Dystopia to song of the dead || 09.01.2024

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Wieczór zbliżał się wielkimi krokami, a co za tym szło dom pogrzebowy opuszczali ostatni klienci. Trumny i urny zostały wybrane, a nieboszczykom zaplanowano piękne pogrzeby. Eleganckie stroje na ostatnią podróż zostały dobrane, więc teraz tylko Asmodeus miał trochę roboty z wcześniej wspominanymi nieboszczykami.
W podziemiach domu pogrzebowego Memento Mori znajdowała się jego pracownia. Tam przeprowadzał zabieg balsamowania, przebierał ciała, robił im aerobik i wiele innych rzeczy, które musiały zostać wykonane przed ostatnią podróżą.
Po godzinie roboty przypominał sobie, że odesłał Marię - panią, która mu tutaj pomagała ze wszystkim - wcześniej do domu, a co za tym idzie, nie ma nikogo kto fizycznie mógłby zamknąć dom pogrzebowy.
Nucąc pod nosem "London Bridge is Falling Down" wrócił na górę. Idąc ściągał z rąk długie rękawiczki i rozpiął pierwsze dwa guziki fartucha. Pod nim miał jedynie cienki podkoszulek z logiem zespołu "Guns N Roses", a także dżinsowe spodnie.
Zatrzymał się przy biurku, które znajdowało się w szczycie domu pogrzebowego i do którego zwykle podchodzili petenci, a na którym leżała cała masa dokumentów. Część z nich to po prostu druki z informacjami, co dokładnie ma zostać wykonane na zwłokach, a reszta to najczęściej dokumentacja związana z całą ceremonią, trumną czy też urną która została wybrana i innymi takimi drobiazgami.
-Nienawidzę papierkowej roboty - mruknął niezadowolony do siebie, zapominając o tym, że miał zamknąć drzwi frontowe na klucz.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Rzut na rozpoznawalność: 7

Dzień miał się ku końcowi, więc wampir powoli rozciągnął się w swoim biurze, będąc finalnie uwolnionym od dokumentów piętrzących się od kilku ostatnich tygodni. Ostatecznie dał radę pozamykać wszystkie niecierpiące zwłoki sprawy, poza jedną. Zerknął na świstek papieru, który okazał się umową. Jego nowy biznes z tamtym wilkołakiem. Miał do niego wrócić już po dniu, ale zupełnie zatracił się w innych sprawach. Było już też za późno by wysłać kuriera, więc musiał zaczekać do następnego dnia lub udać się do miejsca z wizytówki osobiście. Nie miał dzisiaj jakiś większych planów. Mógł się umyć, przebrać i pojechać tam do godziny czasu. Czy jednak chciał nawiedzać Asmodeusa bez zaproszenia? Mężczyzna uczynił wiele w jego klubie bez wyraźnej zgody, więc czemu miałby się nie odpłacić za wszelkie "szkody"?
Jak postanowił, tak też uczynił. Wziął szybki prysznic, przywdział coś wygodnego, zgarnął trochę biżuterii by nie wyglądać zbyt ubogo, spakował do torby podpisane dokumenty i zadowolony z siebie opuścił budynek, a następnie wskoczył do samochodu.
Podróż minęła mu szybko i natychmiast skierował swoje kroki pod adres z wizytówki. Nie spodziewał się, że o tej godzinie będzie otwarte, lecz zaskoczył się przyciskając klamkę i widząc jak drzwi ustępują po chwili. Wszedł spokojnie do środka rozglądając się przez chwilę. Zdecydowanie nikt już tu nie pracował i było po godzinach zamknięcia, gdyż paliło się w środku niewiele świateł. Skierował się do pomieszczenia opisanego jako biuro i pukając, wszedł do środka, i niemal natychmiast spostrzegł wilkołaka. Wyglądał na nieco zaskoczonego. Xavier też by był na jego miejscu.
- Nie boisz się, że ktoś cię okradnie tak pozostawiając otwarte drzwi wejściowe? - zapytał szczerząc się szeroko i rozglądając bacznie po pomieszczeniu. - Przywiozłem podpisaną umowę i mały podarek. Dom Pérignon w wersji vintage, sam początek dwutysięcznego roku.
Uwielbiał szampan i pił go regularnie. Wybierał go częściej niż mocniejszy alkohol. Miał chyba słabość do bąbelków. - Jeśli jesteś zajęty, to zostawię tylko teczkę i już mnie nie ma. - wypowiedział te słowa jakby naprawdę było mu smutno na samą myśl. W rzeczywistości nie za bardzo przejmował się tym czy przerwał w czymś wilkołakowi.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Nie zwrócił uwagi na pukanie, bo po prostu zaczytał się w dokumentach. Sortował je na dwie sterty. Po lewej miał te, które musiał wziąć ze sobą na dół, zaś po prawej te które musiał zostawić Marii na jutro. Ona odpowiadała za wszystko związane z ceremoniami, zaś on dbał o to, by trupy wyglądały tak, jak powinny.
Podniósł spojrzenie na Xaviera nieco zaskoczony tym, że mężczyzna nagle się pojawił. No dobrze, nie nagle. Słyszał kroki już z daleka, ale jeszcze nie potrafił ich skojarzyć z mężczyzną. Teraz na pewno się poprawi.
-Nie, bo okradający wyjdzie na tym gorzej niż ja - przyznał z rozbawieniem. -O dziękuję. Och... jeszcze raz dziękuję, chociaż nie musiałeś.
Osobiście wolał cięższe alkohole, chociaż nie miał tendencji dodawać do nich tojadu. Bardziej chodziło o kwestie smaku, niż tego by faktycznie go "kopnął". W czasie rozmowy dokończył sortowanie dokumentów, bo dosłownie zostały mu dwa do rozłożenia na kupki, a potem podniósł spojrzenie na Xaviera.
-Nie, musiałem po prostu posortować dokumenty. Część jest dla Marii, która zajmuje się ceremoniami i pomocą w dobieraniu... dodatków, część jest dla mnie - wytłumaczył z uśmiechem. -Zaraz zamknę drzwi i możemy zejść pod ziemię, chyba że boisz się kostnicy.
W tym momencie uśmiechnął się zadziornie. Osobiście lubił obecność zmarłych, w jakiś dziwny, trudny do wytłumaczenia sposób uspokajali go. Może dlatego, że nigdy nie mieli nic do powiedzenia ani nie mogli w żaden sposób skrzywdzić.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Podniósł jedną brew na jego nieco zakłopotane podziękowanie za alkohol. Nie był fanem szampana? Wyjątkowo ciekawe. Logicznym było, że nie każdy z takim samym uwielbieniem pija każdy rodzaj alkoholu, ale wampir nigdy nie mógł sobie odmówić dobrych bąbelków i nie rozumiał nikogo, kto by postawił je zignorować lub nawet nie lubić. Prawdziwa potwarz.
- Och, nie trafiłem. Nic się nie stało. Możesz zawsze sprezentować komuś innemu. - odparł przyglądając się wilkołakowi, który był zajęty stosem dokumentów. - Zostawiam ci umowę. Podpisz jedną kopię, druga jest dla ciebie. Po tym będę mógł ruszyć z przygotowaniami. Robotnicy czekają już na zielone światło.
Odłożył papiery na jego biurko w wolnym miejscu, nie chcąc zaburzać jego zgrabnej logistyki. On sam był fanem poukładania i choć nie był pedantem, i zawsze znalazło się coś co mógł zrobić lepiej, to jego miejsce pracy było nieskazitelne. Dbał o każdy najdrobniejszy szczegół. Nie pozwalał niczemu przypadkowemu pojawić się na blacie.
Odsunął się nonszalancko i włożył dłonie do kieszeni granatowych spodni. Nie chciał mu przeszkadzać, ale jeśli ten nie ma nic przeciwko, to zabawi tu trochę dłużej. - Och, to zależy. Jeśli chcesz mi sprawić ładną trumnę, to chętnie się zabiorę z tobą. Jeśli tylko mnie w jakiejś zamknąć, to muszę odmówić. Ckliwa podróż w przeszłość nie jest mi potrzebna.
Strach to zdecydowanie nie było właściwe słowo na "relację" Xaviera z takimi miejscami. Po prostu nie był ich fanem. Zamknięty na długie lata w katakumbach, wysuszony jak rodzynka, w kamiennym sarkofagu, nie mógł pałać miłością do kostnic. Pamięć nadnaturalnych była doskonała. Przez brak degradacji zachodzącej w ich organizmach, nigdy proces ten nie dopadał mózgu, więc każde takie wydarzenie było niemal wypalane już na zawsze. Wampir zachował w pamięci każdy szczegół - niewolę, powolne porzucenie go bez dostępu do świeżej krwi i czas gdy nieplanowanie został uwolniony. Gdyby nie ta ciekawość, prawdopodobnie dalej by gnił w zamknięciu.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Pokiwał ze zrozumieniem głową. Pewnie tak się skończy, że sprezentuje ten alkohol komuś innemu. Z drugiej stronie może powinien ostrzec Xaviera przed kolejnymi takimi pomysłami?
-Ogólnie nie przepadam za większością alkoholi. Rzadko piję, a już na pewno nie piję po to, by się upić... raczej by czasami smakować - przyznał się szczerze. Whisky lubił, bo miała swoje wyjątkowe walory smakowe i w zależności od jej wieku lub sposobu przechowywania ten się zmieniał. Niemniej nie zamierzał się nad tym jakoś więcej rozchodzić.
Umowę od razu przechwycił, jak tylko Xavier ułożył ją na biurku. Przejrzał szybko, by potem podpisać obie wersje. Jedną z nich sobie schował, a drugą podał z uśmiechem wampirowi.
-Najbardziej upierdliwa część za nami - stwierdził z zadowoleniem. Nie przepadał za papierologią, niestety świat ludzi był tak skonstruowany, że nie dało się bez tego obejść. Było to bardzo denerwujące dla kogoś, kto poszukiwał jak najwięcej wolności. Europa pod tym względem znacznie różniła się od Ameryki, w której można się było ukryć i pozostać bardzo anonimowym.
-Trumny znajdziesz tutaj. Na dole mam tylko ścianę z miłymi, ciemnymi jamkami w których można się całkiem nieźle wyspać... o ile masz jakiś normalniejszy metraż - zaśmiał się. Nie zamierzał nigdzie Xaviera zamykać. No chyba, że ten sam poprosi. Po prostu zastanawiał się czy wampirowi nie będzie wygodniej pod ziemią. W końcu tam nie dochodziły promienie słońca, więc było to miejsce bardzo bezpieczne dla krwiopijców.
-Zamknę tylko drzwi wejściowe i jeśli chcesz, to mogę cię oprowadzić po tym miejscu - stwierdził z uśmiechem.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Pokiwał głową ze zrozumieniem, bo sam czasy upijania się miał już za sobą. Co się wybawił to jego. Nadto by coś poczuć jako wampir, musiał wypić zawsze znacznie więcej niż ludzie. Było to w pewnym sensie marnotrawstwem pieniędzy. - Nie jesteś w tym osamotniony. Lubię smak alkoholu, lubię to traktować jako rytuał, ale zdecydowanie nie by coś poczuć. Mam sporo butelek vintage, najróżniejszych trunków, ale pijane okazjonalnie. Niektóre z nich mogą nawet nie zostać nigdy otwarte.
Xavier na pewno był kolekcjonerem. Nieprzypadkowo jedno pomieszczenie w jego piwnicy było zarezerwowane na średniej wielkości winiarnię. Niektóre butelki pochodziły z czasów jego "młodości". Pewnie nie były już pijalne, korek byłby niemożliwy do uwolnienia bez zniszczenia go, ale sentyment pozostał.
Zaśmiał się słysząc reakcję wilkołaka na podpisaną umowę. - Och, czyli nie tylko ja spędziłem ostatni czas ślęcząc nosem w dokumentach. Na szczęście przed przyjazdem wyszedłem na zero. Może odsapnę na kilka dni.
On sam rozumiał świat i to jak bardzo ważne było spisywanie wszystkiego. Słowa znaczyły za mało i choć czasem dało się w nie ufać, to niestety nie każdemu. Papier niósł ze sobą aurę cyrografu, który nie mógł być tak łatwo zakwestionowany. W jego zawodzie mogło się to wiązać z ogromnymi pieniędzmi, więc starał się dopilnować wszystkiego.
- Jestem wygodnickim wampirem i preferuję miękkie łóżko. - odparł zadufanie. Cenił sobie swoje upodobanie do wygody. Nawet jeśli nie był człowiekiem i nie wszystko w życiu wampira było mu potrzebne, to doceniał ludzkie wynalazki. Stąd też jego kuchnia była pełna najróżniejszych gadżetów, których prawie nigdy nie używał, ale lubił ich obecność. - Och, chcesz mnie oprowadzać gdy ja nie uczyniłem tego samego przy naszym ostatnim spotkaniu? Choć zasadniczo to była twoja wina.
Na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. Do teraz pamiętał moment przyparcia mężczyzny do ściany. Dzisiaj nie byłby w stanie go tak zdominować, ale wtedy miał z tego ogromną satysfakcję. Zapamięta ten moment na długo.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Uśmiechnął się za sprawą słów wampira. Dobrze wiedzieć, że nie był jedynym "dziwnym" w tym towarzystwie, który alkohol pił dla smaku, a nie dla procentów.
-Nie wiem jak z wampirami, ale na wilkołaki alkohol nawet gdybym chciał, to nie działa - przyznał ze wzruszeniem ramion. Wcześniej sam zadawał dużo pytań Xavierowi, więc mógł się zrewanżować w podobny sposób. Nie wspomniał na razie nic o tojadzie, chociaż miał wrażenie, że to akurat jedna z tych "legendarnych" informacji, która jakimś dziwnym cudem ma w sobie ziarno prawdy.
Westchnął ciężko i zaczesał część włosów do tyłu. Nie żeby musiał, bo te wciąż grzecznie leżały tak, jak ułożył dziś rano. Miał proste, gęste włosy typowe dla Azjatów, które wbrew pozorom łatwo się stylizowało.
-Niestety praca w takim miejscu to cała sterta denerwujących dokumentów. No, ale ludzie lubią papierologię, więc... walczę - przyznał. Dla niego papier i umowy mogłyby nie istnieć. Wierzył, że dałoby radę to wszystko załatwić bez ścinania nieszczęsnych drzew.
Zwłaszcza, że dobrze pamiętał czasy w których umowy zawierało się "na gębę" wystarczyło mieć tylko świadka obok, no i uścisnąć sobie ręce, jeśli wszystkim odpowiadały warunki umowy.
Rozumiał jednak, że niektórzy mogą lubić papier i jego "magiczny" wydźwięk.
-Na pewno masz tam więcej miejsca - zaśmiał się. Mimo wszystko przegródki w chłodni na zwłoki były dość... małe. Był jednak pewien, że Xavier by się spokojnie w takiej zmieścił i jeszcze byłoby mu wygodnie. Nie powiedział tego jednak na głos, jedynie chwilę uważniej przyglądał się wampirowi, jakby próbował go pomierzyć.
Wzruszył ramionami.
-Tym razem może być twoja - rzucił niefrasobliwie, nawet z lekkim rozbawieniem. -Na dole mam dwie świeże sprawy, więc nawet dałoby radę wyrównać siły.
Nie że kusił, ale w sumie trochę to robił. Nie wiedzieć czemu, sam czuł się dobrze pod ziemią. Znaczy bestia była trochę z tego powodu niezadowolona, ale nie zawsze musiała być.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
- Możemy się upić, ale nie tak jak ludzie. Nie tak szybko, nie tak mocno. - oznajmił po chwili zastanowienia. - To może nie sekret, ale uwielbiam upijać moje ofiary. Ich krew jest wtedy jak najlepsza Blood mary. Raz spróbujesz i się zatracisz. Oczywiście jeśli jesteś wampirem. - zachichotał nieco demonicznie szczerząc tylko radośnie kły do wilkołaka.
Xavier nie znał umiaru jeśli chodziło o metody w jaki sposób "przygotowywał" swoje posiłki. Próbował już wszystkiego - poza wspomnianym alkoholem, uwielbiał też pić z ludzi, którzy byli torturowani. Miał słabość do wychłodzenia na śmierć poprzez kąpiel z lodem. Powolne, rytualne upuszczanie krwi. W trakcie seksu. Omijał tylko narkomanów, ofiar wypadków czy z poważnymi chorobami krwi. Poza tym? Szwedzki bufet.
- Ja tak szczerze od dawna mógłbym nie zajmować się moim biznesem osobiście. W tym też dokumentacją. - bez zawahania, samodzielnie zaczął poszukiwać zejścia pod ziemię i kierować się w jego stronę. - Chyba po prostu to lubię? Nie do końca samą biurokrację, ale załatwianie nowych kontraktów, uroczystości na które jestem często zapraszany, czy nawet ludzi, których mogę poznać i wykorzystać do osiągnięcia własnych celów.
Przez ostatnie lata wampir korzystał z życia jak tylko mógł. Nie był pewien czy nie zostanie ono zakończone przez innych nadnaturalnych za jego wybryki z przeszłości, więc wolał nie tracić tego co dobre. Przespał też wiele lat, więc nie czuł takiego zmęczenia, a może znudzenia, otaczającym go światem. Wiele rzeczy fascynowało go jak coś co dopiero doświadczył pierwszy raz w życiu.
Zatrzymał się niemal przy schodach, spoglądając podejrzliwie na Asmodeusa - Planujesz coś niedobrego? Jeśli chcesz się ze mną szarpać, to mamy w planach trening. Wtedy wyładuj się ile tylko zechcesz. Nie demolujmy sobie naszych miejsc pracy. Jesteśmy w końcu dorośli, prawda?
Po tych słowach zniknął już na dobre. Wilkołak za dużo gadał, a za mało działał. Wampir był już znudzony, a nikt tego przecież nie chciał.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Była to ciekawa i na swój sposób wartościowa informacja. Nawet jeśli wydawało się, że jest wręcz przeciwnie. Na dobrą sprawę, każda informacja ma swoją cenę, a co za tym idzie gdy znajdzie się odpowiedniego kupce można na tym bardzo dobrze zarobić. Inna sprawa, że Asmodeus w ten sposób nieco się dowiedział o działaniu organizmu swojego towarzysza. Zgodnie z jego założeniami dla wampirów krew była nośnikiem wszystkiego. Za jej pomocą mogli się upić, pewnie też naćpać. Możliwe, że dzięki niej odczuwali również uczucia swojej ofiary. W końcu wszystko, co człowiek czuł było wynikiem substancji chemicznych produkowanych przez mózg lub inne gruczoły i rozprzestrzeniane po organizmie za pomocą krwi.
Widząc, że wampir szuka zejścia, które notabene nie było jakoś specjalne ukryte. Schody akurat szło łatwo znaleźć, bo były na widoku pod jedną ze ścian. Przeszedł się do drzwi zewnętrznych i po prostu je zamknął na dwa zamki, by potem samemu ruszyć w stronę zejścia do podziemi.
-Jesteś dość towarzyskim stworzeniem, z tego co rozumiem. Zwłaszcza jeśli masz w tym jakąś korzyść dla siebie - podsumował w ten sposób wypowiedź wampira.
Po zamknięciu drzwi na klucz, ruszył w kierunku schodów. Podniósł spojrzenie na swojego rozmówcę i uśmiechnął się nieco psotnie.
-Zawsze coś knuję - odpowiedział ze wzruszeniem ramion, ale i rozbawieniem. Za sprawą słów Xaviera roześmiał się otwarcie. -Mężczyźni ponoć dojrzewają do 6 roku życia, a potem tylko rosną. Jak widzisz ja urosłem całkiem sporo, co wcale nie znaczy że mam coś więcej między uszami.
Zejście na dół chwilę zajęło. Można by nawet podejrzewać, że poziom "piwnicy" tutaj sięgał drugiego piętra pod ziemią, a nie pierwszego. Niezbitym dowodem na to, mógł być fakt że kostnica była bardzo wysokim pomieszczeniem. Asmodeusz mógł się tu spokojnie przeciągnąć i nawet wyciągając mocno ręce w górę, nie dotykał sufitu. Sprawiało to, że znikało klaustrofobiczne poczucie ciasnoty, jakie zwykle towarzyszy podziemiom. Jedną ze ścian zajmowała znana z filmów i seriali chłodnia z licznymi drzwiami, za którymi znajdowały się puste komory w których można było trzymać ciała. Centralną część pomieszczenia zajmowały dwa stoły wykonane ze stali nierdzewnej. Można było na nich operować lub zajmować się ciałami. Przy obu stała skomplikowana maszyneria, a na jednym - tym bliżej chłodni - leżała rudowłosa kobieta. Stojąca obok niej maszyna wypompowywała krew i wtłaczała specjalny utrwalacz, który miał za zadanie zakonserwować ciało.
Wilkołak podszedł do stołu.
-Cześć Anno, poznaj proszę Xaviera - zwrócił się do zwłok. Dziewczyna była młoda, na oko poniżej dwudziestki. Jej uroda jeszcze w pełni nie rozkwitła, ale było widać, że gdyby do tego doszło na pewno miałaby olbrzymie powodzenie.
Pod schodami znajdował się "kącik socjalny" z kanapą, fotelami, ekspresem do kawy, szafką na alkohole i stolikiem kawowym.
Asmodeus wyłączył cicho szumiącą maszynę, by nie przeszkadzała w rozmowie. Inna sprawa, że skończyła swoją pracę. Zbędne narządy wewnętrzne takie jak żołądek, który mógłby zapaskudzić wnętrze zwłok, nerki, śledzionę itp. już dawno wyciągnął. Annę wystarczyło już tylko ubrać i była gotowa na swoją ostatnią imprezę.
-Rozgość się - rzucił do Xaviera.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Spojrzał na wilkołaka z niedowierzaniem i roześmiał się najbardziej prawdziwie, jak do tej pory, w obecności mężczyzny. Niemal nie wierzył w wypowiedziane przez niego słowa. Czy on naprawdę miał tak wysokie mniemanie o wampirze? Och, to było nawet urocze.
- Towarzyski? Że ja? - wskazał na siebie palcem robiąc zdziwioną minę. - Och, naprawdę odebrałeś źle moje słowa. Tak, lubię takie wydarzenia. Tak, chodzę na nie regularnie. Jednak zawsze robię to ze względu na korzyści, nigdy by z kimś porozmawiać lub kogoś poznać. Na samą myśl, że mógłbym być tak małostkowy, robi mi się niedobrze. Przestań snuć w ogóle takie insynuacje.
Choć ruszył do przodu przed mężczyzną, to zatrzymał się na schodach przepuszczając właściciela. Przy tym delikatnie się o niego otarł z zadziornym uśmieszkiem. Nie chciał wpraszać się do czyjegoś miejsca pracy jako pierwszy. - Tak, mi się wydaje, że też mi to nie grozi.
Coś więcej między uszami? A co z... Xavier, do jasnej cholery, opanuj się. Przestań myśleć tylko o jednym. Asmodeus nawet jakoś szczególnie go nie interesował, ale ta zwierzęca dzikość i ciągłe droczenie się, jakoś na niego działały. Zdecydowanie filmy o nienawiści wampirów do wilkołaków, to była jedna wielka bujda. Pewnie takie mieszanki kończyły się w łóżku częściej niż ktokolwiek się spodziewał. Nie mniej kilka elementów z życia nadnaturalnych, ludzie dali radę odgadnąć z niezwykłą precyzją. Może mieli w tym pomoc jakiegoś długowiecznego?
Przez chwilę przyglądał się ciału gdy Lang go "przedstawił" młodej kobiecie. Obszedł stół z każdej strony, pochylił się kilka razy i pokiwał głową. - Przyczyny jej śmierci nie są naturalne. Zgadza się?
Nie był ekspertem, ale widział już tyle zwłok w swoim życiu, że co-nie-co podłapał przez ten czas. Musiał też czasem sprawić by jego ofiary wyglądały bardziej jak nieszczęśliwy wypadek, przedawkowanie, samobójstwo czy na przykład atak nożownika. Miał już swoje metody i stawał się w tym całkiem dobry.
- Och, dziękuję. - rozejrzał się po kąciku socjalnym z zaciekawieniem. Nie spodziewał się go tuż obok miejsca, gdzie wilkołak zajmuje się nieboszczykami. Było to dla niego niemalże fascynujące, że ktoś potrafił popijać sobie kawkę z takim widokiem przed oczami. Asmodeus z każdym odkrytym faktem o nim, stawał się coraz to bardziej intrygujący.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Nie sądził, że śmiech Xaviera i jego tłumaczenie jak wygląda prawda, wywoła u niego śmiech. Ponad sto lat na karku i nadal nie potrafił odczytać poprawnie niektórych znaków. Podejrzewał, że jego problem wynikał z tego, że zdecydowanie wolał martwe towarzystwo od żywego. Śmierć go fascynowała pod każdym możliwym kątem. Sposób jej zadania, ale również to co potrafiła zrobić z ludzkim ciałem.
Kontakt fizyczny był na swój sposób elektryzujący, zwłaszcza teraz i zwłaszcza dla Asmodeusa. Po siedzeniu kilku godzin w tym chłodnym miejscu, bez kontaktu z żywym ciałem... nieco tego łaknął.
Bestia żyjąca w każdym wilkołaku mogła być bardzo interesująca. Zwłaszcza, jeśli wilkołak wybierał ją, zamiast udawać człowieka. Asmodeus nie wiedział ilu jego pobratymców się na to decydowała, ale miał wrażenie że zdecydowanie za mało. Było coś pociągającego w dzikości i wolności. A skoro o niej mowa, to w trakcie schodzenia w dół pozwolił by kły stały się stosownie długie, ciało podniosło temperaturę jakby szykując się do przemiany, która lada moment mogła mieć miejsce i oczy lśniły tym typowym dla drapieżników blaskiem.
W tym niebieskim, lekarskim fartuchu musiał wyglądać naprawdę seksownie, skoro czuł się niemal pożerany przez Xaviera wzrokiem.
Kobieta była przykryta materiałem, więc niewiele było widać. Poza długą szyją na której malowały się odciski palców i brzydkie ślady bardzo niechlujnego duszenia. Rude włosy miała rozsypane dookoła głowy i wyglądała jakby spała. Cicha i nieruchoma.
-Zgadłeś. Była duszona, ale do jej śmierci przyczyniła się rana - mówiąc to, podniósł materiał i wskazał na brzydkie rozcięcie, które ciągnęło się wzdłuż żeber, a właściwie dokładnie w przestrzeni między nimi. -Płuca zalała jej krew, co przyczyniło się do uduszenia, a właściwie jej utonięcia w krwi.
Oparł się dla wygody o drugi stół. Miał go w pobliżu, więc mógł, a była to wygodna pozycja zarówno do obserwowania, jak i rozmawiania.
-Komuś bardzo zależało, by umarła i co ciekawsze wiedział, jak skutecznie zabić - stwierdził. Miał na ten temat kilka teorii, ale nie widział miejsca zbrodni, ani narzędzia. Jedyne co, to sprawdził czy nie został na denatce jakiś materiał genetyczny zabójcy. Musiał zgłaszać takie rzeczy policji, jeśli coś znalazł lub zauważył coś nietypowego.
Mówiąc obserwował Xaviera. Uśmiechał się delikatnie.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Przystanął chwilę w miejscu przyglądając się ranie, którą pokazał mu mężczyzna na ciele kobiety. Ktoś był brutalny. Nie chodziło tu tylko o zabicie jej, ale też by zadać ból, by przedłużyć jej cierpienie. Pomimo, że był wampirem i mordował ludzi regularnie, tylko by zaspokoić swoje żądze, to nawet dla niego była to okrutna śmierć.
- Ktoś się bardzo postarał i chciał się upewnić. - oznajmił odchodząc od stołu i opierając się o pierwszą lepszą ścianę. Jej chłód mu zupełnie nie przeszkadzał, najprawdopodobniej temperatura jego ciała była podobna. - Kiedyś chciałem zostać policjantem. Może nawet pracować w jakiejś specjalnej jednostce. - westchnął przy tym jednak głośno - Niestety to zbyt duże ryzyko. Jeśli oberwę w akcji, stracę kontrolę, zrobię cokolwiek co mogłoby mnie zdemaskować, to narażę siebie i innych. Nasze życie może i jest długowieczne, wielu by powiedziało, że wspaniałe. Niestety jesteśmy mocno przez nie ograniczeni.
Brak możliwości pracy w wielu zawodach, potrzeba częstego zmieniania miejsca życia, personaliów czy ludzi, których miało się wokół. Można by powiedzieć, że to niewielka cena za wszystko co otrzymywali w pakiecie z nadnaturalnością, ale on nie zawsze tak myślał. Nie żeby miał jakieś egzystencjalne kryzysy i chciał się zabić jak Edward ze Zmierzchu. Bardzo cenił co miał i przezwyciężył wiele limitów, które narzucało mu wampirze życie. Po prostu czasem zazdrościł ludziom.
Spojrzał na mężczyznę i kiwnął przy tym głową. - Co się tak uśmiechasz? - miał coś na twarzy? Powiedział coś bardzo głupiego? Asmodeus był dzisiaj bardziej milczący niż zazwyczaj. Czy to zmęczenie po pracy? Czy wilkołak w ogóle mógł być wykończony? Wskazał po chwili na kobietę. - To jakaś normalna sprawa czy coś maskujesz dla kogoś?
Zainteresował się tematem gdy przypomniał sobie, że wilkołak będzie odpowiedzialny za zajmowanie się ciałami wywożonymi z jego klubu. Nie wiedział jak często i jak bardzo Asmodeus był zamieszany w ten nielegalny proceder.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Brutalność zdawała się leżeć w naturze ludzkiej. Morderstwo takie jak to, nie było niczym wyjątkowym. Można by wręcz powiedzieć, że morderca bardzo się nie postarał. Mógł to zrobić na wiele innych sposobów. Jedno co było pewne to to, że bardzo mu zależało na tym by ofiara nie przeżyła. Mógł czymś zostać urażony przez ofiarę albo po prostu być jakimś psycholem, który morduje dla przyjemności.
Skinął głową, bo ciężko mu było się nie zgodzić z Xavierem.
-Można powiedzieć, że znam ten ból... chociaż szczerze mówiąc, mi się udało pracować w wymarzonym zawodzie - mogło to zabrzmieć naprawdę dziwnie, ale lubił obcować ze zmarłymi. Odkrywać ich tajemnice, bez ich pomocy. Dobry balsamista czy lekarz sądowy dzięki takim zwłokom, ich badaniu mógł się dowiedzieć niemal wszystkiego o życiu zmarłego. Fascynujące było, jakie rzeczy ludzie potrafią robić i co może być przyczyną śmierci lub czymś co niebezpośrednio do niej prowadzi.
-Bo mogę. Poza tym... miło zobaczyć, że ktoś jeszcze nie boi się zmarłych - stwierdził. Ludzie z jakiegoś dziwnego powodu bali się śmierci lub uważali ją za coś złego. Tak, to przykre kiedy ktoś tak młody jak na przykład Anna odchodzi przedwcześnie, ale... każdego z nas to kiedyś spotka i życie w strachu przed śmiercią wydawało się głupotą.
Odkleił się od stołu przy którym stał i podszedł bliżej denatki. Delikatnie odgarnął pasmo włosów z jej twarzy i chwilę wpatrywał się w jej twarz. Była ładna, delikatny makijaż może tylko pogłębić to odczucie. Rodzina taki chciała, naturalny makijaż który doda denatce nieco życia.
-Normalna sprawa. Dopiero co przybyłem do Paryża, więc nie mam jeszcze wielkiego kontaktu z półświatkiem nadnaturalnych - zaczął spokojnie, a potem powoli kucnął by wygrzebać z sporej szafeczki przybory do makijażu i farbki. -Niemniej mam nadzieję, że uda mi się zdobyć trochę zleceń od naszych... wtedy będzie zdecydowanie ciekawiej.
Ustawił to wszystko tacce, która wieńczyła szafeczkę.
-Na początku tygodnia miałem kogoś kto umarł za sprawą wampira. Rodzina jednak zrzuciła to na hemofilię na którą ów osobnik cierpiał i nie zgłosili tego na policję. Po prostu uznali, że dzieciak wykrwawił się na śmierć przez to, że próbował zrobić w dziwnym miejscu kolczyki... a uwierz mi dzieciak wyglądał jakby ktoś mu z dubeltówki w twarz strzelił, tyle miał w niej metalu - zaśmiał się, chociaż może nie powinien. Sam nosił drobne kolczyki, czasami coś bardziej widocznego. Jednak to był jedyny piercing na który się zdecydował. Poza tym nosił pierścionki, ale tych aktualnie nie miał na rękach. Biżuteria mimo wszystko mało się lubi z nylonowymi rękawiczkami.

@Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Nie za bardzo będąc w stanie pomóc wilkołakowi z przygotowaniem zwłok, usiadł na kanapie. Była ona dobrej jakości, zdecydowanie droga i bardzo gustowna jak na to miejsce. Nieco karykaturalne dobranie, ale wielu mogło się podobać. On na pewno nie narzekał - była wygodna.
- Ja nie wiem czy jestem w stanie mieć wymarzonej pracy, będąc kim jestem. - mówiąc to wzrokiem lustrował barek, na którym stało kilka interesujących go butelek. Jak wcześniej wspomniał, nie był ogromnym fanem picia, ale lepsze to niż woda. Przy okazji mógł ocenić gust Asmodeusa i zbesztać go, jeśli stało tam coś niesmacznego. W końcu mężczyzna pił alkohol dla smaku, a nie dla efektu.
- Czemu miałbym obawiać się zwłok? Widuję je regularnie. Jestem nawet ich "autorem". - dopowiedział po chwili. Nie był nawet pewien ile żyć odebrał przez czas, w którym chodził po tym padole. Prawdopodobnie więcej niż niejedno ludobójstwo. Zasadniczo nigdy o to nie dbał. Nie miał też wyrzutów sumienia. Robił to co musiał by przeżyć, albo chociaż tak sobie to tłumaczył. Ludzie od zawsze polowali na zwierzęta lub zabijali się nawzajem w bezsensownych wojnach. On stał w łańcuchu pokarmowym nieco wyżej, więc dopełniał tylko naturalnego porządku. Jeśli ktoś chciał go za to oceniać, to powinien zacząć od jego pokarmu. Oni byli zdecydowanie gorsi. - Uczucia i emocje wobec martwych ludzi, to nie moja działka. Stąpa ich dużo po tej planecie. Za kilkoma nikt nie zapłacze.
Oczywiście poza rodziną, przyjaciółmi i innymi powiązanymi z nimi osobami, ale ci interesowali go jeszcze mniej. Mógł co najwyżej pomóc im dołączyć do zmarłego, skracając ich niewyobrażalne cierpienia. Taka łaska ze strony wampira powinna zostać przyjęta z wielkim honorem.
- Chciałbym być czasem na twoim miejscu. - odparł na stwierdzenie, że mężczyzna nie miał za wiele wspólnego z nadnaturalnymi w Paryżu. - Irytująca to banda. Nie za ciekawa nawet. Interesują ich imprezy, pieniądze i uprawianie seksu. Nudni jak bogaci ludzie. Zupełnie zatracili swój pierwiastek.
Choć po Francji panoszyli się Novusi, to stanowili oni jedyny ekscytujący punkt zwrotny, w historii dzisiejszych długowiecznych w Paryżu. Od lat było za spokojnie. Trochę popsutej polityki, ale żadnych wojen czy krwawych walk.
Wstał z kanapy i ruszył w stronę barku. Czytał etykiety i przeskakiwał z butelki na butelkę. Zatrzymał się na jednej z najbardziej interesujących. - Ten wampir wybrał naprawdę dobrze w takim razie. Nie musiał nawet za sobą sprzątać. Farciarz.

@Asmodeus Lang
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Alkoholu było dużo, różnego. Chociaż głównie whisky i jakieś jego pochodne. Niestety nie było niczego z bąbelkami, ale za to całkiem sporo nalewek które mogły być idealne do robienia smakowitych drinków, bo wódki również nie brakowało.
Uśmiechnął się delikatnie.
-Śmierć śmierci nie równa. Niektórzy odchodzą spokojnie, inni gwałtownie jak na przykład Anna. Chociaż ona jest akurat doskonałym przykładem tego, że można odejść i zachować jak najwięcej z życia. Ciekawe czy tak samo zareagowałbyś na zwłoki topielca albo kogoś kto późno został znaleziony i wszystko nabrzmiało od gazów. - Można było odejść spokojnie, a można było mieć pecha. Śmierć nie miała litości potrafiła odrzeć człowieka z resztek godności lub ze wszystkiego, co człowiekowi zostało.
Nie miał za kim płakać i to w jakimś stopniu go cieszyło. Chociaż prawda jest taka, że wszystko mogło się zmienić. Świat to ciągłe zmiany, a jedyną niezmienną rzeczą była śmierć. Jej stałość dawała poczucie bezpieczeństwa. Podobnie jak świadomość że poderżnięte gardło zacznie krwawić, a osoba w ten sposób zraniona umrze.
-Ja zdecydowanie wolałbym mieć już konkretną pozycję wśród Nadnaturalnych - stwierdził lekko się krzywiąc. Nie lubił pertraktować, ustalać zasad czy też ustanawiać barier. A tak niestety będzie, gdy dogada się z nadnaturalnymi. -Każdy z czasem się zatraca
Wszystko się zmieniało. Oni również. Musieli się dostosować, znaleźć ścieżkę dla siebie w tym całym szaleństwie. Ludzie nie byli stworzeni do życia wiecznie, ale co mogły powiedzieć istoty, które takie się narodziły? Czy oni dadzą sobie z tym radę?
Widząc, że Xavier się rozgościł uśmiechnął się lekko. Odwrócił się na pięcie i otworzył jedne z wielu drzwi chłodni. Wysunął blat tam się znajdujący. Zawiało chłodem. Wrócił do Anny, by wziąć ją delikatnie na ręce. Zaniósł ją do chłodni i zamknął za nią drzwiczki.
Wracając bliżej Xaviera zdjął z siebie fartuch i odłożył go na jeden ze stołów.
-Przepraszam - rzucił tylko krótko, a potem zaczął się przeciągać. Uniósł najpierw wysoko ręce, stanął na palcach wyciągając się na całą możliwą długość. Koszulka uniosła się i odsłoniła jego płaski brzuch. Będąc w takiej pozycji odchylił się mocno do tylu, wręcz nienaturalnie, by zrobić mostek. Stał chwilę w tej pozycji, by potem odbić się nogami od podłogi i po prostu stanąć na rękach. Chwilę tak stał odchylając nogi tak, jakby je chciał postawić na swojej głowie, zamiast tego opuścił je na podłogę i płynnie podniósł się do pionu.
Zamruczał z zadowoleniem stając w lekkim rozkroku i wysuwając maksymalnie w lewy bok, aż coś mu chrupnęło i ciężko stwierdzić czy w miednicy czy w plecach. Sztuczkę powtórzył z drugim kierunkiem, by potem stanąć normalnie i otrząsnąć się niczym pies z nadmiaru wody.
-Od razu lepiej - stwierdził.

@Xavier Larousse-Page

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach