22.II.2023 - Il est temps de faire enfin connaissance

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
First topic message reminder :

Dzisiejszy występ miał być inny niż zwykle. Alex miał dziś występować razem z Regisem, co było samo w sobie dość nietypowe. Z tego też powodu przyszedł do Kasyna nieco wcześniej, aby na spokojnie się przygotować i ustalić pewne rzeczy z Wilkołakiem. Tak Regis był wilkołakiem i mimo że nie przepadał za specjalnie za przedstawicielami tej rasy, tego akurat osobnika nawet polubił. Ciekawe czy on sam też mógł powiedzieć to samo o nim samym. Cóż może tego wieczoru będzie ku temu okazja, żeby się o to zapytać. Wszedł jak zawsze głównymi drzwiami. Przywitał się z menadżerem sali, zamienił z nim kilka uprzejmych słów, o ile w przypadku Alexa można było mówić o uprzejmości. Trzeba przyznać, że lata obracania się wśród arystokracji Paryskiej, pozostawiało po sobie piętno. Mimowolnie odnosił się do wszystkich w iście arystokratyczny sposób. Dlatego przy pierwszym kontakcie zwykle uchodził za gbura, panicza z wyższych sfer. Gdy poznało się go jednak nieco bliżej, stawał się nieco bardziej przyjazny. Czasami zapominał, że podział na klasy jest już reliktem, ale jak to mówią, starego nietoperza ciężko nauczyć nowych jaskiń, czy to chodziło o psa? Nieważne.

Wszedł do garderoby, powiesił na wieszaku swoją kurtkę, odsłaniając jednocześnie, nieco dopasowany T-shirt, który podkreślał jego muskulaturę, oraz jeansowe spodnie. Usiadł na krześle przed swoim lustrem i patrząc na swoje oblicze, czekał na swojego towarzysza. Do ich występu została jeszcze ponad godzina, wiec będzie czas, żeby trochę porozmawiać. Przy jego lustrze wszystko było przygotowane, kosmetyki ułożone, każde na swoim miejscu, ubrania do występu powieszone na małym wieszaku tuż obok lustra. Skrzywił się nieco, widząc skórzane spodnie, nie przepadał za nimi. Może i faktycznie mogły podobać się kobietom, czy nawet niektórym mężczyznom, oglądającym ich występ, jednak były one niewygodne.
Spojrzał na zegarek - Godzina, piętnaście. Czas się szykować. - mówiąc to, sięgnął po podkład, żeby nieco wyrównać nieco kolor swojej skóry. Co prawda nie używał ich zbyt wielu, ze względu na urodę, odziedziczoną po Matce, jednak pewne kosmetyki były koniecznością.

@Regis
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Alexandre Van der Eretein

Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
Głowa Alexandre odchyliła się lekko na bok, tym samym robiąc nieco miejsca dla Wilkołaka. Ciche syki, przerywane cichymi jękami, bólu, rozkoszy, zakłócały ciszę, przerywaną niekiedy dodatkowo mlaśnięciami Regisowych ust. Czy Wampir czuł ból? Nawet jeśli to był on na tyle stłumiony przez inne doznania. Co potwierdzało jego wcześniejsze słowa dotyczące ukradkowych ugryzień, na potencjalnej ofierze, podczas miłosnych uniesień. Z zachwytem przyglądał się gdy wilkołak z subtelną pieczołowitością spijał spływającą posokę, co dodatkowo okazywał delikatnymi dreszczami, w momencie kontaktu ciepłych ust i języka z chłodnym własnym ciałem.
Gdy wyczuł okazję do wyswobodzenia się z wilczych dłoni, wykorzystał ją bardzo nieznacznie przynajmniej na razie. Uniósł powoli dłoń, za siebie odnajdując kark i włosy wilkołaka, w które wplótł własne palce. Delikatnie przyciągając jego głowę bliżej, dając tym samym do zrozumienia, że nie chcę, by ten odsuwał się od niego. Zaczął przy tym delikatnie poruszać własnymi biodrami, intensyfikując nieco ruchy wilczych lędźwi. Delektował się każdą chwilą zbliżenia dwóch nagich ciał. Zachłannie czerpał przyjemność z gorącego wilczego ciała. Czując jego dłoń Sunącą po ciele, wzmógł nieco poruszanie biodrami, stymulując tym samym wilczego "Towarzysza". Czując w ustach metaliczny smak krwi, wzbogacony smakami poszczególnych hormonów buzujących w ciele wilka, otworzył szerzej oczy, delektując się jego smakiem. Nie wgłębiał się w nic poza walory smakowe, cenił mimo wszystko prywatność Wilka.

Słysząc za sobą głos Regisa nogi wampira nieco zadrżały, Słysząc kolejne pytanie, odwrócił się do Wilka przodem, obejmując go w talii, i delikatnie przyciągając do siebie, czuł jak wilcze "jestestwo" powoli ociera się o jego własne podbrzusze, a jego własny skarb, wsuwa się powoli miedzy uda Regisa. - Na razie Mon cher, wzbudzasz mój coraz większy apetyt. - mówiąc to, zsunął dłoń w dół, obejmując nią instrument władzy i delikatnie pocierając po nim dłonią, spojrzał wilkowi w oczy. Spojrzał nieco w dół, czując dłoń na własnym pośladku. - Pytanie nie brzmi, czego ja chcę, tylko czego pragniesz ty. - słowa te zakończył delikatnym pocałunkiem na wilkołaczym torsie, a jego dłoń mocniej zacisnęła się na wilczym kroczu. Delikatne i powolne uchy bioder powodowały pocieranie od dołu, zaciśnięta ręka, z charakterystycznym ruchem w górę i w dół, od góry, druga ręka natomiast trzymana teraz na torsie utrzymywała delikatny dystans, powodując tym samym odgięcie pleców w tył, tym samym wypychając Wilcze biodra subtelnie w przód. Teraz na powrót on stał się "panem" sytuacji, jednak robił to w bardziej subtelny sposób. Czy przeszkadzała mu Wilcza Zachłanność i zaborczość? Nie, wręcz przeciwnie, czasem jednak trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, a czasem zasmakować nektaru życia.





  
  
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
W zmianach pozycji było coś intrygującego - gorąca szczypta drapieżności, walki o przejęcie pałeczki, o dominację nad drugim osobnikiem w zupełnie innej odsłonie - takiej, która u pokonanego wcale nie musiała oznaczać przegranej, lecz wyłączną zmianę perspektywy spoglądania na znacznie ciekawszą. Tak też w podobną myśl starał się działać wilkołak, łącząc i godząc ze sobą dwie na pozór różne natury, które dzieliły pewną cechę wspólną: zaborczość.
Z pomrukiem zadowolenia, uśmiechem na ustach, przyspieszonym oddechem i wieloma westchnięciami wilkołak przyjął przeszywający chłód dotyku ręki wraz ze smukłymi palcami, którymi Alexandre przedarł się przez bujne pukle, fundując skórze głowy prawdziwie przyjemny masaż. Pod wpływem jego bodźców calutkie ciało atakowanego przeszył soczysty widoczny dreszcz, zwieńczony wyrazistym spięciem rządków wszystkich mięśni. W odpowiedzi Regis natarczywiej zaczął atakować ustami oraz językiem rozpaloną skórę w tym kolejne udostępniane fragmenty, aż każdy z nich nie pokrył się świadectwem obecności basiora. Kiedy natomiast Eretein odwrócił się przodem, Azjata tym chętniej dał się przyciągnąć i objąć na poczet złożenia kilku dodatkowych pocałunków na dotychczas niedopieszczonych rejonach: linii wzdłuż obu obojczyków, na mostku, niejako kończąc na ustach z powodu ingerencji pieszczonego po szybkim wypowiedzeniu słów, czemu towarzyszyło nagłe wsunięcie się zimnego jestestwa.
Regis z racji treningów, poniekąd przynależności rasowej i profesji uda miał twarde, a do tego diabelnie gorące, choć nie tak bardzo jak najgorętszy rejon: lekko zaczerwieniony, szumiący w środku krwią, a do tego miejscami połyskujący u szczytu z powodu obecności wilgoci, świadectwa głodu oraz podniecenia, które po zetknięciu z chłodnym podbrzuszem Alexandre, jeszcze mocniej dały o sobie znać: między innymi docierającym do uszu przyspieszonym szumem oraz odczuwalnymi pulsami, którymi z kolei ów jestestwo dręczyło delikatną skórę ocieranego miejsca na ciele Ereteina.
- To dobrze, bo tak prędko z Tobą nie skończę. - rzekło ochrypłym głosem Dziecię Luny w momencie dobrowolnego odsłonięcia torsu oraz ujęcia pulsującego ciała. Potencjalne ruchy na nim nie miały już czego pobudzać - co najwyżej dorzucać drewna do trzaskających płomieni ogniska, przeto prowadząc do jego odczuwalnego zwiększenia się sadystycznej dłoni, którą nieśmiertelny ośmielił się jawnie torturować kochanka dzisiejszej nocy.
Jednak i tym razem ofiara nie do końca zgodziła się na bierne pogodzenie z losem i chociaż grzecznie pozwoliła wampirowi na odsunięcie, tak zwiększonej przerwie pomiędzy odchylonymi nagimi torsami towarzyszyło nie tyle samo wypchnięcie bioder, co przede wszystkim wprawienie ich w o wiele śmielszy rytm ze strony Regisa. Ich ruchy nie zawsze ograniczały się do przewidywalnych otarć w przód i tył: czasami wilkołak kołysał nimi na boki, a niekiedy unosił lekko do góry. W końcu zaczął nimi dosłownie tańczyć, zupełnie jakby zamiast intymnego spotkania, odbywał kolejny taniec na scenie, tyle że bez publiki. W swojej śmiałej, acz podsyconej burzą hormonów postawie nie przestawał, doprawiając spektakl o lekki kant, bo o ile nie mógł pokonać dystansu z powodu blokady, o tyle mógł niejako wzmocnić jej pomost, dodając parę własnych rąk: wolnej gładzącej obecnie jeden różowy sutek i drugiej, którą powiódł od pośladka wzdłuż kibici ku drugiemu twardemu miejscu na piersi, na którym wpierw spoczął, a dopiero potem ostrożnie ujął w dwa palce, po czym delikatnie pociągnął.
- Jak to czego? Doprowadzić Cię do obłędu. -  do tego grzecznie odpowiedział swemu Panu, który tylko z pozoru kontrolował sytuację, nie pozostawiając rzekomo żadnych furtek - błąd.
Kilka z nich się ostało: dajmy na to ciągłość tańca, pieszczot klatki piersiowej, niewinnych chapnięć centralnie przed twarzą, a w końcu odsunięcia i ułożenia dłoni na wampirzych przedramionach, rzutujących na pewniejsze przyciągnięcie i usadzenie na sobie w momencie świadomego, acz miękkiego upadku na ziemię na znak “uległości”, wcześniej poprzedzonego wysunięciem chłodnego jestestwa spomiędzy ud dla bezpieczeństwa, a ujęcia go w rękę wraz ze swoim po kolejnej gwałtownej zmianie taktu, zaakcentowanej nie tyle odgłosem uderzenia ciała o podłoże, masażem kciuka miękkiego szczytu, ale świadomego i nieco bezczelnego nacięcia idealnie wzdłuż skóry drugiej dłoni ostrym kłem tak, by wypłynęła z rany i skapnęła na gorącą skórę soczysta czerwień.
To i o wiele więcej coraz śmielej pożerało czas, a tego niestety aż tyle nie mieli. Z drugiej jednak strony przesypany kroplami przez dłonie i ciało pozwolił na doznanie wielu przyjemnych rzeczy, o których lub do których być może jeszcze powrócą.
A tymczasem... Niech nie myśli nikt, że nasycony wilk był wilkiem samolubnym. Chociaż dzisiejszy ich taniec dobiegł końca, to przy potencjalnej krótkiej przerwie ktoś mógł uraczyć się ciepłem i niebywałą delikatnością, z jakiej słynęły dokładnie te same wilki jeśli tylko tego chciały.

- end

@Alexandre Van der Eretein

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach