Connie & Adrienne - Sala Balowa

4 posters

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
SALA BALOWA, tuż przy stolikach z prowiantem
Po pierwszym tańcu (walcu)
Przejście z tego posta




   Rozeszli się przy stole, jedno w lewo, drugie w prawo. Constanza postanowiła skorzystać z chwili odpoczynku pomiędzy tańcami i odnaleźć ponownie @Adrienne Ortega. Odruchowo zerknęła na ręce wampirzycy, czy ta ma co pić, by wznieść jakiś symboliczny toast.
   — Powiedz, że zaproponowali ci honorowy spektakl —  zagadnęła trochę żartobliwie, a trochę jednak nie. Wszak Adrienne była znaną performerką, jej Cyrk mógłby dostarczyć więcej emocji niż klasyczne tańce, którymi co poniektórzy zdawali się być jakby znudzeni. Connie zupełnie tego nie rozumiała, jako że stare przyzwyczajenia tkwiły w niej głęboko. Kiedyś, w czasach dinozaurów, tańce były jedną z lepszych rozrywek.

Adrienne Ortega

Adrienne Ortega
Liczba postów : 119
Adrienne przez dłuższą chwilę stała i przyglądała się temu co dzieje się naokoło niej, obracając w palcach szklaneczkę z whisky. Była na wystarczająco wielu tego typu przyjęciach, by wiedzieć, że przy takich okazjach najlepiej trzymać się nieco na uboczu i obserwować to co się dzieje oraz zachodzące interakcje niż być w centrum uwagi, gdyż nie kończyło się to dobrze, a bycie obiektem plotek, aż do kolejnego takiego przyjęcia, to była najlżejsza konsekwencja jaka mogła się przydarzyć.
-Do tej pory nie zaproponowali mi nic poza tą szklaneczką whisky. Którą i tak sama znalazłam. odparła z przekąsem śmiejąc sie lekko. I tak, jeżeli chodzi o interesujące bodźce, to jej Cyrk zdecydowanie górował nad tym co miało miejsce tutaj. Tańce też były ciekawsze. Tutaj przychodziło się bardziej po to by trzymać rękę na pulsie i być na bieżąco ze wszystkimi najnowszymi plotkami. Adrienne też była wiekowa, choć nie tak bardzo jak jej rozmówczyni, ale chyba dusza prowadzącego show, show woman, u niej przeważał nad starą duszą.
-Spodziewam się, że przyjęcie trafia w Twoje gusta querida mia? spytała, popijając nieco whisky ze swojej szklanki.

@Constanza

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Póki co – jak najbardziej —  przyznała, stając tuż obok, ramię w ramię z Adri, tak, że obydwie mogły teraz patrzeć na parkiet i, na przykład, złośliwie komentować cudaczne ruchy młodzieży niewprawionej w tańcu. Żart, oczywiście. Tu wszyscy obserwowali wszystkich, od momentu wejścia z foyer do głównej sali, przez spacery pomiędzy innych gości, z kim rozmawiano, jak długo rozmawiano, mowa ciała podczas kontaktów z innymi, ciche wyjścia na ubocze… O to właśnie chodziło w takich bankietach. Adrienne miała głowę na karku, znała się na tej grze. — Jeden z większych mankamentów to ten brokat, który wszędzie wpada, nie mam ochoty łykać go w moim szampanie —  parsknęła, ostentacyjnie zaglądając do wysokiego kieliszka jednym okiem. Nic w nim nie pływało, tak naprawdę Constanza trochę dramatyzowała. Po prostu jej pedantyzm się odzywał. — Podoba mi się za to sklepienie. Kiedy płatki opadają nam na głowy wygląda to jak krople krwi.
To powiedziawszy, zadarła lekko głowę, co w zasadzie niewiele zmieniło w jej postacie, ponieważ Connie i tak nosiła się wyprężona jak struna, z wysoko uniesioną brodą. Pewne rzeczy były w istotach długowiecznych aż za mocno zakorzenione i uzewnętrzniały się poprzez specyficzne warunki otoczenia.
—  Toast? —  zaproponowała lekko. Adrienne mogła wybrać powód dowolnie.

@Adrienne Ortega

Adrienne Ortega

Adrienne Ortega
Liczba postów : 119
-Póki co? Spodziewasz się gwałtownego spadku poziomu, czy po prostu jesteś przezorna i nie ferujesz wyroków tak szybko? zapytała Adrienne powstrzymując się od śmiechu i pozwalając jedynie na uśmiech w postaci kącików ust uniesionych do góry. A złośliwe komentarze mogą dotyczyć nieporadnych w tańcu, jak i innych nieporadnych w różnych aspektach takiego przyjęcia. Więc tak, nikt nie powiedział, że w tej grze, gdzie wszyscy się wzajemniej obserwują, nie padną jakieś mniejsze lub większe złośliwości. I cóż Adrienne była szkolona w tego typu przyjęciach, jak je przetrwać i na co zwracać uwagę, a liczył się czasem każdy gest czy skinienie głowy, jeszcze nawet zanim zaczęła swoj wampirze życie.
Na wspomnienie o brokacie, sam chyba odruchowo spojrzała na swoją szklankę z whisky, na szczęście nic w niej nie dostrzegła. -Zapraszam do swojego Le Cirque de Horreurs. Gwarantuje ciekawsze efekty specjalne... i całkowity brak brokatu uśmiechnęła się lekko. Miała wrażenie, że jej rozmówczyni wystrój i muzyka nie przypadłyby do gustu, ale kto wie, może po prostu nie doceniała Constanzy?
-Za interesujące towarzystwo, które pozwala przetrwać przyjęcia w nieco przyjemniejszej atmosferze powiedziała po czym upiła nieco swojego trunku ze szklanki.

@Constanza

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508

Lista tańców

do otwarcia Serca Nocy

Ponieważ Scaletti byli sadystami, orkiestra musiała grać ciągle, nieprzerwanie, aż do otwarcia Serca Nocy, aby każdy mógł zatańczyć z wybranymi partnerami i zaspokoić zarówno pragnienia o namiętnym tangu, jak i powłóczystym walcu. Orkiestra grała bez wytchnienia, aby każdy nieśmiertelny zatopił się w muzyce i balu.
  1. Piazzola - Liberatango | Tango
  2. Dmitri Shostakovich - The Second Waltz | Walc
  3. Gerardo Rodriguez - La Cumprasita - Tango | Tango
  4. Hubert Giraud Sous le ciel de Paris | walc (bardzo wolny, pościelowy)

[ Lista tańców z podkładem podana dla wygody, aby każdy mógł zatańczyć np. w osobnym temacie do wybranego utworu/rodzaju tańca bez przeszkód i bez patrzenia na tempo odpisów i czasoprzestrzeń. W głównym temacie również można tańczyć, wtedy obowiązuje kolejność z listy.

WAŻNE! MG PROSI UCZESTNIKÓW BALU O RZUT KOŚCIĄ K20 W TYM TEMACIE



Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Connie na pierwsze pytanie nie odpowiedziała na głos, lecz bardzo wymownie uniosła brwi na tę drugą sugestię – czyli że jeszcze było za wcześnie aby komentować, jeszcze wszystko się mogło koszmarnie spierdolić. Zawsze istniało takie ryzyko na imprezach, w których chodziło w gruncie rzeczy o politykę. W jednym miejscu zbierały się całe kilkupokoleniowe rodziny, z bagażami różnorakich historycznych niesnasek z innymi rodami, a czasami poróżnione nawet wewnętrznie. Każdy, kto przychodził na bankiety takiego rodzaju, był w głębi ducha odrobinę łowcą gównoburz. Każdy tylko czekał na to, kto i kiedy się wyrwie, kto pierwszy ośmieszy, jaki skandalik wypłynie na powierzchnię. Ten, kto mówił, że go to nie obchodzi, kłamał.
— Za stare konszachty i przyjaźnie — zawtórowała jej Constanza. — Mmm, słyszałaś właściwie coś więcej o Sercu? Tym tam, za wstęgą? — pokazała palcem drzwi za czerwoną szarfą, która o dziewiątej miała zostać uroczyście przecięta jak przy otwarciu nowego centrum handlowego albo przystanku autobusowego na głębokiej słowiańskiej wsi, z ceremonią kropienia wodą święconą i z orkiestrą z ochotniczej straży pożarnej. — Kiedy o tym powiedzieli, natychmiast skojarzyły mi się pierwsze lata twojego Le Cirque. Sześćdziesiąty-któryś… Lubiłam ówczesną muzykę. Podziwiam, że twój biznes stoi już tyle lat, nawet jeśli ze zmienioną formułą. Nie tęsknisz czasami za początkami? — spytała z lekkim uśmiechem. Adrienne zawsze wydawała się Constanzie bardzo postępowa, ale Moreau zawsze miała na uwadze to, że Kubanka była przede wszystkim artystką, potrafiła roztaczać pozory. Może w rzeczywistości była bardziej sentymentalna niż na to wyglądała z zewnątrz.
Jeszcze nie zaczęli grać tanga, dopiero się do niego przygotowywano. Pojawili się natomiast kelnerzy, którzy podchodzili do każdego z osobna i częstowali wampiry oraz wilkołaki jakimiś drobnymi kolorowymi przekąskami. Jeden z nich przechodził obok gości zgromadzonych przy stoliku i właśnie zmierzał w stronę Connie i Adrienne.

Adrienne Ortega

Adrienne Ortega
Liczba postów : 119
To była prawda, jednak istniało jeszcze gorsza opcja. Taka, że właśnie nie będzie spierdolenia z hukiem, a jedynie lekkie mrowienie pod skórą, tony i nastroje niby zmieniające się powoli, decyzje, do których większość nie ma dostępu i wiedzy o nich, a jednak ci, którzy w porę nie rozpoznają sytuacji mogą skończyć źle. To właśnie tego bardziej obawiała się Adrienne, a nie spektakularnego pierdolnięcia. Wtedy przynajmniej wiadomo skąd nadejdzie cios i jak się ustawić. Przynajmniej w polityce. Dlatego właśnie mimo faktu, że wolałaby zostać w klubie, była tutaj teraz i ze swojej pozycji, ze szklanką whisky w dłoni obserwowała kto z kim rozmawia i gdzie idą. Tak, Łowca Gównoburz. Idealne określenie.
-Konszachty? Querida mia, ktoś jeszcze pomyśli, że coś niecnego chodzi ci po głowie. odparła śmiejąc się lekko, jednak toast oczywiście przyjęła. Obróciła się w kierunku, w którym wskazywała Conztanza i potrząsnęła głową. -Niestety nie, czeka mnie całkowita niespodzianka. Sądząc jednak po tym jak wygląda to przyjęcie, może to być całkiem efektowna niespodzianka. Oczywiście, wstęga świadczyła o tym, że otwarcie nastąpi z pełną pompą i zadęciem. Cóż, trudno, asi es la vida, lub jak to mówią tutaj, c'est la vie.
Uśmiechnęła się szerzej na to wspomnienie. -Naprawdę? To miłe. Swoją drogą, powinnaś mnie odwiedzić w Le Cirque, dawno Cię tam nie było. A początki... przez chwilę zastanowiła się jak odpowiedzieć na to pytanie. -Chyba nie. Znaczy początki nie były łatwe. Wyrwano mnie z innego świata. Tutaj wciąż pamiętano dobrze zniszczenia II wojny, w Hawanie nikt o tym nie wspominał. Przyjechałam tutaj dlatego, że musiałam, a nie chciałam. Na Kubie produkowałam naprawdę dobry rum... Lata 60-te kojarzą mi się z trudnościami. W tym z nauką francuskiego. zauważyła, wspominając jak musiała sobie język łamać. Zdobyła się na szczęrą odpowiedź, ale nie widziała powodu, żeby ukrywac swoje odczucia przed Constanzą, nawet jeśli ta prawdopodobniej była do tych lat bardziej pozytywnie nastawiona. Cóż kubańska księżniczka wtedy po raz pierwszy w swoim życiu prawdopodobnie napotkała prawdziwe trudności. -A Tobie lata 60 z czym się kojarzą?
Rozmowa oraz nadchodzący kelner z przekąskami musiał na tyle rozproszyć Adrienne, że nawet nie poczuła jak ktoś przechodząc klepie ją po plecach i coś na nich przylepia. Dopiero kiedy poruszyła się by zabrać jedną z przekąsek usłyszała dziwny szelest na plecach, który był szelestem papieru. -Moja droga czy ja coś mam... na plecach? była pewna, że pytanie brzmi głupio, niemniej obróciła się plecami do swojej towarzyszki. A kiedy mogła już spojrzeć na kartkę uniosła brwi do góry w geście zdziwienia. -Nie widziałaś kto to zrobił? To chyba dosyć... osobliwe jak na tego typu przyjęcia? powiedziała Adrienne po czym zaczęła się rozglądać za kimkolwiek kto odchodziłby od nich szybkim krokiem, albo w ogóle zachowywał podejrzanie.

@Constanza

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
Pokiwała głową ze zrozumieniem. Rzeczywiście, przy takim postawieniu sprawy, rzeczywiście wspomnienia mogły być dość gorzkie. Budowa swojego życia od nowa, zostawienie za sobą osiągnięć oraz dobytku rzadko kiedy bywały łatwe, zwłaszcza jeśli ktoś dokonywał wyboru za ciebie. Dlatego też Connie uśmiechnęła się łagodnie do Adrienne, troszkę jakby przepraszająco, z miną winowajcy, że spytała o tak wrażliwy temat. Z drugiej strony, Adri chyba nie poczytała tego za obrazę, co Renatę bardzo ucieszyło. Obydwie miały już swoje lata, pewne strapienia ich długich żyć miały już szansę zostać przepracowane. Życie toczyło się dalej.
— Hmmm. Trochę z szaleństwem, zmianami społecznymi, sama wiesz… — Rewolucja światopoglądowa, całkowicie nowe gatunki muzyki, subkultury, narkotyki, i tak dalej, i tak dalej. — Ale też zimna wojna — dodała już poważniej. — To był dla mnie czas dość… intensywnej pracy — zadumała się na moment. Nieco mechanicznym ruchem, bezwiednie, przyjęła od kelnera żelek, nawet się nie zastanawiając, co z nim robi. Pomiętosiła go trochę w dłoni, nadal bujając myślami gdzieś w przeszłości. O tak, lubiła tamte czasy. Dobrze im się wtedy żyło i dobrze wyglądali w ówczesnej modzie.
Z tejże właśnie zadumy wyrwała ją towarzyszka, prosząc o sprawdzenie swoich pleców. Niezwykle osobliwa prośba, ale rzeczywiście, komuś udało się spłatać Adrienne psikusa rodem ze szkoły podstawowej. Renata aż parsknęła śmiechem, chociaż nie było to prawdziwe rozbawienie. Raczej zaskoczenie zmieszane trochę z zażenowaniem.
— Ktoś wpuścił dzieci na imprezę dla dorosłych? — zmarszczyła brwi. Pytanie było oczywiście retoryczne. Sama Renata rozejrzała się dookoła. — Nie mogę rozczytać tego pisma… co to jest? — poprosiła o przeczytanie na głos tekstu z notki.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 781
Post osadzony dzieje się po wszystkich wątkach na evencie: tych zakończonych i niedokończonych. Nie wpływa na zagrożenie życia postaci: jej jakąkolwiek krzywdę psychiczną czy fizyczną. Nie blokuje również bilokacji. Jest wyłącznie informacją, którą gracze mogą, ale nie muszą wykorzystać.

Zabawa trwała w najlepsze. Zarówno na górze jak i na dolnych poziomach obiektu toczyły się rozmowy, tańce i wszystko to, co aktualnie zajmowało umysł istot nadnaturalnych. Nic nie zwiastowało katastrofy, a rzeczone żelki i ciasteczka - stanowiły wyłącznie miły dodatek do całej zabawy: nikogo nie miały prawa otruć ani zaszkodzić w żaden inny sposób. Jedynym zaskoczeniem mogło być spięcie sieci elektrycznej, które doprowadziło do chwilowej, góra minutowej utraty prądu. Zgasły światła, nagłośnienie - wszystko co “żywiło” się energią elektryczną. Wtem po zaciemnionej sali rozszedł się odgłos - przypominał uderzenie tudzież upadek czegoś bądź kogoś na podłogę - dokładnie na główny parkiet, po którym tańczyli nadnaturalni – potem wrócił prąd.
Oczom wszystkich zebranych na sali głównej (balowej) miał ukazać się trupek: dla jednych człowiek nieznany, innych – przede wszystkim z rodu organizatorów bankietu: Tomas, prawa i lewa ręka samego Szczęściarza.
Ciało było pocięte w... Nazwijmy to finezyjny sposób: rana na szyi, wzdłuż rąk i na brzuchu. Całość przypominała rany tysiąca cięć. Niechlujnie rzucony mężczyzna wypuścił z dłoni coś na wzór klucza.
- Drogie Panie... Drodzy Panowie – Mili wszyscy! Radujcie się bankietem miast niszczyć moje dzieło! Niech to ciało będzie Wam przestrogą. Powiadam Wam: nie rujnujcie mojej sztuki, bo ja i tak ją dokończę! - w nagłośnieniu głównej sali – i zapewne tym na dole, z którego korzystał DJ, rozbrzmiał się donośny męski głos. Jego właściciela nigdzie nie było widać, ale kto wie - może był blisko? Ten sposób morderstwa i paranoja w głosie. Czy mógł to być morderca z Paryża? Czy w ten sposób sprawdziła się wiadomość, którą Sahak swego czasu wysłał do Szczęściarza?
Po przemowie głos umilkł. Wszystko tak jakby pojawiło się szybko i zniknęło szybko: wróciło do... Względnej normy z dodatkiem trupa?

Adrienne Ortega

Adrienne Ortega
Liczba postów : 119
Akurat czas zaraz po przymusowym przyjeździe do Paryża był chyba najcięższym w dość długim życiu Adrienne. Zaczynanie od nowa w całkiem odmiennej rzeczywistości nigdy nie jest proste. Ale wampirzyca nie narzekała za bardzo głównie dlatego, że była to chyba jedyna trudna dekada w jej życiu. A mimo utraty wielu dóbr i tak nie przyjechała z pustymi rękami. Środki materialne przywiezione przez pół świata na przykład w postaci diamentów czy papierów wartościowych zdecydowanie ułatwiły jej start i zakupienie miejsca, w którym obecnie znajduje się jej klub. Najgorszy był w tym wszystkim fakt, że jej wyprowadzka odbyła się pod przymusem. Co by nie mówić jednak nie skończyła źle, a można powiedzieć, że mimo, że nie wróciła do swojej dawnej pozycji to jednak lądowanie miała całkiem miękkie.
-Ja akurat na tym... hmm szaleństwie i zmianach społecznych dobrze wyszłam. Szczególnie, że dostarczałam to co akurat ludzie potrzebowali. W sumie dalej to robię, choć dla bardziej specyficznej grupy. zauważyła. Tak włąśnie siebie widziała i to zarówno w roli iluzjonistki jak i właścicielki klubu - jako dostarczycielki zabawy i odmiennej rzeczywistości dla tych, którzy tego pragną.
Adrienne zdawała sobie sprawę, że jej prośba jest nieco osobliwa, mogła mieć tylko nadzieję, że Constanza nie poczyta jej tego za złe. Z drugiej strony dużo gorzej by wyglądało, jakby musiała przybrać dziwne pozy w próbach oderwania tej kartki z pleców. Miała wrażenie, że wybrała mniejsze zło.
-Dzieci? Raczej kogoś o wyjątkowo dziecinnym poczuciu humoru. prychnęła. O ile nie miałaby nic przeciwko odrobinie zabawy, takiej nieplanowanej na tym przyjęciu to na pewno nie w taki prymitywny sposób.
-Niespecjalnie jest tutaj co czytać. Uśmiechnięta twarz i strzałka nakierowana do góry. Nie mam pojęcia co to ma oznaczać. rzuciła pytające spojrzenie na Constanzę, choć odpowiedzi twierdzącej się nie spodziewała.

@Constanza

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Właśnie dlatego Connie żałowała trochę, że nikt nie zaproponował Adrienne gościnnych występów na tej imprezie. No… może kuglarstwo i akrobacje z dreszczykiem nie do końca pasowały do obecnej atmosfery, tuż po zaczęciu balu, gdy wszystkie kobiety nadal paradowały z pięknie zaczesanymi włosami, mężczyźni z zapiętymi na wszystkie guziki koszulami i ciasnymi krawatami, ale i jedno i drugie – to znaczy i włosy i odzienia, a w związku z tym obyczaje – zwykle ulegały rozluźnieniu, gdy wjeżdżały substancje twardsze niż alkohol. A, nie oszukujmy się, zawsze wjeżdżały, czy to na stole, czy pod stołem. Constanza była w stanie wyobrazić sobie, że późną nocą, w przedświcie, orkiestra zostaje zmieciona ze sceny a zamiast tego wkracza kubańska księżniczka ze swoim drastycznym spektaklem. Jaka szkoda. Będzie musiała podsunąć tę propozycję organizatorom kolejnej imprezy.
Kobieta nachyliła się lekko nad kartką i zmarszczyła brwi. Potem, oczywiście w całkiem naturalnym odruchu, podążając za strzałką do góry, zadarła głowę i potoczyła oczami po suficie.
— Chodzi o ten podwieszany kobierzec z róż? Coś zwisa z żyrandola? — parsknęła. A może… och nie. — Adrienne, piękności, zechciej się obrócić jeszcze raz, pokaż mi swoje włosy, na wszelki wypadek.
Oby to nie był jakiś głupi żart dwuetapowy, gdzie kartka na plecach pokazuje na, no nie wiem, gumę do żucia wtartą w piękne czarne pukle. Renacie aż głupio było, że w ogóle o tym pomyślała, chyba odezwała się w niej wewnętrzna iskierka wywrotowca.

Adrienne Ortega

Adrienne Ortega
Liczba postów : 119
To w sumie byłby całkiem niezły pomysł. Choć Adrienne nawet chyba nie przyszło do głowy, że coś takiego mogłoby się wydarzyć. Sama była zdania, że tworzona przez nią sztuka była niszowa, dla prawdziwych koneserów, a tych znowu nie było tak wielu, nawet wśród wampirów. Choć oczywiście jakby została poproszona to nie odmówiłaby i z całą przyjemnością by wystąpiła. Szanse na pewno by wzrosły gdyby to jej własny ród był organizatorem tego przyjęcia, a tak to jednak nie liczyła na zbyt wiele. Choć gdyby przyszło co do czego na pewno zrobiłaby spektakl z takich rozmachem, że zrobiłby wrażenie nawet na wampirach oraz wilkołakach. Cóż, może następnym razem jeśli Constanzy się poszczęści. A twardsze substancje pod lub na stole? Co tu dużo mówić, zawsze pomagają.
Kiedy Constanza uniosła głowę do góry, Adrienne podążyła za nią i również spojrzała w górę, jednak tam raczej nie udało się znaleźć nic ciekawego. -Nie mam pojęcia, co może sugegować ta buźka. Na sugestie o tym, że coś mogła być we włosach, Adrienne z pewnym przerażeniem obróciła się powoli tak, by Constanza mogła się jej przyjrzeć. -To by musiał być żart jakiegoś średnio rozgarniętego dziecka. Mam szczerą nadzieję, że takich, ani żadnych innych dzieci tutaj nie ma. odparła z pewnością siebie w głosie.

@Constanza

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Biologicznych raczej nie… — parsknęła Connie, w myślach natomiast dopowiadając sobie resztę: że mentalne dzieci owszem, były tutaj, chociażby w rodzinie organizatorów. Powiedzmy, że reputacja wyprzedzała niektóre wampiry, zwłaszcza te młodszego pokolenia.
Constanza pozwoliła Adri usiąść normalnie. Jej włosy wyglądały nieskazitelnie tak jak wcześniej, żadnej gumy, żadnego innego jedzenia. Wtedy Connie przypomniała sobie o żelku, który dostała od kelnera. Wzięła ze stołu jednorazową chusteczkę i z jej pomocą, by nie pobrudzić sobie palców, rozdarła miśka na dwie połowy. W środku była jakaś karteczka, toteż wampirzyca rozwinęła ją i przeczytała, słodkość natomiast zwinęła w kulkę w chusteczce i położyła na stole. Żelek przyszedł „nago”, bez żadnej ochronnej folijki, cholera wie, kto go wcześniej macał. To raz. Dwa, zwyczajnie nie miała w tej chwili ochoty na słodkości. Denerwowała się czymś, ciągle zerkała gdzieś na boki, miała ściśnięty żołądek.
— „Odwróć się, a może zauważysz Szczęście” — przeczytała na głos. Potem spojrzała na Adrienne i uniosła bardzo wymownie brwi. No też im się gałganom na durne żarty zebrało, co to kurwa było, przedszkole? Mimo to Connie odwróciła się za siebie, a że akurat za plecami miała nic innego tylko stoły bufetowe i gołą ścianę, to „prawem niespodzianki”, to co ujrzała za swoimi plecami a czego ujrzeć się „nie spodziewała”, miało zostać jej „szczęściem”.
Tak się złożyło, że była to taca z eleganckimi, pękatymi kieliszkami różowego ginu z lemoniadą. No, szczęście, faktycznie. Sięgnęła po jeden.
— Gdybyś dostała taką karteczkę, co spodziewałabyś się zobaczyć? — zagadnęła wesoło. Plik banknotów, paczkę przednich cygar, nowe sportowe auto a może jakąś przystojną osobę, płci dowolnej, w negliżu, obwiązaną wstążeczką i kokardką, do prywatnego użytku…? Czym tak naprawdę było szczęście dla nich, które żyły wiecznie i mogły mieć wszystko...?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Adrienne Ortega

Adrienne Ortega
Liczba postów : 119
Biologiczne dzieci były na tyle irytujące, że Adrienne starała się ich unikać i gdyby miała informacje, że z jakiegoś powodu będą one na przyjęciu to pewnie dwa razy by się zastanowiła czy naprawdę warto tutaj przychodzić. Z wampirami, które miały poniżej setki czasami było już wystarczająco irytująco, one czasem zachowywały się jak dzieci, ale chyba do takich dziecinnych zachowań nie byłyby zdolne, prawda?
Siedziała spokojnie aż Constanza nie skończyła przeglądu jej włosów, na szczęście okazało się, że najgorszy scenariusz jaki przypuszczała jej rozmówczyni, że mógł się wydarzyć, nie miał miejsca. Gdyby było inaczej Adrienne zdecydowanie by się wściekła.
Potem jedynie przyglądałą się uwaznie żelkowi, który w dłoniach trzymała Constanza i go rozdzierała. Dosyć nietuzinkowe podejście, by użyć żelków, jednak bez żadnej ochrony, nie było chyba najlepszym pomysłem je zjadać, kto wie przez ile par rąk przeszedł on wcześniej. Zauważyła jednak nerwowe zachowanie swojej towarzyszki.
-Wszystko w porządku? powiedziała z ciepłym, jak na siebie, uśmiechem. Słysząc to co zawierał s sobie zwitek papieru wyjęty z żelka pokręciła głowa. -Widać, że dziś ktoś ma wyraźny nastrój na wypisywanie wyjątkowo dziecinnych wiadomości kierowana słowami Contanzy najpierw spojrzała na tacę, z której również wzięła drinka. Potem przez chwilę zastanowiła się nad słowami -Najprawdopodobniej nagą kobietę lub mężczyznę, z którą można by zaznać przyjemności cygara mogła nabyć sama, na pieniądze nie narzekała, miała również samochód, który bardzo lubiła. -A Ty, querida mia?

@Constanza

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Szczęście Constanzy wcale nie znajdowało się za jej plecami. Nie miało ani formy wymyślnego koktajlu alkoholowego z warstewką brokatu, ani koreczków z koziego sera z pajęczyną wytrawnej, niebieskiej pleśni, ani malutkich ruloników de volaille w chrupiącej panierce. A już na pewno nie był nim rozdarty na pół misiek z jakąś głupią wiadomością w środku, którą można było się zakrztusić, gdyby łapczywie wsadziło się żelka do gęby, bez uprzedniego podniesienia go pod światło (nie oszukujmy się, kto w taki sposób jadł żelki? Nikt, oto odpowiedź).
Nie.
Szczęście Constanzy stało pod sceną, witało gości, nadzorowało, czy wszyscy wybornie się bawią i opierało się zalotom jakiejś małej Azjatki. Tego jednak Adrienne wyznać nie mogła, ten fakt był zbyt prywatny. Za bardzo „odsłaniał brzuch” Constanzy na pastwę niebezpiecznych drapieżników. A w końcu tych, których się kochało, należało chronić za wszelką cenę, czyż nie…?
— A tutaj być może cię zaskoczę, mamy podobny gust, wybrałabym podobnie — odparła na to, przywdziewając na usta porozumiewawczy uśmieszek. Nie była to co prawda próba podrywu, akurat ze strony Constanzy Adrienne mogła czuć się bezpieczna. Z dawnych spotkań Kubanka mogła pamiętać, że Dracula była raczej stateczną osobą, miała syna i córkę i bardzo była zaangażowana w pracę na rzecz swojej rodziny. Z obycia bardzo wyniosła i chłodna, Connie nie dopuszczała do siebie wielu osób i nie otaczała się wachlarzem kochanek i kochanków. W ogóle z nikim poza Silvanem Zimmermanem nie pokazywała się publicznie i nie epatowała otwarcie uczuciami.
Wniosek? Albo Constanza sobie łagodnie żartowała, albo mówiła o kimś bardzo konkretnym.
— Adrienne-jan nazwała Ortegę armeńskim przyrostkiem oznaczającym ciepłe uczucia, sympatię — jeszcze jeden mały toast, zanim ucieknę; bal dopiero się zaczął, życzę ci, żebyś „znalazła szczęście”, pięknych pań i panów nam obrodziło, do koloru, do wyboru — zaśmiała się elegancko. — Baw się, jakby jutra miało nie być, Hermosa mía, zobaczymy się później, dobrze? Wybaczysz mi? Zaczynają grać tango, serce mi nie pozwala przegapić, to jeden z moich absolutnie ulubionych tańców.
Płomienny i namiętny niczym wrząca, karaibska krew Adrienne.


[ KONIEC? ]




_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach