17 III what the dead try to speak back to us from across the river

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

Dlaczego poezja była trudna dla większości ludzi? Ponieważ rozmawianie ze zmarłymi nie jest czymś, co chcą robić. Rozetnij poczwarkę, a znajdziesz gnijącą gąsienicę. To, czego nigdy nie znajdziesz, to mityczne stworzenie, pół gąsienica, pół motyl, pasujący emblemat dla ludzkiej duszy. Proces transformacji składa się prawie wyłącznie z rozkładu.
Sahak Darbinyan spojrzał na godzinę na zegarku na nadgarstku. Nadal się do niego nie przyzwyczaił, elektronicznego cyferblatu, który musiał dotknąć palcem, aby pojawiła się godzina. Wyglądał stylowo, stal chirurgiczna ze złotymi elementami, a jednak nadal nie był to jego stalowy zegarek, na łańcuszku, nakręcany sprężynką, do którego przywykł przez ponad stulecie. Przesunął nasadą małego palca po elektronicznym wyświetlaczu, spojrzał na godzinę i zamknął tomik z poezją Marceline Desbordes-Valmore Les roses de Saâdi. Odłożył go równo na jasnym stoliku kawowym i podniósł się z miejsca, przechodząc z jasnego salonu domu Scaletti przez podwójne, szklane drzwi, opuszczając beże i pastele, do magnoli i przyjemnego waniliowego zapachu w korytarzu, który witał gości, na rzecz swojego gabinetu, który stanowił ogromny kontrast do lekkiego, niemal eterycznie ulotnego stylu całej posiadłości.
W gabinecie wampira nie było okien, a cała boazeria została pomalowana na ciemny grafit. Cała prawa strona pomieszczenia została zajęta przez biblioteczkę, zarówno z tomami książek, jak i nieco mniej klimatycznymi segregatorami. Biblioteczka składała się z prostokątnych komór, zbudowana z desek pomalowanych lakierem na ten sam odcień, co ściany. Biurko na środku pomieszczenia oraz trzy pasujące niskie fotele wykonano w stylu Bliskiego Wschodu, jedno dla Sahaka, dwa po przeciwnej stronie. Na biurku panował pedantyczny porządek, nie było właściwie żadnych dokumentów, jedynie zamknięty laptop, pudełeczko z wiecznym piórem oraz dwie papeterie.
Naprzeciwko wejścia, tuż za Sahakiem, jako punkt fokalny, oświetlony dokładnie, wisiał obraz Roberta Ferri, oryginał, Il Rito z 2016 roku.
Wampir usiadł na swoim miejscu i czekał, aż familiant, starszy mężczyzna w klasycznej liberii, oczekujący w foyer, odbierze okrycie i przyprowadzi zapowiedzianego gościa.

_________________
So, take me back to Constantinople

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wampirzyca nie szukała u kogokolwiek jego najlepszej strony. Każda z nich w końcu miała swoje plusy i minusy, a wszystko tak na prawdę zależało od sytuacji, w jakiej zostanie owa strona ukazana. Niekiedy należało być dobrym ojcem, dobrą matką, co pocieszy i przytuli. W innych wypadkach była potrzebna twarda i niewzruszona postawa, chłodny wzrok. Czasem "elegancja Francja", czasem coś bardziej barbarzyńskiego. Czy ona sama wybrałaby u siebie swoją najlepszą stronę? Raczej nie.
Do wierzących nie należała, choć nie była również zrażona do modlitw. Nie cierpiała w jakikolwiek sposób ze względu na wspomniane Znamię Kaina, choć... Wolała nie spotkać na swej drodze pewnej konkretnej części zgromadzenia kościelnego.
Delikatny śmiech wampirzycy rozniósł się po pomieszczeniu niczym dodatkowa nuta muzyki, granej przez wiolonczelistkę. Nieco przytłumiona po przez przysłonięcie ust dłońmi, a wynikło to ze względu na uznanie, iż brak było oczekiwań. Nieco rozbawiona pokręciła przecząco głową, by po chwili pochwycić za sztućce i rozpocząć spokojny proces degustacji podanej im potrawy.
- Oh Sahaku... Jeśli uważasz, że wymóg współpracy między rodami i Radą jest brakiem oczekiwań... - skosztowała pierwszy kęs potrawy, a po przełknięciu uniosła znów swój wzrok na głowę rodu. Delikatny uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Cieszę się, że firma się rozwija, a plany idą do przodu. Rozwój jest niezwykle ważne. Co zaś tyczy się małych rodów... tak, już się tak zdarzało. Tak na prawdę dla małych rodów jest to bardzo dobre rozwiązanie. Część jednak z nich zawsze chce pozostać przy swojej własnej autonomii, co właściwie nie jest dziwne. Podobnie jest z bezkastowcami. Niektórym czasem trzeba okazać więcej cierpliwości, trochę rozmowy. Często jest to wynik porzucenia, czy też zwyczajnego niezrozumienia. Ogólnie... Pozwolę sobie określić to w ten sposób. Szufladkowanie nie jest może dobre, ale pomaga w określeniu grup odbiorców. Wiadome jest, iż są w nich indywidua, które mają swój charakter i cel, aczkolwiek określę to w ten sposób. Rody, dzieci dojrzałe, które starają trzymać się razem, razem współpracować, iść do przodu i radzić sobie wspólnie s problemami. Małe rody - dzieci, które chcą być częścią czegoś większego, ale zarazem tupają nóżką jak niepewne nastolatki, które... Niby wiedzą czego chcą, ale bez wsparcia sobie nie poradzą, choć nie chcą się do tego przyznać. Nieśmiało wyglądają zza rogu. No i bezkastowcy, którzy są niczym zbuntowane dzieci, które cały świat widzą jako ten zły uznając, iż żadne prawa ich nie dotyczą. Czasem da się je sprowadzić na odpowiednią drogę, czasem nie. Oczywiście wiem, iż to taki jedynie ogólny zarys, ale myślę, że najbardziej odpowiedni. Cieszę się, iż chcecie pomóc mniejszym rodom i przyjąć pod swe skrzydła, a jeszcze bardziej bym się cieszyła, gdyby zagubione owieczki trafiły pod bezpieczny dach, co wiadomo... Przyniosłoby korzyści z obu stron. Czym większa sieć wsparcia, tym łatwiej dotrzeć do tych istotek. - W międzyczasie oczywiście robiła przerwy i konsumowała sobie pierwsze danie, co jakiś czas popijając winem. - Wybacz, jeśli niekiedy za bardzo się rozwodzę, ale przyzwyczajenia robią swoje i choć przyszłam tutaj ku lekkiej rozmowie, to biznesowy tryb ciężko od siebie odsunąć po wiekach spędzania w tym kręgu swego czasu - posłała mu przepraszający uśmiech.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Tego nie powiedział, ale nie zamierzał wracać do początku rozmowy, gdy były dużo bardziej interesujące części, jakie notował. Język, nawet jeśli mówiło się w dokładnie tym samym, stanowił niejednokrotnie przeszkodę ze względu na to, jakie znaczenie nadawało się konkretnym wyrazom, jakie nadawali rodzice, współpracownicy, przyjaciele. Dla jednego określenie kochanie czy słońce jest powszechnym wyrazem sympatii, dla kogoś innego jedynie bardzo intymnym szeptem do ukochanej. Dla jednej osoby zdrobnienia sprawiają, że jest się bardziej sympatycznym, dla innych brzmią infantylnie. Jedni cieszą się w rozmowach, gdzie padają trudne zwroty, bo odczuwają wzrost i rozwój, a inni stają się poniżeni. A to wszystko tylko wtedy gdy rozmówcy posługują się w rodzimie tym samym językiem. W momencie, gdy nie jest to język znany na poziomie natywnym, pojawiają się kolejne przeszkody, na przykład translacji i kontekstów, a w przypadku Sahaka i Elizabeth dochodził jeszcze element czasu, w jakim uczyli się danych języków, który na pewno był odmienny.
Język był żywy, ewoluował razem ze społeczeństwem, dopasowując się do jego potrzeb. Ewoluowało również prawo.
Dzwoneczek zwiastujący kolejne danie spowodował naturalną przerwę w rozmowie. Talerze zostały uprzątnięte, a na ich miejscu pojawiło się nowe danie, również zapowiedziane przez Alberta: marynowany kornwalijski turbot, cukinia i rzemień morski z zielonym anyżem i morelą, podany w typowy dla wysokiej kuchni sposób. Danie zostało sparowane z Domaine Yves Gangloff Condrieu 2020, białym winem o bardzo kremowym, letnim wrażeniu na języku.
Darbinyan kontynuował rozmowę po wyjściu kelnerów.
Rozumiem to całkowicie. Tak samo ja zwykle nie pozbywam się mentorskiego tonu z ambony. Nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy, bez nawyków, które są miłe naszym ukochanym — napił się łyka wina. — Czy Rada myślała już nad reformacją kodeksu?

_________________
So, take me back to Constantinople

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Thomas podczas ich rozmowy siedział cały czas cicho tylko słuchając i kosztując potrawy, jakie były im podawane. Powoli popijał wino obserwując to Lisicę, to Sahaka, gdy rozmawiali na tematy właściwie ogólno biznesowe. Faktem było, iż kobieta czasami potrafiła dużo opowiedzieć o czymś, ale dla niego akurat to było na plus. Dzięki temu lepiej pojmował niektóre kwestie, bo jak na jego gust świetnie tłumaczyła. Nie wnikał jednak w to co kto inny o tym myśli.
Sama blondynka zaś czasami się zwyczajnie zapominała, dlatego nie bez powodu przeprosiła za swój słowotok. Czy jednak faktycznie bliskim jej osobom odpowiadał jej biznesowy wiecznie tryb? Wątpiła, w końcu ostatnimi czasy każdy jej mówił, że powinna mniej pracować, a przecież tak wyglądało całe jej życie. Zmiana na inny, lżejszy tryb nie był dla niej czymś prostym. Czy faktycznie były więc im miłe jej nawyki? Każdy z nich ostatnio twierdził, że dla własnego dobra powinna odpuścić, odpocząć, więc... Chyba nie do końca jej nawyki były im "miłe".
Na chwilę się zatrzymała patrząc w swój talerz, tuż po usłyszeniu owych słów, zatapiając się w swych krótkim przemyśleniach. Na ułamek sekundy jej uśmiech znikł z jej twarzy. Zaraz jednak powróciła do poprzedniego stanu kosztując kolejny kawałek potrawy. Upiła łyk alkoholu z kieliszka i zwróciła swój wzrok na Sahaka.
- Tak, na pewno nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy bez swoich nawyków - odparła spokojnie. - Powiedz mi... Skąd to pytanie? - zapytała zainteresowana nim postanowiła mu jakkolwiek na nie odpowiedzieć. Ostatecznie tą decyzję podejmie dopiero po jego odpowiedzi lub też jej braku. W oczekiwaniu na to postanowiła dokończyć swoją potrawę, odłożyć odpowiednio sztućce i ostrożnie otrzeć serwetą swe usta czując odrobinę sosu ukrywającą się gdzieś w kącikach. Powróciła zaraz wzrokiem do wampira spokojnie go obserwując.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Przez wzgląd na precedensy, jakie dzieją się w naszym świecie, powiedzmy... przymykanie oczu na niektóre kwestie, bądź bardziej kontrowersyjne zapisy. Już przedstawiam, co mam na myśli — odpowiedział, spłukując smak ryby winem. Odłożył kieliszek, ułożył widelce w sposób sugerujący, że zakończył to danie, pomimo że część się na nim jeszcze znajdowała. Po okresie postu, który zakończył się ledwie miesiąc wcześniej, gdy wypijał tylko absolutnie najmniejszą ilości krwi, chroniącą przed szaleństwem głodu i pozbawiał się całkowicie przyjemności alkoholu, ludzkich potraw, mięsa, tytoniu i innych używek, jego żołądek ścisnął się, jakby nałożono na niego klamrę, więc nawet niespecjalnie duża porcja została prawie nienaruszona, aby zmieścił jeszcze dwa, które miały nadejść później, danie główne i deser.
Punkt pierwszy i drugi kodeksu: Stwórcy swego słuchać będziesz jako Pana swego i Władcę swych dni oraz Nigdy nie odwrócisz się od swego Stwórcy i Klanu jego. Stawia on niektóre wampiry w bardzo niedogodnym stanowisku. Czy jeśli zdecyduję, oczywiście jest to czysto teoretyczna dywagacja, wystąpię z pomysłem, aby stworzyć hodowlę ludzi w posiadłości Halide. Ona decyduje, że może to zaszkodzić Maskaradzie, jednakże de facto, nie ma na to żadnych dowodów, jedynie spekulacje. Jeśli nie przychyli się do mojego rozkazu, dlaczego miałaby zostać ukarana? Jednakże zgodnie z tym prawem, mogę to zrobić. Oznaczyć jej nieposłuszeństwo. Oczywiście, mamy tutaj absurdalny pomysł, dlaczego miałaby musieć zgodzić się udostępnić swoją posiadłość. A jednak dura lex sed lex. Jeśli jednak następują odstępstwa, pojawia się precedens. Prawo precedensowe jest o tyle skomplikowane, że pozwala na nadużycia, tak samo jak na łagodniejszy proces. Ciągnie za sobą kolejne nieścisłości i potencjalną niesprawiedliwość. Czy twój potomek powinien być karany na tych samych zasadach co Halide, skoro jej przewinieniem była jedynie niezgoda na tle użytku własności, a jego... cóż.
W jego głosie nie było oskarżenia. Zwyczajnie Sahak hołdował idei, że prawo powinno być tak ścisłe i dokładne, jak się da, bez pola do ustępstw, prowadzących do nepotyzmu, bezwiednej stronniczości i zwykłego ignorowania problemów czy też zapychania systemu sądownictwa błahymi sprawami, aby zaburzyć płynność i sabotować działania Rady.

_________________
So, take me back to Constantinople

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wampirzyca słuchała uważnie całej jego wypowiedzi. Patrzyła na niego uśmiechając się delikatnie gdy przedstawiał jej swoją myśl na dany temat. Nie zwracała uwagi na to ile zjadł, bo w końcu to nie była jej sprawa, czy danie miało się zmarnować czy też nie. to były jego fundusze, jego sumienie dotyczące marnotrawstwa, nie jej. Ona i Thomas mieli swoje dania skończone. Młody wampir słuchał zaciekawiony tym, co działo się przy stole, a gdy Sahak zakończył swoją wypowiedź Thomas zwrócił swą uwagę na radną czekając na jej odpowiedź w tej kwestii.
- Nie ma prawa idealnego Sahaku. Każdy ma swoją moralność, więc jeśli tyczy się przykładu jaki podałeś... Jeśli Halide przyszłaby do nas, jako Rady, w kwestii rozwiązania sytuacji, zostałoby przeprowadzone dochodzenie. Jeśli przykładowo, ukarałbyś Halide za przeciwstawienie się Tobie, a do nas dotarłoby, że bała się o odsłonięcie Maskarady, zostałoby przeprowadzone dochodzenie. Nie bez powodu, w Traktacie jest zapisane "Jeżeli członek Rodu, Klanu lub Watahy poczuje się niesprawiedliwie ukarany przez swego Przywódcę, może zażądać procesu bezpośrednio przed Radą." Co do ogólnego prawa, to nawet prawo karne w każdym kraju, nie jest w stanie objąć wszystkich opcji potencjalnych wykroczeń czy też zbrodni. Sądy rozpatrują je indywidualnie, na podstawie dowodów i zeznań. Tu jest podobnie. My o tyle mamy możliwość odczytania wspomnień. Jeśli sprawa byłaby bardziej błaha, to nie przyjęlibyśmy jej pod swój osąd jako rady, a pozostawili Wam, do rozwiązania wewnętrznego - odparła spokojnie. Myślę jednak, iż jeśli chcesz coś zaproponować dla nas, jako Rady, lub też rozwiązać inne nieścisłości z tym związane, to zapraszam do kontaktu oficjalnego z Radną Seleną. To moja propozycja przy tym nieoficjalnym spotkaniu Sahaku - posłała mu ciepły uśmiech.
Z jej lica nie schodził ów uśmiech, a głos miała w pełni spokojny. Nie skrywała żadnych pretensji, złości, czy urazy. Rozmowa była interesująca, aczkolwiek schodziła na bardziej oficjalny ton, gdzie przecież sama Elisabeth zapowiadała się nieoficjalnie. Zwyczajnie chciała po ludzku wytłumaczyć finansową stronę działania Rady i zwyczajnie lepiej się zapoznać z, jakby nie patrzeć, nową Głową Rodu.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Czasami, nieoczekiwanie, smutek zalewał go falami, aż łapczywie potrzebował powietrza; a kiedy fale cofały się, zauważał, że patrzy na słonawy wrak, który był oświetlony światłem tak jasnym, tak chorym na serce i pustym, że ledwie mógł sobie przypomnieć, że świat kiedykolwiek był czymś innym niż rozkładającym się korpusem boga, gnijącymi członkami, na których żerowało robactwo, oślizgłe, wijące się, jasne larwy, pragnące wszystkiego, co mogą pochłonąć małymi otworami gębowymi. Oni byli takimi larwami, chciwymi, niezważającymi na swojego boga. Na swoją nieśmiertelną duszę. Więcej władzy, więcej adoracji, więcej uwagi, grzesznicy przy stole, nad każdym lista kar, jakie nadejdą dla niego w Gehennie, gdy Hemah, Af i Mashit, boskie aspekty gniewu i agresji, przyniosą im ostateczne potępienie.
Zatem poruszę z Radną tę sprawę reformy, jako że uważam, że takowe powinny nadejść, zwłaszcza w kontekście wychodzenia za dnia przy obecnych możliwościach technologicznych. Nie jest to jednakowoż niezwykle ważna sprawa. — Dla innych. Dla niego była. Może to jednak uprzedzenia w stosunku do prawa, którego wyroki można podważać innymi decyzjami o podobnej kwestii, ale innym kalibrze, a przez to innej karze. Nie takie rzeczy widziała Ameryka.
Jak uważasz ty, Thomasie? Czy coś powinno zmienić się w socjecie dzieci nocy?
Następnym daniem, jakie podano, był schab z jelenia, kremowe ziemniaki, z pieczarkami oraz sosem rozmarynowym, połączonym z Old Sparky' Beckstoffer To Kalon Vineyard Cabernet Sauvignon. Wino to mieszanka niesamowitej mocy, elegancji, powściągliwości i mnóstwa skoncentrowanych, doskonale dojrzałych owoców o jedwabistej konsystencji. Wino pokrywało usta, zęby, dziąsła wampirów oraz ich podniebienie smakiem, a jednak bogactwo nigdy nie przejmowało jego elegancji.

@Elisabeth Riche

_________________
So, take me back to Constantinople

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Jedynie skinęła swą głową, gdy zgodził się na porozmawianie z radną Yue na temat owych potencjalnych zmian w kodeksie. Sama uważała jednak, że chociażby wychodzenie za dnia, nawet przy aktualnych możliwościach, było niezwykle ryzykownym krokiem. Nie było wiadome na ile działają różne kremy ochronne, aby nie było potrzeby ukrywania się. tak samo ze wszelkiej maści ochronnymi szkłami, co by oczy były chronione. W samych domostwach aktualne szyby z filtrami nie były na tyle "dobre", co by można było patrzeć przez nie bezpiecznie na wschód słońca. Oczywiście wszystko tyczyło się samych wampirów w tej kwestii. Jeśli jednak chciał faktycznie więcej podpytać w tej kwestii, to najlepiej było, aby porozmawiał z Seleną. Sama siebie nie uważała za odpowiednią osobę w kwestiach dyplomatycznych, gdyż jednak jej konikiem był biznes. To nie tak, iż na tym się znała, bo byłoby to kłamstwem, ale pewnych rzeczy wolała nie ruszać samodzielnie. Co do samego prawa, to już na ten temat swoje zdanie wypowiedziała i nie uważała, iż musi coś jeszcze w tej kwestii dodawać na dany moment.
Thomas spojrzał wprost na Sahaka mrużąc przy tym swoje oczy delikatne. Odłożył sztućce na talerz jakby ode chciało mu się całkiem jeść czegokolwiek. Wampirzyca zaś w tymczasowym milczeniu powoli konsumowała podane świeżo danie. Mimo wszystko nie spuszczała wzroku z Thomasa zerkając na niego co rusz, gdy miał odpowiedzieć na zadane pytanie. Mężczyzna oparł się wygodnie, a ręce jego skrzyżowały się na torsie.
- Zaufanie? Postrzeganie? Nie lekceważenie i docenianie? W sumie mógłbym zapewne wiele wymienić rzeczy, jakie mogłyby być inne. Jednak wszystko skłaniałoby się do jednego, jak ty i twój ród się zachowywaliście w czasie, gdy byłem jeszcze familiantem. Nadal mam w sobie wiele złości do was, ale staram się o tym nie myśleć, bo Elisabeth pokazała mi nieco inny sposób życia. To, czy są zmiany potrzebne... To jest kwestia indywidualnych zmian, nie samej socjety. Nikt i nic nie jest w stanie zmienić wieków jakie przeżyliście i czasów, w jakich się wychowywaliście. To wszystko to wasze indywidualne myślenie i postrzeganie. To, czy otworzycie oczy na inne poglądy jest waszą sprawą i oby nie była do tego potrzebna kolejna Inkwizycja, bo osobiście nie chciałbym przeżyć tego, co Elisabeth... - wampirzyca chrząknęła cichutko na znak, aby zaprzestał. Odłożyła sama sztućce na bok uśmiechając się delikatnie. Thomas nie zmienił swego wyrazu twarzy wciąż uporczywie patrząc na Sahaka. Blondynka poczuła się nieco niezręcznie ze względu na wzmiankę o Inkwizycji i jej osobistych przeżyć z tym związanych. Wspomnienia dotyczące tragicznej bitwy jej rodu były bolesne. Widok pogorzeliska i masy trupów... Pokręciła głową jakby chcąc odgonić owe myśli.
- Wyśmienite mięso z jelenia, choć przyznam, iż do dziczyzny lepsze są typowo leśne grzyby niż pieczarki. Aczkolwiek i tak świetnie się wszystko komponuje - powiedziała zmieniając temat i upijając łyk alkoholu z kieliszka.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak nie wydawał się absolutnie poruszony słowami Thomasa. Raczej błysnęło w tym zainteresowanie. Zbyt długo chyba przebywał z Draculami, bo wyglądało to trochę jak ta iskra, gdy ktoś jest nieco chorobliwie czymś zainteresowany. Tak naprawdę Sahak miał słabość do wszystkich odrzuconych, poturbowanych przez los, samotnych i nieszczęśliwych. Każdej przybłędy. Darbinyan uważał jego zacięcie za urocze.
Zdecydowanie traktowaliśmy cię jako persona non grata, a fakt, że wypełniałeś tylko swoisty exequatur wobec nas, nie poprawiało sytuacji. Widzisz, według informacji z dokumentacji twojej przełożonej* wynika, że żaden poprzedni familiant, pełniący twoją funkcję, Thomasujący Szczęściarzowi, nie doznał wstąpienia do ciemności. Otrzymałeś rykoszetem, co nie oznacza takiego zachowania za słuszne, tak czy inaczej. W obecnych czasach widzę funkcję familianta, jako kompletnie zbędą w tej formie, w jakiej była ona praktykowana w czasach wcześniejszych. Analizując sytuację, połowy nieprzyjemności dałoby się uniknąć, gdyby od początku za jej głos służył inny wampir.
Nie zamierzał wspominać, że ten jeden raz, gdy wyszedł, gdy Thomas się zaciął, był aktem łaski ze strony Sahaka.** Tajemnicą poliszynela było to, że mnich nie miał anielskiej cierpliwości do krwawiących istot i zaślepiała go żądza krwi. Oczywiście, mało kto znał skalę tego procederu, tym nie chwalił się i nie opowiadał. Wystarczyła pokuta przed Świętą Ciemnością, tylko jej się spowiadał, aż kolana odmawiały utrzymywania jego ciężaru, a ciało sztywniało od zimna. Chciał być święty, ale bliżej mu było do mielarki do mięsa.
Obecna funkcja familiancka, ta, która została ci przypisana, jest całkowicie nieefektywna. Zrodzone wampiry, jak Raisa czy Maurice, nie umieją zaadaptować się do standardu i szacunku do ludzi, co nie jest również zaskakujące, tak jak potrzeba zaufania i dojrzenia poświęcenia, jakim odznaczają się ludzie wobec dzieci nocy. Brak przestrzeni do dialogu i oczekiwań buduje coraz wyższe mury. Nawet ci, którzy są otwarci na ludzi, padają ofiarą stereotypowych idei. A twój gniew. Gniew jest dobry, dbaj o niego. Za kilkadziesiąt lat może pomóc ci przekroczyć progi, gdy niechęć do życia cię przytłoczy. Nie pozwól, aby zatruwał twoje życie, bo za kilka lat nie będzie już miał żadnego znaczenia powód tego gniewu. Rozgadałem się. Casus twojej sytuacji jest bardzo interesujący, jako kompleksowe przedstawienie problemu z familiantami, przemienianiem oraz przepływem informacji wewnątrz i poza ród.
Przyznał Elisabeth rację co do grzybów.
Nie jestem przekonany do tego połączenia, chociaż widać kunszt rzemiosła kulinarnego. Coraz bardziej przekonuję się do outsourcingu usług tego typu pośród mniejszych rodów i młodszych dzieci nocy, znają lepiej paletę i są nierozerwalnie związani z nami. Naturalna śmierć przestarzałej struktury, która czyni więcej złego, niż dobrego.

*Informacje od MG Jun
**Nawiązanie do sesji z MG Marcusem

_________________
So, take me back to Constantinople

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
- To, co ty uważasz nie oznacza, że każdy tak ma myśleć. Nie robiłem niczego, co miało wam uprzykrzyć życie, tak samo jak sama Szczęściara. Każdy ma wady, swoje choroby, nawet nadnaturalny. Nie braliście jednak nigdy tego pod uwagę. Liczyło się tylko to, że nie pojawiała się osobiście... - Mężczyzna wyglądał na co raz mocniej zirytowanego i poddenerwowanego. Napięcie z jego strony stanowczo rosło. Wampirzyca postanowiła dlatego przerwać rozpoczynający się potok słów, aby nie doszło do niepotrzebnej eskalacji. Zwłaszcza, że osobiście nie miała zamiaru być pomiędzy nimi i wysłuchiwać rzeczy dotyczących chociażby Szczęściary i całego precedensu, jaki wtedy wynikł.
- Każdy ma swoje zdanie na temat familiantów, tak samo jak każdy inaczej się komunikuje, ma inny charakter, czy też ma inne swe wewnętrzne mury, które go blokują przed pewnymi sprawami. Jedni milczą by chronić, działają w ukryciu. Jedni wszem i wobec okazują swe działania. Jedni powiedzą, że to dla dobra, inni stwierdzą, dla chwały, sławy, bycia w centrum uwagi. Kłamstwa, fasady, ułudy, wewnętrzne gierki... Czy może prawdziwe bezinteresowne działanie faktycznie jedynie dla dobra rodu. Tak jak królowie, każdy ma inne postrzeganie właściwego kierowania swym państwem. Wprowadzane reformy, podejmowane decyzje. Zawsze dla kogoś cos nie będzie pasować. Taka jest kolej rzeczy i nie jest to niczym nowym ani nadzwyczajnym - powoli odłożyła swoje sztućce na talerzu z niedokończoną potrawą wskazując, iż już jeść dalej tego dania nie będzie. Thomas patrzył na nią zaciskając zęby i wstrzymując się od dalszych swych słów. Blondynka była spokojna, choć można było odnieść wrażenie, iż tonacja jej głosu była bardziej obojętna, monotonna, jakby nawet leniwa i znudzona.
- I masz rację... Oberwało się Thomasowi rykoszetem. Wystarczy, że raz tak się stało. Nie ma potrzeby dokonywać tego po raz kolejny. - Obróciła swą twarz w kierunku Thomasa. - Ochłoń, odetchnij, jak chcesz możesz już nawet wracać. Nie będę trzymać cię tutaj siłą. Wybacz mi, jeśli przybycie tutaj ze mną okazało się zbyt bolesne. - Thomas pokręcił delikatnie głową.
- Sam chciałem. Nie wiem w sumie na co liczyłem. Wiem jednak jedno, do rodu Scaletta nie dołączę - odparł chłodno patrząc wprost na Sahaka. Wampirzyca cicho westchnęła. Nie miała zamiaru go namawiać do któregokolwiek z rodów czy też przeciwstawiać go przeciwko komukolwiek. Miał sam podjąć decyzję i jak widać jedna z nich właśnie padła. Poczuła się teraz bardzo zmęczona. Jej praca pozwalała zazwyczaj unikać tego typu rozmów czy też sytuacji. Wizyty na balach zwykle ograniczały się do wymiany raptem kilku zdań grzecznościowych. W tej sytuacji, choć miała swoje zdanie na cały ten temat, wolała zachować to dla siebie. Niektórych rzeczy nie lubiła ujawniać. Były to jej własne przemyślenia, którymi nie koniecznie miała ochotę się dzielić.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Zawsze miło posłuchać mądrych rzeczy — odpowiedział Sahak. Fascynowała go dynamika rozmowy. Lilia wyraźnie nie chciała, aby rozmowa zmierzała w tym kierunku, ale jednak wzięła go ze sobą. Bardzo fascynujące. Jeden słodki chłopiec więcej zostanie zarżnięty przez świat. Sahak bardzo nie lubił patrzeć w lustro. Uważał siebie często za boga, lecz nie miłosiernego Pana Nowego Testamentu, nie, był pamiętliwym, małostkowym i okrutnym Jahwe ze Starego Pisma, który spalił Sodomę i Gomorę, zabił dzieci Hioba i zalał ludzkość podczas potopu.
Też tego nie wiem. Nawet jeśli byś chciał wrócić, spotkałbyś się z odrzuceniem, nie w taki sposób jak wcześniej. Formalnie. Odmówiłbym. Uraza obecnych członków rodu jest nadal żywa, a sam wspominałeś o zaufaniu. Mam szczerą nadzieję, że odnajdziesz swoje... — chciał powiedzieć szczęście, ale zabrzmiałoby to niefortunnie, chociaż słowo wybrzmiało w domyśle. — Zadowolenie z życia. Wszystkie twoje rzeczy prześlemy do siedziby Rady. Szkoda jednak, żeby deser się zmarnował.
Sahak nie kłamał. Nie odczuwał personalnej nienawiści do Thomasa, musiał jednak patrzeć na szerszy obraz, na kompozycję, tak jak pieczarki nie smakowały dostatecznie dobrze z dziczyzną, tak kwestia Szczęściary i Thomasa nadal była sińcem na ciele, bolesnym, purpurowym. Nie byli ludźmi, żeby marne pół roku przemieniło wszystko, a on musiał dbać przede wszystkim na tych, którzy na nim polegali, a nie na całym świecie dookoła i wrażliwym ego wampirzych nastolatków. Może za sto lat, gdy kurz opadnie, a dzieciak nabierze perspektywy (o ile nie wyzionie ducha, widział w nim zranioną duszę Nasira, ale jeśli jego kotwicą miała być Lilia rady, piękna Elisabeth, to wątpił w to, tak samo jak w długość związku jej i Egona. Nie przez złe mniemanie, a inny rodzaj dojrzałości. Wiedzę o życiu i świecie. Teraz wszystkie wady zdawały się być urocze, beztroska, umartwienie, maślane oczy, lecz im dalej w las, im dalej w partnerstwo, tym urocze wady zaczynają stawać się tylko wadami, a później irytującymi wybojami).
Rzeczywiście został podany deser, z podobną galanterią, co wcześniej, czekoladowy mus infuzowany różami, a do niego ciężkie wino, które podkreślało głębię czekolady, jej gęstość i czyniło zakończenie biesiady rozleniwiająca, hedonistyczną przyjemnością kubków smakowych. Deser został podany bez względu na to, czy Thomas wyszedł, czy nie.

_________________
So, take me back to Constantinople

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Thomas nie należał ani do słodkich ani do tych, co miałby być zarżnięty przez świat. Lisica doskonale zdawała sobie sprawę zarówno z tego, jak i już wcześniej liczyła się z możliwością wypłynięcia takiej, a nie innej rozmowy. Sama osobiście ostrzegała Thomasa o takiej opcji i on sam zgodził się na przybycie wraz z nią. Powodów dla których w ogóle mu to zaproponowała, było kilka. raz, ze w końcu i tak przyszedł by czas spotkania w ten czy inny sposób. Dwa, że go uczyła różnych rzeczy, a to był doskonały moment na danie mu kilku dodatkowych lekcji. Osobiście jednak zwyczajnie wolała unikać takich sytuacji, a stanowczo nie chciała aby przy niej obaj panowie się dogadywali. Nie była w tych sprawach dobra. Chciała jednak wesprzeć Thomasa jak to przystało na jej matczyne zachowania.
- Więc sprawa jest w tej kwestii wyjaśniona - stwierdził ostatecznie młody wampir uśmiechając się lekko.
Inny rodzaj dojrzałości? Inne postrzeganie świata? To na pewno. Czy jednak faktycznie nie potrafiła być kotwicą? Czy faktycznie tak bardzo się różniła? Była inaczej wychowywana, urodziła się w innych czasach, przeszła inne wyboje. Jednak czy faktycznie nie byłaby w stanie dokonać niektórych rzeczy? Tu wchodziło ocenianie bez znajomości ostatecznie danej istoty, a tym bardziej jej faktycznego postrzegania świata. Elisabeth nie bez przyczyny unikała oceniania innych w jakikolwiek sposób. Nawet, jeśli miała z kimś jakąś styczność, jeśli bywała ona niewielka, nie oceniała. Wolała przyglądać się dłużej, słuchać, analizować. Była istotą wyrozumiałą i cierpliwą. Wolała widzieć więcej dobrego niż złego, a konfrontacje nie personalne nie były jej mocną stroną. Co innego, jeśli do chodziło do konfrontacji służbowych, biznesowych. Czy jej związek z Egonem przetrwałby wieki? Sama jeszcze nawet nie patrzyła w tym czasie na ich spotkania jako na związek. To nie był jeszcze ten moment aby się nad tym zastanawiać.
Thomas ostatecznie nie wyszedł, jakby nabierając nieco innego spojrzenia na całość po wcześniejszej wypowiedzi wampirzycy. Elisabeth jednak już nieco przygasła, jakby była zmęczona. Podziękowała jednak szczerze za deser, tak samo i Thomas, aby móc spokojnie delektować się jego smakiem.

@Sahak Darbinyan

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach