To była prawda, jednak istniało jeszcze gorsza opcja. Taka, że właśnie nie będzie spierdolenia z hukiem, a jedynie lekkie mrowienie pod skórą, tony i nastroje niby zmieniające się powoli, decyzje, do których większość nie ma dostępu i wiedzy o nich, a jednak ci, którzy w porę nie rozpoznają sytuacji mogą skończyć źle. To właśnie tego bardziej obawiała się Adrienne, a nie spektakularnego pierdolnięcia. Wtedy przynajmniej wiadomo skąd nadejdzie cios i jak się ustawić. Przynajmniej w polityce. Dlatego właśnie mimo faktu, że wolałaby zostać w klubie, była tutaj teraz i ze swojej pozycji, ze szklanką whisky w dłoni obserwowała kto z kim rozmawia i gdzie idą. Tak, Łowca Gównoburz. Idealne określenie.
-
Konszachty? Querida mia, ktoś jeszcze pomyśli, że coś niecnego chodzi ci po głowie. odparła śmiejąc się lekko, jednak toast oczywiście przyjęła. Obróciła się w kierunku, w którym wskazywała Conztanza i potrząsnęła głową. -
Niestety nie, czeka mnie całkowita niespodzianka. Sądząc jednak po tym jak wygląda to przyjęcie, może to być całkiem efektowna niespodzianka. Oczywiście, wstęga świadczyła o tym, że otwarcie nastąpi z pełną pompą i zadęciem. Cóż, trudno, asi es la vida, lub jak to mówią tutaj, c'est la vie.
Uśmiechnęła się szerzej na to wspomnienie. -
Naprawdę? To miłe. Swoją drogą, powinnaś mnie odwiedzić w Le Cirque, dawno Cię tam nie było. A początki... przez chwilę zastanowiła się jak odpowiedzieć na to pytanie. -
Chyba nie. Znaczy początki nie były łatwe. Wyrwano mnie z innego świata. Tutaj wciąż pamiętano dobrze zniszczenia II wojny, w Hawanie nikt o tym nie wspominał. Przyjechałam tutaj dlatego, że musiałam, a nie chciałam. Na Kubie produkowałam naprawdę dobry rum... Lata 60-te kojarzą mi się z trudnościami. W tym z nauką francuskiego. zauważyła, wspominając jak musiała sobie język łamać. Zdobyła się na szczęrą odpowiedź, ale nie widziała powodu, żeby ukrywac swoje odczucia przed Constanzą, nawet jeśli ta prawdopodobniej była do tych lat bardziej pozytywnie nastawiona. Cóż kubańska księżniczka wtedy po raz pierwszy w swoim życiu prawdopodobnie napotkała prawdziwe trudności. -
A Tobie lata 60 z czym się kojarzą? Rozmowa oraz nadchodzący kelner z przekąskami musiał na tyle rozproszyć Adrienne, że nawet nie poczuła jak ktoś przechodząc klepie ją po plecach i coś na nich przylepia. Dopiero kiedy poruszyła się by zabrać jedną z przekąsek usłyszała dziwny szelest na plecach, który był szelestem papieru. -
Moja droga czy ja coś mam... na plecach? była pewna, że pytanie brzmi głupio, niemniej obróciła się plecami do swojej towarzyszki. A kiedy mogła już spojrzeć na kartkę uniosła brwi do góry w geście zdziwienia. -
Nie widziałaś kto to zrobił? To chyba dosyć... osobliwe jak na tego typu przyjęcia? powiedziała Adrienne po czym zaczęła się rozglądać za kimkolwiek kto odchodziłby od nich szybkim krokiem, albo w ogóle zachowywał podejrzanie.
@Constanza