01.04.2023 | Cziperki i zniżka pracownicza

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Liczba postów : 427
First topic message reminder :

Deski skrzypiały jednolicie pod każdym krokiem, kiedy tak szli przez korytarz. Mijali go już któryś raz, jako jeden z centralnych punktów, ale za każdym był tak samo ciasny i przytłaczający. Ściany zdawały się uginać pod licznymi portretami, a każde jedne drzwi jakby miały zamiar się otworzyć. Długa prosta nie pomagała, uświadamiając, że cokolwiek by było na końcu, z którego przyszli, nadal ma ich w zasięgu wzroku.
Przyspieszył nieco, zaraz wychodząc do głównego holu. Tak jak i cała posiadłość Chalvestron, pełen był renesansowych ozdób, obrazów, znalazła się nawet jakaś rzeźba z motywem ulatujących aniołów.

— Co to było? — Enzo aż podskoczył w fotelu, obracając gwałtownie postać doktora Welsha. — Jakby z salonu, słyszałeś?
Obejrzał się za Theo i znowu na szerokie drzwi do salonu, które nadal były uchylone tak, jak je zostawili. Rzucił okiem na czujnik termiczny i pomachał nim przed sobą, ale niewiele tak znalazł.
— O czym to ja... a, no więc, jak już mówiłem, koleś wyglądał normalnie, stał przy barze, komentował z drugim i ewidentnie robił zakłady na własną kieszeń. Barman nalewa mi piwo, a ja kątem oka widzę jak typ wyciąga butelkę spod kurtki i rozwala ją o blat... — Przejrzał na szybko ekwipunek i ruszył do salonu. — Autentycznie coś mu odjebało i zrobił tulipana, i zaczął się sadzić do kogoś przy stole... — Rozejrzał się powoli po pomieszczeniu. — Weź sprawdź tę szafę. No i ten, myślę sobie: czas się zmywać, nie? Wstałem, a tu ten drugi zaczyna się sadzić do mnie, coś takiego, że łajzo, myślisz, że uciekniesz i doniesiesz, i tak dalej, oczywiście po łacinie, jak to dokładnie leciało, to nie pamiętam, ale no ja pierdolę... Ten akurat nic nie miał w rękach, to go tam jakoś na dystans potrzymałem, ale co się okazało. Tamten koleś zobaczył na sali gościa od kredytów. I co zrozumiałem, to że nie chciał mu dać kredytu na mieszkanie, przez co ten wylądował na ulicy i już wcześniej ostrzegał, że go zabije. — Przeglądał powoli rzeczy na starym regale, w połowie zawalonym książkami, a w połowie serwisem i bibelotami. W pewnym momencie zatrzymał się przy kwiecistej pozytywce. — To cały czas tu było?

@Theo Lacroix

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Liczba postów : 427
Początkowo nie przywiązał do tego uwagi, ale za chwilę i dk jego głowy wpadła podobna myśl. Może nie w kwestii brudnego obicia wnętrza, a samego właśnie spotkania z Ashley. Ta myśl sprawiła, że w odpowiedzi na jego śmiech Enzo tylko uśmiechnął się niemrawo. Raczej nie chciałby jej ponownie spotykać, drugi raz dziewczyna nie nabierze się na taką banalną bajkę.
Zerknął na niego i przewrócił oczami.
— Tak jakbyś sam nie był — wymruczał, bo może i owszem, dzielili ze sobą większość życia, ale to nie znaczyło wcale, że mają dzielić wszystko. Wręcz przeciwnie, czasem miał wrażenie, że ich wzajemna obecność na każdym kroku jest przytłaczająca. A może to był tylko kompleks młodszego brata.
Zaczął wymieniać osoby, już wygodnie siedząc przy barze, i jego uwadze nie mogła umknąć głupia mina Theo.
— No co? — Delikatnie zmarszczył brwi, przyglądając mu się uważnie, ale szybko to porzucił na rzecz dalszych osób. I no właśnie. — Opanuj się, to moja... — Ugryzł się w język, by nie powiedzieć "matka". — No wiesz — dokończył i zapił to drinkiem. Nawet nie chciał sobie wyobrażać podrywania Marr w wykonaniu tego kudłacza, o ile w pierwszej sekundzie nie sprowadziłaby go na ziemię... pewnie tak by było.
Rzucił trochę melancholijną uwagą i pewnie byłby tego pożałował, ale jednak rozmawiał z Theo, a to dużo ułatwiało. Zerknął na niego i przez moment faktycznie miał zamiar zamienić to w jakiś mało wybredny żart, ale nic nie przyszło mu do głowy, więc tylko wstał i popacał go ręką po ramieniu.
— Że nic cię nie ogranicza — rzucił i skierował się z powrotem w stronę kącika z grami, gdzieś przy końcu baru odkładając szklankę na blat.
Może zabrzmiało to trochę pesymistycznie, ale Enzo nie był smutny, nie w jego stylu byłoby patrzenie na cudzy zieleńszy trawnik. Po prostu taka była niefajna prawda i czuł potrzebę powiedzenia tego na głos. I chyba nawet dieta nie bardzo przekonywała go do zmiany poglądów, w porównaniu do Theo po prostu w wielu przypadkach był głęboko w ciemnej.

@Theo Lacroix

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 835
-W tej chwili nie mam pojęcia czy jestem czy nie.-działo się co się działo. Dążyłem do tego, żeby wiedzieć o nim wszystko, może dlatego, że wiedziałem co ja ukrywam, a chciałem mu pomagać w każdej chwili. Jak mam pomóc, jak on nie mówi, że coś jest nie tak? Prawda jest jednak taka, że skoro ja już mam tajemnice, to i on ma. Kiedy mi o nich powie, to mi o nich powie, o ile w ogóle powie.
Zaoferowałem się w kwestii poznawania jego mamuśki i parsknąłem śmiechem na jego słowa. To by dopiero była Paryska Moda na Sukces. Odczułem jednak pewne chęci na przetestowanie się z tą Marr. Jeśli kiedyś ją spotkam, to kto wie co z tego wyniknie. Nie obiecuję, ale i nie odmawiam.
Oczekiwany sarkazm i żart nie pojawił się jednak, a na światło dzienne wypełzła uwaga, która mnie zaskoczyła przez to, jak bardzo zmieniła atmosferę.
Uśmiechnąłem się blado i poszedłem za nim, swoją szklankę zabierając ze sobą, bo nie skończyłem pić.
-Ta wiesz... To nie tak. Budzenie się w czyjejś krwi po środku cmentarza z gołą dupą też do przyjemnych nie należy... chociaż ubytki pamięci pomagają.-powiedziałem, oczywiście uważając na to czy na pewno nikt nas nie słyszy. Nie kłóciłem się, po prostu...-I ciebie i mnie coś ogranicza. Kwestią preferencji jest to czy to co ci przypadło ci odpowiada i na ile to zaakceptujesz i wykorzystasz.-ile bym dał, żeby nie musieć jeść aż tyle tego paskudnego mięsa, aby nie myśleć za każdym razem, że ktoś umarł, żebym mógł się najeść, że to na patelni to czyjś ojciec, matka, syn czy córka.-Brzmię, jak jakiś stary dziad.-zaśmiałem się na swoje własne słowa, jednak prawda taka, że odnoszę wrażenie, iż w ciągu ostatniego miesiąca zmęczyłem się mentalnie, do tego czuję, że jeszcze nie pora na odpoczynek, jeszcze wiele się zdarzy.

@Enzo Lacroix

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Liczba postów : 427
Jego śmiech był chyba dokładnie tym, czego się spodziewał w tamtej chwili. Zresztą sam by pewnie sobie podokuczał na jego miejscu, więc nie strofował Theo, a tylko zmierzył go spojrzeniem teatralnie pretensjonalnym. I bardzo dobrze, że nie wiedział, co ten sobie planuje w głowie, bo wtedy pewnie zwątpiłby w swój światopogląd i żył w dziwacznej niepewności. To było dziwne samo w sobie, bo przecież Marr nie była jego rodziną... nie w klasycznym znaczeniu. Czy powinien je zmieniać, tego do końca nie wiedział i chyba nie chciał się nad tym zastanawiać. Na pewno nie zawczasu.
Wstał i rzucił swój niespodziewany nie-żart. Chyba nawet on nie oczekiwałby po sobie takiej nagłej powagi, chyba to wina wspomnienia Ashley, a może snuło się to za nim o wiele dłużej. W każdym razie, Theo poszedł za nim i to było na swój sposób pocieszające.
Rozejrzał się po pustym salonie i skrzywił do braciszka.
— Ubytki pamięci brzmią słabo — skomentował, bo jego chyba by trafiło, gdyby w takich okolicznościach nie mógł sobie wszystkiego przypomnieć. — Chyba nie mam innego wyjścia jak to zaakceptować? — Zerknął na niego, a zaraz uśmiechnął się szelmowsko. — Bo jesteś starym dziadem — prychnął z rozbawieniem, bo w końcu ile razy on sam tak go nazywał w odpowiedzi na "małego braciszka". — Aż dziw bierze, że nadal potrafisz się z dziewczynami dogadać... — Usiadł wygodnie na kanapie i zdjął jednego buta drugim, drugiego stopą.
Pewnie miał rację i bycie wilkiem wcale nie było bardziej kolorowe. Może wtedy znalazłby sobie inne rzeczy do narzekania, jak chociażby ludzkie mięso, z którym jego żołądek raczej nie był kompatybilny, a może co innego, ale... w jednym Theo na pewno miał rację. To już nie miało znaczenia. Niczego już nie zmieni.
Mógł mu za to zepsuć wspólną przyszłość z waifu i naprawdę rozważał sprawdzenie, czy ta przyłoży im patelnią.

@Theo Lacroix

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Liczba postów : 835
Pokiwałem mu głową. Niemożność przypomnienia sobie o tym co się zrobiło było błogosławieństwem, bo niby łatwiej zapomnieć, ale budzenie się w otoczeniu trupów bez pamiętania skąd się tam wzięły też nie było miłe. Z drugiej strony słońce, lubiłem je, miło się na nim grzało, od razu polepszało humor. Niby pierdoła, ale już nigdy nie może wyjść na słońce na dłużej niż krótka chwila, to męczące. Całe godziny zamknięty w pomieszczeniu. Cholery można dostać.
-Chyba tak.-co jak co, póki nie wynajdą leku czy jakiegoś porządnego zastępstwa dla ludzkiego mięsa i krwi, to jeszcze chwilę się pomęczymy.
Prychnąłem z niedowierzaniem. Ja starym dziadem?
-Jak byłem w twoim wieku, to bym w życiu tak do starszego nie powiedział. Zero szacunku.-pokręciłem zrezygnowany głową. Dramat! Ah ta młodzież! Niereformowalna!
-Nadal? Ja dopiero się rozkręcam.-rzuciłem z dumą. Do tej pory była posucha i niezręczność, teraz zaczyna się we mnie budzić demon miłości! Dopiero odkrywam co przede mną.
Siadłem obok niego, też zrzucając buty ze stóp, bo po co komu ładne zapachy w pokoju, niech się gry wietrzą! Już więcej nie myślałem o naszych problemach i tym co będzie. Przyszedłem się tu zrelaksować i spędzić czas z Enzo na przyjemnościach, a nie na dywagacjach czym jest życie i czy nie jesteśmy przypadkiem potworami. Na to będziemy mieć jeszcze czas i wiele okazji, mam nadzieję. Kiedyś na pewno się z nim wszystkim podzielę. Samemu jednak ciężko się ciągnie ten wózek o kwadratowych kołach. Z resztą wampiry, wilkołaki, co mi po nich, jak mi brat rujnuje randkę z waifu?! Moja ukochana, moja słodka!!! Odegram się na nim kiedyś, obiecuję!

KONIEC

@Enzo Lacroix

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach