Liczba postów : 296
Wszyscy wiedzą, że noc ostatniego dnia miesiąca lutego, szczególnie w roku przestępnym, ma znaczenie szczególne. Wszyscy, to jest, spośród osób zainteresowanych pewnym rodzajem przesądów. Nie wszyscy za to zgadzają się co do tego, w czym ta "szczególność" miałaby się przejawiać... Cecil zaś, jak większość pasjonatów, miał na ten temat swoje zdanie. Zdanie, które być może wyjaśniłoby chociaż w pewnym stopniu, co robił w największych chaszczach Lasku Bulońskiego tuż przed północą.
Wcześniej tego wieczora, jak całkowicie normalny człowiek wysłał pannie Idzie mały prezent, po czym zapakował najpotrzebniejsze drobiazgi i wyruszył na polowanie.
Znalezienie dogodnego do obserwacji terenu miejsca trochę mu zajęło. Lasek miał to do siebie, że w niektórych miejscach przypominał bardziej park, co w ogóle nie wpisywało się w potrzeby pana de Vere. Zajmowany przezeń aktualnie lokal znajdował się nad niewielkim jeziorkiem, w którego tafli przeglądał się garbaty księżyc.
Dziś nie używał swoich aktorskich zdolności - nie spodziewał się tam żadnych ludzi, a wystraszenie swoją obecnością zwierzyny, na jaką polował, było ostatnim na czym mu zależało. Poprawił teczkę ze szpargałami i oparł się o grubszy konar jednego z drzew, których gałęzie pozwalały mu choć jako tako wtopić się w otoczenie.
Dopiero teraz, to jest: mocno poniewczasie, doszedł do wniosku, że powinien był wziąć ze sobą strzelbę.
_________________
Wcześniej tego wieczora, jak całkowicie normalny człowiek wysłał pannie Idzie mały prezent, po czym zapakował najpotrzebniejsze drobiazgi i wyruszył na polowanie.
Znalezienie dogodnego do obserwacji terenu miejsca trochę mu zajęło. Lasek miał to do siebie, że w niektórych miejscach przypominał bardziej park, co w ogóle nie wpisywało się w potrzeby pana de Vere. Zajmowany przezeń aktualnie lokal znajdował się nad niewielkim jeziorkiem, w którego tafli przeglądał się garbaty księżyc.
Dziś nie używał swoich aktorskich zdolności - nie spodziewał się tam żadnych ludzi, a wystraszenie swoją obecnością zwierzyny, na jaką polował, było ostatnim na czym mu zależało. Poprawił teczkę ze szpargałami i oparł się o grubszy konar jednego z drzew, których gałęzie pozwalały mu choć jako tako wtopić się w otoczenie.
Dopiero teraz, to jest: mocno poniewczasie, doszedł do wniosku, że powinien był wziąć ze sobą strzelbę.
_________________
It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you
it ain't always there to please you