09.III.2023 - Zabawmy się w ciuciubabkę #1

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
Po wezwaniu przez Elisabeth, pojechałaś do Budynku Rady. Elisabeth dała ci kilka kartek dokumentów. Poinformowała cię o dziwnej sytuacji. Marcus wyjechał z Paryża w tylko sobie znanych powodach. Nagle wysyła dziwną Enigmatyczną wiadomość. Pierwsza kartka zawiera kopię tej wiadomości.

List napisał:
Znów w bestię przepoczwarzam się
Czuję kły, które klują mnie
Pazurami drapię swoją twarz
Bestią staję się, kolejny raz!

Znów we mnie bestia budzi się
Chce walić głową w ścianę, poczuć swoją krew
Chcę by ból zagłuszył myśl
Chcę by ból zagłuszył ból!


"Ot, pomniki, ślady niewdzięcznej ludzkiej pamięci."

Od Elisabeth dowiadujesz się, że może chodzić o pewną legendę krążącą na południu Francji. "Bestia z Gévaudan" - Bo o tej legendzie mowa. Dowiadujesz się, że w tej legendzie jest ziarno prawdy. Bestia faktycznie istniała. Marcus zapisał się niechlubnie na kartach historii. Dodatkowo dostajesz od Elisabeth kilka dokumentów dotyczących bestii. Fragmenty prac naukowców, kilka wydruków historycznych zapisków świadków i dokumentów urzędowych i kościelnych z tego okresu. Oprócz tego kilka plików audio związanych z samą Bestią i tym, co wiadomo na jej temat.

Dodatkowo kilka zdjęć, na których pokazane są pomniki dotyczące tematyki Bestii. Kilka pomników, to czysta abstrakcja, sztuka współczesna, zdjęcia z muzeum poświęconemu Bestii, oraz kilka pomników, które można by uznać za historyczne. Co chciał przekazać Marcus w swoim liście? Jaką drogą wędrowała jego skołatana w ostatnich dniach głowa, o czym Kat miała okazję się przekonać osobiście. Którą drogę należy ruszyć? I jeszcze jedno ważne pytanie, czy cała zawartość teczki, została przejrzana?

Wyszłaś z biura, dostałaś do dyspozycji samochód z kierowcą, dokąd najpierw chcesz się udać?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Wezwanie przez Radną było czymś, czego absolutnie się nie spodziewała. Ale stawiła się praktycznie natychmiast, jak to poinformowała wcześniej Elisabeth. Ba, zdążyła nawet przed wspomnianą godziną, odziana w bojówki z kieszeniami, glany i porozpinaną skórzaną kurtkę. Przez plecy miała przewieszony marynarski worek z kilkoma niezbędnymi rzeczami. Oczywiście nie darowała sobie również braku broni, tak na wszelki wypadek.
Informacje udzielone przez Radną budziły więcej pytań niż odpowiedzi, jednak misja była stosunkowo „prosta”. Rzecz jasna prosta w wydźwięku i określeniu celu, bo reszta wcale na proste nie wyglądała. Znaleźć Marcusa. Znając życie łatwiej powiedzieć niż zrobić.
Wysłuchała Elisabeth bardzo uważnie, zapamiętując wszystko to, co mówiła kobieta. W zasadzie wszystko mogło być istotne na tym etapie. Zawartość teczki przejrzała bardzo, bardzo uważnie, każdemu zdjęciu i dokumentowi poświęcając wiele uwagi. Równie uważnie przesłuchała całe audio, a potem zestawiła informacje z dokumentacją z teczki. List był przynajmniej dla niej łatwy do zrozumienia, ale ona nie była z Marcusem blisko i nie znała go zapewne tak jak inni Radni. Miała jednak wrażenie, że wilkołak chciał tu przekazać, że z jakichś powodów nie radzi sobie z jakimś bólem i z tego powodu zamienia się w bestię. Crinosa? Czy było w tym coś więcej? Na tym etapie nie mogła stawiać żadnych hipotez.
Do samochodu wsiadła z dokumentami w rękach, worek rzucając na tylne siedzenie i poświęcając niewiele uwagi kierowcy, jedynie tylko kiwnęła mu głową na przywitanie. Miała nadzieję, że zna on lepiej Francję niż ona sama. Wybór drogi nie był łatwą sprawą. Pomniki współczesne zdecydowała się na razie zlekceważyć. Ewidentnie w ostatnim zdaniu nawiązywał do przeszłości. Ostatnie zdanie podsunęło więc jej pierwszy kierunek – zdecydowała się udać do miejsca, w którym według podań została zabita Bestia z Gevaudan i w którym to miejscu postawiono pomnik jej zabójcy.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
Kierowca czekał na Katrinę tuż przed budynkiem Rady. Czarny Mercedes AMG GT stał z włączonym silnikiem. Kierowca, widząc kobietę, wyrzucił papierosa i podszedł by otworzyć jej drzwi. Kiedy wsiadła, ten wsiadł z drugiej strony i ruszył we wskazanym przez kobietę kierunku. Początkowo nie zadawał pytań. Po chwili jednak postanowił się odezwać, pokazując przedramię ze znakiem Familianta Radnej Elisabeht. - Maximilien, Legia cudzoziemska. Będę ci towarzyszył oraz służę pomocą w twoim zadaniu. Radna wtajemniczyła mnie w sprawę, więc możemy swobodnie rozmawiać. - Samochód prowadził niezwykle dynamicznie, jednak równie pewnie. Spokojny stonowany głos, również napawał optymizmem. - Czy możesz powiedzieć mi, dlaczego chcesz jechać właśnie do tego pomnika? - spytał, zerkając z ukosa na kobietę. Spojrzenie miał typowe dla żołnierza sił specjalnych, skoncentrowane, poważne. - Skoro wiadome nam jest, że legendarna Bestia to Radny Marcus, to klęska Bestii to raczej nie jest dobry trop. - zastanowił się chwilę, zmarszczył lekko czoło, jak by się nad czymś zastanawiał. - Pomnik, do którego chcesz jechać to miejsce, w którym Radna Elisabeth Chciała wyrwać jaja Radnemu za narobienie zamieszania na jej ziemiach. - Uśmiechnął się tajemniczo. Skoro mężczyzna był tak doinformowany, raczej wiedział, z kim siedzi w samochodzie. - Masz jakieś podejrzenia, co znaczą te wiadomości? Jakie jest ich drugie dno?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Na widok samochodu po prostu uśmiechnęła się krzywo, widać było, że Rada w kasę to opływała. Chociaż bardzo chętnie zajrzałaby po maskę tego cudeńka… Nawet jeśli wolała swoją przerobioną terenówkę. Ale darowanemu koniowi nie zaglądało się w zęby. Tak samo jak nie zamierzała narzekać na kierowcę, to mogło ułatwić wiele spraw. Pierwsze chwile spędziła po prostu z nosem w papierzyskach, próbując z nich wyłuskać to, co najważniejsze. Kiedy jednak mężczyzna się odezwał, podniosła głowę i uśmiechnęła się, a był to naprawdę szczery uśmiech. Nigdy do końca nie wiedziała, jak postępować z ludźmi, ale Legia Cudzoziemska? Żołnierz z żołnierzem dogada się zawsze. – Katrine. Konkretnej armii Ci nie podam, bo tego było w opór. Dopiero po II wojnie przestałam robić za żołnierza. I miło poznać. – rozluźniła się też wyraźnie, bo mimo wszystko nie wiedziała, ile może familiantowi zdradzić. Wychodziło na to, że całkiem sporo. Kurtka powędrowała na tył siedzenia, ciało wilkołaczycy szybko nagrzało samochód. Tym samym Maximilien mógł zobaczyć cieniutką kreskę pod jej łokciem. – Szczerze? Właśnie dlatego, że to klęska bestii. wyciągnęła kopię listu, wskazując mu ostatnie słowa, te o niewdzięcznej pamięci.Pomnik został wystawiony „zabójcy” bestii. Skoro wiemy, że to Wijsheid, to znaczy, że bestia nie zginęła. Znaczy zabili albo bogu ducha winnego wilkołaka, albo po prostu wilka. Znaczy zabójca zrobił wszystkich w ciula, a ludzie go upamiętniają. Ale jak masz inny pomysł, to chętnie posłucham. – zamachała rękami, nie zamierzając się upierać przy swoim. – Główny problem polega na tym, że błądzę po omacku. Nie znam Marcusa tak, jak inni Radni, przynajmniej tak zakładam. Ale jak to mówił mój kumpel z oddziału – nie ma misji nie do wykonania. Są tylko idioci, którzy nie umieją jej wykonać. – uniosła kącik ust w charakterystycznym, asymetrycznym uśmieszku, a potem wyciągnęła spory termos z worka marynarskiego, z którego zaraz upiła solidny łyk. Po samochodzie rozszedł się zapach kawy. – Chciała mu wyrwać jaja…? Ty patrz, a nie wygląda na taką… - tym razem w jej głosie zabrzmiało czyste rozbawienie. – Czemu nie wyrwała…? – no dobra, była ciekawa. Ogólnie Radnych, bo na tym etapie wszystko mogło być istotne. – Jedyne, co mi wychodzi z tego, co napisał, to że coś jest z nim kurewsko nie tak i to nawet było widać, pamiętam go jak się zetknęliśmy w trakcie wojny. Zupełnie inny facet. Niepokoi mnie w cholerę tekst o bestii – traci kontrolę i zdaje sobie z tego sprawę, to jest oczywiste. Psycholog ze mnie chujowy, ale moim zdaniem nie chce do tego dopuścić, więc… nie wykluczam, że to znaczy, że chce sobie zrobić krzywdę. Zresztą – kurwa, facet jest true alfą, tak? Jak dostanie jobla, to stawiam, że drugi raz już go nie powstrzymają. Na oko on też sobie z tego zdaje sprawę, więc mamy problem. Duży poblem. Aczkolwiek. Możesz mieć rację. I zamiast jechać do miejsca końca, lepiej pojechać do początku. Czyli miejsca pierwszego zabójstwa. Pomniki nam nie spierdolą. Chcesz kawy? Ostrzegam, mocna jak cholera. – podsunęła w jego stronę termos, czekając na decyzję.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
- Domyślam się, w końcu wy długowieczni mieliście dużo czasu, żeby pobawić się w wojenki. - zaśmiał sie serdecznie i z pełnym zrozumieniem w głosie. - Pani Elisabeth też ma bogatą historię, co prawda nie militarną, ale jednak. - dodał. W lusterku dyskretnie przyglądał się kobiecie, jednak niczego nie komentował. Bo i po co. - Postaw się jednak w jego sytuacji, wolałabyś upamiętnić swoją klęskę czy swoje zwycięstwo? - zapytał wprost. choć kolejne słowa kobiety, przyjął za logiczne wytłumaczenie. - Z tego co wiem z dokumentów, które czytasz, na miejscu zabity został zwykły wilk, dla zachowania pozorów. Mężczyzna, który "zamordował" Bestie to, podobno sam Radny Marcus. - dodał, wyjaśniając. Słysząc kolejne słowa, skinął głową z delikatnym uśmiechem na twarzy. Zapach kawy rzeczywiście rozniósł się po całym samochodzie. - Mmm kawa, wiedziałem, że o czymś zapomniałem - zaśmiał się - A o to musisz sama zapytać Radnej, ale uwierz mi, delikatna z niej kobieta to tylko pozory. - powiedział enigmatycznie. Znał historie Radnej na tyle na ile było mu to potrzebne, a i tak wiedział wiele. - Podobno Radny Louis się za Niego wstawił, ale nie wiem ile w tym prawdy. A jeśli nawet to jakie były ku temu powody. - odpowiedział.

- Chyba narazie skupił bym się na samych faktach. Domysły nigdy nie były moją mocną stroną, Rozkaz jest rozkaz, bez analizy. To co na papierze dla mnie jest ważne. Skoro słowa, zapisane przez Radnego odnosiły się do bestii, to może samo to jest wskazówką. Co prawda nie znam Radnego za dobrze, nie wiem, czy ma w zwyczaju pisać między wierszami. To już musisz ocenić sama. - zamilkł na krótką chwilę - Możesz mieć jednak racje, jeśli było z nim coś nie tak i faktycznie miałby dostać joba, to było by to nieco niebezpieczne. Podejrzewam, że niewielu byłoby w stanie przeciwstawić się szalonemu starożytnemu. - Dodał, nieco poważniejąc. - Oj z przyjemnością się napije - wziął od dziewczyny termos, upijając z niego solidny łyk kawy. - To dokąd jedziemy na koniec czy na początek? - zapytał - Jeśli początek to co konkretnie proponujesz?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
- Ja wcześnie zaczęłam. Od wojny o niepodległość USA, miałam wtedy jakieś 20 lat. A potem to już różne były. – posłała ciepły uśmiech do Maximiliena, odsuwając sobie trochę przedni fotel do tyłu, by wyciągnąć bardziej nogi. – Ja mam ponad 200 lat. Przeżyłam w ciul. Oni? Koło tysiaka? Więcej? Ja tam się nie dziwię, że mają w cholerę i ciut ciut historii. – zgodziła się od razu, znowu pchając nos w papierzyska. Tylko po to, by spojrzeć na familianta z krzywym uśmieszkiem. – Ja bym wolała nie upamiętniać niczego, ale dam sobie rękę uciąć, że alfa prędzej wolałby upamiętnić zwycięstwo. I mówisz, że sam Wijsheid? No zajebiście, to moja teoria w takim razie poszła się skutecznie cmokać. Dzięki. – westchnęła, teatralnie wywracając oczami, jednak słychać było w jej głosie rozbawienie i brak jakiejkolwiek złości. Ba, nawet była wdzięczna za możliwość dyskusji. – Wiesz co? Wolę nie pytać. Ja jestem wyszczekana, a pierwsza zasada wojska mówi: nie pyskuj dowódcy. Dlatego cieszmy się, że jest po pełni. Może kiedyś dowiemy się więcej, jak nie, to trudno. Gdzie nam maluczkim wypytywać wielkich tego świata… - to akurat zostało już wypowiedziane z czystym przekąsem w głosie.
 
- Czyli podsumowując. Wiemy, że zmienia się w bestię, bo to pisze sam. Ponieważ z całą pewnością Radna Elisabeth zna Wijsheida lepiej niż ja, możemy uznać, że zmienia się od w monstrum nazwane przez ludzi Bestią z Gevaudan. Wiemy też to, że zdaje sobie sprawę z tej przemiany i że jest wywołana jakimś bólem. – postukała palcem w papiery i list, drugą ręką bawiąc się wisiorkiem z młotem Thora. – Niewielu? Stawiam, że armia miałaby z nim problem, ale skoro wysyła listy, to jeszcze nie jest z nim aż tak źle. Podstawowym moim pytaniem jest więc, co znaczy tekst o pomnikach i czy którykolwiek z nich oznacza jego zwycięstwo. – odebrała od familianta termos i zamyśliła się głęboko nad postawionymi pytaniami i słowami mężczyzny. Podstawowym problemem było dowiedzieć się, gdzie mógłby się udać. Chlapnęła kawy prosto z termosu, czarnej, gorzkiej i naprawdę mocnej, wciskając nosek w papiery. – Co do pisania między wierszami, napisał to do Radnych. Nie wykluczam, że pisze o czymś, o czym wiedzą oni. Czyli. Gdybyś wiedział, że kiedyś w wersji „szurnięty wilk” zrobiłeś rzeźnię we Francji, wkurwiając przy okazji potężną, wiekową wampirzycę i że znowu się w taką bestię zamieniasz, co byś wtedy zrobił? Napisał do kogoś zaufanego, żeby Cię albo dobił albo powstrzymał. Obie opcje kierują się do tego, żeby zostawić wskazówki, żeby mogli Cię znaleźć. Poprawiaj mnie, jeśli rozumuję kiepsko. – poprosiła, nie podnosząc głowy znad dokumentacji, którą w miarę możliwości rozłożyła sobie na kolanach i desce rozdzielczej. – Możemy zacząć od początku, co nam pozwoli znaleźć ślady bestii. Prześledzić jego trasę. To by nam dało jakieś pojęcie, co czuł wtedy i od czego się zaczęło. A możemy zacząć od końca, miejsca „klęski” albo „zwycięstwa”. Zależy, jak na to spojrzysz, bo tak, bestia została pokonana, ale zwyciężył Radny. Z pomocą. Skoro więc zakładamy, że chce być znaleziony… Dokąd Ty byś się udał? Bo ja jednak stawiam na koniec.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
Afganistan dwukrotnie i Irak trzykrotnie. - Powiedział w krótkim żołnierskim stylu. - To prawda Radna Elisabeth, o ile mi wiadomo jest jedną ze starszych z Rady, ale ile ma faktycznie lat, nigdy nie pytałem. - Powiedział, patrząc na drogę, skupiając całą uwagę na trasę przed sobą, gdyż przejeżdżali właśnie przez centrum Paryża. - Jaka teoria? - zapytał z zainteresowaniem. Na kolejne słowa dziewczyny zaśmiał się serdecznie - Stara szkoła. U nas mówiło się "wykonujesz rozkazy, masz przejebane, nie wykonujesz rozkazów, masz przejebane". A skoro, tak czy siak, miało się przejebane i sprzątało rewiry, to czy był sens słuchać? - spojrzał na kobietę z rozbawieniem - U nas szarża doceniała odwagę w wyrażaniu opinii, oczywiście jeśli miała sens. - dodał. - Widzisz, a ja zapytałem i dostałem odpowiedzi.

- Zastanawia mnie jedynie jedna rzecz. Skąd pewność, że w tej wiadomości kryje się cokolwiek więcej ponad to, że gdzieś w jakimś pomniku, bo o nim mowa jest w liście, do tego związanym z bestią, bo o niej tez jest mowa, nie ma po prostu ukrytej jakiejś wiadomości? - zastanawiał się na głos. - Jaką masz pewność, że ta krótka, żołnierska wręcz wiadomość nie jest jedynie wskazówką, a nie metaforą? - dodał, odkrywając kolejne swoje myśli. - Czy Radny był również żołnierzem? - zapytał, kierując wzrok na kobietę. - Rozumiem, że widziałaś go w złym stanie, to wnoszę po twoich słowach, ale czy istnieje możliwość, że słowa zapisane na kartce są jedynie odniesieniem do przeszłości, a nie odniesieniem do jego stanu? - na kolejne słowa skinął głową - Sądzę, że Rada, mogła by sobie z nim poradzić, a skoro wysyłają szeregowego - zerknął na kobietę ze złośliwym uśmiechem - No dobra Kapitana, na misje, to nie może być to coś ponad twoje siły. - zastanowił się chwilę nad słowami kobiety. Milczał dłuższą chwilę, popijając podaną przez kobietę kawę. - Pozwolę sobie nieco teoretyzować. - Powiedział powoli, ważąc każde wypowiadane słowo. - Zgodzisz się ze mną, że pomniki uwieczniające pierwsze ofiary, czyli "początek" to zwycięstwo Wilka. W końcu zabił, mordował i nikt nie był w stanie na tamten moment go powstrzymać. - Wyciągnął jeden palec, jak by coś odliczał. - Muzea upamiętniające Wilka można uznać również za pewne zwycięstwo, gdyż mówią o nim, mimo krwawej historii jest w pamięci ludzi, kolejne zwycięstwo. - wyciągnął drugi palec. - Miejsce klęski Wilka, teoretycznie porażka, gdyż "wilk" zginął, jednak nasza wiedza pozwala nam nieco zmienić perspektywę, gdyż wiemy, że sam Marcus zabił jakiegoś bogu ducha winnego wilka. Czyli zwycięstwo wilka, oszukał ludzi, żyje sobie dalej, nikt go nie szuka. - spojrzał na kobietę, zatrzymując się na czerwonym świetle. - Więc te miejsca nie są niczym szczególnym prawda? Powinniśmy szukać czegoś wyjątkowego. Jakiejś rzeczywistej klęski. - uśmiechnął się do kobiety. - I jeśli mnie pamięć nie myli, to chyba była w audio od Elisabeth mowa o kobiecie, która przeżyła atak Bestii.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Afganistan i Irak… Słyszała o tym, dlatego jedynie pokiwała głową, nie zadając pytań. Nikt nie lubił mówić o doświadczeniach wojennych, ale nadal uważała, że łatwiej tam wywalić wilkołaka, który się zregeneruje, niż człowieka. – Podobno trzeba być kretynem, żeby kobietę o wiek pytać, więc… Niektóre całkiem nieźle potrafią za to pytanie przylać. – zaśmiała się, jednak ton, którym wypowiedziała te słowa, brzmiał dziwnie jak coś opisywanego z własnego doświadczenia. – A kombinowałam, że mógł chcieć coś zostawić przy pomniku oszusta, który go rzekomo zabił… Ewentualnie udać się w celach znalezienia gościa, ale to jak on sam zabił siebie… Ha tfu. Mam za prosty umysł, żeby to roztrząsać. – wstrząsnęła się, jak na psa tudzież wilkołaka przystało. – Był. Słuchać sens był zawsze, wykonać niekoniecznie. Słuchając takiego wiesz, z kim masz do czynienia. I czy warto się dla niego narażać. Z mojego doświadczenia żołnierze dzielą się na dwie grupy. Idący dla idei i idący dla kasy po trupach. Jedni i drudzy to koszmar. – machnęła ręką, uśmiechając się tylko pod nosem. Jak zostanie w kropce, to zawsze może napisać do Elisabeth z pytaniami, tak? O prywatne sprawy może spytać później, jak się wujcio szacowny znajdzie. Wujcio, ha tfu. Szybko się przestawiła…
 
- Był, nie wiem ile razy, ale na pewno na II wojnie światowej. Tam się zetknęliśmy pierwszy raz. A pewności nie mam żadnej, bo jestem dopiero na etapie poznawania go? Nie przejmuj się, jak będę zgryźliwa pod tym kątem, long story i dosyć prywatne, obijające się o mojego ojca. Ale to tak na marginesie, wracając do tematu. Spierdalaj szczeniaku. – pokazała mu środkowy palec na ten tekst o szeregowym czy tam kapitanie, ale na wargach czaił jej się uśmiech wskazujący, że wcale nie jest tym faktem urażona, a raczej bardziej rozbawiona. – Uważaj, bo ugryzę. – wyszczerzyła ząbki, ale te ludzkie, pokazując tym, że po prostu się nabija, a nie grozi. Zresztą było po pełni. Najadła się, wylatała i była szczęśliwa. No żyć nie umierać. – Teoretyzuj ile chcesz, ja chętnie posłucham. – przekrzywiła się na fotelu tak, by bardziej siedzieć bokiem i swobodnie obserwować Maximiliena. W zasadzie mówił całkiem logicznie, jak na człowieka. No ale był żołnierzem, więc to było oczywiste, że będzie ogarnięty. – Co do muzeów trochę bym się spierała, Max. Muzea to mniej więcej to samo, co muzeum o wampirach pod Paryżem. Same teorie i stereotypy. Słowem to, co pozwolił ludziom wiedzieć, bo nikt mi nie wmówi, że nie zeżarłby każdego, kto zagrażałby ujawnieniem naszego istnienia. Sama bym tak zrobiła. No i właśnie ten ostatni pomnik jest najdzikszy moim zdaniem. Bo przede wszystkim upamiętnia zabójcę, którego nie ma… A żeby się kurwa zesrał z tymi zagadkami. – burknęła gniewnie, zaczynając układać papierki chronologicznie, zanim jakiś wyfrunie albo się zgubi. Dało jej to czas na przemyślenie tematu i posłanie lekkiego uśmieszku mężczyźnie. – No właśnie. Przeżyła czy pozwolił jej przeżyć? Bo audio audiem, ale z doświadczenia, opowieści ewoluują. Ludzie lubią się pokazać w bardziej… bohaterskim świetle. Ona jeszcze w ogóle żyje? Czy tylko jej potomstwo? – oczy jej się zaświeciły, jakby załapała jakiś trop. Powiedziałoby się, że jak pies, ale czy bezpiecznie tak mówić do wilkołaka? – Tak czy tak wizyta nie zaszkodzi. – zabrała się za wyszukiwanie adresu.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
- Oczywiście, pytając wprost owszem, ale gdyby przemyślanie zapytać na przykład o jakieś wydarzenia z przeszłości, i uważnie słuchać to można wiele wywnioskować. Szczególnie gdy Radna zaczyna mówić, że była czegoś świadkiem. Tak samo w twoim wypadku wiem, że masz co najmniej 100 lat, a wystarczyło, że powiedziałaś o zakończeniu kariery po drugiej wojnie. Mówiąc, że było tego sporo, śmiem sądzić, że podczas pierwszej również miałaś okazje pobawić się w wojenkę. Co dodaje kolejne 20 lat. Stad szacuję tak 120-150 lat. Później jednak wspomniałaś o rewolucji amerykańskiej, co cofa nas do 1775 jeśli mnie pamięć nie myli. Skoro miałaś wtedy jakieś 20 lat stąd twój wiek to 260-270 lat Stawiam na 266. Czy zapytałem cię o wiek? Nie, ale zadziwiająco dużo można wywnioskować z krótkiej rozmowy. - Wszystko to mówił z zawadiackim uśmiechem. Podejrzewał, że mógł nieco zaskoczyć dziewczynę, co po trosze było jego celem.
- Skoro udało mu się zabić "samego siebie" a w audio podanym przez Radną wiem, że był to człowiek z ludności tam mieszkającej, to musiał już chwile między nimi żyć. Czy zabijałabyś ludzi miedzy, którymi żyjesz? Z którymi mieszkasz od lat? - zastanowił się chwilę, gdyż w jego głowie pojawiła się pewna wątpliwość.

- Pytanie, czy wcześniej, podczas drugiej wielu z was uczestniczyło w wojnie w tej czy w innej formie. Jeśli wojaczkę ma we krwi to wiadomość może wcale nie mieć drugiego dna, a jedynie tylko odniesienie do historii. - na kolejne słowa skinął jedynie głową, nie miał zamiaru wcinać się w jej prywatne życie. - Dlatego właśnie odłożyłbym Muzeum na boczny tor. Bajki i stereotypy, pożywka dla mas. Z drugiej nawet jeśli ktoś kiedykolwiek trafi na coś, co miałoby sens, trafi do teczki z napisem teorie. Z jednej strony przemyślany ruch. Jeśli coś trafi na kanwę legend, czy rozejdzie się rozgłosem, stworzyć masę teorii, bajek, żeby nawet jak ktoś trafi na jakieś rzeczywiste dowody, włożyć je miedzy kolejne bajki. - Spojrzał na kobietę - Dlatego olałbym muzea. Co do kobiety. Widzisz, zastanowiło mnie to, podejrzewam, że Radny żył między tymi ludźmi. Przynajmniej tak wynikałoby z audio od radnej. Dlaczego zabijał właśnie w swoim otoczeniu, a nie gdzieś dalej. Kim były ofiary? Było coś na ich temat? - zapytał, spoglądając kątem oka na teczkę. - Dlaczego jej konkretnie pozwolił przeżyć? Ona nie sądzę, gdyby żyła mieli byśmy świadka z pierwszej ręki, a nie tylko Radną Elisabeth.


milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
- Machnąłeś się o dwa lata. – uśmiechnęła się unosząc kącik ust, ale nie powiedziała, w którą konkretnie stronę. Owszem, była zaskoczona jego słowami, ale mimo wszystko to nie był ten sam cios w łeb, który dostała nie tak dawno od Marcusa. Stąd też łatwiej było jej przejść nad tym do porządku, choć znaczyło to tylko tyle, że na Maximiliena należało niejako trochę uważać. Ale w sumie czy ona miała cokolwiek do ukrycia? W zasadzie to kompletnie nic. Nie miała czego się wstydzić w życiu, była jaka była.
- Max, ja jestem prostą kobietą. Nienawidzę niedomówień, owijania w bawełnę, kluczenia między wierszami. Jeśli zadaję pytanie, to chcę prostej i jasnej odpowiedzi. Dlatego pytam wprost. W miarę umiem poznać, czy ktoś mówiąc o wydarzeniach mówi o czymś, czego był świadkiem, czy tylko słyszał, ale to tak na tyle. Nic więcej. Więc jak chcesz coś wiedzieć, pytaj. A nie się baw w podchody. – parsknęła, kręcąc głową. Eh, wyższe sfery, kto ich tam zrozumie… Za to zamyśliła się głęboko nad jego pytaniem.
- Nie. Jeśli żyłabym wśród danej społeczności, nie ruszyłabym ich. Mam wysoko rozwinięty instynkt ochronny, choć na przestrzeni lat ograniczyłam go tylko do „swoich”. Wracając jednak do Marcusa, nie sądzę, żeby był w stanie zrobić coś takiego. Nie wyglądał mi na takiego. Ani teraz ani wcześniej. – potrząsnęła głową, kręcąc lekko głowa. To wzbudzało jeszcze więcej pytań, mimo wszystko. Jakby nie patrzeć, całość opierała się na domysłach.
 
- Jest Nordem. Większość Nordów ma wojaczkę we krwi, więc dla mnie to nie argument. Pytaniem jest, czy jest osobą lawirującą między słowami, czy wręcz przeciwnie. O to się wszystko rozbija i tu jest pies pogrzebany. – tutaj nie była w stanie Maxowi w niczym pomóc, choć może liczyła trochę na to, że familiant wie o tym cokolwiek więcej. – I słusznie, całkowicie się zgadzam. Przetrzepać bajki, legendy i takie tam może każdy mający dostęp do internetu. Dla nadnaturalnych to będzie i tak łatwiejsze, niż dla ludzi, którzy w ogóle nie są niczego świadomi. – mruknęła i na pytanie mężczyzny wyciągnęła z teczki dokumentację. – Wedle wszystkich świadków zabijał tylko kobiety i dzieci. Samo to jest dla mnie szokujące, bo mówiąc bezczelnie atakował najsłabszych. Brakowałoby mi tu jeszcze staruszków… - wyciągnęła z teczki odpowiednie dokumenty, wskazując palcem odpowiednie ustępy czy kartki. – Nie było ani jednego ataku na chłopców czy mężczyzn powyżej 18 roku życia. Ofiarami padali głównie mieszkańcy, czternastoletnia dziewczynka została rozszarpana, inna kobieta przeżyła, bo ochroniło ją kłębiące się wokół bydło… - zaczęła po kolei wyliczać ofiary i przy okazji świadectwa obserwacji bestii. – Dlaczego konkretnie jej? Hmm… Jak szaloną teorią byłoby stwierdzenie, że była mu bliska w jakiś sposób?

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
- Czym są dwa lata dla takiego kogoś jak ty. - zaśmiał się - Taa najwyżej dostaniesz po pysku od wściekłej wilkołaczycy za nietaktowne pytanie. - parsknął śmiechem. - Wybacz nawyk zawodowy, w Legii byłem w wywiadzie. Chyba podskórnie wolę  wyciągać informację naokoło świata, nie dając do zrozumienia wprost jakiej informacji poszukuje. I szczerze mówiąc, mniejsze prawdopodobieństwo oszustwa. - dodał, nieco poważniejąc.

Nordem. Hmm - zamyślił się chwilę, a na jego czole pojawiły się delikatne zmarszczki. - Nie znam go na tyle, chociaż słyszałem, że lubi czasem bawić się słowem, słysząc niejedną rozmowę Radnej z Marcusem. Pytanie tak naprawdę brzmi czy było tak tym razem. - znów chwila zamyślenia. - Skoro był Nordem i poczuwał się do swojego pochodzenia, to mordowanie kobiet i dzieci, słabszych jak to nazwałaś, byłoby dla niego poważnym dyshonorem. Skoro jednak zabijał właśnie ten przekrój społeczeństwa, musiał mieć ku temu konkretny powód. - spojrzał kątem oka na dokumenty przeglądane przez dziewczynę. - Poczekaj! Cofnij kartkę. - zatrzymał dziewczynę, i jedną ręką zaczął przesuwać papiery. - Zwróć uwagę, większość doniesień o ofiarach, pochodzi z archiwów kościelnych. Nie państwowych a kościelnych. - znów zerknął na kobietę. - Albo była mu bliska, albo byłaby przypadkową ofiarą, niebędącą w kluczu. - spojrzał przed siebie. Cały czas prowadził Samochód, jednak byli już poza Paryżem, na jednej z autostrad. Delikatne zmarszczki znów udekorowały jego czoło. - A co jeśli ofiary nie były przypadkowe, jak nam się teraz wydaje? Co jeśli nie wszystkie ofiary są ukazane w dokumentach? - zapytał - O tej kobiecie z bydłem słyszałem, jak ona się nazywała?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Posłała mu pełen rozbawienia uśmiech. Niby te dwa lata to faktycznie nic, ale z drugiej strony… To było naprawdę sporo. Ale to nie miało aż takiego znaczenia. – Nie leję w pysk za nietaktowne pytania. Jak mi się jakieś nie spodoba, po prostu radośnie każę Ci się pierdolić. – rozłożyła ręce, patrząc na niego ze zdumieniem, że nie wpadł na tak proste rozwiązanie. – Niby jo, ale… Może coś ze mną jest nie tak, ale zamiast oszukiwać, nie lepiej powiedzieć wprost „nie wpieprzaj nosa w nieswoje sprawy”? A skoro byłeś wywiadowcą, to się idealnie nadasz do wyciągania informacji z ludzi. Mogę robić za mięśnie… Umiem wyglądać groźnie. – zachichotała, tak kompletnie mając wywalone na to, co mężczyzna jeszcze wywnioskuje. Skoro tak lubił, to co mu będzie życie utrudniać.
 
- Czyli zasadniczo jesteśmy w kropce nadal. Yeah. Mamy dwie drogi, doszukiwać się dodatków w liście, albo wziąć go na klatę tak, jak jest napisany. Czyli: utyskuje na pomniki i ludzką pamięć oraz zmienia się w bestię. Koniec, kropka, schluss, tyle powiedział. – na to już nie mogła mu odpowiedzieć, co innego natomiast w innej kwestii. – No, dyshonor w cholerę. Zobacz tutaj – zamordował 70-letnią Catherinę Vally. To żadna walka. A nawet wstyd dla woja. Gevaudan to stosunkowo niewielki region, pomiędzy trzema wioskami. Zabijał generalnie wieśniaczki, do tego ten region miał ogólnie bardzo kijowe uzbrojenie w tamtych czasach. – lekko zamarła, kiedy Max zwrócił jej uwagę na to, że archiwa były kościelne. Najpierw jednak musiała fuknąć na niego w innym temacie. – Słuchaj Maxiu, bo generalnie zaczynam cię lubić, więc proponuję, żebyś mi oddał kierownicę, bo jak się spreclisz na drzewie, to mi nic nie będzie, a Radna Elisabeth może nie być zachwycona, że jakieś podejrzane futro zwilczyło jej familianta. Ja bym się wkurwiła. – wyszczerzyła się bezczelnie, żeby czasem nie poczuł się urażony. Faktycznie jednak ciężko było prowadzić i jeszcze wgapiać się w papiery. – Wracając. Właśnie widzę, że wszystko jest kościelne, zaczyna mi też śmierdzieć pozostałościami po Inkwizycji. Za młoda jestem, żeby pamiętać te czasy, ale pamiętam opowieści starszych z mojej pierwszej watahy. To nie brzmiało dobrze. – potrząsnęła lekko głową, sięgając po termos i upijając kolejne łyki kawy. – Co ciekawe, jej imienia nie ma w dokumentach. Wiadomo tylko, że pochodziła z prowincji Langogne. Stawiam, że to dlatego, że nikt nie dawał wiary jej opisowi. Potem pojawia się nazwisko Jeanne Boulet, pierwszej ofiary śmiertelnej. Miała 14 lat. Najpierw zaginęła, a potem odnaleziono jej na w pół zjedzone ciało. I nie zdziwiłabym się, gdyby nie były to wszystkie ofiary. Aczkolwiek dziwnie „sporo” ofiar przeżyło, mam tu nazwiska aż trzech. Miałoby to sens. Przeżyły ofiary przypadkowe, reszta poszła kluczem… Ale cholera, czternastolatka?! Jemu naprawdę szajba odbiła… - no cóż, oczywiście, że zamierzała Marcusa szukać, ale miała kiepską opinię na jego temat. Coraz gorszą, im dłużej zagłębiała się w papierzyska. – No to co łączyło ofiary poza regionem… - wymamrotała, przeglądając akta kolejny raz w poszukiwaniu cech wspólnych i czegokolwiek, co mogłoby pomóc w odnalezieniu „wujka”. Co on sobie wtedy myślał…?

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
- Zastanawia mnie zaś dlaczego cały czas nie bierzesz pod uwagę tego, że pierwsza część odnosi się do bestii tylko i wyłącznie dlatego, żeby zwrócić uwagę na okres, na który chce, żebyśmy zwrócili uwagę, a mówiąc o pomnikach, zwraca uwagę na miejsce. Czasem najprostsze rozwiązanie jest najwłaściwsze. Może to ma być zabawa w ciuciubabkę, gdzie on daje wskazówki, my podążamy za jego śladami, a tam znajdziemy kolejną wskazówkę? - uśmiechnął się. - Może list jedynie kieruje nas na jakiś pomnik związany z Bestią i nie ma w nim cholernego drugiego dna?

Kolejne słowa dziewczyny znów przywołały zmarszczkę zamyślenia na czole. Już miał jej coś odpowiedzieć kiedy usłyszał zdrobnienie Maxiu i żartobliwą groźbę pod swoim imieniem. Wziął głębszy oddech i gwałtownie zahamował. Zważywszy na to, że dziewczyna nie raczyła zapiać pasów, gwałtownie poleciała w przód. Maximilien wysunął rękę tuż przed kobietę, zatrzymując ją kilka centymetrów od deski rozdzielczej. - Po pierwsze NIGDY więcej nie groź mi, nawet w żartach, po drugie nigdy więcej nie zdrabniaj mojego imienia. Rozumiemy się Katrine Storstrand? A może Wijsheid? - Mina, z jaką spojrzał na kobietę, mówiła jednoznacznie, że nie zamierza nawet próbować dyskutować na ten temat. Fakt, że wiedział z kim ma do czynienia, wiele mówił o mężczyźnie. Na pewno zdradzał, że mężczyzna wie więcej, niż z początku wilkołaczyca mogła podejrzewać. - Ostrzegam cię pierwszy i ostatni raz, następnym razem nie będę tak uprzejmy. - wzrokiem wskazał na rękę, którą zatrzymał kobietę.

Po chwili ruszył ponownie. - A co do prowadzenia, nie martw się, poradzę sobie z zerkaniem w papiery. - ton wyraźnie mu złagodniał. - Wracając do ofiar, obawiam się, że dokumenty mogą nie zawierać pełnej Listy. - wskazał na pieczęci na kilku dokumentach. - To są pieczęcie Dominikanów. Papiestwo wykorzystywało struktury Dominikanów i Franciszkanów do tworzenia struktur Inkwizycji. Skoro na tych dokumentach znajdują się ich pieczęcie, podejrzewam, że jeśli zginął ktoś z ich struktur, w tych oficjalnych dokumentach nie znajdziemy o tym wzmianki. - Powiedział z przekąsem. - Archiwa Inkwizycji są nadal utajnione w Watykanie, więc do nich raczej też się nie dostaniemy. - Zamilkł, lecz jak na zawołanie zadzwonił telefon mężczyzny, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, gdy spojrzał, kto dzwonił. - Przynajmniej oficjalnie. - Kliknął zieloną słuchawkę i włączył głośnomówiący. - Mam nadzieje, że znasz włoski - Powiedział, a kolejne słowa powiedział już po włosku. Jeśli kobieta zaprzeczyła, zaczął na bieżąco tłumaczyć kobiecie słowa swojego rozmówcy.

- Ola Marco, Znalazłeś to, o co prosiłem? - Ze słuchawki wydobył się, ściszony chrapliwy głos. - Oczywiście, niektóre nazwiska, które mi podałeś, znajdują się w aktach archiwalnych. Wyobraź sobie, że Osoby które w waszych papierach widnieją jako ofiary śmiertelne, to rodziny Inkwizytorów działających w tamtych terenach. Wiesz, że w tamtym rejonie w zasadzie w trzech wioskach mieszkali w większości inkwizytorzy i ich rodziny? Paulhac, Mont Mouchet i La Besseyre Saint Mary, trójkąt Gévaudan. Coś mi się kojarzy, że, osoby, o które pytałeś to ofiary tamtejszej Bestii, która działa w tamtym rejonie miedzy 1764 a 1767 rokiem? Grzebiesz w Historii czy co? - Zapytał mężczyzna z lekko rozbawionym głosem. - Które nazwiska nie znajdują się w aktach inkwizycji? - Zapytał Żołnierz. W słuchawce słychać było szelest kartek. - W zasadzie niedoszłe ofiary, tych nazwisk nie ma w naszych aktach. Ale zwróciło moją uwagę, że kilkukrotnie pojawia się nazwisko Valet. A dokładniej Marie-Jeanne Valet. Wiesz, że dziewczyna ma swój pomnik? Podobno obroniła swoje rodzeństwo przed bestią. - Maximilien spojrzał na dziewczynę z delikatnym uśmiechem. - Grazie Marco, daj znać, jak będziesz czegoś potrzebował. - po tych słowach rozłączył się, kliknął nawigację oraz malutki mikrofonik i powiedział do dziewczyny - Marie-Jeanne Valet Monument, chyba mamy jakiś punkt zaczepienia co? - uśmiechnął się, wskazując na nawigację, która właśnie wyznaczała trasę do wspomnianego pomnika
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
- Chyba tylko dlatego, że jak z nim rozmawiałam, to w ogóle zachowywał się dziwnie. W ogóle nie przypominał samego siebie, a przynajmniej tej wersji, którą udało mi się poznać. – przyznała, bo w końcu taka właśnie była prawda. I to był problem z szukaniem kogoś, o którym się posiadało bardzo szczątkowe informacje. – Natomiast jeśli uważasz, że ten dziad to wszystko zaplanował, to osobiście twierdzę, że ktoś powinien mu jednak przemówić solidnie do rozsądku. Budzi to więcej pytań niż odpowiedzi, ale to nie temat na teraz. Czyli przyjmujemy, że bawimy się z nim w podchody i karteczkę bierzemy za wskazówkę, a piękny wierszyk zamiast mieszać we łbie ma za zadanie pokazać, o który okres chodzi… I ty mi mówisz, że on się nie bawi słowami. Tu powinna siedzieć jakaś skośna, oni są dobrzy w takie zabawy. – burknęła z irytacją, ale nie była to irytacja wywołana własnymi pomyłkami, tylko krążeniem wokół tematu, gdzie wszystko mogło być tak samo prawdziwe, co i nie. Nie lubiła takich sytuacji, za dużo zmiennych, za dużo niewiadomych i tak naprawdę oboje mogli mieć tak samo dużo racji, co jej nie mieć.
 
No a potem zrobiło się gorąco. O pasach prawdę mówiąc zapomniała, trzymając w większości czasu nos w dokumentacji, a poza tym tak było wygodniej. Zresztą częściej jeździła motocyklem, który pasów nie miał. To, że gwałtownie zahamował, to jedno. To, że zrobił to bez powodu, to drugie. Ale to, że prawie zaryła łbem w deskę rozdzielczą to trzecie, nawet jeśli z odruchu wyciągnęła rękę, chociaż niepotrzebnie. Błękitne oczy wilczycy z miejsca przybrały złocisty kolor, a po wcześniejszym żartobliwym nastroju całkowicie nie było śladu. Bez komentarza najpierw poprawiła się na siedzeniu, a potem złapała za rękę mężczyzny i odłożyła na kierownicę – jeżeli się opierał, użyła siły. – Wystarczy Storstrand. – powiedziała oschle, nawet nie mrugając na to, że wiedział. Kija ją to obchodziło prawdę mówiąc, pokrewieństwo z kimkolwiek nie definiowało jej jako osoby. – Gdybym Ci groziła, brzmiałoby to zupełnie inaczej. Ale dobrze wiedzieć, że jeśli z jakichś powodów spowodujesz wypadek, to mam patrzyć się, jak zdychać, zamiast ratować Ci życie w każdy dostępny sposób. – powiedziała sucho, na chwilę przymykając oczy. Gdy je otworzyła, ponownie były błękitne, a sama wilczyca usadowiła się na fotelu pasażera jak na grzeczną pannę przystało i zapięła nieszczęsne pasy. Tak jakby znowu coś mu wpadło do głowy. Groźbę mężczyzny całkowicie zignorowała. Nie dlatego, że się jej wystraszyła - w końcu Marcusowi jasno powiedziała, że nie lubi, jak ktoś jej grozi - ale dlatego, że Radna Elisabeth mogłaby nie być zachwycona, że uszkodziła jej familianta. Bo wedle wszelkich praw powinna nu teraz złamać nos albo inną część ciała. I w innych okolicznościach na pewno tak by się stało, Max chyba zapominał, że rozmawia z wilkołakiem, a nie panienką do towarzystwa.
 
- Jak sobie chcesz. – skwitowała krótko kwestię prowadzenia, patrząc przez okno, żeby oczy odpoczęły jej od druków. Mruknęła potwierdzająco na słowa o braku pełnej listy ofiar. To miało wiele sensu, jeszcze doliczając fakt, że pewne dokumenty pewnie nie ostały się do ich czasów… Wysłuchała uważnie słów odnośnie zakonników i na dobrą chwilę wyłączyła się, stukając szybko coś w telefonie. – To miałoby dużo sensu. – rzuciła, zwięźle i na temat. – Według Wikipedii zostali założeni, żeby tępić herezję i nawracać. Głównym zadaniem Zakonu jest głoszenie ewangelii „wszędzie, wszystkim i na WSZYSTKIE SPOSOBY”. – zaakcentowała ostatnie dwa słowa, uznając je za dosyć istotne w kwestii późniejszej inkwizycji i polowania na nadnaturalnych. Tematu Watykanu nie podnosiła, nigdy jakoś nie było jej z religią chrześcijańską po drodze, uważała ich trochę za zbyt nachalnych i za mocno tępiących tak zwanych pogan. W zasadzie w ich nomenklaturze była poganką… Och well. – Nie znam. – uniosła lekko głowę, patrząc to na telefon, to na Maxa.
Przez całą rozmowę nie odezwała się ani słowem, przede wszystkim dlatego, by nie rozpraszać rozmówcy człowieka. Za to wtrąciła się w momencie, gdy Marco powiedział o rodzinach Inwizytorów. – Czy jest gdzieś wspomniane, gdzie w tamtym momencie byli sami Inkwizytorzy? Gdy ich rodziny zostały ofiarami? – spojrzała na Maximiliena, czekając, aż przetłumaczy jej pytanie. Skoro tłumaczył wypowiedź na bieżąco, Marco musiał zdawać sobie sprawę, że ktoś siedzi obok niego. Dopiero po zakończonej rozmowie zamyśliła się lekko. – Valet… Valet… Coś mi to nazwisko mówi. Już wiem. – mruknęła, przeszukując znowu internet w telefonie. – Popkultura zrobiła z niej pierwszego cywilnego łowcę nadnaturalnych. – zerknęła na nawigację i skinęła głową, ponownie sięgając po kawę. W sumie jak tak dalej pójdzie, będzie musiała uzupełnić zapasy. Wybijanie rodzin inkwizytorów miało już nieco więcej sensu, nawet jeśli moralnie było do dupy. – Wychodziłoby, że Valet jest jak na razie największą klęską.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
- Z twoich słów, wnioskuje, że poznaliście się podczas wojny, a teraz spotykasz go po latach, czyli umówmy się, od wojny wiele mogło się zmienić. Z tego co wiem od Pani Elisabeth, powojenny okres dał mu wiele zmartwień. Może zmiana jest efektem tych zmartwień. Z drugiej zaś, jeśli spotkaliście się znów podczas przygotowań do tego co teraz się dzieje, to możliwe, że nie w głowie mu były zabawy i śmieszkowanie. Widziałem Radnego kilka razy. Fakt nie wyglądał najlepiej przez ostatni miesiąc. - zarzucił kolejną sieć wątpliwości. - Wiesz, mnie uczyli, a pracowałem w wywiadzie, jak już wspomniałem, że jeśli nie możesz powiedzieć czegoś wprost, powiedz tak, żeby ktoś zrozumiał. Skoro Radna zrozumiała cel osiągnięty. Reszty dowiemy się na miejscu. Najwyraźniej ma powody, żeby mówić zagadkami.

Czy złość kobiety zrobiła na nim jakiekolwiek wrażenie? Oczywiście, że nie. Doskonale wiedział, z kim rozmawiał i z kim rozpoczął walkę charakterów. W tej jak widać nie było zwycięzcy, w końcu oboje dali się ponieść emocji chwili. - Nawet nie kwap się do przemieniania mnie. Jeśli dane będzie mi zginąć, chcę zginąć jako człowiek. - powiedział oschle.

Gdy chwilowy wybuch minął, zerknął na kobietę z lekkim rozbawieniem. - Podrapać za uszkiem, żebyś złagodniała? - zapytał, jednak za tymi słowami czaił się ewidentnie żartobliwy ton, świadczył o tym, chociażby ledwo zduszany śmiech. Potwierdził kolejne słowa kobiety, jedynie kiwając głową. Gdy rozmawiał ze znajomym księdzem, przetłumaczył słowa dziewczyny - Daj mi chwilę? Ładna, chociaż? - zapytał z rozbawieniem. Max nie przetłumaczył pytania, jednak z uśmiechem odpowiedział - Charakterna, skup się na pytaniu nie na kobietach, ślubowałeś podobno Celibat - odparował, a w telefonie było słychać szelest przekładanych kartek. - Większość zginęła, dziwnie zgodnymi datami jak ofiary z waszych dokumentów. Myślicie, że to może mieć związek? Czemu w ogóle interesujecie się tym tematem? - zapytał podejrzliwie - A tak z ciekawości Przyjacielu, znasz mnie, jak coś mnie zaciekawi, szperam. Trafiłem na to oglądając netflixa. - dodał wymijająco. Wszystko oprócz wspomnianej wcześniej wypowiedzi i swojej odpowiedzi tłumaczył dla dziewczyny. Po rozłączeniu się i zmianie kierunku odpowiedział na słowa dziewczyny - Coś mi świta, że w jakimś serialu o tym oglądałem. Myślałem jednak, że więcej w tym bajki niż historii.

Kolejne godziny minęły na kilku postojach na papierosa, uzupełnieniu kaw i mniej lub bardziej przyjemnych rozmowach i dyskusjach o sprawie. Gdy dojechali w Punkt wskazany przez nawigacje ich oczom, ukazał się wspomniany Pomnik. - No to chyba jesteśmy na miejscu. Teraz zastanówmy się, czego powinniśmy szukać. - było już grubo po zmroku, jednak świeżo po pełni księżyc, nieźle oświetlał miejsce.

Proszę o rzut na percepcję.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach