15.03.2023 – Nie ma przypadków, są tylko znaki

2 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Jak przystało na stworzenie boże, wpierw dokonała aktu samooczyszczenia, racząc się prysznicem, a następnie psikając się perfumami o subtelnej, orzeźwiającej nucie mięty i słodyczy cytrusów. Włosy potraktowała suszarką, co by nie naznaczały wilgocią wszystkiego czego dotkną i związała gumką, nie chcąc tracić i tak niewielkiej ilości czasu na coś bardziej wymyślnego. Samym makijażem nie zajmowała się praktycznie w ogóle, jeśli nie uwzględnić szminki nadającej jej ustom nieco głębszej czerwieni i przysłowiowego przypudrowania noseczka.
Nad ubraniami nie musiała zastanawiać się wcale, miała przygotowany odpowiedni komplet bielizny i obcasów oraz sukni (o kroju zbliżonym do tego z obrazka). Biżuterię i inne dodatki odpuściła, a powód tego wkrótce powinien okazać się jasny. Na razie zrzućmy to na pragmatyzm.
Zadbała o atmosferę w apartamencie. Jako, że była noc, rolety były odsłonięte i dawały widok na tętniący życiem Paryż. Oświetlenie w środku było, jakby to ująć, troszeczkę za słabe aby móc w pełni komfortowo czytać książkę, jednak nadal wystarczająco dobre aby nie mieć problemu z codziennymi czynnościami np. lokalizacją drobiazgów pokroju pilota od telewizora. W tle leciała cichutko ustawiona muzyka, gdzie jedynie kompletna cisza pozwalała na swobodne wychwycenie słów (wedle standardów ludzkich zmysłów). Zmysł węchu powinien bez problemu wychwycić aromat jaśminu, którego źródłem były świece zapachowe. To nie przypadek, skoro powszechnie uważano go za idealny do relaksu… niezależnie od formy. Na stoliczku między fotelami znalazły się dwa kieliszki oraz butelka czerwonego wina, wzbogacona o odrobinę czosnku dla wiadomego efektu. Oprócz tego drobne przekąski na które składały się: czekoladki, figi oraz ostrygi. Tak przynajmniej prezentowała się część parterowa.
Sama Valerie stała na balkonie i wpatrywała się w tętniące życiem miasto, które nawet bez wampirów, i tak nigdy nie zasypiało. Czekała na swojego gościa, bo to kto był łowcą a kto ofiarą i tak zdefiniuje przypadek, choć nie jest powiedziane że te role będą przypisane na stałe. Pewnych rzeczy nie dało się, ani tym bardziej nie należało próbować, zaplanować...

@Alexandre Van der Eretein
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Po wyjściu Valerie z kuchni niewiele się zastanawiał. Ba nawet w głowie układał się plan na to co na siebie założy. Ruszył od razu do swojego pokoju w siedzibie rodowej, wskoczył pod szybki prysznic. Matce zawdzięczał pewną cudowną cechę, gdziekolwiek by nie przebywał, miał ubrania na każdą możliwą okazję. Dlatego też po ogarnięciu na zbliżającą się godzinę zero, miał jeszcze zapas czasu, który wiedział doskonale, jak spożytkuje. Po drodze do Val skoczył w jeszcze jedno miejsce, po pewien drobiazg dla kobiety.
Prawdą bjest to, że nie wiadomo było, kto będzie ofiarą a kto łowcą, dlatego też nie nastawiał się na żadną z opcji. Nie znał kobiety od tej strony, wiec co tu dużo mówić, czuł przyjemne emocje, związane ze zbliżającym się odkrywania tego i owego. Pewne było jedno, rolą mężczyzny, jest zaskakiwać. Lubił być na czas, nie za szybko, by nie wpędzić w zakłopotanie gdyby nie była gotowa, ani za późno, by nie musiała na niego czekać. Dlatego też gdy dobiegła 44 minuta ich rozdzielenia, kobieta mogła poczuć chłodną dłoń na swoim biodrze, a druga wysunęła się tuż przed kobietę. W dłoni tej trzymany był pokaźnej wielkości bukiet róż. - Czekasz na kogoś? - uśmiechnął się. Jeśli kobieta odwróciła się do Alexandre, mogła zobaczyć mężczyznę ubranego, elegancko, jednak mimo to swobodnie, a spod marynarki widać było skromny dodatek podobny do tego na obrazie. Delikatny uśmiech zagościł na jego twarzy, a on sam otaksował kobietę wzrokiem i dodał - Czarna piękna sukienka, na pięknym kobiecym ciele - zdanie zakończył znów delikatnym przegryzieniem wargi - Ostrygi, czerwone wino, nastrojowa muzyka. Wygląda na to, że jakiś szczęściarz będzie miał dziś całkiem przyjemną noc. - gdy skończył, delikatnie położył dłoń z biodra na jej policzku. - Mam nadzieję, że nie czekałaś na mnie zbyt długo. - zdanie zakończył delikatnym pocałunkiem. Sam również pachniał delikatnym różanym aromatem. Taki znak rozpoznawczy.
Jak dostał się do mieszkania, do tego niezauważony, pozostawi jednak na zupełnie inną okazję, a może pozostanie jego słodką tajemnicą na wieki.

@Valerie von Rosenthaler
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Gdyby próbowała usilnie nadstawić uszu, w oczekiwaniu na najmniejsze przejawy pojawienia się gościa, dostałaby świra od nadmiaru bodźców dobiegających zwłaszcza z samego miasta. Zamiast tego oparła się o balustradę i w duchu liczyła na to, że nie będzie musiała bawić się w spuszczanie warkocza dla ratowania miejskiego alpinisty. Na całe szczęście cudzy dotyk szybko rozwiał te obawy, a w inne związane z tym detale nie wnikała. Koniec końców te nie miały większego znaczenia…
- Kogoś, kto pamiętał o zamknięciu drzwi na kluczyk… - odparła, zakładając jakieś majstrowanie przy zamku, a raczej ciche pociągnięcie za klamkę bo te były otwarte. Brak sygnału z telefonu, w związku z czyimś przybyciem, też dało się obejść, jeśli nie odrobiną skradania to popisania się urokiem osobistym przy portierni. - I o równie nienagannej prezencji - dopowiedziała zaraz po odwróceniu się przodem do mężczyzny i rzucie oka na jego prezencje, z nabożnym odpuszczeniem zerknięcia poniżej linii bioder.
- O ile stanie na wysokości zadania, nie dając obiektowi swego pożądania okazji do udania się do toalety i czmychnięcia z lokalu - rzekła, lewą dłoń układając na piersi Alexandre, a prawą opierając bardziej o jego ramię. Póki co milczała, racząc się pierwszym z wielu pocałunków, które złoży tej nocy na jego ustach (a może i nie tylko tam?). Była delikatna, jeśli nie badawcza, skromnie analizując miękkość jego warg. - Zostało ci 47 sekund zapasu - skąd wiedziała, skoro na jej ręku nie widniał żaden zegarek, tak samo jak nic takiego nie znajdowało się w najbliższej okolicy, na zewnątrz? Słodka tajemnica na wieki.
Ponowiła pocałunek, który tym razem był zdecydowanie głębszy i śmielszy. Tym razem jej chłodne jestestwo chciało odkryć więcej, a konkretnie to jak smakował ten który tej nocy stanie się jej kochankiem. Pozwoliła, by jej język wsunął się nieco do jego ust i zasmakował w niepoznanej dotąd słodyczy. Mmm, zdecydowanie ta drobna degustacja jej nie wystarczy. W międzyczasie jej czarująca aparycja znów została aktywowana, z większą subtelnością niż w kuchni domeny. Procent… półtorej… dwa i pół.
- Obudziła się w tobie dusza romantyka - wpierw chciała zapytać, jednak zaczepna nutka w jej głosie wymodelowała to bardziej na stwierdzenie. Ona sama, po nieznacznie przedłużonym kontakcie wzrokowym i przejechaniu paluszkiem po torsie wampira, weszła do środka apartamentu. Koniec końców, skoro przyszedł tutaj sam a nie z równie przystojnym towarzyszem, to ona odpłaci się zaborczością i ograniczeniem widoczków dla widowni z zewnątrz.
- Zaraz wstawię je do wody - powiedziała, mając na uwadze to iż kwiaty z bukietu względnie szybko zwiędną, więc lepiej było podtrzymać je w ich piękności (bo trudno nazwać to życiem) jak najdłużej. - Nie krępuj się - dodała i swoje spojrzenie skierowała na fotele oraz stolik, na którym stało wino i przysmaki (na pewno nie dobrane przypadkowo). Wazon z wodą i różami ustawiła na szafce zaraz przy fotelach, a następnie usiadła na jednym z nich.
- Zastanawiam się tylko, jak powinnam zweryfikować łowcę pod kątem dopuszczenia go do terenów łowieckich… - powiedziała i przelotnie zerknęła na schody prowadzące na górną część jej lokalu, po czym wzięła w rączki jedną z drobnych fig, która zaraz znalazła się w jej ustach. Jednocześnie, jako że pechowo dla siebie przygryzła ją w sposób niefortunny i odrobinka soczku zaraz skapnęłaby z jej dolnej wargi, tę musiała zgarnąć przy pomocy języka. To nie przeszkodziło jej w jednoczesnym jej leciutkim przygryzieniu.
W końcu ta sytuacja była przecież tak wielce stresująca, jak każde łowy. Gdyby tylko istniał jakiś środek płynny, mogący temu zaradzić i dodać odwagi...

@Alexandre Van der Eretein
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
To prawda, chaos dziejący się na zewnątrz był idealną zasłoną dla jego poczynań. Jednak jak wspomniałem wcześniej, sposób jego wniknięcia do wnętrza apartamentu, pozostanie, póki co tajemnicą. Jedno było pewne, tej nocy nikt nie widział na korytarzu ani w portierni, żadnego eleganckiego Azjaty. - To chyba oczywiste - uśmiechnął się mimowolnie, zaciągając się delikatnie jej zapachem. Jej komplement, przyjął delikatnym skinieniem i spojrzeniem w jej interesujące oczy.
Na kolejne słowa kobiety nie było innej możliwości, jak zrobić urażoną minę złapać się za serduszko i powiedzieć - Ranisz mnie, swoimi wątpliwościami. - jednak dotyk jej dłoni wywołał natychmiastową reakcję mięśni, a przyjemny dreszcz pofrunął od karku w dół do, podobno zgrabnych, bioderek. Przez moment oddał się, delikatnemu pocałunkowi, którym uraczyła go kobieta w odpowiedzi. - Mam poczekać za drzwiami czy spożytkujemy ten zapas w jakiś przyjemny sposób? - uśmiechnął się, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Nie było w sumie dla niego tajemnicą skąd takie poczucie czasu u kobiety. Lata jako łowcy, drapieżnika, nauczyły go również, poczucia czasu. Z polowaniem, nie jednokrotnie, łączyło się czekanie na odpowiedni moment, krótką chwilę, w której cel oddawał się nawykom, chwilę, w której każda najmniejsza sekunda była istotna.
Kolejny pocałunek z inicjatywy kobiety, był wystarczającą odpowiedzią na to, jak spożytkują zapas który miał. Ręka z policzka sunęła powoli w stronę karku kobiety. Palce delikatnie wplótł we włosy kobiety, pilnując tym samym, aby przyjemne powitanie, nie zakończyło się przedwcześnie. Rozchylił delikatnie usta, wpuszczając tym samym jej chłodny, choć w poczuciu Aleksandre nie specjalnie chłodny, języczek, sam korzystając z okazji, by swoim równie swobodnie wpełznąć. Delikatny zawód pojawił się na jego twarzy, gdy kobieta wycofała się z przyjemnego zetknięcia ust. Czuł niedosyt. Miał nadzieję, że nie będzie musiał zbyt długo czekać na kolejną okazję. Co do Czarującego Uroku, cóż, Alexandre tym razem miał zamiar zabawić się swoją zdolnością w nieco inny sposób.
- No nie wiem, być może taki właśnie jestem, a być może jest to jedna z wielu masek potrzebnych do osiągnięcia sobie tylko znanych celów. - odmruknął jej wprost do uszka, gdy kobieta powoli mijała go, by schować swoje piękne ciałko do wnętrza budynku.
- Jeśli zwiędną, napisz, przyniosę ci nowe. - uśmiechnął się, puszczając do niej oczki. Co kryło się, za tymi słowami zapewne się domyślała. Przez chwilę zastanawiał się, czy często będzie kobiecie kupował kwiaty, czy była to jednak jednorazowa wizyta.
Zdjął marynarkę, kładąc ją na oparciu fotela i usiadł na jednym ze wskazanych przez kobietę foteli, otworzył butelkę z winem i napełnił oba czerwonym trunkiem. Oparł się wygodnie na fotelu, zakładając nogę na nogę, z tej perspektywy wodził za kobietą wzrokiem. Gdy Valerie w końcu zasiadła przy stoliku, podał jej kieliszek, sam wracając ze swoim do wygodnej pozycji. Dłoń z własnym kieliszkiem oparł o kolano, zastanawiając się krótką chwilę nad odpowiedzią.

- To czy tej nocy będę łowcą, czy zwierzyną łowną pozwolisz, że pozostawię ocenie, innego razu. - No bo umówmy się, jeśli dwoje ludzi spotyka się nagle na przysłowiowe randez vous, to kto szczyci się zdobyczą, mężczyzna, który poderwał Pannę w klubie, czy kobieta, która do tego klubu ubrała jednolity kolor bielizny. Być może to mit, być może jednak jest w tym ziarno prawdy. - Jednak najlepszą odpowiedzią, na tak zadane pytanie, wydaje mi się być.. - zamilkł na krótką chwilę, spoglądając kobiecie głęboko w oczy, odbierając wzrokiem przegryzioną i polizaną chwilę wcześniej wargę. To był idealny moment. - Zaryzykuj - słowa podbite były włączeniem aparycji, na krótką chwilę dwóch trzech uderzeń serca w powiedzmy 25 procentach i powolnym jej wygaszaniem, z każdym kolejnym oddechem. Cóż już dawno nauczył się, że podbijanie emocji krótkim, lecz silnym uderzeniem aparycji dawało nie jednokrotnie lepszy efekt niż stałe posiadanie, z którym druga strona z czasem się oswajała. Upił delikatny łyk wina, zwilżając delikatnie usta trunkiem.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
W oczach i mowie ciała Valerie na pewno nie było żalu z powodu poszkalowania opinii bogu ducha winnego wampira! Wręcz przeciwnie, raniąc go tak podłymi słowami jedynie dorzucała drwa do tego co miało stać się wielkim ogniskiem, wcześniej polewając je dodatkowo benzyną. To było nic więcej jak rzucenie wyzwania i powód do tego, by za pyskowanie dostać klapsa na goły pośladek. Odpowiedzią na kolejne słowa niechaj będzie wspomniany wcześniej pocałunek połączony z kosztowaniem krwiopijcy, choć wtedy jeszcze nie pozwoliła sobie na taniec języków w pełnej krasie. Niby czas byłby dobru, jednak miejsce… miała ku temu lepsze, poletko gdzie łowca będzie mógł ganiać króliczka do woli. Sam niedosyt niech będzie aromatem ulubionego posiłku w momencie, gdy brzuszek od godziny dopominał się pokarmu.
- Kto sieć intryg tworzy, ten sam może się w niej zaplątać. Chwila nieuwagi lub rzucenie hasła „sprawdzam” przez drugą stronę i… ups - odpowiedziała i puściła mu oczko, w międzyczasie nalewając wodę do dzbanka. - O ile to kwiaty będą znajdować się w orbicie moich zainteresowań, kobieta zmienną jest - rzekła, bez nawiązywania kontaktu wzrokowego, jednak z lekkim uśmiechem na licu. Pragnienie miało to do siebie, że prędzej czy później w końcu i tak powracało. To, kto będzie je gasić, to już inna sprawa… Czy słyszał pan może o czymś takim jak rozmowa o pracę? Tę formułkę można dostosować do wielu rzeczy niekoniecznie związanych z najpopularniejszym znaczeniem słowa „zarobkowanie”.
Jej poza na fotelu, na którym ostatecznie zasiadła, była nieco inna. Siedziała bokiem, zwrócona do mężczyzny, z podwiniętymi nogami tak, że jedna znajdowała się na meblu a druga była zdecydowanie bardziej wyprostowana. Niestety, jak na złość, suknia nie odsłaniała aż tak wiele i tutaj przyjdzie panu rozpracować ten podły materiał manualnie, o ile chciał mieć widok na jej zgrabne nogi. A twoje paso-szelki chyba potraktuję nożem...
Oh, ten mit ma w sobie więcej niż ziarno prawdy, jednak która osoba jest wyrywającą a która wyrywaną… tutaj nie ma dylematu, prawdę mówiąc. Obydwie duszyczki mogą nosić miano drapieżników, lecz jak to zwykle bywa z własną dumą, rzadko kiedy zechcą podzielić się miejscem na podium z kimś innym. Niby przestrzeni dostatek, jednak nagroda jest tylko jedna.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Alexandre użył umiejętności co najmniej kilka razy mocniej niż ona sama, co manifestowało się w przyjemnych dreszczu, który przeszedł przez jej ciało. Próbowała zamaskować to chwyceniem kieliszka u uszczknięciem nieco z jego zawartości, jednak oczu od wampira oderwać nie potrafiła. Nie żeby i bez tego przyszłoby to z łatwością, mając już pewne oczekiwania związane z tą nocą. Powoli wstała (ze szkiełkiem w dłoni) i w milczeniu zaczęła obchodzić meble na których siedzieli, od strony oparcia. Odezwała się będąc dopiero na wysokości stolika.
- Niejedna duszyczka zastosowała się do tego zalecenia, postawiła na szalę wszystko co miała, reputację, majątek i własne życie. W najlepszym razie tracili pierwsze i drugie, w najgorszym… - pozwoliła sobie na pewne niedopowiedzenie, przynajmniej w kontekście polowania na faktycznych drapieżników. W miarę jak zbliżała się do mężczyzny, opuszkami palców wpierw zaczęła sunąć po krawędzi fotela, by zaraz przejść na jego ramiona, z zahaczeniem o karczek. Gdy wykonała niemalże pół okrążenia i znalazła przed nim, tą samą rączką przesunęła jego nogę (tę założoną na drugą) i bokiem usiadła na jego kolanach. Bez słowa podbiła aparycję mniej więcej do poziomu, którym oberwała wcześniej, na czas upicia kolejnego łyku doprawionego czosnkiem wina. Gdy je przełknęła, magia opadła, a ona spojrzała mu prosto w oczy. - Więc zamiast powielać ich błędy, przemyśl co chcesz osiągnąć i jakimi możliwościami faktycznie dysponujesz - dodała, w tej samej manierze co poprzednio, jednak ze zdecydowanie większą nutą pożądania w oczach i kto wie czy nie przebijającą się w głosie. Nic tak przecież nie działało na prowokację jak pełen zdecydowania respons, a po Alexandre nie spodziewała się potulnej owieczki…
Odstawiła kieliszek na stoliczku i wyszeptała mu prosto do uszka.
- Czego pragniesz…? – spytała, ponownie pozwalając jej oddechowi wysmagać jego wrażliwszy fragment ciała, a noseczkowi zaciągnąć się nie tylko nutami mięty i cytrusów, ale i samego jej ciała (a może i uszom szumu płynącej w jej żyłach krwi?). Dodatkowo zastosowała przeciwko niemu jego własną broń, z pełną świadomością konsekwencji w postaci jej następstw. Na krótką chwilę jej aparycja przekroczyła barierę osiemdziesięciu procent.
Tym razem jej słowa miały już wiadomy kontekst, co dobitnie musiała potwierdzać jej lewa dłoń dotykająca jego piersi. Sama aparycja, niemalże w rytm bicia serca, gwałtownie malała, by zaraz znowu odbić w górę i w dół (80>35>60>25>40>10…), jednak nigdy nie ocierając się o zero. Tak więc, Panie Van der Eretein, cóż chciałbyś zrobić z kobietą, która sama wpuściła cię do swego leża? A może to była podpucha, bo za jej uśmiechem skrywała się już jakaś idea…?

@Alexandre Van der Eretein
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Delikatny pocałunek w kark, poprzedził odpowiedź na stwierdzenie kobiety - Sprawdź, to się przekonasz, czy jest to intryga, nie mam nic do ukrycia - Po tych słowach ruszył do fotela. Rozłożył szeroko ręce, jak by faktycznie zapraszał ją do przeszukania. - To już moja głowa w tym, aby znajdowały się w ich orbicie. - dodał. Czyżby była to rozmowa kwalifikacyjna? Korci zapytać, jak wielu kandydatów jest na jego miejsce. Przyglądał się kobiecie, z miłym zainteresowaniem, poczekał, aż usiadła na swoje miejsce, przyglądał się jej otwarcie, bez zbędnego ukrywania gdzie i na co patrzy, jej smukłe nóżki były jednym z celów jego wzroku. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie podejść, nie rozerwać bezczelnie odrobinę sukienki odsłaniając to i owo, dając tym samym odrobinę wolności nóżkom ślicznej panny. Co do mitów, cóż, gdyby kobieta nie miała ochotę na danego mężczyznę, to choć by nie wiem, jak bardzo by się starał, nie ugra niczego. Więc zgodziłby się ze stwierdzeniem, że wygranych w tym pojedynku ciężko było szukać, więc nagroda sama w sobie jest najlepszą odpowiedzią. Czy satysfakcjonującą, na to pytanie może jedynie odpowiedzieć to czy doszło do kolejnego spotkania. Jednak nie ma co wybiegać za bardzo w przód. Ważna jest tu i teraz.

A teraz, Alexandre, obserwował kobietę z figlarnym uśmiechem na twarzy. Dostrzegł delikatną gęsią skórkę na ciele kobiety, i próba zamaskowania emocji, prawie by się udała, gdyby nie spostrzegawczość Wampirka. Patrzył znów w oczy kobiety, kiedy ta postanowiła wstać. Z przyjemnym dreszczem obserwował ja, podchodziła powoli w jego kierunku. - Z drugiej zaś wielcy tego świata, bez ryzyka nie znaleźliby się na szczycie. Niejednokrotnie tracąc swoje fortuny, jednak podnosząc ryzyko kolejny raz. - Mówiąc to, spojrzał na dłoń kobiety. Subtelny dotyk na karku, odznaczał się śladem na skórze w postaci dreszczy a mężczyzna na krótką chwilę przymknął swoje powieki. Czując dłoń na własnej nodze, chwycił ją i podprowadził ją do swoich ust. Delikatny pocałunek tejże dłoni zgrał się w czasie z usadzeniem kształtnych pośladków, na jego kolanach. Poczuł narastające, wzbicie emocji, tożsame z użyciem przez kobietę rodowej zdolności. Na słowa kobiety zareagował w jedyny, no dobra może nie, jedyny możliwy sposób, Wolną dłonią odłożył kieliszek na podłogę tuż obok fotela, po czym położył dłoń na jej pośladku i silnie przysunął ją do siebie. Już sunął ręką w górę, chcąc zrobić coś jeszcze, jednak kobieta postanowiła uderzyć znów.

Uderzenie Aparycji było spodziewane i nie uszło jego uwadze. Jednak dzięki pewnym wrodzonym predyspozycjom i wyćwiczonym skupieniu, nie okazał, jak mocno w niego to trafiło. Jedyną oznaką, świadczącą o tym był delikatny uśmiech, ukryty, pod przyłożoną do ust jej dłonią, oraz przymknięcie oczu na nieco dłuższą chwilę. Pytanie wypowiedziane tuż przy uchu wywołało kolejną falę dreszczy. Wiele się nie zastanawiając, wplótł palce w jej włosy, stanowczo, jednak nie tak by zrobić kobiecie krzywdę, pociągnął je w dół, tym samym odsłaniając słodką szyję kobiety. Najpierw delikatne zetknięcie się warg z szyją kobiety, następnie, słyszalne zaciągnięcie się powietrzem przemieszanym z zapachami kobiety, i wszystko to by po chwili mruknąć jej do ucha - Niech czyny mówią same za siebie. - mówiąc to, przejechał dłonią po jej nodze. Prowokowała go od samego wejścia, podbijała emocje w zasadzie cały czas, na tak postawione pytanie, w takich okolicznościach, odpowiedź mogłaby być jedna. Jednak skupienie Alexandre, robiło swoje, Aparycja, zachowanie kobiety, jej wygląd działały bezsprzecznie. Jednak od lat wpojona elegancja, nie pozwalała na tak infantylną odpowiedź jak "na ciebie". Wybieg jakim się posłużył jedynie temu, by odwrócić jej uwagę, od tego co robił, a właśnie wsuwał rękę pod sukienkę kobiety, delikatnie gładząc jej udo. Dwu albo trzykrotnie, przekroczył granicę wyznaczoną przez pończochę, jednak ani razu jeszcze nie posunął się zbyt wysoko. na wszystko przyjdzie czas, jeśli poczynania Ereteina były tożsame z Ideą kobiety.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
- Nagi człowiek ma kilka sekretów, ten łaknący znajdującej się przed nim słodyczy żadnych - sparafrazowała oficjalne motto Boltonów, nie mając niczemu przeciwko dobraniu się do tego czy owego sekreciku Alexandre, pomiędzy przerwami w eksplorowaniu kolejnych fragmentów jego ciała. Odpowiedzią na drugą część wypowiedzi niechaj będzie jej uśmiech z subtelną nutą tajemniczości. W przeciwieństwie do innych, ona wpierw robiła rozpoznanie w potencjalnych kandydatach na dane stanowisko, a dopiero po tym zapraszała ich na rozmowę o pracę. Jeśli natrafi na odpowiednią osobę, koniec castingu, no chyba że dane przedsięwzięcie wymagałoby… dodatkowej osobistości o wykształceniu specjalistycznym. Jak to przekładało się na tę noc? Kto wie…
Nie miała niczego przeciwko atencji z jego strony, wręcz przeciwnie, im większy apetyt rozbudzi tym, bardziej satysfakcjonującym będzie moment konsumpcji. Tym bardziej zwracała uwagę na to, by przy każdym kroku podkreślać skrywane pod suknią krągłości, jednak bez karykaturalnej przesady. Resztą zajmowała się jej mimika twarzy i mowa ciała.
- Na każdego szczęśliwca przypadały dziesiątki, jeśli nie setki nieszczęśników. Zobaczymy, Łowco, czy gwiazdy uśmiechnął się dzisiaj do ciebie - powiedziała i uśmiechnęła się ciepło w momencie, gdy wampir ucałował jej dłoń. Z kolei moment w którym chwycił za jej pośladek i przyciągnął bliżej siebie podsumowała krótki „oh”, mającym w sobie nutę zaskoczenia. Reakcja być może i nieco nad wyraz, jednak czyż dla tych sięgających po to czego (i kogo) chcieli, nie było to czymś… uroczym i satysfakcjonującym zarazem?
Nie pozostała w pełni bierna i od razu ułożyła swe dłonie na jego torsie, zaciskając lekko paluszki lewej rączki w czasie gdy on musnął jej szyjkę swymi ustami. Z ust Valerie wydobyło się przy okazji lekkie mruknięcie, w końcu to jedna z wrażliwszych części jej cielesności. Prowokowała go przez cały czas, a kolejny elementem składowym stanowiło muśniecie cudzego uszka własnymi, delikatnymi i łaknącymi dotyku wargami. Wpierw delikatnie je skubnęła, a gdy przemawiał, postanowiła wykorzystać swój język i musnąć je bardziej zuchwale, pozostawiając na nim odrobinkę wilgoci.
- W takim razie pozwól… - wyszeptała, pozwalając by oddech padł akurat na strefę, którą przed chwilą popieściła, tym samym drażniąc go nieco mocniej aniżeli do tego pory w tym miejscu.
Reszta jej ciała nie pozostawała statyczna. Reagowała na każde jego poczynanie i, racz wybaczyć jej ordynarność, leczy czy już teraz nie powinna być w stanie wyczuć czegoś nabrzmiewającego, skrywającego się w twych spodniach? Lewą dłoń przesunęła na twoją, eksplorującą to co skrywała pod suknią. Nie po to by ją stamtąd usunąć, lecz przesunąć w okolicę krawędzi pończochy po raz kolejny. Póki co dotyk to jedyne na czym możesz polegać… Więc resztę dopowiadaj sobie sam, jak wyglądałaby nago, tudzież zanim to, jak prezentowała się w bieliźnie która ewidentnie musiała być przygotowanym na tę okazję kompletem.
Nie dała ci się usidlić w tej pozie na długo. Jej usta, ścieżką znaczoną kolejnymi drobnymi pocałunkami, przesuwały się wpierw bliżej twego ramienia, by zaraz przed nim odbić w okolice szyjki. Do tej miała zamiar dobrać się bardzo prosto, błyskawicznie przesuwając prawą dłoń na twoją głowę, chwytając za włosy i lekko ciągnąc je w tył. Z kolei to co odsłoniła od razu naznaczyła malinką. Na koniec złożyła na twoich ustach pełen pasji pocałunek połączony z pierwszym tej nocy tańcem języków. Krótki, należało nadmienić, gdyż mający wzbudzić apetyt na więcej.
- … bym pokazała ci tereny, gdzie mógłbyś zapolować na krnąbrnego króliczka - białowłosa dopowiedziała to, co zaczęła przed paroma chwilami. Jednocześnie był to moment, w którym jej czarująca aparycja była wyłączona. To tylko dodatek do zabawy, skuteczny o ile zastosowany w odpowiedniej chwili, jednak zaburzający prawdziwość zamiarów drugiej strony. W odpowiedzi Alexandre chciała usłyszeć przede wszystkim ledwie mogące zostać poskromionym pożądanie, nawet jeżeli skryte za raptem jednym lub dwoma słowami…
W końcu jej idea i twa niewypowiedziana, infantylna odpowiedź, miały ze sobą wiele wspólnego. Z kolei jej wzrok, który na chwilę przeniósł się na schody prowadzące na górę… Nawet bogowie woleli nie wiedzieć, jakaż to tajemnicę skrywała za swym błękitno-brązowym spojrzeniem. Kłębek tajemnic, który mógł opaść niczym lekka i zwiewna szata, za której sznureczek wystarczyło jedynie pociągnąć.

@Alexandre Van der Eretein
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
- Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest ciało moje - Powiedział, uśmiechając się złośliwie, nadal rozkładając ręce. Cytat jak że dobrze znane wyznawcom pewnej znienawidzonej przez nadnaturalnych religii, zadziwiająco dobrze wpasowywał się w sytuacje. Delikatny uśmiech nie uszedł jego uwadze, bądź co bądź obserwował kobietę uważnie, analizował każdy gest, każdy najmniejszy ruch.
Gdy szła w jego stronę, zwrócił uwagę jak w jaki sposób się poruszała. Delikatny ruch seksownych bioder, lekkie wypięcie piersi, powolny finezyjny krok, to przykuwało uwagę. Kobieta doskonale znała swoje atuty, on chłonął, oblizując delikatnie wargę. - Miejmy nadzieje, że gwiazdy będą dla mnie szczęśliwe zatem, co bym okazał się tym jednym pośród tysiąca. - jej zaskoczenie, było, tym co sprawiło mu wewnętrzną satysfakcję. Nie spodziewała się tego, a zaskakiwanie kobiety to to, na czym aktualnie miał zamiar się skupić. Gdyż jeśli ją pozytywnie zaskoczy, droga do spełnienia, będzie dużo prostsza.
Jej dłonie wywołały przyjemny dreszcz, zaciskające się palce i cichy pomruk dał mu pewność, że punkt który obrał do obdarowania, odrobiną pieszczoty, było tym właściwym. Czy jedynym? Czas miał wszystko pokazać, trzeba było być jedynie cierpliwym. Ciche syknięcie, wciąganego powietrza, wydobyło się z jego ust gdy poczuł jej wargi na własnym uchu. Przymknął oczy, głębiej wciągając powietrze, gdy wrażliwe ucho wyczuło wnętrze ust wampirzycy. Powiew powietrza, i bliski głos kobiety, wywołał gęsią skórkę na karku. Chciał zapytać na co, jednak wiedział, że prędzej czy później się dowie, więc zamilkł, dając kobiecie czas, oraz delektując się dotykiem jej zgrabnej nogi, oraz zapachem bliskiego ciała.

Mimowolne ruchy kobiety, reagującej na dotyk i poczynania Wampira, powodowały bezsprzecznie to, iż sytuacja pod materiałem poniżej pasa, zdecydowanie robiła się napięta. Więc nie ma zamiaru boczyć się za ordynarność, gdyż w pewnych sytuacjach była ona wręcz nieodzowną częścią. Gdy przesunęła jego dłoń wyżej, usmiechnął się jedynie, wsuwając palce nieco bardziej ku wewnętrznej części uda, jednak z elegancją dżentelmena, nie przekraczając jeszcze magicznej granicy. Jeszcze nie teraz, jeszcze chwilę. Również wzbudzał głód, rozbudzał emocje, śmietankę tego spiją oboje nieco później.
Nagłe szarpnięcie, zaskoczyło go, czego oznaką było ciche nieco stłumione jęknięcie. Przyjemne, satysfakcjonujące, jednak jęknięcie. Fala dreszczy przeszyła jego ciało czując, jak jej usta na skórze, znaczyły kolejne ślady.
Odwzajemnił pocałunek, tym razem nie, delikatny, badawczy, jednak nieco bardziej zachłannie, czerpiąc niezwykłą przyjemność z każdej przemijającej sekundy wspólnego tańca. Poczuł, że jego emocje nie są już podbijane, miała racje, aparycja była jedynie narzędziem, nie czynnikiem, a emocje które zostały, były prawdziwe. Czy mniejsze niż przed chwilą? Skłamałbym, gdybym powiedział, że tak. - Problem w tym mój śliczny króliczku, że chyba już go złapałem, i niechętnie wypuściłbym ze swoich rąk, nawet na krótką chwilę, jakim miałoby być, pozwolić ci wstać. - mówiąc to, wysunął rękę spod sukienki, by usadowić ją tuż pod kolanami kobiety. Drugą rękę z pośladków, przesunął na plecy kobiety. - Chwyć się. - mówiąc to, powoli wstał. Zważywszy na to, że układ ciał temu znacząco sprzyjał, pochylił głowę, składając kolejny równie zachłanny pocałunek, by po chwili niespiesznie oderwać usta i mruknąć jej do uszka - Prowadź do Norki króliczku. - po tych słowach ruszył w kierunku schodów, patrząc kobiecie co chwilę w oczy. Co jakiś czas, szybkim spojrzeniem, spoglądał przed siebie, by bezpiecznie dotrzeć do schodów.

Nagle, muzyka z głośników zmieniła się, na nieco inną. Okazało się, że "Wredny Eretein" jak lubią nazywać go niektórzy (tak to o tobie mowa stalkerze), zdążył dodać co nieco od siebie do playlisty, zanim podszedł do kobiety. Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy, a gdy wybrzmiały pewne słowa, zaczął im wtórować, pomrukując do ucha kobiety - Baby, you can bite me if you like that, I wouldn't fight that, I wouldn't fight that - czy to było przyzwolenie, czy jedynie zachwyt nad piosenką. Ciężko stwierdzić.





Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
Pozostając przy mitach, kłamstwem było uznawanie za regułę tego, że ona powinna być wokalna, a on milczący. To tak nie działało, oj nie. Mowa ciała to tylko jeden z czynników świadczący o sprawianiu przyjemności drugiej stronie, a przecież w seksie chodziło m.in. o obustronną (lub więcej, zależało od układu) rozkosz uczestników. Równie ważnym był głos, nierzadko to jedyne co mobilizowało do dalszego działania i pogłębiania doznania w tym miejscu, które wywoływało kolejne pomruki i westchnięcia. Te i Valerie lubiła, niczym podbieraną w trakcie zbiorów truskaweczkę, czyli coś powtarzającego się często… Mężczyzna westchnął, ona uszczknęła więcej z jego uszka ustami, tako samo jak na ścieżce, które te ostatecznie pokonały.
Jak na możliwości swej cielesności, co uznajmy za skalę domyślną dla dalszej części wątku, była gorąca, co też dżentelmen mógł poczuć podczas dalszego wodzenia dłonią po jej udzie. To jak jedno ocierało się o drugie, i siłą rzeczy niego samego, w miarę jak brnął coraz wyżej i wyżej. Moment w którym z jej ust wydobyło się westchnięcie, zwłaszcza wtedy gdy ich usta stały się jednością oraz języki zaczynały swój pożądliwy taniec. Choć była to krótka chwila, zatraciła się w niej i wbiła paluszkami w materiał jego koszuli (jak i sam tors) nieco mocniej, niemalże trącąc nad sobą panowanie i przechodząc o ten jeden szczebelek wyżej…
- Tylko pamiętaj, że króliczek choć sam w sobie jest niegroźnym stworzeniem, to nadal potrafi wierzgać i jeśli tylko uda mu się wyrwać… - pociągnęła tę myśl, jedną z wielu alegorii stawiania oporu, zwłaszcza tam gdzie ktoś mógłby wymagać posłuszeństwa i w duchu modlić się o jego kompletne przeciwieństwo, byle mieć pretekst do ukarania złośnicy. Chwyciła się, co wcale nie przeszkodziło jej w wymianie kolejnego pocałunku, krótkiego jednak tego akurat się spodziewała i dlatego nie okazała niezadowolenia. - Schodami na górę, jak już się pewnie domyśliłeś - dodała i  swe usta skierowała na bok jego szyi, składając na niej leniwe, drobne pocałunki oraz przeplatając je liźnięciami. Jednocześnie to sprawiało, że jej lico aż tak nie wadziło w obserwacji otoczenia i Alex miał lepszy widok na… schody. To jednak nie przeszkodziło jej w nawiązaniu z nim kontaktu wzrokowego, raz czy dwa, do czego sam zresztą dążył.
Schody w lewo prowadziły do łazienki, co zresztą nie było trudne do wydedukowania, te wewnętrzne drzwi różniły się od pozostałych. Kolejne były ciekawsze, zwłaszcza te po lewej (przeszklone) prowadzące na większy i z częściowo przesuwanym zadaszeniem taras z basenem (apartament na szczycie wieżowca popłacał). Naprzód znajdowało się pomieszczenie o charakterze biurowym (w jej wypadku 50/50 z magazynowym na rupiecie), wraz z przejściem do niewielkiej biblioteczki. Wampira nakierowała w prawo, do sypialni (podgląd), przed którą zeskoczyła z jego rąk i ewentualny protest stłumiła dzięki kolejnemu, krótkiemu pocałunkowi. Chwyciła go za dłoń, otworzyła drzwi i lekko pociągnęła za sobą…
… by po przekroczeniu progu zamknąć je i oprzeć się o drewno plecami. Dała Alexandre chwilkę na ogarnięcie otoczenia, bo było na czym zawiesić oko i nie chodziło tylko o jej skromną osobę. Tak na marginesie, muzyka tutaj leciała tak samo jak w salonie, a doznania aromatyczne zapewniały świece o różanej nucie.
Wpierw najważniejsze, czyli łóżko, na którego pościeli były widoczne cztery pasy z oporządzeniem i opcją regulacji ich długości oraz pięć zestawów więzów (jeden, dwa, trzy i cztery i pięć). Oprócz nich były też kajdanki zwykłe (plus dwa kluczyki) i skórzane, pejcz, dwa kneble (kulka i otwarty), obroża ze smyczą oraz przepaska na oczy.
Na jednej z szafek nocnych stała butelka z wodą (dla zdrowia!), olejek do masażu, lubrykant, dodatkowy sznur oraz „koreczek” do tyłeczka. Na drugiej reszta drobiazgów na które składał się wiatraczek, wibrator (nierozpakowany, na baterie), zaciski na sutki oraz „wiosło” do klapsów. Reszta mebli nie była pozornie warta uwagi, ot szafy, pojedynczy fotel, przy oknie obowiązkowy parapet… Ostatnim wartym wspomnienia dodatkiem jest rura do tańca. Czego jak czego ale nie szło zarzucić Valerie nieprzygotowania…
W czasie gdy Alexandre analizował otoczenie, ile by mu to nie zajęło, ona pokusiła się o zmianę oświetlenia na czerwieńszą, idealnie kontrastującą z wszechobecną czernią. Póki co jeszcze się nie odzywała, jedynie złączyła ręce za plecami i lekko spuściła głowę, siląc się przy tym na najbardziej niewinny wyraz twarzy na jaki było ją stać. Och, gdyby tylko mogła jeszcze oblać się typowo ludzkim rumieńcem…To chyba powinno rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego, gdzie stały pewne granice...
- Jeśli dodałeś do playlisty coś jeszcze bardziej… zmysłowego… mogłabym dla ciebie zatańczyć - rzekła, jednocześnie opierając swoje dłonie na twej piersi, a paluszki co raz ją muskały. Jednocześnie sama stała na tyle blisko, by jej oddech smagał skórę mężczyzny, a jej oczka były wpatrzone w głęboki brąz wampirzych.
Chyba nie musiała dodawać, którym kawałkiem żelastwa zamierzałaby się wspomóc?

@Alexandre Van der Eretein
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Przyznać musi, że coś w tym jest, choć faktycznie, męzczyzna który jest "muzykalny" to jednak rzadkość. Pomruki zadowolenia, przyspieszony, nieco głośniejszy oddech, ciche jęki, to coś, co działało na kobiety jak afrodyzjak. Cel sam w sobie. Westchnień i pomruków, jej nie żałował. Niech wie, że to, co czyniła, było tym, co sprawiało przyjemność. Dreszcze, w postaci gęsiej skórki, również znaczyły jego odkrytą skórę.
Czuł rosnącą temperaturę, z każdym minimetrem zbliżania się do zakazanego owocu pożądania. Czy zakazanego? Może jednak spragnionego, atencji, pieszczoty, zachłannej uwagi, tego jedynie mógł się domyślać, choć podejrzenia pewne miał. Podejrzenie, wzmocniło, a w zasadzie zmieniło w pewność, wbicie paluszków w koszulę, a tym samym paznokci w skórę torsu mężczyzny. Zachłanny i zdecydowanie za krotki taniec dwóch języków, który zakończony, wbrew protestom spragnionych ust mężczyzny, szukających przez chwilę tych kobiecych, był powodem wzrastającej chęci posiadania.  
- O ile się mu uda. - mruknął jej wprost do ucha, pewnym wręcz stanowczym głosem. - Będziesz grzeczną dziewczynką, w innym wypadku... - nie dokończył, lecz myśl która zawisła w powietrzu, była oczywista, wręcz prowokacyjna. - Tu też znalazłyby się ciekawe miejsca. - powiedział, lecz dało się wyczuć, że był ciekawy, co zastanie na górze. Czując jej usta na szyi, odchylił delikatnie głowę w bok, robiąc jej tę odrobinę miejsca, dla ułatwienia. - Nie pomagasz. - Powiedział z delikatnym uśmiechem. Ciężkie słowa, niosące wrażenie zarzutu, ratowały się tonem, który niósł za sobą prośbę o niezaprzestawanie. A jeśli próbowała przestać, zatrzymał się w pół kroku, by znów zewrzeć usta, w namiętnym pocałunku - Nie pozwoliłem przestać - dodał szeptem, odrywając spragnione usta.
Zerkał uważnie pomieszczenia które mijał. Taras z basenem, warto zapamiętać, gdyż nieuniknione było to, że po wszystkim tam właśnie wylądują, dla rozluźnienia zmęczonych mięśni. O ile oczywiście, będą w stanie wstać z łóżka, co nie musiało być wcale takie oczywiste. Biuro z rupieciarnią, zapadło mu w pamięć, choć chyba nie było w jego kręgu zainteresowań. Chociaż jak by tak teraz się zastanowić, biurko w biurze, mogło być jednym z mebli, które przy odpowiedniej okazji, mogło posłużyć do.. No tak, pokierowany został dalej. Myśl została myślą, czy kiedyś stanie się rzeczywistością? Gdy tylko zeskoczyła z jego rąk, chwycił ją w swoje objęcia, nie pozwalając króliczkowi uciec zbyt daleko od siebie. Razem tak, wkroczyli do Sypialni.
Przyglądał się Gadżetom jakie przygotowała kobieta, duże łoże, oraz sama kobieta, lekko speszona, zastanawiająca się zapewne czy przypadkiem nie wystraszyła absztyfikanta. Ten jednak po dokładniejszej analizie, również dotykowej, obrócił się do Valerie. Jego twarz nie wyrażała, choć by najmniejszej emocji. Wzrok przesunął się po ostatnim z narzędzi, jakim była rurka. To urządzenie znał nadwyraz dobrze, sam nie jednokrotnie, pracując na nim, w jednym z klubów Seleny. Czy wspominał kiedykolwiek Wampirzycy, czym zajmował się, w czasie kiedy nie miał zajęcia dla rodu? Nie był pewien, a tym bardziej nie był pewien czy wiedziała, że za odpowiednią cenę, mógł zatańczyć. Podszedł z powrotem do kobiety, i spojrzał na jej dłoń, która wylądowała na jego koszuli. Wzrok, powoli sunący po jej ręce, niezbyt osłoniętym dekolcie, smukłej szyi, ustach.. W tym momencie delikatnie przegryzł wargę, którą zaraz potem zwilżył powoli językiem. Objął ją powoli ręką, przyciągając znów do siebie, spojrzał jej wprost w oczy spod pół przymkniętych powiek (mniej więcej takich), powoli złączył jej usta ze swoimi, a dłoń ta którą wcześniej objął kobietę, powoli sunęła wzdłuż kręgosłupa do karku. Gdy minęła kark, wplotła się we włosy, tylko po to, by pociągnąć głowę nieco w tył, tym samym odsłaniając szyję kobiety, na którą zaczęły lądować powolne pocałunki.
Gdy muzyka umilkła postanowił w końcu odpowiedzieć na słowa kobiety. - Pokaż, co potrafisz - Filuterny uśmiech pojawił się na twarzy cofającego się mężczyzny, a z głośników popłynęła zmieniona, z wgranej przez Alexandre, kolejna melodia. Czy pasowała, Kobieta musiała ocenić sama, jednak jemu teledysk się zdecydowanie podobał, przynajmniej pasował tematycznie. Na szczęście miał w zanadrzu jeszcze przynajmniej dwa albo trzy, które również powinny pasować. A kto wie, może i polecą, gdyż kobieta chciąc wzbudzić jeszcze większy głód, nie będzie się spieszyć. A podczas tego typu pokazów zasada była jedna. "Patrzysz, nie dotykasz". Dlatego też cofnął się do łóżeczka i grzecznie się na nim usadowił.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
… a wiedział nawet Pan Ojciec, że wyobraźnia Valerie nie uznawała czegoś takiego jak granice. Alexandre nie musiał wypowiadać do końca tej groźby. A może obietnicy? Przemknęło jej przez myśli, co objawiło się w delikatnym muśnięciem własnych obydwu warg przy pomocy języka. Jak konkretnie mogły wyglądać te kary, patrząc z jej perspektywy, niechaj to zostanie tajemnicą… której rozwiązania można upatrywać w tym co spoczywało w sypialni. Z kolei mężczyzna być może będzie musiał przemyśleć, jak najlepiej wykorzystać poszczególne rekwizyty do poskromienia krnąbrnego króliczka.
- Wpiszesz mi uwagę do dzienniczka? - odpowiedziała prowokująco i zachichotała, pomijając przy tym kwestię „ciekawego miejsca”. Ponownie, zaraz miało okazać się dlaczego. I bez obaw, tak długo jak znajdowała się na twych rękach, nie zaprzestała pieszczot szyi ani na chwilę. Zbyt dobrze smakowała, a przecież jeszcze nie dobrała się do przepływającej przez nią cieczy, a także wibracje podczas cudzej przemowy też robiły swoje. Na swój sposób działał tutaj instynkt drapieżnika, ofiara musiała stawiać opór, inaczej nie było zabawy.
„Nie pozwoliłem ci przestać”, mimo że to nie padło w tej sytuacji na głos, i tak wypada wspomnieć o tym, jak by na to zareagowała. Wpierw liznęłaby szyjkę raz jeszcze, leniwie, a następnie uśmiechnęła łobuzersko. „Tylko dlaczego miałabym być posłuszna twoim rozkazom?” Wydobyłaby się z jej pyszczka pierwsza oznaka niesubordynacji, kto wie czy nie mająca swoich konsekwencji w nieodległej przyszłości…
Czy wiedziała dokładnie czym zajmował się Alexandre? Nie, zwłaszcza że nigdy nie miała okazji o to zapytać. W przybytku (kochanej „cioci”) Seleny, (przynajmniej na pisanej fabule) również nie była w charakterze klientki. Jednak to, że wampir tam bywał i to nie tylko w celach podziwiania ładnych widoczków oraz uszczknięcia czegoś poprzez hazard, raczej nie powinno być wielką tajemnicą. Na pewno nie wiązała go za bardzo z tańcem na rurze, a nawet jeśli to niczego nie zmieniało, zwłaszcza że i dla dowódcy kompanii najemniczej to nie było obce (trening koordynacji ruchowej i zwinności!).
Gdy tylko przyciągnął ją do siebie, przylgnęła do niego mocniej samą sobą, widząc w jego spojrzeniu wystarczająco wiele by mieć pewność  co do… Nim ich usta ponownie złączyły się ze sobą, przegryzła dolną wargę. Byłą przygotowana na zdecydowanie dłuższy, głęboki pocałunek, więc rozkoszowała się każdym kolejnym dotykiem jego miękkich warg. Smakowała go raz za razem, lewą rękę trzymając bliżej jego ramienia, a prawą przy biodrach, do czasu aż…
Uh Padło w myśli, a zaraz i wymsknęło się z jej ust, gdy tylko jej włosy zostały pociągnięte do tyłu, a szyjka wyeksponowana. To był jej słaby punkt, i to cholernie, gdyż na bardzo krótką chwilę oparła swój ciężar mocniej o podtrzymującą ją rękę. Przymknęła oczy i zaczęła cichutko pomrukiwać, delikatnie przekręcając głowę i tym samym odsłaniając kolejne niewypieszczone fragmenty swego złaknionego dotyku ciała. Sporo wysiłku kosztowała ją artykulacja propozycji tańca…
Gdy padły jego kolejne słowa, delikatnie odepchnęła go dłonią i odprowadziła wzrokiem, samej podążając bliżej rurki. Taniec w obcasach nie był wcale taki łatwy, a w sukni… trudny, to na pewno, z pewnymi limitami, jednak nie niemożliwy. Miało to jednak swoje plus, z karmieniem cudzych myśli na czele. Wraz z każdym ruchem dłoni na swej talii, Alexandre musiał posłużyć się wyobraźnią, jak to wyglądałoby na nagiej skórze. Wiele manewrów, dostosowanych tempem i intensywnością do rytmu piosenki, pozostawało za nabożną zasłoną sukni. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, obdarzając go prowokacyjnymi spojrzeniami przy każdej możliwej okazji. Zdarzały się jednak momenty, w których jej nogi (wraz z pończochami) przynajmniej na moment stawały się elementem ekspozycji, dzięki krojowi materiału. Mimo to najbliższe 4,5 minuty było niczym więcej jak słodkimi niczym płynna czekolada torturami.
Bez obaw, moment przejścia jednej melodii na drugą wykorzystała w pełni, zgrabnie pozbywając się krępującej sukni i ujawniając znajdujący się pod nią zestaw, a następnie spoglądając na ciebie wzrokiem pełnym pożądania. Przy okazji warto podkreślić, że jej sylwetka była  wysportowana, z widocznym zarysem mięśni (względem samej aktorki, mniej więcej w tej konwencji).  Nie odezwała się jednak ani słowem, jedynie przykładając paluszek do ust. Do tej pory większość jej ruchów (w manierze tych z gifów) była rozgrzewką. Kolejne melodie stanowiły zdecydowanie bardziej… angażującą prezentację jej możliwości.
Raz poruszała się szybciej...
… innym razem wolniej
… wszystko tylko po to, by rozbudzić twój apetyt na więcej.
I gdy w końcu kolejna pieśń dobiegła końca, skierowała swój krok ku łożu. Bardzo powoli, wpatrując się prosto w twoje oczy, zatrzymując się w połowie drogi i przygryzając dolną wargę. Wtedy to opadła na kolana, do czego zaraz dołączyły rączki, i resztę trasy pokonała „na czworaka”, z lekko wygiętymi w łuk pleckami, eksponując przy tym swój zgrabny tyłeczek. Upewniła się, że będziesz siedział w rozkroku i oparła o twoje nogi, przez chwilę masując uda przez materiał spodni. Następnie przesunęła dłonie na twój brzuch, delektując się mięśniami skrytymi pod koszulą, po czym ruszyła wyżej, na klatkę piersiową. W końcu musiała wyprostować się bardziej, jednak wciąż pozostawała na kolanach, w każdej chwili gotowa przystąpić do modlitwy (bowiem myśli ma grzeszne, ojcze).
Zdawać się mogło, chciała złożyć na twoich ustach namiętny pocałunek, jednak tak wysoko nie próbowała sięgnąć.  Dopiero wtedy jej wzrok oderwał się od twej twarzy, przechodząc niżej, by w końcu ulokować się na wybrzuszeniu spodni. Potem ruszył wyżej, na tors, ramiona… i znowu zatapiając w brązie twych oczu. Cały czas przy tym poruszała rączkami, czekając na…
Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?
A diabły w piekle wiedziały, że ze wszystkimi znajdującymi się tutaj zabawkami mógł wiele...

@Alexandre Van der Eretein
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Zaśmiał się krótko, słysząc jej słowa. Nie odpowiedział jej nic, jednak delikatny uśmiech, i krótkie spojrzenie w oczy, mogło podpowiedzieć, że niekoniecznie to miał na myśli. Doskonale też zdawał sobie sprawę, że były to z jej strony jedynie słowne prowokacje. Lekko pogłębiający się oddech, wskazywał na to, że wiedział Pan, że to, co robiła, było dobre. Smakując jego szyję, mogła zdać sobie sprawę, że Różana nuta w jego zapachu nie była efektem żadnej wody kolońskiej, czy innego perfuma, zaskakująco pachniał tak naturalnie.
Na całe szczęście, słowa te nie padły, więc i nie musiał spieszyć się z odpowiedzią na tak postawione stwierdzenie. Odpowiedź miał gotową, jednak na szczęście mógł użyć tychże słów, nieco później i nieco w innym kontekście.
Kto wie, może pewnego dnia, zaprosi ją na prywatny pokaz do kasyna, gdzie pokaże, co sam potrafi. Na to jednak trzeba sobie zasłużyć, a tym bardziej, jeśli to On miał ją zaprosić. Jednak czy bywał tam "gościem"? Nie, wystarczyło mu bywanie tam jedynie zawodowo i z pewnych pragmatycznych powodów. Jednak jest to opowieść na inny dzień, inne okoliczności. Teraz jego głowę zaprzątało coś innego, albo raczej ktoś inny. Ktoś, kto właśnie przylgnął do niego, ktoś, kto uwodzicielsko przegryzł wargę, ktoś, kto zachłannie czerpał obopólną przyjemność z przedłużającego się pocałunku. Kosztował jej usta, wraz z języczkiem, by nie umknęła mu ani odrobina, aby kompletować doznania w pełni.
Słodkie westchnienie kobiety, nie uszło jego uwadze, co również zintensyfikowało, jego poczynania. Teraz też nie ograniczał się jedynie do pocałunków, ale zaczął również używać języczka, który powoli sunął od spojenia obojczyków do magicznego kącika tuż pod uchem.

Czując odepchnięcie, uśmiechnął się jedynie i z lekko pochyloną głową cofał się na łóżko. Usiadł w rozkroku, a jedną ręką zgarnął coś, co zamierzał za chwilę użyć. Taniec w sukni i na obcasach, rzeczywiście nie należał do najłatwiejszych, jednak dodawało to nieco pikanterii i uznania dla kobiecych umiejętności. Wyobraźnia, działała na pełnych obrotach, co uwidaczniało się, na wyraźnie napinających się coraz bardziej spodniach mężczyzny. Czy jego twarz i reszta ciała pokazywała cokolwiek? Nie. Siedział niewzruszony, obserwując, analizując, delektując się widokiem, poruszającego się z gracją, ponętnego ciała kobiety.
W momencie w którym zdjęła suknie, mogła dostrzec pierwszą reakcję mężczyzny, powoli przegryzana warga, spierzchnięte usta, powoli oblizywane językiem. Reszta? Niewzruszona, ciało stateczne, dłonie trzymające coś w swoich objęciach, wzrok utkwiony w kobietę, podążający cały czas za tanecznym krokiem kobiety.
Nagle, gdy kobieta opadła na kolana, dotarło do niego, że muzyka umilkła. Szkoda, jedno słowo, pojawiło się w umyśle mężczyzny. Znów delikatnie przejechał językiem po dolnej wardze, patrząc kobiecie głęboko w oczy. Odczytywał jej intencje. Dlaczego właśnie oczy, skoro miał całe ciało przed oczami? Bo oczy były zwierciadłem duszy, oczy były przekaźnikiem myśli, oczy nie potrafiły kłamać. To, co widział w oczach kobiety, powodowało, że skóra wzdłuż kręgosłupa zalewana była falami dreszczy. Mimo skupienia się na oczach nie uszły jego uwadze, kształtne pośladki, niby serduszko, do którego prędzej czy później zamierzał się dobrać. Odczekał, aż podejdziesz, przymknął na chwilę oczy, czując twoje dłonie na swoich udach. Dłoń sunąca od ud, ku górze, wywołała kolejną falę dreszczy, a zawadiacki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Druga reakcja, odkąd usiadł na łóżeczku. Gdy wyprostowała się, skorzystał z okazji, by założyć jej obrożę wraz ze smyczą na szyję kobiety.
Podążał przez chwilę za wzrokiem kobiety, a gdy ta znów spojrzała w jego oczy, ostro pociągnął za smycz, przyciągając ją do siebie. Blisko. Tak blisko, że niewiele potrzeba było, by ich wargi zwarły się ze sobą w kolejnym pocałunku. Spojrzał jej w oczy, głęboko, delikatny uśmiech znaczył jego usta, a gdy w końcu rozchylił wargi, powiedział ściszonym, chrapliwym głosem. - Tej nocy Króliczku, jesteś moją własnością. - przez chwilę milczał, patrząc jej głęboko w oczy, czekając na jej reakcje, od której zależało wiele. Drugą dłoń, schował za plecy.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
W przerwach między gwałtowniejszymi ruchami starannie obserwowała Alexandra, zwłaszcza jego oczy i mowę ciała. Z tych pierwszych, wyrywając je z kontekstu, niewiele mogła odczytać. Czy zachowywał stoicki spokój? Wewnętrznie płonął pożądaniem? Miał pewne wątpliwości co do jej pokazu (zwłaszcza pierwszej części, stanowiącej mniej dosadną pożywkę dla duszy)? A może był o krok od zerwania się na równe nogi i przejęcia inicjatywy? Głucha cisza… Co innego wzbogacenie tego o resztę, tę nad którą nie do końca panował oraz być może nie zdawał sobie sprawy, że w ogóle to robił. W końcu nie mógł oderwać od niej wzroku, przygryzał wargę niczym na apetyczne danie, które zaraz zostanie podane do stołu, wreszcie delikatne zwilżenie ust jak gdyby te miały lada moment zostać użyte… To oraz uczucie duszenia, odzwierciedlane w czymś, czego wypowiedzenie na głos byłoby uznane za ordynarne.
Wiedziała, że jej pożąda, każdego fragmentu jej cielesnej powłoki, znajdującej się na wyciągnięcie ręki… i z każdą chwilą, kolejnym przesunięciem rąk i nóg, będącej coraz bliżej i bliżej. Ta kotara z każdą sekundą opadała coraz mocniej, a może raczej był to efekt zwierciadła, odbicia duszy, bo i ona chciała go mieć tej nocy wyłącznie dla siebie. Wiązała się z tym niby stosunkowo krótka lista czynności, lecz wariantów ich wykonania… Tyle miejsc, na których zacisną się palce i w skórę wpiją paznokcie, spijanie słodkiego nektaru z ust i miłosnych soków spomiędzy ud, symfonia namiętności za którą niosłoby się po całej sypialni echo rozpusty… Tyle pięknych, acz prymitywnych w swej prostocie rzeczy do zrobienia… by kolejne ryki, jęki, westchnięcia i ciężkie oddechy oznaczały przekroczenie kolejnych punktów kontrolnych na trasie maratonu, gdzie po przekroczeniu mety nie będą już w stanie wypowiedzieć nawzajem swoich imion. Wystarczyła odrobina fantazji, jeśli nie twórczych porównań to samej wizualizacji namiętnego tańca przemieszanego ze zwierzęcą dzikością, by utracić kontakt z rzeczywistością.
To jednak, rzeczywistość, szybko dała o sobie znać. Wpierw jego ciało, które próbowała odtworzyć w myślach za pomocą dotyku, tyle cudownych mięśni które domagały się jej dotyku… apetyczna szyjka, którą chciała pieścić i w końcu zagłębić tam swoje kły, miękkie usta które sprawią jej rozkosz i przynajmniej na chwilę wyniosą ku niebiosom (a Lucyfer jedynie zaśmieje się z boskiej ochrony Najwyższego). Z tego stanu wyrwała ją lądująca na jej szyi obroża.
Jęknęła, gdy za nią pociągnął, jednak z całą pewnością nie była to dezaprobata. Oparła dłonie o jego nogi i wpatrywała prosto w oczy, a gdy przemówił, poczuła jego oddech na sobie. Dostała gęsiej skórki, a prze jej ciało przeszedł dreszcz. Lubiła gierki słowne, więc będą przed nim na kolanach… słysząc władczy i nieznoszący sprzeciwu ton… Prawdę powiedziawszy, mogła zareagować na trzy sposoby, pierwszy z nich to pełna uległość, drugie jej przeciwieństwo, a trzecie to stan pomiędzy, podjęcie gierki słownej… Dlaczego miałabym wybierać? Może inaczej, po co obstawiać przy jednym i rezygnować z reszty, skoro zawsze mogła zaistnieć szansa na zabawę w przeplatankę? Tylko od czegoś musisz zacząć...
Batalia myśli na pewno była widoczna, gdyż wpatrywała się w niego z lekko rozwartymi wargami przez więcej niż jedno uderzenie serca. Jednak cokolwiek by się nie kryło za jej zwierciadłem duszy, dążenie do błogiej rozkoszy obydwu stron było i tak celem ostatecznym.
- Claim me then… - szepnęła, zdecydowanie ciszej, nawet nie tyle z miękkością, co niewiarygodną wręcz… uległością, szczególnie że zdawała sobie sprawę z tego, że twoja schowana za plecami rączka coś już planowała.
Co podpisany w ten sposób cyrograf przewidywał?

@Alexandre Van der Eretein
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Pewnie nie raz później będzie zastanawiał się, co tej nocy tak naprawdę się wydarzyło. Emocje, szczególnie te silne, miały to do siebie, że przyćmiewały wydarzenia, a przynajmniej na pewno ich kolejność. Jedno było pewne, Kobieta doskonale radziła sobie w tańcu, i doskonale wiedziała, co zadziała na mężczyznę. Również miała wiele racji, gdy podejrzewała, że Alexandre mógł chcieć wstać i zerwać z niej to i owo, zaczynając od sukni. Tylko dzięki silnej woli, nie zrobił tego.
Widział w jej oczach gonitwę myśli, długi pociąg z wagonami pełnymi wyobrażeń, kolejnych ruchów, pozycji, zdarzeń. Dostrzegł w jej oczach prócz pożądania, iskierki wyobraźni. Kuszącej wyobraźni. Czy było mu przykro z powodu, że musiał zniweczyć część z tych planów? Ani trochę, swoim ruchem, zapewne wywołał falę zupełnie innych, zapewne równie przyjemnych obrazów. Czuł jej dłonie, badające zuchwale jego ciało, czuł bijącą od niej chęć zagłębienia się, w niezbyt własnych myśli, urzeczywistniania obrazów podsyłanych przez spragnioną głowę. Jednak to, co zastał w jej sypialni, wywołało, jedyną słuszną reakcję. Zmiana planów Komandir. Ze słodkiego, azjatyckiego chłopca (Nie bijcie Ojcze dyrektorze), w mgnienie oka, przebrał się w Pana sytuacji. Na jak długo? Tylko oni mogli to wiedzieć.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 270
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach