15 IV 2023 | Can't run from destiny, come out, come on out

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Mayhem Quill

Mayhem Quill
Liczba postów : 25
First topic message reminder :

  Nie mając już na ten dzień żadnych większych zobowiązań, ani względem watahy, ani też samego siebie, mógł zadecydować o tym, by wyjść z domu, powłóczyć się i pewnie całkiem przypadkowo zaczepić o jakąś przygodę. Był wieczór, zaczynał się weekend, ludzie wychodzili na ulice już po beforze, a przed faktyczną imprezą, na którą zmierzali, toteż nieciężko było, aby z charyzmą Mayhema zaczepić się u jakiejś grupy, a potem od słowa do słowa przejść z nimi dalej, stanowiąc część podchmielonej już paczki. Nie inaczej było dzisiaj, kiedy to, całkiem oczywiście przypadkiem, wpakował się na grypę studentów, wybierających się do klubu na zabawę – mówiąc bardzo staroświecko.
  Nie przeszkadzała mu wiekowa gapa między nim, a nowym towarzystwem; prawdą było, że bardziej czuł się takim szczeniakiem, niż osiemdziesięciolatkiem. Na fakt ten wpływało jego podejście do życia, zdolność do płynnej adaptacji, ale też to, że jego organizm nie starzał się tak prędko, wobec czego ten proces nie był aż tak odczuwalny dla niego. Można było powiedzieć, że jest idealnym przykładem studenta, świeżo po studiach, ale już z dwudziestoletnim doświadczeniem w pracy. Czyli był tym Złotym Graalem na rynku pracy.
  Mając za sobą śmiechy i chichy nowopoznanych, mocno już wstawionych koleżanek, którym sprzedawał bajki o tym, kim był i czym się zajmował (i tak nie będą pamiętały), dostał w końcu okazję, aby w tej loży, którą zajęli w całkiem luksusowym klubie, zostać całkiem sam. No, może nie tak całkiem sam, bo w towarzystwie swojej szkockiej z lodem. Samotność też mu leżała, ale nie za długo. Miał jednak dziwną obsesję na punkcie przebywania wśród ludzi, bo w przeciwnym wypadku zaczynał się nudzić. Nie lubił się nudzić. Paskudne uczucie.
  Rozsiadł się wygodniej na sofie w loży, przez chwilę monitorując zabawę jego nowego towarzystwa na parkiecie (przy okazji musząc ze dwa razy stanowczo, acz ze swoim charakterystycznym uśmiechem dać do zrozumienia, że nie ma ochoty dołączyć), by zaraz potem zakotwiczyć swoje spojrzenie w jednej z sylwetek, które pojawiły się w klubie. A może ta konkretna była wcześniej, tylko nie zwrócił na nią uwagi? Tak czy siak, wciąż pozostawiając w bezruchu. I tak podążał spojrzeniem za tą jedną osobą, od miejsca do miejsca, finalnie dopijając zawartość swojej szklanki, którą odstawił na blat stolika w loży, w momencie, w którym sam się podniósł z siedzenia.
  Przemieścił się, nie tak daleko od swojego miejsca, bo do baru naprzeciwko, by – niczym postać w taniej komedii romantycznej – w ostatniej chwili zablokować upatrzonej sylwetce dokonanie transakcji kartą, blokując terminal swoją własną. Przeciągłe bib i komunikat na urządzeniu zasygnalizowało, że płatność została przyjemna, a MasterCard życzy miłego dnia. Zadziałał oczywiście pod wpływem impulsu, zwykłego instynktu, któremu nierzadko pozwalał się prowadzić, bo jednak ten rzadko go zawodził – sam też lgnął w kierunku dobrej zabawy.
  Triumfalne spojrzenie przeniósł w końcu z barmanki, która całą sytuację skwitowała miną „ja się nie wpierdalam, mam za duże obłożenie”, na osobę, której alkohol właśnie opłacił. Oczywiście, że przywdział swój bezpardonowy półuśmiech na mordę i chyba zamierzał się nakarmić pierwszą reakcją, może zakłopotaniem, na które liczył, ze strony drugiej osoby.  Znalazł sobie cel, nie taki przypadkowy, bo obserwowany przez pewien czas, którym po prostu chciał się zabawić.

@Mael Durand

_________________

All smiles, I know what it takes to fool this town I'll do it 'til the sun goes down And all through the nighttime I put my armor on, show you how strong I am I put my armor on, I'll show you that I'm unstoppable

Mayhem Quill

Mayhem Quill
Liczba postów : 25
Pozostawiłeś lukę, którą rozpatrywać można na wszelkie sposoby. Gdybyś sam myślał tylko o rozmowie i tylko na niej chciał skończyć, jasno byś mi o tym powiedział, nie pozwalając na żadną inną furtkę — stwierdził, kierując się tutaj chłodną dedukcją dla danej sytuacji. — Teraz ma to tym większy sens, kiedy wiem, że lubisz mieć wszystko pod kontrolą, więc zakładam, że było to odpowiednio przemyślane i nie było przypadkowym zagraniem czy przeoczeniem. — Błysnął tutaj białymi kłami w mocno ukontentowanym uśmiechu, chyba czekając aż tamten przyzna mu punkt za poprawne myślenie. Oczywiście mógł mocno przestrzelić, choć tego nie przewidywał, albo sam zainteresowany mógłby się umyślnie wszystkiego wyprzeć, nawet jeśli było to prawdą. Wtedy też już nic nie zrobi, ale z drugiej strony to nie na udowadnianiu jego racji Mayhemowi zależało najbardziej.
Oczywiście, że chciał błyskotliwością zaskarbić sobie trochę punktów. Były one istotne w tej grze i na pewno bardzo pomocne, przy dążeniu do realizacji pewnych celów.
Quill zaśmiał się krótko pod nosem, z pewną iskrą w oczach obserwując swojego rozmówcę, kiedy tamten podjął kwestię omawiania dominacji. Figlarny grymas wkradł się również na usta wilkołaka, podczas gdy Mayhem, z wyraźnym zainteresowaniem, wsłuchiwał się w jego słowa. Nie chodziło oto, że go wykpił, o nie.
Możesz próbować — podsumował tylko, z zagadkowym uśmiechem, przechylając głowę, coby naciągnąć mięśnie szyi z jednej, potem z drugiej strony. Nie było to uszczypliwe „no, powodzenia, i tak ci nie wyjdzie”. Szczerze brzmiał na takiego, gdzie bez ukrytej złośliwości, sugeruje mu, aby spróbował.
Wszystkie sposoby i próby spełzały jednak na niczym, gdy dochodziło do rozstrzygnięcia, w którym brała udział tężyzna fizyczna.
Dlaczego podciągasz to zaraz do strachu? — spytał, niewzruszony tą prowokacją ze strony rozmówcy, lustrując go czujnym spojrzeniem. — Kiedy tu chodzi o kwestię własnych preferencji i pobudek. — W pewnych chwilach rządził nim instynkt, wyraźna potrzeba dominacji, którą nijak szło zdławić. Mayhem stawał się tym agresywniejszy w kontakcie i o wiele bardziej stanowczy, jeśli próbowano mu tę władzę wyrwać. Być może chodziło na to, że nadrabiał konieczność podporządkowania się w watasze w życiu codziennym. Nigdy niby nie miał ciągot do władzy, wydawał się być mocno elastyczny i bezproblemowy, jeśli chodziło o bycie pod kimś. Inaczej działo się w sytuacji wszelkiego zbliżenia, bo zacierał się jakikolwiek ślad po tym lekkoduchu, ustępując miejsca samozwańczej, agresywnej alfie. W kwestii fizyczności rządził u niego instynkt, on nawet nie próbował nad nim zapanować.
Więc — podjął w końcu, odwracając się na sofie tak, by zwrócić bardziej frontem w stronę swojego rozmówcy — chcesz dalej dyskutować, czy mam pchnąć tę drugą furtkę, którą zostawiłeś? — Wsparł głowę na dłoni, której łokieć znalazł się na zagłówku kanapy, zaczepiając bezpardonowe spojrzenie na twarzy swojego rozmówcy.

@Mael Durand

_________________

All smiles, I know what it takes to fool this town I'll do it 'til the sun goes down And all through the nighttime I put my armor on, show you how strong I am I put my armor on, I'll show you that I'm unstoppable

Mael Durand

Mael Durand
Liczba postów : 124
Mael słuchał go uważnie mimo, ze nie wyglądał na zainteresowanego jego wywodem. Po prawdzie był zaskoczony jego dedukcją. Mało osób się może nią pochwalić. Mało osób tak młodych. Więc albo był właśnie wysłanym przez kogoś szpiegiem... Albo był starszy niżeli wygląda. W połączeniu z innymi faktami bardziej stawiał na to drugie i coraz bardziej coś mu w głowie mówiło, że ma do czynienia z wilkołakiem.
- Prawda. Mogłem to wszystko zaplanować, a więc i odpowiedzi na moje pytania także, a to daje do myślenia, czy były one szczere czy zmyślone? - mruknął do niego z uśmiechem i upił kolejny łyk drinka. Mógł to wszystko zaplanować i potoczyć grę według własnych zasad, dając Mayhemowi poczucie, że trafia. Mógł jednak też szczerze odpowiadać. Pytanie na ile w tym wszystkim ufał mu Mayhem. Wszak znali się zaledwie godzinę?
Na stwierdzenie Wilka w kwestii dominacji, Mael uśmiechnął się tylko szerzej. Oj miał ochotę spróbować go wytresować. Lubił krnąbrnych, bo wtedy im bardziej pozbawiał ich możliwości, tym bardziej się rzucali. Jednak to nie tak, że Mael tylko tak potrafił się bawić. Skądże... Niekiedy nie miał kompletnie na to moodu, by się wysilać.
- Preferencji? A więc jakie ty masz? Hmmm? Pochwal się. - zapytał go, ciekaw w co jego Wilczek lubi grać. Podejrzewał, że jeśli jest wilkołakiem to instynktownie dążył do dominacji. Słyszał wiele o stosunku z Wilkiem i zazwyczaj był to dość intensywne doznania. Właśnie z racji tych wrodzonych nawyków. Czy Mael miał wcześniej okazję obcować z wilkołakiem? Nie przypominał sobie chyba, że jakiś się ukrywał i nie zauważył, ale nie zauważył nic nadzwyczajnego więc się nie liczy.
- No proszę... Jaki śmiały i niecierpliwy. - mruknął cicho i dopił swojego drinka. - No to proszę. Jak ją pchniesz, hmmm? Pokaż mi. Zachęć mnie, bym nie chciał już dyskutować... - rzucił prowokacyjnie, ciekaw jego inwencji twórczej. Odstawił pustką szklankę na stół, czując znacznie wpływ alkoholu, więc i się nieco rozluźnił, a hamulce puszczały.
- Jeszcze jedno... jesteś prawdziwym Wilkiem, Wilczku?

@Mayhem Quill

_________________



You should see me in a crown
I'm gonna run this nothing town
Watch me make 'em bow
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Mayhem Quill

Mayhem Quill
Liczba postów : 25
Myślę, że to nie jest aż tak istotne teraz — odpowiedział, przesuwając spojrzeniem po jego twarzy z minimalnie podniesionym kącikiem ust, w dość neutralnym grymasie. W klubach przecież każdy mógł być kimś innym, bo też mało kto przychodził tutaj by oddać serce na dłoni i szukać prawdziwej miłości. W zasadzie chodziło tylko o fizyczność, czemu nierzadko miało pomóc odgrywanie jakiejś roli, niekoniecznie adekwatnej do prawdy; to dawało poczucie wolności i wyzbycia się wszelkiej moralności, dlatego łatwiej było sięgnąć po coś takiego, jak relacja na jedną noc. Wśród społeczeństwa nierzadko potępiana, bo przecież promowana była monogamia i model rodzinny 2+2. Najlepiej heteroseksualny. — Mnie wystarcza, że jesteś niezwykle frapujący. Jeśli do tego wszystkiego jesteś jeszcze świetnym bajarzem, to nic tylko pogratulować — dodał, sprawiając że ów półuśmiech, który miał na twarzy, nabrał bardziej szelmowskiego charakteru.
Przechylił lekko głowę, zjeżdżając spojrzeniem po nim, gdy poruszyli temat jego preferencji, a rozmówca zażyczył sobie, aby odsłonił nieco swoich kart i o nich opowiedział.
Chciałbyś wszystko od razu wiedzieć? Potem nie będziesz miał już niczego do odkrycia i jeszcze się tobie szybko znudzę — przybrał przejaskrawioną, smutną minkę, jak gdyby taki scenariusz miał być dla niego niezwykle przygnębiający i tego chciał uniknąć. Tak naprawdę to może powinien się podzielić informacjami o tym, jak lubił, skoro ciągnął też w jedną stronę (choć zarzekał się, że nie jest to obowiązkowe, by wyszedł z tego zadowolony), bo mimo wszystko nie był łagodny, a nie każdy to lubił. Nie każdy też lubił wychodzić zniszczony i porysowany, nie mając przy okazji zdolności prędkiej regeneracji.
Ledwie odstawiana szklanka stuknęła o blat stołu, a Mael wrócił na miejsce, Quill dość niespiesznie wychylił się w jego stronę, korzystając iż był usadowiony bokiem, by podeprzeć się ręką o oparcie sofy, tym samym odcinając samym sobą drogę ucieczki rozmówcy. Nim zdołał cokolwiek zrobić, padło kolejne pytanie ze strony nowopoznanego.
Najpierw uśmiechnął się krótko, w dość filuterny sposób, a potem był już z pyskiem przy uchu towarzysza, muskając wargami krótko jego płatek.
Czy to ważne? Chyba nie obawiasz się Wielkiego Złego Wilka? — mruknął, owiewając gorącym oddechem jego ucho, które zaraz potem musnął ponownie i jeszcze raz, następnie przygryzając je na krótko. — Oczywiście, że nie. Nie boisz się przecież wyzwań — dodał, nieco bardziej prowokacyjnie, odpowiadając za niego, by zaraz potem zacząć językiem pieścić jego małżowinę. Wsparł się asekuracyjnie drugą ręką, bo tę dalszą od swojego ciała, którą zamykał znajomego-nieznajomego, przy sofie, przesunął w kierunku jego ramienia, by następnie przewędrować do jego szyi. Wciąż zabierał mu możliwość odwrotu, tylko w bardziej bezpośredni sposób teraz, mając jego gardziel w garści. Zaciskającej się stopniowo, w miarę kolejnych pieszczot, którymi raczył swojego nowego kolegę.

@Mael Durand

_________________

All smiles, I know what it takes to fool this town I'll do it 'til the sun goes down And all through the nighttime I put my armor on, show you how strong I am I put my armor on, I'll show you that I'm unstoppable

Mael Durand

Mael Durand
Liczba postów : 124
Może było, a może nie? Ważnym faktem było, ze byli tutaj w pokoju kompletnie sami. Czy Mael go kusił i drażnił? Tak, oczywiście. Czy rzeczywiście chciał coś tym osiągnąć w związku z intymnością? Niekoniecznie. Nie był osobą, która tego potrzebuje i tylko do tego dąży. Poniekąd nie przyszedł tutaj z takim zamiarem, ale skoro Wilczek jest chętny? Może go więcej nie spotkać więc w sumie okazja idealna, by się nieco rozerwać.
- Ach tak... No ponoć talentem aktorskim nie grzeszę, ale to może być tylko iluzja mojej matki. - odparł rozbawionym tonem głosu, przyglądając się tej jego fascynującej mimice twarzy. Tak. Cholerny Wilk był przystojny. Co jak co, ale Maela ciągnęło do Azjatów. Do tej urody. Mieszkał całe życie w Paryżu, więc trafienie na jakiegoś "pobratymca" było nie łatwe. Do tego w takich okolicznościach i sytuacji.
- Nie wszystko... Nie mówisz mi też wszystkiego. Unikasz moich odpowiedzi, a to trochę niegrzeczne, Mayhem. Zwłaszcza, ze ja grzecznie na twoje odpowiadam. Nie ładnie z twojej strony. - powiedział udając zawiedziony ton głosu, bo mimo wszystko był ciekawy co takiego lubi jego Wilczek. Domyślał się, że na pewno nie bycie uległym. Widział to w jego oczach i w odruchach ciała. Poniekąd to zdradzało jego upodobania. Jakoś nie wyobrażał go sobie inaczej, co tym bardziej go ciekawiło czy byłby w stanie złamać kogoś z taką pewnością siebie. Mael nie był fanem ostrych zabaw czy ranieniem partnera. Oczywiście nie miał nic przeciwko gryzieniu czy drapaniu, ale raczej nie domyślał się, że ma do czynienia z wilkołakiem, a ten może mu nieco krzywdę zrobić.
Zerknął na niego katem oka, gdy odległość między nimi się znacząco zmniejszyła. Znowu poczuł jego intensywny zapach unoszący się w powietrzu. Serce zabiło nieco mocniej, a gorący oddech i ta "niewinna" pieszczota jego ucha sprawiła, że aż zadrżał. Mael miał kilka słabych punktów. Między innymi były nimi wrażliwe uszy.
- Oczywiście, że nie, bo wcale na Wielkiego i Złego nie wyglądasz. - odpowiedział i wydał z siebie ciche westchnięcie, tłumiąc tym cichy jęk. Nie da mu tak łatwo wygrać. położył dłoń na jego udzie i lekko zacisnął.
- Uwierz mi... Wyzwania nie są mi obce i chętnie się ich podejmuje... Pokaż mi więc jakim wyzwaniem jesteś, Mayhem. Godnym mojej uwagi? - spytał wolną ręką ujmując jego podbródek i kierując go tak, by patrzeć w jego oczy. Stykali się niemal nosami, byli niezwykle blisko. Postanowił mu dać na zachętę coś jeszcze. Po chwili połączył ich usta w delikatnym pocałunku, zapraszając go poniekąd do zabawy. Dłoń natomiast zsunęła się na kark, gdzie złapała za włosy, nie pozwalając się tak łatwo wyrwać z uścisku i odsunąć. Mimo wszystko Książę nadal pokazywał, że to on tu rządzi.

@Mayhem Quill

_________________



You should see me in a crown
I'm gonna run this nothing town
Watch me make 'em bow
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Mayhem Quill

Mayhem Quill
Liczba postów : 25
Nigdy też nie miał się za Wielkiego Złego Wilka, ale przecież nierzadko w bajkach, takimi właśnie przedstawiało się wilki, a przecież z takowymi on się utożsamiał. W pewnym stopniu – jego gatunek był niby o wiele bardziej rozwinięty i niejeden za porównanie się do prostego psowatego by się wściekł, bo przecież nie byli puszystymi czworonogami.
Ta dziwna fiksacja, która nadawała kierunek i tempo temu spotkaniu, nasilała się, im więcej dawał mu nieznajomy. Im więcej siebie pod postacią informacji, nie tylko samej bliskości. Ta druga jednak działała na niego znacznie intensywniej niż cokolwiek innego. Nie chciał mówić już nic więcej, zresztą warunki teraz były temu niesprzyjające. Tym bardziej, że usta zajęte miał składaniem kolejnych pocałunków na skórze towarzysza, a oddechu było mu szkoda na bezsensowne i jedynie metaforyczne pierdolenie. Zatrzymał się jednak, gdy tamten ujął jego szczękę i tym sposobem wymusił na nim, aby spojrzał na jego twarz. Na dobrą sprawę jednak, wzrok jego szybko spadł na wargi Maela, samemu wręcz czując ten elektryzujący magnetyzm, który roztaczał wokół siebie chłopaczek.
Nie musiał też mówić, nie musiał niczego obiecywać, bo już nie czas i okoliczności był na to. Miał pokazać i dostał też na to przyzwolenie, kiedy nieznajomy przycisnął do niego swoje usta; na ten gest z jego strony odpowiedział bez większego zawahania, wyczuwając przy okazji chwyt z jego strony. Nie miał problemu by podporządkować się, kiedy wciąż sprytnie mógł wybierać to, czego sam tak naprawdę chciał. Poza tym – nie planował też przecież uciekać, ani się wycofywać.
Rozsmakował się w ustach potencjalnego partnera, wciąż samemu odcinając mu drogę ucieczki, jednocześnie mając podparcie dla samego siebie. Jego druga dłoń wciąż spoczywała na gardle chłopaka, uciskając je z wyczuciem, w trakcie gdy Mayhem sam i bez pozwolenia tego, który miał rządzić, pogłębił pocałunek, wślizgując się językiem między jego wargi, jednocześnie znacznie napierając własnym ciałem na partnera w tej zbrodni. To była już pierwsza manifestacja tego, że inicjatywa powinna leżeć po jego stronie. Nie potrzebował jej odbierać akurat teraz, ale najwyraźniej chciał zaznaczyć, że prędzej czy później i tak po nią sięgnie. Bo czy nie o tym ostrzegał jakiś czas temu?

@Mael Durand

_________________

All smiles, I know what it takes to fool this town I'll do it 'til the sun goes down And all through the nighttime I put my armor on, show you how strong I am I put my armor on, I'll show you that I'm unstoppable

Mael Durand

Mael Durand
Liczba postów : 124
Nie rozumiał poniekąd tego czemu tak bardzo Mayhem się nakręcał. Nie spotkał się wcześniej z taką osobą, która aż tak bardzo dążyła do celu. Wilk ewidentnie nie zamierzał odpuszczać. Nie teraz gdy miał go dosłownie w swoich objęciach. Mael nie miał gdzie uciec, ale ani teraz nie zamierzał.
Człowiek także postanowił już darować sobie rozmowę, zwłaszcza gdy usta Mayhema odwzajemniły pocałunek. Mael nie wiedział z kim ma do czynienia i pewnie byłby wtedy bardziej ostrożniejszy, ale ta niewiedza działała na korzyść wilkołaka.
Z pomrukiem pogłębił pocałunek, zauważając kątem oka, że napastnik zaczyna go osaczać. Póki była to tylko gra, nie zamierzał się tym przejmować, choć niegrzeczna dłoń Maela powędrowała z uda nieco wyżej i bardziej centralnie. Ścisnął twarde wybrzuszenie spodni, by specjalnie pobudzić partnera. Ciche pomruki wydawane przez niego, był niejako nagrodą i odpowiedzią na rozwój sytuacji. Czy powinien oddać władzę? Ani mu się śniło, by Wilk przejął inicjatywę. Nie zamierzał dobrowolnie mu na to pozwolić. Mael był dumny i rzadko kiedy dawał komuś taką możliwość. Czy więc i dzisiaj odda się mu dobrowolnie czy jednak Wilczek sobie weźmie co chce? Niby Mael coś tam słyszał, może i pamiętał, ale czy teraz? Nie. Był zbyt zafascynowany tym zbliżeniem, które nie ukrywał, że go nakręcało. Tętno znacząco podskoczyło, a organizm się rozgrzał. Był poniekąd ciekawy jak to się rozwinie i czy ów nieznajomy po tym zniknie z jego życia. Czy się tym przejmował? Skądże. W końcu pewnie tylko o to mu chodziło. Szybki numerek i nic więcej.
Mael pociągnął więc Mayhema za włosy i zbliżył się do niego, by zmusić ich nieco do siadu. Druga ręka wtedy powędrowała wprost pod koszulę Wilczka i zaczęła błądzić po jego torsie, badając jego fakturę delikatnie koniuszkami palców, by tym bardziej go nakręcić, choć można by rzec, że Mael igrał z ogniem, wręcz wulkanem, który powoli tracił swoją cierpliwość.

@Mayhem Quill

_____________________________________________________________________________________

Wątek zakończony

_________________



You should see me in a crown
I'm gonna run this nothing town
Watch me make 'em bow
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach