Jak przystało na stworzenie boże, wpierw dokonała aktu samooczyszczenia, racząc się prysznicem, a następnie psikając się perfumami o subtelnej, orzeźwiającej nucie mięty i słodyczy cytrusów. Włosy potraktowała suszarką, co by nie naznaczały wilgocią wszystkiego czego dotkną i związała gumką, nie chcąc tracić i tak niewielkiej ilości czasu na coś bardziej wymyślnego. Samym makijażem nie zajmowała się praktycznie w ogóle, jeśli nie uwzględnić szminki nadającej jej ustom nieco głębszej czerwieni i przysłowiowego przypudrowania noseczka.
Nad ubraniami nie musiała zastanawiać się wcale, miała przygotowany odpowiedni komplet bielizny i obcasów oraz sukni (o kroju zbliżonym do tego z obrazka). Biżuterię i inne dodatki odpuściła, a powód tego wkrótce powinien okazać się jasny. Na razie zrzućmy to na pragmatyzm.
Zadbała o atmosferę w apartamencie. Jako, że była noc, rolety były odsłonięte i dawały widok na tętniący życiem Paryż. Oświetlenie w środku było, jakby to ująć, troszeczkę za słabe aby móc w pełni komfortowo czytać książkę, jednak nadal wystarczająco dobre aby nie mieć problemu z codziennymi czynnościami np. lokalizacją drobiazgów pokroju pilota od telewizora. W tle leciała cichutko ustawiona muzyka, gdzie jedynie kompletna cisza pozwalała na swobodne wychwycenie słów (wedle standardów ludzkich zmysłów). Zmysł węchu powinien bez problemu wychwycić aromat jaśminu, którego źródłem były świece zapachowe. To nie przypadek, skoro powszechnie uważano go za idealny do relaksu… niezależnie od formy. Na stoliczku między fotelami znalazły się dwa kieliszki oraz butelka czerwonego wina, wzbogacona o odrobinę czosnku dla wiadomego efektu. Oprócz tego drobne przekąski na które składały się: czekoladki, figi oraz ostrygi. Tak przynajmniej prezentowała się część parterowa.
Sama Valerie stała na balkonie i wpatrywała się w tętniące życiem miasto, które nawet bez wampirów, i tak nigdy nie zasypiało. Czekała na swojego gościa, bo to kto był łowcą a kto ofiarą i tak zdefiniuje przypadek, choć nie jest powiedziane że te role będą przypisane na stałe. Pewnych rzeczy nie dało się, ani tym bardziej nie należało próbować, zaplanować...
@Alexandre Van der Eretein