Dystopia to song of the dead || 09.01.2024

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
First topic message reminder :

Wieczór zbliżał się wielkimi krokami, a co za tym szło dom pogrzebowy opuszczali ostatni klienci. Trumny i urny zostały wybrane, a nieboszczykom zaplanowano piękne pogrzeby. Eleganckie stroje na ostatnią podróż zostały dobrane, więc teraz tylko Asmodeus miał trochę roboty z wcześniej wspominanymi nieboszczykami.
W podziemiach domu pogrzebowego Memento Mori znajdowała się jego pracownia. Tam przeprowadzał zabieg balsamowania, przebierał ciała, robił im aerobik i wiele innych rzeczy, które musiały zostać wykonane przed ostatnią podróżą.
Po godzinie roboty przypominał sobie, że odesłał Marię - panią, która mu tutaj pomagała ze wszystkim - wcześniej do domu, a co za tym idzie, nie ma nikogo kto fizycznie mógłby zamknąć dom pogrzebowy.
Nucąc pod nosem "London Bridge is Falling Down" wrócił na górę. Idąc ściągał z rąk długie rękawiczki i rozpiął pierwsze dwa guziki fartucha. Pod nim miał jedynie cienki podkoszulek z logiem zespołu "Guns N Roses", a także dżinsowe spodnie.
Zatrzymał się przy biurku, które znajdowało się w szczycie domu pogrzebowego i do którego zwykle podchodzili petenci, a na którym leżała cała masa dokumentów. Część z nich to po prostu druki z informacjami, co dokładnie ma zostać wykonane na zwłokach, a reszta to najczęściej dokumentacja związana z całą ceremonią, trumną czy też urną która została wybrana i innymi takimi drobiazgami.
-Nienawidzę papierkowej roboty - mruknął niezadowolony do siebie, zapominając o tym, że miał zamknąć drzwi frontowe na klucz.

@Xavier Larousse-Page

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Roześmiał się otwarcie. Bo tak, jeśli nie było się wilkołakiem i częścią jakiegoś stada, to próba spania z nimi w kupie może się skończyć śmiercią. Inna sprawa, że miał nieodparte wrażenie, że wilkołaki na przestrzeni lat starały się zbytnio ucywilizować i zapominały o takich drobnych przyjemnościach jak spanie razem, czy wspólne polowania. Strasznie przesiąkali współczesnym indywidualizmem, a to było bardzo złe. A przynajmniej tak uważał Asmodeus.
-To prawda, potrafimy być względem siebie bardzo agresywni, jeśli... coś nie idzie zgodnie z naszymi założeniami. Ale też potrafimy tworzyć wspólnotę i to bardzo silną - westchnął cicho. Bestia w nim merdała ogonem na myśl starcia z innym wilkołakiem, a jednocześnie tęsknie skamlała, bo naprawdę wieki minęły odkąd miał jakieś stałe stado. Nie wiedział czy Paryż to odpowiednie ku temu miejsce, ale... innego wyboru na razie nie miał.
Spojrzał zaciekawiony na Xaviera.
-Nie przepadasz za byciem posłusznym? Czy po prostu nie uznajesz niczyjej władzy nad sobą? - Uśmiechnął się zadziornie. Jakakolwiek nie byłaby wersja, mogli mieć ze sobą więcej wspólnego, niż im się wydawało. Tylko słabi są bezmyślnie posłuszni, cechą silnych było to, że najpierw było ich trzeba nagiąć do swojej woli lub pokazać im w jakikolwiek sposób swoją wyższość.
Wydał z siebie cichy, aczkolwiek głęboki i gardłowy pomruk, jak tylko Xavier zaczął kreślić okręgi na jego plecach. Było to przyjemne, zwłaszcza że cienka koszulka którą miał na sobie w żaden sposób nie osłabiała tych wrażeń. Po chwili roześmiał się gardłowo.
-Boisz się zaangażować? - Wymruczał cicho. -Spokojnie... to, że jesteś moim stadem oznacza tylko tyle, że będę cię chronił. Któż nie chciałby mieć za ochroniarza czterometrowej bestii?

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Nie miał wątpliwości, że nawet dzisiaj, wilkołaki były sobie dużo bliższe niż wampiry. Krwiopijcy nie ciągnęli do siebie kierowani instynktami czy narzuconym przeznaczeniem. Jeśli coś pomiędzy nimi się działo, to było to dokładnie to samo co u ludzi. Jeśli byłoby inaczej, to nie wyobrażał sobie, jak wciąż może swobodnie stąpać po tej ziemi. Przecież on nienawidził swojej rasy. Większość pijawek oddałby łowcom bez mrugnięcia okiem. Gdy widział pobratymca, to nie miał wobec niego żadnych pozytywnych uczuć. Nie czuł żadnej więzi. - Wampiry są inne w takim razie. Może nieco inaczej to wygląda, gdy stajesz się rodzicem przemienionego. Wtedy pewnie odczuwasz przywiązanie. - nie był w tym ekspertem, bo nigdy nikogo nie obdarzył życiem wiecznym. O mało nie dostał familianta w prezencie do swojej renomy, ale na razie tego uniknął. Może tamten irytujący człowiek pozostawi go w spokoju.
- To nie do końca tak. - zaczął na swoją obronę. - Jeśli pracuję w zespole i nie jestem liderem, to będę wykonywał rozkazy. No, o ile nie są głupie. - przecież zawsze musi być jakieś ale, co nie? - Tyle że to wówczas ma swój cel. Za to siedzieć w jakiejś frakcji, by zapewnić sobie większe bezpieczeństwo, ale skończyć pod czyimś butem? Tego bym nie przetrwał. Cenię sobie wolność. Nie lubię, gdy czegoś mi się zakazuje.
Był na pewno nieco niesforny i trudny do opanowania, ale nie do końca prawdą było, że nie potrafił uznać władzy nad sobą. Po prostu nie na stałe. Nie tylko dlatego, by należeć do jakieś rodziny.
- To nie kwestia strachu, tylko granic. - wyjaśnił, wzruszając ramionami. - Jeśli mieszamy te dwa światy, to zazwyczaj szkodzi to biznesowi. - po chwili się oburzył, ale poza zmianą tonu, nic się nie wydarzyło. Ręce wciąż zajmowały się wilkołakiem. - Uważasz, że nie dam sobie rady sam? Myślisz, że przetrwałem ponad dwa stulecia, wymagając nadzoru? - w tym samym czasie szarpnął go lekko za włosy, odchylając jego głowę tak, by mógł mu spojrzeć w oczy. - Może to ty powinieneś uważać na mnie?

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Słuchał uważnie co Xavier ma do powiedzenia. Miał trochę racji. Wolność była ważna, podobnie jak bezpieczeństwo. Rezygnowanie z któregokolwiek tylko dlatego, że takie wymogi ma twoja frakcja lub samotne życie było totalnie bez sensu. Jednak nawet stary wilk wiedział, że szczeniaka czasem trzeba było ustawić, czasem ugryźć by zrozumiał, że zrobił coś źle. Była to forma nadzoru, ale zwykle nie odbierała ona... osobowości. Przynajmniej taką nadzieję miał Asmodeus. Jego pierwsze stado nie było idealne, bo jego rodzice nie umieli w bycie rodzicami. Był jednak w kilku innych i widział, jak to powinno wyglądać.
-W takim razie wampiry i wilkołaki mają zupełnie odmienny sposób tworzenia wspólnot. Chociaż nie wiem jak te paryskie wilkołaki mają. Może to też frakcja, której trzeba się bezwzględnie podporządkować albo... pieski kanapowe, które łatwo będzie przejąć - stwierdził ze wzruszeniem ramion. Wszystkiego mógł się spodziewać, ale przez tą rozmowę stał się nieco ciekawy i chętniejszy do kontaktu z tutejszymi wilkołakami. Pytanie tylko... czy mu się to uda?
-Powiedz to Bonny i Clyde - stwierdził z rozbawieniem. Oczywiście nie myślał o ich relacji w ten sposób, ale prawda była taka, że to czy coś szkodzi czy pomaga zależy od samych ludzi i ich podejścia do pewnych spraw.
A potem miał powód by wybuchnąć ponownie śmiechem. Głębokim, zmysłowym na swój sposób. Odchylił posłusznie głowę, ale jego oczy świeciły na żółto. Wilk się przebudził, a on pozwolił mu zbliżyć się do powierzchni świadomości. Paznokcie się wydłużyły, uszy zmieniły nieznacznie kształt przypominając teraz te elfie. Niewiele brakowało, by stały się jeszcze dłuższe i porosły futrem.
-Jeszcze nie dałeś mi ku temu powodu - odpowiedział. Przesiadł się tak, że nieco górował nad swoim rozmówcą, choć o dziwo nie robił tego w ten przytłaczający sposób - co spokojnie mógłby zrobić - to raczej przypominało... droczenie się. -Co innego w kwestii szacunku
Zmrużył oczy w ten typowy dla psowatych sposób, kiedy się z czegoś cieszą lub po prostu patrzą na kogoś, kogo lubią.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Przytaknął na jego następne słowa, wiedząc doskonale, że kochająca się społeczność wampirów to jakiś nieśmieszny żart, który może i mógłby wypalić, ale większość pijawek musiałaby stonować ze swoim ego. Co oczywiście nie było możliwe. Marzenia ściętej głowy. Szybciej, jak pokazuje przykład Xaviera, dogadają się z wilkołakami, niż stworzą solidną społeczność, która będzie umiała ze sobą żyć i współpracować. - Przy łowcach to chyba wszyscy ostatnio uważają. Oni z polityki łapania i wybijania nadnaturalnych, płynnie przeszli do próby odarcia nas z maskarady. Także spodziewałbym się piesków kanapowych. W tym samym czasie wampiry bawią się na próżnych przyjęciach i uprawiają dziki seks, z kim popadnie. - wzruszył ramionami, a z jego ust wymsknęło się ciche, ale bardzo ciężkie westchnięcie. - W sumie prowadząc mój klub, nie jestem lepszy. Jasne, planujemy teraz ten dodatkowy biznes, który na pewno nie jest czymś malutkim, ale to wciąż wszystko w ukryciu, przy zachowaniu konspiracji.
Brakowało mu trochę wolności i swobody dawnych czasów. Mógł pozwolić sobie na dużo więcej, a sprzątanie po jego wybrykach nie należało do najtrudniejszych. Dzisiaj za te same przewinienia najpewniej straciłby głowę. Choć jego charakter się nie zmienił, to on sam już musiał. Uwolniony kilkadziesiąt lat temu z niewoli, czuł się, jakby kajdany pozostały na jego rękach i nogach.
- Och. Krótki był ich żywot, ale jaki ekscytujący. Prawie jak moje młode lata. - wzięło go na drobne wspominki, które jak gdyby nigdy nic, gdzieś tkwiły z tyłu głowy, tylko czekając, aż znowu będzie o nich rozmyślał i delektował się każdym zapamiętanym krzykiem swoich ofiar. Życie w czasach Rewolucji Francuskiej było paskudnie trudne, a on tylko dokładał ludziom tego ciężaru.
Wilkołak chciał się bawić? On to mu chętnie pokaże, co to znaczy dobra zabawa.
Wyswobodził się spod Asmodeusa, który bez jego oparcia musiał wylądować bezpośrednio na kanapie. Wykorzystał moment, że ten jeszcze nie zmienił pozycji na siedzącą, szybko zjawił się nad nim, z jedną nogą pomiędzy jego udami, z ramionami swobodnie opartymi po obu stronach jego głowy. Twarz Xaviera znajdowała się kilka centymetrów nad jego. - Nie musisz nawet prosić, a dam ci sporo powodów. - czuł ciepło wilkołaka muskające go po policzkach. Myślał teraz o wszystkim, co najgorsze, co jeszcze bardziej zachęcało go do tego, co właśnie uczynił.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Nie wróżyło to dobrze, jeśli tutejsze wilkołaki to pieski kanapowe, a wampiry to rozpustnicy na swoich balach i zabawach. Jednym słowem wszystko wyglądało niemalże jak zawsze. Dwie linie frontu bez wspólnych celów i nawet najmniejszych chęci do współpracy. A przecież można się było dogadać. Xavier i Asmodeus byli tego żywym przykładem. Można było razem walczyć przeciwko tym łowcom, a to na pewno mocno by ułatwiło wszystkim życie. Niemniej Asmodeus nie planował się w to mieszać. Jeśli będzie trzeba... odejdzie stąd, jak zawsze i poszuka lepszego miejsca.
-Wiesz, przy dobrze zaplanowanej konspiracji nie trzeba się wcale ograniczać - mówiąc to wskazał ruchem głowy na całe to miejsce. Z łatwością utylizował zwłoki, ale pozyskiwał z nich również to co potrzebował. Mięso, podroby ludzkie czy chociażby krew. Wiedział, że ta zimna nie zastąpi tej ciepłej, prosto z człowieka, ale to już jakiś krok milowy na drodze do wolności. Na pewno była lepsza, niż ten substytut, który wymyśliły dla siebie wampiry.
Cicho zachichotał za sprawą rozmarzonego Xaviera. Był to zabawy, ale również na swój sposób bardzo przyjemny widok. Dobrze wiedzieć, że nie tylko jemu zdarzała się nostalgia i wspominanie.
A potem trochę się pozmieniało i można by nawet powiedzieć, że zrobił się lekki bałagan kończyn i ciał. Zmianę położenia skomentował gardłowym śmiechem i faktem, że gdy już leżał grzecznie pod wampirem to na krótką chwilę znów napiął i naprężył całe ciało, jakby się chciał przeciągnąć. Potem bez pytania o zgodę oparł dłonie na biodrach Xaviera.
-Mhhhh... nie mogę się doczekać - po tych słowach po prostu polizał Xaviera po policzku. Całkiem jak pies, który cieszy się na widok właściciela. Gdyby miał ogon na wierzchu, jak nic by nim merdał.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Asmodeus miał w tym trochę racji. Jeśli plan jest dobry, a każdy uczestnik dba o zachowanie tajemnicy, to można pozwolić sobie na zdecydowanie więcej. On jednak ryzykował też dużo bardziej niż pozostali nadnaturalni zamieszani w jego interesy, więc musiał każdy element układanki przemyśleć co najmniej dwa razy. Potknięcie wilkołaka zwróci na niego niepotrzebną uwagę, ale Xavier w tym samym czasie może przypłacić to swoim życiem. Ekscytujące doświadczenie, ale całkiem możliwe, że jednorazowe. - Zgadzam się. Niestety od dawna jestem na celowniku i potknięcia mogą mnie kosztować za dużo.
Już teraz odrobina nieuwagi sprowadzała na niego oddziały Novusów, którzy nieskutecznie próbowali się go pozbyć. Czasem byli o krok, by ich misja zakończyła się powodzeniem, ale szczęście Xaviera nie chciało go jeszcze opuścić. Nawet jeśli wychodził z walki bardzo poobijany i niezwykle łatwy do schwytania, to nigdy łowcy nie wysłali drugiego oddziału, który mógłby dokończyć dzieła. Nie miał pojęcia dlaczego, ale na pewno nie zamierzał z tym dyskutować.
Droczenie się z Langiem było nawet urocze, ale opanowanie wampira nie należało do najlepszych. Jeśli przesadzą, a to Xavier będzie jedynym chętnym na dalsze igraszki, to się poparzy i spartoli zawodowo tę relację. To też, gdy poczuł dłonie na swoich biodrach, a następnie liźnięcie po policzku, odskoczył jak oparzony i gdyby tylko był śmiertelnikiem, jego twarz zdobiłyby teraz ogromne, czerwone plamy, mówiące nie tyle o zawstydzeniu krwiopijcy, ile o jego stopniu zapomnienia się i chęci kontynuowania. Uspokój się, napaleńcu. On się bawi, jak szczęśliwy szczeniak, nieświadomy tego, co z tobą robi.
- Muszę spadać. Zasiedziałem się. Dzięki za gościnę. - poprawił włosy, przeczesując je lekko palcami i odwrócił wzrok od wilkołaka. - Poinformuję cię, gdy zaczniemy. - skinął głową i skierował się w stronę schodów.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Bestia w nim zawarczała głośno na słowa, że Xavier był na celowniku łowców. Nikt, ale to nikt nie mógł polować na tego wampira, bo inaczej przyjdzie się mu spotkać z naprawdę dużym i bardzo złym wilkiem. Chociaż po Ozzym nic nie było widać, to w jego wnętrzu się gotowało i z trudem dał radę uspokoić bestię. Niedobrze by było, gdyby teraz wyrwała się na wolność. Wprawdzie Xavier nie byłby zagrożony w żaden sposób, ale ogólnie mógłby to źle przyjąć. Nikt nie spodziewa się nagłego pojawienia wilkołaka w pełnej, bojowej formie.
Po tym wszystkim, co się działo, nie spodziewał się tego, że Xavier nagle odskoczy jak oparzony. W pierwszej chwili wpatrywał się niego nieco zaskoczony i gdyby miał wilcze uszy, to jak nic położyłby je po sobie. W drugiej chwili nieco otrzeźwiał i podniósł się do pionu, by podążyć za wampirem.
-Aha... okej, chyba faktycznie straciliśmy trochę poczucie czasu - przyznał. Poszedł mimo wszystko za wampirem, bo musiał go wypuścić z domu pogrzebowego. -Dobrze, będę czekać. Przydałoby się też umówić na trening - przypomniał.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Wiedział, że igranie ze swoim wewnętrznym ja zawsze się dla niego źle kończyło. Jeśli chodziło o ludzi, to zazwyczaj była to dla nich ostatnia noc w życiu, a gdy mierzył się z nadnaturalnym, to wychodził z tego konflikt na kilka godzin, aż do zmęczenia którejś ze stron. Raz nawet skończył z poważnymi złamaniami. Po zrośnięciu się nieprawidłowo kości musiał mieć je ponownie łamane i poskładane tym razem we właściwy sposób. Nieprzyjemna praktyka, niedaleko padająca od jakiejś tortury, ale wiedział, że to konieczność. Powstrzymywało go to też od tworzenia nowych sporów, przynajmniej na jakiś czas. Niestety wampirza pamięć do bólu nie jest długotrwała, więc pakowanie się w kłopoty to raczej codzienność.
- Tak, zdecydowanie powinniśmy powrócić do swoich obowiązków. Mam jeszcze sprawy do załatwienia. - choć nie do końca była to prawda, to musiał wykonać jeszcze kilka telefonów. Niestety, choć Lang swoją ofertą zdjął mu z pleców spory ciężar nowego biznesu, to musiał mieć alternatywną drogę na pozbywanie się ciał, no i w razie czego plan B, jeśli wszystko pójdzie z dymem. Choć to prawdopodobnie mogło być rozwiązaniem samo w sobie. - Doceniam twój wkład w mój plan. - dodał po chwili, czekając posłusznie, aż wilkołak otworzy mu drzwi, by mógł już czmychnąć z jego miejsca pracy. - Tak, tak, odezwę się za jakiś czas. Jeśli tylko znajdę wolną chwilę. - co mogło równie dobrze oznaczać, że próbuje się teraz wymigać z następnego spotkania, ale Asmodeus nie musiał o tym wiedzieć. Czasem lepiej żyć w niewiedzy, bo ona, chociaż nie krzywdzi. Przynajmniej nie tak mocno, jak szczerość.

@Asmodeus Lang

KONIEC
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach