I'm coming back for you, my friend || 20 lutego 2024

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 299
First topic message reminder :

Cecil nie był wielkim fanem pubów czy barów wszelkiego rodzaju. Głównie z uwagi na to, jak głośno potrafiło w nich czasem być - jego uszy nie znosiły dobrze wydzierających się tłumów. Całe szczęście, że doktor Vanin nie miał chociaż upodobania do klubów, bo to nawet dla kogoś tak upartego w dążeniu do swych celów jak Cecil byłoby już krokiem zbyt daleko poza strefę komfortu. Ostatni raz w klubowych progach był lata temu i nawet z zatyczkami wetkniętych do uszu czuł bezustannie jak huk, nazywany przez co poniektórych muzyką, nicował mu mózg. Bary prezentowały sobą hałas na poziomie nieco poniżej nieznośnego, dało się więc przeżyć i taką wyprawę. Czego się nie robi w imię zadzierzgania nowych znajomości?
I nie, Cecil nawet nie śledził Marcusa jakoś szczególnie, by dowiedzieć się, gdzie można było na niego "przypadkowo" wpaść. Po co miałby zniżać się do takich zagrywek, skoro panie na recepcji jego kliniki tak chętnie dzieliły się ploteczkami? Zresztą wydedukowanie, o który bar chodziło, również nie należało do wielkich wyzwań, biorąc pod uwagę to, jak blisko klinki owo miejsce się znajdowało.
Bar w dzielnicy Temple, do którego uczęszczał doktorek, nie należał do najobskurniejszych, ale ciężko go też było nazwać przybytkiem, w którym pojawiałyby się elity Paryża. De Vere wszedł do środka i rozejrzał się po sali, nie będąc w stu procentach pewnym, czy poszukiwany przezeń delikwent był już na miejscu, czy zamierzał się tam dopiero zjawić. Jeśli jego nowy znajomy wciąż był nieobecny, Cecil gotowy był poświęcić się i zabić trochę czasu przy barze. Kto wie, może mieli tam jakieś w miarę choć przyzwoite trunki?

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
- Mhm. - Mruknął odruchowo. - Po części prawda, ale wystarczy jednak mieć też dostęp do gazet. Dalej można spotkać te w formie papierowej. - Przyspieszył z dobrą radą doktor Vanin. Owszem, podejrzewał, iż jego rozmówca musiał być wiekowym wampirem. Z jego bezbarwnej miny można było wyczytać tyle, co nic, a jednak celowo pozwolił sobie na delikatną uszczypliwość, która wewnętrznie go rozbawiła. Po prostu zapomniał się zaśmiać. W każdym razie, z łatwością można było zapoznać się z powszechnymi imionami, jakie są nadawane we Francji, choćby czytując gazety.
- Bardzo dobrze mówisz po francusku. - Pochwalił go chłodno, przez co brzmiał, jakby właśnie użył ironii. Nic bardziej mylnego. Vanin rzeczywiście chciał być uprzejmy tym razem. Zaraz potem przytaknął Cecilowi na jego uwagę. Chociaż tyle, że konwersacja zaczynała być zrozumiała dla obu stron. Chyba. W każdym razie uwaga o jego lakonicznych wypowiedziach sprawiła, że znowu zaczął się zastanawiać nad własnym doborem słów. Dalej nie mógł znaleźć przyczyny, ale coś w tym musiało być, skoro wielu zwracało na to uwagę.
- Pochodzę z Białorusi. - Zaczął, odwracając wzrok i kierując go na szklankę z trunkiem. - Być może to kwestia pochodzenia. Wychowałem się w kraju, który hoduje obywateli w szarej i przyziemnej rzeczywistości. - Tak wyjaśnił jednocześnie swoje państwo i jednocześnie swoje niezdiagnozowane zaburzenie. Lepiej było tak, niż tłumaczyć o swoich potencjalnych podejrzeniach, które - bądź, co bądź - dalej pozostawały jedynie podejrzeniami. Po tym, jak zakończył swoją lakoniczną, ale i tak wyjątkowo wylewną wypowiedź na swój temat, podniósł spojrzenie na Cecila.
- Jak to się stało, że wylądowałeś w Paryżu? - Spytał i skończył szklankę whisky. Póki rozmowa dalej nie przypominała dziwną... Nawet przyjemnie było nie pić w samotności.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 299
Rejestry urodzeń w gazetach... Tak, mógłby je czytać. W zasadzie to pan de Vere ogólnie powinien czytać więcej gazet - może wtedy miałby większe pojęcie o otaczającym go ze wszystkich stron, nowoczesnym świecie. Od pewnego czasu czytał dzienniki francuskie czy brytyjskie bardzo sporadycznie, głównie dlatego, że miał problemy z rozpoznawaniem niektórych słów, a kiedy co drugi artykuł należało przeglądać uzbrojonym w słownik, zaczynało się to robić męczące. Tym bardziej, jeśli zupełnie nie rozumiało się, po co w ogóle dziennikarze używali takich sformułowań jak "hiperłącze" albo "AI".
- Miałem dobrego nauczyciela. - odpowiedział równie bezbarwnie, chyba nie zauważywszy, że słowa Marcusa mogły brzmieć jak ironia. Wiedział, że mówił po francusku dobrze... Nawet jeśli obce były mu aktualne slangi.
Czyżby pan Vanin się rozkręcał? Dwa, a może nawet trzy zdania wypowiedziane na raz! Cecil powinien sobie pogratulować - wyciągał z niego coraz więcej informacji. Wszystko szło zgodnie z jego całkowicie nieliniowym, wykręconym w chińskie "biáng" planem.
- Ach, z Białorusi! Przejeżdżałem przez tamte tereny raz czy dwa w ciągu ostatnich... Kilku dekad. Interesujący ludzie, chociaż przyznaję - samo miejsce nie napawa optymizmem. Nie, żeby napawał nim Paryż ostatnimi czasy. - przewrócił oczyma.
Ile o faktycznym wieku Marcusa mógł wywnioskować z jego pochodzenia? Ostatnio, gdy pan de Vere podróżował po tamtejszych terenach, Białoruś jako wolny kraj nawet jeszcze nie istniała.
- Pogoda. - jego odpowiedź była wyraźnie żartem, mimo kamiennej miny, jaką przy nim zachował.
- Poza tym straciłem z oczu jedną istotną dla mnie osobę i w całej swojej naiwności sądziłem, że w takim kotle kulturowym jak Paryż, uda mi się dowiedzieć coś więcej na temat jej zniknięcia. - westchnął i napił się znów ze swojej szklanki.
- Czcze nadzieje. Ale to nic, czego bym się nie spodziewał. - skinął głową w kierunku Vanina - W twoim wypadku? Emigracja za pracą? Na chleb bym nie stawiał.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
Nie było nowością, że Marcus co chwilę unosił brew w reakcji na słowa Cecila. Zwrot o "dekadach" był o tyle specyficzny, że tylko utwierdzał się w przekonaniu o sporej liczbie na karku swojego rozmówcy.
- Rzeczywiście, ostatnio nie. - Przytaknął, przez chwilę trzymając szklankę od góry palcami i wprawiając ja w lekki ruch. Obserwował, jak ciecz obija się o szklane brzegi. - ...Niemniej między Francją a Białorusią jest spora przepaść. Tu na pogrzebach bywa weselej. - Oznajmił, przypominając sobie odwiecznie surowe i konsekwentne podejście niemal w każdej dziedzinie życia. Nawet posiadanie sporej liczby pieniędzy nie rekompensowało oczekiwań rodziców. Nie to, żeby były one wielkie i nie to, żeby tyczyły kariery - po prostu Vanin wielokrotnie w młodym życiu zdążył się poczuć, jak maskotka, a nie jak syn.
Pierwszą odpowiedź traktującą o pogodzie przemilczał, ale nie uznał za żart. Słyszał, że Anglia szczyciła się gęstymi mgłami, a i to mogło być utrapieniem dla wampira. Chyba. Może dla tych z gatunku aktywnie polujących. Sam nie polował, więc nie był do końca świadomy potencjalnych trosk innych pobratymców.
- Jak długo jej szukasz? - Spytał, a zaraz ściągnął do siebie brwi. - Poza tym, zniknęła tak bez słowa? - Dopytał, biorąc pod uwagę to, iż przeważnie ludzie - nawet wampir i wilkołaki - odchodziły od siebie ze wcześniejszym poinformowaniem o takich zamiarach. Nie znika się tak po prostu.
- To dłuższa historia. Wymaga lepszego whisky, miejsca i atmosfery. Ale nie, żadne z tych, co już wymieniłeś. - Odpowiedział bezbarwnie, kończąc w końcu kolejną szklankę whisky.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 299
Istniała spora szansa, że same ruchy brwi, w przypadku Marcusa i Cecila, mogłyby stanowić alternatywną formę konwersacji. Może mogliby inkorporować do tych gąsienniczych manewrów kod Morse'a? Ile dodatkowych informacji mogliby wtedy przekazywać sobie nawzajem, nawet jeśli nie mieliby ochoty na wymianę zdań dłuższych niż cztery słowa na krzyż!
- W takim razie chciałbym zobaczyć białoruski pogrzeb. - odparł prawie entuzjastycznie. Czy to nie fascynujące? Pogrzeby na Białorusi musiały osiągać nowe poziomy smutku i desperacji. To by dopiero było doznanie!
- Bagatela, około wieku. - wzruszył ramionami - Niestety, przepadła jak kamień w wodę. Osobiście podejrzewam możliwość przeniknięcia do innego wymiaru, bo w tym przekopałem już wszystkie możliwe zakamarki, jestem o tym przekonany.
Na ostatnie słowa Marcusa uśmiechnął się szerzej i przez chwilę przypominał w tym geście rasowego drapieżnika.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić cię do lokalu wyższej klasy następnym razem. - czy doktorek świadomie dał się wciągnąć w kontynuację tej sytuacji, czy po prostu nie udało mu się wymigać od nieuniknionego?
Odsunął pustą szklankę od siebie. Jeśli Marcus stwierdził, że to już czas wracać do domu, nie zamierzał go powstrzymywać. Wiedział, gdzie go znaleźć, więc teraz pan doktor nie schowa się już przed nim tak łatwo.

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 267
Marcus parsknął śmiechem. Nawet kącik ust uchylił się ku górze, a dole powieki delikatnie przymrużyły, co świadczyły o szczerym rozbawieniu u lekarza. Ten prawie-entuzjazm na myśl o przebywaniu na białoruskim pogrzebie był absurdalny i nietypowy jednocześnie.
- Z technicznego punktu widzenia jest to do zrobienia. - Przyznał na głos, choć z realizacją już trochę gorzej. Raz, że dziwnie zabrać kogoś na pogrzeb, dwa, dziwnie zabrać kogoś na cudzy pogrzeb. Pomijając już kwestię, że Vanin był osobą uznaną za zaginioną na terenie Białorusi, a jego rodzice dalej żyli. Wolałby nie ryzykować przyjazdu w tamte strony. Czy rzeczywiście brał na poważnie taki plan? Nigdy nie wiadomo.
- Nie wpadłeś na to, że zniknęła bez powodu? - Spytał bez ogródek. Nie wiedział, jak wyglądały próby ghostowania wampirów, ale nie wydawało mu się, by ta wspomniana istota zniknęła tylko ze zwykłego widzimisię. Znaczy, Marcus tak uważał i zakładał, że zaistniała tutaj, cóż, śmierć. Ewentualnie celowe porzucenie relacji, co byłoby całkiem logiczne, zważywszy na ekscentryczny charakter Cecila. O dziwo, Marcus powoli zmieniał zdanie co do rozmówcy.
Kwestii przeniknięcia do innego wymiaru nie poruszył. Uznał to za oczywisty żart. Vanin, jako osoba przyziemna, nie wierzył w bajki. W wampiry i w wilkołaki zaczął, kiedy zmusiła go do tego sytuacja.
I tutaj na usta lekarza wpłynął uśmiech. Rozmowa z Cecilem stawała się interesująca.
- W takim razie do następnego razu. - Rzucił, zostawiając banknoty na ladzie przed barmanem, a potem opuścił lokal.

zt.

_________________
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.

Cecil de Vere

Cecil de Vere
Liczba postów : 299
No i proszę, pan doktor jednak miał jakieś tam poczucie humoru i czasem nawet zdarzało się, by na jego ponurej, pozbawionej wyrazu mordzie gościł uśmiech - co za odkrycie!
Pan de Vere również uśmiechnął się do niego szerzej, a jego kły wydawały się przez moment bardziej ostre, niż zazwyczaj... A może to tylko gra świateł?
Bo czyż nie byłoby wspaniale pojechać na krótką wycieczkę na Białoruś tylko po to, by wziąć udział w czyimś pogrzebie? Ha, może nawet pogrzebie samego Marcusa! To by dopiero była rozrywka pierwszej klasy.
- Jestem przekonany, że jakiś powód tego zniknięcia był. Po prostu nie doszedłem jeszcze do tego, jaki. - odparł, w pełni zdecydowany. Ludzie nie znikali bez powodu. Nie tacy jak Auberi de Vere, w każdym razie.
No i proszę, jaki dżentelmen z tego Marcusa, nawet zapłacił. Cecil spoglądał za nim jeszcze chwilę, nieco rozbawiony, nim sam też zebrał się do wyjścia. Tak, to definitywnie nie miało być ich ostatnie spotkanie. Pozostało tylko zdecydować, dokąd miał go zaprosić następnym razem... Miał kilka potencjalnych miejsc, ale cały ten proceder wymagał jeszcze odrobiny badań terenowych.
/zt

_________________

It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach