10 X 2022 Egon & Shin

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 234
Minęło już naprawdę dużo czasu, odkąd ostatni raz porządnie się posilił. Z głodu powoli zaczynał tracić zmysły i chociaż długo się przed tym wzbraniał, nie miał innego wyjścia. Musiał samodzielnie zapolować. Nie mógł powiedzieć nic Claude, nie miał nikogo kto zrobiłby to za niego.

 Była już późna noc, gdy chłopak wybrał się w miasto. Jeden cel, znaleźć jak najbardziej odludne, osłonięte miejsce, by zaciągnąć tam ofiarę i później się pożywić. Po długim czasie tułaczki po mieście, trafił do obszernego parku. Pełno było w nim ścieżek, ale nie brakło też roślinności w której można było się schować. Problemem jednak był fakt, że nie było tu żywej duszy.

- Chyba muszę iść dalej... - westchnął cicho dam do siebie i już miał się odwrócić, gdy kątem oka zauważył kogoś. Wygląda na to, że nie tylko on wybrał się na nocny spacer. Szkoda tego nieszczęśnika. Jak w transie ruszył w kierunku nieznajomego, a gdy był blisko, złapał mężczyznę za ramię i z cichym "przepraszam" spróbował zaatakować.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
No trochę był wkurzony. Wziął się zabrał na clubbing w wersji light licząc, że znów natrafi na pewną dziewoję. Nic specjalnego, ale była łatwa i nie pilnowała specjalnie drinków. No ale ważne było to, że jej krew była AB. Według Egona nie było lepszej. No a do tego wszystkiego była jeszcze jakimś eko-świrem i musiał przyznać, że była wyjątkowo smaczna. Może dlatego Cadieux zdecydował się jej nie „osuszać” do końca. I tak nie miała nic pamiętać po tabletce, a miejsce po wkłuciu kłów łatwo można było zamaskować niby malinkami. Które w przypadku Egona wychodziły dużo gorzej, no ale co poradzi? Tak już miał i tyle.
Tym razem jej nie znalazł, nawet przeszedł kilka klubów po kolei. Nie był głodny co prawda, ale miał nadzieję dzisiaj na rozpieszczenie swoich kubków smakowych. Co gorsza musiał wrócić po swój motocykl, który zostawił przy pierwszej knajpie. Miał przy okazji szczerą nadzieję, że ktoś już mu zdążył zarąbać kask. Akurat miałby pretekst, żeby kupić sobie nowy.
Tak czy siak postanowił sobie skrócić nieco dystans i przejść przez park. Nie będzie przecież zapierdzielał jak ta sierota naokoło. Nie wyróżniał się zbytnio od typowego młodego Paryżanina wracającego z jakiejś potupajki. Miał na sobie czarną kurtkę, biały T-shirt, czarne jeansy i biało-czerwone najeczki. Nic specjalnego.
Zajęty własnymi myślami nie zareagował w porę i dał się jak ostatni frajer złapać za ramię. Chociaż… chyba miał do czynienia z większym frajerem skoro ten przy swoim ataku mówił „przepraszam”. No tego jeszcze nie grali.
-Weź spierdalaj- burknął i odepchnął typa. Na szczęście był silniejszy. Miał nadzieję, że koleś sobie odpuści i zniknie w ciemnościach. Nie miał ochoty na walkę, szczególnie na terenach neutralnych.

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 234
Odepchnięty chłopak cofnął się kilka kroków, zaciskająpc dłonie w pięści. Lepszej okazji chyba nie znajdzie, a głód był nie do wytrzymania. Zebrał w sobie całą odwagę i nie odszedł, pomimo agresywnej odpowiedzi nieszczęśnika. Musi zadziałać szybko i za chwilę będzie po wszystkim. Oczy Shina zaświeciły na niebiesko, ostre pazury wysunęły się z palców A zęby zostały zastąpione walczyli kłami. Teraz nie było już odwrotu. Nie może pozwolić odejść nieznajomemu po tym jak zobaczył go w tej formie. Jako wilkołak był szybszy i silniejszy od człowieka. Z pewnością sobie poradzi, musi. Nie czekając dłużej, rzucił się na mężczyznę, atakując go pazurami. Głód wyzwalał w nim agresję, zachowując szczątkowe ilości samokontroli.



*po rozmowie z adminem, Shin dostał "pozwolenie" na użycie jeszcze formy pośredniej jako że jest świeżo po utracie stada. Jeśli szybko nie znajdzie nowego formą tą zniknie

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Widać dzisiaj nie był jego szczęśliwy dzień. No a wiadomo, nieszczęścia chodzą parami. Nie dość, że nie przydybał dzisiaj swojego „deseru” to jeszcze napatoczył się na jakiegoś agresywnego typiarza. Liczył co prawda, że ten odpuści po tym jak został odepchnięty i zniknie z powrotem w krzakach, żeby poczekać na kolejną ofiarę, ale nie, to by było zbyt piękne. Zamiast tego miał przed sobą wilkołaka. Tylko tego brakowało.
-Daję słowo, te pchlarze robią się coraz głupsze- westchnął ciężko. Nie żeby on sam należał do najmądrzejszych istot, ale miał tyle oleju w głowie żeby nie polować na bezczelnego na terenach neutralnych. Tak samo wcale nie miał ochoty wdawać się w bitkę z jakimś kundlem, ale w sumie… skoro już zaatakował to chyba miał prawo się bronić?
Egon na wszelki wypadek wysunął swoje wampirze kły. Nie miał akurat żadnej broni przy sobie, czego właśnie wyjątkowo żałował. Miał nadzieję, że jednak nie będzie zmuszony do ostateczności i nie będzie musiał ich użyć. Trochę się brzydził gryźć kundle.
Widząc, że nieznajomy spina się do ataku, Egon odskoczył nieco w tył. Wyglądało na to, że zdrowy rozsądek u przeciwnika… zresztą jaki zdrowy rozsądek. Psisko sfiksowało i tyle. Wampir nabrał jeszcze nieco dystansu i na moment spuścił wzrok z wilkołaka, żeby rozejrzeć się za czymś czym można by elegancko zgasić światło agresorowi. Coś mu mówiło, że tylko w ten sposób da radę zakończyć tę potyczkę. Mógłby też uciec, ale… obawiał się, że niezajomy mógłby pobiec za nim i o ile w parku było pusto, tak poza nim już mogliby się władować na jakąś publikę, a tego tym bardziej nie chciał. Był grzecznym wampirkiem, okej?

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 234
Gdy tamten odskoczył, Shin zaatakował ponownie. Nie mógł już odpuścić. Nieznajomy zobaczył go w pośredniej wilczej formie, a dokuczliwy głód nie pozwalał mu zawrócić. Pewnie będzie tego długo żałował, jednak musiał przetrwać. Ze wszystkich rzeczy na świecie, śmierci bał się najbardziej. A jeśli nie zaspokoi żołądka, niechybnie umrze. Wykorzystał moment, gdy jego ofiara odwróciła wzrok i skoczył na niego. Chciał go powalić na ziemię i zakończyć to co zaczął. Czuł, że traci zdrowy rozsądek. Nie zwracał uwagi na szczegóły wyglądu nieznajomego A już tym bardziej nie patrzył na jego zęby. W mniemaniu Shina takie drobiazgi były kompletnie nieistotne, przecież za chwilę zakończy jego istnienie. Nie miał pojęcia, że ma do czynienia z wampirem. On nawet nie wiedział o ich istnieniu. Cała jego wiedza sprowadzała się do tego, czego nauczył go niegdyś Scott, jego były alfa.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Gdyby tylko rozglądał się za czymś czego mógłby użyć do spacyfikowania wilkołaka, to zapewne dałby radę jeszcze jakoś uskoczyć. Problem polegał na tym, że Egonowi wpadło do głowy, żeby to zajście jeszcze nagrać, tak na wszelki wypadek. Dupochron zawsze warto mieć. To jednak wymagało od Egona większej koncentracji. Wiadomo kliknąć w odpowiednie miejsca wcale nie jest tak łatwo, co nie? Całe szczęście, że zdążył, szkoda tylko że zaliczył przy okazji glebę, co pewnie nieco podniszczyło jego dzisiejszy strój. Jeszcze trochę i serio będzie musiał chodzić w tamtej paskudnej zielonej kurtce. Czemu on jej jeszcze nie wyrzucił, albo nie oddał. Serio musiał zwariować.
Na razie jednak miał inny problem na głowie. Przedramieniem lewej ręki oparł się o szyję nieznajomego, tak, żeby przypadkiem go nie użarł swoimi paskudnymi ząbkami. Użył przedramienia głównie dlatego, że w dłoni mocno trzymał swój telefon. Prawą ręką zaś spróbował przygrzmocić kundlowi w ucho i równocześnie użył nogi, żeby typa z siebie zepchnąć. No nie znają się tak dobrze, żeby się tak spoufalać co nie?
W międzyczasie kiedy zeszli już do parteru Egon znalazł to czego szukał. Piękny kamień, akurat ładnie leżący w dłoni. No nic więcej mu do szczęścia nie było potrzebne. Wampir zacisnął na nim swoją dłoń i w razie potrzeby był gotów jeszcze raz przygrzmocić w łeb wilkołaka. W ogóle jakiś świr mu się trafił jak nic. Może jednak wampirów też się dotyczyła rada, żeby nie chodzić przez nieoświetlony park po zmroku? Aż pożałował, że jednak nie poszedł naokoło.

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 234
Pierwotny instynkt i agresja spowodowana głodem, coraz bardziej przejmowała kontrolę nad młodym Japończykiem. W tej chwili nie myślał o tym, że mężczyzna którego zaatakował, zachowuje się nadzwyczaj spokojnie i bez paniki. Teraz liczyło się tylko to by zaspokoić głód. Warknął na nieznajomego, gdy ten go odepchnął. Dwa niebieskie punkty, świeciły intensywnie w półmroku, a Shin szczerzył zęby na ofiarę. Krótką chwilę stał w bezruchu, obserwując, po czym ponownie skoczył na nieznajomego. Złapał się jego kurtki, przy okazji niszcząc ją pazurami. Tym razem nie da się tak łatwo odepchnąć. Musi jak najszybciej zaspokoić głód.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Egon nagrywał jeszcze chwilę mając nadzieję, że im dłużej będzie trwać ten filmik tym więcej będzie na nim widać. Chociaż szczerze mówiąc nie skupiał się zbytnio na tym, żeby coś było widać. Bardziej był zajęty tym, żeby nie wypuścić telefonu z ręki i w jakiś idiotyczny sposób nie stać się przekąską dla wilkołaka. To by było trochę żałosne z jego strony, nie? Wykorzystał chwilę kiedy znów się rozdzielili. Zerknął na ekranik telefonu czy udało mu się złapać to na wideo.
Kiedy nieznajomy zaatakował ponownie, Egon znów spróbował zrobić unik. Zareagował jednak zbyt późno. Na szczęście nic mu się nie stało, ale strata kurtki uderzyła w czułe struny Cadieux.
Wampir nawet nie skończył nagrywania tylko byle jak wepchnął urządzenie do kieszeni i ruszył dać nauczkę pchlarzowi. Tym razem już go nie odpychał, zamiast tego kiedy przeciwnik ponownie ruszył w jego kierunku z pazurami, lewą ręką złapał go za nadgarstek, wykręcił ją nieco i prawą ręką pchnął mocno w łokieć, oczywiście w stronę przeciwną niż ten powinien się zgiąć. Ot, liczył na to, że usłyszy specyficzny trzask, czasami ten dźwięk działał uspokajająco. Niezależnie od tego czy mu się to udało czy nie. Puścił rękę Azjaty i wystosował cios w okolice nerek, powodzenia w znaczeniu terenu kundlu.
Złość napędzała Egona i wszystko wskazywało na to, że zamierzał kontynuować walkę. Tym razem jednak nie próbował jedynie unikać ataków wilkołaka a sam wyszedł z inicjatywą.

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 234
Kolejny atak nie poszedł już tak łatwo. Nieznajomy przestał się jedynie bronić i przeszedł do ofensywy. Shin był bardzo niedoświadczony, więc mężczyzna nie musiał się jakoś bardzo starać. Trzask kości i skowyt bólu dało się słyszeć bardzo wyraźnie. Złamana ręka nieco otrzeźwiła Japończyka, jednak wciąż nie chciał się wycofać. Nie miał żadnych szans w tym starciu, nawet w pośredniej formie, co potwierdził kolejny cios w okolicę nerek. Upadł na ziemię, kuląc się przez chwilę. "To nie może się tak skończyć" myślał, starając się uspokoić i wstać. Ujawnił się przed nim, a jeśli ten odejdzie, narazi się na odkrycie. Mimo niesprawnej jednej ręki, ponownie spróbował zaatakować, tym razem celując w szyję. Jeśli uda mu się trafić, będzie po wszystkim. Taką przynajmniej miał nadzieję.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Wyraźny trzask i skowyt w pewnym sensie usatysfakcjonował Egona. Na tyle by nie próbować pozbawiać życia tego durnowatego futrzaka. Głupie to takie się pałęta po Paryżu, niech się jeszcze nacieszy życiem.
Widząc kolejny atak, tym razem bardziej niezgrabny niż wcześniej. Wampir nie miał zbytniego problemu z uniknięciem pazurów. Doskonale było widać gdzie Azjata próbuje uderzyć, nic finezyjnego. Po tym jak umknął przed wilczymi pazurkami, wampir wykonał zgrabny kopniaczek w kolanko, tak żeby typ zszedł do parteru, a potem jeszcze poprawił kopniaczkiem w splot słoneczny. Powinien mieć chwilę spokoju, a jeśli przeciwnik postanowił się rozpłaszczyć na glebie, to na wszelki wypadek docisnął go swoją stópką w najeczkach do ziemi. Tak żeby przypadkiem typowi nie przyszło do głowy uciekać. Niby wilki nie były jego problemem, ale ta jedna z dwóch jego szarych komórek czasem pracowała. Na tyle by wiedzieć, że oszalały wilkołak biegający samopas po Paryżu to nic dobrego.
-Leżeć- burknął w kierunku nieznajomego. -Im mniej się będziesz szarpać tym mniej będzie boleć- zastrzegł jeszcze, chociaż nie miał nic przeciwko dalszej szarpaninie. Taki zdeterminowany worek treningowy nie zdarza się często.
Korzystając z chwili spokoju wyciągnął z powrotem telefon. Tym razem już całkiem skończył nagrywać film, a zaraz wywołał okienko z wiadomościami tekstowymi i nastukał informację dla Tahiry. Miał nadzieję, że szybko odbierze. Nie będzie tu sterczał całą noc. Poza tym zawsze istniało ryzyko, że ktoś się tutaj zaraz napatoczy, a tego to już w ogóle by nie chciał.

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 234
Nie było zaskoczeniem, że ktoś nie zaznajomiony z walką, w starciu zbierze baty. Więc po dwóch kolejnych ciosach, Shin leżał jak deska na asfalcie, z trudem łapiąc oddech. Nieuszkodzoną ręką, nieporadnie starał się odepchnąć nogę nieznajomego, który dociskał go do ziemi,chociaż niewiele to zmieniało. Był zbyt słaby i obolały, by próbować znów startować z pazurami. Ból promieniujący ze złamanej ręki, otrzeźwił chłopaka na tyle, że wrócił do swojej ludzkiej postaci. Chciało mu się płakać i wyć. Bez swojego stada był nikim. Jakże mógł sądzić, że da radę żyć samodzielnie? Kiedy nawet najlepszemu przyjacielowi nie mógł powiedzieć kim naprawdę jest. Sam nie potrafił niczego osiągnąć A to spotkanie tylko go w tym utwierdziło. Nie próbował się szarpać, uznając swoją porażkę i tylko cicho obserwował z dołu, jak nieznajomy zapewne pisze komuś wiadomość. To chyba jego koniec.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Niebieska Tesla, ledwie kilka miesięcy wyjechała z salonu, by teraz z piskiem opon zatrzymać się na jednej ze ścieżek parku. Opony rozorały darń trawnika, a z samochodu z pierwszej kolejności wysunęły się krwiście czerwone, błyszczące kozaki, których dopasowana cholewka ciągnęła się aż na udo, niknąc pod połą czarnego wełnianego płaszcza. Kobieta, której głowa zwykle zdobiła aureola mocno kręconych włosów, teraz miała fryzurę drastycznie odmienną, czarnych włosów sięgających ledwie połowy karku. Szpilki nie sprzyjały ścieżce parku, więc wychodząc z samochodu momentalnie zapadła się w ziemię. Wyrzucając z siebie garść włoskich przekleństw, wciągnęła głęboko powietrze nosem, jakby próbowała się uspokoić. Chodziło jednak o trop i właściwy kierunek, dalszego marszu. Wygładziła płaszcz i odnalazłszy w sobie odrobinę rezonu, ruszyła pospiesznie tam, gdzie czuła zmieszaną z sobą krew. Z ust naznaczonych czerwienią nie gorszą niż barwa jej obuwia co rusz wypływały bluzgi barwnie opisujące niewłaściwe zachowania wiecznych.

W końcu dotarła do nich, dziękując w myślach Theotokos, że otuliła ich całunem ciemności i żaden postronny wół nie widział ich tutaj. Obrzuciła Shina krótki, surowym spojrzeniem, a potem ciemne oczy zawisły na grającym sobie w najlepsze na komórce wuju.

– Nie znam go. Zrobiliście sobie coś na wzajem? – zapytała sucho. – Z jakiej jesteś watahy? Twój alfa wie gdzie się szwendasz i co robisz? – podeszła do pokonanego błyszcząc mu czerwienią obuwia przed nosem.

_________________

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 234
Mimo tego, że przestał walczyć i się szarpać, nieznajomy wciąż trzymał go nogą przy ziemi. A to bardzo nie podobało się Shinowi i ponownie się zdenerwował. Mężczyzna wyraźnie go ignorował, bawiąc się telefonem. Dość, nie będzie tego dłużej znosić. Odwrócił głowę A widząc, że druga noga obcego jest niemalże tuż obok jego twarzy, szarpnął się i ugryzł go mocno w kostkę. Jeśli ten odskoczył, wykorzystał sposobność by nieco się odsunąć. Nie miał jednak zamiaru uciekać. Był na to za słaby. Obolałego i ze złamaną ręką, nieznajomy prędko by go dogonił.

Niedługo potem potem pojawiła się nieznajoma kobieta, chociaż ze sposobu w jaki się odzywała, wnioskował, że Ci dwaj się znają. Pięknie, trafił pewnie na jakiś gang czy mafię. Zmrużył oczy gdy zaczęła zadawać mu pytania. Wataha, alfa? Czyżby była taka jak on? Wolał nie ryzykować, i postanowił udawać głupiego.

- Nie wiem o czym Pani mówi... - odwrócił wzrok by nie wyczytała z jego oczu tak oczywistego kłamstwa. Nie może nikomu ufać.

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Po tym jak odebrał wiadomość od swojej krewniaczki nie pozostało mu nic innego jak czekać i pilnować wilczka. A że czekanie mu się dłużyło to po chwili w jego rękach znów pojawił się telefon na którym zaczął grać w jakąś ścigałkę. Nic ambitnego, ale powinno sprawić, że czas szybciej minie.
Szkoda tylko, że Egon nie wziął pod uwagę tego, że wilczek jednak nie będzie chciał grzecznie leżeć. Dopiero zorientował się, że ten coś kombinuje dopiero w momencie kiedy szarpnął się, było już za późno, żeby zareagować, zresztą Egon zajęty czymś zupełnie innym nie miał szans uciec przed zębami. Poczuł ostry ból w kostce, ale nie uciekał. Tak w zasadzie to znowu czuł narastającą złość. Pal licho poszarpaną nogawkę, ale buty mu się zakrwawią! Nie żeby najeczek miał pół szafy, te konkretne po prostu wyjątkowo lubił.
-Co mówiłem? – warknął na wilkołaka przy okazji na chwilę ściągając jedną nogę z jego pleców i zapodając mu kolejnego kopniaka gdzieś w okolice przepony. Bez większego przekonania, ot tak, żeby musiał złapać oddech i puścić jego kostkę. Potem z Shin mógł z powrotem poczuć ciężar na swoich plecach, nawet większy niż poprzednio. Ot, Egon prawie całym ciężarem oparł się na zdrowej nodze. Trzeba było nie kąsać. Potem jeszcze tylko sprawdził czy tym razem ustawił się z dala od zębów wilkołaka i wrócił do przerwanej gry. Miał nadzieję, że Tahira przyjedzie w miarę szybko, trochę niewygodnie się tak stało.
Na szczęście długo już nie musiał czekać, bo wampirzyca pojawiła się w zasięgu wzroku. W zasadzie to z niejaką fascynacją oglądał jak kobieta porusza się w swoich czerwonych kozaczkach starając się jak najmniej zapadać w ziemię. Uczą gdzieś chodzenia na wysokich obcasach? Czy każda to po prostu potrafiła od urodzenia? Kiedy do nich dotarła w końcu uwolnił swojego jeńca od ciężaru. Nieco się zachwiał kiedy musiał przenieść na moment ciężar ciała na poranioną nogę, ale na szczęście się nie wykopyrtnął. Godność ocalona.
-Ja mu załatwiłem zginanie się łokcia w inną stronę niż można by było się tego spodziewać, no i trochę jest obity. On mnie za to użarł w kostkę- pokrótce zreferował. W zasadzie to czuł jak but mu nieco nasiąkł krwią. Co sprawiło, że tylko na nowo poczuł narastającą irytację. Spodziewał się, że za godzinę rana już w miarę ładnie zacznie się zasklepiać, ale to oznaczało, że musiał ruszyć na polowanie nieco wcześniej niż planował. No chyba, że zadowoli się syntetykiem czy inną opcją. -Masz jakiś lunch ze sobą?- zapytał wprost Tahiry. Kto wie? Może mu coś załatwi i będzie miał rozwiązany problem.
-No niestety nie ma zawieszki z adresem i telefonem- dorzucił jeszcze swoje trzy grosze.
-A ty nie bądź taki hop do przodu- burknął w kierunku kundla – trzeba było się nie przemieniać to mógłbyś grać głupa, że nic o pchlarzach nie wiesz- przez moment miał ochotę zasadzić jeszcze jednego kopniaczka Azjacie, ale w porę sobie przypomniał, że musiałby znów stanąć mocniej na zranionej nodze, a tego wolał uniknąć.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Cazzo... – sarknęła przez zaciśnięte zęby, nie spuszczając nieznajomego z oczu i sięgając do torebki. Cisnęła w krewniaka termosem, który ze względu na głód szarpiący trzewia starała się mieć zawsze przy sobie, zwłaszcza gdy nie planowała polowania. Termos z poszanowaniem maskarady dla trzody, wypełniony był próżniowym opakowaniem, które trzeba było przebić najlepiej właściwym uzębieniem, by swobodnie móc pić czerwony eliksir życia wiecznego. Egon mógł ubarwiać, mógł dramatyzować, mógł ściemniać, żeby wydębić od rodziny dodatkowy hajs na swoje elektroniczne zabawki, ale znała go na tyle długo, żeby wiedzieć, że mówi prawdę. Pomijając więc okoliczności, w których odebrała smsa, teraz była wkurwiona podwójnie. Materiał kozaków zatrzeszczał w charakterystyczny sposób, gdy uklęknęła przy skośnej znajdzie i złapała ją za brodę w rękawiczce – równie czerwonej co obuwie, niknącej pod mankietem płaszcza:
– Crinos w parku? Popierdoliło Cię dzieciaku? – dłoń trzymała mocno, spod odsłoniętych warg widać było wyszczerzone ostrzegawczo zęby, choć bez kłów. – Dobra... nie ma na co czekać, zabieram go ze sobą. Pomożesz mi? – podniosła się, zwracając się do Egona, a potem rozglądając ze zmarszczonymi brawiami po otoczeniu. – Dobra, dam radę tu dojechać. No mały, przed Tobą teraz bardzo ważna decyzja. Albo jesteś grzeczny piesek i jedziesz na tylnim siedzeniu, albo jesteś niegrzeczny i lądujesz w bagażniku. Masz 3 minuty, żeby podjąć decyzje. – Może skosi po drodze kilka krzaków, ale wyjątkowe okazje wymagały wyjątkowych środków. A wolała, by mówili o niebieskiej tesli w środku Citroena, niż o jebanym wilkołaku w Paryżu.

_________________

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach