Dzisiejszy występ miał być inny niż zwykle. Alex miał dziś występować razem z Regisem, co było samo w sobie dość nietypowe. Z tego też powodu przyszedł do Kasyna nieco wcześniej, aby na spokojnie się przygotować i ustalić pewne rzeczy z Wilkołakiem. Tak Regis był wilkołakiem i mimo że nie przepadał za specjalnie za przedstawicielami tej rasy, tego akurat osobnika nawet polubił. Ciekawe czy on sam też mógł powiedzieć to samo o nim samym. Cóż może tego wieczoru będzie ku temu okazja, żeby się o to zapytać. Wszedł jak zawsze głównymi drzwiami. Przywitał się z menadżerem sali, zamienił z nim kilka uprzejmych słów, o ile w przypadku Alexa można było mówić o uprzejmości. Trzeba przyznać, że lata obracania się wśród arystokracji Paryskiej, pozostawiało po sobie piętno. Mimowolnie odnosił się do wszystkich w iście arystokratyczny sposób. Dlatego przy pierwszym kontakcie zwykle uchodził za gbura, panicza z wyższych sfer. Gdy poznało się go jednak nieco bliżej, stawał się nieco bardziej przyjazny. Czasami zapominał, że podział na klasy jest już reliktem, ale jak to mówią, starego nietoperza ciężko nauczyć nowych jaskiń, czy to chodziło o psa? Nieważne.
Wszedł do garderoby, powiesił na wieszaku swoją kurtkę, odsłaniając jednocześnie, nieco dopasowany T-shirt, który podkreślał jego muskulaturę, oraz jeansowe spodnie. Usiadł na krześle przed swoim lustrem i patrząc na swoje oblicze, czekał na swojego towarzysza. Do ich występu została jeszcze ponad godzina, wiec będzie czas, żeby trochę porozmawiać. Przy jego lustrze wszystko było przygotowane, kosmetyki ułożone, każde na swoim miejscu, ubrania do występu powieszone na małym wieszaku tuż obok lustra. Skrzywił się nieco, widząc skórzane spodnie, nie przepadał za nimi. Może i faktycznie mogły podobać się kobietom, czy nawet niektórym mężczyznom, oglądającym ich występ, jednak były one niewygodne. Spojrzał na zegarek - Godzina, piętnaście. Czas się szykować. - mówiąc to, sięgnął po podkład, żeby nieco wyrównać nieco kolor swojej skóry. Co prawda nie używał ich zbyt wielu, ze względu na urodę, odziedziczoną po Matce, jednak pewne kosmetyki były koniecznością.
Ta walka była nierówna, a jej wynik nierozstrzygnięty - odcinek pierwszy właśnie dobiegał końca, ale rozpoczynał drugi. Wierni swym rolom aktorzy po raz kolejny wskoczyli w skąpo-figlarne fatałaszki: skórzane spodnie, obcisłe bluzki, obroże na szyjach bądź harnessy apetycznie opinające nagą, mokrą/naoliwioną pierś - we wszystko to, co posyłając bodziec do oka, wywierało nieopisany impakt na mózg i wyobraźnię, w której dział się cały kisiel. Wilk w przeciwieństwie do wampira aparycji nie posiadał: obca była mu jej magia, choć znany zapach i działanie - słodko-pikantne i niebezpieczne jak on sam: ten tak zwany nosiciel – tancerz, artysta i drapieżnik - prawdziwy demon z krwi i kości. Słusznie wystrzegano się takich istot - słusznie je omijano, wypędzano a niekiedy mordowano w myśl przetrwania ponad upojnie spędzone chwile - słusznie by też postąpił, idąc w ich ślady. Lecz tego nie zrobił. Zatrzask szczęk sideł niejednokrotnie udowodnił, jak chętnie para tancerzy wymieniała się kartami do gry. Regis wbrew pozorom nie był niczemu wrogi - nie odmawiał wampirowi zbliżenia: nie karał za dotyk rąk, pchnięcie bioder – nie zawarczał choćby raz na zetknięcie koniuszków z miękkimi ustami, czy ich kontakt z gorącym torsem, szerokim ramieniem, odsłoniętą szyją tudzież napiętym udem, którym akurat wtedy przypadkiem zawędrował niekoniecznie tam, gdzie “powinien”, ale gdzie chciał. Jak rozpalona, plastyczna glina świeżo oderwana od olbrzymiego kloca dawał się ugniatać, wyciągać i rozciągać we wszelkie możliwe formy i kształty, jakie tylko podsuwał na złotej tacy umysł Alexandre i na jakie pozwalały im ich rozbudzone ciała. Sam też chętnie sięgał: dotykał, kąsał, smakował i drapał, a także wdychał zapach oprawcy przy każdej nadarzonej okazji w nie do końca grzeczny sposób, jednocześnie odbijając ją wieloma westchnięciami. A potem zapadła cisza, zgasły reflektory i zeszło częściowe napięcie oraz magia, dzięki której wróg na własnych dłoniach jestestwa poczuł kuszącą potęgę władzy nad pierwotną furią. Głupotą było lekceważenie jej i zgubnym pragnienie zdobycia nad nią przewagi poprzez dominację. Sił takich jak "Ona” nigdy nie należało lekceważyć, tym bardziej głaskać pod włos, ponieważ szybko odgryzały wszystkie palce, co innego wzdłuż jego faktury jako i ręka, którą nosiciel ów furii, towarzyszki niedawnej kokieterii, raz jeszcze, ino już bez pozostawiania zaczerwienionych śladów, przejechał po nieosłoniętym skrawku biodra wampira na chwilę przed zniknięciem pod osłoną tkaniny sweterka. Chociaż powinien, dziwnym trafem bezczelny Alfa nie od razu wycofał palce, tak samo jak i nie ukrył blasku w ślepiach czy nie powstrzymał języka przed oblizaniem warg, jakoby nie do końca w zamiarze ich odpowiedniego zwilżenia. Uśmiech ani myślał zejść mu z twarzy, podobnie towarzyszki krople potu, którego istnienia jeszcze nie ukrócił - mówiąc wprost: w przeciwieństwie do Alexandre, wilk ociągał się z prysznicem, lecz miał ku temu wyraźny powód, bowiem w czasie, gdy mężczyzna delektował się chwilą spokoju, jego rywal zniknął na zaplecze na poczet przyniesienia kilku obiecanych butelek wina w dwóch odmianach: białej i czerwonej - każdej w innym wariancie smakowym. A gdy i on podszedł bliżej, wówczas wykonał to, co stało się powyżej: ocieplił ręką tamten na krótko odsłonięty rejon: od boku aż po zarys biodra. Chwilę to potrwało, nim wilkołak wysunął dłoń spod mięciutkiego swetra. - Bar? Garderoba? A może jednak drewniana chatka godna naszej bajki? Przynajmniej wybór win mamy już z głowy... - i na tym zabawa się nie kończyła, bo ile Regis zrezygnował z zagrywki szeptu do ucha na poczet wysłowienia się w normalnym tonie, o tyle chętnie poruszył biodrami na boki dla własnej, również nieukrywanej satysfakcji, a ku uciesze czyiś ocząt, którym zdaje się, taki widok bardzo odpowiadał. A żeby tego było mało... Przed wskazaniem na butelkę, rękę, którą do niedawna drażnił skórę biodra, ułożył centralnie na karku nieśmiertelnego i to nie w byle jakim miejscu, bo dokładnie tam, gdzie widniał tatuaż, a które momentalnie padło ofiarą przyjemnego delikatnego nacisku palców dla rozluźnienia spiętych mięśni po energicznym tańcu. - Chyba że najpierw skusisz się na mały relaks w ramach nagrody za dobre show. Szefowa zawsze powtarzała, aby dbać o dobre relacje ze współpracownikami. - szach, ale jeszcze nie mat – czy to, aby nie był mały cheat? Być może, ale kto mu zabroni? W tej zabawie nie chodziło tylko o wygraną. Mimo iż Alexandre osiągnął częściowy cel, musiał liczyć się z tym, iż konfrontacja z dzikością w roli akcji, prędzej czy później doprowadziłaby do reakcji, to jest odpowiedzi poprzez wyciągnięcie po niego pary szponów w niekoniecznie najostrzejszej, lecz wciąż niebezpiecznej odmianie. On poznawał ludzi i długowiecznych przez dialog - wilkom natomiast był on niekiedy obcy. Właśnie dlatego częściej sięgali po czyny - jeden z tych sposobów poznania, który rzadko kiedy pozwalał na kłamstwo, mimo iż był o wiele prostszy do przerwania. Z drugiej strony, czy aby na pewno Azjata tego chciał? Wilcze palce pieczołowicie zajmowały się mięśniami karku.
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
2023-04-06, 21:51
Pierwszy odcinek zwykle podnosi napięcie, zaprasza, wodzi za nos, zachęca burzliwą fabułą. to tak jak w filmach, pierwszy zwykle zbiera nagrody, dobre recenzje, drugi natomiast zwykle bywa gorszy, czy tak będzie i tym razem? Przekonajmy się. Drapieżnik stał się ofiarą, ofiara stała się drapieżnikiem. Współpraca, na deskach sceny była zarazem partą niezwykle finezyjnych szachów. Kiedy to mój ruch jest odpowiedzią na twoje poczynanie, kiedy to twój ruch wywołuje niechybną powolną i dobrze przemyślaną odpowiedź. Jednak jak każda partia, jak każdy epizod, jak każdy obraz na płótnie kinowego ekranu, musi dobiec do meritum. Tak było i w tym wypadku. W ciszy muzycznego milczenia pozostały jedynie odgłosy, szybszego oddechu, powoli schnącego potu, niespiesznych kroków. Szum spływającej wody wyciszał umysł Alexandre po niezwykle dynamicznym występie. Mył się powoli, niespiesznie, uciszając spotęgowane pragnienia. Wiedział bowiem, że jeśli od razu zmierzył się z partnerem, towarzyszem minionego przedstawienia, ta noc zakończyłaby się niezwykle szybko. On jednak wolał smakować, delektować się, subtelnie powoli kawałek po kawałku kosztować tego "ciasteczka".
Gdy podszedł do Regisa, czując jego dłoń wsuwającą się pod sweterek, przymkną na chwilę oczy, delikatnie przegryzając wargę. Jednak czując cofającą się dłoń pochwycił ją we własną, i spojrzał Regisowi w oczy, wzrokiem, który składał obietnicę, obietnice czegoś bardzo intymnego, czegoś, co było tajemnicą do odkrycia na później. - Drażni cię dotyk mojej zimnej skóry Seigneur Regis? - Przysunął się do niego nieco, nie pozwalając zabrać mu ciepłej dłoni. - Jeśli cię ona drażni, może powinieneś ją odrobinę ogrzać? - szepnął Wilkołakowi do ucha. Spojrzał na butelki Wina stojące nieopodal. Uśmiechnął się delikatnie - A jeszcze niedawno bałeś się, że zechcę cię upić i wykorzystać, a teraz sam przynosisz wino. - przysunął nos do szyi Mężczyzny i delikatnie nabierając powietrza, zaciągnął się jego zapachem. - Bar nam chyba niepotrzebny, alkohol stał się twoim udziałem. Drewniana chatka? - zamyślił się chwilę, wypuszczając w końcu wilkołaczą dłoń, niechętnie czując, jak ta przerywa dotyk na krótki moment. - Tylko kto będzie.. - spojrzał znów w stronę Regisa, spod wpół przymkniętych powiek, - Masz rację Wilka już mamy, chociaż bliżej mi do śnieżki, niż do czerwonego Kapturka. - uśmiechnął się i jęknął cicho, czując jego dłoń na karku. Masujące dłonie wywoływały znów gęsią skórkę, ciepło bijące od mężczyzny oraz przyjemny głos za plecami rozbudził ponownie, na chwile uśpione spływającą przed chwilą wodą, pragnienia. Nabrał powietrza, by odpowiedzieć Wilkołakowi na zadane pytanie, lecz po chwili pomyślał, że zna lepszy sposób na odpowiedź. Obrócił się powoli, przejeżdżając delikatnie dłonią po torsie mężczyzny, przysunął się nieco do niego, i kładąc mu dłoń na policzku, powiedział - Na dawnych dworach, zanim się zasiadało do dania głównego, stawiano na stół przystawki Monsieur. Po daniu głównym przychodziła pora na deser. - przesunął rękę na pośladek Wilkołaka. - Jak myślisz? Pora nam teraz na przystawkę, danie główne czy deser?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Regis
Liczba postów : 484
2023-04-07, 13:56
Ponoć o atrakcyjności odcinka nie powinni wypowiadać się Ci, którzy w nim występowali, lecz Ci piastujący pozycję widzów. Słuszność tego stwierdzenia przebijała się dwojako: jedni mówili - no tak, podniesienie napięcia robiło swoje, lecz zaraz potem spadało, bo autorzy rozwalali system – inni natomiast rzucali im naprzeciw - ależ skąd, to tylko taka gra. W myśl podobnej rozgrywki toczyła się cała konwersacja pomiędzy wampirem, a wilkiem – przedstawicielami dwóch przeciwnych sobie ras – tych, co to dniami i nocami winni walczyć na śmierć i życie, a którzy wbrew naturze zsynchronizowali ciała nie tylko na scenie, ale i poza nią. - A może to ja spiję Ciebie Seigneur Alexandre i to jak na Francuza przystało. - nieoczekiwana blokada skutecznie uniemożliwiła odsunięcie ręki od biodra – niech i tak będzie. Zamiast jej przerzucenia czy przeskoczenia, dłoń niejako poszła na łatwiznę, a że Klient jej Panem - chętnie ogrzała chłód skóry, nie tyle prostym dotykiem, co przejechaniem przyjemną miękkością koniuszków wzdłuż zarysu kości, aż na środek, gdzie kończyła się granica i zaczynała granica na podbrzuszu. Grzeczny w swym “postanowieniu” wilkołak ani myślał o bezpruderyjnym przekroczeniu linii, choć nie przeszkadzało mu to w pożeraniu pewnych widoków wzrokiem: z tym już się nie cackał i zamiast odwracania, chłonął całość pięknie zaserwowanego dania, począwszy od góry aż po sam dół przez trasę, po której do niedawna spływały krople letniej wody. Kiedy natomiast rzeczony żywy “eksponat” zaczął mu szeptać do ucha - ba, gdy przekraczając bezpieczny próg przylgnął nosem do ciepłej i poniekąd apetycznie “pulsującej” miejscami szyi, wtem w takt prostolinijnego zwierzęcego instynktu zmieszanego z cygańskim temperamentem Regis chwycił za krawędź spodni i lekko szarpnął prowokatora, stojącego i tak już niemalże przy nim. Wypuszczenie wtedy ręki na niewiele się zdało, ponieważ ogień i tak zaczął powoli trzaskać, a ona szybko znalazła nowe zajęcie. - Widzisz... W tym wszystkim jest tylko mały problem Monsieur Van der Eretein. Ja nie wychowałem się na dworze. Obce są mi także dworskie zwyczaje i etykieta. W moim cygańskim świecie bierze się wszystko albo nic. Pije i je się w hucznym gronie w akompaniamencie muzyki i energicznych tańców - żyje się chwilą. - tak też po wymruczeniu słów w odwecie za drażnienie ucha i skóry, mężczyzna po ujęciu butelki, bezczelnie upił niewielki łyk czerwonego wina. Sposób, w jaki to zrobił - jak “przypadkiem” chwycił kłem korek, zacisnął na nim i wyrwał - jak oblizał wargi przed skosztowaniem wina i z jakim zadowoleniem ponownie je zwilżył lekko zaczerwienionym językiem, nim wypił kolejny łyk... Z kolei, kiedy poczuł rękę na pośladku, wiedział, że tym razem już wampirowi nie odpuści. I wtedy właśnie rękę, którą namolnie pieścił/masował wrażliwy kark z tatuażem, wplótł w gęste pukle włosów, na których lekko zacisnął palce. Nim pchnął mężczyznę na sofę, płomiennym gorącem języka oznaczył skrawek na boku szyi, a koniuszkami przyjemnie pomasował wrażliwą skórę na głowie. Po wszystkim zamierzał zająć wygodne miejsca na równie wygodnych udach, by jak gdyby nigdy nic, sięgnąć i wypełnić po brzegi szklane kieliszki, gdyż jak nakazywała tradycja: samotne pijaństwo nie sprzyjało, a o towarzystwo zawsze należało dbać. - Jedno nie wykluczało drugiego. - powiedział dość mrukliwie wilk z połyskującymi ślepiami, podając towarzyszowi wino w naczyniu.
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
2023-04-07, 21:41
Podniesienie napięcia budzi zainteresowanie, spadek może odrzucić, albo podtrzymać napięcie. Jak cisza przed burzą. W kwestii widzów pozostaje ocena czy burza, która widoczna była w oddali, to dobry zabieg, czy aktorzy wygrali uwagę widza. Inną kwestią jest również to czy dwie tak odmienne istoty, a zarazem tak podobne faktycznie powinny skakać sobie do gardeł? Alexandre większość swojego Wampirzego życia spędził w czasach nowego porządku. Nie tak jak Regis, który pamiętał dużo więcej starego porządku, kiedy obie Rasy były sobie wrogie. Chociaż czy aby na pewno mogliby nazwać się innymi rasami? Ehh dywagacje na ten temat zostawmy sobie na inną porę i inny czas, wydarzenia dziejące się na zapleczu są równie interesujące i przede wszystkim na tyle dynamiczne, że szkoda byłoby uronić z nich, choć by chwilę.
- Zgoda, jednak muszę cię ostrzec, w stanie upojenia, robię się bardzo.. - zamilkł na krótką chwilę, a następne słowa wymruczał do ucha towarzysza - Ale to bardzo pruderyjny - uśmiechnął się, znów przymykając na krótką chwilę oczy, czerpiąc przyjemność z ciepła dłoni wilkołaka. Dłoń powoli sunąca w dół, wywołała nieco spontaniczną reakcję, biodra Ereteina nieznacznie przysunęły się w stronę Regisa, delikatnie ocierając się o jego uda. To był moment, w którym Alexandre przypomniał sobie pewną piosenkę, współczesną, dość często słyszaną w Paryskich klubach. Jej melodia gdy wybrzmiała w głowie Wampira, przywołała kokieteryjny uśmiech, a pewna dzika myśl zagnieździła się w jego głowie. Gdybyś tylko słyszał tę melodię, przyznałbyś zapewne, że niezwykle pasuje. pomyślał, po czym sięgnął rękoma pod sweterek i zaczął go powoli ściągać - Robi się tu nieco za ciepło, nie uważasz? - Pozostał w jasnych jeansach i koszulce na ramiączkach Widział i z czystą perwersyjną satysfakcją widział błądzący po sobie wzrok wilkołaczych oczu. Poczuł szarpnięcie, które jeszcze bardziej przyszpiliło lędźwie do ud gorącego towarzysza. Cichy pomruk wyrażał aprobatę. Przez moment zastanawiał się co odpowiedzieć mężczyźnie, uśmiechnął się, a iskierka złośliwości pojawiła się w jego oczach. - Skoro etykieta i arystokratyczne maniery są tobie obce, nie oczekujesz chyba ode mnie dworskich manier i zgodny na twoje poczynania. - była to oczywista prowokacja ze strony młodego Wampira. Jak na zawołanie z fascynacją przyglądał się, jak wilkołak wyrwał korek z butelki i upił łyk wina, którym mieli raczyć się chwilę później.
Głośno wypuścił powietrze, czując dłoń we włosach, pchnięcie na sofę skomentował głośnym syknięciem. Ułożył się nieco wygodniej gdy mężczyzna zajął miejsce na jego kolankach, a rękę wsunął pod ubranie wilkołaka, dotykając delikatnie chłodną dłonią jego torsu. Drugą dłonią zasłonił wierzch kieliszka, i spoglądając Regisowi w oczy powiedział - Szkoda brudzić szkła. - mruknął i chwytając dłonią za koszulę, przyciągnął wilka bliżej siebie, tak by ich twarze stanęły prawie na równi. - Myślę, że znalazłbyś nieco lepsze naczynie do poczęstowania mnie winem. - ręką, która przed chwilą zasłonił kieliszek, teraz delikatnie, koniuszkami palców dotykał warg swojego tanecznego partnera. - Skoro już i tak skosztowały tego zacnego trunku, mogą się podzielić kolejnym skromnym łykiem. - po tych słowach delikatnie musnął własnymi wargami usta Regisa
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Regis
Liczba postów : 484
2023-04-08, 00:05
Niekiedy dywagacje na trudne tematy doprawiały o spory smaczek prozaicznie proste spotkania towarzyskie – innym razem faktycznie należało odłożyć je na bok, a najlepiej o nich nie wspominać i nie “jęczeć”, gdyż za drzwiami garderoby wciąż chodziły osoby trzecie. Ajć - wykrakane? Bynajmniej nie w mniemaniu wilkołaka, który do końca postradał wszystkie zmysły, poddając się chwili i jej następstwom włącznie z konsekwencjami. To, że o nich nie myślał, wynikało z paru aspektów, w tym najważniejszego: szare komórki już nie do końca współgrały z logiką, która mówiąc wprost: wyszła na długi spacer. No ale jak to mówią: uważaj z czym igrasz, bo z uzależniającego szybko staniesz się uzależnionym. - Mówisz to komuś, komu jest wiecznie gorąco. - i jakby to ująć: czyiś sweter podzielił los rozumu, opuszczając ziemski padół poprzez zdjęcie i rzucenie gdzieś na bok. Grzechem byłoby nie wspomnieć, jak wyraźnie w tamtej chwili zwęziły i poszerzyły się wilcze źrenice, którymi Regis bacznie wodził po ślicznie wyrobionej sylwetce. Jej proporcjom nie sposób było się oprzeć - piękna trójkątna figura dość mocno uatrakcyjniała całokształt tancerza, począwszy od silnych, ale nie za przesadnie umięśnionych ramion, po szeroką pierś, aż na płaski, acz apetycznie zarysowany kokieteryjnymi wklęsłościami oraz wybrzuszeniami brzuch. Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze: wąska talia no, prowokacyjne biodra, smukła szyja i twarz, w której kryła się cała magia, bo chociaż nosiła cechy typowo męskie jak reszta jestestwa, tak wszystko łagodziło subtelne pociągnięcie egzotycznej nuty – tej, która od wieków wprawiała wielu Europejczyków w prawdziwe zdumienie, a która niejednokrotnie przyjmowała rolę obiektu westchnięć oraz fantazji u wielu kobiet. Sam Regis nie potrafił jeszcze jasno określić swoich preferencji, niemniej momenty takie jak te ewidentnie zdradzały jego słabości. - Jak bardzo pruderyjny? - kto raz wyciągnął i zagrał kartą prowokacji, prowokacji tej winien się obawiać w rykoszecie. Na jego nadejście bezczelny Eretein nie musiał długo czekać, gdyż po zaledwie kilku sekundach i jednym dotyku, ciało wilkołaka ślicznie odpowiedziało na zaczepkę, a jako że koszulka na nim była skąpa, to rękę oraz oczy uraczył śliczny widok rządku mięśni, ładnie zachęconych do napięcia się w momencie zetknięcia chłodu z ciepłem i przejechania smukłych palców wzdłuż ich prostej trasy w dół. Takiemu głaskaniu nie warto było się stawiać - należało je wręcz aprobować, co też Azjata uczynił poprzez wprawienie bioder w sensualny ruch dla otarcia ciała o ciało, tak jak i tym samym ciałem nie tak dawno podrażnił wilcze udo rozbudzony wampir, gdy obaj jeszcze trwali w pozycji stojącej. Teraz sytuacja uległa zmianie i już nie egzystowali w tym samym punkcie - zamiast tego oblegali sofę: całkiem wygodną i szeroką jak na “nasze” oko. Chwilowo Regis nie korzystał z jej wygód, przeto racząc się twardością ud, na których subtelnie tańczył, siedząc, no powiedzmy wprost: okrakiem. Uszami chętnie pochłaniał jęki, które umykały spod rozchylonych warg Ereteina, oczami natomiast karmił umysł, wychwytując wszelkie rumieńce na polikach, ślady dreszczu czy drgnięcie choćby najmniejszego włoska na skórze. - Doprawdy? - spytał, zerkając na rękę, którą mężczyzna odgrodził kieliszek od butelki. Kolejny połysk w oku mijał się z celem: był zbyt przewidywalny, toteż tym razem aprobatę wyraził szerszy uśmiech oraz widok wyraźnie wysuniętych kłów. O ich ostrości nieśmiertelny mógł szybko się przekonać, gdyż palcami wodził niebezpiecznie blisko nich, ale bez obaw. W swej wspaniałomyślności Alfa nie odgryzł ręki - zamiast tego wyszedł jej naprzeciw: wysuniętym językiem kolejno otulał zagubione palce, aż z powrotem nie znalazły się na tak zwanym swoim miejscu. Wtedy i dopiero wtedy ponownie uniósł butelkę wina, upił łyk i niewiele się zastanawiając, chwycił podbródek wampira, by następnie połączyć jego usta z własnymi. Pocałunkiem przełamał pewną granicę - mrucząc gardłowo, przebił chłód, wlewając weń nagromadzone ciepło, a wraz z nim słodki trunek, kto wie, czy przy okazji nie “rozprowadzany” przy pomocy języka, o ile Alexandre miał dość odwagi, aby na tyle go w siebie “wpuścić”.
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
2023-04-10, 20:37
Może świadomość tego, że w każdej chwili ktoś mógłby wejść, dodawała odrobiny pikanterii temu spotkaniu? Adrenalina buzowała w organizmie, wzmacniając delikatnie tętno które, nawiasem mówiąc, i tak było już wysokie. - No widzisz, a mi jest wiecznie zimno, moglibyśmy się porozumieć w tej materii - odpowiedział lekko filuternym tonem. Wodził za wzrokiem Wilkołaka, swoją dłonią delikatnie wodził po Wilkołaczym torsie, delikatnie skupiając się na mięśniach brzucha i klatki mężczyzny. Dotykał je bardzo delikatnie, w zasadzie samymi opuszkami palców. Zaśmiał się delikatnie na pytanie Regisa i spoglądając znów w oczy wilkołaka, odpowiedział - Sam się przekonaj Monsieur, nie mogę dać ci wszystkiego na tacy. - Powolne ruchy mężczyzny, pobudzały do coraz śmielszego działania, jednak Alexandre Potrafił się pilnować, mimo naporu męskich bioder na własnych udach. Widząc szeroki uśmiech, z wilczymi zębami przeszedł go dreszcz. Dreszcz, który jednocześnie mógł oznaczać kolejną falę pożądania, albo i zarazem strach. Jednak w oczach nie było widać lęku, a gdy język Regisa zaczął otaczać palce, przez chwilę zastanowił się, czy aby nie wsunąć jednego, czy dwóch do wilkołaczych ust. Jednak zrezygnował z tego pomysłu, widząc jak ten nabiera wina i zbliża się swoimi ustami do ust Alexandre. Ciepły trunek, ogrzany nieznacznie przez Wilkołaka, rozlał się po ustach, Alexandre. O walorach smakowych owego trunku trudno byłoby aktualnie dywagować, gdyż okoliczności mogły nieco zafałszować smaki. Poddał się namiętnemu pocałunkowi w pełni, delikatnie rozchylił usta, by wpuścić Wilkołaka "do środka". Oczywistym jest, że nie pozostał dłużny, swój język również uaktywnił, doprowadzając do tańca dwóch, spragnionych siebie nawzajem niczym węże. Alexandre wykorzystał chwilę podwinął koszulkę Regisa, zmuszając na krótką chwilę do oderwania się ust, tylko po to, by złapać zachłannie krótki oddech i zdjąć odzienie z mężczyzny, Następnie znów przywarł do ust wilka, jednocześnie przesuwając dłoń na jego kark, i powoli wplatając w jego włosy palce. Drugą dłoń zaś przesunął na plecy mężczyzny i powolnym ruchem od barków zaczynając, sunął powoli w dół do miejsca wdzięcznie nazwanego krzyżem, tam zatrzymał rękę i silnym ruchem przyciągnął Regisa bliżej do siebie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Regis
Liczba postów : 484
2023-04-11, 12:28
Im dłużej wilkołak wpatrywał się w ciemne oczyska prowokatora, tym większy i bardziej palący stawał się jego głód. W złagodzeniu go nie pomagało przyspieszone tętno własnego ciała, nieprzerwanie trwający kontakt wzrokowy, dziwnie przyjemny chłód towarzysza, tudzież śmiałe wyjście naprzeciw pocałunkowi, który wbrew pierwotnej intencji szybko nabrał zupełnie nowego, bardziej namiętnego charakteru. Alfa poddał się błogiemu uczuciu, podobnie zresztą jak jeszcze śmielszemu zbliżeniu, przez które najpewniej lgnął własnym torsem na torsie wampira. I chociaż wtedy z jego gardła ulotnił się warkot, nie był czymś, czego Alexandre musiał się obawiać, o czym świadczyła, chociażby pozytywna reakcja pleców, po których tak pięknie przejechał swoimi palcami kilka sekund wcześniej. Chłód kontaktu wyraźnie wprawił wszystkie mięśnie w ruch - napiął je i rozluźnił, wyeksponował wyrazistym bodźcem centralnie pod koniuszkami rąk dręczyciela. Do tego wkrótce dołączył kolejny gardłowy warkot, a potem lekko zniekształcony chrypiący głos, którym Regis postanowił przemówić: - Żebyś potem tego nie żałował. - tudzież wyszeptać tych kilka krótkich słów. Było w nich coś dzikiego - coś, co w połączeniu z następstwem przejechania wilgotnego języka po miękkim płatku ucha, miejscu centralnie za nim i wzdłuż boku szyi wraz z niewinnym przygryzieniem na poczet tymczasowego oznaczenia, przypominało wielce nieposkromione i pierwotne w swej naturze potrafiły być wilkołaki. W mniemaniu Alfy, Alexandre musiał się z tym liczyć, inaczej nie zacząłby zabawy i tak samo z ugryzieniem szczęśliwie szybko zrekompensowanym przez otarcie nagiej klatki piersiowej o drugą niestety jeszcze skrytą pod materiałem koszulki. Nie chcąc dłużej trwać w statusie bezczynnego uczestnika zabawy, pewnym gestem tancerz wsunął palce pod jej spód, po czym śmiało podciągnął i wnet zdjął z torsu towarzysza. Po rzuceniu gdzieś na bok, z satysfakcją otaksował ogołocone rejony, które szybko począł obsypywać masą pieszczot. Chętnie ucałował oba ramiona, powiódł wargami wzdłuż obojczyków - zszedł nawet odrobinę niżej, na mostek, gdzie zatrzymany chwilową pauzą uniósł wzrok do góry, aby ocenić zachowanie nieśmiertelnego. Z nieukrywanym “wyszczerzem” na facjacie, Regis powrócił wilgotną ścieżką do nieprzyzwoicie kuszących warg Alexandre. Przygryzł dolną, lekko pociągnął, a potem liznął niczym prawdziwy zwierz dobierający się do schwytanej “partnerki”. Pewnie dlatego powędrowawszy na płaski brzuch, palcami i niejako pazurami utworzył na nim śliczne długie czerwone ślady biegnące centralnie w dół. - Nie krępuj się, opowiedz mi o sobie coś więcej, zdradź powód, dla którego akurat “tutaj” podjąłeś pracę. Ja chętnie posłucham. - nie poprzestając na zwykłych czynach, rzucił luźną propozycję, głosem mrukliwym i niskim, kiedy to po wyprostowaniu i lekkim odchyleniu sylwety dla bezczelnej prowokacji, sięgnął po otwartą butelkę wina, przechylił ją, po czym rozlał zawartość rubinowym strumieniem po gładkiej skórze wampierza. Wtem, jak gdyby nigdy nic, przysunął się, po czym zaczął spijać każdą ze spływających kropel: coraz niżej i niżej, aż po sam kraniec, a gdy ich zabrakło, powtórzył czynność, unosząc, przechylając i ponownie rozlewając słodkie widno – i tak aż przez całą pierś, póki stróżki alkoholu nie rozwidliły się na kilka ścieżek po wpłynięciu pomiędzy kuszące szczeliny twardych mięśni. Chyba nikt nie musiał wspominać, że idąc ich śladem, wilk musiał ostatecznie “zsunąć” się z wygodnych ud i kto wie, czy nie zająć miejsca centralnie między nimi, blisko “wodopoju”, lecz również niebezpiecznie blisko intymnych partii ciała tancerza.
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
2023-04-11, 20:46
Subtelne spojrzenie Regisa, spod przymkniętych powiek, pokręcało atmosferę do czerwoności. Przyspieszone tętno, ukazujące się momentami w miejscach, gdzie tętnice były najbliżej powierzchni. Delikatne ledwo widoczne drgnięcia skóry, świadczyły o tym niezaprzeczalnie. Alexandre zdał się na łaskę swojego towarzysza, czując jego nagie od pasa w górę ciało. Delikatnie okraszone gęsią skórką plecy mężczyzny świadczyły o równie przyjemnym odczuciu Wilkołaka. Czuł pod palcami drgające od ciągłego napinania się mięśnie. Czyżby ktoś się nieco niecierpliwił? - Myślę, że staniesz na wysokości zadania i nie będę żałował ani sekundy spędzonej w twoim towarzystwie. - uśmiechnął się, kończąc swoją wypowiedź delikatnym otarciem nosa o szyję wilkołaka, prowadząc go od ucha w dół aż do obojczyka, co jakiś czas dla wzmocnienia przekazu, składając na skórze delikatne pocałunki. Chwilę zatrzymał swoje usta na miejscu, pod którym skrywała się tętnica, przyssał się delikatnie, robiąc delikatną malinkę. Wiedział, że za chwilę i tak nie będzie po niej śladu, ale cóż warto było. Zerwana nagle koszula, odkryła ciało mężczyzny, a ten delikatnie wygiął się, eksponując nieco swoje odkryte ciało. Czując pieszczoty darowane mu przez Wilkołaka, znów jęknął nieco stłumionym głosem, a dłoń znów wplótł we włosy Towarzysza. Kolejne pocałunki przyjął z nieukrywaną przyjemnością, którą okazał delikatnym wibrującym pomrukiem. Jeszcze nie odpowiedział na pytanie Regisa zbyt zajęty, tym co robił mężczyzna. Znów zaczął delikatnie odginać się, pod wpływem dotyku wilczego języka i ust. Poczuł gorącą falę, przepływającą po jego ciele, gdy Wilkołak znalazł się miedzy jego udami. W jego oczach pojawiła się złośliwa iskierka i niewinny uśmiech zawitał na jego twarzy. Delikatnie uniusł jedną z nóg i kiedy znalazła się na wysokości lędźwi mężczyzny, silnie odepchnął go od siebie, powodując to, że Regis wylądował tym razem na ziemi. Alexandre zsunął się na podłogę, siadając okrakiem na brzuchu Wilkołaka. Jedną dłonią przesunął na szyję Wilczego kochanka i zaczął odpowiadać na wcześniej zadane pytanie. - Wcześniej pracowałem u Madame Seleny, w jej i Louisa Operze. Jednak z dobrze ci znanych przyczyn musiałem zniknąć z oczu śmiertelnych. - Drugą ręką zaczął powoli rozpinać spodnie Wilkołaka - Dziwnie by patrzyli jeśli przez dwie dekady Tancerz, i to jeden z przodujących, nie nabawił się, choćby jednej zmarszczki prawda? - uśmiechnął się lubieżni, wsuwając rękę pod materiał, kierując ją jednak na udo mężczyzny, skrupulatnie najcenniejszy skarb tego wieczoru. - Nikt nie szukałby Tancerza Operowego w Klubie da Vipów prawda? - po tych słowach przegryzł delikatnie wargę, a ręka poczęła sunąć powoli w górę, by przesunąć się na drugie udo. Co ty na to mój drogi wilku na jak wiele tym razem ty zezwolisz?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Regis
Liczba postów : 484
2023-04-11, 21:55
Krew głośno szumiała pod skórą, a z nią żyły pracujące w pocie czoła, aby dudnieniem sukcesywnie rozprowadzać szkarłatną rzekę po całej mapie ciała, aż po każdą jego komórkę. Nasycona nią po tak zwany brzeg, zamiast tonować, tylko wzmacniała wyrazisty róż na policzkach, nosie i szyi, na której wkrótce zagościło charakterystyczne znamię. Naniesienie go wcale nie spotkało się ze protestem – przeciwnie: chętnym odchyleniem głowy oraz westchnięciem wypuszczonym z ust, wilkołak otworzył arię dla całej gamy wydarzeń - gdy raz poczuł palce w swoich włosach - gdy po zejściu w dół ścieżki został niejako od niej oderwany, a potem odepchnięty - gdy wylądował na ziemi i przyjął “na siebie” czyjeś jestestwo, wtem dopieścił szumy i szelesty drugorzędnych odgłosów tła serią jęków o różnym natężeniu: od cichych po silniejsze – kilka stłumionych do jednego gardłowego, chrapliwego, lecz nijak niekontrolowanego, przeto ciśniętego centralnie w wyczulony słuch. Po nim nastała krótka cisza, której przecięciem stał się syk. - Powinienem zapytać, czy ją również tak kokietowałeś? - pod palcami płonął ogień, w nim bulgotała krew. Z nieukrywanym zadowoleniem wilkołak spoglądał na poczynania prowokatora: wyraz jego twarzy, kierunek trasy oczu i rąk, ciekaw, ile jeszcze zdoła znieść, nim górę wezmą pierwotne instynkty, tak okrutnie torturowane przez każdy biologiczny bodziec ciała: ciepło, oddech tętno i ruch... Regis nie chciał już z nimi walczyć, ni ukrywać na tak zwanego chama. Rozebrany do połowicznego negliżu dumnie wypiął pierś: muskularną i mokrą od kropel potu nie tak dawno spływających po skórze w czasie energicznego tańca. Chętnie również uniósł kokieteryjnie biodra, aby jeszcze mocniej podbić licznik temperatury, a przy tym jak najdokładniej otrzeć się o każdy zbliżony rejon ciała Alexandre. Masaż ud bardzo mu w tym pomógł - nie tylko zachęcił do ponownego wyrwania się ku górze - przede wszystkim chodziło o obnażenie dolnych partii, dzięki czemu wampirze ślepia zyskały piękny, wyrazisty widok na jeszcze większą ilość żył, ot na podbrzuszu, w których pędziła ognista krew. - Może tancerz stosował dobre zabiegi, albo miał brata bliźniaka... Dla zaprawionego w boju każda wymówka będzie tak samo skuteczna. Artysty Operowego takie kluby nie szukają, ale ciężko Cię do takowych zaliczyć. - bycie na dole wcale nie zmuszało wilkołaka do uległego przyjmowania pieszczot. Choć z ograniczoną kontrolą, Azjata podniósł się na tyle na ile mógł, a gdy częściowo zrównał poziom z napastnikiem, wnet obsypał i jego częściowo nagie jestestwo deszczem pocałunków. Miękkimi wargami skrupulatnie całował pierś: jedną i drugą wraz z zahaczeniem o wrażliwe punkty na tak zwanym centrum. Im poświęcił nieco dłuższą chwilę: otoczył wilgocią języka, podrażnił środek, a przy odpowiedniej zachęcie, połasił się nawet o delikatne chwycenie i pociągnięcie zębami, po których zostały śliczne zaczerwienione ślady. Podobne świadectwo drapieżności wraz z tymczasowo przywłaszczonym prawem własności wilkołak raz jeszcze naniósł pazurami - tym razem nie brzuch, a wzdłuż umięśnionych pleców. Swoim czynem nie chciał zranić Alexandre, może odrobinę dla dodania szczypty pikanterii i pokazania dzikiej strony natury, ale nic ponadto - prócz tego nie zrobił wampirowi “większej” krzywdy, o ile i tamto jakkolwiek podchodziło pod jej definicję. Na nieszczęście osób trzecich wilk nie dał pijawce zbyt wiele czasu do namysłu, ponieważ gdy skończył znaczyć teren, te same ręce umiejscowił na kuszących biodrach, którymi zaczął bezczelnie poruszać w bardzo ostentacyjny sposób i tak aż do momentu zjechania jednej z rąk na spodnie, które zbyt długo blokowały mu dostęp. - Ciekawi mnie... Czy prócz tańca potrafisz równie dobrze śpiewać. - póki co Regis nic więcej nią nie robił, ot jedynie bawił się guzikiem, w czasie bezczelnego topienia się w pięknych ślepiach wampirzego towarzysza.
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
2023-04-11, 23:30
Z czystą i złośliwą satysfakcją przyjął aprobatę wilkołaka w postaci odsłonięcia kuszącej szyi. Po pozostawieniu drobnego znaku ucałował, oznaczone miejsce, powoli językiem zmierzając w dół. - Sam ją o to zapytaj. - powiedział, pochylając się na krótką chwilę, by ułatwić sobie rozsuwanie wilkołaczych spodni. Tors mężczyzny niezaprzeczalnie przykuwał uwagę, jednak ta skierowana była w zupełnie innym miejscu w tym momencie. Czując jednak unoszące się biodra, przez chwilę żałował, że nie siedział nieco niżej, jednak wtedy nie miałby tak łatwego dostępu do niesfornego guzika, którego chwilę wcześniej rozpiął. Kolejne poderwanie się pod dotykiem wampirzej ręki, wywołało delikatny, nieco złośliwy uśmiech. Widok na żyłki Wilkołaczego ciała, w szczególności te konkretne, byłby niezwykle ciekawy, gdyby nie to, że akurat na nich znajdowały się pośladki pewnego prowokującego Wampira. - Możliwe, ale kim byłby artysta, gdyby nie spróbowałby wszystkich dziedzin sztuki. - przegryzł delikatnie wargę czując kolejne pieszczoty Regisowych ust. - Jak będziesz grzeczny.. - westchnął lekko, wyginając plecy, by ułatwić wilkowi, jego poczynania. - To może pokażę ci... - wplótł jedną rękę, we włosy wilka, delikatnie przyciskając go kiedy jego język, tak bezczelnie pieścił jego sutki. - Co potrafię na scenie Operowej.. - jęknął znów cicho, czując na nich zęby, które z wyczuciem, ale i pewną zwierzęcością szczypnęły wrażliwe miejsce. Czując zaś pazury na plecach, wygiął tors znów w kierunku wilczych ust. Gdy wilkołak wziął swoje ręce na biodrach, wspomógł wilkołacze wysiłki, unosząc nieco pośladki i cofając je na odsłonięte już krocze płynnym ruchem, nadanym bądź co bądź przez wilcze ręce, począł poruszać nimi w płynnym, falującym w przód i w tył ruchem. Pochylił się, i wprost do Regisowego ucha odpowiedział - Śpiew nie jest moją mocną stroną, cały żywot poświęciłem dla tańca. - mówiąc to, znów delikatnie poruszał biodrami, ocierając się o wrażliwą, część Wilczego ciała. Spojrzał wilkowi w oczy gdy ten bawił się jego guzikiem. - A mówiłeś, że nie masz w zwyczaju pytać o zgodę. Powiem ci coś w tajemnicy - uśmiechnął się i znów pochylił się by tym razem dla odmiany wymruczeć mu do ucha. - My nie musimy czekać na zaproszenie, jak to przedstawiane jest w filmach i książkach - słowa te zakończył powolnym i delikatnym pocałunkiem.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Regis
Liczba postów : 484
2023-04-12, 09:48
Niewinna zabawa, ot dla wygody bądź czystej prowokacji - większy nacisk padał na to drugie. O zgodę w tym przedstawieniu już dawno przestano pytać, o ile w ogóle zaczęto. Teraz wszystko toczyło się własnym torem: tańczyły torsy, bawiły się usta i błądziły palce. W poznaniu każdego skrawka pomagały wszystkie zmysły: wzrok, słuch, węch... Język także dorzucił swoich kilka przysłowiowych groszy, gdy wodząc po nagiej rozpalonej skórze, asystował wilkowi w poznaniu smaku Alexandre. Wbrew powszechnie panującym opiniom nie każdy dzielił podobne walory. W przypadku wampira dominowała słodycz z domieszką czegoś ostrego. Był jak smaczna mleczna czekolada, na którą ktoś sypnął odrobinę ostrej papryki: ni ze złośliwości, lecz dla dodania charakteru osobie tancerza – kokieteryjnego i wielce charyzmatycznego, który, mimo iż brał, a uzbierało się tego dziś całkiem sporo, nie bał się również dawać, co poniekąd udowadniał z każdym kolejnym gestem, westchnięciem czy jękiem szczodrego wynagrodzenia całego wysiłku włożonego przez wilkołaka na rzecz poznania i dopieszczenia jestestwa: tego jawnego jak i najmniejszego i najbardziej skrytego w cieniu skrawka. - Nie o taki śpiew mi chodziło. - a ten, mimo iż kolejny raz zaśmiał się gardłowo, do tego ślepo zanurzony w ciemne tęczówki oczu mężczyzny, ani myślał zjeść go w całości - nie od razu. Byłoby to bowiem zbyt proste i szybkie, a chociaż w codziennym życiu stronił od wszelkich trudnych konfliktów, jak tylko się dało, cenił sobie dobry smak i sposób przyrządzenia potraw. - Bo nie mam, dlatego sam sprawdzę, jaka jest prawda. - przeto i odpowiedział zgodnie z wewnętrznym zamysłem, po ponownym przylgnięciu w odpowiedzi na pocałunek. Jego własny nie odbiegał aż tak daleko - również był delikatny, podobnie jak reszta czułych muśnięć kolejno składanych na drugiej, dotychczas niedopieszczonej stronie: na poliku, wzdłuż szczęki i przez szyję, póki w do uszu nie dotarło charakterystyczne klik. Wtedy Regis z lekkością uniósł usadzoną na nim personę Alexandre, po czym ułożył na podłodze, a raczej na miło wygrzanym dywanie, a gdy znalazł się centralnie nad nim, zsunął spodnie z jego bioder, odrzucił na bok, odwrócił się, sięgnął po napoczętą butelkę wina i ponownie powrócił połyskującym wzrokiem na wampira. - Przedtem dokończę to, co zacząłem... - grzecznie poinformował, a potem słowo czynem się stało, rozlane kolejnym strumieniem wina – tym razem bez ograniczenia do samej piersi, a biegnąc dalej: idealnie na brzuch z miejscowym utworzeniem apetycznych jeziorek w niektórych zagłębieniach. Niewiele czekając, wilk pochylił się nad ich taflą, niuchnął i począł spijać do “sucha” i tak aż do ostatniej “kałuży”, coraz niżej i niżej, póki nos z ustami i wilgotnym językiem nie przejechał po wewnętrznej stronie lekko uniesionego prawego uda. Dopiero tam do zabawy raz jeszcze dołączyły zęby, które poprzez lekkie dziabnięcia zaczęły oznaczać większe skrawki skóry charakterystycznymi śladami. Pomiędzy nimi następowała pauza dla zaczerpnięcia wdechu, ulgi gryzionego i uniesienia wzroku gryzącego. - Byś Ty mógł potem mnie ocenić, zdradzić więcej tajemnic – kto wie, czy nie ze wzajemnością. - i niejako dla dorzucenia kilku grosików słów przed kolejnym zatopieniem kłów w smakowite “mięsiwo” z celowym ominięciem najwrażliwszej strefy. Drugie udo nie pozostało porzucone – to chwilowo leniwie masowała gorąca dłoń księżycowego stręczyciela.
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
2023-04-17, 10:19
W chwili, takich ja ta, nie pyta się o zgodę, w chwilach takich jak ta, płynie się z prądem, licząc, że nie wpłynie się na mieliznę. W chwilach, takich jak ta, idzie się z prądem wzajemnego zrozumienia, badania wspólnych pragnień, szukania wspólnych pożądliwości. Wilkołacze zmysły karmiły Regisowy umysł, Alexandre mimo wyczulonych zmysłów, potrzebował czegoś innego niż wilk. Przez chwilę oddawał się dotykowi gorących dłoni i języka, czując coraz to większe pragnienie, by spróbować czegoś innego. Przymknięte powieki, lekko uniesiona głowa odsłaniająca całą smukłą szyję i cichy stłumiony lekko jęk wyrwał się z ust Wampira. - Oczywiście Wilku, ja też nie. Przyspieszony oddech, ciche pomruki tuż przy uchu, delikatne jęki tuż przy ustach, to śpiew, nieodzowny towarzysz tańca miłości, tańca chwili - mówiąc to, chwycił dłoń błądzącą jeszcze po własnym torsie. Powoli przysunął ją do własnych ust i ostrożnie jeden z palców otulił własnymi wargami. Spojrzał wilkowi w oczy i mrugnął do niego porozumiewawczo. Regis mógł poczuć delikatne ukłucie w palec, który chwilę temu znalazł się we władzy wampirzych ust. Delikatna ranka, która zagoi się w mgnieniu oka, wypuściła niewielką kroplę krwi, której skosztował, przymykając na chwilę oczy. Cichy pomruk, i charakterystyczny ruch przełykania, nie mógł ujść uwadzę Wilczych oczu. Z cichym cmoknięciem odsunął dłoń od własnych ust i uśmiechnął się delikatnie, by za chwilę znów utonąć w Regisowych pocałunkach. Wyraz zaskoczenia, jaki pojawił się na jego twarzy, gdy tym razem on znalazł się na podłodze. - Prawdziwego mężczyznę poznajesz nie po tym jak zaczyna a jak kończy. - mruknął, czując zsuwające się spodnie i kolejną porcję chłodnego wina na swoim ciele. Wampirza głowa znów uciekła w tył z cichym syknięciem. Drgnął, czując kąsanie w uda, tak blisko, a zarazem tak daleko. - Chcesz poznać moje tajemnice? - spytał kokieteryjnie. Ostrożnie podniósł się, opierając się rękoma za plecami. - To zdradź mi jedną tajemnicę. - mówiąc to, wplótł jedną dłoń we włosy Wilkołaka. - Ty, Wilk, Drapieżnik - przesunął dłoń na kark mężczyzny. - Alfa - dłoń zsunęła się do szyi - A zarazem beta - dłoń wsunęła się pod podbródek wilkołaka, i z delikatnym naciskiem powoli unosząc jego głowę. - Jak ma na imię twój Alfa? - delikatnie unosząc wilka do pozycji siedzącej, przykucnął tuż przy nim, cały czas patrząc mu w oczy. - Ach tak Mikayla - gdy Wilk już siedział, oczywiście jeśli tylko uległ wampirzemu prowadzeniu, przesunął dłoń na tors wilkołaka, powoli sunąc ręką w dół. - Zastanawia mnie czemu nie bierzesz tego czego tak bardzo pragniesz? Alfo! - słowa te mruknął mu do ucha, które delikatnie szczypnął zębami. - A może Mikayla za bardzo ma cię w garści? - mówiąc to, chwycił jego skarb, powoli oplatając go swoimi palcami. Cały czas patrzył Wilkowi w oczy, a na jego twarzy pojawił się nieco złośliwy uśmiech. - Pokaż, co potrafisz! Pokaż kto tu jest Alfą! - mruknął mu do ucha, poruszając dłonią powoli, charakterystycznym ruchem w górę i w dół.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Regis
Liczba postów : 484
2023-04-17, 12:15
Teasing, tak zwana broń ostatecznej zagłady - gorsza niż prąd, mielizna, sztorm i burze razem wzięte. Sztuka manipulacji nią wymagała ogromnych pokładów cierpliwości i niejako samozaparcia, aby nie poddać się chwili. Pod jej jarzmem prawdą było to, jak w piekielnej temperaturze pracowały wszystkie zaczerwienione wilcze trybiki. Swą dziką naturę trzymał niemalże na styk – czasami, bo innym razem dawał radę ją ułaskawić: dotykiem, liźnięciami, a przede wszystkim tym, co mogło umknąć uwadze osobie niezaznajomionej: oznaczeniem. Dla wielu sens jej istnienia mijał się z logiką, niemniej dla wilków stanowił ważny element każdego zbliżenia. Świadomy lub nie, czy tego chciał czy też nie – w taki czy inny sposób Alexandre został w pewnym stopniu naznaczony świadectwem obecności wilkołaka: nie tylko jego ciepłem, wilgocią, a przede wszystkim zapachem rozlanym niemalże na całe ciało - wonią lasu z domieszką aromatu wędzenia, zupełnie jakby pomimo perfum, niedawno coś gotował. Może to był zwid, a może właśnie nie, wszak i w odwecie ten sam pionek Księżyca poznał zapach towarzysza: przyjemną słodycz z domieszką ostrości przemieszanej z ulatniającymi się cząsteczkami świeżej krwi, jakże kusząco prowokującej i indywidualnej dla każdej jednostki. Jedna szkarłatna kropla w morzu całości stanowiła tyle co nic, chyba że w swej bezczelności ktoś tam na “górze” był skory do przekroczenia granicy i rozebrania na poziom cząsteczkowy wszystkich jej tajemnic i wspomnień. Szkoda, że na kolejną nigdy nie nastał czas – tyle dotyków, pomruków i słów, a potem jak gromem z nieba – uniesieniem głowy i poniekąd ciała Alexandre przesunął kolejną dźwignię. Wjazd na ambicje nie uszedł bez echa, lecz (jeszcze) nie wywołał wybuchu wulkanu. Gorejąca w nim lawa (gdyż spokojna przestała być hen czas temu) dopiero zaczynała niebezpiecznie bulgotać, przeto zwiastując nadchodzącą erupcję. Połysk oczu był jak dym, unoszący się z wnętrza komina w coraz gęstszej płachcie. Oczywistym stało się skupienie wzroku na tamten moment – do przewidzenia zaś była aria gardłowego warkotu pod falą kolejnych pieszczot, którym Regis tak chętnie się poddawał. - W takim razie... - a potem to wszystko umilkło, póki swych ślepi nie otworzył uśpiony wewnątrz krateru potwór. - Pokaż mi, jakim jesteś mężczyzną. - który to raz jeszcze warknął wyraźnie pobudzony gwałtownymi ruchami na rozpalonym ciele. Wystarczył jeden prosty chwyt ręki, a potem drugiej przy poderwaniu ciał do góry, by z użyciem siły wilka ustawić Alexandre centralnie przed dużym lustrem i siebie idealnie za nim. Szczątkowe odzienie tylko psuło widok, toteż ostrymi szponami bestia zdarła je ze skóry, po czym niechlujnie rzuciła resztki gdzieś na bok, racząc wyraźnie błyszczące oczyska smakowitym widokiem. - Zdradzę Ci tajemnicę, jaką zechcesz, o ile ładnie dla mnie teraz zaśpiewasz. - Regis ani myślał o oswobodzeniu rąk tancerza z potrzasku własnej dłoni - mało tego: ostrymi pazurami wolnej kończyny bezczelnie przejechał po gardle, piersi i brzuchu - wzdłuż całego przedniego rejonu, aż nie spoczął i nie dotknął chłodnego dowodu podniecenia towarzysza. Nie czekając na zezwolenie, podrażnił kciukiem delikatne miejsce na szczycie, przejechał po jego krawędzi, musnął wrażliwy spód, po czym ujął całość i zaczął pobudzać. Ruchy miał szybkie i gwałtowne: z góry na dół i tak cały czas w przeciwieństwie do leniwie pracujących bioder, które ocierały się gorącym rejonem o umięśnione uda, w które raczył się wrednie wsunąć. Teraz nawet tam Alexandre już nim “pachniał”, tak jak on nim w momencie zbierania każdego wilgotnego świadectwa podniecenia, zwieńczonego wbiciem kłów w lewy bark. I tak kilka razy, jakoby w swej dzikości wilk prowokował “partnera” do uległości, póki nie spłynęła po nim krew. Nikt nigdy nie twierdził, że intymność wilkołaków zawsze tańczyła łagodnie z włosem - czasami lubowano się w zabawy pod włos, ale bez obaw – w tym wszystkim nie chodziło o zrobienie krzywdy. Co innego fakt, że Alexandre miał wszystko podane na złotej tacy odbicia w lustrze - to jak stał do niego przodem - jak spływała po nim posoka i inne krople - to jak miejscami pojawiało się i znikało ciało wilka pomiędzy jego nogami. Coraz szybciej i mocniej...
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Alexandre Van der Eretein
Liczba postów : 137
2023-04-19, 15:48
Swoimi ciemnymi oczami widział, jak napięcie buzuje, jak wzbiera, zegar tyka, wskazując nieuchronny moment wybuchu. Mimo że Alexandre przekroczył pewną delikatną granicę, cienką granicę skóry i skosztował krwi wilkołaka, nie pozwolił sobie nigdy na przekroczenie kolejnej z nich. Wspomnienia Regisa były bezpieczne, Wampir pragnął jedynie skosztować smaku jego towarzysza. Skosztować słonego smaku adrenaliny, ostrego smaku testosteronu, słodkiej serotoniny oraz gorzkiego kortyzolu. Tak, to były emocje, które teraz nimi rządziły. Adrenalina, która wydzielała się z oczywistych względów, testosteron wskazywał na wzrost pożądania, serotonina, powszechnie nazywana hormonem szczęścia i kortyzol hormon stresu. Czy wilk bał się wampirzego towarzysza? Nie sądzę. Może, prowokacja go gniewała? Też miał ku temu wątpliwości, gdyby tak było, nie dotrzymałby kroku w tańcu, a może gniew, był wynikiem tego, że tracił kontrolę? Tak to mogło być prawdą, ale czy kiedykolwiek się tego dowie? Cóż gdyby zapytał? Zapewne tak, jednak nie czas był na rozmowy a na działanie.
Nagła, kolejna z resztą zmiana pozycji, wytrąciła mężczyznę z natłoku myśli. Przez moment próbował nawet wyswobodzić się z uścisku rąk Wilkołaka, jednak siła tamtego wyraźnie przyćmiewała jego własną. Czując jednak Ciepłą dłoń sunącą na własnym ciele i krótkie spojrzenie w lustro, odebrały chęć walki o kontrolę sytuacji. Pochylił głowę w tył, opierając ją na ramieniu stojącego za nim wilka. Już miał coś powiedzieć gdy poczuł dłoń mężczyzny na własnym, twardniejącym kroczu. Każdy ruch ku nasadzie, zwieńczony był cichym jęknięciem, bądź westchnięciem. Przymknięte na chwilę oczy otworzyły się delikatnie, znów spoglądając w lustro gdy poczuł to co działo się między jego udami. Głośny syk towarzyszył pierwszemu wbiciu kłów w jego bark, cóż było czynić, skoro wilk dopadł owcy, czas było wykorzystać sytuację. Poddawał się, poczynaniom Wilka kwitując je jękami, głębszymi wdechami, przerwanymi czasem chwilą ciszy gdy oddech zatrzymywał się na dłuższy moment w płucach. Czekał, cierpliwie czekał, rozkoszując się bliskością, dotykiem i przyjemnym ciepłem Wilczego ciała.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Regis
Liczba postów : 484
2023-04-19, 19:02
Ugryzienie bolało, w co nie wątpił nikt. Ślad po nim zniknie, ale nie od razu - będzie bowiem trwał, póty trwały wbite w rozkoszne ciało ostre zębiska, zwiększając i zmniejszając nań zacisk. Wilcza siła tylko z pozoru chciała zrobić krzywdę, bo umówmy się - mimo swojej dzikości i erupcji gorącego temperamentu, celem wygłodniałej bestii nie było uśmiercenie ofiary, lecz doprowadzenie jej na jak największy skraj doznań bólu, przyjemności i ich mieszanki rozlanej smakowitym trunkiem, którego krople wolno spływały wzdłuż nagiego torsu. Ich zlizanie stanowiło przyjemność samą w sobie, toteż pochłaniał je raz za razem wilk i tak oto nim poczęły wyciekać kolejne, swoim językiem zataczał tak zwany krąg po lekkim wysunięciu kłów, niejako łagodząc, a nawet przepraszając partnera za serwowaną mu dawkę bólu. Potem znów je wbijał i ponownie wyciągał i tak z dobrych kilka razy, aż nie poddał się słodyczy arii przewspaniałych jęków. Wtedy też przestał dalej ranić bark, drażniąc go wyłącznie przyjemnymi bodźcami: nie tyle pocałunkami, ile wyraźnymi liźnięciami po całej ranie jak na dziką bestię przystało. To, co natomiast tyczyło się rąk: ich “zatrzask” również zmalał, dzięki czemu Azjata mógł z łatwością się oswobodzić, a nawet odpłacić za nadobne, jeżeli tylko tego chciał. Czy zatem miał takie życzenie? On postawiony przed lustrem: nagi i dopieszczany poprzez kolejne pchnięcia bioder, przez które nieustannie znikało i pojawiało się gorące wilcze ciało, a które poprzez równie ciepłą rękę ani myślało o porzuceniu sugestywnych ruchów na czyimś podobnym chłodniejszym jestestwie. Te zaś odrobinę zwolniły: stały się wyrazistsze z chwilowym zatrzymaniem przy nasadzie i nieco gwałtowniejszym uniesieniem do samiutkiej góry. Głośne mlaśnięcie centralnie przy uchu zdradziło “kochanka” - jego głód i pożądanie w czasie pożerania wampira - wszystkich jego reakcji: rumieńców na twarzy, ruchów soczystych warg i unoszącej się piersi, drżenia mięśni bioder i ud w czasie ciągłej stymulacji delikatnego rejonu, do którego wkrótce dołączyła kolejna ręka, tak, dokładnie ta sama, którą niedawno wilkołak trzymał ofiarę. Tym razem już nie zastawił sideł, zamiast tego ujął delikatną część nieco niżej tej już ujętej i stymulowanej, aby przez chwilę uraczyć ją ostrożnym leniwym masażem. Kiedy natomiast nasycił oczy reakcją na ten bodziec, pogładził ów wrażliwe miejsce, po czym zostawił na poczet przeniesienia dłoni na prawe biodro, a dokładnie ponętne wcięcie, po którym chętnie przejechał palcami: od dołu do góry i dalej przez podbrzusze, jego żyłki i wyżej, na płaski brzuch, mięśnie i mostek. Kiedy dotarł do ust, obrysował ich pełny kształt, po czym bezpruderyjnie wsunął jeden palec do środka, a potem jeszcze głębiej, póki miękkim koniuszkiem nie zahaczył o ostry wampirzy kieł. Specjalnie się na niego nadział - specjalnie też pozwolił kroplom skapnąć na język w takt tamtych na dole, które przepięknie naznaczyły “instrument” tortur. - Masz już dość? - w tym miejscu grzechem byłoby nie wspomnieć, że fakt odsunięcia gorących palców od miękkich dolnych partii nie rzutował na całkowite porzucenie. W swojej dzikości wilkołak znalazł tyle taktu, aby złagodzić pchnięcia bioder, a tym sposobem skupić się na masażu wrażliwej skóry mokrą częścią siebie. Tak, bo tam Alexandre również musiał nim pachnieć. - Czy chcesz więcej? - dodał w myśl drapieżnika bawiącego się jedzeniem, jednocześnie poznając go w roli mężczyzny. W garści Mikayla to może mieć piersi innych kobiet, tak jak ja Ciebie trzymam. - a żeby było śmieszniej, językiem ponownie zjechał na kark, a rękę, którą Alexandre mógł w każdej chwili capnąć w czasie drażnienia kłów, zaczął masować jędrny pośladek i nie tylko.