We are all like the bright moon, we still have our darker side. ~ {06.04.2023}

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Tsuneo Mochizuki

Tsuneo Mochizuki
Liczba postów : 200
Pełnia niekiedy przychodziła szybciej niż się spodziewał. Minął prawie miesiąc od tamtej "wycieczki" do Niemiec i ciekawych okoliczności spotkania owego legendarnego True Alfy. Max przeżył cały ten chaos, a Shin jedynie co to mógł oberwać na zdrowiu psychicznym. Miał jednak do pomocy tą swoją pijawkę prawda? Nie zamierzał więc się bez potrzeby kręcić wokół młodzika. No w sumie to daleko mu było do dziecka, a jak takie się zachowywał.
Pełnia sprawiała, że stawał się o wiele bardziej rozdrażniony, niemniej potrafił nad sobą względnie panować. Można powiedzieć, że wiele razy przechodził zdziczenie i z każdym razem przechodził to coraz lepiej móc wydłużać coraz bardziej ten czas.
Teraz też tak było. Mimo, że nie było mu tak gładko wracać do ludzkiej postaci, nadal daleko mu było do zatracenia zmysłów. Tsuneo od początku żył w zgodzie ze swoim wilczym ja więc tak i tej nocy pozwolił sobie na popuszczenie pierwotnych instynktów. Nie był głodny. Najadł się specjalnie przed polowaniem, by ludzka czy wampirza krew nie była w stanie wzbudzić w nim niepotrzebnej agresji.
Wybrał się daleko za miasto i tam dopiero przybrał postać Crinosa. Biały wilkołak o błękitnych ślepiach zaczął niuchać za ofiarą w postaci leśnej zwierzyny. Tsu bowiem nie lubił polować na ludzi. Nie widział w tym sensu ani przyjemności, była to ostateczność jeśli nie mógłby zdobyć pożywienia w inny sposób.
Po chwili złapał dość wyraźni trop i pobiegł jego śladem, śledząc i skradając się za ofiarą. Był tak tym zaaferowany, że mógł za swoją zdobyczą zapuścić się na nie swoje tereny... Ale bezszelestny chód, przycupnięcie w krzakach i szybki skok sprawiły, że dorwał ofiarę z łatwością w swoje szpony. Pozbawił życia sarnę dość prędko, by nie dać jej zbyt długo cierpieć. Oczywiście wybrał najstarszą ze stada, bo co jak co, ale nie był aż takim potworem, by mordować młode osobniki.
Wgryzł się więc w smukłą szyję i smakował gorącą posokę z cichym warkotem. Szkarłat przyozdobił jego piękne śnieżnobiałe futro.

@Regis

_________________



It's truly a strange thing
Tears come with just the thought of you
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Dziś pełnię stado spędzało razem. Najedzeni, gotowi do polowania, ale nie na ludzi, lecz dziką zwierzynę, którą mogliby pożreć na miejscu lub upiec nad tańczącymi płomieniami ogniska. Grupą oczywiście przewodził on, rosły Alfa: czarny masywny basior o potężnych zębiskach i ślepiach o czerwonym kolorze, jak krew, którą smakowali na wystawionych językach.
Swoim wyciem wezwał grupę, a kolejnym podzielił na mniejsze pary, aby dokonać rozeznania w terenie. On został sam na wypadek niebezpieczeństwa, bo był jak strażnik, który pilnował swoich dzieci w czasie zabaw, spięty i gotowy do wezwania ich w razie potrzeby. Pary były dwu - trzyosobowe z podziałem na wiek osobników starszych z młodszymi, dzięki czemu zawsze istniała szansa posłania komunikatu na wypadek ucieczki niesfornego szczenięcia. Taka taktyka sprawdziła się wiele razy i wiedział o tym dobrze, toteż nie żywił większych obaw, ufając pobratymcom, krocząc i patrolując tereny.
I wtedy do nosa dotarł obcy zapach - taki, którego nie poznał nigdy wcześniej: zapach wilka i krwi - świeżej krwi upolowanej zwierzyny. Wilk wydał z siebie gardłowy dźwięk, po czym opadł ciężko na cztery kończyny i zaczął tropić, póki co nie wzywając wsparcia, aby nie wzbudzać niepokoju.
Tak krocząc pośród zaroślami szedł dopóki nie natrafił na obcego osobnika. Obserwował go otulony cieniem i liśćmi,tymi swoimi połyskującymi ślepiami.

@Tsuneo Mochizuki

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tsuneo Mochizuki

Tsuneo Mochizuki
Liczba postów : 200
Adrenalina i satysfakcja z polowania na chwilę przyćmiła mu umysł, więc dopiero gdy opadła, oblizał swój pysk z krwi. Słyszał odległe wycie, ale tam skąd zaczynał, upewnił się, że ziemie nie należą do innej watahy. Co innego to fakt, że Tsu zapuścił się swoją pogonią za zdobyczą na tereny polującego akurat stada. Małe niedopatrzenie... W końcu był tutaj nowy i dopiero zapoznawał się z terenem.
By nie przedłużać tego aktu, zabrał się za pożeranie sarniny, póki jeszcze była ciepła. Zręcznie pazurami i kłami rozdzierał mięso by dostać się do tych lepszych kąsków. Skoro był najedzony to mógł wybrzydzać prawda?
Jego względny spokój przerwał podmuch wiatru niosący za sobą zapach obcego Wilka. Tsuneo od razu zjeżył się, a uszy stanęły na baczność uważnie nasłuchując wszelkich nieprawidłowości w otoczeniu. Zaprzestał konsumpcji i stanął nad swoją ofiarą nisko na nogach, gotowy do uskoku. Nie wiedział bowiem z kim ma do czynienia. Swoimi błękitnymi ślepiami rozglądał się uważnie, aż nie natrafił na czerwone ślepia. Wbił w Alfę swoje spojrzenie, a raczej w kłębek ciemności w krzakach i cicho warknął ukazując swoje kły, ale będąc w pozycji obronnej, a nie do ataku. Uszy lekko opadły przy niskim warkocie sprawdzając, czy czasem nikt nie zaszedł go od tyłu. Skoro była tu Alfa to i musiało być gdzieś blisko stado.
- Nie szukam zwady. Zabiorę co upolowałem i odejdę. - odparł poważnie, warkotliwym tonem głosu, ale wolał się wycofać niżeli walczyć z obcym Alfą. Szczególnie w okolicach Paryża.

@Regis

_________________



It's truly a strange thing
Tears come with just the thought of you
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Wbrew temu co mogło sugerować spojrzenie, napięte mięśnie, pazury oraz wyszczerzone kły, zwada była ostatnią koleżanką chętną do zabawy. Alfa nie szukał wojny, nie chciał nawet doprowadzić do nieprzyjemnej konfrontacji, czego dowodem było wyjście zza drzew i krzaków, a także schowanie kłów na rzecz postawienia czarnych uszy na sztorc.
Obcy przemówił a głos jego ochrypły wpadając powietrzem do usznej membrany,poruszył ciałem jeszcze bardziej - to więc zaczęło okrążać białego Crinosa - krok bestia miała ciężki,jak zresztą sugerowało ciało, lecz trzaskiem gałązek nie groziło nadejściem ataku, przeciwnie. Milimetr po milimetrze chciało zmniejszyć dystans pomiędzy ciałami, aby ciemne zbliżyło się do jasnego i aby mogło wciągnąć głęboki wdech zmieszanego zapachu krwi, mięsa wraz z wonią nieznajomego - od dołu aż po górę zgodnie z ruchem masywnego łba.
- Nie jesteś stąd. - rzekł Alfa i swoim niskim głosem, gdy już przestał chodzić i zatrzymał się przed nieznajomym i podniósł na dwie łapy.
Czekał zaciekawiony intencjami drugiego Crinosa. Był nastawiony pokojowo? A może szukał jednak zwady? Był spokojny, a może zjadały go dzikie instynkty z powodu braku przynależności?
Czekał niby wielki i groźny, ale ogon os tam latał w obie strony.

@Tsuneo Mochizuki

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tsuneo Mochizuki

Tsuneo Mochizuki
Liczba postów : 200
Biały wilkołak również nie szukał zaczepki i niepotrzebnej walki. Zwłaszcza nie z alfą i do tego podczas pełni. Nie był głupcem by tak ryzykować. Przyglądał się więc uważnie czarnemu basiorowi, który wyszedł ze swojej liściastej kryjówki. Oceniał Alfę uważnie wzrokiem, ale rozpoznawał jego zapach. Pamiętał go z tej imprezy, na którą zabrała go Kryśka. Tam wtedy przy barze, były tylko dwa wilkołaki, ale tylko jeden był Alfą. Aaaaaach... Teraz kojarzył z kim ma do czynienia i na teren jakiego stada wkroczył. Upsi. Zapach czarnego Wilka należał do ów "ojczulka" jego znajomej. Robiło się coraz ciekawiej. Widząc jednak, że ten nie ma złych zamiarów, Tsuneo schował kły i przybrał nieco bardziej luźną pozycję. Dał też mu się obniuchać, patrząc wprost w te szkarłatne ślepia.
- Masz racje, nie jestem. Dopiero niedawno przyjechałem do Paryża... - odpowiedział do niego spokojnie, ale sam był ciekaw jaki jest ten Alfa. W końcu Kryśka nagadała mu samych złych rzeczy o nim.
- Mieliśmy już przyjemność się spotkać. Na owej imprezie w twoich skromnych progach... Przyszedłem w towarzystwie twojej "córki", Regisie. - rzucił luźno i oblizał pysk, ale tak łatwo śladu krwi nie zmyje. Nie bez kąpieli.
Niemniej Tsuneo w sumie był rozbawiony okolicznościami w jakich się spotykali. Na pewno nie myślał, że trafi na niego. A to ci niespodzianka... Ze wszystkich wilkołaków w Paryżu, trafił na tego właśnie Alfę i to w pełnię. Wyjątkowy pech, czy szczęście?

@Regis

_________________



It's truly a strange thing
Tears come with just the thought of you
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Choć obaj potrafili, to Regis wolał nie nadwyrężać zmodyfikowanych stron do formowania kolejnych zdań.mimo iż było to możliwe, stanowiło mało komfortowe i raczej trudne zadanie dla wilczego pyska, tym bardziej pozbawionego takiej swobody rucha jak w przypadku ludzkiego odpowiednika. To,czym jednak i co w sumie robił, to gestami Regis zdradzał swoje zamiary. Rozluźnionym ciałem i merdającym ogonem okazywał ekscytację, natomiast uszami na sztorc - czujność. Zawył również donośnie, aby obwieścić obecność nowego wilkołaka, acz nie w roli intruza a gościa, którego, póki co, nikt nie powinien się obawiać, lecz mieć wyłącznie na uwadze fakt obecności. Dzięki temu czynowi Tsu zyskał pewność, że nikt w pobliżu, a takowych ktosiów było całkiem sporo po ocenie skali odpowiedzi, tu i tam, ogólnie wszędzie, co mogło ale nie musiało budzić niepokoju. Sam Alfa podszedł do sprawy z dystansem, ot odwrotnie niżeli przedstawiła go rzeczona Krysia.
- Gdzie Twoje stado? - spytał, mruknął - jeden pies, he, he - nie było to złośliwe, ale umówmy się, widok błękitnych ocząt budził lekki niepokój u Alfy, który nader wszystko dbał o swoich braci i siostry - nie chciał, aby dzikość wzięła nad nieznajomym górę, bowiem wtedy musiałby go spacyfikować, a czy tkwił w tym sens?
Zamiast wrogości, chwilowo, podszedł z ekscytacją i tracił lekko masywną łapą obcego.
Nadal go testował.

@Tsuneo Mochizuki

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tsuneo Mochizuki

Tsuneo Mochizuki
Liczba postów : 200
Tsuneo bacznie go obserwował, ale choć mowa w tej postaci była niewygodna to nie była mu czymś kompletnie obcym. W porównaniu do Regisa, nie zdradzał tak wiele swoimi gestami. Na pewno nie miał złych zamiarów, ale jeszcze nie wiedział czego oczekiwać od tego Alfy. Szczególnie po tych wszystkich negatywnych opowiastkach swojej przyjaciółki.
- Stado? Nie mam stada. Jestem wolnym wilkiem. - odparł do niego poważnie, bo nie kłamał. Jego zaufanie było bardzo ciężko zdobyć, póki co udało się to jednej osobie, a ta rzekomo spłonęła. Był więc dosłownym roninem, bezpańskim Wilkiem, nie potrafiącym znaleźć sobie miejsce i odpowiedniej osoby, by powierzyć jej ponownie zaufanie.
Trącony łapą, zerknął po nim zdziwiony i zbliżył się gwałtownie, by poniuchać jego kark.
- Daleko mi do zdziczenia. Nie musisz się o swoich obawiać. - oznajmił mu i cofnął się, bo póki co wiedział ile jeszcze ma czasu. Znał swoje limity, ale nawet jakby chciał dołączyć do którejkolwiek watahy to do jakiej? Żadna mu się zbytnio nie uśmiechała. Na pewno nie ta rzekomego Marcusa, w którego tak jego "brat" patrzył jak w obrazek nazywając jeszcze ojcem. Aż mu się nie dobrze robiło na samą myśl.
- Raczej nie brak ci ludzi w stadzie, choć Kryśka ma o tobie bardzo złe zdanie... - zaśmiał się cicho, choć wiedział, ze akurat ona będzie potrzebować stada... W dość prędkim terminie. Ciężko było jej jednak przemówić do rozsądku, a pilnować jeszcze ciężej. Był jednak ciekaw jakim Alfą jest ten basior.
- Nie będziesz mnie siłą zmuszał? Lubicie to robić, prawda? Pozbawiać prawa wyboru...

@Regis

_________________



It's truly a strange thing
Tears come with just the thought of you
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Dziczenie stanowiło kwestię sporną - u jednych przychodziło szybko, inni trzymali je w ryzach przez kilka tygodni. Wszystko zależało od czasu, osoby i niejako okoliczności, a te, jak widać na załączonym obrazku, sprzyjały w złagodzeniu wewnętrznego płomienia, który napędzał dziką, rozpędzoną bestię skropioną czerwienią krwi zabitej zwierzyny. Jej ciało z pewnością się nie zmarnuje - jeżeli nie intruz, to pozostałe wilkołaki, zwierzęta lub owady rozłożą martwe tkanki na czynniki pierwsze, odżywiając w ten sposób glebę, która urodzi nowe rośliny i zarazem pokarm dla kolejnych zwierząt.
Regis z oczywistych więc względów nie przejmował się sarną - o wiele bardziej interesował go nowy/stary osobnik, jego zachowanie, a co ważniejsze słowa, bo choć wypowiedziane z komiczną chrypką i w równie komiczny sposób w Crinosie, nie wzbudzały niepokoju - na pewno nie na poziom czerwonej lampki - co najwyżej do koloru żółtego - ostrzegawczego.
Obwąchiwanie od wieków stanowiło ważny element poznawczy nie tylko w świecie zwierząt, ale i wilkołaków. Woń bowiem skrywała znacznie więcej informacji: zdradzała przynależność, wiek, stan zdrowotny, płeć, a nawet gotowość do obcowania z innym osobnikiem. U Regisa dominowała woń lasu, zaś jej towarzyszkami były tańczące "opary" palonego drewna, nad którym wielokrotnie opiekał swoje mięsiwa na grupowe uczty przy trzaskającym ognisku. Prócz tego zapach charakteryzowały silne nuty - nuty typowe dla Alf oraz stosunkowo młodych osobników, co w sumie miałoby sens, bo czymże było 300 przeżytych lat w porównaniu do osobników z wiekiem 1000 wiosen z plusem. Swoje pięć groszy dorzucał również wiek biologiczny, a ten u cygana zatrzymał się gdzieś w okolicach lat 20.
Mowa werbalna nie była ani łatwa ani momentami przyjemna dla Crinosa - istoty dzikiej i nieokiełznanej - takiej, która pomimo możliwości mimo wszystko nie posiadała odpowiednio przystosowanych narządów do formowania skomplikowanych słów czy zdań - z takiego założenia przynajmniej wychodził Regis. Z tego też powodu zrezygnował z udzielania odpowiedzi w oczywisty sposób: zamiast tego zamerdał ogonem w ekscytacji i ponownie trącił obcego łapą, przy tym nie stroniąc od bycia obwąchiwanym w akcie pokojowym rzecz jasna. Kiedy jednak temat zszedł na użycie siły, wilk prychnął dość głośno, następnie odsunął się i poleciał gdzieś w zarośla.
Powrót nastąpił szybko - coś po niespełna minucie. Czarny basior trzymał w pysku plecak - to właśnie w nim trzymał odzież zapasową i bazową: jak zresztą większość jego pobratymców, którzy nie umiłowali sobie latanie w rosole po lesie. Wtem, być może ryzykownie, po rzuceniu pakunku na ziemię, raz jeszcze stanął na dwie łapy, aby rozpocząć proces powrotu do ludzkiej formy. Przyjemny on nie był, ale nie stanowił większego problemu dla kogoś, kto uczył się tego praktycznie od dzieciaka. Dzięki przemianie w człowieka wkrótce przed Tsu nie stał już czarny Alfa, ale ludzki cygan z tak zwanych krwi i kości.
- A niby dlaczego miałbym to robić? - spytał, po odzyskaniu nieco sił, co było o wiele prostsze niż babranie się z rozmową w formie bestii.

@Tsuneo Mochizuki

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tsuneo Mochizuki

Tsuneo Mochizuki
Liczba postów : 200
Tsu nie raz już dziczał. Co było najważniejsze, miał doświadczenie, znał swoje ciało i wewnętrznego wilka. Ta wiedza dawała mu sporą przewagę w zachowaniu trzeźwości umysłu na dłużej. Choć przemiana Tsu była całkowicie przypadkowa i nieplanowana, jak na takiego wilkołaka z przypadku, całkiem dobrze sobie radził. Na pewno lepiej niż niejeden przemieniony. Dość prędko pojął nauki i przyswoił wiedzę. Tylko z jednym się nie zgadzał. Nadużywaniem władzy, którą posiadały Alfy.
Sarna była w połowie zjedzona. Przynajmniej te lepsza kąski mięsa. Nie brzydził się tego. Właśnie ta zgoda z wewnętrzną dziką naturą pomagała mu zachować równowagę. Jak na Omegę był bardzo świadomy i opanowany, choć i jego można było wyprowadzić z równowagi przy odrobinie wysiłku. Póki co do tego było daleko.
Wyniuchał wiec go dokładnie, poznając wszystkie potrzebne informacje. Tsuneo był młodym wilkołakiem. Młodszym od Regisa. Stanowczo w jego zapachu dominowała nuta dymu i piżma, poniekąd z zawodu jakim się parał i okolicznościach w jakich tym przesiąknął. W jego życiu dość często pojawiał się ogień. Czy to śmierć jego rodziców i spalenie zwłok, spalenie jego watahy czy najemnictwo. Kolejna nuta zdradzała pochodzenie. Osmantus. Azjatycki kwiat, który swoim zapachem jest połączeniem kwiatowego oraz brzoskwiń czy moreli. No i dochodził do tego zapach świeżej krwi.
Chwilę jednak obserwował jak ten odchodzi i wraca z plecakiem. No proszę. Jaki przygotowany. Po chwili wiec mógł już patrzeć nie na wilkołaka, a człowieka. Nie zamierzał jednak go w tym zostawić samemu. Przemiana nigdy nie była łatwa. Ani w jedna, ani w drugą stronę. Ani też bezbolesna. Tsuneo jednak zdążył przywyknąć. Trochę zajęło, ale przyjął ludzką postać. Nadal błękitne ślepia obserwowały Alfę, ale nie wstydził się nagości. Proporcje ciała miał bardzo przyjemne dla oczu. Jedynym odzieniem była ów krew na twarzy, którą nieco starł rękami, skoro miał okazję. Uśmiechnął się lekko na jego słowa.
- A czemu nie? Macie ten przywilej we krwi. Uwielbiacie z niego korzystać. Bez wyjątku. Nawet wielki i jedyny Alfa. - mruknął z ironią w głosie i oparł się o pobliskie drzewo, lustrując Regisa od dołu do góry.
- No no, całkiem żeś ładny, ale nie rodzony Azjata. Jesteś mieszańcem, jak ja prawda? Może to i nawet lepiej, że nie było cię w Azji.

@Regis

_________________



It's truly a strange thing
Tears come with just the thought of you
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Czas uwielbiał komplikować rzeczy, a i dziczeniu w końcu poddawał się nawet najtwardszy wilkołak. Regis szczęśliwie nigdy nie doświadczył czegoś takiego na własnej skórze, niemniej doskonale zdawał sobie sprawę, z czym to się jadło. To właśnie z winy dzikich Omeg stracił wielu braci i sióstr na czele z Alfą - to przez nich też został niejako zmuszony, aby stanąć na czele ostałych przy życiu wilkołaków. Czy jednak żywił do nich uraz? Ani trochę, wiedział bowiem, że nie wynikało to z ich winy, a stanowiło pokłosie braku przynależności - tej nielubianej przez nikogo fragmentu natury, która w mniejszym lub większym stopniu odbierała im wolną wolę, jako i miała wkrótce odebrać Tsu, jeżeli wciąż pozostawałby bez watahy. Smutny to był los, którego Regis nie życzył żadnemu wilkołakowi.
- Łap. - to, co jednak mógł i co zrobił, to skupienie się na teraźniejszości. Zaraz więc sięgnął do plecaka, po czym rzucił ręcznik w kierunku Japończyka. Obecność negliżu ani trochę go nie przejmowała - zaś wstyd? Również nie zagościł na cygańskiej twarzy, przeciwnie. Znany ze swojej natury chętnie otaksował posturę ciała obcego: od dołu po sam czubek głowy z krótkimi pauzami na poczet zawieszenia oczka oraz skupienia ich na proporcjach, które były niczego sobie: dobrze wyważone i rozłożone - słowem skrótu: apetyczne.
- A czemu wypowiadasz się w liczbie mnogiej? - zdatne do zjedzenia było również ciało Regisa - przynajmniej tak twierdzili Klienci oraz Klientki klubu. Półkrwi Azjata nie należał do osób zbyt masywnych, ale nie był również chuchrem. Ramiona miał szerokie, dobrze umięśnione, podobnie pierś oraz brzuch okute smukłą talią, której kształt przypominał wysławianą figurę trójkąta. Pośladki oraz uda także nie cierpiały - lata treningów oraz taniec wypaliły widoczny ślad - wyrobiły i zahartowały włókna mięśni, których zarys pojawiał się przy każdym większym napięciu w czasie ruchu ciała. Tak, było na czym zawiesić oko, choć jak to mówią: nie każdemu takie widoki odpowiadały.
- To takie brzydkie określenie pokrewne "kundlowi", ale tak: jestem połączeniem krwi egzotycznej i cygańskiej od strony ojca. Ciebie nie nazwałbym mieszanką - nie wyglądasz na takiego. - rzekł, wyciągając z plecaka zapasowy ręcznik, którym zaczął ocierać ciało i twarz z kropel potu.
- Co Cię przywiało aż tutaj? - spytał zaciekawiony.

@Tsuneo Mochizuki

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tsuneo Mochizuki

Tsuneo Mochizuki
Liczba postów : 200
O jego historii nawet za wiele Kryśka nie wiedziała, więc i Tsu nie był w stanie ją znać. Omegi stanowiły zagrożenie jeśli zbyt długo zwlekały na dołączenie do watahy. Tsu wiedział, że nie może tak sobie wiecznie paradować w tej pozornej wolności, a i sam nie chciał zmienić się w bezmyślną bestię. Od takiej zginęło wielu jego przyjaciół, a i on został wtedy ugryziony. Ów blizna, zagojona, ledwie widoczna, ale jednak była na jego ramieniu i obojczyku, u podstawy szyi.
Zerknął jednak na to co wyciągnął i złapał ręcznik.
- Dziękuję. - odparł do niego cicho i otarł się głównie z krwi. To nie tak, że nie ma swoich ciuchów w pobliżu. Przyjechał autem nad skraj lasu jeszcze za dnia i tam też zostawił wszystko. Było jednak za daleko by pójść i sobie przynieść. Na pewno nie w kilka minut czy kwadrans.
- Wieloletnie doświadczenie. - odparł z ironią w głosie na jego pytanie, bo spotkał na swojej drodze wiele Alf i żadna ni wywarła na nim wielkiego wrażenia. To, że jednej Alfie powierzył zaufanie też skończyło się próbą nagięcia jego woli. Kłótnia jednak sprawiła, że na chwilę ich drogi się rozeszły, a gdy Tsuneo chciał wrócić, nie było już do czego. Tych, których ponownie uważał za bliskich, zginęli. Strawieni przez rzekomy pożar, wyciek gazu. Dobre sobie. Wilki mają zbyt czuły węch, by tego nie zauważyły. Wampirza bajeczka...
- A to dopiero dzikie połączenie. - przyznał szczerze, bo cygan i Azjatka? No był zaskoczony takim związkiem.
- A widzisz. Jestem dla nich najgorszym połączeniem. Mam w sobie krew Koreańską i Japońską. To wręcz jak klątwa i znamię, plama na honorze w Azji. - mruknął do niego rozbawionym tonem głosu, bo nadal relacje były napięte. Może nie tak już jak dawniej, ale nadal czuł wobec siebie niechęć.
- Hmmm... Nie wiem. Zjawiłem się całkowicie przypadkiem. Zrobiłem sobie przerwę od pracy i postanowiłem trochę pozwiedzać. Znalazłem jednak tutaj zmarłego "brata". To była dopiero niespodzianka.... Do tego wychodzi za mąż za pijawkę, którą zna zaledwie chwilę. - powiedział do Regisa ze zniesmaczeniem w głosie. Co jak co, ale związek z wampirem? Shin ledwo ogarniał siebie i swoją wilczą naturę, a wiązał się z kimś, kto mu nawet nie pomoże... Tsu ani myślał o związkach, bo wtedy byłby uziemiony. Jak miałby uciec i porzucić bliską osobę? Nie mógłby...

@Regis

_________________



It's truly a strange thing
Tears come with just the thought of you
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Skakanie z grupy do grupy miało swoje plusy - pozwalało na zachowanie swobody, jednocześnie chroniąc przed zdziczeniem. Sprawa komplikowała się w momencie zetknięcia z odmową - tej przecież nie mogło zabraknąć w czasie postojów, bo i nie każda wataha stała otworem dla sezonowców, którzy lada moment odchodzili. W momentach takich jak takie zawiązywanie znajomości, ba, czy nawet wdrążanie nowego do grona mijało się z celem - było bezsensowną stratą czasu zarówno przybyłego jak i Alfy. Wtem koło się zamykało: Omega odchodził a tamci zapominali o epizodycznym zderzeniu z samotnym Roninem, który poniekąd przez los i z własnego wyboru, zamykał się na świat dzikich wilków. Nie był on łatwy, ni tym bardziej zrozumiały, lecz z pewnością piękny, o ile trafiło się na odpowiednie osobniki.
- Bo niech zgadnę, Shin? - wieści rozchodziły się szybko, tym bardziej rzucone na wiatr przez "winnego". Kwestie przynależności oraz Azji nie zostały ignorowane - chwilowo nie było sensu ich poruszać: przynajmniej z takiego założenia wyszedł Regis, który po wytarciu twarzy, ponownie sięgnął do plecaka, aby wydobyć z niego spodnie. Zarzucenie ich na dupsko poprawiło nieco komfort, bo przecież nie wypadało prowadzić dialogu z osobą z zewnątrz wneglizu. Dodatkowa para miała wkrótce polecieć torem ręcznika - prosto w ręce Tau.
- Powiedz swojemu koledze, że nie należy dzielić się takimi wieściami z każdym. To trochę niebezpieczne. - przyuważenie przyszło samo - podobnie zresztą jak pomysł połączenia dwóch wilkołaków w jedną całość, a w zasadzie grupę, z której obaj mogli pochodzić - jeżeli rzecz jasna do tego odwoływało się określenie brata.
- A czemu rzekomo martwego? Znaczy, nie żebym na siłę wciskał nos - ja nie ksenofob, bynajmniej nie w kwestii pochodzenia, gorzej z wampirami, choć są takie, które toleruję. - zaśmiał się, zamykając plecak, a następnie zarzucając go sobie na ramię. Wędrówka bez koszulki tudzież boso nie była aż tak niewygodna jak wędrówka w całkowitym negliżu, a przecież żaden z nich nie był dzikusem.

@Tsuneo Mochizuki

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tsuneo Mochizuki

Tsuneo Mochizuki
Liczba postów : 200
Tak, nie wszyscy na to pozwalali, ale niektórym to nie przeszkadzało. Chodziło o załagodzenie dziczenia i można było podróżować dalej. Niektóre Alfy rozumiały tą potrzebę bycia samotnikiem, inne zaś nie. Wszyscy zależało od wychowania i potrzeb danej watahy. Inne były bardziej skoszarowane, inne mniej, bardziej socjalne. Będąc najemnikiem, Tsu był pod swoim dowódcą, którym był Alfa. Była to jednak czysto biznesowa relacja i nie dochodziło do żadnego użycia zdolności poskramiania chyba, że ktoś rzeczywiście coś dzikiego odwalał. Wszyscy jednak tam byli po zarobek. Czy to uczciwy czy mniej.
- Zgadłeś... - odparł z krzywym uśmiechem, bo nie wiedział jak długo Shin jest w Paryżu więc mógł nazbierać sobie przyjaciół. Nie wiedział czy zna się z Regisem lepiej. Tsuneo dopiero poznawał Wilki z okolicznych ugrupowań.
Złapał jednak spodnie, które mu rzucił i aż cicho westchnął, zakładając je. No i skończyły się apetyczne widoczki.
- A myślisz, że nie mówiłem? Jest zbyt zachwycony wizją ślubu z tym wampirem, że nie dostrzega niebezpieczeństwa... Szczególnie świecąc błyskotkami dookoła. Jestem temu przeciwny, ale to nie moje życie. Nie mogę mu go układać. Mogę go tylko ostrzec zanim wydarzy się tragedia. - powiedział do Regisa spokojnie choć z lekką irytacją w głosie. Nie miał nic przeciwko temu, że ten się bratał z mężczyzną. Sam to nie raz robił. Bardziej irytowało go to, że ten zakochał się i oddał swoje serce tej pijawce. Bo co? Zaoferował mu pomoc to został jego pieskiem kanapowym? Poniekąd to bardzo godziło w szeroko pojęte wilkołactwo.
- Kiedyś razem należeliśmy do tej samej watahy w Japonii. Pokłóciłem się nieco z Alfą i nasze drogi się rozstały na krótki okres czasu. Ot konflikt interesów i poglądów. Gdy wróciłem, to nie było do czego. Rzekomo cała wataha zginęła w pożarze wywołanym wybuchem gazu... - powiedział do Regisa poważnie, choć nadal w to Tsu nie wierzył i nie zamierzał uwierzyć. Nie miał jednak siły na kolejną Vandettę. Nie będąc samemu. Tym samym też zdradził nieco swoją niechęć do wampirów. Szczególnie tych posiadającym pewną niewygodną umiejętność... Ale tym się jeszcze nie dzielił.

@Regis

_________________



It's truly a strange thing
Tears come with just the thought of you
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Zacnymi widokami dwukolorowe oczy bez wątpienia mogłyby się karmić godzinami. Niestety okoliczności nie zachęcały do kontynuowania degustacji - było troszkę chłodno, a i kultura, nawet minimalna, nie popierała długotrwalego wlepiania gał w nagie ciało od tak zwanego pasa w dół. Nie żeby ze sztuką opanowania cygan miał problem, może czasami, gdy faktycznie bylo na czym zawiesić oczko lub kiedy sprzyjała ku temu okazja. W innych przypadkach Regis starał się trzymać fason, trochę jak teraz - nie tylko grzecznie i w większości skupiał spojrzenie na twarzy, przede wszystkim podzielił się dobytkiem - ręcznikiem i spodniami, świeżo wypranymi, pachnącymi wonią lasu z charakterystyczną domieszką płynu do płukania tkanin, dzięki czemu prócz łechtanie nosa, ten sam materiał pieścil swoją miękkością również skórę.
- Mmm... Nie tylko świecąc, bo AŻ świecąc i to przed nosem cygana! - uszom przydzielono osobną kategorię - głosową o barwie niezbyt niskiej i nie za wysokiej, zawieszonej idealnie po środku z całkiem przyjemnym akcentem wiążącym wszystko co najlepsze w najbardziej opanowanych hęzykach, w tym i francuskim, mowie znanej praktycznie od dziecka,tak jak i grze teatralnego oburzenia na wspomnienie tamtego jakże karygodnego gestu Shina.
- Przykro mi z powodu straty, to nigdy nie jest przyjemne. I niech zgadnę po raz drugi: to tamten konflikt zrodził w Tobie aż taką niechęć? A to ponoć ja wrzucam wszystkich do jednego worka. Nie szukałeś winnych? - - dziwnie było patrzeć i rozmawiać z kimś, kto żywił równie ambiwalentne uczucia wobec wampirów i kto sortował je w jednym worze szybciej niż umysł Regisa po wyniuchaniu podobnego delikwenta.
- Czy dopiero szukasz i właśnie dlatego zagnieździłeś się w Paryżu? - co nie zmieniało faktu, że tą krótką rozmową zwieńczoną ruchem głowy w geście, idziesz, poznał odrobinę mindset Azjaty.

@Tsuneo Mochizuki

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tsuneo Mochizuki

Tsuneo Mochizuki
Liczba postów : 200
Tsu nie narzekał. Znał zasady kultury, ale czy się nimi tutaj przejmował? Jego wzrok był dość miękki, figlarny i kokieteryjny. Przynajmniej na razie. Czy kusił Alfę? A nie wiadomo. Tsuneo uwielbiał testować granice i zdecydowanie je naginać. Szczególnie do swojej woli. Póki co jednak starał się zachować pozory więc tylko raz po raz zerkał to tu to tam po odsłoniętym ciałku Regisa. Co jak co, ale widoczki był interesujące.
- Dokładnie... Jak mówiłem. Nie mój problem jak go straci czy wpląta się w kłopoty. Ma swojego "ojca" oraz "pijawkę". Niech oni się o niego troszczą. - powiedział do Regisa spokojnie acz stanowczym tonem. Nauka Shina była daleko w lesie, a Alfa wybył gdzieś hen daleko w pizdu i nikt nie wie co się dzieje. Żyć żyje, to Tsu widział na własne oczy, ale to co robił... Nie pochwalał. To co mogło zaskoczyć Regisa, to pomimo bycia rodowitym Japończykiem, znał Francuski bardzo biegle, wręcz jakby się tutaj wychowywał dłuższy okres czasu. Umiejętnie potrafił operować tym obcym językiem.
- Nie. Nie zgadłeś. Tamten konflikt tylko pogłębił moją nienawiść, która zrodziła się o wiele wcześniej. Moi rodzice zginęli dlatego, że byłem wilkołakiem. Nie mieli z naszym światem nic wspólnego, byli po prostymi ludźmi. Wiedli spokojne życie. Ja zostałem przemienionym przez zdziczałego wilkołaka... Wampiry zaatakowały naszą watahę niedługo po tym. Stało się to przed tym całym pięknym Sojuszem, który potem ogłoszono. - rzucił z niesmakiem, bo co ten sojusz dał, że nadal się to wszystko odbywało? To było zbyt daleko od Paryża, by jakkolwiek tak prędko podjęto egzekwowanie prawa. Do tego Azja słynęła z problemu do zmiany i adaptacji.
- Wracając... Pijawki nie mogąc zbytnio się do nas zbliżyć, dowiedzieli się, że mam ludzkich rodziców i postanowili mi wyświadczyć przysługę i uwolnić mnie od ciężaru ich śmiertelności znacznie wcześniej.
- odparł dość chłodno do Regisa, ale nie był ten ton skierowany do niego. Czemu mu o tym mówił? Bo nie widział powodu, by ten fakt ukrywać i zgrywać jakiegoś edgy boia. Nie wstydził się swojej przeszłości i uprzedzeń. Miały swój powód.
- Ogólnie po Sojuszu wiele się nie zmieniło w Japonii. Nadal wampiry były oschłe i agresywne w stosunku do wilkołaków i z wzajemnością. Podejrzewam, że moja wataha właśnie wpadła w jakiś konflikt z wampirami, a zatuszowali to pożarem. Rasizm i ksenofobia. To była moja codzienność.

@Regis

_________________



It's truly a strange thing
Tears come with just the thought of you
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach