09.III.2023 - Zabawmy się w ciuciubabkę #1

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
First topic message reminder :

Po wezwaniu przez Elisabeth, pojechałaś do Budynku Rady. Elisabeth dała ci kilka kartek dokumentów. Poinformowała cię o dziwnej sytuacji. Marcus wyjechał z Paryża w tylko sobie znanych powodach. Nagle wysyła dziwną Enigmatyczną wiadomość. Pierwsza kartka zawiera kopię tej wiadomości.

List napisał:
Znów w bestię przepoczwarzam się
Czuję kły, które klują mnie
Pazurami drapię swoją twarz
Bestią staję się, kolejny raz!

Znów we mnie bestia budzi się
Chce walić głową w ścianę, poczuć swoją krew
Chcę by ból zagłuszył myśl
Chcę by ból zagłuszył ból!


"Ot, pomniki, ślady niewdzięcznej ludzkiej pamięci."

Od Elisabeth dowiadujesz się, że może chodzić o pewną legendę krążącą na południu Francji. "Bestia z Gévaudan" - Bo o tej legendzie mowa. Dowiadujesz się, że w tej legendzie jest ziarno prawdy. Bestia faktycznie istniała. Marcus zapisał się niechlubnie na kartach historii. Dodatkowo dostajesz od Elisabeth kilka dokumentów dotyczących bestii. Fragmenty prac naukowców, kilka wydruków historycznych zapisków świadków i dokumentów urzędowych i kościelnych z tego okresu. Oprócz tego kilka plików audio związanych z samą Bestią i tym, co wiadomo na jej temat.

Dodatkowo kilka zdjęć, na których pokazane są pomniki dotyczące tematyki Bestii. Kilka pomników, to czysta abstrakcja, sztuka współczesna, zdjęcia z muzeum poświęconemu Bestii, oraz kilka pomników, które można by uznać za historyczne. Co chciał przekazać Marcus w swoim liście? Jaką drogą wędrowała jego skołatana w ostatnich dniach głowa, o czym Kat miała okazję się przekonać osobiście. Którą drogę należy ruszyć? I jeszcze jedno ważne pytanie, czy cała zawartość teczki, została przejrzana?

Wyszłaś z biura, dostałaś do dyspozycji samochód z kierowcą, dokąd najpierw chcesz się udać?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
- Oczywiście, że mogło. Nie zaprzeczam temu. – skinęła głową. Oczywiście kusiło zapytać, jakich zmartwień, ale powstrzymała tę ciekawość. Raz, że straciła ochotę na jakieś dłuższe pogawędki. Dwa? Takie rzeczy powinien opowiadać sam Marcus, a nie familiant i to jeszcze Radnej Elisabeth. Nie podnosiła też kwestii humoru czy też jego braku u Wijsheida, bo to była aktualnie sprawa całkowicie drugorzędna. Niepokoiła tylko zmiana zwyczajów, ale możliwe, że po prostu miał jakiś powód. Zresztą czym ona się do cholery przejmowała. Zrzucenie na łeb informacji o pokrewieństwie nie robiło nagle z niego kogoś bliskiego. – I tego się trzymajmy, tak? – skwitowała, wzruszając lekko ramionami. Liczyło się to, żeby ogarnąć, co właściwie chciał osiągnąć i co mieli dalej zrobić. A celem wycieczki, przynajmniej na razie, był pomnik panny Valet.
 
- Oczywiście. – skwitowała krótko. Akurat była to jedna z rzeczy, które była w stanie zrozumieć, choć cała ta dyskusja mogła wyglądać zupełnie inaczej, gdyby nie postanowił zachować się jak palant. Zamiast się wydurniać z próbą rozbicia jej głowy wystarczyło po prostu użyć słów. Nie była idiotką, żeby potrzebować demonstracji, jasny kolor włosów o niczym tu nie świadczył. – Spróbuj, a stracisz coś więcej niż ręce. Jestem wilkołakiem, a nie golden retrieverem. – gdyby nie kontrola nad emocjami, zawarczałaby na samą sugestię. Za kogo on się uważał, żeby traktować ją jak psa? Ha tfu. Teraz ją dopiero obraził. Nawet, jeśli dusił się od tłumionego śmiechu. Na marginesie, była to jedna z najdłuższych jej wypowiedzi od momentu „demonstracji”.
 
Uniosła pytająco brwi, słysząc wymianę zdań pomiędzy telefonicznym rozmówcą a kierowcą. Zaskoczyło ją, że tego nie przetłumaczył, ale wzruszyła wewnętrznie ramionami, czekając na jego odpowiedź. – I nie ma tego w aktach… - mruknęła pod nosem, bo wszystko zaczynało trzymać się kupy. Powiedzmy, że teraz była w stanie zrozumieć tę masakrę, najwyraźniej Inkwizycja zalazła Marcusowi za skórę bardziej niż ktokolwiek inny. – Nie nie, to tylko teoretyzowanie. – rzuciła w odpowiedzi, popierając tym samym słowa Maxa. W końcu utrzymanie tak zwanej maskarady było najważniejsze. – Google podrzuca Teen Wolfa. Chyba coś o wilkołakach. – mruknęła w odpowiedzi.
 
Droga była dosyć długa, więc dla świętego spokoju wilkołaczyca poszła się trochę zdrzemnąć. Ot na chociażby godzinkę, czy dwie, korzystając z okazji. Reszta trasy? Ot tyle, że długa. Rozmowność Katrine ewidentnie się skończyła. Kiedy tylko dotarli na miejsce, wysiadła z samochodu, żeby się porozciągać i rozprostować kości. Dobre pięć minut zajęło jej porozciąganie wszelkich mięśni i była gotowa do pracy. – Wszystkiego, co nie pasuje do pomnika. Innego metalu, szczelin w kamieniu, jakichś niepasujących znaków, podpisów… - zaczęła wymieniać. Księżyc dawał dużo światła, przynajmniej dla niej, a zwłaszcza patrząc na to, ile potrafiła. Nie przejmując się obecnością Maxa przeszła w formę pośrednią, obchodząc pomnik dookoła i szukając wskazówek. Nawet zrobiła kilka kółek, za każdym razem patrząc na inną wysokość.

Rzut kostką: 2

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Wypoczynek, w postaci krótkiej drzemki na pewno pomógł dziewczynie (+1 do rzutu kością). Gdy wysiedli, Max oparł się o samochód i przyglądał się nieco dziewczynie, popalając papierosa. Nie chciał jej w tym momencie przeszkadzać. Wiedział, że skupienie będzie jej niezwykle potrzebne. Skinął głową na jej słowa i sam zaczął przyglądać się pomnikowi, idąc powoli krok za krokiem za dziewczyną. Metodycznie przyglądał się każdemu kawałkowi, nawet pozwolił sobie zajrzeć pod spódnicę kobiety z pomnika, upewniając się, czy tam również się nie kryje. Niestety był zwykłym człowiekiem, i wskazówka, którą pozostawił Marcus, miała prawo umknąć mężczyźnie. Na szczęście była tutaj też wilkołaczyca, do której nozdrzy docierał delikatny zapach Radnego. Niestety nie do końca była wstanie od razu wyczuć, skąd zapach ten docierał. Pewne było jedno, bardziej wyczuwalny był po stronie, na której znajdowała się mała tabliczka z opisem pomnika. Może warto się jej nieco przyjrzeć?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Zerknęła jedynie kontrolnie na familianta, by umiejscowić go w przestrzeni, a potem skupiła się już tylko na pomniku. Zmiana formy zdecydowanie pomogła, kilka wdechów pomogło. Jednak bycie wilkołakiem miało spory plus, zwłaszcza, gdy chodziło o wilcze zmysły. Wciągnęła głęboko powietrze, węsząc gwałtownie za zapachem Marcusa. Kolejny zapach do puli pamięci, ale teraz bardzo przydatny.
- Druga strona. – powiedziała do familianta warkotliwym głosem, przechodząc na stronę z tabliczką i cały czas wdychając powietrze, kierując się za zapachem Wijsheida. Skoro natomiast była tam tabliczka z opisem, przyklęknęła przy niej, przyglądając się uważnie opisowi i samej tabliczce. Ostrożnie nawet postukała pazurem w opis, jakby miało jej to coś dać.
- Tutaj mocniej wyczuwam zapach Marcusa. – dodała, jakby wyjaśniająco, chyba pierwszy raz w ich rozmowie używając imienia Radnego.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Dostrzegł, jak dziewczyna coś wyczuła, te kilka głębszych wdechów nie umknęło jego uwadze. Cały czas podążał za dziewczyną, nie chcąc jej przeszkadzać. Gdy postukała pazurem o tabliczkę, odgłos, jaki dała metalowa płytka, był nieco dźwięczny, tak jak by za samą tabliczką była pusta przestrzeń. - Słyszysz? Spróbuj ją podważyć - powiedział Maximilien podając kobiecie nóż, który wyciągnął z kieszeni. Umówmy się skupienie i zmieniająca się sytuacja, wybiła mu z głowy to, że ma do czynienia z Wilkołakiem, który ma własne pazury, którymi może się posłużyć. Gdy Kat pochyliła się przy tabliczce, nagłe usłyszała, zza niej ciche kapnięcie, a jej węch wyłapał, delikatny metaliczny zapach krwi. Jego krwi. Jeśli spróbowała podważyć tabliczkę ta, delikatnie odsunęła się od pomnika, ukazując wnękę tuż za nią. Po odsunięciu tabliczki faktycznie wnęka była wyraźnie widoczna, a wewnątrz widać było mały pęczek siwych włosów, jak by sierść wilka, który ewidentnie pachniał Radnym. U górnej części wisiał mały woreczek, z któreg co pół minuty skapywała kropla krwi. Po zapachu dało się wyczuć jeszcze jakieś chemiczne związki we krwi. W głębi zaś była mała szkatuła z woskową pieczęcią Rodową Marcusa, naklejoną w miejscu, gdzie powinien znajdować się zamek.

Otworzysz ją? Czy tak zaplombowaną, zawieziesz do budynku rady?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Max zachowywał się na tyle cicho, że można było zapomnieć o jego obecności. Miała jedynie nadzieję, że skoro ona szuka, to on pilnuje, czy czasem nikt nie nadchodzi. Trudno byłoby wyjaśnić jej połowiczną przemianę. – Mmmmm. – mruknęła potwierdzająco i zamiast wziąć nóż, pochyliła się, by zrobić to pazurem. Jednak kiedy wyczuła zapach krwi… Z jej gardła wydobył się dziki, groźny warkot. Do tego nieźle wkurzony, jako że jej instynkty protektora stanęły w trybie gotowości i gdyby nie to, że w tak małą wnękę nie szło wcisnąć Radnego, już byłaby w Crinosie, gotowa rozszarpać pomnik. Po namyśle jednak uznała, że powie Marcusowi trochę do słuchu, po czym ostrożnie podważyła tabliczkę, zaczynając oddychać przez usta. Niuchnięcie sierści tylko spotęgowało efekt. – Przynieś jakiś woreczek… Proszę. – wywarczała przez zaciśnięte zęby, czekając, aż Max spełni prośbę. Wtedy zapakowała tam zarówno sierść jak i woreczek z krwią i dopiero wtedy wróciła do ludzkiej postaci, by wyjąć szkatułkę. Wpatrywała się w pieczęć bardzo, bardzo długo, ostrożnie przesuwając po niej palcem. Wahała się, bardzo mocno, złamać ją czy nie… - Kurwa mać. – podsumowała w końcu. – Zabieraj to ode mnie, zanim stwierdzę, że to pierdolę i ją otworzę. – rzuciła do Maxa, wciskając mu w rękę szkatułkę i odeszła kawałek dalej, by z jej nosa wywietrzał zapach krwi. Dopiero wtedy wsiadła do samochodu i mogli wracać do Paryża, żeby znalezione fanty oddać Radnej Elisabeth.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Przyglądał się metodycznej pracy dziewczyny, pokręcił z uśmiechem głową gdy ta, zamiast sięgnąć po nóż, rozchyliła pokrywę pazurami. Zaskoczyło go, co znaleźli w środku, z drugiej zaś strony było to całkiem logiczne. Podał Kat woreczek, o który poprosiła. Pukiel włosów, by wywołać zapach, krew gdyby przyszedł jednak wampir. Ciekawe rozwiązanie, i zarazem skuteczne, bezczelne odwołanie się do zmysłów, dwóch nadnaturalnych ras. Szkatułka z pieczęcią Wijsheida wylądowała w jego rękach, skinieniem podziękował kobiecie, a chwilę potem podał jej kluczyki ze słowami. - Pojedziesz przez dwie godziny? Potrzebuję chwili wypoczynku, niestety jestem tylko człowiekiem - dodał z uśmiechem. Dało się jednak wyczuć, że za tymi słowami kryło się coś jeszcze.
Nie czekając w zasadzie nawet na zgodę Kat, ruszył do drzwi pasażera. Tam zapiął pasy, a gdy dziewczyna wsiadła, mogła zobaczyć, jak Max siedzi i przygląda się szkatułce. Gdy dziewczyna wsiadła i odpaliła silnik, ten przycisnął coś na lusterku wstecznym, a jeśli kobieta zerkała akurat na lusterko, mogła zobaczyć malutki czerwony punkcik - Kamery, Rejestrują drogę i to, co dzieje się w środku. - Wyjaśnił jak by nigdy nic. Po czym opadł na fotel i zamknął oczy. Nawigacja już ustawiona na budynek rady wskazywała najbliższą trasę, czekało ich ponad 5 godzin jazdy.

Po około dwóch godzinach mężczyzna przebudził się i sięgnął po zimną już kawę. - Bleh zimna... Zatrzymasz się na jakiejś stacji? - zapytał, po czym sięgnął po szkatułkę. Niewiele myśląc rozłamał pieczęć, i otworzył ją. W jej wnętrzu znajdowały się koperty. "Dla znalazcy" opisana była pierwsza z nich, "Rada" nazwana została druga z nich, "Selena" trzecia. Wszystkie opisane odręcznym kaligraficznym pismem. Wszystkie listy schował do wewnętrznej kieszeni bluzy, którą miał na sobie. Po uzupełnieniu zapasów na stacji, wziął od dziewczyny kluczyki - W szkatułce było coś dla ciebie. - Gdy tylko wsiedli do samochodu, podał dziewczynie kopertę z napisem "dla znalazcy".



List napisał:
Witaj
Jeśli to czytasz, znaczy, że wskazówki, które zostawiłem, były wystarczające. Zapewne Elisabeth wyjaśniła ci z jaką historią związany jest ten pomnik. To prawda, byłem niechlubną Bestią z Gévaudan. Motywy mojego działania jednak wyjaśnię nieco później. Zapewne zastanawiasz się, dlaczego mordowałem niewinne bezbronne kobiety i dzieci. Przecież jest to niehonorowe, jednak niestety do oficjalnego przekazu, zostało podane jedynie te osoby. Inkwizycja zwykle zachowywała tożsamość swoich ludzi w ścisłej tajemnicy. Te kobiety i dzieci, nie były też przypadkowymi ofiarami tej tragedii. To był schyłek istnienia inkwizycji, a ja miałem osobiste powody, dla których powziąłem osobistą vendettę nad tą organizacją. Byli oni powodem śmierci najbliższych mi osób, z ich ręki, zginęła moja żona, ośmioro moich dzieci i dwadzieścioro wnucząt.
Jednego piekielnego dnia, pozostałem sam. Jednej cholernej nocy, zabili wszystkich moich najbliższych. Wtedy obiecałem sobie, że NIGDY, nikt bliski mojemu sercu nie zginie. Wiem obietnica w zasadzie niemożliwa do spełnienia. Jednak prawie mi się to udało. Prawie, bo jeszcze jedna śmierć z ich ręki, ciąży na moim sumieniu. Obietnica ta, jest też powodem wielu problemów, z którymi się borykam po dziś dzień.
Wróćmy jednak do tematu Bestii. Wszystkie ofiary, kobiety i dzieci, jak wspomniałem, nie były przypadkowe. Kobiety te, były żonami rycerzy zakonu Dominikanów, jednego z zakonów inkwizycji. Dzieci natomiast, nie były ich dziećmi, a wychowankami. Zakon ten miał w zwyczaju porywać dzieci i wychowywać ich na najznamienitszych późniejszych swoich rycerzy. Indoktrynowani w kościelnym, inkwizytorskim wychowaniu, szkolone od najmłodszych dni. Nawet nie wyobrażasz sobie jak straszne jest widzieć 14 letniego chłopca, który staje przed tobą, z ogniem w oczach, z mieczem w dłoni i pieśnią inkwizycji na ustach. Kiedy z każdego jego słowa, sączy się jad, obietnica śmierci, obietnica zemsty za zamordowanie ojca, obietnica polowania na ciebie i każdego tobie podobnego. Wszystko to okraszone srebrem, tojadem i czosnkiem. Te "dzieci" zawsze miały przy sobie srebrne ostrze, z doskonałym wyszkoleniem jak tego używać, woreczek z tojadem i czosnkiem, które wdmuchiwało w ciebie kiedy tylko dawało radę zadać ci choć najmniejszą ranę, ostrze również niejednokrotnie chowane w pochwach nasączonych w olejkach z tojadu i czosnku. To nie były niewinne dzieci, to nie były niewinne kobiety. To byli fanatycy, zaprogramowani do mordowania w imię ich cholernego Boga.


[z/t]



milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Po co używać noża, jeśli od tego miała pazury? Żyjąc tyle czasu wśród ludzi i musząc ukrywać swoją naturę czasem zdarzało jej się o tym zapomnieć, ale gdy już weszła w tryb wilkołaka, to po co używać narzędzi... Sama nim była, jeśli się dobrze zastanowić. - Mogę jechać nawet do końca. - rzuciła krótko, odbierając kluczyki i wsiadając za kierownicę. Ona w końcu była wypoczęta, skoro się zdrzemnęła po drodze. Przy okazji dzięki temu mogła nie rozmawiać z tym ciulem, dalej obrażona za porównanie do psa. Pieprzone pijawy i ich familianci. Na widok odpalonej kamery jedynie prychnęła, z pełną dozą pogardy, którą w tym momencie mogła z siebie wykrzesać, a było jej dosyć sporo. Skoro jednak familiant zasnął, odpaliła bardzo cicho radio, dla samej siebie i posiłkując się ustawioną trasą ruszyła w trasę. Prowadziła pewnie i spokojnie, bez żadnych wygłupów czy szarży, o ile rzecz jasna pominąć kilka ostrych słów pod adresem idioty, który próbował wymusić pierwszeństwo, nieco gwałtowniejszego hamowania i środkowego palca pokazanemu wspomnianemu idiocie. Klaksonu nie użyła, nie była aż taką świnią, żeby budzić Maxa przez jakiegoś zjeba na drodze.

Dobrze jej się prowadziło ten samochód. Jechał płynnie i szybko, aż chętnie wypróbowałaby sobie jego prawdziwą moc. I zajrzała pod maskę. Ale to może kiedyś, na pewno nie na autostradzie. - Mhmm. Za dwa kilometry będzie. - odpowiedziała krótko, unosząc kącik ust, gdy skrzywił się na zimną kawę. Zaraz potem jej uśmiech się poszerzył, gdy przypomniała sobie historyjkę z tym związaną. No cóż, gdyby nie jego wcześniejsze zachowanie, pewnie by się tym podzieliła. A tak nawet nie skomentowała złamania pieczęci. Upsik, nie jej wina, ona nic nie zrobiła, choć oczywiście bez wahania zanurkowała wzrokiem, co też tam zawierała szkatułka. Zatrzymała się grzecznie na stacji, uzupełniła zapas kawy i przy okazji coś do żarcia i wróciła do samochodu, trochę z żalem rozstając się z kluczykami, jednak bez jakichś targów. Chyba jednak wolała swoje motocykle... - Dla znalazcy... - mruknęła, zapinając pasy i obrzucając kontrolnym wzrokiem Maxa i drogę. Dopiero wtedy zabrała się do czytania - i komentowania w rodzimym języku - treści listu. - Jak chuj wystarczające, żebyś się zesrał dziadku. - mruknęła złośliwie po norwesku, zagłębiając się w dalsze słowa. - Och kurwa. - poszedł kolejny komentarz, gdy dotarła do informacji o rodzinie Marcusa. Jej oczy lekko się rozszerzyły, a choć nadal zabijanie dzieci było kiepskie... Nie miał wyboru. Nie da się przemówić do rozsądku fanatykom, wiedziała o tym, z własnego doświadczenia. - Problem w tym, że wyobrażam... - mruknęła do siebie, nie zmieniając języka wypowiedzi i schowała list do koperty. Podparła brodę na rece, wpatrując się w okno, lecz nie widziała tak naprawdę krajobrazu. Po prostu zamyśliła się i tak do końca drogi. Tam też skinieniem głowy pożegnała się z Maxem, zgarnęła swoje rzeczy i wróciła do siebie.

[z/t]

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach