Liczba postów : 1182
First topic message reminder :
Jakkolwiek by tego nie ująć, w sali zaczął robić się tłum. Tłum natomiast oznaczał duchotę, a Sel poczuła dziwne zawroty głowy. Nie było to nic dziwnego, raz na jakiś czas jej się to zdarzało. Może zmęczenie, może delikatny głód spowodowany zapachem pianek, a może jeszcze coś innego. Dosyć rzec, że "obrobiła" kogoś z obsługi z papierosa i zapalniczki, po czym bardzo ukradkowo wymknęła się do foyer, stając przy drzwiach. Kilka głębokich oddechów pozwoliło pozbyć się zawrotów, zaryzykowała więc i po prostu pochyliła się, ściągając z nóg szpilki, by pozwolić sobie odpocząć. Niestety nie był to za dobry plan, znów zakręciło jej się w głowie.
Z karminowych ust uciekło ciche westchnięcie, gdy z butami w jednej dłoni i papierosem w drugiej oparła się o framugę otwartych drzwi wejściowych. Powolne zaciągnięcie się dymem zadziałało niejako terapeutycznie, a może była to kwestia głębokich, powolnych oddechów? Płuca wypełniły się tlenem i dymem, na szczęście nikotyna nie działała na ich rodzaj, nie można więc było mówić o jakimkolwiek uzależnieniu. Przymknęła na chwilę oczy, mimowolnie zaczynając cichutko chichotać na wspomnienie troski Sahaka.
Naprawdę wyglądała na kogoś, kto dałby się komukolwiek szantażować? Chyba jednak tak... Aż smutne... Już sobie wyobrażała minę wilczka, jak mu o tym powie. Pokręciła lekko głową, znów zaciągając się dymem.
- Chyba za stara się robię na takie imprezy. - mruknęła do siebie, przymykając na chwilę oczy, korzystając z odrobiny spokoju. Na całe szczęście w foyer nikogo nie było, także Azjatka w złotej sukni z butami w jednej dłoni i papierosie w drugiej nie budziła żadnego zdziwienia czy głupich spojrzeń. A gdyby nawet budziła?
Dobrze było odetchnąć przez chwilę. Przymknięte oczka pozwalały nie myśleć o niczym, dać się pochłonąć delikatnej muzyce, której dźwięki dobiegały z sali balowej. Pozwalały nie myśleć o mordercy z Paryża. O własnej sytuacji i konieczności zdobycia leku... I w końcu o osobie, której była winna wyjaśnienia, na które nie potrafiła się zdobyć. Dobrze, że pogodził się z Weiem. Bardzo dobrze, że się dogadali. Przynajmniej dla nich była jakaś przyszłość, zakładając, że nie powtórzy się Inkwizycja...
- Szlag. Nie myśl o tym dzisiaj. - skarciła siebie samą, odkładając buty obok i pochylając się, by poprawić delikatnie pończochy, które od tych wszystkich pląsów postanowiły zacząć zsuwać się z ud.
@Louis Moreau
_________________
Jakkolwiek by tego nie ująć, w sali zaczął robić się tłum. Tłum natomiast oznaczał duchotę, a Sel poczuła dziwne zawroty głowy. Nie było to nic dziwnego, raz na jakiś czas jej się to zdarzało. Może zmęczenie, może delikatny głód spowodowany zapachem pianek, a może jeszcze coś innego. Dosyć rzec, że "obrobiła" kogoś z obsługi z papierosa i zapalniczki, po czym bardzo ukradkowo wymknęła się do foyer, stając przy drzwiach. Kilka głębokich oddechów pozwoliło pozbyć się zawrotów, zaryzykowała więc i po prostu pochyliła się, ściągając z nóg szpilki, by pozwolić sobie odpocząć. Niestety nie był to za dobry plan, znów zakręciło jej się w głowie.
Z karminowych ust uciekło ciche westchnięcie, gdy z butami w jednej dłoni i papierosem w drugiej oparła się o framugę otwartych drzwi wejściowych. Powolne zaciągnięcie się dymem zadziałało niejako terapeutycznie, a może była to kwestia głębokich, powolnych oddechów? Płuca wypełniły się tlenem i dymem, na szczęście nikotyna nie działała na ich rodzaj, nie można więc było mówić o jakimkolwiek uzależnieniu. Przymknęła na chwilę oczy, mimowolnie zaczynając cichutko chichotać na wspomnienie troski Sahaka.
Naprawdę wyglądała na kogoś, kto dałby się komukolwiek szantażować? Chyba jednak tak... Aż smutne... Już sobie wyobrażała minę wilczka, jak mu o tym powie. Pokręciła lekko głową, znów zaciągając się dymem.
- Chyba za stara się robię na takie imprezy. - mruknęła do siebie, przymykając na chwilę oczy, korzystając z odrobiny spokoju. Na całe szczęście w foyer nikogo nie było, także Azjatka w złotej sukni z butami w jednej dłoni i papierosie w drugiej nie budziła żadnego zdziwienia czy głupich spojrzeń. A gdyby nawet budziła?
Dobrze było odetchnąć przez chwilę. Przymknięte oczka pozwalały nie myśleć o niczym, dać się pochłonąć delikatnej muzyce, której dźwięki dobiegały z sali balowej. Pozwalały nie myśleć o mordercy z Paryża. O własnej sytuacji i konieczności zdobycia leku... I w końcu o osobie, której była winna wyjaśnienia, na które nie potrafiła się zdobyć. Dobrze, że pogodził się z Weiem. Bardzo dobrze, że się dogadali. Przynajmniej dla nich była jakaś przyszłość, zakładając, że nie powtórzy się Inkwizycja...
- Szlag. Nie myśl o tym dzisiaj. - skarciła siebie samą, odkładając buty obok i pochylając się, by poprawić delikatnie pończochy, które od tych wszystkich pląsów postanowiły zacząć zsuwać się z ud.
@Louis Moreau
_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!