twarzy powinny pojawiać się pierwsze zmarszczki, a ona dalej wygląda na dwadzieściakilka lat.
Walc był przyjemny, do momentu, kiedy Silvan nie zadał swojego pytania. Nie to, że poczuła się z tym źle, ale na pewno niezręcznie. Chociaż chyba tyczyło się to ich obojga, patrząc na to jak nagle wzrok jej opiekuna zaczął uciekać na wszelkie strony, byleby na nią nie spojrzeć.
Nie szkodzi Silvan, nie przepraszaj. — Uspokoiła mężczyznę, bo naprawdę głupio wyszło. W sumie to lepiej, że zapytał ją, a nie swojego syna. Jeżeli na nią spojrzał, to dostrzegł lekki, pokrzepiający uśmiech. Może i przed chwilą prawie wstąpiła do zakonu, ale chłodne i nienawistne uczucia były przeznaczone dla Maurycego. To on ją denerwował samą obecnością, nawet jeżeli tego wieczoru pokazał swoją lepszą stronę.
Wysłuchała tego monologu zachwalającego Maurice'a. Silvan jak babcia polecająca swojego wnuczka przypadkowej panience spotkanej na przystanku. Prawie uśmiechnęła się na to porównanie w swojej głowie. Ciekawe czy babcia Jadzia polecała ją jakimś polskim chłopakom, wychwalając jej inteligencję.
Wiesz Silvan, z pustego to i Salomon nie naleje. — Odparła na ich możliwą pozytywną relację. Nie zamierzała biegać za chłopakiem, żeby w jakiś cudowny sposób mógł jej pokazać swoją dobrą stronę. Zwłaszcza, że według niej takowa w ogóle nie istniała. W końcu nie można zawsze szukać w ludziach (i wampirach) dobra, kiedy ci okazują ci głównie swoją złą stronę. Mieli możliwość pozytywniejszej relacji, kiedy Ida zadzwoniła po Hoffmana, a ten przyszedł jej pomóc, ale nawet taki wspólnie przeżyty dramat nic nie zmienił.
Uwierzę na słowo, ale nie zamierzam sprawdzać. — Oznajmiła, bo przecież nie będzie się na parkiecie kłóciła, że Maurice jest chujem i nic jej zdania nie zmieni. Miał chwilę temu szansę, żeby się przed nią w jakikolwiek sposób otworzyć, to uciekł bez słowa. Znając życie po weselu, na które miał pojechać z nią, znowu nie będą się praktycznie do siebie odzywać przez dwa lata. Silvan nie mógł nic na to poradzić, najwyraźniej nie było im pisane nic poza pogardą i antypatią.


_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Porozmawiamy o tym za sto lat - rzucił, wiedząc że nie uda mu się wyjść obronna ręką z tej dyskusji. - Renata? Oj nie. Ona męczy mnie żartami z tych filmów od… Dawna. Bardzo dawna.
Nie miał jednak nic przeciwko, by obejrzeli Gwiezdne Wojny razem. Może przynajmniej w końcu zrozumie obsesje wszystkich na punkcie tego zielonego, pomarszczonego skrzata, który w pewnym momencie pojawiał się już wszędzie, nawet na konferencjach naukowych pod postacią memów umieszczanych w niektórych prezentacjach. 
- Z pustego nie, ale czemu od razu zakładamy, że coś jest puste? - Może były to tylko głupie marzenia z jego strony, ale naprawdę sądził, że Maurice byłby w stanie pokazać jej swoją lepszą stronę. Może uda mu się to osiągnąć na weselu, na które mieli razem pojechać i którym wcale się nie stresował, zwłaszcza po tym, co powiedzIała mu Ida o zakonem. To jednak nie był dzisiejszy problem. W przeciwieństwie do niezręcznej atmosfery, którą sam zaprosił do tego tańca, nawet jeśli trochę na życzenie Idy i Maurice'a. Całe szczęście nie wspomniał o nagraniu, które miał w telefonie. Wtedy pewnie przez całą resztę walca, zamiast skupiać się na rozmowie i liczeniu kroków, skupialiby się na nie patrzeniu sobie w oczy. 
- To skąd ten taniec? - spytał, zanim zdążył ugryźć się w język. Tak. Pewnie nie powinien był o to pytać, ale nie mógł się powstrzymać, gdy słuchał o tym, jak relacja tej dwójki nie miała prawa być dobra, a jednocześnie dalej miał w pamięci (swojej, jak i telefonu) tamten walc, który aż popchnął go do tacy z alkoholami. O rękę Maurice'a już się nawet nie dopytywał. Nie chciał wiedzieć. 
Ostatni raz obrócił Idę w miejscu, idealnie chwilę przed tym, gdy muzyka przestała grać. Walc dobiegł końca, a on teoretycznie dowiedział się wszystkiego czego chciał.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1035
Trochę ją uderzyło stwierdzenie, że porozmawiają o tym za sto lat. Ona średnio sobie umiała wyobrazić jak za te sto lat będzie wyglądał świat (a raczej jak nie będzie wyglądał, bo katastrofa klimatyczna była coraz bliżej), a co dopiero siebie w nim. Wzruszyła lekko ramionami, niegotowa na dyskusję o przemijającym czasie i na te średnie wymówki dlaczego nie nadrabiał popkultury. Zamkniętym w labie ciężko było oglądać filmy.
Zdziwiła się trochę, że Renata widziała Gwiezdne Wojny, ale uśmiechnęła się na to stwierdzenie.
Widzisz, Constanza potrafi pożytecznie spożytkować swój czas. Mam nadzieję, że ucieszy się, że w końcu będziesz rozumiał referencje. — Bo mimo tego, że Silvan się bezpośrednio nie zgodził, to przecież nie powiedział nie. A ona miała zamiar go zmusić do tego, by nadrobił wielkie uniwersa. Następny będzie Harry Potter, a kiedy już przywyknie do jej narzekania to z grubej rury napuści na niego całe MCU. Włącznie z serialami.
Na pewno wolała opowiadać Silvanowi o horkruksach i Thanosie niż o jej relacji z jego synem. Najgorsze było to, że sama nie rozumiała o co w niej chodziło. Nie lubili się, rzucali w swoją stronę złośliwości i praktycznie nie było sytuacji, w której byliby dla siebie mili. Z drugiej strony to Mauricowi Ida wypłakiwała się w pierś po tym jak przypadkiem zabiła Hugo (o czym Silvan do tej pory nie wiedział i nie mógł się dowiedzieć), to z nim miała jakieś zrywy bycia cywilizowanym, które chyba szokowały ich obydwoje tak samo. Być może gdyby ta relacja nie była taka oschła z jego strony od samego początku to by się dogadali. Ciężko było jednak jednym walcem zmazać prawie trzy lata wzajemnej niechęci.
Ja nie zakładam, ja wiem. Silvan, nie każdy może lubić każdego. On nie lubi mnie, nie próbuj doszukiwać się w tym geście nagłego ocieplenia naszej relacji. — Powiedziała cicho. Dziwne było jej rozmawiać na temat Maurycego z jej opiekunem. Patrząc jak rzadko mężczyźni się spotykali nie zakładała, że mają najcieplejsze relacje, chociaż może się myliła. Może po dwustu latach każdy potrzebował oddechu i większej swobody. — Chciałabym ci obiecać, że kiedyś będzie lepiej, ale nie lubię składać obietnic, których nie mogę dotrzymać. To nie zależy tylko ode mnie. — Dodała, chcąc go pokrzepić, ale chyba jej nie wyszło. Uśmiechała się cały czas, ale to chyba nie polepszało sytuacji. Ona już pogodziła się, że przez większość życia będzie miała gdzieś w pobliżu niezadowolonego typa z kompleksem jedynaka. Przynajmniej miała na kim rozwijać swoje umiejętności w wymyślaniu szybkich i inteligentnych ripost. Zaśmiała się cicho na jego kolejne pytanie.
Z bardzo prozaicznych przyczyn. Maurice chciał się upewnić, że nie przyniosę tobie i jemu wstydu, jeżeli jakiś wampir mnie poprosi do tańca. Był bardzo oburzony, że nie umiem takiej podstawy jak walc. Widzisz, najwyraźniej zrobi wszystko, żeby ktoś nie popsuł mu jego wizerunku. — Grała w tę grę, którą sami stworzyli. Mogła powiedzieć, że taniec był przyjemny, mogła dodać, że był przy okazji dżentelmenem i uratował ją z okropnej sytuacji. Nie mogła jednak okazać Hoffmanowi zbyt wiele sympatii, nie zasługiwał na to. Nawet jeżeli potem wyszli wspólnie zapalić i podzielić się myślami.
Zakręciła się ostatni raz i stanęła przed opiekunem dokładnie w chwili, gdy muzyka przestała grać. Dygnęła, jakby była w jakimś filmie i zaśmiała się cicho.
Dziękuję za taniec Silvan, pogadamy jeszcze później w domu, dobrze? — Cmoknęła go w policzek i oddaliła się w swoją stronę, biorąc głęboki wdech po tym wszystkim. Wyciągnęła telefon i napisała smsa ostrzegając Maurice'a, jakby Silvan chciał go także przepytać, po czym obrała kierunek na stolik z alkoholami, do którego szła zanim Zimmerman porwał ją do tańca.

[ztx2]


_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach