Co się dzieje w windzie, zostaje w windzie — 06 XII 2023

4 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Alistair Khatri

Alistair Khatri
Liczba postów : 41
First topic message reminder :

Wstał lewą nogą.

Nie, żeby zwykle wstawał prawą. Raczej częściej miał zły humor niż dobry, ale ostatniego dnia było wybitnie tragicznie. Nie dlatego, że kołdra była zbyt niemiła w dotyku, nawet nie dlatego, że poduszka była zbyt twarda. Dlatego, że był w nowym miejscu, a przebywanie w hotelach nigdy nie było jego ulubionym zajęciem. Zawsze mógł wrócić do starego mieszkania, ale chyba jednak trochę… Tchórzył. Nie chciał tego jednak przyznać.

Zamierzał zjechać na dół, zorientować się do końca co jest gdzie w tym hotelu, może przy okazji zapytać w recepcji o wszystkie nurtujące go kwestie. Wybrał pierwszą lepszą windę i wszedł do niej ze słuchawkami w uszach, otulony cieplutkim oraz, przede wszystkim, miłym w dotyku szarym swetrem. Słuchawki miały być dla potencjalnych towarzyszy tej krótkiej podróży z samej góry na sam dół jasnym znakiem, że nie zamierzał z nikim rozmawiać. Musiał sobie wyrobić opinię niedostępnego. Cichego. Może troszkę tajemniczego…

Planowo miał przylecieć do Paryża, posiedzieć tu trochę, może kilka lat, a może kilka miesięcy, jeszcze nie wiedział. Chciał napisać kolejną książkę, a w Paryżu zawsze miewał najlepsze pomysły. Teraz to miał ochotę napisać tylko jakiś krwawy thriller psychologiczny z motywami fantasy. Taki o zabójcy łowców wampirów, bo aż go nosiło, wiedząc, że każde polowanie było dla niego potencjalnie ostatnim. Zawsze mógł wrócić do Londynu. O, albo w końcu wybrać się do Indii. Nie był tam od stu dziewięciu lat! No ale musiał to jeszcze przemyśleć.

Gdy winda zatrzymała się na odpowiednim pietrze, poprawił słuchawki w uszach i do niej wszedł, nie zwracając uwagi na to, czy jeszcze ktoś spieszył do niej tuż za nim, czy też nie. Nacisnął przycisk z poziomem 0 i czekał, aż drzwi się zamkną, ledwie zauważalnie tupiąc nogą w rytm Solitude.

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Już miał zacząć się kłócić z Silvanem, że ta analogia nie odpowiadała sytuacji, bo przecież dobrze funkcjonująca organizacja od razu pozbyłaby się kogoś takiego jak André i cóż... zostałby on scancellowany. Powinien być. Vincent w internecie był cancellowany po kilkanaście razy, głównie za obrażanie ludzi i bycie niemiłym dla fanów. Ale nie chodziło tu o internet, lecz o prawdziwe życie. Takiego André trzeba odciąć o wszelkiej ochrony, a najlepiej rzucić do dołu z dziesięcioma łowcami z Novus Ordo i patrzeć jak ci go załatwiają.

Jednak nagle Alistair zaczął drżeć. Vincent złapał go instynktownie za drżące dłonie.

- Hej, spokojnie, kolego - powiedział łagodnie i nawet nie sądził, że umiał się zdobyć na taki ton. Ostatnio mówił tak... chyba do Violetty. - Ta sytuacja jest przytłaczająca, André u każdego wywołuje PTSD, ale będzie dobrze. Nie ma go tu, a jestem ja, okej? I Silvan, a on by muchy nie skrzywdził. No i Anais, której nie znam, ale wydaje się spoko.

Czasem ta jego paplanina uspokajała ludzi. Może teraz też mogła zadziałać? Zależało mu, żeby Alistair się uspokoił. Tłumaczył sobie to tak, że nie chciał, żeby atmosfera w tej małej zamkniętej windzie została pogorszona jeszcze przez atak paniki. Ale nie wiedział, czy nie chodziło o jakąś zażyłość...

Alistair Khatri

Alistair Khatri
Liczba postów : 41
No i nieświadomie zrobił szopkę. I było mu głupio. Tak strasznie głupio. Powinien mieć więcej samokontroli. Przecież to było tyle lat temu. Cholerne sto sześć lat temu, a on wciąż reagował na to imię tam samo. Z początku reagował na nie złością, wściekłością, która wiązała się głównie z brakiem kontroli nad swoim obecnym życiem. Potem zaczął reagować strachem, gdy Sonya opowiedziała mu o tym, jakim paskudnym wampirem jest ich Stwórca, a później... Cóż. Powiedzmy, że nie było mu łatwo myśleć o André. Myślenie o nim sprawiało, że wpadał w spiralę złości i poczucia winy. I strachu, przez myśl, że może po tych wszystkich latach Stwórca nagle sobie o nim przypomni. Niby strach ten był faktycznie bezpodstawny, tak jak mówił Vincent, bo dopiero jego słowa dotarły do niego w pełni, ale jednak, w całej tej swojej bezpodstawności, było w tym strachu coś realnego.

Alistair nie miał nic do stracenia, co próbował sobie wmówić od śmierci najważniejszej osoby w swoim życiu, ale jednak nie chciał tracić tej namiastki normalności, którą z czasem zdołał wykształcić w swoim przeklętym i zdecydowanie zbyt długim życiu, którego nienawidził.

Uspokoił się szybko, szybciej niż gdyby był sam, ale i tak czuł się jak skończony idiota. Odsunął się od wszystkich, wyrwał ręce z dłoni Vincenta i kiwnął głową.

— Jest w porządku. Przepraszam. — Przełknął ciężko ślinę. Już miał jeszcze raz przeprosić, gdy poczuł szarpnięcie, które mogło oznaczać tylko to, że winda w końcu ruszyła. Odetchnął powoli, z niemałą ulgą. I spokojem, może nie największym, bo dłonie wciąż mu trochę drżały, ale nie było tragedii.

Przecież wiedział, że Stwórcy tutaj nie było. Były tylko dwa inne wampiry, które jako również ich stwórca też pewnie bardziej skrzywdził, niż zaszczycił swoją obecnością i miła prawniczka. Było dobrze.

— Wszystko działa. Fenomenalnie — skomentował jeszcze to, że winda już jedzie, ale wstyd było mu spojrzeć któremukolwiek ze zgromadzonych w oczy. Jak on, kuźwa, nienawidził takich sytuacji, bo nieważne jak rzadko miały miejsce, przynosiły mu tylko wstyd i poczucie winy, że ktoś obcy mógł się zmartwić.

_________________
I will live in the Past, the Present, and the Future!
The Spirits of all Three shall strive within me. Heaven, and the Christmas Time be praised for this!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Przydałaby się też krew – rzucił pod nosem, na informację Anais o środkach przeciwbólowych, wiedząc że tak jak łatwiej jest się wampirowi upić, gdy alkohol miesza się z krwią, tak substancje również zadziałają szybciej przy takim połączeniu. Dopiero po chwili zorientował się, jak to mogło zabrzmieć, gdy w windzie z nimi był człowiek, do którego bezpośrednio się zwrócił. – Nie że twoja i nie że ktoś ma cię teraz gryź. Nie, po prostu... Zresztą nie ważne. Przepraszam.
Poza tym najwyraźniej Alistair nie potrzebował takiego wsparcia. Spojrzał z mieszaniną zaniepokojenia i zaciekawienia na zestresowanego wampira, którego najwyraźniej łączyła z André jakaś historia. Niestety nie mógł powiedzieć, że zdziwiła go ta reakcja, nawet jeśli nie znał jej kontekstu. Ich Stwórcę wywoływał w ludziach naprawdę różne emocje. Od zirytowania i zmęczenia, po strach, aż po żądzę mordu.
Przynajmniej winda zaczęła ponownie jechać. W sumie nie trwało to tak długo. Tylko trochę czekania i jedno nerwowe załamanie.
Alistairze – zaczął miękko, nie chcąc denerwować w tym momencie nowopoznanego wampira jeszcze bardziej. – Może chcesz gdzieś usiąść i porozmawiać że mną i Vincentem przy kawie? Jeśli czujesz się na siłach. Niekoniecznie teraz. Albo... Może potrzebujesz, by cię gdzieś odprowadzić? – Coś z tego mogło zadziałać? Może powinien zostawić go z Vincentem, skoro najwyraźniej się znali? Niestety dla niego często uspokajanie i pocieszanie ludzi, a zwłaszcza tych których nie znał, przypominało ryzykowaną pracę w laboratorium. Niby wiedział co robić i jak się zachować, a jednak w każdej chwili coś mogło eksplodować.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Uniosła brew na słowa Silvana. Nawet nie przyszło jej do głowy, że krew może się przydać w takiej sytuacji. Miało to dużo sensu, po prostu jeszcze nie przyzwyczaiła się do traktowania otaczających ją osób jak wampirów zamiast ludzi.

- Spokojnie, nic się nie stało. - odpowiedziała Silvanowi. Nie obraziła się na jego sugestię, ale miło, że przeprosił. Mimo bycia zamkniętą z trójką wampirów, nie czuła się zagrożona - wszyscy mężczyźni wydawali się naprawdę sympatyczni. Nawet Vincent, mimo aury dupka, wykazał się szczerą troską uspokajając Alistaira.

Spojrzała na świecące się na nowo przyciski z numerami pięter i mimowolnie poczuła mrowienie w szyi. Minęło już sporo czasu, od kiedy Tahira ostatnio z niej piła. Anais ufała swojej mocodawczyni, że ta nie straci nad sobą panowania i nie zostawi jej gdzieś omdlałej, ale sole trzeźwiące trzymała właśnie na taką ewentualność. Zastanawiała się, czy inne wampiry mogą wyczuć, że Tahira się nią żywi.

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Kiedy Alistair wyrwał dłonie z jego rąk poczuł coś dziwnego. Jakby... zawód albo jakieś ukłucie smutku. Okej, wtedy to był one night stand, tylko tyle. Ale żeby od razu traktować go z takim chłodem? Jakby dotyk Vincenta parzył.

Ucieszył się, gdy winda ruszyła, bo chciał już uniknąć niezręcznych sytuacji. Zacisnął szczękę i nie odzywał się dopóki winda się nie zatrzymała. Wtedy wyjął z kieszeni airpodsy, które zaraz miał włożyć sobie do uszu i znowu odciąć się od świata w towarzystwie soundtracku z "Barbie".

- Miło było cię zobaczyć, Silvanie. I poznać ciebie, Anais. Jak będziesz chciała robić jakąś aferę firmie, która wyprodukowała tę windę, znajdź mnie w pokoju 612. Chciałbym to zobaczyć. - uśmiechnął się do kobiety. - A ty, Alistairze... trzymaj się - dodał chyba nawet niezbyt chłodnym tonem.

A potem poszedł w stronę recepcji. Niespecjalnie miał ochotę z kimkolwiek w tej chwili gadać, ale... kto wie? Może później mógł wyskoczyć na kawę z Silvanem? Zrobić burdę z Anais? A może nawet... nie. To już byłoby niedorzeczne. Widział sygnały, że Alistair się już nim nie interesował, więc nie było powodu, żeby to rozdrapywać.

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach