23/03/2023 - Ognisko

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Podstawowym zamiarem było najpierw zwiedzić strzelnicę. Czy raczej miejsce do zawodów. Oczywistym było, że nie odpuści sobie strzelania, a tym bardziej picia w międzyczasie. Tyle, że widząc lud idący do baru odpuściła sobie jak na razie wizytę w przybytku słodkiego zapomnienia i zajęła się grzecznym zwiedzaniem obozowiska czy tam też cygańskiej osady. Musiała przyznać, że wszystko było urządzone bardzo ze smakiem i jakoś tak przytulnie. Wewnętrznie wróciła myślami do czasów dzieciństwa, ich osada wyglądała inaczej, ale była równie przytulna. W sumie zdała sobie sprawę, że całkiem chętnie poprzyłaziłaby tu jeszcze trochę już po imprezie, bez ryzyka natknięcia się na ludzi. Będzie trzeba uważać z alkoholem i tym, co będzie robić, bo mimo wszystko lepiej nie zdradzić Maskarady.
Po zwiedzeniu strzelnicy przyszedł czas na obczajenie placu do mordobicia. Tam testowo nawet udało jej się trochę "posiłować" dla zabawy z jakimś tubylcem, w akompaniamencie śmiechu i szczerych żartów. Ale że przy tym zdążyła wywalić się raz czy drugi (tak samo jak jej roześmiany "przeciwnik"), została zaprowadzona do jednego z domków, by mogła chociaż trochę odczyścić kolana i tyłek. Urok czarnych rzeczy natomiast był taki, że nie musiała się przejmować plamami.
Za to domek spodobał jej się nadzwyczajnie. Uwielbiała domki z drewna i w ogóle drewniane wystroje, a te tutaj... Mieszkała dawno temu w czymś podobnym i w zasadzie gdyby nie natychmiastowa potrzeba dowiedzenia się, kto zaprojektował te drewniane cuda, pewnie zainstalowałaby się tam na jeszcze dłuższą chwilę. Zasięgnąwszy języka zaczęła poszukiwania tutejszego alfy, czyli Cygana, który przywitał ją przy wejściu. Opłacało się poniuffać go na początku, bo w końcu udało jej się przydybać go przy ogniu. I to o dziwo nieobleganego przez całą resztę! Od razu też klapnęła obok Regisa, z szerokim uśmiechem widocznym na blond pyszczku.
- Osadę to wy macie piękną! A te domki... - zagaiła wesoło, zaczynając konwersacje w luźny sposób.

@Regis

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Prosty styl domków dość mocno odzwierciedlał podejście cyganów do życia. Miało być łatwo i przyjemnie - praktyka nie grała tu nic do rzeczy, ponieważ rozumiała się sama przez siebie. Przestronny salon sam zapraszał bywalców do środka - podobnie też kuchnia, w której nie brakowało sprzętów i jedzenia ukrytego na półkach lodówki. Sypialnie, biblioteka - wprawdzie ta druga opcja nie funkcjonowała w domowym środowisku, jednak pierwsza jak najbardziej. Szerokie wygodne łóżka nawet nie musiały skrzypieć - wystarczyło, że stały, aby prędziutko zwabić w sidła zmęczone ofiary. Raz ułożone na miękkich poduszkach nie miały wyjścia, jak tylko poddać się chwili i udać w objęcia Morfeusza. Jedynym równie potężnym konkurentem w całej misternej konstrukcji były łazienki, a w zasadzie jedna większa, umiejscowiona na parterze z kompletem wszystkich udogodnień - przede wszystkim dużą narożną wanną z funkcją hydro masażu dla jednej lub dwóch osób.
Żyć i nie umierać Pani droga: przebranie się w takim przybytku niosło samą radość. Rzeczone wspomnienia także takową dzieliły, o ile "dom" faktycznie przywodził na myśl dawne bezpieczne rodzinne schronienie.
Choć pracy, chodzenia, biegania i skakania alfa miał sporo, nie zapomniał o opiece nad gośćmi. Kilkukrotnie dopingował ich w czasie walk czy zabawie strzeleckiej - chętnie także oprowadzał, opowiadał i odpowiadał na pytania oraz karmił przystawkami przed wejściem na scenie głównej uczty.
- Tak? W takim razie miło to słyszeć. Pamiętam, jak była to dzicz i nic więcej. Puste zrujnowane domki, porośnięte ścieżki: zabawa z ogarnięciem tego przyniosła całkiem sporo radochy. Wyglądasz mi na kogoś, kto całkiem dobrze zna dzicz. - zaśmiał się alfa, po spojrzeniu na przybyłą kobietę. Urodę miała ciekawą, a charakter z pewnością silny, co wilk pozwolił sobie wydedukować, po wdechu pierwszej porcji powietrza z cząstkami jej zapachu. Prócz tego urzekł go jej uśmiech, przez który sam aż się uśmiechnął w czasie strojenia gitary. Tak, ta krótka wolna chwila pozwoliła mu na sięgnięcie po instrument, podwinięcie rękawów koszuli, chwyt i taniec długich palców w czasie doprowadzania brzmienia strun do względnego porządku. Praca mięśni w czasie tych paru ruchów mogła przykuć spojrzenie, podobnie jak iskry w momencie rozbudzenia płomienia, który po pierwszym wybuchu, chętnie ucztował na drewnie.
-  Chętna? - zaś nie samą walką i strzelaniem żyły wilki, ludzie i wampiry. Oczom Regisa nie umknęły występy niektórych osób w konkursach: były natomiast ciekawe, czy poza sceną te same jednostki potrafiły równie mocno zaskakiwać i bawić się, czerpiąc ogrom radości ze wszystkiego, co się dało. Tak oto zaintrygowany, ot i nieprzejęty skillem lub jego brakiem wilk, z szerokim uśmiechem wręczył kobiecie gitarę.

@Katrine Storstrand

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Proste, drewniane domki przypominały jej rodzinne strony, a raczej opowieści ojca, gdy uchlewał się na smutno tocząc wspominki. Rzadkie były to momenty, ale nadal jedne z nielicznych dobrych wspomnień. W Stanach wataha miała wielkie tereny, więc zabetonowane miasta, z ich niewielką ilością zieleni, troszeczkę ją drażniły. Przyzwyczaiła się do nich, oczywiście, że tak, w mieście najłatwiej było postawić biznes i łapać zlecenia. Ale mimo wszystko nadal wikingowa dusza po przodkach preferowała drewniane domki na łonie natury. Dlatego przeważnie instalowała się poza miastem, teraz jedynie robiąc wyjątek dla siedziby rodowej Wijsheidów. Nałapie zleceń, zarobi hajs, kupi jakąś ziemię w Paryżu i sobie strzeli taką chatynkę. Przynajmniej istotne było to, że nijak nie kojarzyła się z „domem” ojca, bo te tutaj były o wiele bardziej przyjemne. A wanna to już w ogóle, taki drobniutki luksus w postaci kąpieli z bąbelkami…
Skośny Cygan wydawał się być przyjaznym wilkiem. A że przy okazji dzierżył w łebku tajemnicę twórcy pięknych chateczek, to tym bardziej należało się z nim zaprzyjaźnić. A poza tym po prostu chciała. Brakowało jej wilczych znajomych, ostatnich miała jeszcze w Oslo – minus chodzący kłopot o wdzięcznym imieniu Christine – a to było dobre tygodnie temu. Jednak była towarzysko stadnym stworzeniem, nawet jeśli jako najemnik wolała pracować sama.
- Do tego jakieś chaszcze, pokrzywy i inne kłujące badziewia… - dopowiedziała, śmiejąc się szczerze. Błękitne oczy lśniły radosnymi iskierkami spowodowanymi pobytem wśród własnego gatunku, nawet jeśli tu i ówdzie plątały się jakieś pijawki, a prócz nich również i ludzie, przed którymi należało ukrywać swoje istnienie. – Moja pierwsza wataha miała spore tereny. Właśnie w dziczy. Lubiłam się tam plątać. – zgodziła się z nim, delikatnie zaskoczona tak łatwym wnioskiem z jego strony. I do tego prawdziwym, a do ogniska brakowało jej jeszcze pieczonych kiełbasek, które zastąpiły równie smakowite przystawki.
- Hmmm, chyba nie jestem aż tak dobrym graczem… - wciśnięta do łapek gitara zaskoczyła, może dlatego, że zapatrzyła się na to, jak towarzysz zajmował się gitarą. Mniej więcej z taką delikatnością i wprawą, jak zaprawiony w boju strzelec traktował swoją strzelbę… Przejechała palcami po strunach, testując instrument. – Chociaż grywało się czasem, w nudne wieczory, gdy muzyka była jedynym pocieszeniem dla młokosów… - roześmiała się cicho, zaczynając grać pierwszą z brzegu melodię, którą grywała wśród żołnierzy. Wesoła, skoczna i całkiem luźna, świetnie pasująca do cygańskiej imprezy. – Ostrzegam tylko, że mój repertuar jest ubogi. Brat miał lepszy. – uśmiechnęła się kątem ust, brzdąkając po strunach.

@Regis

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Regis w większości podziwiał jednostki chętne do życia w wielkim zatłoczonym, szarym betonowym mieście, pełnym ludzi, wampirów oraz innych obcych wilkołaków. Tamtejsze warunki bez wątpienia dzierżyły paletę bogatych możliwości, które faktycznie otwierały furtki. Za nimi czaiła się masa niezliczonych dróg do różnych karier - tych mniej i bardziej efektywnych. 
O zgrozo: nie dla niego było takie życie, pełne chaosu, hałasu i ciągłego pośpiechu w niekończącym się wyścigu szczurów, zawzięcie walczących o dominację nad terenami. Szum drzew, liści, chrupanie gałązek, ściółki, śpiew ptaków, odgłosy nocnego życia oraz zapach dzikości - to właśnie o tym marzył i tym żył Regis.
Tak i teraz, siedząc przy cieple trzaskającego ogniska, uśmiechał się szeroko nie tylko z powodu doborowego towarzystwa, lecz głównie z racji całkowitego wyluzowania definiowanego otoczeniem natury: jej zieleni, śpiewu i czułego muskania miłym chłodem eterycznych koniuszków, którymi co rusz chętnie wodziła po ramionach - nie tylko jego, ale i każdego, kto, choć na chwilę był łaskaw przymknąć oczy, wyciszyć się i dać ponieść w takt melodii Matki Natury.
- O dziwo renowacja tego miejsca sprawiła nam wiele radości. Mogę? - podobno zdania nigdy nie należało kończyć pytaniem. Mimo to czasami pojawiały się wyjątki od reguły, chociażby taki jak ten, gdy to w przypływie impulsu mężczyzna bez większych obaw, zbliżył się nieco do kobiety, a jeśli ta nie wyraziła sprzeciwu, to nawet “objął” jej smukłe ciało na swój pokraczny sposób, aby, pomijając rzekomą dwuznaczność, bliskość i zapach bijący od ciała do ciała, uzyskać jak najlepszy dostęp do rąk, którymi zaczęła cichutko brzdąkać na strunach.
- Brzmisz jak ktoś, kto ewidentnie urwał się z miasta, jednocześnie tęskniąc za dziczą. Zauważyłem, że spodobał Ci się nasz styl, z tym że, o zdradę imienia naszego architekta będziesz musiała się troszeczkę postarać. Spróbuj ułożyć dłonie w ten sposób, wtedy wydobędziesz o wiele więcej dźwięków. - na twarzy już nie wskoczył zwykły uśmiech - tym razem był jednym z tych bardziej zawadiackich: szerokich z połyskiem dwukolorowych ślepi.
Domieszka delikatności, z jaką Regis począł operować palcami Kat dla lepszego ułożenia na gitarze, całkowicie zaprzeczało sile i dzikości wilkołaka oraz temu, co niegdyś krążyło pod postacią legend wśród innych watah - o pewnym Królu, jego wzlocie i głośnym upadku - dobroci, potędze, ale i zachłanności zrodzonej z narastającej presji pobratymców.
Oj biedny był to mąż stanu, jako i powinien być biedny jego syn: ten oto siedzący tutaj obok kobiety, obejmujący ją, uśmiechający się i powoli grający w takt ruchów jej palców.
Zdaje się, że monotonia melodii wcale mu nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Tak jakoś całkiem ładnie komponowała się z trzaskiem płomieni, które tańcząc, niemalże hipnotyzowały każdego siedzącego przed nim widza.

@Katrine Storstrand

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Jeszcze dałoby się jakoś przeżyć wielkie miasto, brak lasu i wszechobecną betonozę, gdyby nie zapachy. Zapachy, które w ogóle nie podobały się czułemu, wilczemu zmysłowi powonienia, naruszając je wszechobecnym miejskim „smrodem”. Kolejnym argumentem przeciwko były budynki. Wysokie. Wielkie. Z pełnią zaułków i skrytek, które potrafiły doprowadzić do szału, gdy należało ochraniać ich mieszkańców. A do tego beton był zimny. Nie miał w sobie nic z ciepła drewna, a tym bardziej z jego zapachu. Było coś w zapachu drewna, zwłaszcza gdy było to drewno, z którego zbudowano dom.
I prawdę mówiąc nigdy nie narzekała na to, że nie była alfą, a jedynie podlegała pod jakiegoś. Lubiła ten stan rzeczy, czasem tak było wygodniej, choć wymagało pokładów zaufania, by uwierzyć, że nie spróbują nigdy wykorzystać natury wilka przeciwko nim samym.
Trzask ognia, gitara w rękach i miłe towarzystwo… Nic tylko zamknąć ślepia i wdychać zapach lasu, przypominając sobie jego uczucie pod bosymi stopami, słyszeć szum wiatru i czuć jego muśnięcia na skórze rąk… Eh Cyganie wiedzieli, co dobre. Bardzo dobrze wiedzieli. A choć nie da się wytłumić natury obrońcy, czuła się rozluźniona, jak dawno nie była.
- Nie sztuką jest niszczyć, choć ja tam jestem w tym całkiem dobra. – zaśmiała się lekko. – Sztuką jest zbudować coś z niczego. Ta, jasne? – zerknęła z lekkim zdziwieniem na nowego znajomego, z jeszcze większym zdziwieniem obserwując, że ją objął. Ale nie zaoponowała, ciekawską naturą czekając, co też Cygan w ogóle kombinował. I trzeba było przyznać, że jego kombinatoryka była całkiem w porządku. Wlepiła się w jego bok, całkiem po wilczemu, słysząc lepsze nuty wyciągane z gitary. Nawet postarała się lekko skulić, by jeszcze ułatwić mu to działanie.
- Nie lubię miast. Wkurzają mnie. Śmierdzą. I mają za dużo zaułków i kryjówek. Koszmar i zmora, tyle Ci powiem. – parsknęła, potrząsając lekko głową. Wprawdzie teraz nie dałaby rady żyć czysto w dziczy, ale jakby umiejętnie połączyć ją z nowoczesnością… Tak żyłaby całkiem chętnie. – Drewniane chatki są piękne. Takie wystarczające połączenie natury z miastem. Mi wiele nie trzeba, jestem minimalistką. – przyznała szczerze, śmiejąc się lekko. – Żaden ze mnie muzyk. Ot trochę umiem pobrzdąkać, żeby nie było ciszy na wachcie. – stwierdziła prosto, jednak grzecznie ułożyła ręce tak, jak jej wskazał, podążając za wskazówkami obcego, lecz jakże przyjacielskiego alfy. Przyjemnym był wilczkiem, ciekawe tylko, czy też alkoholik zapominający o swojej chorobie…
- No dobra, miałeś rację. – westchnęła. – Tak brzmi to lepiej. – uśmiechnęła się, z błyskami radości w oczach, hipnotyzowana ogniem. Wdychała zapach ognia, płonącego drewna, wilczka siedzącego obok niego i była naprawdę szczęśliwym wilczkiem. Nawet jeśli nadal siedziała wlepiona w Regisa, nucąc coś pod nosem do wygrywanej melodii. – W takim razie co muszę robić, poza bardzo, bardzo ładną prośbą, żeby dostać nazwisko twórcy tych pięknych domków? – zrobiła słodkie oczka niewinnego szczeniaczka, zostawiając gitarę i zarzucając Regisowi rękę na ramiona. – Proooooooszę?

@Regis

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Im dłużej Azjata obserwował Kat, tym mocniej utwierdzał się w przekonaniu o jej tęsknocie za dziczą i wszystkim tym, co niosła w swoim zanadrzu. Fakt, czasami była upierdliwa, nie miała też tylu udogodnieni, co w przypadku miast, niemniej każdy brak rekompensowała ciszą i spokojem, a więc tym, czego po dłuższym życiu w harmiderze ciągłych zmian, niemalże każdy pragnął. Może więc na wzgląd jej tęsknoty, a może z powodu dobrego początku cygański Alfa chętnie podejmował dialog, ba, nie ustępował w kierowaniu dłońmi kobiety, by te wykonywały coraz śmielsze i fikuśniejsze ruchy na strunach – aby kontynuowały zgrabny taniec, co rusz wydobywając z gitary najróżniejsze dźwięki, póki te nie ułożyły się w pełnoprawną, ulubioną melodię Kat.
Wtedy i tylko wtedy, w ulotnej chwili gry i być może nucenia melodii swoim miłym głosem pod tak zwanym nosem, czarnowłosy wypuścił jej ręce z własnych - wolnym ruchem nie tylko je odsuwając, co wręcz przejeżdżając po nich wzdłuż aż do przedramion. Niby w tym wszystkim nie doszło do nawiązania kontaktu, no może do kilku, gdy raz czy dwa przypadkiem koniuszek palca napastnika zetknął się ze skórą niewiasty, łącząc dwa ciepła w jedno.
Przypadek, a może typowa cygańska kokieteria – niech spór rozstrzygnie się sam.
- No nie wiem, to cenne informacje, szczególnie, jak ktoś chce je sprzedać komuś, kto pragnie je kupić. - w momencie przerwania bliskości, ale nie odsunięcia się na “stosowny” dystans, wilkołak puścił oczko do Kat, po czym wypowiedział powyższe słowa niskim tonem, niemalże przypominającym szept. Potem się oczywiście zaśmiał na widok pięknych słodkich ocząt, od których odbijały się figlarne płomienie.
Ich ruchy były zwodnicze, z kolei trzask świadczył o nieposkromionej energii, która drzemała w płomieniach. Tak bliska obecność ogniska bez wątpienia podnosiła temperaturę otoczenia wokół niego i z pewnością siedzącej nieopodal pary ciał. Letni ubiór był wskazany, choć zdradliwy w momencie odsunięcia się od przyjemnie kuszącego źródełka. Z drugiej skąpe tkaniny ułatwiały płomieniom zadanie oświetlenia skóry, a tej oczom nie poskąpiono, szczególnie gdy ktoś nosił na sobie luźną koszulę z wyjątkowo sporym rozpięciem. Drugie tyle momentami przysłaniało złoto łańcuszka, kolczyków i sygnetu na palcu, świadectw niby bogactwa, choć bardziej typowego cygańskiego “smaku”.
- Zależy co, mi zaproponujesz, bo ja ze swojej strony mógłbym zasugerować porwanie, chociaż nie wiem, czy byłoby skuteczne, bo i tak pewnie byłabyś zadowolona, mogąc opuścić miasto. Swoją drogą, nie myślałaś nigdy o zamieszkaniu gdzieś na obrzeżach? - spytał z czystej ciekawości, bo o ile mógł mniej więcej orientować się o przynależności rodowej wilczycy, o tyle nie sądził, aby konieczność mieszkania w wilczej siedzibie w Paryżu stanowiła wymóg konieczny.

@Katrine Storstrand

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Kolejny alfa, z którym dawało się dobrze pogadać. Prawdę mówiąc sama była zaskoczona, że Regis należał do tego typu osób, którym nietrudno było zaufać i się przy nich rozluźnić. Kto wie, czy gdyby nie spotkała go trochę wcześniej, to właśnie do niego nie uderzyłaby po dołączenie do watahy? I wtedy miałaby dostęp do tych ślicznych, drewnianych domków? Nie no, to był żart, przetrawiwszy wszelkie informacje o Marcusie cieszyła się, że ma dodatkowo kogoś z rodziny. To było miłe uczucie, nawet gdy z wujkiem można było się czasem poprać, pogadać… Nie narzekała prawdę mówiąc, nawet mimo natłoku tajemnic.
Chyba stąd pozwoliła sobie rozluźnić się w tych dziwnych objęciach Regisa, pozwalając mu kierować swoimi dłońmi i szybko podłapując rytm, nawet gdy zostawił jej ręce, przenosząc się na nagie przedramiona, odsłonięte przez krótki rękaw imprezowej bluzeczki. Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy, to było całkiem przyjemne, takie… towarzyskie. Czuła się tu bardzo, bardzo na miejscu, a do tego jeszcze było jej całkiem przyjemnie.
- Dlatego pytam. Co bym musiała zrobić, żeby tę informację dostać? – uśmiechnęła się ślicznie, niewinnie, przerywając grę, by lekko się wygiąć w boczek, by móc przyglądać się uważnie alfie. Miała nadzieję, że uda jej się jakoś namówić go, by zdradził jej nazwisko tego nieszczęsnego architekta. Wokół zaczynało robić się coraz cieplej, dlatego zadowolona była, że pozbyła się płaszcza, który bezpiecznie siedział sobie przewieszony przez motocykl. Dla ciekawskich mordek – nie było tam nic cennego, jedynie co najwyżej kilka wizytówek z warsztatu. Spojrzenie wilkołaczycy przesunęło się po opalonych rękach i piersi wyzierającej spod rozchełstanej koszuli. Klasyczny cygański image, niejako egzotyczny w zestawieniu z rysami twarzy mężczyzny. No i tego kolorowe oczy, też coś w nich było.
- Zaraz, zaraz. Ja mam porwać Ciebie czy Ty mnie? – rzuciła ze śmiechem, podciągając się lekko do góry, by mieć lepszy widok na Cygana. – Zastanawiałam się, ale chwilowo tak jest dobrze. Potem może pomyślę, chwilowo mieszkam w siedzibie rodu. Poza tym to też nie jest w środku miasta. – wyciągnęła nogi przed siebie, a raczej w stronę ognia i uśmiechnęła się delikatnie. Pasowało jej mieszkanie wśród innych wilków, była częścią rodu, to z nimi mieszkała. Nie przeszkadzało jej miasto same z siebie, najważniejsze, że wiedziała, gdzie może znowu poczuć zapach igliwia i puścić się sprintem miedzy drzewami niekoniecznie w ludzkiej formie.
- A co, mam to rozumieć za jakąś propozycję? – zaśmiała się cicho, posyłając wilkowi udawane podejrzliwe spojrzenie, robiąc minę, jakby zastanawiała się, czy przed nim nie uciec. Ale to były tylko żarty, w końcu tylko rozmawiali. A skoro już miała w łapkach gitarę, spróbowała sobie przypomnieć coś jeszcze, choć dzięki naukom Regisa poszło jej o wiele lepiej. Pewnie powinna udawać, że dalej jej nie idzie, ale to nie było w jej stylu. Przyjęła wskazówki, zastosowała, więc i muzyka była nieco inna, ale nadal przyjemna i bardziej skoczna.

@Regis

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Cygańskiemu Alfie podobało się podjęcie piłeczki rzuconej pod zgrabne nóżki Kat – to jest: chwycenie haczyka negocjacji w związku ze zdradą tożsamości tajemniczego architekta, który za drobną opłatą, poczynił prawdziwe czary w osadzie. Z szerokim zaczepnym uśmiechem Azjata śledził i notował starania dziewczyny, w tym także jej reakcje na dotyk. Nie był on nachalny, a i do dwuznacznego brakowało mu jeszcze tej odrobiny pikanterii. Przypominał raczej coś podobnego do swawolnych trzepotów ciem lub smyrgnięć opadających listków z płatkami. Niby nic wielkiego – niby też niewiele wnoszącego do ogółu, a jednak tym subtelnym delikatnym gestem wilkołak stopniowo torował sobie drogę w głąb jestestwa, wcale nie na poczet zmniejszenia dystansu pomiędzy nim, a Kat i wcale nie w zamiarze pomocy w opuszczeniu twardej gardy, za którą kryła się reszta kart negocjatora.
- Ty pytasz i ja pytam, co jesteś w stanie mi zaoferować, jakie dobro o wysokiej wartości, aby w ogóle rozważyć ofertę. - przed rozbrzmieniem się melodii, Regis raz kolejny zaśmiał się dźwięcznie do towarzyszki, a potem ponownie, gdy w amoku wymiany zdań, troszeczkę się nie zrozumieli.
Było to jednak na tyle zabawne, że Alfa nie poczuł przymusu, aby od razu wyprowadzić kobietę z błędu, wręcz przeciwnie, pozwolił jej myśleć, że o to właśnie chodziło, co po dłuższym namyśle, byłoby nawet całkiem ciekawym eksperymentem.
- Nowy, stary nabytek? U kogo ostatecznie wylądowałaś? - idąc w ślad zrelaksowanej wilczycy i rytm wygrywanych nut, Regis również wyprostował długie nogi, aby dać szansę dobrodusznym płomieniom na ogrzanie stóp, którymi nieustannie wędrował z miejsca na miejsce, jako i palce tańczące po strunach gitary.
Brzdęk z jej wnętrza coraz częściej wypluwał miłe nuty - miłe, znaczy się wielce przyjemne dla ucha do tego stopnia, aby się nieco nad nimi pochylić, potem unieść rękę i ułożyć na kobiecym ramieniu, by wspólnymi siłami dodać do pieśni dwa tony głosów: jego i jej – rzecz jasna za wyłączną zgodą “maltretowanej”.
- Wypadało mi sprostować wcześniej, ale było to zbyt zabawne. To raczej ja powinienem porwać Ciebie, chociaż odwrócenie ról brzmi o wiele ciekawiej. Wszystko zależy od tego, jak chętnie podejmujesz wyzwania, jak szybko potrafisz biegać w ludzkiej formie i jak dobrze znane Ci są tutejsze lasy. Kto wie? Może jeśli uda Ci się mnie złapać i “zmusić” do mówienia, to w końcu ulegnę? - żarty żartami, czasami ze słów mogły przejść w czyny. Umówmy się, przestrzeni do tego typu zabaw nie brakowało, publiki poniekąd też nie, aczkolwiek nie musiała być wcale obecna. Wystarczyło tylko uważać na ludzi, a poza tym, nie istniały żadne zasady, co Afla poniekąd potwierdził już dwukrotnie albo trzykrotnie, chociażby bezpruderyjnym dotykiem czy bliskością po zajęciu miejsca przy ognisku.

@Katrine Storstrand

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Wbrew wszystkiemu, wbrew jej profesji i ogólnemu zachowaniu, przez lata istnienia Kat zdążyła się nauczyć, że brutalna siła, choć działa na wszelkie męty społeczne i półświatki, nie zadziała w przypadku przyjaźnie nastawionego wilka, skłonnego podzielić się swoimi sekretami, choć nie za darmo. Wtedy należało zaoferować coś w zamian, a złamany nos najprawdopodobniej nie był wcale takim dobrym pomysłem. Zresztą o wiele milsza była rozmowa, doprawiona szczyptą niewinnego dotyku, szelmowskich uśmiechów i rozmyślań nad ofertą.
- Oferować mogę jedynie moje skromne usługi. I bardzo rozległą sieć znajomości. – rozłożyła lekko, ręce, śmiejąc się i przerzucając tak zwaną piłeczkę na boisko Regisa. Przy tak krótkim polu znajomości niełatwo było znaleźć ten złoty środek, będący jednocześnie ofertą „nie do odrzucenia”, która dałaby jej nazwisko architekta. Ale to tym lepiej, dzięki temu rozmowa była niejako ciekawsza, zmuszając do lekkiego kombinowania. A jeśli nawet nie wyjdzie? Mówi się trudno, to w końcu żaden must have.
- U Wijsheida. – odparła swobodnie. – I zdecydowanie nowy, choć miałam przyjemność poznać go podczas wojny. Więc jak mówię, jestem zadowolona. Ale nie zmienia to faktu, że drewniane minimalistyczne chatki to jest coś, co wilczki lubią najbardziej. – roześmiała się lekko, nie protestując przeciwko takiemu „maltretowaniu” w wersji Regisa. Choć nie groziła jej jakaś specjalna wylewność, nie ukrywała faktu, że przyjacielski dotyk jest zwyczajnie przyjemny i lubiła takiego. – A Ty jak? Wiesz, o Cyganach się mówi, że to nomadzi, podróżnicy, gdzie im do osiedlania się… A tu proszę. Piękna miniaturowa osada, wystarczająco blisko miasta, by móc tam szybko podjechać, ale za to na tyle daleko, by się nie przejmować smrodem miejskim. No i las. Raj dla futer… - a gdyby jakiś niepowiązany człowiek ich słuchał, szybkie zerknięcie na puchate chmurki Regisa mogło jasno wskazywać, co miała na myśli. A że miała na myśli zupełnie inne futra
- A porywaj, tylko nie ręczę, że na to pójdę. – roześmiała się szczerze. – Wiesz, pozostałości po byciu żołnierzem swoje dają. – zmrużyła zabawnie oczy. Biegać i złapać, tak? Hmmmm. Podstawą było znaleźć cel, a celem, wedle słów Regisa, było złapać pana alfę, by uzyskać informacje. Zmusić to już inna kwestia, ale najpierw… złapać.
Ruch wilczycy był bardzo szybki, nawet można by rzec, że nieprzewidywalny, gdy zgrabnym ruchem wpakowała się na kolana alfy, oczywiście okrakiem, by móc zablokować jego ruchy i ewentualną ucieczkę. Dopiero wtedy odłożyła gitarę, by wolnymi rękami złapać ręce Cygana, uśmiechając się szeroko.
- No więc zostałeś złapany. – oznajmiła z humorem, unosząc obydwa kąciki ust w górę, ciekawa, co też teraz zrobi. W końcu sam wcześniej zainicjował dotyk, a teraz nie określił zasad w zabawie. Wykorzystała więc tak zwaną lukę prawną.

@Regis

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Bingo! Nie powiedział żaden kłak, choć rzekły to gwiazdki na niebie i Księżyc za chmurkami. Dobrej bitki odmawiać nie należało, lecz dziś nie ona stanowiła klucz do otworzenia wrót skrywających tajemnicę poznania. Wbrew pozorom wejście w łaski Regisa aż tak trudne nie było - wystarczyło go tylko odpowiednio zachęcić, a najlepiej przekupić czymś cennym – mieszkiem szekli, rulonem banknotów - na upartego kamienie szlachetne, złoto oraz pozostałe cenne kruszce również miały szansę na zdanie egzaminu, nie to, co spłata w naturze, szczególnie, gdy w ruch poszły już dłonie i niejako reszta ciała pod włos wojskowej kindersztuby.
A więc tak chcesz się bawić? - pomyślał Azjata, taksując osóbkę Kat od dołu aż po sam czubeczek głowy z uwzględnieniem każdego waloru na widoku, gdy bezpruderyjnie usadowiła swój zgrabny zadek na jego kolanach i to jeszcze okrakiem! Powiedzieć, że było to nieprzyjemne, to jak sprzedać komuś kłamstwo prosto w twarz. Mężczyzna nie śmiał oponować, co najwyżej pokwitować całość zawadiackim uśmieszkiem od ucha do ucha oraz błyskiem jaśniejszego oczka w ten jakże specyficzny wilczy sposób.
- Rozgryzłaś mnie, brawo. Pytanie, co teraz zrobisz, jak ze mnie wyciągniesz tajne informacje? - na domiar złego, z gardełka uciekł niski pomruk dla dodania szczypty pikanterii do garnuszka bulgoczącej zupki.
- Wszak sama to ładnie podkreśliłaś: my cyganie żyjemy w ciągłym ruchu. Teraz jestem, a za chwile może mnie już tutaj nie być, a wtedy przepadnie jedyna w swoim rodzaju okazja! - nie tylko Kat potrafiła zaczepiać pazurkami.Regis nie pozostał jej dłużny: nie tylko zaczepił wilczycę słowami - przede wszystkim zbliżył twarz na tyle blisko, aby nosem bezczelnie musnąć jej odsłoniętą skórę na najbardziej dogodnej wysokości - szyi, obojczyka, dekoltu, tudzież “piersi” - dla “samca Alfy” nie miało to większego znaczenia. O wiele ciekawsze było oczekiwanie na reakcję kobiety: jej ruch, słowa - ogółem: pomysłowość na wydobycie cennych danych w prawdziwie żołnierski sposób. Póki co Regis niewiele mówił o swoich doświadczeniach z mundurowymi. Takie smaczki wolał zostawić na później, gdy już pokusi się o wyłożenie kart przeszkód, co by zadziornej kobiecie nie było w życiu za łatwo.
Z samego uścisku Alfa chwilowo ani myślał się wyrwać. W ramach odbitki jedynie zacisnął dłonie, w efekcie czego napięciu i wyostrzeniu podległy wszystkie mięśnie kończyn górnych ku uciesze czyiś ocząt.
A że materiał koszuli wielce gruby nie był, zaś dekolt całkiem spory...

@Katrine Storstrand

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Bitka niejedno miała imię. Niekoniecznie wszak musiało chodzić o tę na pięści, te słowne również potrafiły osiągnąć cel, a niekiedy nawet i wzbudzić radość. Nie dziwne więc, że przekomarzanki z wilczym alfą wzbudzały jedynie czystą radość, o wartości merytorycznej nie wspominając. Na szekle niestety liczyć nie mógł, jakby się uprzeć to być może udałoby się znaleźć trochę błyskotek, choć siedząca przy nim wilczyca nie była zbyt bogata – w szczegóły lepiej być może nie wnikać. Co innego jednak oferta umiejętności czy też zwykłej zabawy w dowolnym jej pojmowaniu. Tym mogła bez problemu szafować, co też właśnie robiła.
Jak na wilka przystało, problemów z własnym ciałem nie miała żadnych. Bo to pierwszy raz zdarzało jej się paradować gdzieś w niekompletnym odzieniu po nagłej przemianie. Ciało natomiast mogło być skuteczną bronią, wysportowane, gibkie i z pełnią mięśni, wypracowanych latami treningów. A skoro tak ktoś chciał się patrzyć, niechaj patrzy. Uśmieszek rzecz jasna został od razu odwzajemniony.
- Hmmm. No wiesz. Zawsze istnieją dwie drogi. Ta łatwiejsza i trudniejsza. – czy ona czasem nie przeciągała struny, tańcząc na ostrzu noża z alfą innej watahy? Niee, skądże. Tak długo, jak obojgu to nie przeszkadzało, wszystko powinno być w porządku. – W łatwiejszej ja uśmiechnę się słodko, uznamy, że wygrałam, i będziesz na tyle miły, że zdradzisz mi to nazwisko. A w trudniejszej… - zawiesiła głos dla lepszego efektu, przesuwając łapką po rozcięciu w koszuli Regisa. A teraz mości panie zastanówmy się, jakie były opcje!
- No właśnie wiem, dlatego mi tak zależy. Uciekniesz mi, reszta mi nic nie powie i będę męczyć się z niezaspokojoną ciekawością. No przecież nie możesz tak zrobić, to by było okrutne… - aczkolwiek w głosie wilczycy nie było ani smutku ani żadnej niewinności. Nawet wręcz przeciwnie – skoro pan samiec chciał się bawić, wpychając nosek w spory dekolt bluzeczki, syknęła ładnie, łapiąc głębszy oddech i lekko pokręciła się, nie wypuszczając jednak swojej ofiary z łapek. Zanim jednak zdecyduje się na wypełnienie tej „trudniejszej” opcji przekonywania Regisa.
Ale skoro już miała przed oczami tak ładnie wyeksponowane mięśnie i do tego jeszcze wyostrzone niespodziewanym nacięciem… No grzech było nie skorzystać i nie przesunąć rękami w górę, po przedramionach aż do ramion. A potem po obojczykach, choć ominąwszy dekolcik skierowała się wprost na boczki.
Które to boczki od razu zaczęła z wyczuciem znamionującym lata praktyki łaskotać. Na kim natomiast trenowała? Zostawmy to w domyśle, choć łatwo się domyślić, kto mógł być pierwszą ofiarą.

@Regis

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Im większy pazurek pokazywała Kat, tym śmielej przewiercały ją na wskroś wilcze ślepia. Oczywistym było chwilowe poddanie się sytuacji, mianowicie grzeczne siedzenie i trzymanie rączek przy sobie, znaczy no w potrzasku kobiecych łapek, które z początku ani myślały o poluzowaniu klatki. Całość dopieszczały słowa, choć na te Regis miał już przygotowaną odpowiedź:
- Nuda. - krótką i treściwą w sam środek punkciku na tarczy. Oczywiste było, że z dwóch sugestii basior wybierze drugą, trudniejszą - nie, nie ze względu na zamiłowanie do ryzykownego trybu wilczego życia, a z czystej pikanterii, którą za sobą niosła już samym założeniem.
Poza tym umówmy się: kto przy zdrowych zmysłach nie pociągnąłby nitki, gdy przed oczami rozciągały się TAKIE WIDOKI! Szkoda, że chwilę potem ktoś postanowił je odebrać - szczęśliwie nie na aż tak długo, ponieważ kontra miała nadejść lada moment.
- Będziesz mnie tak łaskotać do upadłego? Obawiam się, że to nie wystarczy. - głos wilk miał przyjemny: gdy chciał, wyjątkowo niski, normalnie natomiast wyważony, a do tego miejscami “słodki” dla ucha tak jak dla oczu wyraziste dołeczki na obu policzkach. Napastniczka bez obaw mogła się nimi napawać, przynajmniej przez czas trwania tortur.
Te nie trwały jakoś specjalnie długo - oswobodzonymi łapkami Regis wdrążył plan w życie, wpierw ujmując kobiece nadgarstki, a następnie zamykając w potrzasku własnych rąk. Tak zmieniona pozycja troszeczkę przechyliła szalę zwycięstwa na jego stronę - po kilku sekundach być może nawet bardziej, gdy zgrabnie operując ciałem, wilk przełożył drugą kończynę Kat do pierwszej, w rezultacie trzymając je obie w swojej jednej.
- Przecież nigdzie nie wspomniałem, że jestem dobrym samarytaninem. Lubię się droczyć i utrudniać “ludziom” życie. - całości wypowiedzi towarzyszył nieschodzący z twarzy zawadiacki uśmieszek, tym szerszy, kiedy to korzystając z okazji i swobody jednej ręki, Alfa odwzajemnił torturę.
Nim jednak zaczął łaskotać kobiecy boczuś, palcami niegrzecznie przejechał wzdłuż smukłej talii: od góry na dół, gdzie fundując pauzę poprzez ułożenie ręki na lędźwiach, specjalnie przyciągnął Kat jeszcze bliżej siebie, co by aż tak mocno się nie wierciła, bo o ile Azjata nie miał nic przeciwko temu, wszak na dotyk i taniec bioder specjalnie oblizał wargi w bardzo dwuznaczny sposób, o tyle dalsze harcowanie na kolanach mogłoby doprowadzić do lekko niekomfortowej sytuacji, niekiedy nazywanej nadziewaniem na patyczek.
A przecież nikt tego nie chciał, prawda Panno Kat?
- I co teraz? - spytał, zastygając w bezruchu, aby dać Kat szansę na złapanie oddechu po porządnej dawce łaskotek.

@Katrine Storstrand

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Ładny wilczek chciałoby się rzec, nie protestował, grzecznie się poddawał… A jednak czujne oczy kobiety szukały podstępu w jego zachowaniu. Ale jeśli chciał tak bardzo przewiercać oczyskami, to proszę bardzo, szanowny wilczku, przewiercaj, patrz na jasną skórę, muśniętą promieniami naturalnej opalenizny, patrz na wisiorek wysuwający się z dekoltu, tak ładnie spoczywający między piersiami…
- A ja liczyłam na polubowne załatwienie sprawy… - teraz westchnięcie okazało się być smutne i pełne żalu, jakby samej wilczycy było przykro, że musi się aż tak brutalnie wobec biednego wilczka zachować. Nie miała więc już skrupułów, zabrała się za intensywne łaskotanie biednego organizatora imprezy, tym razem używając już obydwu łapek, z wyrazem pełnej radości na wilczej mordce.
- Owszem, będę! – stwierdziła radośnie, już kombinując dalej i nie przerywając radosnego łaskotania. A był to całkiem dobry widoczek dla Regisa, jako że podczas łaskoczących ruchów wilczyca raczyła się wiercić lekko, szukając odpowiednich miejsc łaskotek, a dzięki temu bluzeczka rozchyliła się tu czy tam, pozwalając wilczkowi zajrzeć nieco głębiej w kobiecy dekolcik. Niestety jednak długo to nie potrwało, jako że zabawa została przerwana przez wprawne, męskie ręce.
- Ty też lubisz nie grać zgodnie z zasadami? – zaciekawiła się, nie szarpiąc się i nie szamocząc, czego można byłoby się spodziewać po pannie związanej z wojskiem. Przecież był to potrzask i tak zwane ograniczenie wolności. Zwłaszcza, gdy duże, męskie łapki raczyły złapać obydwie kobiece w jedną swoją. – Właśnie widzę, że lubisz. – a jakby wszelkich prowokacji było mało, pochyliła się, tylko po to, by własnym nosem nacisnąć nos Regisa. No skoro ręce miała skrępowane i uwięzione między nimi…
Przyciągnięcie bliżej spotkało się jedynie z przygryzieniem wargi, a także napięciem odsłoniętych apetycznie mięśni ud, ku stabilizacji pozycji, rzecz jasna. Bo przecież nikt tu nie próbował w żadnym wypadku nikogo prowokować, no gdzieżby. Nie w momencie, gdy cna niewiasta pokręciła się mimo bliskości, przekładając najpierw jedną nóżkę, a potem drugą, by skrzyżować kostki gdzieś za plecami pana Cygana. Dla ogólnej wygody, rzecz jasna, zwłaszcza podczas niespodziewanej fali łaskotek, wywołującej śmiech i wzmożone wiercenie się. I dopiero w tym momencie wilczyca spróbowała oswobodzić łapki, ale tylko i wyłącznie po to, by móc się odegrać, bo jak to tak podłego wilczka zostawić tak samemu…
- Zemsta będzie okrutna? – wydyszała ze śmiechem, gdy już darował jej łaskoczące tortury, a blond łepek, pachnący ładnie solą morską oparł się o ramię wspomnianego. Złośliwe spojrzenie zostało w ten sposób ukryte, ale za to łapki, uwięzione między nimi, zaczęły bardzo bezczelnie manewrować po brzuszku Regisa, a także poniżej tak zwanego paska spodni. Szukały łaskotek? Może. A może była to zupełnie inna prowokacja?

@Regis

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Czasami polubowne załatwianie sprawy oszczędzało wielu kłopotów - niekiedy jednak było warte świeczki, chociażby ze względu na nieprzewidywalność scenariuszy. Ten konkretny, w którym aktualnie kąpała się para wilkołaków, sukcesywnie dodawała smaczku poprzez dorzucanie kolejnych porcji przypraw. Cała zabawa była jak bulgocząca zupa: gorąca i pachnąca, choć niezdatna do spożycia, no na pewno nie od razu. Póki chłonęła aromaty przypraw, póty oba głodomory musiały poskromić swój apetyt, acz nie ten związany stricte z dotykiem.
Wilkołak w żaden sposób nie oponował działaniom kobiety - śmiał się, gdy łaskotała jego żebra, a kiedy faktycznie wypuścił skrępowane łapki z potrzasku, z “rozkoszą” przyjął zemstę. W podobnym tonie odebrał również niegrzeczne przygryzienie wargi, któremu wcale nie pozostał dłużny. Szybciutko wykorzystał lukę w gardzie dziewczyny, aby skubnąć skrawek odsłoniętej skóry na szyjce – po lewej lub prawej stronie do wyboru szanownej Kat. To oczywiście miało miejsce już po torturach, a w czasie błąkania się cudzych rączek po wilczym brzuszku.
- Pojęcie "polubowne” nie zawsze idzie ze mną w parze. Jestem cyganem z krwi i kości Stokrotko, oszukiwanie mam we krwi i widzę, że Ty również. - kobieta mogła sobie macać napięty brzuch - mogła również wiercić się, ile chciała, czy oplątywać nóżki jak chciała.
Z połyskiem w oku Alfa i temu nie pozostał dłużny - zaraz prychnął pod nosem, chwycił pewnie ciało Kat centralnie pod dupcią, po czym wybiciem z nóg wstał, ani myśląc o postawieniu jej na ziemi.
- Zależy, jakiej oczekujesz. Sadysta ze mnie średni, prędzej kanciarz, co już wiesz. Pozostaje jedynie kwestia tego, gdzie widnieje granica. - kolejne słowa padły niemalże natychmiast po zmianie pozycji - mało tego, prócz nich wilkołak bezpruderyjnie przystawił nos – tak, dokładnie ten sam nos, z którym Kat do niedawna stykała swój - ponownie do szyi, głowy, bez różnicy, byle tylko móc wziąć głębszy wdech.
Poza przyjemnym zapachem soli morskiej Regis szukał czegoś jeszcze – innej, mniej lub bardziej ukrytej woni, jakkolwiek sugerującej przynależność Kat do kogoś innego niż członek rodu, bardziej do osoby trzeciej na tak zwaną wyłączność. Cel tego zabiegu był bardzo prosty, a jego logika jeszcze bardziej – Alfa mógł i przeważnie kokietował z kim się dało, niemniej pod wyznaniem złotej zasady: nie pakowania się w łapki osób już zajętych, bo jak uczyły lekcje matuli.
Problemom należało zapobiegać niż się potem z nimi borykać. Na całe szczęście ich namiastka, póki co nie mieniła się nad głowami, dzięki czemu basior mógł i niejako ze swobodą w ruchach oraz na duchu, obrócił ich ciałami wokół osi, ot dla zwykłej frajdy.

@Katrine Storstrand

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Dlatego też właśnie, mówiąc bardzo bezczelnie, panna wilczyca preferowała tak zwaną zadaniowość. Ktoś zleca, ona wykonuje, siły i środki użyte zgodnie z dyspozycją zleceniodawcy, oczywiście z odpowiednim polem manewru, gdyby plan jedna postanowił dać przysłowiowej dupy. Bądź co bądź wypadki chodziły po ludziach - i wilkołakach - nie sposób więc wszystkiego przewidzieć.
Tak jak nie sposób było przewidzieć gotującej się atmosfery, podgrzewanej słowami tudzież dotykiem, który na upartego już dawno przekroczył tak zwane rejony dozwolone obcym. Ktokolwiek spojrzałby na nich gdzieś z boku, mógłby uznać że byli w zdecydowanie zażyłych stosunkach, zwłaszcza gdy wilcze ząbki zaczęły skubać czyjąś szyjkę, wywołując uroczy pomruk połączony z intensywniejszym kręceniem się. I oczywiście wzmożoną aktywnością kobiecych łapek, oferujących tak zwane mizianki po twardym brzuszku.
- Więc wolisz rozwiązania siłowe? Czy po prostu te nieuczciwe? - spytała niewinnie, wkradając się dłonią na ułamek sekundy w te bardziej intymne rejony wilczego ciała, lecz zaraz potem wylądowały centralnie na czyjejś szyjce, rzecz jasna na poczet ustabilizowania pozycji. - Czasem lepiej użyć fortelu, na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone, by przechytrzyć przeciwnika. - uniosła wysoko obydwa kąciki ust, wyraźnie śmiejąc się z Regisa w ten sposób. Nie było to jednak wyśmiewanie się ze statecznego pana, a zwykła humorystyczna zaczepka. Zmiana pozycji też jakoś specjalnie wilczycy nie obeszła, ot tyle tylko, że zgrabne nóżki owinęły się ściśle wokół cygańskich bioder.
- Ależ mój drogi, mścić to ja się będę na Tobie. - zaśmiała się lekko. - Choć w drugą stronę to brzmi też ciekawie. - sparafrazowała jego słowa sprzed chwili, gdy to ona źle zrozumiała jego. - Ale granicę będziesz musiał odkryć sam. - dorzuciła, mrukliwym głosikiem, lekko odchylając łepek, skoro znowu postanowił zapchać nos w jej szyję tudzież rozpuszczone włosy, futrem zwane przez niektórych.
Nie pozostała mu rzecz jasna dłużna, sama wcisnęła nosek w wilczą szyję, łowiąc wszelkie nuty zapachowe. Sama partnera nie miała, toteż wypadało się upewnić, że właściciel puchatych kulek również pozostawał w takowym stanie.
- Stokrotko mówisz? Hmmm... Tu Regis, tam Stokrotka z Dolin... Czyżby fan Wiedźmina? - zainteresowała się, śmiejąc się z pełnią radości na ten obrót. - Tylko mnie nie wypuść, nie umiem latać!

@Regis

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach