22 XI 2022 - Wei Liu & Egon Cadieux

2 posters

Go down

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Kolejny zmierzch i kolejna wyprawa na zwiedzanie miasta. Tym razem jednak miał już swoje cudne pojazdy więc wybrał motor, gdyż kask stanowczo zakryje jego twarz. Fanki już wiedziały, że jest w Paryżu. Nie wiedział ile ich się tutaj zjechało, ale wolał dmuchać na zimne. Dojazd i zaparkowanie na strzeżonym parkingu nie stanowiło już większego problemu. Był w Paryżu prawie miesiąc więc zdążył zaznajomić się z odpowiednimi punktami strategicznymi. Poza tym zawsze planował swoje wypady z wyprzedzeniem.
Dzisiaj wybór padł na ogród botaniczny. Louis był czymś zajęty więc musiał pozwiedzać sam. Nie żeby był tym jakoś zdziwiony. Nie potrzebował niańki, a jego ukochany nie mógł ciągle spędzać z nim czasu. Radny miał obowiązki, podczas gdy Wei aktualnie miał wolne. Nie marnował jednak czasu i w pochmurne i deszczowe dni po prostu tańczył bądź malował, rzadziej śpiewał. Tego nie szło zagłuszyć, a nie chciał przeszkadzać swojemu Stwórcy.
Akurat więc był cieplejszy dzień oraz pięknie czyste niebo. Słońce już dawno zniknęło za horyzontem więc nie musiał specjalnie się zasłaniać przed nim. Ubrał skórzaną kurtkę, białe jeansy wyglądające na pobrudzone oraz biały t-shirt. click Wszystko było z kolekcji Chanel, bo był ambasadorem tej marki w Chinach więc miał najwięcej ubrać właśnie z tej firmy.
Zwiedzanie było dość przyjemne. Wei uwielbiał naturę więc było to dla niego inspirujące. No do czasu aż nie zdjął maseczki z twarzy, by zjeść zakupionego słodkiego rogalika. W parku akurat musiała być małą grupka jego fanek więc trójka dziewcząt z cichym piskiem radości podbiegła do niego prosić o autografy i zdjęcia. Wampir uśmiechnął się niewinnie, uprzejmie choć naprawdę wolałby mieć trochę spokoju i czasu dla siebie, a nie musieć się ukrywać. Było to niezmiernie kłopotliwe. Zwłaszcza teraz gdy dopiero co przyzwyczajał się do Francji.

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
Tak naprawdę to Egon nie był typem, który byłby często widziany w ogrodzie botanicznym. Tym razem trafił tam, bo sobie wykminił, że jak przejdzie od jednego wejścia do drugiego to nie będzie musiał zapierniczać na piechotę dookoła. No kto by chciał. Klął tylko pod nosem, że wcześniej nie wrócił się po samochód, żeby podjechać tam gdzie miał trafić. Teraz musiał znowu całą drogę pokonywać z buta. W ogóle ostatnio miał wrażenie, że robota nazywana „łowcą” zmieniła się na „chłopiec na posyłki”. No ale może to akurat kwestia tego, że Egon miał sporo wolnego czasu w porównaniu do krewniaków. Poza tym nie burzył się chwilowo o taki stan rzeczy, bo wiedział, że ostatnio dał nieco do wiwatu. Niech rodzina odniesie wrażenie, że był… grzeczny. Tyle o ile.
Egon jak zwykle ubrany był w swoje ulubione luźne ciuszki. Jasna bluza, ciemne spodnie i oczywiście… najeczki. Przez ramię miał przewieszony plecak, ot tak było mu wygodniej przenosić rzeczy, nawet jeśli to miał być tylko i wyłącznie plik dokumentów.
Akurat przechodził szybkim krokiem, kiedy zobaczył wampira, którego kojarzył z balu. Jego mina była dość przyjemna, ale po postawie mógł zauważyć, że trzy pannice nie były miłym towarzystwem dla Azjaty. W ogóle Egon miał wrażenie, że ostatnio sporo skośnookich pojawiło się w jego życiu.
-No siema!- powiedział głośno i uniósł rękę w ramach powitania, kiedy zbliżał się do całej zgrai. -Kurde szukam Cię po całym parku, no…- dodał jeszcze. Kiedy był już przy Azjacie objął go ramieniem tak aby dziewoje nie mogły zrobić sobie foty. Do tego przybrał dość poirytowany wyraz twarzy tak aby młode szybko się oddaliły. Miał nadzieję, że jego dzisiejszy outfit mu w tym pomoże.
-To co? My tu pitu pitu, a czas ucieka- dorzucił jeszcze po czym powlókł biednego Weia w jakieś bardziej ustronne miejsce. W sumie to nawet sam nie wiedział czemu zainterweniował. Czyżby miał miękkie serduszko dla żółtoskórych?

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Ostatnim czego się tutaj spodziewał był obcy mu wampir. Widział go na balu, tyle go znał. O uszy obiło mu się jego imię, jak i reszty organizatorów. To nie tak, że przybył w obce miejsce nie rozeznając się w terenie. Nikt nie był anonimowy w świecie wampirów gdy było ich tak mało.
Co go bardziej zaskoczyło to to, że ów krewniak podszedł i postanowił spłoszyć zmieszane fanki. Te oczywiście nie były jednymi z tych pokręconych Azjatek. Nie chciały czasem trafić na czarną listę u swojego idola widząc, że ten ewidentnie był zajęty.
Wei zmierzył neutralnym spojrzeniem wampira i zerknął za fankami, które tak szybko jak się zjawił, to się rozpłynęły.
Wbrew wszystkiemu, pozwolił się mu objąć tak ramieniem, by jeszcze bardziej odstraszyć kobiety. Nie chciał by czasem za nimi polazły. Przytaknął mu i zaraz udał się za nim w bardziej ustronne miejsce gdzie mieli nieco przestrzeni dla siebie.
- No proszę proszę, uratować tak krewniaka w potrzebie przed fankami? Czymże dostałem taki zaszczyt? - spytał się go spokojnie, ale no nie spodziewał się pomocy od kompletnie nieznajomego.
- Kojarzę cię z przyjęcia... Członek Rodu Organizatorów? Scaletti? - mruknął cicho i przyjrzał się młodemu mężczyźnie.
- Jestem Wei Liu. - dodał po chwili i podał mu dłoń. Och jakże Europejsko z jego strony. Co nieco wiedział o zwyczajach, a to czy je akurat egzekwował zależało tylko od jego humoru. W sumie poznać mu go nie zaszkodzi. Podejrzewał, że jeśli będzie się kręcił wokół Louisa to i tak czy siak na innych trafi... Choć nie przepadał za towarzystwem innych wampirów. Niesmak z przeszłości.

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
No co poradzi, że miał tę tajemną moc odstraszania młodych dziewcząt. Szczególnie tych uznawanych za porządne. Co innego blachary i inne takie, te wręcz lgnęły do Egona, no ale taki miał styl, co poradzi. W sumie to mu to nie przeszkadzało. Nie chciałby zostać obiektem westchnień jakieś licealistki, która idealizuje związek i wymaga romantycznych gestów. Zeżarłby taką od razu jak nic. Nie miał cieprliwości do idiotek. Znosił jedną, tę co była Vege, ale tylko i wyłącznie dlatego, że łatwo było ją odurzyć, a potem sobie trochę wychłeptać krwi. A miała pyszną. Tylko dlatego nie osuszył jej do zera i w ogóle się nią przejmował.
Wzruszył ramionami na pytanie Wei’a.
-Nie wiem. Lubię straszyć głupie panny. Sprawia mi to mnóstwo satysfakcji- wyszczerzył się w uśmiechu przy okazji prezentując swoje piękne uzębienie. Poza tym sam nie bardzo wiedział czemu to uczynił. Czasem tak miał, robił coś bez większego przemyślenia.
-Mhm, Egon Cadieux- przytaknął i się przedstawił Azjacie i uścisnął wyciągniętą ku niemu dłoń. On tam pamiętał wampira piąte przez dziesiąte. Z drugiej strony równie dobrze mógł kojarzyć innego Azjatę tylko sobie pomylić twarze. Historia znała i takie przypadki.
-W ogóle… to jak chcesz w spokoju zjeść coś słodkiego i wypić porządną kawę to dwie przecznice stąd, o tam- machnął ręką w odpowiednią stronę –[/b] jest kwiarnia nazywa się La Pause. To takie miejsce spotkań starych ludzi, nikt Cię tam nie skojarzy, a małolaty nie zaglądają. Poza tym serio mają dobrą kawę. Jest jeszcze parę takich miejsc w Paryżu, poza najbardziej uczęszczanymi przez turystów drogami-[/b] podzielił się skrawkiem wiedzy o mieście. Wei mógł skorzystać lub nie, ale coś mu mówiło, że raz na czas wampir chętnie oderwie się od swojej popularności i zostanie zwykłym gościem kawiarni.
-Możesz jeszcze spróbować jadłodajnię Verre Teinté wygląda trochę jak taka robotnicza stołówka, ale to co tam wyczyniają w kuchni… cudo. I to w bardzo przystępnych cenach. No i to też nie jest popularne miejsce wśród młodszych mieszkańców- dorzucił jeszcze. Chce to skorzysta, nie chce to nie skorzysta i zapomni, że w ogóle takie miejsce istnieje. Ot.

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Fanki nie zamierzały być nachalne. Póki co... To był jedyny minus sławy. Brak prywatności. Nie miał nic przeciwko fanom, którzy dyskretnie się pojawiali i tak samo znikali, ale te piszczące laseczki był nad wyraz irytujące. Nie wspominając o niektórych chorych Azjatkach, które pragnęłyby go porwać i zamknąć w piwnicy dla siebie. Psycholi nie brakuje na świecie...
Odpowiedział na słowa wampira delikatnym uśmiechem i lekkim pokręceniem głowy z niedowierzaniem. Wei jakoś nigdy nie miał serca nikogo odstraszać. Oczywiście w czasach, w których pracował dla mafii wolał pozostać anonimowy więc... Żadnych świadków. Niestety.
Wymienił z Egonem uścisk dłoni i schował ręce do kieszeni. Przyglądał się mu, ale zważywszy na zachowanie oceniał go na dość młodego wampira, co broń boże nie było wcale takie złe. Był ciekaw kultury i zachowania tutejszej wampirzej społeczności.
Wysłuchał jednak obu porad Egona i zaraz zapisał sobie nazwy w telefonie, a nóż się mu to kiedyś przyda. Nie mógł ciągle zwiedzać. Skoro miał tu zostać z Louisem, musiał zacząć tutaj też funkcjonować, a to oznaczało znalezienie sobie paru przytulnych kątów.
- Na pewno je odwiedzę, by zobaczyć czy rzeczywiście nikt mnie nie rozpozna. Nie przepadam za piskiem fanek podczas obiadów, a wiedz, że i takie przypadki miałem... - odparł dość zniesmaczonym tonem głosu, ale bardzo sobie cenił swój prywatny czas. Nie mógł w końcu wszystkiego oddać fanom.
- A ciebie co tutaj sprowadza Egonie? - spytał w sumie zaciekawiony takim wpadnięciem na siebie o tej porze. Możliwe, że Wei popsuł mu plany, albo w czymś przeszkodził więc wolał się upewnić, że jednak może to nie jego wina...

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
No, powiedzmy, że bycie sławnym dla wampira to nieco problematyczne. Szczególnie w obecnych czasach. Dawniej to przynajmniej można było przejechać z Azji do Europy i ponownie stać się anonimowym. Easy. Teraz, w dobie Internetu to nie było możliwe.
Egon za to nie miał problemów z odstraszaniem kogokolwiek. Czyżby Cadieux po prostu nie miał skrupułów? No może trochę. W końcu był Łowcą, tam jakiekolwiek skrupuły były niewskazane.
-Polecam. Nawet jeśli ktoś Cię tam spotka, to tubylcy i właściciel będą krzywo patrzeć na piszczące dziewczyny i pewnie je wyproszą. To miejsca dla spokojnych ludzi. Często nawet na mnie podejrzliwie patrzą. Przynajmniej do momentu, dopóki sobie nie siądę przy stoliku i nie zajmę się swoimi sprawami- wyjaśnił jeszcze. - O jeszcze Deux Amis, nie wiem skąd mają kucharza, ale to mistrzostwo świata- przypomniał sobie jeszcze jeden przybytek. -A jeśli bardzo zależy Ci na spokoju to Lumieres, mają coś na kształt prywatnych loż dla swoich gości. Jeśli nikt Cię nie przydybie, jak wchodzisz to będziesz mieć później spokój- im dłużej zastanawiał się nad tematem tym więcej potencjalnych miejsc, w które mógł się udać Azjata, przychodziło mu do głowy.
-Wracam do motocykla, przez Ogród jest akurat trochę bliżej. Nie spodziewałem się, że mi tyle zejdzie i tak daleko od niego odkopytkuję. – wzruszył ramionami. -Jak zwykle, miała być szybka sprawa, a zaszło dłużej niż można było się spodziewać. Szkoda tylko, że za niedługo trzeba będzie odstawić motor na rzecz samochodu. Już i tak powinienem to zrobić, ale… parkowanie w Paryżu… okropność- aż się otrzepał z obrzydzenia.

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei doskonale wiedział, ze nie będzie to łatwe, ale podjął takie ryzyko, bo czemu nie? Miał plan i zamierzał skrupulatnie go wykonać. Czyli w końcu zejść ze sceny gdy będzie niebezpiecznie. Już teraz szykował sobie pod to grunt, ale nadal był gwiazdą. Fanów miał nie mało, a charakterystyczny z twarzy był. Wprawione oko potrafiło wypatrzyć go łatwo z tłumu zwłaszcza Europejczyków.
Polecane miejsca Wei skrupulatnie zapisywał w swoim smartfonie. Może kiedyś wybierze się tam z Louisem? Bardzo chciałby móc z nim publicznie wychodzić na typowe randki, bez potrzeby chowania się przed paparazzi. Nie chciał jednak na Stwórcę zwrócić niepotrzebnie uwagi. W końcu był Radnym, może to nie przystoi? Znowu demony go dręczyły i siały wątpliwości.
- Wspaniale. Na pewno odwiedzę te miejsca. Ciężko znaleźć coś porządnego jednak nie typowo wyrafinowanego. Mimo wszystko nie lubię zbytniego sztywniactwa. Wystarczy mi jego nadmiar w Chinach, by jeszcze tutaj się tym przejmować. - odparł szczerze do Egona i schował telefon. Później zaplanuje sobie wycieczki do tych miejsc, posprawdza godziny otwarć i takie tam.
- Też zaparkowałem niedaleko swój motor i zgodzę się, że parkingi tutaj są niezwykle upierdliwe i irytujące, a raczej ich brak. Nigdzie nie ma miejsca. Choć pewnie ogarnę sobie niedługo elektryczny, by móc bez skrupułów parkować za darmo na miejscach do ładowania. - odparł rozbawionym tonem głosu, bo nie było to takie głupie. W sumie jest w Europie i zamówienie LiveWire Harleya powinno być o wiele łatwiejsze i szybsze niż sprowadzenie go do Chin. Musi to zrobić w najbliższej chwili.
- Czym się zajmujesz? Mój "zawód" już znasz. Jestem ciekaw zajęć innych pobratymców w tak sporym mieście i stolicy mordy. - przyznał szczerze ciekawy, ale nie miał okazji rozmawiać z wieloma wampirami. Nie spotykał ich w końcu na każdym kroku.

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
-Jasne. W takim razie knajpy, gdzie widzisz starych Francuzów to strzał w dziesiątkę. Chociaż nie jestem do końca pewien jak tam jest z tym sztywniactwem, ale chyba nie tak źle jak w Chinach. Jak w ogóle umiesz grać w szachy, albo w brydża czy coś, to przyjmą Cię jak zaginionego wnuka. A i pamiętaj prosisz o café crème a nie café au lait kelner spojrzy na ciebie łaskawszym okiem. Café au lait zamawiają tylko turyści. – podzielił się jeszcze drobną radą. W końcu Wei był w pewien sposób swój i wyglądało na to, że miał zamiar zostać we Francji na dłużej. Niech się uczy, o.
-A jak lubisz ogrody to sobie zobacz jeszcze Parc Monceau w 8 dzielnicy. – przypomniał sobie, że w ogóle istnieje taki przybytek. -A jak masz jakąś parasolkę do naprawienia to w sercu La Marais znajdziesz miejsce, gdzie można je zreperować. Tak pośrodku Passage de l’Ancre- sam był zaskoczony, ile różnych rzeczy wiedział na temat Paryża. W sumie nic dziwnego parę dekad już tutaj spędził. Dość by być tubylcem.
-A jak lubisz słodycze… to można się nauczyć piec makaroniki w Galerii Lafayette- dorzucił jeszcze. To już musiał słyszeć gdzieś przelotem od jakiejś dziewczyny.
-Elektryczny motor? A pfe. – aż się skrzywił. Co to znowu za wynalazki. Motor miał mruczeć, wyć i w ogóle wydawać dźwięki a nie wydawać z siebie wizg jak ufo. Bez sensu.
-Uhm… powiedzmy, że nie zajmuję się niczym czym można się pochwalić- na twarzy pojawił mu się przepraszający uśmiech, kiedy Wei zapytał go o zawód. - Dla mojego Rodu jestem Łowcą- no to akurat nie było nic takiego. -A na co dzień… powiedzmy, że jak ktoś chce się rozluźnić, wyostrzyć zmysły czy po prostu dobrze bawić na szalonej imprezie to wybiera mój numer- wzruszył ramionami. No w sumie tak było. Tylko czy to można było nazwać zawodem?

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- W Azji to rzadko pokazuje się w mniej prestiżowych miejscach publicznie. Nie chodzi tutaj o tak zwany prestiż, a o to, że niestety moi fani tam nie są zazwyczaj tak wyrozumiali jak tutaj, a niekiedy nie mam ochoty siedzieć obstawiony ochroną, by się napić kawy czy zjeść ciastko. Wybiera się więc dla idoli miejsca, do który zwykły Kowalski nie ma dostępu, bądź z góry się wynajmuje całe lokale. - mruknął do niego spokojnie, ale tutaj się tego nie musiał obawiać. Fani w Azji bywali niekiedy zbyt jebnięci na punkcie swojego idola. Oczywiście i tutaj zdarzały się takie wyjątki, ale nie był tak znany w Europie jak w Azji. Skinął jednak głową na radę na temat kawy choć pijał ją rzadko, ale grać w szachy potrafił. W brydża już mniej. Niezbyt interesował się grami karcianymi.
- Widać, ze jesteś tak zwanym lokalsem. - odparł cicho, ale to było w sumie po Egonie widać. bardzo dobrze znał Paryż. Wei dopiero się tutaj zadomawiał. Wiele jeszcze przed nim do odkrycia.
- Też nie byłem zwolennikiem... Ale elektryczny motor daje większego kopa adrenaliny. Przyspieszenie jest znacznie szybsze, gwałtowniejsze. Trochę się na tym znam, bo jeździłem swojego czasu zawodowo w wyścigach. - powiedział trochę o sobie, ale nie był to jakieś specjalnie osobiste fakty. Brał udział w wyścigach w Chinach. Uwielbiał motory. Miał ich ładną kolekcję.
- Łowca. Dość nieprzyjemne zajęcie... - rzucił dość szczerze, bo byciem zabójcą dla Rodu nie mogło być czymś łatwym. Nie żeby Wei sam nie zarabiał na zabijaniu swego czasu, ale... To był dawne dzieje i nie chciał do nich wracać.
- Ja nie należę do żadnego z Rodów. Więc mam tylko tą "ludzką" pracę. - dopowiedział wyjaśniając, bo to też nie było tajemnicą. Wei nie przynależał do żadnej z rodzin, bo i w sumie nie widział powodu.
- Rozumiem. Niestety nie gustuje w takich specyfikach, ale bawić się lubię, choć tak raz - góra dwa razy w miesiącu. - uprzejmie się uśmiechnął, bo miał uraz do pewnych używek, a że nie ufał nikomu na tyle, by wiedzieć jakie będą efekty, nie próbował.

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
No cóż, co kraj to obyczaj. Wyglądało na to, że Wei mógł w Paryżu nabrać nieco oddechu. O ile oczywiście nie będzie przebywał w bardzo turystycznych miejscach. Tylko tych nieco mniej eksponowanych.
-W ogóle tutaj jak się ubierzesz jeszcze jak typowy studenciak to będziesz mieć w ogóle luz- podpowiedział jeszcze. Może i ktoś by go wtedy rozpoznał, ale… pewnie uznano by, że Wei jest po prostu kimś podobnym i tyle.
-W wyścigach? Ulicznych czy oficjalnych? Jak uliczne… to może na wiosnę będzie coś organizowane. Daj mi swój numer to dam Ci znać- zaproponował. Oczywiście Azjata nie musiał korzystać z zaproszenia, ale Egon chętnie zobaczyłby takiego elektryka w akcji.
-A tam, nie jest tak źle. Są lepsze są i gorsze zajęcia- wzruszył ramionami. Jemu w sumie ta fucha całkiem odpowiadała. Ot pasowała do charakteru czy coś.
-Wolny ptak- wyszczerzył się w uśmiechu. Jemu osobiście przynależność do Scalettich całkiem odpowiadała. Jakoś tak reszta krewniaków na niego dobrze wpływała. Poza tym z tak młodym wyglądem byłoby mu ciężko ogarnąć niektóre sprawy. Czasem musiał się podpierać autorytetem Shaka.
-Luz, wiadomo, nie każdy lubi. – wzruszył ramionami. Nie zamierzał nikogo na siłę namawiać do narkotyzowania się. Popyt i tak był spory, więc nie musiał się zbytnio starać. -Tylko dwa razy w miesiącu? To co ty robisz w wolnym czasie? Nadałbyś się do spółki z moim bratem. Tyle, że ten to mam wrażenie, że się bawi tylko jeden miesiąc w roku- mruknął trochę do siebie trochę do Wei’a. W sumie to zaraz miał się zacząć ten miesiąc Sahakowej „rozpusty”.

@Wei Liu

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Mógł rzeczywiście, było tutaj nieco luźniej. Doceniał tą większą swobodę i piękno miasta.
- Może kiedyś skorzystam, choć szczerze przyznam nie mam za wiele takich ubrań. - mruknął cicho, bo zwykle właśnie ubierał się dosyć... Modnie. Tego od niego oczekiwano. Potem weszło mu to w nawyk.
- Nie. Oficjalnych. W ulicznych jeszcze nie miałem okazji, ale co zaszkodzi spróbować? Mam nadzieję, że do wiosny zorientuje się w planie miasta. - powiedział spokojnie, ale wyciągnął mały notesik i na kartce zapisał mu długopisem swój numer, który mu następnie mu podał. Nie miał nic przeciwko podzieleniem się nim z Egonem.
- Prawda, jednak brudzenie sobie rączek nie jest łatwe. - przyznał szczerze i zaraz lekko się uśmiechnął. Tak, był swoistym wolnym ptakiem. Nie ograniczały go zasady Rodów, ale też nie mógł liczyć na ich wsparcie w razie czego. Nie żeby narzekał. Swoje plusy to jednak miało. W sumie nigdy nie rozważał jakoś dołączenia do jakiejś Rodziny. Nigdy nie widział w tym większych korzyści jak miał pod kogoś podlegać, a bardzo cenił sobie wolność.
- W wolnym czasie? A widzisz... Uwielbiam sztukę więc maluję, piszę, tańczę bądź śpiewam. Teraz będąc w Paryżu to zajmuje się zwiedzaniem. Nigdy tu nie byłem, a to jedno z miast sztuki. Pora nadrobić książkową wiedzę praktycznym doświadczeniem. - wytłumaczył spokojnie, ale było sporo miejsc, które jeszcze musiał zwiedzić. Ograniczała go pora dnia więc nie mógł większości ogarnąć nocami.
- Jeden miesiąc? Czemu? - spytał się go ciekawy tego tematu. Czy była to jakaś tradycja? Wierzenia? Wei był w sumie ateistą i wierzył tylko w reinkarnację więc nie do końca orientował się w religiach poza buddyzmem i chrześcijaństwem.

@Egon Cadieux

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Liczba postów : 875
O no proszę. Egon spojrzał z ciekawością na Weia. Przy okazji też odebrał od niego karteczkę z telefonem i schował za etui w telefonie. Żeby nie zgubić.
-Oficjalne? Jak się wkęcić?- temat go mocno interesował. Chociaż nie był pewien czy faktycznie kiedyś będzie mu dane wystartować. Miał wiele różnych dziwnych zajęć związanych z rodem.
-Spoko, jak coś następną ustalimy prostą trasę, żebyś się nie pogubił- wyszczerzył się w uśmiechu.
-Niby nie jest, ale mam wrażenie, że wolę to niż jakąś pracę za biurkiem czy inne takie- wzruszył ramionami. Robota dyplomaty chyba by go całkiem zabiła. Poza tym przecież on się w ogóle na dyplomatę nie nadaje. Poroniony pomysł, o.
-Jak lubisz sztukę to pewnie trafisz kiedyś do galerii mojego brata. Jak ona się nazywała…- zamyślił się na moment. -Szafran, Szafir… coś takiego w wydźwięku. Chyba nawet mają zajęcia z rysunku wieczorami. – nie był pewien, ale miał wrażenie, że coś takiego mu się o uszy obiło.
-Mój brat jest bardzo… ascetyczny. Mam wrażenie, że luzuje gacie pod koniec roku. Można by w sumie powiedzieć, że to tak akurat na karnawał, ale nie jestem pewny czy to ma jakiś związek ze sobą i czy oby na pewno wtedy jest karnawał czy coś. Ja się nie znam.- wzruszył ramionami, po czym zerknął na zegarek na ręce.
-O kurde, muszę lecieć. Zaraz mi się skończy bilet parkingowy, a nie chce mi się ogarniać zapłaty za mandat. Do zobaczenia!- pożegnał się i poleciał w stronę wyjścia z ogrodu botanicznego. Chyba niewiele czasu mu zostało.

@Wei Liu

|zt

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach