17 III what the dead try to speak back to us from across the river

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Dlaczego poezja była trudna dla większości ludzi? Ponieważ rozmawianie ze zmarłymi nie jest czymś, co chcą robić. Rozetnij poczwarkę, a znajdziesz gnijącą gąsienicę. To, czego nigdy nie znajdziesz, to mityczne stworzenie, pół gąsienica, pół motyl, pasujący emblemat dla ludzkiej duszy. Proces transformacji składa się prawie wyłącznie z rozkładu.
Sahak Darbinyan spojrzał na godzinę na zegarku na nadgarstku. Nadal się do niego nie przyzwyczaił, elektronicznego cyferblatu, który musiał dotknąć palcem, aby pojawiła się godzina. Wyglądał stylowo, stal chirurgiczna ze złotymi elementami, a jednak nadal nie był to jego stalowy zegarek, na łańcuszku, nakręcany sprężynką, do którego przywykł przez ponad stulecie. Przesunął nasadą małego palca po elektronicznym wyświetlaczu, spojrzał na godzinę i zamknął tomik z poezją Marceline Desbordes-Valmore Les roses de Saâdi. Odłożył go równo na jasnym stoliku kawowym i podniósł się z miejsca, przechodząc z jasnego salonu domu Scaletti przez podwójne, szklane drzwi, opuszczając beże i pastele, do magnoli i przyjemnego waniliowego zapachu w korytarzu, który witał gości, na rzecz swojego gabinetu, który stanowił ogromny kontrast do lekkiego, niemal eterycznie ulotnego stylu całej posiadłości.
W gabinecie wampira nie było okien, a cała boazeria została pomalowana na ciemny grafit. Cała prawa strona pomieszczenia została zajęta przez biblioteczkę, zarówno z tomami książek, jak i nieco mniej klimatycznymi segregatorami. Biblioteczka składała się z prostokątnych komór, zbudowana z desek pomalowanych lakierem na ten sam odcień, co ściany. Biurko na środku pomieszczenia oraz trzy pasujące niskie fotele wykonano w stylu Bliskiego Wschodu, jedno dla Sahaka, dwa po przeciwnej stronie. Na biurku panował pedantyczny porządek, nie było właściwie żadnych dokumentów, jedynie zamknięty laptop, pudełeczko z wiecznym piórem oraz dwie papeterie.
Naprzeciwko wejścia, tuż za Sahakiem, jako punkt fokalny, oświetlony dokładnie, wisiał obraz Roberta Ferri, oryginał, Il Rito z 2016 roku.
Wampir usiadł na swoim miejscu i czekał, aż familiant, starszy mężczyzna w klasycznej liberii, oczekujący w foyer, odbierze okrycie i przyprowadzi zapowiedzianego gościa.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wampirzyca ostatnie miesiące miała na prawdę zapracowane. Marzec w ogóle okazał się dość paskudny w tej materii, więc ciężko było umówić się jej z Sahakiem na spotkanko, jakie miała w planie od dłuższego czasu. Tym razem jednak postawiła na ustalenie konkretnego terminu, a wszelkie sprawy związane z innymi jej obowiązkami pozostawiła w rękach jej pracowników. Ile w końcu można jednak zwlekać prawda? Oczywiście nie było to spotkanie w sensie rozstrzygnięcia jakiegoś spory czy coś. Nie było co się tutaj martwić... A może jednak? Właściwie wszystko wyjdzie w praniu.
Lisica mimowolnie poprawiła swoje włosy nim wysiadła z auta. Podziękowała kierowcy i spojrzała na jej dzisiejszego towarzysza. Uśmiechnęła się do mężczyzny, który wysiadł z drugiej strony. Podeszła do niego, poprawiła jego krawat i puściła mu oczko.
- Świetnie sobie radzisz, a twoja pomoc dla mnie jest nieoceniona. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - położyła dłoń na jego ramieniu. Mężczyzna skinął jej głową odpowiadając uśmiechem i wraz z nią ruszył w kierunku budynku. Początkowo trzymał się krok za nią, ale ta zrównała się z nim jeszcze zanim dotarli do drzwi. Uśmiechnęła się delikatnie patrząc na niego. Skinęła lekko głową.
Po wejściu do środka ci, którzy go znali mogli być nie mało zaskoczeni. Wampirzyca oddała swój płaszcz dla czekającego familianta odsłaniając tym samym jej strój (bez szeleczek). Mężczyzna również oddał swój płaszcz. Ubrany w klasyczny, grafitowy garnitur oraz czarną koszulę, a do tego biały krawat. W ciszy zawędrowali do gabinetu, w którym czekał na nich Sahak. Z delikatnym uśmiechem na ustach wpierw weszła Elisabeth, a tuż za nią Thomas. Tak, ten konkretny Thomas przemieniony przez Szczęściarę.

@Sahak Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Albert, jeden z poprzedników Thomasa, starszy mężczyzna z życzliwym uśmiechem, na stałe przyklejonym do twarzy, przywitał dwójkę w foyer, podał służącej płaszcze, aby ta powiesiła je w odpowiednim miejscu, w oczekiwaniu na wyjście obojga. Mężczyzna wyglądał przez chwilę na nieco zdziwionego obecnością Thomasa, ale w gruncie rzeczy, nie była to jego sprawa.
Pan Darbinyan oczekuje państwa w gabinecie.
Z werwą kogoś, kto nie napracował się fizycznie w życiu, ale miał już swoje lata, przeszedł do drzwi i otworzył je przed dwójką wampirów.
Radna Elziabeth Richie w towarzystwie pana Thomasa — zaanonsował, pozwalając im swobodnie wejść do ciemnego gabientu, zamykając za nimi drzwi, jednakże pozostając w zasięgu słuchu i swojej dożywotniej posługi, zaznaczonej tygrysem na jego starej, pergaminowej skórze, poznaczonej już plamami wątrobowymi.
W tym czasie Sahak wstał ze swojego miejsca. Jak zwykle był ubrany na czarno, nic się nie zmieniło. Poza przerwą na przyjęcie sylwestrowe, gdzie trzymał się tematu przyjęcia, kir zawsze otulał jego postać, jak przedłużenie jego samego. Jego siwa broda już zaczynała odrastać, przystrzyżona i wyrównana brzytwą, aby rosła schludnie, na nowo dodając mu lat.
Miło mi powitać panią, pani Richie. Thomasie, coś za niespodzianka. Usiądźcie — wskazał na krzesła. Nie patrząc nawet na familianta, poinformował go:— Albercie, przygotuj dodatkowe nakrycie i powiadom kuchnię, dziękuję.
Mężczyzna skłonił się staroświecko swojej głowie rodu, po czym spojrzał na dwójkę gości, z pytaniem:
Państwo życzą sobie coś do picia?

@Elisabeth Riche

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635

Radna podziękowała Albertowi za informacje i odebranie od nich płaszczów z wdzięcznością uśmiechając się przy tym delikatnie. Nie używała swojej rodowej umiejętności, więc wszystko było w pełni naturalne i nie wymuszone na kimkolwiek nietypowe reakcje, których sam by po sobie się nie spodziewał.
- Riche - poprawiła mimowolnie delikatnie się uśmiechając do familianta. Z resztą to samo spotkało i samego Sahaka, którego poprawiła tak samo, jak i Alberta.
- Riche, nie Richie. To i tam zmienia wydźwięk mojego nazwiska - powiedziała pogodnie. - Witam pana, panie Darbinyan. Wybacz, iż nie uprzedziłam o moi przybyciu wraz z Thomasem, ale do samego końca nie byłam pewna, czy zdąży powrócić z podróży jaką odbył - wyjaśniła spokojnie. Thomas grzecznie się przywitał, przy czym delikatnie się skłonił. Na twarzy mężczyzny nawet pojawił się delikatny uśmieszek zadowolenia. Ciężko jednak było określić czego był on wynikiem. Elisabeth spojrzała to na Sahaka, to na Thomasa, by zaraz jeszcze dodać.
- Oh... I proponuję przejść sobie na "ty". Nie jest to w pełni formalne spotkanie z mojej strony. bardziej informacyjne. No chyba, że w ten sposób pan preferuje. - Usiadła na wskazanym miejscu. Thomas chwilę jakby się zastanawiał, czy woli stać za jej plecami czy jednak usiąść obok niej. Ostatecznie jednak usiadł w fotelu starając się wygodnie usadowić. Wyglądał na zadowolonego, a zarazem nieco spiętego.
- Ja czarnej, klasycznej herbaty nie odmówię - odpowiedziała na pytanie dotyczące napitku. Thomas zaś poprosił o kawę. Wampirzyca emanowała spokojem i pewnością jak zawsze. Delikatny uśmiech nie schodził z jej twarzy. Thomas zaś regularnie co jakiś czas nieco więcej powietrza zaciągał swym nosem, jakby chcąc poczuć zapach konwalii, który otaczał blondwłosą wampirzycę. Tak, jakby działał na niego uspokajająco, a kto znał radną ten wiedział, iż ten zapach towarzyszył jej od zawsze.

@Sahak Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Albert skłonił się trójce wampirów i elegancko wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą cicho drzwi, aby przynieść każdej osobie to, o co prosiła. Sahak poprosił o filiżankę espresso, siadając po tym, gdy zrobili to goście. On przestał zwracać uwagę na to, jak ludzie (i nie ludzie) przekręcają jego imię. Właściwie nikt nie miał powodu mówić w języku ormiańskim, który nie należał do żadnej rodziny znanych języków, nie był językiem europejskim, posługiwała się nim zaledwie garstka osób.
Nie miał nikomu za złe, że Sahak zmieniało się w zlepek Izaaka z pierwszą samogłoską S. Może troszkę miał, nie było to specjalnie trudne imię, nie to co Czajkowski. Odkrył bardzo szybko, że gdy język brzmi jakby był połączeniem rosyjskiego oraz arabskiego, to nie ważne, jak bardzo nim nie jest, znajdą się tacy, którzy będą upierać się przy zlepieniu tych dwóch, zamiast spojrzeć na prawdziwą ormiańską wymowę.
Późna przemiana skazała mnie na wieczne błędy w wymowie. W ormainskim nie ma tej zgłoski, jest tylko χ oraz ɛv. Przynajmniej jednak Elizabeth jest na tyle blisko Yeghisabet, że nie brzmi obco. Słowa brzmią ciężej w ojczystej mowie. Więc Elizabeth, Thomasie. — Niestety, układ języka i strun głosowych rozwija się bardzo szybko i zatrzymuje. W przypadku wampirów operacje podcięcia wędzidła nie miały racji bytu, a więc Darbinyan był skazany na swój rodzimy akcent. Pierwszy dźwięk brzmiał jak bardzo twarde ch, jak w nazwisku Bacha, a drugie jak coś pomiędzy je, a angielskie v. Sahak kochał języki, wymowy, etymologię słów oraz idiomy, które przepięknie pokazywały kulturę regionu. Darbinyan czuł się też dużo lżej, stąd skłonność do dygresji na tematy, które rzeczywiście go fascynowały.
Zdaję się, że wszyscy wyjeżdżają obecnie w podróże, w poszukiwaniu siebie. Ja znajduję dużo więcej przestrzeni do refleksji we własnej kuchni.
W życiu Sahaka wielokrotnie padał żart, mniej lub bardziej uszczypliwy, że jego powołaniem było wycie do księżyca podczas pełni, a on w pewnych sytuacjach się z tym zgadzał. Jego umysł katalogował świat zapachami, to one miały największą wagę w jego wspomnieniach, na nie zwracał uwagę. Potrafił rozpoznać kawę z rodzimych terenów, zaparzoną w ten specyficzny sposób, który brzmiał jak dom, pod warstwą sztucznych pachnideł odnajdywał zapach swoich młodych, istniały osoby, które poznałby tylko po nim, tej drobnej nitce woni, znanej w tak różnych formach, od rozgrzanej słońcem, po trupiozimną.
Mam nadzieję, że podróż była satysfakcjonująca, a dodatkowa osoba nie jest absolutnie kłopotem. Co was do mnie sprowadza? Bo nie sądzę, aby był to nowy wystrój.
Klasycznie dla siebie Sahak uniósł jedną brew w oczekiwaniu i złożył dłonie w piramidkę, zastygając nieco, nawet jeśli sam w sobie wyglądał żywo, jak zwykle pozostając ciepły. Miało to dla niego symboliczne znaczenie.

@Elisabeth Riche

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Jak rozumiała powód, dla którego wampir źle wypowiedział jej nazwisko, tak z samym Albertem było nieco inaczej. Niektórzy zrzuciliby to na karb osłuchania się z wypowiedziami zasłyszanymi od innych. A skoro Albert służył Sahakowi, to mógł przyjąć takowy nawyk. Z drugiej zaś strony, no jej nazwisko obce nie było, a on sam na pewno nie raz słyszał również i od innych poprawną jego wymowę. Nie była jednak o to zła. To, iż poprawiła ich obu był po prostu kwestią zwyczajnego przyzwyczajenia i odruchu w tej kwestii. Posłała więc wampirowi ciepły uśmiech.
- Oh nie martw się, to jedynie mój odruch bezwarunkowy. Nie przeszkadza mi byś mówił do mnie jedynie po imieniu, zwłaszcza jeśli będzie ci łatwiej. - Delikatny uśmiech nie schodził nawet na chwilę z jej delikatnej twarzyczki, przy czym towarzyszyło temu lekkie przymrużenie oczu, które było wynikiem owego ruchu mięśni na twarzy. Thomas usadowił się nieco bardziej wygodnie w tym czasie na swym miejscu. Spojrzał na Sahaka swymi oczętami i lekko pokręcił głową.
- Nie każda podroż jest ku poszukiwaniu siebie. Mi już pani.. Znaczy Elisabeth pomogła odnaleźć wewnętrzny spokój. Wyjazd był służbowy - wyjaśnił uważając, iż należy tą kwestię sprostować od razu.
- Każdy ma swoją metodę na odnalezienie siebie, bądź też zatracenie i zapomnienie o problemach - dodała od siebie Lisica. Tu poniekąd miała na myśli siebie i swoje zatracenie w biznesie, jakie królowało w końcu w jej żywocie. - Masz rację, nie wystrój nas sprowadza. Jeszcze nie mieliśmy okazji do rozmowy na temat finansów i spraw z tym związanych, a jako iż jesteś poniekąd świeżo upieczoną głową rodu chciałabym, abyś wiedział na czym polega współpraca Rady z rodami. Zdaję sobie sprawę z tego, iż wielu z was nie do końca pojmuje moje działania na rzecz rodów i niekiedy źle je odbiera - stwierdziła pogodnie Lisica przyglądając się Sahakowi. Ułożyła swoje dłonie na podłokietnikach opierając się wygodnie. Kolanka miała wyraźnie złączone i lekko pochylone jak na damę przystało, pewna siebie i spokojna jak zazwyczaj. Thomas założył nogę na nogę, a splecione palce dłoni wsparł na swym kolanie. Bystrym wzrokiem patrzył głównie na Sahaka, choć od czasu do czasu zerkał w kierunku Lisicy jakby upewniając się, że wszystko jest w porządku.

@Sahak Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Nie ma podróży, z której wraca się dokładnie takim samym, czy to podróż służbowa, czy ta w zaświaty i z powrotem. Nie ma spotkania, które nie pozostawia po sobie osadu, jak herbata na kubku. Cytując Ptolemeusza: „Chociaż jestem śmiertelnikiem, wiem, że urodziłem się na jeden dzień. Ale kiedy podążam według własnego uznania za zwartym tłumem gwiazd w ich okrągłym torze, moje stopy nie dotykają już ziemi”. Przytaknął więc tylko Thomasowi, nie interesowały go szczegóły, jeśli jest to jakaś sprawa, która go dotyczy, w geście jego gościa było ją poruszyć. Nieco bawiło go spoglądanie to na Elisabeth, trochę jak nastolatek u dyrektora z mamą.
Cokolwiek. Może Egon ma konkurencję. To byłoby zabawne.
Albert pojawił się ponownie, niosąc na tacce z lustra, ze złotymi rączkami zamówienia. Oparł ją na brzegu blatu, od strony Sahaka i podał pierwsze naczynie Radnej.
Czarną herbatę dla Elisabeth podano w białej filiżance z porcelany kostnej, tak delikatnej i przejrzystej, że nawet z naparem, mogła dojrzeć prześwitujące wzory, umieszczone wewnątrz struktury naczynia, pozostawiając zarówno wnętrze filiżanki, jak i zewnętrzną stronę idealnie gładką. Różany wzór dekorował zewnętrzną część oraz spodek, na którym stała filiżanka, wraz ze złotą łyżeczką i jedynym herbatnikiem. Jin Jun Mei to czarna herbata wytwarzana w wyłącznie z młodych pąków lokalnej dzikiej odmiany herbaty z gór Wuyi. Z natury delikatna i ulotna, ale głęboka. Suche liście pachną jak kwiaty i skórka chleba. Napar ma kwiatowy aromat, delikatny słodki smak z nutami cytrusów w posmaku i piękne drobne listki.
Niska filiżanka, z której parowała gorzka, mocno palona kawa, z półksiężycem pianki, należała do Sahaka. Aromat był nieco przytłaczający.
Albert skłonił się i wyszedł cicho.
Korzystając z własnych dóbr zebranych przez stulecia egzystencji, manipulujesz cenami rynkowymi nieruchomości oraz aktywami przedsiębiorstw, utrzymując na równym poziomie główne rody oraz watahy, chociaż co do tego drugiego nie jestem pewien, aby zapewnić stabilność finansową pomiędzy rodzinami. Bardzo szlachetnie — powiedział Sahak, tonem, który nie wyrażał absolutnie niczego. Jakby czytał z kartki, tylko w mniej znudzony sposób. — Współpracując ściśle ze swoimi spowinowaconymi, Van Der Ereteinami, tworzysz arystokratyczne wrażenie wyższego pochodzenia pośród samych wampirów, na zasadzie rodu książęcego. Balans jest naturalną formą, przyroda nie lubi pustki, więc wypełniasz ją odpowiednio, nadając archetypy, zachowując harmonię. Wiesz, że są granice rozrzutności, które prowadzą do gnuśności i jest standard, który należy zachować, aby zwabić tych, z których pragniemy czerpać. Przez my, mam na myśli wampirzą socjetę. Lubię biurokracje, dlatego zwracam na nią uwagę. Bardzo niedoceniana branża. Wszyscy patrzą tam, gdzie są flesze aparatów, drogie prezenty, mierzenie... dobrostanu fizycznego, ale pomiędzy cyframi i kolumnami rozliczeń leży prawdziwa władza. Oczywiście to tylko moja teoria.
Rozłożył dłonie na chwilę na bok, a później ujął filiżankę w jedną dłoń i napił się kawy.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Jednak osad z kubka da się zmyć bez problemów, tak jak i sporą cześć zwyczajnych spotkań, które były właśnie taką herbatą, ot wypiło się i zapomniało. Oczywiście faktem jest, iż spora cześć takowych podróży pozostawia jednak ślad na stałe, które są tymi drobnymi zarysowaniami w kubku od użytkowania. Nie przeszkadzają w funkcjonowaniu i użytkowności, ale są i istnieją.
Czy faktycznie Thomas był konkurencją dla Egona? Któż to wie. Może nawet i nie jedyną.
Wampirzyca wdzięcznie podziękowała za podanie dla niej cudownie pachnącego różanego. Ujęła spodeczek i filiżankę. trzymając naczynko w dłoni spodkiem asekurowała sobie podsuwając pod swój nosek, aby móc przez chwilę napawać się cudnym aromatem. Zapach tej czarnej herbaty od razu skojarzył się jej z Louisem. Cudne wspomnienie, gdy pierwszy raz zaparzył z bratem dla niej herbatę tu w Paryżu. Uśmiechnęła się pod nosem na samą myśl, a nawet można by było ją posądzić o delikatny rumienieć na twarzy. upiła łyczek naparu delektując się smakiem, wtem zaraz się zorientowała, że chyba za bardzo odleciała we własnych myślach. Odstawiła filiżankę ze spodkiem na blat.
W tym samym czasie i Thomas podziękował za kawę. Z ciekawością jednak obserwował poczynania wampirzycy, która wyraźnie pływała przez chwilę we własnym świecie przy przymkniętych powiekach.
- Oh... Przepraszam... chyba się troszkę zamyśliłam - zaśmiała się lekko. - I tak i nie - odpowiedziała początkowo na wypowiedź Sahaka delikatnie się uśmiechając. - Prawdą jest, iż korzystam z własnych dóbr, aby manipulować rynkiem. prawdą też jest, iż wspieram rody i watahy, ale nie tylko główne. Wspieram i te najmniejsze, aby były w stanie się spokojnie utrzymać. Pomagam im, jeśli potrzebują rozbudowania biznesu. Doradzam, podpowiadam, daję dotacje, kierunkuję, aby było im łatwiej na starcie, przy kryzysie, czy przy potencjalnych zmianach rynkowych, których nie koniecznie pojmują. Uczę finansów, biurokracji, marketingu, czytania rynku. Wszystko zależne od potrzeb. - A to dopiero była tylko pierwsza część jej spokojnej wypowiedzi, która ukraszona była pogodnym uśmiechem. Thomas w tym czasie popijał swoją kawę, bo akurat te informacje już znał. - Co do rodu Van der Eretein, to tu nie jest prawdą, iż współpracuję z nimi ściślej niż z innymi. owszem, częściej ich odwiedzam, bo doskonale znam się z Beatrice, a jeszcze do nie tak dawna mieszkał tam Hannibal, którego uważałam za syna. W końcu to ja go przemieniłam. Nie traktuję jednak ich wyżej, niż powinna, a fundusze jakie przeznaczam dla nich na dotacje są takie same, jak i dla każdego innego rodu. Tak jak przeznaczyłam dotację na Operę dla Tahiry po waszym zakupie tego pięknego budynku - wskazała dłonią na wnętrze. - Wspieram obieg pieniędzy i daję je tym, którzy tego potrzebują. Robię to już od lat. Zaczęłam tak funkcjonować w Paryżu jeszcze w czasach Napoleona. Ród ten jest gałęzią z rodu, z którego ja się wywodzę, a był on pod panowaniem Ragnara, mojego męża. Jest mi bliski i tego nie ukrywam, jednak nie traktuję ich jako ważniejszych. Przyznam, że zawsze mnie ciekawiło skąd takie wrażenie - powiedziała wesoło upijając kolejny łyczek aromatycznego naparu z filiżanki. - Choć z drugiej strony... Ja osobiście wywodzę się z rodu Karolingów, nauczona jestem więc typowo dworskiego wychowania i zawsze odstawałam od rodu - powiedziała bardziej zamyślona nad tą kwestią. - Generalnie prawdą jest, iż budynki rodów, nawet tych małych należą do mnie. Każdemu rodowi daje takowy, aby miał spokój w tej kwestii gdy pierwszy raz wprowadza się na tereny miasta lub okolicy. Ściągam więc pewne problemy z ich barków. Przyznam się szczerze, że nigdy się nie zastanawiałam czy to szlachetne czy nie. Tak po prostu robię od zawsze - dodała jeszcze. - raporty finansowe, jakie rody mi składają są dla mnie potrzebne głównie po to, abym wiedziała, czy ktoś finansowo nie utonie. Koszty, jakie ponoszą watahy czy wampirze rody są znacznie wyższe od tych ludzkich. Zachowanie harmonii finansowej pomaga również w tuszowaniu pewnych rzeczy, które potencjalnie mogą mieć wpływ na wykrycie naszego istnienia. - Powiedziała jak zawsze z uśmiechem na twarzy. Nie był to sztuczny, przyklejony uśmiech, tylko taki naturalny, prawdziwy i szczery. Sięgnęła ponownie po filiżankę z herbatą, aby móc upić kolejny łyczek.

@Sahak Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Czasami mężczyznę uderzała myśl, jak bardzo nie spodziewał się, jak będzie wyglądało jego życie, gdy stanął w progu Khor Virap, jako wychudzony chłopiec z całym dobytkiem w jutowym worku, że ten jeden wybór stanie się trzepotem skrzydeł motyla, które sprawiło, że on, pastuszek, zasiadał ze szlachtą przy kawie i miał pod swoją dłonią więcej bogactw, niż mógł wydać.
Słuchał jej z zainteresowaniem.
Szlachetność nie ma znaczenia w szerszym rozrachunku, przetrwanie ma. W przypadku Dzieci Nocy pewna szczodrość ze strony patronów niezbędna do zachowania statusu quo. W Islamie jest zasada, która każe chronić swoje życie, nawet za cenę wyparcia się Allaha.
Sahak również napił się kawy, ostrożnie, tak aby nie umoczyć przy tym wąsów. Miał w tym wprawę, bo nosił gęstą i długą brodę z krótkimi przerwami przez większość życia. Zapuścił ją po raz pierwszy, gdy miał jakieś siedemnaście lat, Sahak był sierotą, nie znał swojego pochodzenia, rodziców ani dokładnej daty urodzenia. Nosił ją, zgodnie z zasadami monastyru aż do swojej śmierci z rąk Adonisa i dalej, już w nocnym życiu długo, długo i dopiero w latach dwudziestych zeszłego stulecia zdecydował się na pozbycie się zarostu całkowicie. Geny pobłogosławiły go jednakże bardzo szybkim wzrostem owłosienia na twarzy, więc do lat osiemdziesiątych bywał w brodzie i bez brody, chociaż te drugie okresy były znacznie krótsze.
Teraz wolał ją zachować dla wygody. Wolał czytać wiersze, niż się golić.
Myślę, że ze wszystkich Scaletti, to Egon czerpie największe bezpośrednie korzyści — oznajmił tonem podszytym wesołością w minimalnym stopniu. — Thomasie, jak radzisz sobie z aklimatyzacją? Mam nadzieję, że twoje otoczenie jest ci miłe, chociaż patrząc na ciebie i Elizabeth, raczej jestem tego pewien.
Sahak uniósł jedną brew ku górze, nieco łagodniej niż zwykle.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wampirzyca już od lat nie zastanawiała się pod tym względem nad swoim żywotem. Spotkanie z Ragnarem było dla niej wtedy oczywiście ogromną niespodzianką, tak samo jak fakt, iż po ślubie dowiedziała się o jego wampiryźmie. Przyjęła jednak wtedy swój los z radością. To, co jednak działo się później znacznie częściej bywało rozpamiętywane, a już zwłaszcza w ostatnim, niezwykle krótkim czasie. Dzisiejszego dnia jednak trzymała się określonego dla samej siebie zadania, dzięki czemu nie miała problemu ze skupieniem się na rozmowie z Sahakiem i Thomasem.
- Masz rację, dlatego nie zastanawiałam się nad ową szlachetnością moich działań. Przetrwanie obu ras jest dla mnie najważniejszym celem. W dawnych latach swoje już przetrwałam i za dobrze znam powody, dla których Inkwizycja szalała. Czasami jednak i tak się zastanawiam nad tym, czy robię wystarczająco - przyznała spokojnie lekko się uśmiechając.
Wspomnienie o Egonie i o tym, iż chyba on bezpośrednio wyciąga ze znajomości z nią największe korzyści wprawiło ją w lekkie osłupienie i wyraźne zakłopotanie. Kaszlnęła delikatnie zakrztuszając się herbatą. Zasłoniła przy tym swoje usta piąstką i choć słyszała ten wesoły ton w jego głosie, to poczuła się nieco dziwnie. Raczej nie rozmawiała z nikim na ten temat, nawet z innymi radnymi. Nie przepadała ogólnie za wyciąganiem tego tematu, ponieważ oni zazwyczaj naciskali, aby ruszyła z miejsca.
Kolejne pytanie, jakie padło wywołało lekkie poruszenie w osobie Thomasa, który spoglądał na milczącą w danym momencie wampirzycę, a potem zaraz zwrócił swe oczy ku Sahakowi. Posłał mu delikatny uśmiech. Usadowił się nieco wygodniej i sięgnął po swoją kawę.
- Oh tak, Elisabeth niezwykle uroczą, miłą i pomocną kobietą. od zawsze ją podziwiałem, choć... Pewnie przeszukując mój dawny pokój znaleźliście konwaliowe perfumy, jakie tam się znajdowały. To miał być dla niej prezent. leśna konwalia to cudowny kwiat przynoszący cudną świeżość w połączeniu z wilgotną ziemią lasu. Gdy zamknie się oczy, to jakby nadawała światła w mroku. Tak ją właśnie widzę, zwłaszcza teraz, gdy pomogła mi się otrząsnąć, oswoić i wiele mnie nauczyła w tak krótkim czasie - odparł upijając łyk gorzkiej kawy. Wampirzyca czuła się co raz mocniej zakłopotana zaistniałą sytuacją i nieco zagubiona. Zrobiło się nieco dziwnie i choć wiedziała, że Thomas nie kłamał, to nie była pewna czy właśnie specjalnie otwarcie tego nie powiedział właśnie w tym momencie. Nabrało to w końcu nieco innego wyrazu, gdyby sytuacja była inna. Chrząknęła delikatnie odstawiając filiżankę ze spodkiem na blat. Spotkanie poszło w dziwnym kierunku i wolała ten kierunek szybko zmienić.
- Thomas świetnie sobie radzi i odnajduje jako Dziecię Nocy. Zabrałam go dzisiaj ze sobą tutaj, ponieważ chcę aby zaznajomił się teraz z rodami na innej płaszczyźnie. Wybór rodu, do jakiego ostatecznie dołączy jest w jego rękach - oznajmiła delikatnie się uśmiechając.

@Sahak Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Nawet jeśli spojrzenie Sahaka pozostało zaskakująco znidzone, gdzieś tam pojawił się na jego twarzy przebłysk rozbawienia sytuacją. Nie planował naciskać, życie prywatne jego gości i Egona, póki nie rezonowało na lojalność i służbowe zachowania, nie było jego biznesem. Lubił wtykać swój nos w nie swoje sprawy, ponieważ kochał wiedzieć, nie dlatego że zależało mu na ingerencji w jakieś sprawy. Dopóty wszyscy byli zadowoleni, nie znajdował powodów do ingerencji, nawet jeśli związek z taką różnicą wieku nie wyglądał z jego perspektywy dobrze.
Cieszę się, że odnalazłeś wsparcie w tym trudnym czasie. — Komentarz o tym, że nie wszyscy takie otrzymują zatrzymał dla siebie. Zgadywał, że Egon opowiedział Elisabeth o swojej przemianie i tym, że dopiero ostatnie dziecko, Leticia, otrzymało odpowiednią opiekę i przygotowanie do przemiany. Cała reszta była wpadką przy pracy. Sahak, bo to zabawne, przemienić duchownego, Raisa była dosłownie wpadką, rodzonym wampirem, Nasira wyciągnięto z więzienia przed egzekucją. I tak jej dokonano, tylko że zamiast śmierci spotkał Wieczną Ciemność. Później, długo później, pojawił się Egon, złotowłosy chłopiec, żywe srebro, a na koniec Leticia, złote dziecko.
Jeśli tego chcesz, nakaże odesłać przedmioty z twojego pokoju, są w archiwum, poza meblami które należały do lokalu — odpowiedział Sahak Thomasowi. Zapach miał ogromne znaczenie dla wampira, ponieważ to właśnie na nich budował wspomnienia, one tworzyły trzon jego zamku pamięci i potrafiły wywoływać największe reakcje emocjonalne. Chlor i woda go wyciszały, kadzidło napawało głodem, różnego rodzaju, a krew, cóż.
Rozumiem. Wiele się nie zmieniło, oprócz siedziby i zewnętrznych aktywów. Większość familiantów została przeniesiona do L'Echelle, które wspieramy. Nie jestem przekonany do idei familiantów, o czym wiadomo, preferuję mniejsze obłożenie i zatrudnianie mniejszych rodów w ramach obsługi. Alberta powinieneś pamiętać.
Wtedy wewnątrz domu rozległ się delikatny, dźwięczny dzownek. Sahak wstał i wyciągnął wysunięte ramię w stronę Elizabeth.
Zapraszam na kolację.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wampirzyca nie przepadała za tym, gdy ktoś wtryniał się w jej sprawy. To nie tak, iż zaraz by zwróciła uwagę Sahakowi, iż nie wypada. Tego typu kwestie wbrew pozorom raczej ją kłopotały. Owszem, ostatnimi czasy gdzieś ją poniosło, ale śmiechem żartem, były to wyniki jej choroby, jaka jej doskwierała. Ostatnio była w stanie niejakiego regresu, a sama radna nieprzyzwyczajona do tego nie umiała odpowiednio zareagować na kwestie skaczącego libido. Niewiele jednak osób wiedziało o tym, a sama Elisabeth starała się po prostu oswoić z sytuacją i jakoś nad tym zapanować. W końcu przez wieki nie miała żadnego kochanka, więc to było dla niej mimo wszystko nietypowe.
- Tak, z chęcią odzyskam moje rzeczy - przyznał Thomas lekko się uśmiechając i skinął głową w niemym podziękowaniu.
Elisabeth nie rozmawiała co prawda z Egonem na temat tego kto był chcianym dzieckiem czy też nie, ale swoje wiedziała. Zawsze posiadała bazowe informacje na temat wampirów z różnych rodów. Nie korzystała z nich na co dzień, jednak podstawę zawsze znała. Rozmowy między nią a Egonem dopiero się poniekąd rozwijały, ale jakby nie patrzeć, Egon po prostu szedł do przodu, ona zaś... Ciężko było to określić. Czy faktycznie to, co jest pomiędzy nią a bratem Sahaka to zły pomysł? Wyjdzie właściwie wszystko w praniu.
Zapachy świetnie przywołują wszelkiej maści wspomnienia. Właśnie między innymi z tego powodu Lisica na chwilę odleciała myślami czując zapach herbaty, jaka została dla niej przygotowana. Niektóre jednak dla samej radnej były zdradliwe i przynosiły mieszane uczucia. Efekt końcowy wynikał jednak zawsze od nastroju, w jakim w danym momencie była, lub... dokładniej sytuacji, w jakiej się znalazła odczuwając dany zapach. To, jaka rozmowa przy tym była, jakie przemyślenia miała.
Thomas skinął delikatnie głową rozumiejąc wszystko, co zostało mu w tym momencie przekazane. Doskonale wiedział co i jak, aczkolwiek na dany moment nie miał zamiaru mówić do kogo miał zamiar ostatecznie dołączyć jako nowy członek rodu. Zamysł już miał, jednak sama Lisica nie wiedziała jaki będzie jego wybór. Nie naciskała na niego pod tym względem, mógł przecież pozostać bez rodu jeśli by chciał. Ostatecznie ta decyzja i tak należała do niego.
W tym samym momencie, w którym Sahak podszedł do Lisicy, tak już i Thomas stał z drugiej strony z tak samo wysuniętym ramieniem. Wampirzyca popatrzyła na nich, bo nie spodziewała się takiego obrotu spraw biorąc ze sobą Thomasa na tą wizytę. Zaczynała się osobiście czuć co raz dziwniej z tym wszystkim. Uśmiechnęła się do obu, wstała nie korzystając z ich pomocy. Poklepała wpierw po ramieniu Thomasa uspokajającym gestem. Obeszła krzesło i ujęła ramię Sahaka. Wiedziała dlaczego Thomas działał jak działał, jednak już na ten temat z nim rozmawiała i tym, co właśnie zrobiła sprowadziła go nieco na ziemie, aby złapał oddech, o nie potrzebnie się stresował. Najmłodszy wampir skinął lekko głową, wyraźnie wziął głębszy oddech aby zebrać się w sobie.
- Dziękuję Sahaku za tak miłe spotkanie. Pytaj śmiało o co chcesz. Postaram się odpowiedzieć przynajmniej na część Twoich pytań - powiedziała z uśmiechem.

@Sahak Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Kiedy wyszli z gabinetu, najwidoczniej wygłuszonego, dotarły do nich dźwięki granej na żywo wiolonczeli. Przeszli do dwuskrzydłowych drzwi ogromnego salonu, który łączył swoją przestrzeń z jadalnią. , który teraz był udekorowany stylu francuskim w połączeniu beżu i granatu, bez ciężkich złoceń. Wielkie okna pozwalały wpadać światłom miasta do wnętrza, a miękko oświetlony ogród przez okno sprawiał wrażenie wypełnionego magicznymi wróżkami. Miejsce na pewno nie przypominało leża wampirów, a miejsce odpoczynku bogatej rodziny z arystokracji francuskiej.
Na tylnej ścianie salonu, witając gości, wisiały trzy portrety oprawione w identyczne ramy, jeden to portret Machiavellego, bazujący na jego historycznych podobiznach, drugi to ukończony zgodnie z życzeniem Juna w złocie, portret Szczęściary, rozpoczęty przez Thomasa, nadal niezdradzający twarzy kobiety, a trzeci zaś był podobizną samego Sahaka.
Okazało się, że w kącie pomieszczenia siedzi ubrana na czarno kobieta, grająca na instrumencie, którego słodki głos słyszeli, dość daleko, aby nie mogła słyszeć rozmów przy stole. Dębowy stół na jakieś dwadzieścia osób, był zastawiony na trzy, przy każdym z krzeseł stał kelner w liberii, gotów przysunąć krzesło. Wampir poprowadził Elisabeth do krzesła po swojej prawej stronie, samemu siadając u szczytu, jako gospodarz, pozostawiając Thomasowi miejsce po swojej lewej. Kelnerzy wsunęli za nimi krzesła i przyszli.
To, które mnie najbardziej interesuje, to oczekiwania wobec mnie. Spodziewacie się, jako Rada, ekspansji? Znając równowagę pomiędzy rodami, którymi branżami należy lepiej się zaopiekować?
Kelnerzy wrócili, niosąc talerze z przystawką. Zastawa była prosta, ot, biała porcelana w klasycznym kształcie, a do tego eleganckie, ale również niespecjalnie wystawne sztućce.
Odezwał się Albert.
— W ramach posiłku przedstawimy państwu pięć dań, każde ze skomponowanym odpowiednio winem. Gotować dla państwa będzie dzisiaj szef kuchni, David Le Quellec. Jako amuse-bouche podano bakłażanową caponatę z czarnymi figami oraz sosem balsamicznym.
Albert nalał wina do kieliszków, czerwonego Azienda Agricola Cos Cerasuolo di Vittoria, Ciemna jagoda, wzruszona ziemia i odrobina nowych aromatów skóry rozwijają się w ziemistej czerwieni barwy. Soczyste podniebienie smakuje czarną wiśnią, cynamonem, skórką pomarańczową i aromatycznymi ziołami, podczas gdy mineralna żyła jest wyczuwalna obok gładkich tanin i świeżej kwasowości.
Służba, poza wiolonczelistką, wyszła.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Choć nie było tego widać, to była pod wrażeniem przyjęcia ich w tak bogaty sposób. Nigdy od nikogo nie oczekiwała takiego przyjmowania jej osoby, zwłaszcza, iż nie przybyła przecież tutaj w jakichś sprawach czysto biznesowych. Czy jej to przeszkadzało, iż tak wystawnie zostało wszystko przygotowane? Nie, bo jednak była typową damą, aczkolwiek jak zostało wspomniane, to nie oczekiwała tego. Przybyła w końcu zwyczajnie porozmawiać, bez narzucania na kogokolwiek jakiejkolwiek presji. Miło jednak było widzieć, iż Sahak najwyraźniej chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Choć nie przeszkadzałoby jej, gdyby zwyczajnie dalej siedzieli sobie w gabinecie popijając i nawet dziesiątą herbatkę.
Z wdzięcznością skłoniła się lekko i zasiadła na wskazanym przez wampira miejscu. Poprawiła swą spódnicę z przyjemnością słuchając delikatnego głosu wiolonczelistki. Thomas zasiadł po lewicy Sahaka, choć czy mu to pasowało? No tu po jego minie można było stwierdzić, iż nie koniecznie, jednak nie odezwał się pod tym kątem ani odrobinkę. Czuł się też mimo wszystko nieswojo, co było mimo wszystko w pełni zrozumiałe. Radna podziękowała wdzięcznie Albertowi zarówno za informacje jak i nalania wina, Thomas zaś skinął lekko głową.
- Ekspansji? Nie, dlaczego? - Elisabeth zapytała pogodnie patrząc w kierunku głowy rodu. - To, iż ktoś sobie radzi lepiej w kwestiach finansowych to nic złego, tak samo jak rozszerzanie wpływów po przez kolejne firmy. Zbieranie funduszy ku własnym celom nie jest niczym złym. Ja pilnuję jedynie, aby na pewno niektóre instytucje nie zwróciły niepotrzebnej uwagi na wasze wydatki i aby dokumentacja zgadzała się z ludzkimi zasadami, co by tym bardziej nie rzucać się w pewnych kwestiach pod ich lupki. Nie będę wam też dyktować tego, iż macie tą, czy tamtą firmę sprzedać, aby wyrównać sytuację finansową między rodami. Nawet pozwolę sobie stwierdzić, iż sami między rodami możecie śmiało dogadywać się w kwestii współpracy. Spójrzmy na to jak na cukiernię. Aby stworzyć słodkości i je dostarczyć do klienta potrzeba wielu innych firm. Jedno, to cukiernia, drugie to hurtownia, która dostarcza produkty, a te bywają różne. Czy to cukier, mąka, kakao, różnorodne owoce. W tym łączy się z innymi dostawcami, przewoźnikami, importem, exportem, zależnie na jakim szczeblu ma wszystko działać. Jeśli więc na przykład chcemy założyć całą sieć, to czemu nie dać pomniejszym rodom franczyzę, aby prowadzili pojedyncze punkty, aby każdy mógł zarobić? Wiadome jednak, iż nie każdy zarobi tyle samo, bo taki w końcu jest biznes. A jednak każdy coś z tego otrzymuje. - Sięgnęła po kieliszek z winem, jednak jeszcze nie upiła nawet łyczka nadal patrząc w kierunku Sahaka pogodnie się uśmiechając. - Harmonia finansowa jest właśnie wtedy, gdy każdy z was radzi sobie bez problemów, a i ma swój cel, a ja nie muszę się obawiać o wasz byt czy przypadkową wpadkę. Jeśli takowa nastąpi, pomogę bez wahania. Ze względu jednak na ilość firm jakie sama posiadam, bez raportów od was, bądź bez jakiegokolwiek przepływu informacji, nie byłaby w stanie wszystkiego dostrzec. Ekspansja nie jest więc mym zmartwieniem, jednak jeśli chcesz wiedzieć w jakim kierunku pójść z potencjalny zakupem firm, jestem w stanie podesłać propozycje. Podsumowując, moim oczekiwaniem jest zwyczajna współpraca aby każdemu z nas żyło się w pełni godnie i spodobanie, bez obaw - powiedziawszy to posłała mu kolejny ciepły uśmiech i skosztowała w końcu wina. - Oh co za cudowny bukiet aromatów - powiedziała zadowolona delektując się cudnym smakiem wybranego alkoholu.

@Sahak Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Która strona Sahaka była najlepsza, ciężko było powiedzieć. Niektórzy by powiedzieli, że to znudzone spojrzenie, naturalne dla niego przez ciężkie powieki, inni to, że wyglądał bardzo różnie w zależności od fryzury i zarostu, przez co mógł szybko zmienić się w kogoś innego, nadać złudzeń, jeszcze inni powiedzieliby, że jego najlepszą stroną jest tyłek. Zapytany, powiedziałby, że jego najlepszą stroną było to, że to wszystko, co go otaczało, on robił to dla siebie. Zaczynając od jedzenia po dobrobyt rodziny. Rodzina była dla niego ważna, więc stawiał wysoko jej dobro. Pragnął kontroli, więc przejmował ją, razem z całym brzemieniem. Lubił jego ciężar, uciskający ramiona w dół, wymęczający psychikę. Forma samoumartwienia, miła Bogini.
Ze względu na laicyzacje Francji oraz, lub przede wszystkim dlatego, że część Nieśmiertelnych nosiła Znamię Kaina i odrzucały ich religie, w złym guście było odmawianie błogosławieństw, zwłaszcza przy jedzeniu. Dlatego swoją Sahak odmówił w myślach, czyniąc jedynie nieznaczne skinienie głową, gdy Albert prezentował danie. On wiedział przecież, co będzie podane.
Benedic, Domina, nos et haec tua dona, quae de tua largitate sumus sumpturi. Per Nox Dominam. Amen.
Gdy mówiła, on próbował małych kąsków jedzenia i łyków wina.
Z jakiegoś powodu śpiew brzmiał dla niego zwykle jak krzyk, jakby był oryginalnym grzesznikiem i nie mógł ujrzeć już nigdy piękna świata. Słuchał więc melodii słów, myśląc o tym, jak wiele słów padło, a jak mało w nich treści. Zauważył, że im starszy sam był, tym bardziej i jemu zdarzało się przekładać formę nad treść. Mówić rytmem poezji i zza woalu.
To brzmi jak brak oczekiwań, muszę powiedzieć. W planach mam firmę-córkę do Sacrum, aby rozciągnąć sieć na Bliski Wschód. Sacrum opracowuje już strategie marketingowe. W tym miesiącu też wchodzimy do USA, odkąd lobby mormonów stało się bardzo silne, ale też w formie firmy-córki ze względu na odmienne preferencje ikonograficzne. W samym zaś Paryżu... Czy doszło już do sytuacji, w których większy ród pochłonął mniejszy? Mówię oczywiście o pokojowym sojuszu i zebraniu pod jedną parasolką obu elementów, gdy członków takiego rodu jest mało i nie chodzi o finanse, co sieć wsparcia. A co do wina, polecam wampirzych sommelierów, znacznie lepiej rozpoznają palety, które wykrywamy.
Wiadome było, że Van Der Eretein, Dracula i Scaletta tworzyły trójcę największych rodów wampirzych, z którymi w obecnej chwili nie dało się konkurować ani budżetowo, ani ilościowo, ani wpływami. Często te mniejsze rody były odłamami innych, jak MacKay, który oddzielił się od Draculi, więc dzieliły te same błogosławieństwa lub nie miały ich wcale.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach