6 X 2022 Musimy porozmawiać o Thomasie

+5
Eideard Adair
Egon Cadieux
Nasir Al Rasheed
Tahira
Marigold Dossett
9 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

6 października 2022 roku
ok. północy

     Do wszystkich noc wcześniej dotarł krótki sms od Tahiry, o tym, że muszą się spotkać u Nasira i Raisy w sprawie Thomasa dnia następnego. Można było zgodnie uznać, że odnoga Adonisa, przyzwyczajona, że ludzie są ich posiłkiem oraz sługami, w najlepszym wypadku jest niezadowolona z polityki głowy rodu Scaletta oraz obrazy, jaką stanowił dla nich ten przedstawiciel. Nawet nie wampir.
     Człowiek.
     Sahak Darbinyan, najstarszy z dzieci Adonisa, zaparkował swoją bardzo niewyróżniającą się Toyotę Corollę w brzydkim, szarym kolorze na wolnym miejscu, parkując nieco krzywo na wolnym miejscu. Otulony ciepło wełnianym szalikiem i płaszczem do połowy łydki, w końcu noce nie były już najcieplejsze, a ich umiejętność dana z łaski Theotokos, chociaż pozwalała na skuteczne udawanie człowieka, uwrażliwiała nieco na zimno.
     Przeszedł obok portiera, witając się skinieniem głowy z osobą tam pracującą, nie zadając sobie trudu nawet, aby zapamiętać, czy to kobieta, czy mężczyzna, przeszedł do windy i dostał się na piętro, na którym znajdowało się lokum jego rodzeństwa. Windy były jednymi z lepszych wynalazków tych czasów. Z typową dla siebie, zblazowaną miną, poczekał, aż drzwi się otworzą, dziękując Theotokos, że w tej windzie nie było żadnych melodyjek. Jego zdaniem nie było gorszego wynalazku, niż to. Poza ekranami dotykowymi.
     Drzwi się otworzyły, a on znalazł się w absolutnie paskudnym mieszkaniu, ale zawsze było lepsze, niż jeszcze okropniejszy dom Scalettów, który wyglądał jak tani hotel, który chce podnieść ceny i złapać dodatkową gwiazdkę, prósząc na wszystko złotym pyłkiem i tandetnym lastryko, udającym marmur. Tutaj, chociaż drewno było drewnem, a i widok zza okna całkiem przyjemny.
     Przyjechał sam, bowiem wcześniej załatwiał sprawy w księgowości, tej całkiem ludzkiej, korzystając, że w październiku było już wcześnie ciemno i można było załatwić wiele spraw, bez naciągania i irytowania swoich nieświadomych niczego, ale dobrych pracowników. Niektórych ze świecą szukać, szkoda zjadać.
     — Pokój temu domowi! — przywitał się po swojemu, ze śpiewnym, armeńskim akcentem.
     Jak zwykle wyglądał jak ksiądz. Cały w kirze, z koszulą ze stójką wetkniętą w spodnie wizytowe. Broda tylko dodawała mu wieku oraz powagi, wraz z nieco pogardliwym spojrzeniem na wszystkich. Sakah bardzo mało się uśmiechał, a jeśli już, to tak nikle, że ledwie było to widoczne pośród jego gęstego zarostu, naznaczonego srebrem. Został przemieniony jako dojrzały mężczyzna, w przeciwieństwie do większości swojego rodzeństwa.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Halide Darbinyan

Halide Darbinyan
Liczba postów : 80
Była okropnie spóźniona, a przynajmniej okropnie jak na jej standardy. Halide była typem osoby, która wychodziła z założenia, że pojawienie się na miejscu na styk, było spóźnieniem. Więc fakt, że sama miała pojawić się po umówionym czasie, irytował ją niesamowicie. Oczywiście cała ta obsuwa czasowa była zajściem całkowicie niezależnym od niej samej. Jakim cudem mogła przewidzieć, że najpierw trafi na korek, bo jakiś pijany imprezowicz wsiadł za kółko i doprowadził do kolizji, a potem, jakby jeszcze tego było mało, jakiś inny wpakuje jej się pod koła. Jeszcze stojąc w korku, niezwłocznie zadzwoniła do Tahiry, którą poinformowała o zaistniałej (nie z jej winy!) sytuacji i poprosiła, żeby w razie jakby ktoś pytał, powiedziała, że młodsza Darbinyan pojawi się jak tylko okoliczności na to pozwolą. Z racji braku czasu nieodpowiedzialny pieszy uszedł z życiem. Dorobił się pewnie szoku i został ofiarą agresywnych obelg z ust Halide, ale poza tym był cały i zdrowy. Na szczęście dalsza droga obyła się bez kolejnych utrudnień i Halide szybko pojawiła się pod budynkiem zamieszkiwanym przez Raisę i Nasira.
        Parkując swoje czarne audi koło (ale nie za blisko, bo cholera wie, czy jej nie zarysuje wyjeżdżając) toyoty ojca, zauważyła, że, o zgrozo, nawet Egon był już na miejscu. Przechodząc do budynku owinęła się ciasno płaszczem, który zgarnęła na szybko z wieszaka przed wyjściem, i który chyba wcale do niej nie należał, bo rękawy zakrywały jej prawie całe dłonie. No cóż, ktokolwiek był jego właścicielem miał dobry gust, bo i kolor i materiał były fajne, a szansa, że Halide sobie go przywłaszczy tylko wzrastała. Mijając portiera przywitała się z nim skinieniem głowy i od razu skierowała się w stronę windy. Nie miała czasu, ale winda chyba miała to w głębokim poważaniu, bo zanim faktycznie zjechała na dół szatynka zdążyła już się rozgrzać, przewiesić płaszcz przez ramię i prawie zdecydować się na wędrówkę schodami. Na szczęście, zanim skazała się na katorgę, jaką była wspinaczka na piętro zamieszkiwane przez jej rodzinę, drzwi windy się otworzyły.
        — Przepraszam za spóźnienie, ludzi wzięło dzisiaj wyjątkowo na wywoływanie wypadków. — Oznajmiła, wchodząc do pomieszczenia gdzie, tak jak się spodziewała, siedziała już cała rodzina. Zawieszony na ramieniu płaszcz zaraz po wyjściu z windy odwiesiła na jakiś wieszak, zostając, w jednym z wielu przez nią posiadanych, sweterku i jeansach. Nie było co się stroić na takie nieistotne okazje, od tego byli inni członkowie rodziny. — O czym rozmawiamy, o imprezie? Czy pojawił się jakiś inny ważny temat? — Dopytała, zajmując miejsce na kanapie pomiędzy Egonem a Leticią. Trochę niebezpieczna pozycja, istnieje szansa, że jak ta dwójka się na siebie rzuci to ona biedna oberwie rykoszetem.

Eideard Adair

Eideard Adair
Liczba postów : 6
Eideard zastanawiał się nad tą całą sytuacją, w której się znalazł. Zebranie ze wszystkimi członkami rodziny było dla niego niecodzienną sytuacją. Popijając szkocką, rozmyślał, iż to, co zostanie powiedziane na tym spotkaniu, może zaważyć o losie jego i jego najbliższych. Nasze poczynania mogą się wiązać z nieprzewidzianymi konsekwencjami. Konsekwencjami, które dotkną cały Paryż.
Otwierające się drzwi oderwały go od jego myśli. Cała rodzina była już w komplecie. Eideard odprowadził Halide wzrokiem, aż zajęła najmniej bezpieczne miejsce w całym pokoju.
Na ten moment, nie padły jeszcze żadne konkrety — odpowiedział jej, po czym spojrzał się w stronę Tahiry i Sahaka. Rozsiadając się wygodnie przy stole, wyciągnął notes i zaczął coś pisać i szkicować. Eideard miał w zwyczaju nosić go ze sobą i zapisywać w nim interesujące go rzeczy. Od księgowości, po dziwne rysunki nieprzypominające nic znanego światu. Znał za to uczucie, które narastało w nim w tej chwili. Pojawiało się za każdym razem, kiedy myślał o sposobie w prowadzenia tej rodziny.
Rozumiem — spojrzał się po wszystkich obecnych — że nie tylko dla mnie w sprzeczności jest słuchanie się człowieka w sprawie poczynań naszej wampirzej rodziny. — Eideard odłożył notes, podniósł szklankę do ust i z szyderczym uśmiechem czekał na odpowiedź rodziny.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
    Skinął tylko głową na drugą córkę.
     Dym z cygara otoczył Sahaka siwym kołtunem, gdy wypuścił z ust. Docenił w nim doskonale wyważone smaki orzechów, słodycz miodu i aromatów ziołowych, które dzięki wzmocnionym zmysłom wampira układały się w jeszcze bardziej subtelny wachlarz, chociaż faktycznie Sahak nie miał porównania z ludzkimi odczuciami. Jako mnich żył w ascezie, nie miał możliwości zachwycać się przyjemnościami fizycznymi. Dym pachniał przyjemnie, gryzł lekko w gardło ciepłem.
      Dzięki niemu wampir wyglądał na dużo mniej sztywnego, aczkolwiek powaga na jego twarzy pozostała. Nie zgromił dwójki młodszego rodzeństwa nawet wzrokiem, oboje byli warci tyle, co stłuczona porcelana, jeśli chodzi o jakiekolwiek decyzje. Już się zastanawiał, czy nie powinni im zarekwirować pojazdów i luksusów, ale uznał, że nie będzie ich drażnić przed przyjęciem. Jeszcze do tych ptasich mózgów przyjdzie pomysł obrzucania gości ciastkami lub inną kompromitacja ich rodu. A to skończyłoby się urwaniem winnemu głowy i zostawieniem truchła na pożarcie jako ochłap dla psiarzy Tahiry.
     — Sprawa Thomasa. Na razie słyszę same bzdury, oprócz Marigold. Jakikolwiek bezpośredni atak na Thomasa sprawiłby, że staniemy się podejrzani. Musimy wyciągnąć z niego wspomnienia, wszystko co możliwe tak, żeby się nie zorientował. Sugeruję zdyskredytować go w oczach głowy Scalettów, żeby zmusić go do wyjścia, oczywiście ponadto, że jest człowiekiem. Niestety, Radna Selena jest bardzo tolerancyjna, co raczej sugeruje, że musimy mieć dowody na złą wolę. Że jego obecność nas naraża.
     Znów zaciągnął się dymem. Nie musiał mówić, że nie jest ponad fałszywymi dowodami i manewrowaniem go tak, że nawet wspomnieniami ukaże swoją winę.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Rzeczywiście część jej dobytku wciąż czekało na Leticie w szafie przewidzianego dla niej pokoju. Szczerze powiedziawszy to równie dobrze mogłaby zostawić tutaj większość swoich rzeczy, zabierając w momencie wyprowadzki jedynie tyle, ile brałaby na miesięczny wyjazd wakacyjny. Może powinni też dodać do cokwartalnych większych zakupów zapas kosmetyków dla niej i przewidzieć jej zwiększone zużycie mediów.
Marigold jak zwykle okazała się zupełnie im nieprzydatna, niezdolna wykonać nawet jednego prostego zadania. Na szczęście i tak potwierdzono dla nich, że zawieruszona gdzieś członkini ich familii miała wkrótce dołączyć z pewnym opóźnieniem, pozostało więc im tylko czekać. Kilka kolejnych minut i byli już w komplecie.
- Zgadzam się z tobą bracie. Myślę, że wszystkich nas stać na więcej niż "zjedzenie" go. Wyciągnąć z niego wszystko co się da a później, cóż, być może niech zniknie w nieszczęśliwych okolicznościach, zupełnie z nami niepowiązywalnych - westchnęła, nie czując zbytniej potrzeby upolowania w klasycznym tego słowa znaczeniu akurat tego człowieka. Doprawdy, jego zgon w sposób wskazujący na ich uczestnictwo mógłby jedynie niepotrzebnie skomplikować sytuację, która i tak nie była szczególnie przyjemna. Grupa wampirów kierowana przez tajemniczego osobnika, sterującego nimi za pomocą swojego zwierzątka - wyglądało to conajmniej komicznie. - Spodziewam się również, że rzeczywiście nasz zwierzchnik nie pojawi się osobiście a jedynie zaistnieje za pomocą swej śmiertelnej reprezentacji, jakkolwiek źle będzie to świadczyć o nas jako gospodarzach. Tym bardziej wszyscy musimy zaprezentować się jak najlepiej, by nie przyćmiło to tegoż mankamentu.
Już teraz zastanawiała się jak upewnić się, by część Scalettów nie zaprezentowała się zbyt niewyględnie na przyjęciu a ich goście nie pomylili się przypadkiem w amoku alkoholu i używek, urządzając sobie z przedstawiciela głowy rodu przekąskę. Może powinni mu zapewnić kamizelkę odblaskową, taką jak nosili robotnicy drogowi, z prostym napisem "nie zjadać". Albo przyporządkować mu jakąś obstawę, która przy okazji upewniłaby się, że sam nie wpakuje się w kłopoty i na koniec nocy przekaże im grzecznie co też Thomas czynił w czasie przyjęcia. Doprawdy, gdyby mogła to i jemu, i młodszemu rodzeństwu przydzieliłaby niańki.
- Dobrze więc, zadbamy o budżet dla ciebie. A jestem pewna, że Leticia z chęcią wesprze jego właściwe spożytkowanie - zwróciła się do Egona, gotowa rzecz jasna wypisać czek na odpowiednio wysoką sumę, wciąż jednak ograniczając możliwości jego spożytkowania. Naprawdę nie chciała by przyszedł na bankiet w tamtej kurtce, chwaląc się nowym technologicznym gadżetem. Musiałaby wtedy przestać być miłą starszą siostrą a tego bardzo nie chciała.
Znała zwyczaje swoich bliskich na tyle dobrze, by spodziewać się, że za chwilę w ruch pójdą używki - alkohol i cygara bądź papierosy, zależnie od indywidualnych preferencji. Ona sama sięgnęła po nieco inną karafkę, której płyn wyglądał na gęstszy, a którego aromat po odkorkowaniu rozwiewał wszelkie wątpliwości co do zawartości. Ludzka krew wypełniła jej kieliszek, pozostawiając na ustach ciemniejszy akcent. Co do zaś kopcenia uskutecznianego przez Sahaka i Nasira, kobieta wydawała się wyjątkowo nieprzekonana. Chociaż na ogół skłonna dołączyć była do palącego towarzystwa, tym razem nie tylko nie przystąpiła do tego, ale wręcz odsunęła się nieco od obojga mężczyzn, o zgrozo gotowa porzucić nawet ciepło ciała partnera na rzecz odrobiny świeżego powietrza. Była teraz wręcz bliżej Tahiry, niemalże zaglądając jej przez ramię na czynione notatki.

Leticia Torres

Leticia Torres
Liczba postów : 57
- Dopiero zaczynamy. – potwierdziła Halide, uśmiechając się do bratanicy i przekazując jej stojącą nieopodal butelkę wina. Na pewno jej się przyda skoro odważyła się zająć pas graniczny między młodszym rodzeństwem, a poza tym takie cało rodzinne zebrania aż prosiły się o rozrywki.

Poczuła się bardzo urażona, że z taką łatwością odrzucono jej genialny w swej prostocie plan. Może i ich głowa rodu nie byłaby zachwycone, ale przecież żeby wyrazić swe oburzenie Szczęściarz musiałby się ujawnić. A jeśli dalej próbowałby załatwiać wszelkie kwestie przez człowieka, to jego też by zjedli i tak do skutku, aż musiałby przyjść i nakrzyczeć na nich osobiście. Czyż nie brzmiało to wspaniale? Wampiry syte, cel osiągnięty, na co tu narzekać?

- Wątpię, żeby udało nam się zdyskredytować go, skoro nasza szanowna głowa rodu tak go ceni, że nie zważając na nic wyniosła go ponad wampiry, zdradzając mu więcej niż nam. – odparła z pogardą nad takim stanem rzeczy, obracając w zadumie kieliszek. - Może przynajmniej śledzenie go na początek? Chyba to nie zalicza się do zabronionych czynów? I na pewno jest mniej podejrzane niż posilanie się nim albo spuszczanie mu krwi. – na nią naskakiwali, że od razu głodna się robi, a sami tylko o krwi myśleli…

Nawet skoro prawiła tak wielkie mądrości, rodzina nie wydawała się podzielać jej objawów geniuszu, dlatego też bardziej skupiła się na drugim temacie do omówienia tejże nocy, ożywiając się przy tym znacznie.

- Będzie trzeba pokazać kto zajmował się organizacją tego wszystkiego i dzięki komu się spotkaliśmy. – uśmiechnęła się przy tym wodząc ręką wokół siebie, wskazując całe towarzystwo, także co poniektórych co dopiero zorientowali się, że coś organizują. – Nawet jeśli zabraknie Chanceux musimy pokazać jedność. Może jakieś wspólne elementy? A już na pewno jednakowe barwy rodowe! – dodała jednocześnie radośnie i poważnie, bardzo dumna z tego pomysłu, który możliwe, że padł już wcześniej, ale nie miała oporów, by przywłaszczyć go własnej osobie. Oczami wyobraźni już widziała wszystkich stojących obok siebie w jednakowej palecie barw i nie miała zamiaru pozwolić by cokolwiek zburzyło tą cudowną wizję, nawet jeśli będzie musiała ubrać każdego krewniaka osobiście!

Przy tym wszystkim nie zapomniała także o małych zwycięstwach, szczerząc się triumfalnie, kiedy Raisa ogłosiła, że będzie sprawować pieczę nad pewnym czekiem. Mrugnęła do Egona, upijając łyk wina i jeszcze bardziej czerwieniąc usta. Wcześniej oszczędziła mu szczegółów połowy jej prezentów, żeby nie zrazić chłopa, ale teraz chełpiła się swą wyższością bez skrupułów.

Marigold Dossett

Marigold Dossett
Liczba postów : 96
Cały spisek, dotyczący pozbycia się Thomasa, zaczynał Marigold powoli irytować. Niby mogła się wysilić i głośniej protestować przy każdym wspomnieniu szkodliwej interakcji z człowiekiem, ale miała wrażenie, że nic tym nie wskóra. Zastanawiało ją czy to zranione ego przemawia przez wampiry, czy rzeczywiście kryło się coś jeszcze za niezbyt eleganckim usunięciem reprezentanta. Może w końcu chcieli poznać prawdę na temat tożsamości głowy rodu lub istoty człowieka w hierarchii, tylko… czemu akurat teraz? Ten nagły pośpiech w sprawach natury delikatnej ją niepokoił. Czuła niby fatum unoszące się nad rodziną, gdy obmyślali, co zrobić z pierwiastkiem ludzkim. Śledziła nieistniejący kształt, fruwający pod sufitem, aż w końcu znowu przeniosła spojrzenie na zgromadzonych. Po propozycji Sahaka, mniej drastycznej niż konsumpcja, przechyliła lekko głowę i spojrzała na Raisę. Odczytywanie wspomnień na pewno znajdowało się w umiejętnościach jej Matki. Jednakże bardzo nie chciała, żeby to na nią padło nieszczęsne zadanie nadszarpnięcia zaufania między nimi a zwierzchnikiem.  Zaczęła się zastanawiać czy ktokolwiek inny potrafił w tak dokładny sposób zbierać informacje jak Raisa. Jasne, miała bardzo specyficzne podejście do Stwórczyni, ale gdzieś wewnątrz nie chciała, żeby to na nią trafiło zadanie przekopywania się przez wspomnienia łącznika. Miała wrażenie, iż ewentualne odkrycie spisku pociągnęłoby ją pierwszą na dno. Nie wątpiła w przetrwanie Rodzicielki, bardziej bała się chaosu, jaki będzie miała okazję wywołać… a przecież dobrze im się żyło; Dosset dobrze się żyło.
Gdy tylko Leticia doszła do słowa, Marie od razu podchwyciła jej myśl. – Śledzenie wydaje się najrozsądniejsze – zgodziła się. Obserwowanie było najmniej inwazyjne i najmniej skuteczne, co z perspektywy Marigold stanowiło idealne rozwiązanie wątku. Jeżeli przez jakiś czas będą biernie badać człowieka, prawdopodobnie znudzą się, porzucając ten temat raz na zawsze, a jak nie, to przynajmniej na dłuższy czas. Skutkiem było wydłużenie czasu bezpieczeństwa Thomasa i mniej stężonego bólu głowy samej Dossett, zastanawiającej się, z której strony dopadnie ich katastrofa.
Przestąpiła z nogi na nogę, wyłączając się z tematu organizacji przyjęcia. W końcu nie wiedziała czy w ogóle się na nim zjawi. Nie ekscytowały ją kwestie pieniężne, rozrywkowe oraz ubiorowe. Na samą myśl stania w barwach rodowych w towarzystwie ukochanej rodziny ogarniało ją zażenowanie.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Bliskość ciotki nie przeszkadzała jej wcale, a wręcz przeciwnie, Tahira sięgnęła wolną ręką do uda Raisy ukrytego elegancką czernią sukienki, by przycisnąć je do siebie w geście zaproszenia i aprobaty dla takiego stanu rzeczy.

– Och Leticia, miałam na myśli zdyskredytowanie głowy w oczach Rady, tak aby ją skutecznie ją ukręcić i dać naszej gałęzi zakwitnąć, miast wić się pod butem przekąski. Po nitce do kłębka a Thomas jest naszym jedynym tropem... jak sądzę? – uściśliła, nie odrywając oczu od notatek, których na razie nie było zbyt wiele.

– Ustalenie barwy dla nas, może i nawet symbolu, który zacząłby być z nami kojarzony, to doskonała myśl. W naszej gałęzi jest siła, która kontrastuje z innymi rodzinami, rozbitymi, rozmemłanymi syntetyczną krwią. Ale... – urwała, jakby pomyślała o czymś jeszcze. – Może też ustalimy motyw przewodni całego spotkania, tak by zapadło w pamięci dekadenckim nudziarzom? Myślałam o tym trochę idąc tu i co powiecie na linę? Na dużą ilość lin splecionych ze sobą dawną sztuką japońskiej tortury? Estetyczne, symboliczne... Niebieski i czerwony w dekoracji, sznury, które wizualizują tętnice i żyły, ale też przecież to symbol nici porozumienia, która jest teraz, z każdym rokiem coraz silniejsza i trwalsza w splocie. – na moment w palisandrowych oczach zabłysło coś nieokreślonego, co Nasir mógł widzieć wcześniej u bratanicy podczas rozmów poświęconych polityce z paryskimi watahami. Tahira, jak na wampira, bardzo otwarcie mówiła o tym co sądzi o pakcie i niewątpliwie była jego entuzjastką. – Oczywiście prócz drinków dla nas wplecionych w ściany, powinniśmy też pomyśleć o jakiejś rozrywce dla dzieci Luny. Myślę... polowanie? Byle tylko przyszykowane zabawki łączyły się z motywem lin... może ubrania, tak by dało się uciekać? – jak była niechętna do notowania, teraz nagle zapalona do tej idei zaczęła pospiesznie spisywać tak swoje słowa, jak te, które miałyby nastąpić potem.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 901
No dobra widać nic konkretnego się nie dowie. Trudno jakoś przeżyje, poza tym wątpiłby jego kochana siostrzyczka pozwoliła mu długo żyć w niewiedzy.
-No… a nie mogę… spożytkować tego budżetu- rozejrzał się po obecnych zastanawiając się kto byłby najbezpieczniejszą opcją do wydawania pieniędzy. -Z Nasirem? - wypalił w końcu. Coś mu mówiło, że Raisa na taką propozycję mogłaby przystać, a i on mógłby uszczknąć coś dla siebie. Idealnie.
Egon poprawił się nieco w swoim kącie kanapy, owijając ciaśniej płaszczem Sahaka. Musiał przyznać, że gdyby był nieco mniejszy to pewnie starszy brat by już go raczej nie dostał z powrotem. Kiedy przysłuchiwał się toczącej rozmowie równocześnie szperał po kieszeniach nieswojej odzieży. Długo to nie trwało, bo Egon z rozanielonym wyrazem twarzy wyciągnął Sahakowy telefon. Pradawna cegła. Nawet nie pytał o pozwolenie tylko od razu wklikał się w menu, żeby znaleźć snejka. Cóż, wyglądało na to, że Egon już nie będzie przeszkadzać. Z jego strony było jedynie słychać dźwięk wciskanych klawiszków.
-No spróbować śledzić zawsze można, ale do tego potrzeba by było więcej osób, jedna nie wystarczy- zauważył dalej wgapiając się w ekranik. -Dwie minimum, może trzy. Prościej będzie się wymieniać tak, żeby nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi. – śledzenie kogoś kto chciał pozostać tajemniczy wcale nie było takie proste, ale nie było też niemożliwe.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Jak zwykle przy tylu osobach, tematy zaczynały się rozpływać w powietrzu, jak dym z cygar dwóch mężczyzn. Opukał popiół do popielniczki, aby nie zniszczyć Raisie parkietu. Jakoś nie potrafił myśleć o tym domostwie, jako o Nasirowym, zupełnie jakby szufladkował kobietę przez jej kontrolę nad wszystkim w roli twardej pani domu. Przypominała mu pewną kobietę, którą znał dawno temu, a którą kochał jak matkę, której nie znał, chociaż były zupełnie inne. Nie chodziło o rzeczywiste podobieństwa, a aurę, sposób, w jaki powietrze poruszało się dookoła nich.
Marigold, Leticia i Egon, dowiedzcie się więc najwięcej o nawykach Thomasa. Również tych dziennych — oczywiście, nie chodziło tylko i wyłącznie o osobiste śledzenie, mogli wynająć przecież ludzkich detektywów, cokolwiek. On nie będzie za wszystkich myślał. Miał dosyć własnych problemów na głowie.
Tahiro, doskonały pomysł. Sądzę, że warto rozdzielić jednak część z pożywianiem na dwie sale. Mamy chyba niezaaranżowaną piwnicę. Niech będzie maskarada prawdziwych natur, do podobnych do mnie i wasze… hmmm… ożywienie — wskazał na Tahirę i młodsze pokolenie, które nie nosiło takiego kołka w dupie, jak reszta, chyba że podczas seksu analnego. Sahak nie wnikał jednak w życie łóżkowe rodzeństwa i ich dziatwy, w przeciwieństwie do nich, swojego czasu.
Musimy też wziąć pod uwagę ochronę. Podwojoną. Spotkałem się z Radną Seleną i… Informacje, które mi przedstawiła, są, mówiąc oględnie, niepomyślne. Rada obawia się reaktywizacji Inkwizycji, a nasz Hannibal ma być… dowodem naszych zbrodni. Nie wpadamy w panikę, trzymamy się planu. Nie chcę jednak, abyście byli nieświadomi możliwych… komplikacji w najbliższym czasie. Uważajcie na siebie.
Sahak wyglądał na bardzo zmartwionego, ale chyba mu ulżyło, że im powiedział. Na szczęście gęsty dym ulatujący z jego ust przykrył część zmarszczek.
Porozmawiali więcej o sytuacji, przygotowaniach oraz swoich planach, właściwie dywagowali cały wieczór, aż nie doszli do odpowiedniego konsensusu.

[koniec]

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach