Król, Dama, a może od razu As?

2 posters

Go down

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Są takie dni i noce, kiedy nawet Diabeł musiał odpuścić. Wtedy odkładał zwinięte w rulon pakty na bok, schodził z tronu, po czym opuszczał prywatne komnaty. W poszukiwaniu czegoś dobrego do picia dajmy na to smacznej kawusi, jeden z nich wylazł z podziemi piekieł na ziemię ludzkiego istnienia. Drepcząc niczego niepozornym krokiem wampir ubrany w elegancko skrojony ciemny garnitur z perfekcyjnie ułożonymi również czarnymi włosami, jeno miejscami opadającymi trasą dłuższych jasnych pasm, stąpał stukotem dopasowanego mrocznego obuwia.
Za swoją trasę Jun obrał obszerny korytarz, windę na górę, a potem znów kolejny zaułek, póki nie zawitał w głównej sali, gdzie prócz sof, recepcji i masy ozdób dla uciechy oka, w tym motywu szachownicy, prosperował bar dla tak zwanych leniwców. To właśnie przy nim raczył cupnąć, aby nieświadomy nadchodzącego wydarzenia, zamówił pyszną kawę - świeżo mieloną z dodatkiem mleka w akompaniamencie fikuśnego wzorku na powierzchni dla uatrakcyjnienia.
Czas oczekiwania na napój mężczyzna przeznaczył na przerwanie nitek ciszy na poczet podtrzymania dialogu z ludzką pracownicą. Dialog pomiędzy nimi był raczej prosty z cyklu: jak się miewasz, tylko nie wsyp za dużo cukru i tym podobnych tekstów o luźnym lekko komicznym charakterze świadczącym o przyjaznym usposobieniu Diabła wobec swoich ludzi. Wiedzieli o nim wszyscy tak jak o przysiędze wierności i karach za złamanie zasad umowy lub podniesieniu ręki osoby trzeciej na którekolwiek z diabelskich piskląt.
Któż więc miałby dość odwagi do dokonania potwornego aktu zbrodni?
- Wyborna. - zapewne niewiele osób, na pewno pod osobistym okiem Smoka, obecnie raczącego się doborowym smakiem świeżutkiej kawy.

@Anais Lesnicki

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Niech tylko poczekają, zapłacą za to co zrobiły.

Anais pędziła przez ulice Paryża, ledwo oglądając się na sygnalizację. Trasę do hotelu znała bardzo dobrze, chociaż, by zachować bezpieczeństwo, nigdy wcześniej nie jechała tam własnym autem. Ale jak się okazało, nie miało to żadnego znaczenia. Novus Ordo dopadło ją, pomimo największych starań by nie zwrócić na siebie ich uwagi.

Niecałą godzinę wcześniej wychodziła z kancelarii koleżanki ze studiów, która była notariuszem i ze względu na znajomość zgodziła się na spotkanie wieczorem. Było to duże ułatwienie dla prawniczki, która musiała załatwić wszystkie terminowe sprawy przed przerwą świąteczną (a ze względu na obsługę hotelu, w tym roku było dwa razy więcej pracy).

Na szczęście ta kancelaria notarialna znajdowała się z dala od centrum, w jednej z neutralnych dzielnic. Żeby dotrzeć do zaparkowanego auta, musiała jeszcze przejść przez wąski zaułek między dwoma kamienicami. Widząc idące z naprzeciwka dwie młode dziewczyny, przyśpieszyła kroku by je wyminąć, gdy nagle jedna z nich szarpnęła ją za ramię i pchnęła na ścianę budynku. Anais nie zdążyła nawet sięgnąć po gaz pieprzowy, który zawsze nosiła w torebce, bo druga dziewczyna przyszpiliła jej wolną rękę do ściany. Gdy była już zupełnie unieruchomiona, jedna z napastniczek szepnęła jej do ucha "uważaj z kim się zadajesz człowieku" a następnie bezceremonialnie zepchnęła ją na ziemię. Sekundę później po oprawczyniach nie było już ani śladu. Anais wstała cała się trzęsąc i pobiegła do samochodu najszybciej jak potrafiła. Dopiero wtedy ze zgrozą dotarło do niej co tak naprawdę się wydarzyło i gdzie musiała się teraz udać.

W trakcie jazdy strach stopniowo zmienił się w gniew i chęć rewanżu. Niby straty nie były duże - rozerwane rajstopy, pobrudzony płaszcz i parę siniaków na twarzy, ale w tej napaści chodziło o coś innego. Novus Ordo pokazało w ten sposób, że nawet familianci nigdzie nie mogą się czuć bezpieczni.

Gdy wreszcie dotarła na miejsce, zaparkowała ze zgrzytem opon i wparowała do środka nie oglądając się na recepcjonistę. Skierowała się bezpośrednio do miejsca, w którym najczęściej przebywała jej patronka i widząc ciemnowłosą osobę siedzącą przy barze od razu do niej podbiegła.

- Tahira! Nie uwierzysz, co ci popaprańcy z Novus mieli czelno... - dopiero po paru sekundach, gdy wzrok jej się wyostrzył, zrozumiała swój błąd. Na przeciwko niej, zamiast znajomej kobiety z kręconymi włosami, siedział elegancko ubrany Azjata. Albo to złość ją oślepiła albo najwyższy czas zainwestować w okulistę. - A, przepraszam pana. Ja nie... - ze zmieszania nawet nie wiedziała co powiedzieć.

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Rzucić kamieniem powinien jako pierwszy ten, który choć raz nie dał się nabrać delikatnym rysom podczas dywagacji na temat płci. Trudne to było zagadnienie, tym bardziej dla osób widzących inne osobnik przed sobą w pozycji siedzącej do nich tyłem. Prośba o pomyłkę w takich sytuacjach wręcz krzyczała neonowym napisem nad głową, póki jej właściciel nie raczył zwrócić się do przybyłego przodem. Wtedy znikały wszystkie wątpliwości, przynajmniej teoretycznie, bowiem nadal gościł zgryz łagodności rys.
- Novus? Anais?. - a te, choć wymalowane subtelnym pędzlem na skórze, zdradziły obecność zmarszczki na czole pod wpływem ruchu brwi mocno ściągniętych ku środkowi, gdy po odstawieniu filiżanki z kawą, błękitnymi tęczówkami oczu mężczyzna powiódł wzdłuż, szerz, dół oraz górę kobiecej sylwety.
Jej taksacja niewiele zdradziła, jeno kilka uszczerbków, raczej niegroźnych dla zdrowia, za to na tyle intensywnych, aby doszło do poważnego naruszenia mentalnej bariery spokoju.
- Przynieś mi, proszę, apteczkę. - tak jak oczy tak i głos zdradził zmieszanie, dowolną w interpretacji “troskę” i zarazem chłodny spokój w trakcie wydawania polecenia.
W czasie oczekiwania na przybycie pracownicy zza baru z rzeczonym pakunkiem, ciepłą ręką nieśmiertelny raczył zgarnąć kilka wolnych kosmyków za ucho, aby móc bliżej ocenić stopień uszkodzenia ciała, między innymi twarzy, szyi oraz pozostałych odsłoniętych rejonów w zasięgu wzroku.
- Nie przepraszaj, usiądź i opowiedz mi, co Ci się stało. Ktoś Cię napadł? - tym razem Tahira nie mogła asystować swojej familiantce. Był za to ktoś inny, rzekomo równie miły, ale czy godny podobnego zaufania? Tylko kobieta wiedziała, jak dobrze znała nieśmiertelnego i w jakim stopniu zasłużył sobie na świeży przydomek Diabła, a także jak bardzo mogła mu zaufać pod napięciem metaforycznej nici nieprzerwanego wzroku przenikliwych ślepi, którymi na nią patrzył.

@Anais Lesnicki

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Anais była w takim szoku, że w tamtym momencie mogła jedynie skinąć głową. Adrenalina po ucieczce jeszcze nie opadła, a już w jej mózgu zaczęły intensywnie pracować trybiki, próbujące domyślić się, kim był tajemniczy mężczyzna. Tahira opowiedziała jej o mieszkańcach hotelu, na których powinna zwracać szczególną uwagę. Wśród nich było paru Azjatów, ale tylko jeden z nich miał charakterystyczny, błękitny kolor oczu. Zdaniem jej mentorki, na tego wampira musiała uważać najbardziej.

Nie spodziewała się, że pozna Juna osobiście akurat w taki sposób, biorąc pod uwagę, że jako opiekun hotelu był w zasadzie jej przełożonym. Jakimś cudem do tej pory ani razu się nie spotkali, co Anais przypisywała wampirzej niechęci do brudzenia sobie rąk ludzkimi sprawami. Jednak im dłużej nad tym myślała, uznała, że miała szczęście trafiając właśnie na niego. Tahira pewnie i tak skonsultowałaby się z nim przed podjęciem kolejnych kroków, a teraz miała okazję osobiście przedstawić swoją sprawę najbardziej wpływowej osobie w hotelu.

- Dwie kobiety, nie wyglądały na członków Novus Ordo, ale to na pewno byli oni. Rzuciły się na mnie i kazały uważać na to, z kim się zadaję. - powiedziała siadając na stołku przy barze w taki sposób, by być zwrócona w stronę rozmówcy. - To wszystko wydarzyło się w neutralnej dzielnicy, kiedy załatwiałam sprawy zupełnie niezwiązane z hotelem. Te ścierwa robią się coraz odważniejsze, skoro bez skrupułów atakują nawet familiantów.

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Choć nie zdradzała tego mimika, mężczyzna nie “przechodził” obojętnie wobec zajścia z Anais w roli głównej. Skrupulatnie notował każdy detal wydarzenia, w tym i słowa, dość kluczowe dla całej sprawy. Z niewidzialnego letargu wytrącił go powrót Judy, rzeczonej barmanki z apteczką w dłoniach.
- Proszę. Czy poinformować Panią Tahirę? - oczy kobiety ukradkiem taksowały poszkodowaną. Bez większego zwątpienia przejęcie pracownicy było szczere, jak szło się domyślić nie tylko z powodu stanu blondynki, ale przede wszystkim obawy o własne zdrowie, tym mocniejszej po dotarciu do uszu echa słowa “neutralnej”. Na myśl o tym, co mogłoby spotkać JĄ, przez ciało przeszedł wyraźny dreszcz.
- Nie, sam to zrobię. Dziękuję Ci za asystę, możesz już odejść. - Jun szybko pohamował niewiastę, wychwytując jej dreszcze, zresztą na tyle wyraziste, aby i sama Anais mogła zwrócić na nie uwagę.
- Dzisiaj mało co idzie nazwać przypadkiem. Przepraszam, ale to może troszkę zapiec. Mogę? - choć ręce już dawno wyjęły i przygotowały opatrunki (na tak zwane zaś) i środek dezynfekujący (potocznie nazywany wodą utlenioną) naniesiony na wacik, a więc tak, jak wymagał tego obieg wydarzeń, Diabeł zachował takt. Nim naruszył przestrzeń, raczył poprosić o pozwolenie, aby wtedy i tylko wtedy pieczołowicie oczyścić wszystkie stłuczenia na skórze kobiety.
Delikatność, z jaką obchodził się ze śmiertelniczką, nie bez powodu mogła ujść za zwodniczą, bo czyż to nie sam Lucyfer skusił w “podobny” sposób pierwszą kobietę?
- Potrafiłabyś dokładnie powiedzieć, skąd wtedy wychodziłaś? Ukradły Ci coś? - Azjata na chwilkę przyhamował z zadawaniem pytań. Raz: dla komfortu psychicznego, co by opadł wkurw i potencjalny szok, a dwa: wpadł na o wiele skuteczniejszy sposób.
- Dlatego prawem Hammurabiego należałoby im ładnie odpłacić, o ile zgodziłabyś się na ujrzenie zajścia Twoimi oczami. - to, że przy okazji był mniej przyjemny dla człowieka... Cóż, kobieta miała wybór - zawsze mogła “zaufać” lub odmówić.

@Anais Lesnicki

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Skinęła głową, pozwalając mężczyźnie na nałożenie opatrunku. Podobało jej się, jak bardzo kulturalne były wampiry (a przynajmniej niektóre). Z jej paromiesięcznego doświadczenia w świecie nadnaturalnych stworzeń wynikało jednak, że nic nie było za darmo. Grzeczność miała wzbudzić zaufanie, a to następnie miało przekształcić się w lojalność. Tahira też była bardzo hojna, zanim złożyła jej ofertę współpracy.

- Wychodziłam z małej kancelarii notariackiej, ale zaatakowały mnie w wąskim zaułku, z którego nie było ucieczki. Nikt inny tego nie widział, wątpię też, że były tam jakieś kamery - najwyraźniej wszystko to mieli przemyślane. - odpowiedziała na pierwsze pytanie Juna, krzywiąc się jednocześnie od piekącej substancji. - Na szczęście nic mi nie ukradły... - odruchowo chciała sprawdzić swoją torebkę, ale najwyraźniej w pośpiechu zapomniała ją zabrać z auta.

Słowa wampira o prawie Hammurabiego mimowolnie ją ucieszyły. Co prawda we współczesnych systemach prawnych kładzie się nacisk bardziej na resocjalizację, niż odwet, ale w jaki sposób można resocjalizować fanatyków, których jedynym celem jest eksterminacja? Zdaniem Anais powinni słono zapłacić za naruszenie jej nietykalności cielesnej.

Domyśliła się, że prośba Juna dotyczyła odczytywania wspomnień z krwi. Słyszała o tej wampirzej umiejętności, ale nie wiedziała do końca jak ona działa ani jaki będzie zakres dostępu do jej umysłu.
- Dobrze, pozwalam panu zobaczyć moje wspomnienia. Ale niech dostęp będzie ograniczony tylko do tego incydentu.

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Nieufność wobec odczytu wspomnień zawsze była zasadna. Z tego samego powodu po otrzymaniu zezwolenia, mężczyzna zamiast pójścia po najcieńszej linii oporu, wybrał bezpieczniejszą opcję.
- Rozumiem. Chcąc dać poczucie bezpiecznego gruntu, natnę teraz delikatnie Twoją skórę, a następnie “upuszczę” odrobinę krwi. Będzie to dziwne uczucie, piekące z pewnością, niemniej byłbym rad, gdybyś zechciała Pani w trakcie skupić wszystkie swoje myśli na tym konkretnym wydarzeniu. Dzięki temu oboje będziemy kroczyć po tej samej drodze stuprocentowej gwarancji odczytu wyłącznie niedawnego incydentu. - nieważne, że wyjaśnieniem Jun troszeńkę podkoloryzował rzeczywistość. Była to bowiem jedna z tych kredek, która mimo niepełnej szczerości (odnośnie skupiania się na konkretnych myślach) pomagała w budowaniu podwalin pod zaufanie, które z kolei odgrywało istotną rolę przy tworzeniu kolejnych konstruktów.
- Króciutkie nacięcie nie będzie głębokie, a jego trasa pobiegnie wzdłuż ręki, aby przyspieszyć oddanie krwi. Po wszystkim dokładnie zdezynfekuję i opatrzę ranę, aby mogła się w spokoju zagoić. Gwarantuję, że nie pozostanie po niej blizna. - obietnica matką sukcesów - w tym wypadku zasadna, gdyż wydana spod ręki osoby, która nie zaliczała się do grona tnących na pierwszym lepszym nożykiem z brzegu. Tutaj do akcji wkraczała precyzja przy użyciu, nie pytajcie czemu, odpowiedniego narzędzia, wampirzego przez niektórych zwanego kłami.
Anais nadal mogła się wycofać, uciec i zapomnieć o sprawie, natomiast jeśli tego nie zrobiła... Mężczyzna nie tracił więcej czasu. Wcieleniem słów w życie delikatnie ujął kobiecą dłoń, odwrócił wewnętrzną stroną, a następnie dokonał dzieła prawdziwego zniszczenia. Wysuniętą główną parą kłów, wodząc prostą trasą od góry wzdłuż kończyny, co ruch rozcinał delikatne tkanki jestestwa, aż nie wyłoniły się pierwsze krople czerwieni.
Szybki chwyt, przysunięcie i gotowe – charakterystycznym odgłosem “kap”, “kap”, życiodajna vitae zaczęła wolniutko wypełniać pustą przestrzeń w szkle. Wtedy oczywiście nieśmiertelny nie śmiał już trwać przy skórze, choć tą niewątpliwie kilkukrotnie umiłował miękkością warg, jakby chcąc zmniejszyć uczucie dyskomfortu, dodając doń szczyptę sensualnej pikanterii.
- Po naszej rozmowie pozwolę sobie zasugerować Pani odpoczynek oraz późniejsze udanie się do Weia, pracownika hotelu odpowiedzialnego za sprawowanie pieczy nad ochroną, celem przedstawienia mu zarysu zeszłej sytuacji oraz dobrania odpowiednich kandydatów, najlepiej z Triady do ról protekcji Twojej persony Pani. Gdyby z jakichś przyczyn nie udało się odszukać Weia, sugeruję kontakt z Tahirą w tym samym celu. W obu przypadkach obecność długowiecznych jednostek trzecich znacznie zmniejszy powtórkę z rozrywki. Gdyby zaś jakimś cudem rozpoznała Pani swoich napastników lub oni Panią w trakcie pobytu w hotelu... - tutaj Jun na moment przerwał, zakładając, że nadal trzymał rękę, pozwalając szkarłatowi płynąć, na poczet sprzedaży Anais uśmiechu i opuszczenia rzeczonej kończyny.
- Prowokacja to wredna dwulicowa zagrywka, szczególnie gdy zakłada bezczelne wybawienie winnych, zdaje się, że świadomych śmiertelników poza bezpieczne granice naszej małej dzielnicy na rzecz odpłaty im za czyn z tak zwaną nawiązką. Zapewniam, że ochrona została odpowiednio przeszkolona. - choć całość dialogu wybrzmiewała długimi nutami, nie przeszkodziła w obiecanym zajęciu się raną - jej dezynfekcją, obandażowaniem wraz z ucałowaniem zewnętrznej strony ręki na znak podzięki za kredyt zaufania.
- Zgodnie z obietnicą, w Pani vitae jest tylko to, co ma być. Zagłębię się w nie, a potem wydam odpowiednie... Polecenia. - na samą myśl zrodzonego planu, w błękitnych ślepiach zagościł dziwnie niebezpieczny (dla wroga) płomyczek.

@Anais Lesnicki

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
- Brzmi sensownie, zgadzam się. - procedura opisana przez Juna brzmiała bardziej higienicznie, niż tradycyjne karmienie wampira własną krwią. A może tylko taka się wydawała, przez porównanie z metodami Tahiry? Patronka Anais była do tej pory jedyną osobą, która z niej piła, chociaż z tego co pamiętała prawniczka, ich umowa nie przewidywała wyłączności w tym zakresie.

Anais podciągnęła rękaw bluzki i podała rękę Junowi, ciekawa, jakie uczucie będzie towarzyszyć odczytywaniu wspomnień. Nie spodziewała się jednak, że wampir dokona nacięcia własnymi kłami. Ponadto długowieczny nie wachał się też użyć ust, przez co blondynkę przeszedł przyjemny dreszcz. Mimo tych rozpraszających bodźców, udało jej się jednak skupić umysł na wydarzeniach sprzed paru godzin. Miała nadzieję, że to wystarczyło by szef hotelu nie zagłębiał się we wspomnienia, które wolała zachować dla siebie.

Po zakończeniu procesu Anais ogarnęło uczucie otumanienia, które zawsze towarzyszyło oddawaniu krwi wampirowi. Oparła wolną rękę na blacie baru i zamrugała parę razy. Najwyraźniej adrenalina wreszcie opadła i zmęczenie w końcu dało się we znaki. Coraz ciężej było jej się skupić na słowach opatrującego jej ranę Juna. Wyłapała jedynie najważniejsze słowa: Wei, Triada, ochrona, Tahira, rozpoznanie napastników...kiedy próbowała przypomnieć sobie twarze kobiet, które ją zaatakowały, widziała tylko pustkę. Być może Jun będzie w stanie zobaczyć więcej szczegółów?

- Więc jak to działa, będzie pan widział wszystko jak w grze wideo czy w filmie? - spytała wskazując palcem na krew w szklance. Głupawka wywołana zmęczeniem sprawiała, że słowa opuszczały jej usta zanim zastanowiła się nad ich znaczeniem.

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Zajęcie się ręką Anais nie było jedyną czynnością domykającą drzwi naruszenia przestrzeni osobistej. W akcie kultury i poszanowania, a zarazem własnego pedantyzmu, mężczyzna oczyścił usta, na których mogło osadzić się kilka niesfornych czerwonych kropel. Sposób, w jaki to uczynił, miał prawo wzbudzić kontrowersje, ponieważ aktu dopuścił się przy użyciu języka, którym to bezpruderyjnie zwilżył wargi. Co gorsza w trakcie procederu oczami bacznie taksował kobiece ciało - ni to pożądliwie, ni z ciepłem troski – chyba czymś pomiędzy jednym a drugim w nieopisanej błogości po zetknięciu ze słodyczą cudownej vitae.
- Będę widział wszystko z perspektywy Twoich oczu. - słyszał i czuł też, czego nie śmiał już podkreślić, pewnie z powodu widocznego i zrozumiałego osłabienia familiantki Tahiry.
Jak na kogoś na wyższym piedestale łańcucha pokarmowego, wampir wykazywał ogromne zainteresowanie stanem śmiertelniczki, ba, nie tylko, bo w grę wchodziły również ogromne pokłady troski. Pal licho wiedziało, czy wynikały ze szczerych chęci pomocy, czy raczej podlegały pod restrykcje diabelskich zasad. Jednego natomiast przekreślić się nie dało - potencjalnego wsparcia ramienia na wypadek poważniejszego zachwiania. Za nim biegło ciepło, słyszalny rytm pulsu/serca (przy bliższym kontakcie) oraz woń prawdziwego piekła - stonowanej słodyczy perfum z orientalną nutą tajemniczości, prawdziwie górskiego powiewu.
- Wybacz mi Pani śmiałość, niemniej zaleciłbym eskortę do apartamentu, w którym będziesz mogła zregenerować siły. Za zgodą osobiście przekażę Tahirze informacje o chwilowej niedyspozycji. - i jak powiedział, tak zamierzał zrobić.
W chwilowej ignorancji szklanki, krwi oraz apteczki wampir chciał ruszyć z asystą dla Anais, celem odprowadzenia jej do przytulnego pokoju. Kobieta mogła odmówić, przyjąć pomoc, iść o własnych nogach lub dać się unieść ponad ziemię w ramionach piekielnego dziecka.

@Anais Lesnicki

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Fakt, że wampir będzie widział wspomnienia bezpośrednio z jej perspektywy pewnie powinien był przerazić, ale w obecnym stanie tylko ją rozbawił. Oczami wyobraźni zobaczyła Juna z założonym zestawem VR. To była naprawdę ciekawa wizja.

- Mhm, tak chyba będzie najlepiej. Nie zamierzam wracać do domu w najbliższym czasie. - mówiąc to oparła dłoń na ciepłym ramieniu Azjaty. - Tahira pewnie nie śpi o tej porze, więc można ją poinformować od razu. Może mi też pan dać namiary na szefa ochrony, z którym nie miałam jeszcze przyjemności się spotkać.

Na początku współpracy z Tahirą obiecała sobie, że zawsze będzie uważać w towarzystwie wampirów - zwłaszcza takich popisujących się zlizywaniem krwi z własnych warg. W obecnym stanie nie miała jednak siły dogłębnie analizować swojej sytuacji. Myśl, że ktoś zająłby się jej problemami była bardzo kusząca. A zresztą, i tak już w zasadzie pracowała dla szefa hotelu, więc jego kolei by się odpłacił. Jeśli plotki o mężczyźnie były prawdziwe, krwawa zemsta nawet sprawi mu przyjemność.

- Dziękuję, to bardzo miło z pana strony. Można też powiedzieć jakiemuś pracownikowi z hotelu, by przyniósł moje rzeczy i przeparkował auto. Jestem prawie pewna, że stanęłam na chod... - w momencie, w którym podawała kluczyki do samochodu Junowi, ogarnęło ją takie zmęczenie, że gdyby nie silny uchwyt mężczyzny pewnie spadłaby na podłogę.

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Ktokolwiek rozpowszechnił plotki w “hotelarzu”, miał do nich nosa. Spora część faktycznie pokrywała się z prawdą tak jak dusza schwytana w sidła ramion. Mieczem obosiecznym Diabeł pieczołowicie pielęgnował wszystkie swoje pionki, w zamian oczekując od nich lojalności. Za nią nagradzał czymś więcej niż złotem czy zaszczytami, za zdradę zaś odbierał wszystko z nawiązką.
Tak, stwierdzenie o umiłowaniu rytuałów krwawej zemsty naprawdę miało swoje odbicie w duszy i oczach Azjaty.
- Kiedy wypoczniesz i ponownie otworzysz oczy Pani, na stoliku odnajdziesz namiary na szefa ochrony. Proszę także nie przejmować się rzeczami. Zadbam o to, aby wszystkie zostały dostarczone do apartamentu. Auto natomiast znajdzie się w garażu. - no i stało się: stukot kroków zdradził trasę wędrówki do windy, a z niej na pięterko wyżej - w zasadzie kilka, na bardziej wypasiony poziom, gdzie zmniejszoną ilość pokoi rekompensowały ich standard, zwiększony metraż, a tym samym komfort o stokroć przewyższający wygodę spoczynku w objęciach Diabła.
Cóż, nie ze wszystkim mógł konkurować, chociaż nie bez powodu od ścian hotelowych pomieszczeń odbijały się echa słów plotek o wybujałym ego właściciela i jego odbiciu w wystroju całego przybytku.
- Poradzisz sobie Pani? A może jednak wezwać pracownicę, aby asystowała Ci przez jakiś czas, póki nie spoczniesz na łóżku? - bo jak mówiła kultura: mężczyźnie nie wypadało trwać przy kobiecie, gdy ta oddawała się czynnościom pielęgnacyjnym.
Rana na ręce nie była poważna, osłabienie również nie takie tragiczne. Z drugiej strony ludzkie ciała miewały tendencję do przeciążeń pod naporem masy czynników zewnętrznych. Stres po napaści, spadek adrenaliny oraz krew z pewnością odcisnęły swoje tymczasowe piętna. Szczęśliwie od kobiety nikt niczego nie oczekiwał, co najwyżej porządnego resetu po ostrożnym ułożeniu jej miękkiego ciała na jednym z foteli.
Chwila bliskości jeszcze mocniej miała prawo spleść nici zapachu i teraz już wyraźnie bijącego ciepła od wampirzego ciała.
- Proszę też mówić mi Jun. - do których wkrótce dołączył przyjemny szept w towarzystwie tajemniczego uśmiechu.

@Anais Lesnicki

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Anais nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie niesiona na rękach przez założyciela Hotelu Sanctuaire, ale w porównaniu z wydarzeniami sprzed paru godzin była to bardzo miła niespodzianka. Normalnie nie przepadała za byciem traktowaną jak delikatna niewiasta, ale w tym momencie nie miała nawet siły dojść do pokoju. Zresztą intensywne perfumy i zaskakująco ciepłe ramiona Juna sprawiły, że było to naprawdę przyjemne doświadczenie. Ta sytuacja przypomniała Anais scenę z jednego romansidła, napisanego przez jej klientkę - chociaż z tego co pamiętała, adorator głównej bohaterki nie był wampirem.

Kiedy Azjata delikatnie postawił ją na ziemi, znajdowali się na najbardziej luksusowym piętrze hotelu. Prawniczka była już tu wcześniej przechodem, odwiedzając Tahirę, nigdy jednak jako pełnoprawny gość hotelu. Najwyraźniej mężczyzna wziął sobie do serca bycie gentlemanem - albo za wszelką cenę chciał przekonać pobitą familiantkę do kontynuowania współpracy. Niezależnie od motywów jakimi się kierował, Anais zamierzała w pełni skorzystać z jego szczodrości.

- Nie ma potrzeby, ci fanatycy nie poturbowali mnie aż tak bardzo. - przetarła oczy dłonią, próbując pobudzić w sobie resztki sił. - Dziękuję za wszystko, Jun. Mogę spać bezpiecznie wiedząc, że taki gentleman zarządza hotelem i dba nawet o bezpieczeństwo familiantów. - chciała odwzajemnić się brunetowi, posyłając mu kokieteryjny uśmiech, który mógł być mniej efektowny przez widoczne wory pod oczami.

Po tym jak Azjata odszedł, życząc jej dobrej nocy, Anais od razu rzuciła się na łóżko. Nie miała problemów, by odpłynąć w sen myśląc o charakterystycznych, intensywnych perfumach...

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach