Sala balowa - balkon B

+2
Elisabeth Riche
Marr
6 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Marr

Marr
Liczba postów : 318
First topic message reminder :

Improwizowane przesłuchania to jedna ze specjalności Marr, szczególnie w zupełnie do tego nieprzystosowanej piwnicy, w czasie gdy służący rodu Scaletta i tak byli zabiegani w związku z jakimś balem. Nie żeby to jej specjalnie przeszkadzało, w końcu dobranie się do krwi delikwenta trwało raptem chwilę, a reszta odpowiedzi przyszła sama... po kilku godzinach. Nudne to jak flaki z olejem lub wiec polityczny, nieistotne w kontekście zabawy, więc przechodząc do podsumowania: skończyła w sam raz po rozpoczęciu przyjęcia i szczęśliwie dla siebie, pominęła mowę przewodnią zastępcy gospodarza.
- Wynieście to ścierwo tyłem, bo jeszcze zgorszy któregoś nadwrażliwego elegancika - poleciła i zaraz posłała powiadomienie swojemu asystentowi, który zapewne usnął ze znużenia lub  znalazł sobie jakieś inne, twórcze zajęcie z którąś z obecnych tutaj niewiast. Resztę przyjemności z tym panem dokończy już na własnym podwórku.
Dopiero przy wyjściu jeden z pracowników ją zaczepił, pytając czy ma podstawić jej auto, plus wyuczona formułka z pierdoleniem o smutku i przedwczesnym wyjściu. No tak, w końcu będąc na polowaniu zawsze miała status: dzwonić tylko w nagłych przypadkach - a przyjęć do nich nie zaliczała, choćby i z samym papieżem. Przynajmniej miała wymówkę, dlaczego ponownie nie włożyła sukni, tylko strój roboczy - minus hełm, plus drobny, składany komputerek na lewym przedramieniu. Do tego, o ile krew z twarzy i rąk pospiesznie zmyła, tak jej przyschnięte pozostałości nadal pozostawały tu i ówdzie. Cóż, ktoś musiał robić Radzie czarny PR. Przynajmniej chłopak nie zaproponował stosownego odzienia zastępczego; a raczej próbował, jednak nie ośmielił się dokończyć zdania, nie po niekoniecznie uroczym spojrzeniu które mu posłała.

Śmietanka towarzyska, uściski dłoni, czułe słówka gdy patrzysz i obrabianie tyłka zaraz po oddaleniu się - to tylko kilka z nieco dłuższej listy powodów, dla których nie trawiła takich przyjęć. Z tego tytułu nawet nie kłopotała się z witaniem z absolutnie każdym; gdzie wspólnota lub wymóg poprowadzenia wspólnego przedsięwzięcia tam i kontakt mimowolnie zostanie nawiązany. Zwyczajnie rzuciła okiem na obecne tam towarzystwo, szukając konkretnej duszyczki, a że ta nie wpadła w oko za pierwszym razem, od razu rozpoczęła poszukiwania w pobliskich pomieszczeniach. Na szczęście balkon B miał to czego potrzebowała.
Czas trwania całej operacji? Poniżej minuty.
- Mam nadzieję, że bawisz się lepiej niż ja - odezwała się do Elizabeth, jak przystało na Panią Marudę, Niszczycielkę Dobrej Zabawy, Pogromczynię Uśmiechów Strażników Etykiety. Jednocześnie nie zamierzała dać jej okazji do natychmiastowej reprymendy związanej z... całokształtem jej bytności tutaj?
- Obił mi się o uszy fakt, że znasz świetnego speca od obrazu. Tak się złożyło, że weszłam w posiadanie uroczego nagrania z działalności naszego nowego pupila Hannibala, i potrzebuję kogoś do wnikliwszej analizy - od razu przeszła do rzeczy, jak przystało na osobę task-oriented. W końcu tak słodka i urocza Pani Radna nie odmówi pomocy równie słodkiemu cukiereczkowi, prawda? Jeśli nie z roboczej kurtuazji to... innego powodu, o którym otwarcie Marr nigdy nie raczyła rozmawiać. - Na teraz, póki noc jest jeszcze młoda oraz mam Łowcę wymagającego testu - dodała i w jej oczku pojawił się ten charakterystyczny błysk. Sama wspominka egzaminu wystarczała do poczucia się młodszą o kilkaset lat.

@Elisabeth Riche
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529

Lista tańców

do otwarcia Serca Nocy

Ponieważ Scaletti byli sadystami, orkiestra musiała grać ciągle, nieprzerwanie, aż do otwarcia Serca Nocy, aby każdy mógł zatańczyć z wybranymi partnerami i zaspokoić zarówno pragnienia o namiętnym tangu, jak i powłóczystym walcu. Orkiestra grała bez wytchnienia, aby każdy nieśmiertelny zatopił się w muzyce i balu.
  1. Piazzola - Liberatango | Tango
  2. Dmitri Shostakovich - The Second Waltz | Walc
  3. Gerardo Rodriguez - La Cumprasita - Tango | Tango
  4. Hubert Giraud Sous le ciel de Paris | walc (bardzo wolny, pościelowy)

[ Lista tańców z podkładem podana dla wygody, aby każdy mógł zatańczyć np. w osobnym temacie do wybranego utworu/rodzaju tańca bez przeszkód i bez patrzenia na tempo odpisów i czasoprzestrzeń. W głównym temacie również można tańczyć, wtedy obowiązuje kolejność z listy.

WAŻNE! MG PROSI UCZESTNIKÓW BALU O RZUT KOŚCIĄ K20 W TYM TEMACIE



milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Gdyby tylko miała kieliszek, uniosłaby go do góry w geście uznania - batalii w zakresie mody nie była w stanie wygrać, przynajmniej jeżeli chodziło o suknię i jej dodatki. Mówiąc uprzejmie, skapitulowała, wycofując się z walki nim ta przerodzi w wojnę nie do wygrania. Pytaniem o perfumy oraz makijaż pogrążyłaby się zupełnie, zwłaszcza że jej paleta aromatyczna ograniczała się do kilku bardziej odświeżających nut pokroju mięty lub morskiej bryzy. Barwy z kolei - na pewno nie w odcieniach tego co zwykle tkwiło w pudełeczkach salonowych dam.
Resztę dopełniło milczenie i obstawianie, jak długo Lis zniesie zakusy Garlanda w tej formie, wahając czy liczyć to w dniach lub godzinach. Budziło to uśmiech politowania, z którego zrezygnowała, co po chwilce namysłu było jeszcze lepszą ideą. Nie znała ich relacji, jednak jeśli ta byłaby mimo wszystko krótka, to biedaczek nie miał okazji do poznania tego, co tak naprawdę wzbudzało u jej matki pożądanie. Zwyczajnie tylko jeden - przynajmniej o tylu wiedziała - mężczyzna grał na właściwej strunie, a jego imię to...
Podpuszczona puściłaby parę z ust kto, szybciej aniżeli o tym, jak działał. Wielka szkoda, iż rozmowa szybko zeszła na inne tory, a właściwie jej geneza wypłynęła na światło dzienne w dziesięć minut; pięć jeśli odjąć dłuższą chwilę na doprowadzenie się do względnego porządku. Niestety czarodziejskiej sztuczki zamianą niegodnego przyjęcia łaszka w suknię zrobić nie mogła.
- I wtedy świątynia stała się bezprawną jaskinią złodziei, najbardziej bezwstydnym ze wszystkich burdeli, królestwem: grzechu, śmierci i piekła. Tak, iż nawet antychryst nie zdołałby poszerzyć tej listy, albowiem większą niegodziwością nie dysponował - rzekła, przytaczając - choć nie słowo w słowo - pogląd pewnego protestanta, pomijając przy tym konkretyzację kościoła katolickiego, czyli oryginalnego adresata. Zarazem na moment położyła dłoń na ramieniu matki, aczkolwiek niczego nie wypowiedziała, w myśl zasady: cokolwiek rzekniesz, to zostanie użyte przeciwko tobie - a gdzie wola, tam i interpretacja nagięta do dowolnej tezy. Tym samym dalsze produkowanie się w jej wykonaniu to gra niewarta świeczki.
- Życzę udanego przyjęcia - dodała, żałując jednego, braku jakiegokolwiek napitku ułatwiającego przełknięcie goryczy. Polityka, gra stara jak świat, zapoczątkowana z chwilą łączenia się ludzi w grupy. Jej obecność tutaj nie dziwiła, lecz wyłożenie tej karty na stół już teraz zwyczajnie rozczarowywało. Na całe szczęście to Szczęściarz miał niefarta znaleźć się na pierwszej linii frontu, przynajmniej obecnie. Jak każdy lider, niedoceniany za kadencji, w czasie której stabilność należała do niemal niezaburzonej normy - czyli zupełne przeciwieństwo tego, co zwykle przynosili rewolucjoniści. Zazwyczaj najgłośniej mucząca krowa dawała najmniej mleka.
Choć znając jego przyzwyczajenia, żadne ze słów które dzisiaj padły, nie zrobiły tego z paragrafem za plecami. Z kolei sama Marr pozostawiła towarzystwo samemu sobie, z dwojga złego preferując osobisty dyskomfort przyjęcia aniżeli gęstą atmosferę kopaniny po kostkach na balkonie.

z/t

@Elisabeth Riche
@Garland Cerise
@Sahak Darbinyan
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Córce wysłała jedynie tryumfalny uśmiech cichej wygranej w batalii o modzie. W tych sprawach Marr po prostu nie miała szans ze swoją matką. Tego nie dało się mimo wszystko ukryć. Ze względu na ich charaktery i doświadczenie tak już po prostu było. Blondynka zdawała sobie również sprawę z tego, iż nie była by w stanie wygrać podobnej walki jeśli weszłoby na temat oręża i walki. Tak jak ona osobiście wszelkiej maści doktryny szlachecki miała w małym paluszku, ta jednak te ze strony walecznej należały już do jj córki. Chociażby z tego względu raczej nie wchodziła w owe dysputy i tego typu sprawy pozostawiała już do załatwiania właśnie dla niej.
Niezwykle mocno cieszyło wewnętrznie Elizabeth to, iż Garland postanowił odsunąć się w momencie, gdy ta weszła w tryb powagi. Tak to przynajmniej tutaj nazwijmy. Nie przepadała za tym, by ktoś się wtryniał w jej słowa w tym momencie. Zwłaszcza, iż to ona była tą najstarszą i najbardziej doświadczoną. No... Może też nie tylko dlatego. Jednak uważała, iż z tego nie musi się już tłumaczyć. Nie wchodźcie jej w paradę i będzie dobrze. Poczuła jednak na swym ramieniu dłoń córki tuż po tym, jak wypowiedziała ona od siebie kilka słów. Mimowolnie skinęła jej głową w ich znanym sobie geście. Ciche potwierdzenie.
- Nie wiem w czym to akurat ja miałabym wam pomóc. Okazywanie zdesperowania to dla mnie słabość. Wasze konflikty wewnętrzne powinny zostać pomiędzy wami. To dobra rada ode mnie. Wasze słabości, które zostaną uzewnętrznione mogą zostać użyte przeciwko wam. Rozprawianie na te tematy w trakcie tak wielkiego eventu jest całkowicie nie na miejscu - powiedziała spokojnie kończąc tym samym całą tą dyskusję. Kelner w międzyczasie przyniósł zamówiony wcześniej alkohol. Podjęła swój kieliszek wina i szklaneczkę dl Garlanda, którą zaraz mu podała. Powróciła wzrokiem do Sahaka.
- Szkoda, że Twoi goście muszą obsługiwać się sami - uśmiechnęła się niewinnie. Pożegnała się z córką i odwróciła się w kierunku wilkołaka, aby podkraść mu kilka M&Msów.

@Garland Cerise
@Sahak Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Wbrew pozorom płynącym z jego bezpośredniości, Garland całkiem dobrze wiedział, kiedy należało odpuścić i nie wciskać się tam, gdzie go być nie powinno. Podobnie jak z małą modową batalią pomiędzy matką i córką, tak teraz nie miał zamiaru zabierać żadnego stanowiska w sprawie głowy któregoś rodu. Chyba, że zapytałaby go o to najstarsza w tym towarzystwie, co oczywiście odczytałby jako sygnał, że pora ją poprzeć. Dla niego nie miało to większego znaczenia, czy o kimś mówi się źle czy dobrze za plecami. Jeśli mówiono źle pewnie ktoś przedstawił ku temu chociaż połowę argumentów. Niemniej na razie siedział cicho. Bo gdzie tam opowiadać się po stronie jakiegoś księdza i to jeszcze wampira? Szkoda jedynie, że córka nie wsparła matki i nie zbeształy go we dwójkę, za co obu sypnąłby szczodrze M&Msów.
Wyjście Marr oraz ucięcie tematu przez Elisabeth uznał za sygnał odnośnie tego, że w końcu może się odezwać. W międzyczasie odebrał od niej swoją szklankę uśmiechając się z wdzięcznością. Nie codziennie ta dumna kobieta traktowała go w taki sposób, jak... Partnera, z którym jeszcze nie sypia. Całkiem mu to odpowiadało. Sprawiło nawet, że pierwszego M&Msa jedynie zbliżył do jej ust jakby chciał się z nią droczyć, lecz nic bardziej mylnego. Dla wilkołaków karmienie kobiety nabierało nieco innego znaczenia. Było oznaką troski oraz przynależności, albo to tylko jego natura tak mocno na niego oddziaływała. Patrzył jej głęboko w oczy trzymając tego biednego orzeszka w czekoladzie na pożarcie strasznej wampirzycy, co uczyniłoby go naprawdę szczęśliwym wilkiem. Kątem oka wypatrzył jednak ruch za nią i przypominając sobie o tym, że nie są sami odpuścił sobie ten gest po prostu wkładając smakołyk w dłoń i dosypując kolejne.
Strzepnął uszami słysząc muzykę nadającą się do tanga, gdy kelner opuszczał balkon. Uśmiechnął się tak, że niektórzy nazwaliby to niebezpiecznym, aczkolwiek ona już znała ten wyraz twarzy. Wiedziała, że wpadł na jakiś pomysł i nie zniesie sprzeciwu.
- Słyszysz to? Jesteś mi dłużna taniec. - uśmiechnął się zadziornie - Dwóch tang z rzędu nie będzie, więc masz chwilę żeby się przebrać. Nie udawaj, że nie masz kilku stroi. - posłał jej spojrzenie pod tytułem "już cię trochę znam" - Wskakuj w nową sukienkę i widzimy się za dziesięć minut na parkiecie. Albo bardzo niezdarny wilkołak zrobi ci rozcięcie w tej. - z tym uśmiechem wyglądał naprawdę niewinnie.
Nie czekał na to aż dostanie bęcki. Wysypał jej jeszcze kilka M&Msów, dopił swojego drinka i zeskoczył z barierki. Odchodząc w stronę wyjścia zrobił kilka przekolorowanych ruchów bioder podwijając marynarkę do góry co by mogła się napatrzeć na te pośladki, o których była mowa.
- Choć padre zanim straci cierpliwość. - szepnął do wampira biorąc go pod ramię, nawet wbrew jego woli i wraz ze swoim rozbrajającym uśmiechem opuścił z nim balkon żegnając się gdzieś w okolicach parkietu.

z/t dla Lis również oraz Sahaka jeśli chce Wink

@Elisabeth Riche
@Sahak Darbinyan

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Post osadzony dzieje się po wszystkich wątkach na evencie: tych zakończonych i niedokończonych. Nie wpływa na zagrożenie życia postaci: jej jakąkolwiek krzywdę psychiczną czy fizyczną. Nie blokuje również bilokacji. Jest wyłącznie informacją, którą gracze mogą, ale nie muszą wykorzystać.

Zabawa trwała w najlepsze. Zarówno na górze jak i na dolnych poziomach obiektu toczyły się rozmowy, tańce i wszystko to, co aktualnie zajmowało umysł istot nadnaturalnych. Nic nie zwiastowało katastrofy, a rzeczone żelki i ciasteczka - stanowiły wyłącznie miły dodatek do całej zabawy: nikogo nie miały prawa otruć ani zaszkodzić w żaden inny sposób. Jedynym zaskoczeniem mogło być spięcie sieci elektrycznej, które doprowadziło do chwilowej, góra minutowej utraty prądu. Zgasły światła, nagłośnienie - wszystko co “żywiło” się energią elektryczną. Wtem po zaciemnionej sali rozszedł się odgłos - przypominał uderzenie tudzież upadek czegoś bądź kogoś na podłogę - dokładnie na główny parkiet, po którym tańczyli nadnaturalni – potem wrócił prąd.
Oczom wszystkich zebranych na sali głównej (balowej) miał ukazać się trupek: dla jednych człowiek nieznany, innych – przede wszystkim z rodu organizatorów bankietu: Tomas, prawa i lewa ręka samego Szczęściarza.
Ciało było pocięte w... Nazwijmy to finezyjny sposób: rana na szyi, wzdłuż rąk i na brzuchu. Całość przypominała rany tysiąca cięć. Niechlujnie rzucony mężczyzna wypuścił z dłoni coś na wzór klucza.
- Drogie Panie... Drodzy Panowie – Mili wszyscy! Radujcie się bankietem miast niszczyć moje dzieło! Niech to ciało będzie Wam przestrogą. Powiadam Wam: nie rujnujcie mojej sztuki, bo ja i tak ją dokończę! - w nagłośnieniu głównej sali – i zapewne tym na dole, z którego korzystał DJ, rozbrzmiał się donośny męski głos. Jego właściciela nigdzie nie było widać, ale kto wie - może był blisko? Ten sposób morderstwa i paranoja w głosie. Czy mógł to być morderca z Paryża? Czy w ten sposób sprawdziła się wiadomość, którą Sahak swego czasu wysłał do Szczęściarza?
Po przemowie głos umilkł. Wszystko tak jakby pojawiło się szybko i zniknęło szybko: wróciło do... Względnej normy z dodatkiem trupa?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach