Co się dzieje w windzie, zostaje w windzie — 06 XII 2023

4 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Alistair Khatri

Alistair Khatri
Liczba postów : 41
First topic message reminder :

Wstał lewą nogą.

Nie, żeby zwykle wstawał prawą. Raczej częściej miał zły humor niż dobry, ale ostatniego dnia było wybitnie tragicznie. Nie dlatego, że kołdra była zbyt niemiła w dotyku, nawet nie dlatego, że poduszka była zbyt twarda. Dlatego, że był w nowym miejscu, a przebywanie w hotelach nigdy nie było jego ulubionym zajęciem. Zawsze mógł wrócić do starego mieszkania, ale chyba jednak trochę… Tchórzył. Nie chciał tego jednak przyznać.

Zamierzał zjechać na dół, zorientować się do końca co jest gdzie w tym hotelu, może przy okazji zapytać w recepcji o wszystkie nurtujące go kwestie. Wybrał pierwszą lepszą windę i wszedł do niej ze słuchawkami w uszach, otulony cieplutkim oraz, przede wszystkim, miłym w dotyku szarym swetrem. Słuchawki miały być dla potencjalnych towarzyszy tej krótkiej podróży z samej góry na sam dół jasnym znakiem, że nie zamierzał z nikim rozmawiać. Musiał sobie wyrobić opinię niedostępnego. Cichego. Może troszkę tajemniczego…

Planowo miał przylecieć do Paryża, posiedzieć tu trochę, może kilka lat, a może kilka miesięcy, jeszcze nie wiedział. Chciał napisać kolejną książkę, a w Paryżu zawsze miewał najlepsze pomysły. Teraz to miał ochotę napisać tylko jakiś krwawy thriller psychologiczny z motywami fantasy. Taki o zabójcy łowców wampirów, bo aż go nosiło, wiedząc, że każde polowanie było dla niego potencjalnie ostatnim. Zawsze mógł wrócić do Londynu. O, albo w końcu wybrać się do Indii. Nie był tam od stu dziewięciu lat! No ale musiał to jeszcze przemyśleć.

Gdy winda zatrzymała się na odpowiednim pietrze, poprawił słuchawki w uszach i do niej wszedł, nie zwracając uwagi na to, czy jeszcze ktoś spieszył do niej tuż za nim, czy też nie. Nacisnął przycisk z poziomem 0 i czekał, aż drzwi się zamkną, ledwie zauważalnie tupiąc nogą w rytm Solitude.

Alistair Khatri

Alistair Khatri
Liczba postów : 41
Uśmiechnął się zawadiacko słysząc słowa Vincenta. Właściwie, wyszczerzył się w uśmiechu i na dosłownie krótką chwilę wysunął prowokacyjnie kły. Po krótkiej chwili, jeszcze przed zadzwonieniem, jego zęby wróciły do normalności.

Podczas dzwonienia dopadła go jakaś rezygnacja, bo naprawdę go to zdenerwowało, ten brak zasięgu. Na całe szczęście nie było tego po nim widać. No a chwilę później zaczęli rzucać żartami. Nacisnął czerwoną słuchawkę, schował telefon do kieszeni i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, słuchając współpasażerów. Na pierwszy żart się jedynie słabo uśmiechnął, ale na kolejny aż parsknął śmiechem.

— Dobrze, że cen nie mają tu wywindowanych — rzucił, również od niechcenia zresztą, i uśmiechnął się przyjaźnie. To był chyba najszczerszy uśmiech tego dnia i, szczerze mówiąc, sam się go nie spodziewał. W ogóle nie przewidział tego typu sytuacji, ale może miało nie być aż tak strasznie i tragicznie jak myślał na początku, gdy wszyscy zaczeli wchodzić do windy.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan uśmiechnął się szczerze do kobiety, zadowolony, że ktoś docenił jego żart. Co prawda sucharów o windzie nie znał aż tak wiele, jak tych o chemi, ale te które znał w zupełności wystarczały.
Obsługą prawną... Jesteś prawniczką? – spytał. Zakładał, że skoro była człowiekiem, to musiała być familiantką, bo wątpił, czy inaczej miałaby tu wstęp. Poza tym był pewny, że hotelowi z pewnością przyda się pomóc prawna kogoś, kto nie zamieniał się w skwarki na słońcu, ani nie wył do księżycza co miesiąc. Ludzie, i mówił to z pełnym szacunkiem, byli pod pewnymi względami znacznie bardziej elastyczni.
Zaraz potem padły kolejne żarty, a on nie mógł się powstrzymać, by się nie roześmiać i proszę, o dziwo nawet jego brat postanowił wziął udział w tej zabawie.
Jestem pewny, że naprawdę zaraz pojedziemy. Wątpię, czy będzie konieczne sprowadzanie tej firmy do parteru – powiedział jeszcze, po czym zerknął na Vincenta i drugiego wampira, którzy najwyraźniej się znali? Silvan nigdy wcześniej nie słyszał, by ktoś zwracał się do Bauma "Vinnie" no i sam wampir zaznaczył, że mieli wspólną przeszłość. Byli przyjaciółmi? Patrząc na to co mówili, to raczej para nie byli, chociaż się nie znał.
To skąd się znacie? – rzucił, niby od niechcenia w stronę tamtej dwójki. Żałował, że nie znał się lepiej z blondwłosą familiantką. Może ona byłaby w stanie określić co się dzieje pomiędzy dwoma wampirami, a potem mu to przekazać.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Anais mimowolnie roześmiała się. Najwyraźniej już dopadła ją głupawka, skoro nawet takie suchary wydawały się zabawne. Przysłuchując się rozmowie, potwierdziła swoje przypuszczenia co do faktu, że Alistair faktycznie był wampirem. Poza tym, zarówno autor jak i typ w świątecznym swetrze mieli jakąś przeszłość z łatwo denerwującym się "Vinniem". Najwyraźniej wszyscy krwiopijcy w Paryżu byli ze sobą jakoś połączeni. Jeśli chciała tu przetrwać musiała wcześniej czy później poznać tę sieć powiązań.

- Tak, moja kancelaria od niedawna zajmuje się bardziej...przyziemnymi sprawami hotelu. - odpowiedziała brunetowi. Uznała, że musi zaryzykować jeśli chce się dowiedzieć jaka dokładnie relacja łączy go z jej mocodawczynią. - Współpracuję też bardzo blisko z Tahirą. - powiedziała patrząc mu odważnie w oczy.

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Vincent nie chciał tego pokazywać, ale bawiły go te głupie żarty. Fakt, że każdy dorzucił coś od siebie wydawał mu się... sympatyczny. Niemal już nie czuł wkurzenia. Natomiast, gdy Anais powiedziała o bardzo bliskiej współpracy z tą całą Tahirą, zapaliła mu się lampka. Nie czerwona - tęczowa. Czy jego gejradar działał prawidłowo? Nie miał pojęcia. Ale zdecydowanie była tu przestrzeń dla podejrzeń.

- Kim jest w ogóle Tahira? - spytał. Może kojarzyłby osobę z twarzy, a zapomniał imienia? Nie miał pojęcia. Imiona były dla niego średnio ważne. - Zdaje się, że wszyscy ją znają, a u mnie w... umm... dzwonnicy nie dzwoni żaden dzwon.

Nie chciał nawet wspominać o kościołach. Na myśl o chrześcijaństwie robiło mu się słabo. Szczególnie anglikanizm go przerażał. Że król Anglii miał być jak papież? Czy było coś bardziej niepokojącego?

Alistair Khatri

Alistair Khatri
Liczba postów : 41
Uspokoił się, gdy zaczęli rozmawiać o jakiejś Tahirze. W gruncie rzeczy sam miał ochotę o nią zapytać, bo wszyscy zdawali się ją znać, a on… cóż. Alistair raczej wolał żyć sam, działać sam, niegdyś polować sam. Nie bawiło go działanie w grupie i to całe uważanie wszystkich pochodzących od swojego Stwórcy wampirów za rodzinę. Raczej po prostu nie przywiązywał do tego żadnej większej wagi, a i nie chciał przywiązywać. Sonya miała czasem wątpliwości czy nie zbliżyć się znów do rodu, ale on nie czuł żadnych powiązań. Nie wiedział, czy to było dobre czy też nie, ale… Przynajmniej miał spokój. A jeśli łowcy zaczną mieć go na muszce… Cóż, wtedy będzie się martwił, nie?

Słuchał więc ich rozmowy w ciszy, w duchu ciesząc się, że nie tylko on jest niedoinformowany w kwestii tego kim tak właściwie była ta Tahira, bo Vincent również wydawał się jej nie znać. Z początku trochę wahał się, czy odpowiadać na pytanie mężczyzny, ale nie miał nic do stracenia.

— Przypadkowo poznaliśmy się z Vincentem sześć lat temu w barze z karaoke — powiedział krótko, nie rozwijając i nie produkując się zanadto na temat innych aspektów ich znajomości. Na bogów, przecież nie byli parą, ani nic z tych rzeczy, ot jednorazowy wyskok w bok. Nie żeby Alistair tego nie chciał powtórzyć, bo Vincent mu się w rzeczy samej wciąż bardzo podobał. Z tym, że wcześniej raczej nie sądził, że go jeszcze kiedyś spotka i utknie w zepsutej windzie.

Nagle zdał sobie sprawę z tego, że nie przedstawił się porządnie nieznajomemu mężczyźnie, odepchnął się więc od ściany, przeszedł może krok w jego stronę i wyciągnął w jego kierunku dłoń.

— Alistair — przedstawił się, ale chyba tylko dlatego, że tak wypadało. Jak już tkwili razem w windzie, to chociaż oficjalnie przedstawić się sobie nawzajem było dobrze, nie?

_________________
I will live in the Past, the Present, and the Future!
The Spirits of all Three shall strive within me. Heaven, and the Christmas Time be praised for this!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Uśmiechnął się szeroko i skinął głową.
Tak, to zdecydowanie ma sens – odpowiedział zarówno na to, że kobieta zajmowała się ludzko-prawnymi kwestiami związanymi z hotelem, jak i tym, że pracowała z Tahirą. W końcu wiedział, że wampirzyca, zajęta hotelem, wspierała się pomocą familiantów.
Po pytaniu Vincenta dotarło do niego, jak długo ze sobą nie rozmawiali i jak bardzo oboje nie mieli pojęcia co się działo w ich życiach. Chyba naprawdę będą musieli to naprawić.
Tahira jest wampirzycą, ostatnio zajmuje się sprawami hotelu – wyjaśnił krótko, by wszyscy zrozumieli, co się działo, po czym przeniósł wzrok na Vincenta. – Miałeś dzisiaj jakieś plany? Bo pomyślałem, że jeśli wyjdziemy stąd w miarę szybko i będę miał jeszcze czas, możemy skoczyć na kawę do hotelowej kawiarni i porozmawiać. Podobno mają tam wybitne piernikowe latte. – Mogli się napić kawy, pogadać co u nich i przy okazji spróbować zachęcić Vincenta, by wstąpił do rodu dla własnego bezpieczeństwa.
¡Naprawdę? – spytał, nieco rozbawiony wizją śpiewającego Vincenta, a gdy mężczyzna się przedstawił, wyciągnął do niego rękę. – Silvan, miło mi poznać kogoś, kto najwyraźniej zdołał przekonać mojego brata do śpiewania. Chociaż wolałbym, by okoliczności były lepsze.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Mężczyzna w świątecznym swetrze - Silvan - nie zareagował negatywnie na sugestię jej bardziej intymnej relacji z Tahirą. Najwyraźniej nie było to nic nadzwyczajnego wśród familiantów wampirzycy. Albo po prostu nie załapał przekazu, tak jak z sugestią Alistaira dotyczącą jego relacji z Vincentem (o ile umiała czytać język ciała to wtedy raczej nie skończyło się na śpiewaniu). Robiło się coraz ciekawiej, jak w jakiejś krwawej telenoweli.

Na szczęście jej towarzysze udręki okazali się chętni do gadania - nie żeby w ich sytuacji było cokolwiek lepszego do roboty. Uznała więc, że po przełamaniu lodów przyszedł moment na bardziej bezpośrednie pytania.
- Jesteście braćmi? Pewnie obaj należycie do rodu. - spytała przenosząc wzrok między dwoma mężczyznami.

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Vincent nie chciał zdradzać sobą w żaden sposób tego, że rzeczywiście coś wtedy zdarzyło się poza karaoke. Prychnął, gdy Silvan zaśmiał się z jego śpiewania.

- Może księżniczką Disneya nie jestem, ale nie uważam, żeby to było aż tak zabawne - uznał, krzyżując ramiona na piersi. - To był... um... całkiem fajny wypad na karaoke, prawda Alistairze?

Wreszcie przypomniano mu imię jego jednorazowego kochanka. Teraz zamierzał je zapamiętać, okej? Chyba, że... no... zapomni.

- Na razie nie zbiera się na żadne latte, tyle powiem - odparł, a po chwili przeniósł wzrok na Anais. Cóż, ciekawe czy Silvan był hetero i stanowił wyjątek w tej windzie... Ale cholera, co za wampir był hetero? Trzeba było być ewenementem na skalę światową. - Mamy wspólnego stwórcę, ale ja nie jestem w rodzie. I nie mam zamiaru dołączać - podkreślił.

Alistair Khatri

Alistair Khatri
Liczba postów : 41
Księżniczką nie był ale księciem... No ale był Brytyjczykiem. Niestety. Wciąż jednak Vincent miał w sobie coś książęcego. Chyba charyzmę i arogancję, ale Alistair sam nie potrafił stwierdzić co jeszcze. Może to po prostu ta brytyjskość, granie na piętnastu instrumentach, jego aparycja, czy coś? Oj, nie wiedział.

Nawet się w duchu ucieszył, słysząc, że Vincent pamiętał jego imię. Gdyby nie pamiętał to by się nic nie stało, w gruncie rzeczy. Jeśli byłby o takie rzeczy zły, stałby się cholernym hipokrytą. Kiwnął głową zdecydowanie, też starając się nie zdradzić, że cokolwiek oprócz karaoke i picia alkoholu miało wtedy miejsce.

— Tylko fajny? – zapytał idealnie ukrywając rozbawienie. — Dla mnie był fenomenalny. Świetnie śpiewasz — dodał. Musiał z całych sił powstrzymać się przed wysłaniem mu szczerego uśmiechu i puszczeniem mu oczka.

Po uściśnięciu dłoni Silvana, wciąż myśląc o Vincencie, wyjął z kieszeni telefon i zaczął notować pomysł na postać do swojej nowej powieści. Kto by przypuszczał, że Vincent Baum okaże się tak inspirującą osobistością? Gdy zaczęli rozmawiać o sprawach rodowych dodał jeszcze wielkimi literami słowa DO PRZEMYŚLENIA, a gdy w końcu podniósł wzrok, schował telefon z powrotem do kieszeni i omiótł ich wszystkich spojrzeniem. Zastanawiał się, czy dobrze będzie się wciąć z powrotem w rozmowę. Uznał to za wspaniały pomysł.

— Też nie jestem w rodzie. Chyba zacząłem lubić adrenalinę, która temu towarzyszy — powiedział z wyraźny sarkazmem, choć powody takiej a nie innej decyzji były zgoła inne.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
No dobrze może nie zabawne, ale... – pokręcił głową, uznając że może to nie był najlepszy czas na rozmowy o tym, że Vincent po prostu nie wydawał się być typem osoby, która w wolnym czasie chodziłaby na karaoke i jeszcze śpiewała. W sumie jak tak teraz o tym myślał, to sam chętnie poszedłby na karaoke... – Mniejsza o to. Mam nadzieję, że się dobrze bawiliście. A na latte najwyżej pójdziemy innym razem, chociaż na pewno ktoś już się zorientował, że winda nie działa, a wątpię by ten hotel miał tragiczną obsługę wind. – A przynajmniej taką miał nadzieję.
Oczywiście na słowa Vincenta nie dał rady i westchnął głośno. Alistair też nie pomógł. Uparci... Czemu wszyscy byli tak uparci,?
Zdajecie sobie sprawę... – zaczął powoli, ostrożnie dobierając swoje słowa. Trudno, najwyżej pogadają o dołączeniu do rodu tutaj w windzie i to przy innych. Normalnie pewnie by tego nie komentował w tym momencie, ale powoli czuł, że zaczynał mieć dosyć swoich bliskich, którzy uparcie nie chcieli zapewnić sobie ochrony. A to, że niemal nie rozmawiał z Vincentem i na Święta planował mu wysłać jedynie kartkę, nie znaczyło że się o niego nie martwił. – Że dołączenie do rodu zapewniłoby wam ochronę za cenę tak naprawdę niczego? Naprawdę warto to przemyśleć. Zwłaszcza, że jak pewnie zauważyliście Paryż stał się dość niebezpieczny. – Mówił do obu wampirów, chociaż patrzył głównie ma Bauma, a gdy skończył zerknął na prawniczkę licząc na jakieś poparcie z jej strony, zupełnie wypierając z siebie fakt, że była familiantka równie upartej pod tym względem wampirzycy. Liczył jednak, że ludzką śmiertelność dawała jej bardziej racjonalne poglądy na tę sprawę.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
Anais starała się zachować neutralny wyraz twarzy, chociaż relacje między tą trójką coraz bardziej ją fascynowały. Najwyraźniej nawet wspólny twórca nie był gwarantem przynależności do tej samej frakcji. Szczerze mówiąc, nie rozumiała dlaczego Tahira również nie była członkinią rodu, skoro wiązało się z tym wiele benefitów. Może w hierarchii wartości jej mocodawczyni niezależność była ważniejsza niż bezpieczeństwo. Chociaż dla niej nie miało to większego znaczenia, póki hotel zapewniał ochronę.

- Też nie rozumiem, dlaczego więcej wampirów nie należy do rodu. Patrząc z zewnątrz wydaje się to najbardziejpraktyczna opcja. - powiedziała opierając się o ścianę windy.

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Nigdy nie wydawało mu się, że świetnie śpiewał. Zupełnie nie trafiał w oktawy, nawet jeśli miał doskonałe poczucie rytmu. Może by dobrze rapował? Nie... nie nadawał się na nowego Eminema. Król był tylko jeden.

Silvan rozpoczął temat rodu, a Vincent natychmiast stracił całe wyluzowanie. To była wrażliwa kwestia. No bo czemu miał z kimkolwiek się związywać w taki sposób?

- Nie chce być w tej samej formacji, co Andre. Dziwię się, że ty się na to zgodziłeś, Silvanie. Po tym, co ci zrobił. - rzekł Vincent, krzywiąc się lekko. Natychmiast przypomniał mu się Thomas i strach w jego oczach. Oczach, które tak życzliwie patrzyły na cały świat, które tak często się śmiały. Które zgasły przez to, że Andre wciągnął Vincenta w swoją gierkę.

Alistair Khatri

Alistair Khatri
Liczba postów : 41
Czuł się zbyt dumny, aby przyznać ewentualną rację Silvanowi, a potem Anais. Mieli dużo racji w tym co mówili, ale nie potrafił myśleć o rodzie w ten sam sposób. Gdy o tym myślał, myślał od razu również o André, tym co zrobił, tym jak go zostawił; o Sonyi, o tym, jak czuła na sobie presję Stwórcy; o jej śmierci, której bycie w rodzie mogłoby uniknąć.

Z początku nie chciał nic mówić. Zacisnął jedynie zęby, spuszczając wzrok, jednak usłyszał słowa Vincenta i aż na niego spojrzał, czując się tak, jakby był balonikiem wypełnionym powietrzem i właśnie ktoś go przebił. Miał wrażenie, jakby nie potrafił złapać oddechu, ale szybko się opanował. Musiał...

Czy Vincent właśnie wypowiedział imię jego Stwórcy? Czy to była zbieżność imion, czy... Nie, to nie mogło być to. Przecież wampirów nie było aż tak wiele. Chyba.

— Waszym... Stwórcą jest André? — zapytał, niepewnie. Dłonie zaczęły mu drżeć, ale schował je w kieszeniach. Nagle czuł się strasznie mały, choć w gruncie rzeczy był przecież najwyższy z całego ich towarzystwa. Cholera...

_________________
I will live in the Past, the Present, and the Future!
The Spirits of all Three shall strive within me. Heaven, and the Christmas Time be praised for this!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Dziękuję. Tak, to jest najbardziej praktyczna opcja. – powiedział szczerze do Anais, uśmiechając się do niej w podziękowaniu za to, że najwyraźniej była jedyna rozsądną osobą w windzie poza nim samym. Chyba będzie musiał postawić jej później za to kawę, albo i dwie. Zerknął na Vincenta. – I mówi to ktoś z prawniczym wykształceniem.
Ah... A więc o to Vincentowi chodziło. Eh, szkoda, że nie wierzył w Boga bo w tym momencie nie miał kogo prosić o siłę. Czemu André musiał ich męczyć nawet, gdy nie było go w pobliżu?
Nawet nie wiesz, czy po tych wszystkim zmianach dalej w nim jest, a nawet gdyby był to co? Nie ma go w Paryżu, nie sprawuje żadnej władzy i nawet wątpię, czy ktokolwiek fałby mu dojść do głosu w jakiejkolwiek ważnej sprawie. To tak jakbyś... Jakbyś odmówił leczenie się w tym samym szpitalu, bo na ostatnim piętrze leżałby ktoś kogo nie lubisz. – Kiepska analogia, bardzo ludzka, ale miał nadzieję, że Vincent i tak zrozumie.
Czy Silvan lubił swojego Stwórcę? Nie, ani trochę. Nawet jeśli na początku miał go za czarującego ekscentryka to po tylu dekadach po jakimkolwiek dobrym wrażeniu nie było już ani śladu. I czy miał mu za złe, że czerpał radość z oglądania tego, co wydarzyło się wtedy nad rzeką, a potem zostawił go na dziesięć lat pozwalajac mu myśleć, że zabił kogoś po nic? Tak. Czy żałował tego, co tak naprawdę sprawiło, że mógł dzisiaj, ponad 300 lat później, w tej zepsutej windzie? Ani trochę. Nie, nie chciał mieć z André kontaktu. Tak, gdyby mógł się cofnąć w czasie pewnie znowu nawiazałby z nim kontakt jako ten młody naukowiec z Bazylei, po to by zostać wampirem z pełną świadomością tego, co go czekało.
Właśnie... A skoro już mówili o André...
Spojrzał zaskoczony na Alistaira, bardzo nie widząc co powiedzieć.
Tak... – zaczął powoli, zastanawiając się co się dzieje. – Był w rodzie Dracul. Czemu się... Wszystko w porządku? – Wampir nagle przestał wyglądać dobrze. – Może... Usiądź?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Anais Lesnicki

Anais Lesnicki
Skrót statystyk : SPECJALIZACJE I CECHY
— Wiedza encyklopedyczna [prawo]

WADY
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Alergik [kurz, -1 PRC]
— Domator

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 77
André - kolejne imię, które zanotowała w myślach. Najwyraźniej świat paryskich wampirów był na tyle mały, że nawet losowe osoby uwięzione w windzie będą miały bliskie połączenia ze sobą.

Nie chciała przerywać fascynującej rozmowy, na temat wspólnego stwórcy wampirów, ale Alistair nagle pobladł i mina mu zrzedła. Przyczyną mogło być zarówno wspomnienie stwórcy jak i zbyt długie siedzenie w metalowej puszce. Tak czy siak, wolała nie ryzykować - zawsze przezornie nosiła w torebce podręczną apteczkę, właśnie na takie przypadki.

- Mam środki przeciwbólowe i sole trzeźwiące. - powiedziała delikatnie dotykając ramienia pisarza.

Sponsored content


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach