Orientalne żeberko czy może jednak w miodzie?

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
First topic message reminder :

Łatwo nie było, “dorwanie” Marcusa, aka pieszczotliwie nazywanego “Mareczkiem”, wymagało cierpliwego podejścia do sprawy. Rozjazd "datowy” ostatecznie dobrze wpłynął na zbiegi wydarzeń, bowiem dzięki niemu wampir miał dość czasu, aby spisać oświadczenie wobec Ordo i polowań na ludzi, zaliczyć wyjazd do Chin, wrócić, ogarnąć się, po czym zrobić mały risercz wobec rzeczonego gościa.  
Bezkastowość osobnika niejednego wprawiłaby w zakłopotanie, ale nie Juna. Azjata miał wobec mężczyzny pewne plany, na pewno jeden głowy i drugi bardziej poboczny, acz z równie wysokim priorytetem w razie “w” jak wypalenia pomysłu potencjalnej współpracy. Fakt, że tym razem nie poprosił o działanie innowatorki z frakcji, tylko dodawało całości pikanterii i to wcale nie z uwagi na jej “niedawne” porwanie.  
Bo jak raczyli mawiać “żydzi” - kochajmy się jak bracia, a rozliczajmy...
No przecież nie wszystko musiało wychodzić spod szyldu grup zrzeszonych.
“Szanowny Panie Vanin...” - mniej więcej w takim grzecznym tonie zaczynało się zaproszenie, ręcznie spisane piórkiem na twardszym papierze skropionym słodyczą wanilii dla ubarwienia szarości życia, schowane w zdobioną kopertkę przybitą pieczątką “hotelarza” aka Azylu, następnie umieszczoną we wnętrzu ładnego drewnianego pudełeczka, tuż obok pozłacanej hotelowej monety, kolejno wręczonego przez pracownika Juna do rąk własnych Marcusa pod ogólnodostępny adres jego placówki.
Gdy na zegarze wybiła kolejna godzina, Azjata odstawił filiżankę z herbatą na biurko. Ubrany w ładnie skrojony ciemny garnitur z orientalnymi złotymi akcentami, opuścił prywatny gabinet na rzecz podążenia korytarzem do windy, nią na górę, a z niej do holu głównego. Liczył, że podanie adresu hotelu, powód, miejsce i godzinę spotkania spotkają się z pozytywnym odbiorem. Informacje takie jak wspomnienie o rzeczonym pojęciu zlecenia, sowitej zapłacie za wkład pracy oraz wachlarz komplementów w kierunku Vanina stanowiły formalność, bo o ile niewielu dawało się “zaciągnąć” na te ostatnie, o tyle znaczna większość leciała na wzmiankę o wynagrodzeniu, tudzież innych potencjalnych korzyściach dla siebie.
Jun czekał więc cierpliwie na efekt swojej akcji, na przyjęcie lub odrzucenie zaproszenia.

@Marcus Vanin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Usta bruneta uchyliły się delikatnie, żeby zaraz wypuścić krótkie mruknięcie, które wskazywało na lepsze zrozumienie pytania swojego rozmówcy. Znowu poczuł ulgę i jednocześnie poczuł się nieco naiwnie przez samo założenie, że Jun chciałby wkroczyć na pole zbyt prywatne. Być może to przez to, iż ostatnimi czasy coraz częściej zadawał się z ciekawskimi. Odkaszlnął zaraz, przywołując się do porządku.
- Świat w świetle słonecznym jest obiektywnie piękniejszy. Natura jest nasycona kolorami, widoki bardziej zapierają dech w piersiach. - Zaczął dość rzeczowo, na chwilę odwracając wzrok od hotelarza, próbując przywołać wspomnienia. Chcąc, nie chcąc, one i tak zakrawały po części o wydarzenia lub uczucia, o których chciałby zapomnieć. - Ciepło promieni słonecznych jest przyjemne, nie tylko dla skóry. Jest po prostu kojące. Zwłaszcza wtedy, kiedy zbliża się wiosna, a natura powoli wraca do życia po wielu miesiącach szarości. Pierwsze słoneczne dni zawsze są jak nadzieja na lepsze jutro. - Rozwinął swoją myśl, spoglądając z powrotem na Juna. Nie bez powodu omijał otwartość w kwestii własnych, osobistych odczuć wobec dnia. Na tamten czas wszystko zdawało się być nudne. Później wszedł w wir nielegalnych działań. Jak za mrugnięciem oka, okazało się, że miał już trzydziestkę na karku, nie pozwalając sobie na chwilę przerwy i móc chwilę popodziwiać świat dookoła. Przemiana w wampira nie dała mu odczucia straty za słońcem... Aż do dzisiaj, kiedy o tym pomyślał.
Marcus zaraz pokręcił głową i uśmiechnął się krzywo.
- Nie... Proszę nie przepraszać. Rozumiem teraz, skąd ta ciekawość. - Wtrącił, unosząc delikatnie otwartą dłoń. Potem pozwolił dokończyć Azjacie rozpoczęty dialog na temat morskich przygód. Dopiero po otwartym zakomunikowaniu przez Juna, że nie miał okazji nigdy swobodnego poruszania się za dnia, dotarło to do Vanina. - Nic dziwnego. Chociaż, zanim rozwinę myśl, zapytam - jakich dokładniej poglądów nigdy nie potrafił pan zrozumieć? - Spytał najpierw z czystej ciekawości, gdyż podzielał tę konsternację związaną z zachowaniem ludzkich jednostek. Nie dlatego, że sam był wampirem od kilku lat, a po prostu nigdy nie był w stanie zrozumieć ludzi - ze wzajemnością, co zresztą nieustannie i skutecznie dawali mu odczuć wszyscy dookoła od najmłodszych lat.
Początkowa cisza ze strony Azjaty wydała się być bardzo wymowna. Stanowiło to przypomnienie dla Marcusa, że właśnie dlatego z zasady nie wchodził w prywatne pogadanki.
- Teraz proszę mnie wybaczyć. - Rzekł, obserwując, jak Jun wstał z miejsca, żeby poruszać się niespokojnie po pomieszczeniu. Temat wojny był ciężki dla tych, którzy ją przeżyli, choć zapewne hotelarz niejedną w swoim życiu widział. Nie wnikał więcej. Otwarty komunikat ze strony rozmówcy, że nie były to czasy, które przyjemnie wspominał, zdecydowanie wystarczyły. Popełnił gafę i postanowił przyjąć jej konsekwencje. A te pojawiły się w postaci nieco nerwowej atmosfery.
- Słyszałem. Uczyłem się o niej w czasach szkolnych. - Odpowiedział, decydując się na ujawnienie swojego młodego wieku. A to, czy sama nauka historii była nieco zakłamana w jego podręcznikach, to kwestia drugorzędna. Całe szczęście, że na własną rękę postanowił odkryć prawdziwość niektórych wydarzeń.
Wzrok Vanina utkwił w sylwetce mężczyzny, który właśnie włączył ową "maszynę grającą".
- Obawiam się, że jestem wybredny, jeśli chodzi o muzykę. - Obwieścił, uśmiechając się znowu w swoim szczerym, nieco nikłym stylu. Muzyka, to pytania, na które nigdy nie mógł odpowiedzieć jednakowo. Vanin uwielbiał utwory bez wokalu, ale też takie, w których dominowała melodia jednego instrumentu. Najlepiej, żeby była melancholijna lub smutna, bo tylko takie rzeczywiście sprawiały, że wampir coś czuł. Dodatkowo, był z tych, co słuchali jednego utworu na okrągło, aż do znudzenia. - Muzyka klasyczna albo kameralna. Jednak preferuję młodych, nowych artystów. Gibran Alcocer, chociażby. A pan? - Sprecyzował. Nie chciał ujmować sztuki artystom już dawno nieżyjącym, ale ta nigdy nie przypadła mu do gustu, może poza szczególnymi wyjątkami.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Zobaczmy... - co da się zrobić. - powiedział, a także pomyślał Louis w czasie majstrowania przy tak zwanym pstryczku, aż brzmienie nie natrafiło na odpowiedni takt: spokojny, z nutą nostalgii, która w tym konkretnym wypadku miała niewiele wspólnego ze smutkiem.
- Nie ośmieliłbym się nazwać Panem wybrednym, jako że gustów po tym świecie stąpa wiele i proszę nie czuć się skrępowanym. Ośmielę się wyjść z podejrzeniem, iż obaj nosimy w sobie blizny, których nie dotykano od wielu lat, zaś wspomnienie budzi nieprzyjemne skojarzenia. Rzecz to normalna i ludzka. Muzyka to niewątpliwie cudowny lek, który na dodatek budzi niepohamowaną chęć oddania się w objęcia nut poprzez taniec. - zaśmiał się Jun.
- Tego też czasami nie byłem w stanie pojąć, podobnie jak wobec ludzi ich poglądu na czas czy życie, a nawet miłość do słońca. Teraz, jednak kiedy tworzy Pan jego obraz poprzez słowa, przypominam sobie ciepło na skórze podczas chwilowego wyjścia mu naprzeciw. Byłby z Pana zacny artysta Panie Vanin. Lubi Pan sztukę? Obrazy? Rzeźby? A może taniec? - muzyka rozbrzmiewała się dalej, a wraz z nią rozchodziła woń wanilii, gdy palcem ręki egzotyczny diabeł począł wodzić wzdłuż grzbietów książek ustawionych rządkiem na drewnianej półce.
- Bo ja żywię do sztuki ogromną słabość. Umiłowałem więc ludzi za ich talent do tworzenia, w tym komponowania. Doceniam wiele gatunków, od utworów klasycznych, po nadające klimatu w filmach, przez dzieła kultury masowej, natomiast na pytanie, czy posiadam jeden najbardziej umiłowany gatunek, odpowiem: niestety nie. Jestem bardziej z tych osób, którym coś musi wpaść w ucho lub oko, jeśli tylko wyjść poza granice dzieł granych na twory kunsztu pędzla lub rąk lepiących w glinie. Wtedy i owszem potrafię na długo zanurzyć w nich swoje oczy oraz uszy. Lubi Pan tańczyć, Panie Vanin? - ruch ustał, a z nim dialog po wyjęciu jednej z książek, zbioru poezji spod pióra anonimowego francuskiego pisarza, akurat o tematyce słońca.
Wtem, być może i w głupocie, Azjata podarował książeczkę przybyłemu, bo to właśnie z nim raczył skojarzyć barwne słowa Vanina opisujące Słońce oraz wachlarz kolorów wsiąkniętych w dziewicze łono natury.

@Marcus Vanin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Muzyka rozbrzmiała w pomieszczeniu, a Marcus nieustannie śledził ruchy hotelarza. Powoli przetrawił informacje, jakimi go raczył. Tak samo, przyzwyczajał się - o dziwo - szybko do różnicy wieku, jaka ich dzieliła. A ta przecież była kolosalna. Przewrotnie, czuł się wyjątkowo rozumiany przez Juna. Miła odmiana od ciągłego napominania o nietypowych zachowaniach.
Kiwnął głową w potwierdzeniu słuszności wypowiedzianych słów. Od siebie nie dodał nic, a w kwestii tańca jeszcze milczał, pozwalając rozmówcy na kontynuację swojego dialogu. Jedynie pokusił się na ponowny łyk dobrego whisky.
- Niestety, niektóre rzeczy trzeba przeżyć na własnej skórze. - Podsumował Vanin, coraz bardziej świadomy "bólu" bycia wampirem od samych narodzin. - Czas również inaczej dla mnie płynął, kiedy byłem jeszcze człowiekiem. A jednak, nie jesteśmy niezniszczalni. Prędzej czy później to właśnie czas zadecyduje o naszym odejściu. Ludzie mają z wami wiele wspólnego. - Rozwinął swoją myśl, nie bez powodu lawirując między określeniem siebie wampirem, a za drugim razem nawiązując do wampirów jako gatunek, który miałby go w ogóle nie dotyczyć. Cóż, kiedyś był człowiekiem. Teraz wampirem. Ciężko było od tak... Od tak po prostu stać się całkowicie wampirem, kiedy było się człowiekiem.
Zaśmiał się, wypuszczając ciche parsknięcie nosem w reakcji na śmiałe stwierdzenie, że byłby wspaniałym artystą. Bynajmniej nie zrobił tego w tonie lekceważącym.
- Szczerze w to wątpię. Zbyt często słyszałem, że traktuję sztukę zbyt dosłownie. Ale skoro już o niej mowa, jestem w stanie docenić to, co wychodzić spod ręki człowieka. Dla przykładu, uważam proces fermentacji whisky jako coś godnego podziwu. - Odpowiedział na pytanie rozmówcy, obserwując, kiedy ten przystanął przy regale. Wstał, jakoś tak odruchowo, ze szklanką w ręku. - Lubię naukę, wiedzę, kunszt... Sztuka, choć rzadko, też potrafi we mnie wzbudzić zainteresowanie. - podszedł do Juna, chcąc sprecyzować swoje podejście do sztuki, tym samym odwieść go od potencjalnego zrezygnowania tego, co chciał uczynić. Marcus pomyślał przez moment, iż właściciel hotelu mógł dojść do wniosku, jakoby jego starania znalezienia książki były daremne, a tego chciał uniknąć. Przystanął obok Juna, zatrzymując wzrok na jego wodzącej po książkach dłoni. Następnie padło pytanie, które sprawiło, że Vanin zastygł. Dopiero po chwili otrząsł się z lekkiego zaszokowania i sięgnął odruchowo po książkę, która została mu wręczona. Wcześniej tylko odstawił szklankę, żeby móc ująć przedmiot w obie dłonie. Spojrzał w błękit Juna z zaintrygowanie w spojrzeniu. Jeszcze nie zwrócił zupełnej uwagi na tytuł ani okładkę podarunku.
- ...Nie potrafię. - Odpowiedział, unikając bezpośredniej odpowiedzi na temat preferencji. Spoglądał na hotelarza spod lekko uniesionych brwi. Zastanawiał się na tym, co się właśnie działo i jak miał rozumieć to pytanie. - Dlaczego pan pyta?

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Niech tajemnicą pozostaną na razie napisy tytułu oraz wygląd twardej okładki książki skrytej pod powierzchnią obu rąk. Dobrze, że chwilowo były zajęte, albowiem tuż po przekazaniu, ciało Diabła uległo ponownemu przemieszczeniu – z miejsca przed Vaninem centralnie za niego w eleganckim ruchu przypominającym baletowy piruet w kapkę skromniejszym jednak i nie mniej pięknym pełnym wydaniu, skropionym powiewem ciepła w towarzystwie nut wanilii wolno opadającej na podłogę oraz szerokie ramiona gościa.
- Jesteśmy tylko ludźmi. - potem z ust wydobył się dźwięk na wzór szeptu przeznaczonego wyłącznie uszom blisko stojącego mężczyzny.
- W dodatku bardzo dumnymi, którzy myślą, iż stanęli na wyższym szczeblu łańcucha pokarmowego, a przecież jak Pan słusznie zauważył - wystarczy jeden dobrze oddany strzał i koniec. Prócz tego tak samo kochamy, boimy się, złościmy, rodzimy i umieramy. Tworzenie szerokiej gamy sztuki nie stanowi wyjątku i podobnie wszelkie zamiłowania. - dalej głos Azjaty już nie ukrywał się w “cieniu”. Tembr począł normalnie wlewać się do środka usznej membrany, a w niej dalej na calutkie ciało, o ile obaj Panowie nadal stali blisko siebie.
Fun fact: Jun nie unikał bezpośredniej konfrontacji, jeno kolejnym eleganckim krokiem zmienił współrzędne położenia: tym razem zza Marcusa stając po jego lewej lub prawej stronie – do wyboru i oceny Vanina.
- Choć są mi znane, to nigdy nie zagłębiałem się w procesy fermentacji alkoholi, jednakże chętnie poznałbym jej tajniki. W zamian mógłbym wymienić się doświadczeniami w tematyce kunsztu... - wampir specjalnie przerwał wypowiedź, aby “eterycznym” uszczypnięciem pociągnąć gościa troszeńkę za język.
- I widzi Pan, Panie Vanin... Już z tego robi się nam z tego pretekst do kolejnego spotkania. Chyba więc nie będę musiał tylko łapać Pana na propozycję nauki tańca. Jeżeli jednak zechciałby się Pan skusić... - furtka stanęła otworem i to wcale nie w formie rozłożonej siateczki na osamotnione rybcie, które miały wpaść w sidła, a potem na talerz wygłodniałego rybaka.
Bo tak jak biblia wspominała o skuszeniu Ewy przez Diabła, tak i diabełek paryski lubował się w sprowadzaniu osóbek na drogę zła. I taki w oto sposób Pan Vanin mógł skorzystać z oferty, poza już przyjętą w formie książeczki tudzież zlecenia, poczęstunku syntetycznym japcem w pudełeczku autorstwa Dracul, świeżo wyjętym z niewielkiej lodóweczki (obok barku) po kolejnej, matulu kochana, już chyba TRZECIEJ zmianie pozycji Juna na rzecz jej otwarcia i wyjęcia rzeczonego owocu wypełnionego szkarłatną vitae.

@Marcus Vanin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Oczy Vanina nie miały nawet kiedy zwrócić uważniejszej uwagi na podarowaną książkę. Wykonany z pełną gracją ruch Juna skutecznie odwróciło go od zaspokojenia swojej chwilowej ciekawości. Zresztą, to właśnie towarzysz rozmowy był o wiele bardziej fascynujący. Głowa Marcusa podążyła za hotelarzem tylko do pewnego momentu. Nie spodziewał się, że mężczyzna za lepszą pozycję upatrzy sobie miejsce tuż za jego plecami.
Zapach wanilii i przyciszony głos Juna stanowiły kolejne porcje przyjemnych doznań. Choć nie do końca zdawał sobie teraz sprawę z tego, co miał na celu Diabeł, nie zamierzał się opierać. Bliskość Azjaty była, owszem, zaskakująca i zbijająca z tropu. Jednak na fakt, iż Vanin bez przeszkód na nią pozwalał, wpływało to, że osobowość i ogólny sposób bycia Juna były zbyt magnetyczne. Szept wywołał na Białorusinie szersze otwarcie oczu, a następnie dreszcz. Słuchał mężczyznę w milczeniu. Powiódł wzrokiem za nim, kiedy postanowił z powrotem ujawnić się naprzeciw.
Jun mógł teraz z łatwością dojrzeć błyszczące się w oczach Vanina zdziwienie. Propozycja tańca, łapanie tylko na taniec... Wybrakowanie Marcusa w myśleniu w niektórych kwestiach zaczęło się udzielać. Nie tylko zresztą to. Obawy, które wyniósł ze swojego zaściankowych, pełnych uprzedzeń rodzinnych stron, zaczęły podszeptywać mu do ucha. I choć Jun miał za sobą tak wiele lat, żeby móc wyzbyć się wszelkich uprzedzeń i wątpliwości, tak Białorusin... Cóż, niektóre sytuacje, jakie przeżył, wciąż były żywe w jego głowie.
- Panie Huang... - Zaczął, kiedy otworzył w końcu usta, zdolny się wreszcie odezwać. - Odnoszę wrażenie, że nie będzie potrzeby mnie "łapać" na cokolwiek. - Rzekł z delikatnym uśmiechem na twarzy, nie mogąc się oprzeć narastającej chęci poznania Diabła. A diabły wszelkiej maści nie były mu nieznane. Zawsze im służył, pełen lojalności zresztą... Prawie. Nie licząc pewnych błędów młodości. Być może brakowało mu kogoś na wzór Ludwika, dla którego pracował jeszcze na Białorusi. Nie żałował tak otwartego stwierdzenia, czasem ceniąc jednak bezpośredniość w komunikacji. Zwłaszcza, kiedy chodziło o prywatne relacje, czego zdążył już chyba nabyć przez przebywanie na okrągło z pewnym Francuzem.
- Niektóre rzeczy, jednak, potrzebują czasu. - W tym momencie sięgnął i po tę propozycję Juna, wyrażając tym samym chęci na dalsze poznanie - odkładając wcześniej podarowaną książkę również w to samo miejsce, gdzie powędrowała szklanka. Nie zamierzał nie ulegać tej pokusie. Nie zamierzał przepuścić okazji przebywania z kimś tak nietypowym i wyjątkowym, jak rozmówca. W pewnym sensie, takie znajomości Marcus traktował, jak przedmioty do kolekcji. Albo jak whisky właśnie. - O dobrym smaku whisky decyduje dobrze przygotowana brzeczka już na pierwszym etapie jej tworzenia. Istotna jest również temperatura, a ta musi być wysoka... - Kontynuował, trzymając w dłoni poczęstunek i spoglądając dalej na hotelarza. - ...Ale to dopiero upływ czasu pokazuje, czy whisky została dobrze wytworzona. Nieważne, ile starań nie zostanie włożonych na samym początku, nie jest się w stanie dowiedzieć, czy efekt końcowy będzie satysfakcjonujący. Zupełnie, jak z niektórymi znajomościami, prawda? - Spytał, nie odwracając spojrzenia od swojego rozmówcy. Patrzył wyczekująco, najwyraźniej dochodząc do wniosku, iż poczeka na gest gospodarza. W końcu, nieuprzejmie było rozkoszować się trunkiem samemu, niezależnie od okoliczności. Jeśli dawać się zwieść, to obustronnie.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Niezręczność sytuacji niejedno wampirzątko zmiotłaby z nóg. Fakt, iż Marcus jeszcze na nich stał, wiele mówił o jego osóbce i to wcale nie w nieprzyzwoitym kontekście! Przeciwnie, podjęcie dialogu oraz wejście do gry wymagało odwagi, a tą Diabeł szanował ponad wszystko, bo jak raczył mawiać: choćby i zaprawiony w boju wojak, to nie każden ją posiadał.
- Ależ całkowicie się z Panem zgadzam, Panie Vanin. Pozwalam sobie jedynie na pozostawienie otwartej furtki na wypadek “w”... - rzekł miękkim tonem Jun z uśmiechem godnym piekielnego księcia, któremu nie w smak było karmienie Klienta kłamstwami. Co innego obecność kruczków do dowolnej interpretacji przez słuchacza, jakże bacznie taksowanego wzdłuż i wszerz, a także na wskroś przez błękitne ślepia.
Świadomość fascynacji nimi nie ulotniła się w eter – odnotowana każdą komórką ciała jeno czekała na odpowiedni moment do wyciągnięcia tajemniczej karty ze środka talii ukrytej gdzieś we wnętrzu magicznego szerokiego rękawa równie magicznej szaty. Przedtem jednak Diabeł przejął pałeczkę inicjatywy i wychodząc naprzeciw potencjalnie słusznym obawom, wszak niejednego szlachcica zatruto w podobnej inicjatywie, uniósł, po czym zbliżył silikonowe japco do ust.
Sposób złożenia nań eterycznego pocałunku pobudzał wyobraźnię, zaś samo wgryzienie się wręcz szarpało nią falami na boki. Wpierw wampir wysunął kły nawet cztery przy podwojonej parze – potem sunął nimi lekko wzdłuż otoczki, napiął ją i dopiero na sam koniec przebił. Oswobodzona w ten sposób ciecz, szkarłatna w swoim bycie zaczęła wolno spływać do ust i drogą dalej ku większym połaciom ciała. Karmione nią komórki niemalże natychmiast odżyły, nadając skórze ślicznie rumianej barwy na policzkach, a sercu powód do radości i przyspieszenia dudnienia widocznego z każdym pulsowaniem obecnych tu i tam żył.
- Muszę kiedyś pomyśleć o nowym wariancie smakowym. Zainspirował mnie Pan do koncepcji połączenia vitae ze szlachetnością whisky. - oj nie jego winą był kunszt lub wręcz przeciwnie, jego i tylko jego wyłącznym grzechem, bo niestety, ale w swojej elegancji Jun nigdy nie potrafił jeść ani z czegoś, ani kogoś, nie czyniąc z całego aktu uczty dla oczu. Nawet samo odsunięcie pustego japca i przetarcie warg było poniekąd przesycone...
Niechaj odpowiedź na pytanie, czym, pozostanie to do interpretacji widza.
- W punkt Panie Vanin. Być może z tego samego powodu żywię nadzieję na rozwój naszej znajomości z perspektywą poszerzenia współpracy nie tylko o większe dorobki na rzecz obustronnej korzyści, ale z szansą na nowe oraz na wymianę doświadczeń. Jeśli przypadnie Panu do gustu, mogę zaoferować jeszcze kilka sztuk. - kolekcje miewały tendencje się powiększać i niekiedy zmniejszać o niechciane eksponaty. Japco nie stanowiło wyjątku, jeno kwestią było, której strony mogło dotyczyć? Potencjalne wyrzucenie pustej otoczki do kosza skłaniało ku smutniejszej wersji, lecz co, jeśli oczy wizjonera spoglądały dalej? W końcu spożyte vitae nie ulatniało się w eter, a stawało jednością z konsumentem.

@Marcus Vanin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Baczne spojrzenie nie odwracało się od Juna, przynajmniej do momentu, gdy ten postanowił zrobić ruch jako pierwszy. A i tak zapatrzył się dłużej, niż pozwalała przyzwoitość. Niegrzecznym byłoby wpatrywanie się w gospodarza podczas uczty, nawet jeśli ta była urozmaicona odrobiną zmysłowości.
Bynajmniej nie miał podejrzeń, iż podarowany trunek mógł być zatruty. Jasnym było, że obaj panowie testowali siebie pod pewnymi względami. Marcus zastanawiał się, na jakim szczeblu znajdował się w oczach hotelarza. Zastanawiał się, jakie cechy mężczyzna wykazywał. Wszystko, każdy gest, każde słowo, mogły o czymś świadczyć.
Dlatego za chwilę uniósł dłoń, żeby przyłożyć nietypowy, silikonowy pakunek do ust, zerkając przy tym ukradkiem na Juna. Rozszerzył delikatnie wargi, ujawniając permanentnie wysunięte kły, których ciężko było dostrzec zwyczajnie przez małomówność i wybrakowaną mimikę wampira. Ścisnął zębami otoczkę, jakby sprawdzając wytrzymałość materiału - nie miał wcześniej styczności z tak oryginalnym sposobem na zamknięcie krwi. Trwało to zaledwie sekundę i za chwilę wbił się wydłużonymi zębami w podarowane jabłko. Smak szkarłatnej cieczy od razu zagościł w jego ustach, budząc na chwilę do życia dziecko nocy, które w nim drzemało. Choć wmawiał sobie, iż jedzenie było czystą fizjologią, momenty, w których zaspokajał wampiryczną potrzebę, zawsze brały nad nim chwilową przewagę. Tęczówki od razu zabarwiły się czerwienią, która nieśmiało majaczyła spod lekko przymrużonych powiek. Natury nie dało się oszukać, nieważne, jak bardzo chciałby ją stłumić.
Naznaczona wiekiem twarz Vanina również nabrała kolorów. Niestety, czas zdążył na nim odcisnąć swoje piętno, nim stał się wampirem. Co innego można było powiedzieć o Junie, który - zwłaszcza teraz - pomimo tak wielu lat, zachował wygląd młodzieńca. Ironia losu.
- Miło mi to słyszeć. - Oznajmił z nikłym uśmiechem na twarzy, podchodząc w miejsce, gdzie mógł pozbyć się pustego już podarunku. - Nigdy nie myślałem, by łączyć krew z alkoholem, ale degustacja to również pewnego rodzaju sztuka. A ja lubię poszerzać swoje horyzonty. - Dodał za chwilę, zwracając na moment spojrzenie na hotelarza. Tak, to była jeszcze kolejna perspektywa na spotkanie. Wspólne poznawanie smaków.
- O jakich nowych korzyściach pan mówi? - Wyłapał Vanin, przemieszczając się z powrotem w miejsce, w którym przebywał jeszcze przed chwilą i sięgnął po wręczoną wcześniej książkę. W trakcie tego nie spoglądał w stronę gospodarza, a barwa jego głosu nie wskazywała na żadne emocje, ale jednocześnie jawił się brak typowej dla niego obojętności. Ciekawość i chęć nakierowania Juna na przejęcie odrobiny bezpośredniości.
- Ja również liczę na wymianę doświadczeń. - Oznajmił Vanin niezależnie od tego, jaka była odpowiedź na jego wcześniejsze pytanie. Dopiero teraz spojrzał w błękit oczu swojego rozmówcy, a następnie pokręcił głową przecząco. - A skoro już mowa o wymianie doświadczeń, wygląda na to, że teraz to po mojej stronie będzie podzielić się czymś z mojej kolekcji. - Dokończył swoją myśl, sugerując, iż starczyło mu prezentów. Na teraz. I rzeczywiście wszystko zdawało się zmierzać w odpowiednim kierunku.
- Dziękuję za rozmowę, panie Huang. - Odezwał się po krótkiej chwili ciszy. Nie żegnał się jeszcze otwarcie.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Jun z przyjemnością, aby nie powiedzieć “perwersyjną”, przyglądał się reakcjom Marcusa, począwszy od momentu przyjęcia poczęstunku, po jego oględziny, aż do momentu przebicia i wypicia słodkiego nektaru z wnętrza silikonowej otoczki. Wyjściem z transu, zwanego podziwem było dla Azjaty przerwanie ciszy poprzedzonej wyrzuceniem pozostałości japca i sięgnięcie po książeczkę. Wtedy i dopiero wtedy mężczyzna opuścił błękit oczu, jakoby ukrywając wewnętrzne pożeranie ofiary w samiutkim źródle, a więc tam, gdzie rzekomo rezydowała dusza.
- Majątkowych... Wpływowych i wielu innych, po które aż chce się sięgnąć, między innymi po korzyści rozwojowe przy potencjalnym podjęciu się nowych zleceń... - i nie tylko... - serdeczny drapieżny uśmiech ponownie wpełzł na niezbyt stare i nie takie znowu młode lico długowiecznego.
Uchyliwszy rąbka tajemnicy, ot zgodnie z życzeniem Klienta, egzotyczny Diabeł kolejny raz pozostawił niedomówienie w roli drugiej albo nawet trzeciej furtki. Przy którejś przestał liczyć, lecz nie miało to większego znaczenia, bowiem przez każdą zamierzał przejść chociaż raz i to nie sam.
- Myślę Panie Vanin, że i w tym aspekcie dojdziemy do porozumienia. Proszę się nie krępować, gdyby miał Pan jakieś pytania. Ode mnie może Pan spodziewać się przesłania wstępnej umowy. Na potencjalne uwagi oczywiście naniosę odpowiednie korekty, a gdy już obaj wyrazimy zgodę, pozwolę sobie na podesłanie gotowego dokumentu do podpisania drogą elektroniczną, rzecz jasna w wersji zaszyfrowanej. W tym miejscu byłbym więcej niż ukontentowany możliwością zdobycia do Pana bezpośredniego kontaktu, chyba że życzy Pan sobie komunikację na oficjalne numery oraz skrzynkę mailową. Ta ścieżka również jest jak najbardziej akceptowalna. - Azjata nie byłby sobą, gdyby pomimo grzecznych słów i w tym aspekcie nie wyszedł przeciwnościom losu naprzeciw. W dobrym geście nie tylko wykonał elegancki ukłon, po nim podszedł i wręczył mężczyźnie podarek, mianowicie kolejne ślicznie opakowane japco na pamiątkę z wetkniętą weń, ot w pudełeczko, wizytówkę, na której widniał, zdaje się, że prywatny numer do wampira, a także adres mailowy.
- Ja także dziękuję Panu za nietuzinkową rozmowę oraz czas. Korzystając ze sposobności, odprowadzę Pana. - jak powiedział, tako też uczynił i jeżeli nie doszło do aktu sprzeciwu, w istocie odprowadził gościa, idąc krok po kroku u jego boku pod samo wyjście z hotelu.

[Koniec]


@Marcus Vanin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach