Chiny: Lunar New Year - Year of the Black Rabbit - 18.01.23

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Spakowanie się wcale nie było takie łatwe. Musiał zabrać odpowiednią ilość rzeczy na co najmniej dwa tygodnie. Wei musiał być gotowy na występ, do którego szykował się już kilka miesięcy. W głównej mierze wszystko było ustalone. Musiał tylko przećwiczyć parę rzeczy, ale był znany z tego, że wystarczył mu dzień czy dwa na doszlifowanie odpowiednich ruchów czy rytmu.
Jeden tydzień wiec na pewno zamierzał spędzić w Chinach, a potem? A nie wiadomo. Jeśli Jun chciałby zwiedzić jeszcze jakieś miejsca, Wei chętnie się wybierze z nim w podróż.
Zabrał swoich towarzyszy do Chin swoim prywatnym samolotem. Oczywiście podróż była wygodna i można było w spokoju napić się, zjeść coś oraz co najważniejsze - powspominać dawne czasy.
Dopiero gdy wylądowali, a był to środek nocy, musieli przedostać się do wybranego hotelu. Wei jednak w Pekinie nie może się poruszać tak swobodnie jak w Paryżu. Musiał założyć czapkę i maskę na twarzy, by ukryć się przed paparazzi, a ci zawsze mieli jakieś wtyki i się czaili.
Odebrał ich menadżer Weia wraz z ochroną i stąd przetransportowali się do centrum miasta do hotelu Mandarin Oriental Wangfujing Beijing. Tam już mieli względny spokój więc Wei mógł nieco swobodniej się czuć.
- A więc... Jesteśmy na miejscu. - mruknął podając Selenie klucz do jej pokoju. Miała go zaraz obok nich wiec bez problemu mogli się widywać.
- Jesteście zmęczeni czy jednak wolicie czegoś się napić albo zjeść? Albo nieco wyjść do centrum? - spytał się ich spokojnie. Jeszcze wieść o jego powrocie do Chin się nie rozniosła, by został zaatakowany tłumem fanek. Mieli te kilka godzin dla siebie. Widok z dachu hotelu był nieziemski. Mogli tam się zaszyć i podziwiać widoki. Był otwarty na propozycję, bo wiedział, że dawno tutaj nie byli. Jutro po południu niestety musi udać się na trening więc Jun z Seleną zostaną sami aż do późnego wieczora.

@"Louis Moreau"  @Selena

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Powiedzmy sobie wprost: gdy coś nie wymagało zbytniej uwagi Louisa, nie zajmował się tym – po prostu nie i już i tak też było przy połowicznej obecności w czasie pakowania. Azjata zajął się główną częścią, pozostałą zlecił swoim ludziom, którym ufał, a którzy pracując u niego wiele lat, dobrze wiedzieli, jakie potrzeby miał ich pracodawca. Jako że był wobec nich fer, oni także nie robili większych problemów, co z kolei przełożyło się na zyskanie dodatkowego czasu przez nieśmiertelnego na rzecz pozamykania kilku ważniejszych spraw przed wyjazdem. Po ich odhaczeniu Azjata mógł z czystym sumieniem opuścić Paryż, aby wraz z dwójką towarzyszy udać się na zasłużone wakacje.
- Nie wiem jak Rogalik, ale ja chętnie się czegoś napiję, natomiast z jedzenia spasuję. - ciekawostka: jako że w podroży, nie działo się nic nadzwyczajnego, Jun najprościej mówiąc, przespał ją w całości. Z propozycji napełnienia brzucha również nie skorzystał z prostego powodu: najadł się krwi jeszcze przed wylotem, a dziś nie miał ochoty na raczenie się ziemskimi przysmakami. Wyjątkiem od reguły były napoje – tych Azjata nigdy nie odmawiał: herbaty, czekolady czy dobrego alkoholu... Szczęśliwie w hotelu ich nie brakowało, ale!
- Moją propozycją zamiast snu, który i tak czeka nas za dnia, no może za wyjątkiem Ciebie Wei, byłby relaks: sauna? Masaż? Do tego doborowe drineczki? - wprawdzie wampiry nie musiały rezygnować z dziennego trybu życia, niemniej w ich naturze nie leżało funkcjonowanie w świetle promieni słonecznych. Radny nie zazdrościł młodemu jego obowiązku stawiennictwa w siedzibie agencji oraz treningu: sam nie zamierzał się w niczym spieszyć, a już na pewno nie teraz.  
- To jak? Widzimy się na dole za kwadrans? - tak więc zasugerował, aby najpierw pobieżnie ogarnąć siebie - ot w kwestii szybkiego prysznica i zmiany ciuchów na wygodniejsze - i rzeczy, a potem wspólnie udać w pierwszy punkt tak zwanego przystanku.
W hotelu o tak bogatej palecie usług dla Klientów z opcją wykupienia wyłączności raczej nikt nie powinien im przeszkodzić, na pewno nie gwieździe zarannej na stanowisku idola.

@Wei Liu
@Selena

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Pakowanko taka łatwa sprawa, czyż nie? Sel pakowała się sama, przynajmniej jeśli chodziło o najważniejsze rzeczy. Resztę bez wrażenia mogła zrzucić na zaufane osoby. Zresztą to przecież tylko kilka ciuszków i kosmetyków, a w ogóle sam wyjazd nie będzie taki długi... Mhm. Uznajmy, że na jednej walizce - a raczej walizie - się nie skończyło i więcej tematu nie poruszajmy. W końcu w Beijing należało się odpowiednio prezentować i wtopić w tłumik. To w końcu Wei był tam rozpoznawalny, więc można się było spodziewać, że prędzej czy później paparazzi dorwą ich wszystkich. Okulary przeciwsłoneczne były więc podstawą wyposażenia kobiecej torebki.
Luśka zostawiła w spokoju podczas podróży - gdy śpi, to przynajmniej na zewnątrz nie psoci. Mniej więcej połowę lotu przegadała z Weiem, zanim w końcu i ją zmogło zmęczenie, jako że napojów zasadniczo nie odmawiała, zwłaszcza gdy była to gorąca czekoladka.
- Dzięki. - posłała mężczyźnie ciepły uśmiech, biorąc klucze. Pokój dla samej siebie? Żyć nie umierać! Nie, żeby miała cokolwiek przeciwko towarzystwu obydwu panów, ale raz, że każdy potrzebował odrobinkę przestrzeni, a dwa... Cóż. Nie chciała im przeszkadzać. Świeżo obudzone pokłady złośliwości nie obejmowały jednak robienia świństw najbliższym.
- Picie brzmi dobrze. Papu może odrobinkę mniej, należałoby zadbać o linię, dosyć już tej rozpusty... - zaśmiała się lekko, klepiąc dłonią brzuszek i wyimaginowaną oponkę. Głodna też nie była, krwi napiła się przed wylotem tak na wszelki wypadek, a ziemskie żarcie... Cóż, zawsze mogło zaczekać, a poza tym niespecjalnie chciała przytyć, nawet jeśli wampirzycy to nie dotyczyło. I nie, wcale nie bierzemy pod uwagę, że ktoś tu zdecydowanie powinien kilka kilo przybrać.
- Na zmęczenie najlepszy dobry masaż. A sauna dla takich jak my... - uśmiechnęła się kątem ust. Widać było, że pomysł jej się spodobał. Dlatego też grzecznie skinęła obydwu panom głową, meldując się we własnym pokoiku. Krótki prysznic dla odświeżenia, zmiana ciuszków na bardziej adekwatne i po obiecanym kwadransie znalazła się na dole, czekając na obydwu panów. W ramach także oczekiwania rozejrzała się po wystroju wnętrza, szukając w zasadzie inspiracji do ewentualnego przerobienia jednego czy dwóch pokoików we własnym domostwie.
- No ileż można czekać drodzy panowie. - zażartowała sobie, widząc schodzących Lu i Weia. Uśmiechała się jednak, co jasno wskazywało, że to tylko zwyczajowe śmieszki.

@Wei Liu @Louis Moreau

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Nie miał nic przeciw przejścia do bardziej relaksacyjnej formy wypoczynku. Był to najdroższy hotel w Pekinie więc nie musieli się martwić o brak prywatności. Wszak wszystkie osoby tutaj były raczej dość majętne, a te z kolei nie napastowały sobą innych. Wei zwykle znał większość chińskich oligarchów. Chcąc nie chcąc rządzili krajem wspólnie z Partią. To jej należało się przypodobać jeśli chciało się cokolwiek osiągnąć. Na szczęście jego sława wyciekła poza Azję więc nieco nie mieli już na niego wpływu. Był bardziej wolny niż kiedykolwiek wcześniej.
- Hmmm... Dobrze. Niech będzie. Załóżcie więc coś luźnego i zrelaksujemy się w SPA przy drinkach. - zaproponował im z uśmiechem i zaraz poszedł poinformować recepcję o swoich planach. Oczywiście, że bezproblemowo zajęli się aranżacją tej strefy dla idola. Picie alkoholu nie było takim złym wyborem, szczególnie w jacuzzi czy podczas masażu.
Udał się więc do pokoju wraz z Louisem. Jak dwóch mężczyzn w jednym pokoju w Chinach nie było takie podejrzane, tak jeszcze z kobietą mogłoby się roznieść, a wolał im oszczędzić niepotrzebnej atencji mediów i jeszcze plotek oraz domysłów czy oczerniania ich imienia. Po prostu chciał spędzić z nimi miło czas.
Odświeżył się więc i ubrał stosownie do tego by móc korzystać ze SPA. W końcu mieli się rozluźnić po niewygodnej podróży.
- No wiesz co... Tak pośpieszać... - odparł niby opadnięty z sił, ale było wręcz przeciwnie. Z zadowoleniem poprowadził ich do SPA, gdzie mogli w spokoju wpierw udać się do sauny, potem drinki w jacuzzi na masażach kończąc.
- To co wybieramy wpierw? Chętnie bym się wygrzał. - mruknął z uśmiechem i pociągnął ich do sauny ziołowej. Nie miał okazji często bywać w takich miejscach. Nie miał z kim, a samemu nie było to tak przyjemne.
Sauna była dość przestronna, tak na osiem osób. Oczywiście była już nagrzana, z przygotowaną wodą do polewania kamieni oraz z ziołami na nich położonymi. Rozebrał się do czarnych kąpielowych bokserek. Nie, nago paradować nie zamierzał w hotelu. W pokoju owszem, ale tutaj za wiele zależało od przypadku. Miał wyuczoną tą dozę ostrożności.
Zasiadł na drewnianej ławie, czekając na Selenę i Louisa, już odetchnął z ulgą czując to ciepło. Nie było tak wysokie jeszcze. To się samemu dostrajało.

@Louis Moreau @Selena

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Hotele dla najbogatszych zawsze charakteryzowały kunsztowność i przepych - mnóstwo złota, kryształów i wszystkiego, co w jakikolwiek sposób mogło zakomunikować oczom odbiorcy, gdzie i w jakim kręgu się znajdował - czyli obrzydliwej tandety i sztuczności, gdyby zapytać o to Louisa. To nie tak, że wystrój mu się nie podobał - sam przecież gustował w podobnych wystrojach, ALE! Patrząc na te wszystkie nawiązania do kultury i próby ich odtworzenia - czegoś mu tutaj brakowało - ah, AUTENTYCZNOŚCI! Nie żeby coś, ale nawet w miejscach takich jak te, ilość “podróbek” szokowała oczy wprawnego obserwatora. Serio? Serio Chiny? A ponoć inflacja Was nie dotyczyła...
No ale niech będzie - było ładnie no, a każdemu zdarzało się czasem pomamrotać pod nosem.
- Azjaci nigdy się nie spóźniają i nie zjawiają zbyt wcześnie - przybywają wtedy, kiedy mają na to ochotę. - pozdrowienia dla wszystkich tych, którzy przeczytali lub obejrzeli film Tolkiena, albowiem z niego Louis zaczerpnął słowa słynnego Gandalfa, przerabiając je oczywiście pod siebie i Weia. Wszystkiemu towarzyszył uśmiech, natomiast miejscem akcji było poletko zbiórki po ogarnięciu własnych dupek.
Ubrania do sauny nie pasowały - ba, były wręcz zakazane! Czarnowłosy w przeciwieństwie do towarzystwa nie kwapił się na strój kąpielowy - lol – wszelkie rzeczy zostawił w szatni, a to co trzeba, czyli od pasa w dół, owinął grzecznie mięciutkim ręcznikiem. Tak oto przygotowany, rzecz jasna po uprzednim schłodzeniu skóry prysznicem, wbił do wnętrza pomieszczenia, aka sauny.
- Kolczyki pozdejmowane? - zaśmiał się Louis, choć jego pytanie było całkiem poważne. W miejscach takich jak te trzymanie na sobie czy w sobie metalu (zależnie od miejsca, wink) mijało się z celem, a mówiąc prościej: dotknięcie go po nagrzaniu groziło nieprzyjemnym podrażnieniem paluszka łapki. Nauczony sztuki saunowania Azjata oczywiście pozbył się swoich kolczyków, które podzieliły los odzienia, spoczywając w pudełeczku w szatnianej szafce.
- Nie wiem jak Wam, ale brakowało mi “wakacji”. - kiedy już mężczyzna zasiadł na drewnianej ławce, nie blokował się przed wyciągnięciem rąk na boki. Chętnie również odchylił głowę, w pełni relaksując ciało, które stopniowo przyjmowało przyjemne ciepło. Pieszczona nim skóra powolutku zaczęła połyskiwać od kropel potu, które ślicznie zdobiły odkrytą pierś i każdy naniesiony nań tatuaż.
- Gdyby było Wam za gorąco, dajcie znać. - Louis dał znać, co by w razie potrzeby móc “zainterweniować”. Woda do polania rozgrzanych kamieni mogła się w tym wszystkim przydać, choć patrząc na typ sauny: szybki prysznic po dziesięciu minutach siedzenia i ponowny powrót do ciepła były wskazany.

@Selena
@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Skoro już wszyscy się zebrali, zostało jej zrobić dwie rzeczy. Najpierw posłać słodki uśmiech Weiowi, udającemu zmęczenie i brak sił. No wiecie co, tak biedne wampiry robić w tak zwane bambuko? Kantować to my, drodzy panowie, ale na pewno nie nas! A potem…
- No wiesz, Lusiu. Nawet byś pasował na chińską podróbkę Gandalfa. Tylko włosy przefarbuj na siwy i będzie idealnie. – błysk w oczkach Seleny jasno mówił, że doskonale cytat rozpoznała. A co do odpowiedzi… No w końcu sam się prosił, prawda? Zresztą bądź co bądź Selenka też Azjatką była i wcale nie przychodziła za wcześnie. Ani tym bardziej za późno, czyż nie?
Pomysł sauny był bardzo dobrym pomysłem. Wzorem Lou, nawet jeśli nieświadomym, Selena także zostawiła wszystkie swoje ciuszki w odpowiednim miejscu. Resztę zasłonił ręczniczek, gdy po ochłodzeniu się wpakowała się grzecznie do sauny, zajmując wygodne miejsce na drewnianej ławeczce. Na takowej raczyła się rozłożyć w cywilizowany sposób i przymknąć ślepka, rozkoszując się przyjemnym ciepełkiem, łapki natomiast grzecznie ułożyła na kolanach, zakładając nogę na nogę i ujawniając Weiowi nie tak dawno powstały tatuaż wilka na udzie. Lou znając życie miał okazję „widzieć” nawet i sposób jego powstania, więc wątpiła, by była to dla niego jakaś nowość.
- Oczywiście. Jeszcze bym się poparzyła. – mruknęła z rozbawieniem  głosie, nie zamierzając się przyznawać, że przygodę z kolczykiem i gorącem miała okazję przeżyć. Wprawdzie nie w saunie, a w nieco innych okolicznościach, jednak doświadczenie było takie samo. I nie życzyła sobie poznawać go kolejny raz. Skorzystała też ze swoich drobnych rozmiarów i ułożyła się wygodnie, odchylając łepek w tył i czując pierwsze krople potu spływające po ciele.
- Na razie jest dobrze. Lubię ciepło. – stwierdziła beztrosko, co w końcu żadną tajemnicą nie było. Wampirzyca znana była z zamiłowania do ciepełka i wszelkich ciepełkich kocyków, choć nie tylko. Uchyliła jednak oczko, zastanawiając się nad kwestią „wakacji”. – Wakacje to wakacje, ale wypad do innego kraju w celach stricte rozrywkowo turystycznych to jest zdecydowanie to. Zresztą, należy nam się. Także – Wei, z nieba mi spadliście z tym zaproszeniem. – uśmiechnęła się do młodszego wampira i ponownie zamknęła ślepko, rozkoszując się gorącem. Zresztą skoro już zaczęli mówić o wakacjach i innych takich brakujących rzeczy…
- Lou, słoneczko moje. Twój prezent raczył rozkochać w sobie moją familiantkę i nie mam pożytku ani z niej ani z niego. – uniosła kącik ust, dosyć świadoma faktu, że słowa mogą brzmieć bardzo dwuznacznie. A w końcu chodziło jej tylko o miauczący kawał futra, bardzo kochany i rozkoszny.

@Louis Moreau @Wei Liu

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei już zdążył przywyknąć do tego standardu w Chinach. W tańszych hotelach było jeszcze gorzej, a co jak co, ale Wei się cenił. Nie spał byle gdzie.
Zaśmiał się jednak pod nosem na stwierdzenie Louisa i pokręcił lekko głową z niedowierzaniem. Cieszył się jednak z ich dobrego humoru. Wszyscy chyba zasłużyli na wypoczynek i wolność od zmartwień. Po to ich tu zabrał. On sam w końcu był tu w interesach.
Tak naprawdę Wei nigdy wcześniej nie był nago w saunie. Nie miał ku temu okazji. Jako idol nie mógł ryzykować wielu rzeczy.
- Oczywiście, a twoje? - mruknął z wrednym uśmieszkiem na twarzy zerkając wymownie w pewne miejsce. Tak. Wei pozbył się swoich kolczyków. Nawet tych z torsu, które rzadko zdejmował. Powodem było, że założenie ich z powrotem nie było takie łatwe... Ale na pewno nie nieprzyjemne. Osobliwe...
- Cieszę się, że odpowiada wam taka forma spędzania czasu. Niestety nie dotrzymam wam całkowicie towarzystwa, ale mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. Ten hotel ma wszystko, a jeszcze jest w stolicy Chin więc możecie wspólnie pozwiedzać. - mruknął do nich z lekkim uśmiechem, rozsiadając się wygodniej. Co jak co, ale gorąco sprawiało, że się przyjemnie rozluźniał. Było to niezmiernie odprężające. Zauważył tatuaż Seleny, ale sam miał jeden, którego jeszcze nie miała okazji zobaczyć. Na pewno wypyta o jej później. Znaczenia nie zawsze były pogodne więc i nie zamierzał psuć atmosfery.
- Oho? A cóż to takiego Seleno? - zapytał kierując wzrok na nią, w zaraz na Louisa. Podejrzewał, że to zwierzątko. Niestety Wei nie miał zbyt dobrej relacji z nimi. Bardzo tego żałował, bo uwielbiał zwierzęta. Niestety była to miłość jednostronna.

@Louis Moreau @Selena

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Patrząc po obrazku ich trójki, to zdaje się, że na brak dobrego nastroju nikt nie miał prawa narzekać - i dobrze, w końcu wszyscy przybyli na wakacje – czas błogiego lenistwa i zapomnienia o sprawach ważnych i ważniejszych - no może za wyjątkiem Weia, który jak sam to ładnie podkreślił, nie mógł im towarzyszyć przez cały czas. W chwilach takich jak te Louis bardzo się cieszył, że swoją sławę odłożył na półkę dawno, dawno temu. Czasy panowania jako Cesarz wprawdzie przynosiły dużo mu satysfakcji, niemniej ku podobieństwu do zawodu idola, również odbierały przywilej posiadania prywatności, to na dłuższą metę smuciło.
- Który, bo w ostatnim czasie dostałaś ich całkiem sporo i widzę też, że nie tylko w formie fizycznej. Czyżby sympatia do wilkołaków również urosła przez ostatni okres? - zaśmiał się Louis, który ewidentnie “pił” do osoby Marcusa, która nie była Selenie obojętna.
Urocze słodziaki: to dobrze, że ich drogi skrzyżowały się ze sobą. W taki czy inny sposób pasowali do siebie - dopełniali siebie i czasami wkurwiali siebie nawzajem – w sumie nic w tym nadzwyczajnego - wystarczyło spojrzeć na Weia i Louisa. Ta dwójka także miała za swoimi uszami kilka kłótni, ale to właśnie dzięki nim relacja nabierała kolorów, stawała się trwalsza i silniejsza od wszystkich tych, które swój fundament opierały wyłącznie na cukierkowym życiu.
A przecież wszyscy wiedzieli, że nigdy takie nie było.
- Nie narzekaj Rogaliku, masz masę innych familiantów na usługi. - to, że teraz było inaczej, świadczyło wyłącznie o tym, że nadchodziła równowaga: odchodziły chwile szare, smutne i złe, a nadchodziły te o wiele cieplejsze – tak to przynajmniej rozumował Louisowy umysł, czego dowodem były nie tylko luźno rzucane słowa, zrelaksowane ciało czy śmiech - głównym zwierciadłem jego szczerej radości były oczywiście oczy.
No oczywiście, za kogo Ty mnie uważasz? - potem te same odegrały rolę teatralnie oburzonych na słowa Weia: jak wyżej - tylko na chwilę i wyłącznie na pokaz.
Tak minęły pierwsze dwie minuty siedzenia w przyjemnym cieple.
- Jak już ukazałaś nam “nóżki” i tatuaż, to pochwal się genezą jego powstania. - no to jak będzie droga Pani: zrobimy inwestygację?
- Damy sobie radę, w końcu Chiny znamy jak własną kieszeń. Jeśli Rogalik będzie grzeczna, to może pokażę jej kilka sekretnych miejsc. Żałuj, że Cię ominą. - dodał, nie kryjąc swojego droczenia się z nim. Oczywiście i ono było wypowiedziane w żartobliwym tonie. Tak naprawdę Lu szczerze współczuł Weiowi konieczności zapierdalania.

@Selena
@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Sauny bądź co bądź nie były współczesnym wymysłem, jednak trzeba było przyznać, że brak odzieży zdecydowanie ułatwiał przebywanie w saunie. No ale niestety byli w Chinach, a chińskim idolom wielu rzeczy nie było wolno. Współczuła Weiowi prawdę mówiąc. Przynajmniej wszystkim pasował wspólny wypad, tak troszeczkę jak za starych dobrych czasów, choć przecież wszystko się tak naprawdę zmieniło.
- Nie martw się o nas. Nie powinniśmy się zgubić, a jeśli nawet… Nie widzę problemu. – zaśmiała się cicho, delikatnie się przeciągając. Przyjemnie topiła się w oparach sauny, nie mając najmniejszej okazji tego zmieniać. – Nie martw się o nas. A przynajmniej nie o mnie. Jak się Lusiek zgubi, to znajdziemy go w jakiejś knajpie. – puściła oczko do Weia, ewidentnie strojąc sobie żarty z Louisa. No, miała do tego pełne prawo, a przynajmniej plus był taki, że w ogóle nie pachniała już wampirem. Jakkolwiek lubiła tę jego wanilię, to jednak co za dużo to niezdrowo. Choć dobrze było wiedzieć, że już wszystko z nią było w porządku, przynajmniej na tę chwilę.
- No jak to który?! – zrobiła wielkie oczy, patrząc całkowicie niewinnie na obydwu panów. – Ma kły, ma pazury, zajmuje 2/3 łóżka, a jak się rozciągnie to czasem i całe. Do tego drapie, prycha i pcha wszędzie puchaty ryjek. – paradoksalnie opis pasowałby zarówno do kota, jak i psa, a nawet przy odrobince dobrej woli do wilkołaka. Milczała przez dłuższą chwilę, dając im czas na przetrawienie informacji, by zaraz potem teatralnie przewrócić oczami. – No przecież o kocie mówię. Śliczny, puchaty kociak Maine Coona, który rośnie. I jest mięciutki w dotyku. – zaśmiała się, bo mimo wszystko futrzak całkiem chętnie przyłaził do niej w nocy spać. Stąd zresztą wspomnienie o zajmowaniu łóżka, perfidne futro umiało się ustawić.
- No ale ta trójca jest akurat najbardziej zaufana. Ale odmów mu, jak patrzy takimi dużymi oczyskami i miauczy tak smutno… A jak traktor odpali, to masz grzałkę z funkcją wibracji. Pomijając ilość futra dookoła robi za cudowne towarzystwo i naprawdę polecam. – uśmiechnęła się delikatnie, dając tym samym do zrozumienia, że nie jest aż tak zła, jak można byłoby przypuszczać. Uniosła wysoko brwi, słysząc komentarz o tatuażu i sama zerknęła na swoje udo, prychając z lekkim rozbawieniem.
- A przepraszam gdzie Ty się gapisz, Lusiek, co? – łypnęła na wampira, ale widziała również, że Wei wcześniej ciekawsko zerknął na malunek. Nie było to coś, co musiałaby jakoś specjalnie ukrywać. Nieco inaczej było z genezą czarnych skrzydeł na plecach, których Wei jeszcze nie miał kiedy obejrzeć. – Nigdy nie kryłam się, że mam dużo kontaktów z wilkami i dużo z nimi współpracowałam… Więc tak symbolicznie. – wyjaśniła, wbijając lekko złośliwy uśmieszek w Lou. Czyżby spodziewał się innej odpowiedzi? Albo bardziej soczystej historii za nim stojącej?
- Grzeczna? Ja? Czy Ty naprawdę zapominasz, z kom rozmawiasz? To oczywiste, że nie będę grzeczna, ale pomysł zwiedzenia miejsc nieznanych innym zawsze na luzie. I też żałuję, że masz te swoje sprawy w agencji. – tym razem spojrzała na Weia, odrywając złośliwy wzrok od Lou. – Tak trochę smutno, że my się będziemy szlajać i w ogóle, a Ty musisz siedzieć i pracować. – ponownie wyciągnęła się na ławeczce, zamykając oczy i czując, jak powoli zaczyna przyzwyczajać się do ciepła. Swoją drogą dobrze było być cziterem, nie wyobrażała sobie zwykłego wampira w takim miejscu. Chyba by się ugotował.

@Louis Moreau @Wei Liu

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei tylko łypnął na Louisa gdy ten wspomniał jakieś sekretne miejsca. Nosz niedobry Gad... Oczywiście, że Ptaszyna bardzo by chciała poznać bliżej osobę Smoczyska. Wiedział o nim tak mało, ale to sprawiało, że pragnął go coraz bardziej. Apetyt rósł w miarę jedzenia, prawda? Szczególnie był łasy na atencję swojego Stwórcy oraz pieszczoty.
- No ładnie, ja będę harował, a wy będziecie tak beze mnie balować... No nie ładnie. - prychnął teatralnie Wei, ale nie miał im tego za złe. Skądże. Nie mógł w końcu z nimi tyle przebywać. Chciałby, ale obowiązki wzywały. Paryż to co innego.
Zaraz jednak uwagą wrócił do Seleny, która zaczęła opowiadać. No właśnie, o czym? O kocie, psie czy wilkołaku?... W sumie taki grzejnik byłby na pewno milusi. Swoją drogą, już się topił, ale to było przyjemne uczucie.
- Gdyby nie moje przekleństwo to pewnie z Louisem mielibyśmy zwierzaka... - odparł do niej spokojnie, ale niestety Wei nie mógł nawet normalnie się zbliżyć do jakiegokolwiek zwierzęcia. Bały się go mimo, że wcale nie miał nic złego względem nich na myśli.
Tatuaż go interesował, ale jakoś nie ośmielił się spytać. Wyręczył go Jun, na co chętnie uśmiechnął się ciekawy.
- Symbolicznie mówisz... Oboje macie ich sporo. Na pewno więcej ode mnie. - odparł rozbawionym tonem głosu, bo czasem zastanawiał się czy to nie jakaś między nimi forma zakładu. Kto będzie miał więcej...?
- Sam żałuję. Chętnie bym pozwiedzał, ale pewnie bym tylko przysporzył wam niepotrzebnej atencji gapiów. - przyznał szczerze i aż westchnął.
- Nie mogę w Chinach swobodnie poruszać się bez ochrony. TO nie to co Paryż. Za dużo ludzi mnie tu zna. Zresztą... Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. - mruknął oczywiście życząc im rozrywki skoro mają okazję. Wei rozłożył się bardziej na ławce i przeciągnął. Prężąc niczym kociak przy kominku.
- To co? Kości wygrzane?

@Selena
@Louis Moreau

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Jak widać chwila relaksu korzystnie wpływała na trójkę zebranych, co niejako cieszyło Radnego, bo chociaż w środku miał nietęgi humor, na zewnątrz tego nie pokazywał, skupiając się wyłącznie na swoich towarzyszach – w szczególności na Selenie, aby w żaden sposób nie odczuła, iż przeszkadzała parze wróbelków. Bądź co bądź, chociaż pomysł zrodził się w ich głowach, to ta sama propozycja zaproszenia kobiety na wspólną zabawę również była ich pomysłem: ot bez podtekstu i wymuszenia, wyłącznie dla miłego spędzenia chwili z kumpelą.
- No ja tam pomyślałem o kocie, nie wiem jak Wy. - zaśmiał się Louis na słowa Seleny oraz wcześniejszy żart związany ze zgubieniem się osoby Radnego w Chinach. Niemu oczywiście jeszcze przytaknął głową, bo jeśli faktycznie miałoby do tego dojść, do rozsądnym wyjściem byłoby zastosowanie środka zapobiegawczego – dajmy na to szelek i smyczki, na której Ludwiczek prowadził swojego młodszego braciszka, aby ten przypadkiem mu za daleko nie poleciał.
- Cieszę się, że przypadł Ci do gustu. - rzekł z uśmiechem, szczerze zadowolony z jej aprobaty na pojawienie się zwierzęcia. O tym, że Selena była kociarą, wiedział od dawna: przypadek? Wątpliwe, ale żeby nie było - nigdy kobiecie tego nie wytknął i wytykać nie zamierzał - wręcz przeciwnie: szanował jej zamiłowanie do tych futrzaków. Sam niejako również je lubił, jednak na wzgląd przypadłości Weia, nie mógł sobie pozwolić na trzymanie pupila w domu. Z tego tytułu maleńki tygrysek w większości obracał się w towarzystwie familiantów zamieszkujących inny poziom w posesji Juna, choć on sam często przychodził do maleństwa: karmił je, czesał i bawił się, gdy tylko pojawiała się ku temu okazja.
- Tam, gdzie każdy zdrowy facet. - zaśmiał się, lecz chwilę potem szybko sprostował, aby nie powstały żadne nieścisłości:
- Tak na serio to moją uwagę zwrócił Twój nowy tatuaż. Oczywiście ufam Twoim wyjaśnieniom i nie śmiem ich podważać, wszak wilkołaki są również “puchate” i zdatne do głaskania. - dokończył, wciąż śmiejąc się w najlepsze, bo rzecz jasna i tutaj słowa wampira nie stanowiły żadnego przytyku wobec sympatii Seleny do Dzieci Luny, w tym i jednego konkretnego. Co do głębszego sensu: nie doszukiwał się go, bo najpewniej ten nie istniał, a jeśli jednak był, to Louis nie był tym, aby drążyć temat. Jeżeli Selena zechce, sama mu opowie, o ile faktycznie było o czym.
- Zawsze możemy na Ciebie poczekać i poszlajać się razem, w końcu nie będą Cię trzymać bóstwa wiedzą, ile. - praca, pracą, niemniej, aby znowu nie wyszło, że ktoś jest poszkodowany, Azjata postanowił zaproponować kompromis. Tych kilka godzinek on i Selena faktycznie mogli spędzić gdzieś na mieście, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, aby po zakończeniu pracy Weia, móc go zgarnąć i udać się gdzieś razem.
- Myślę, że i na Twoją rozpoznawalność znajdzie się recepta. Yup, wygrzane. Prysznic, powrót i masaż? - spytał. Jeżeli nikt nie wniósł sprzeciwu, to faktycznie wszyscy mogli skorzystać z ochłody prysznica, wrócić tu ponownie, a potem udać się na wspomniany masaż ciała, a potem drinki.

@Selena
@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Spojrzała na Weia i uśmiechnęła się szeroko na jego teatralne prychnięcie. Przecież to chyba nie tak, że będzie pracować wiecznie? Nie samą pracą człowiek żyje, choć po pobycie w Paryżu zapewne miał całkiem sporo do nadrobienia. Zastanowiła się nad tym faktem, by zaraz potem poprzeć Louisa.
- Tak jak mówi Lou, możemy zaczekać, w końcu to nie tak, że w hotelu nie ma co robić. A poza tym przecież nie będziesz pracować wiecznie! A jeśli będziesz, to po prostu wpadniemy tam jako Twoja prywatna opieka medyczna, że się przepracowujesz i Cię porwiemy na odpoczynek. – zaproponowała wesoło, a choć oczywistym było, że z tym porywaniem żartowała, to nie widziała najmniejszego problemu, by wszystko poukładać w taki sposób, żeby cała trójka mogła poszlajać się radośnie razem. W końcu co to za przyjemność ze wspólnego wypadu, gdy jedna osoba musi cały czas pracować.
- Ja też nie wiem, o czym Ty pomyślałeś, skoro się jeszcze dopytywałeś, jaki prezent mam na myśli… Żywe prezenty raczej nie są częste, a roślinek doniczkowych nie liczę. – zaśmiała się razem z nim, woląc nawet nie wnikać, co innego można byłoby mieć na myśli, jeśli nie zwierzątko. – Maluch jest przekochany. Nawet jeśli faktycznie obronny, zwłaszcza na skórzane rzeczy i firanki. Dopiero jak dostał wielki drapak naprzeciwko okna, to się odczepił od nich. Swoją drogą przez niego nie mogę za dnia łazić po większości domu, bo kot chce się gapić przez okno… - zamarudziła, ale zdecydowanie była to „niedogodność”, która w ogóle jej nie przeszkadzała. Przy odrobinie dobrej woli wszystko dało się ogarnąć. Gorzej jednak było z przypadłością młodego wampira. – Powiedziałabym, że polecam, ale to strasznie nieprzyjemne, gdy taki kłębek od Ciebie ucieka, chociaż mu nic nie robisz. Może kiedyś uda się na to remedium, a do tego czasu… Meow? – wyszczerzyła się, a gdyby nie błogie lenistwo, pewnie podepchnęłaby Weiowi swoją głowę do pogłaskania.
- Mhmmm, no czemu mnie to nie dziwi. – zakpiła w udawanym oburzeniu, niby to zła na spojrzenie Azjaty… - Zawsze miałeś ciągoty do sztuki, to byłabym wielce zdziwiona, gdybyś tego tatuażu nie wyhaczył. – wyjaśniło się też i szybko, co swymi słowami miała na myśli. W międzyczasie wypadało też udzielić nieco szerszych wyjaśnień Weiowi. – Moje wszystkie tatuaże są symboliczne. Zazwyczaj są miłą pamiątką, ale czasem to swoistego rodzaju memorandum. Obejmują ludzi, wydarzenia, czasami miejsca. – nigdy nie wstydziła się swoich tatuaży ani powodów, dla których je robiła. Pozwalały jej pamiętać o rzeczach, które w jakiś sposób odbiły się echem na jej życiu. A wspomniany tatuaż wilka? Był po prostu zachcianką, która pojawiła się nagle w głowie.
- No oczywiście, że są. I jak znajdziesz odpowiedni okaz, to nawet można mu badylek rzucić i uwaga! Przyniesie! – zaczęła niekontrolowanie chichotać, mając w głowie bardzo żywe wspomnienie wilkołaka goniącego patyczek. I jego wielki bukiet tojadu… - A do tego może przytargać bukiet świeżutkiego tojadu. – dodała, wciąż chichocząc. Nie miała najmniejszych problemów, by opowiedzieć tę historię, by i jej towarzysze się pośmiali, o ile rzecz jasna byli ciekawi.
- Wiesz, Wei. Jako idol jesteś przyzwyczajony do makijażu. Nie jest też tajemnicą, że zdarzało mi się występować w teatrze. Makijaż teatralny ma to do siebie, że potrafi nawet zmienić rysy twarzy, więc myślę, że nie byłoby żadnego problemu, żeby ukryć Cię w taki sposób. Wtedy bez obaw mógłbyś się cieszyć wypadem na miasto. I tak, zdecydowanie wygrzane. Czuję się, jakbym się miała roztopić zaraz, ale to tak przyjemne uczucie… Ale dobra, chętnie pójdę pod prysznic. – zerknęła na Weia, czy aby nie miał nic przeciwko krótkiej przebieżce pod zimną wodę. Jeśli nie, zostało tylko potelepać się do wspomnianego miejsca i wrócić, by powtórzyć proces wygrzewania nie aż tak starych kości. Chociaż musiała się porządnie zastanowić, czy po takim topieniu nie rozpłynie się już całkowicie podczas masażu, by do stałej formy wrócić dopiero podczas drineczków.


@Wei Liu
@Louis Moreau

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei ubolewał nad swoim przekleństwem, bo kompletnie tego nie rozumiał czemu mu to przypadło. Niekiedy zastanawiał się czy mając zwierzaka jakoś prędzej by się ogarnął i może tak nie smucił? Niestety nie miał tego jak sprawdzić. Jedynym zwierzakiem jakiego dosiadał był wytresowany do tego specjalnie koń na potrzeby dramy, a i tak czasem się nie słuchał. Scena sama w sobie trwała zaledwie kilkanaście minut. Żeby nie było, Wei wiedział jak się jeździ konno. Jak był jeszcze dzieckiem to uczył go ojciec. Mimo to więcej już nie zamierzał męczyć zwierząt swoją osobą.
- Ha ha ha... Bo akurat w to uwierzą. - zaśmiał się delikatnie, ale póki co nie otwierał oczu, a smażył się w cieple. - Ale na serio, to nie. Nie ciągle. Ale jako, że nie było mnie w Chinach to muszę dograć wszystko na ostatnią chwilę. - przyznał szczerze, ale doskonale wiedział, ze tak będzie. Nie żeby narzekał. Bardzo podobał się mu czas spędzony w innym miejscu, poza Azją.
- Ach... Kot... - odparł cicho z uśmiechem, ale mógł to sobie wyobrazić. Nie wiedział co prawda jak to jest mieć jednego, ale oglądał filmiki na YouTubie. Jakoś to dawało poczucie posiadania jakiegoś i marzenia o tym. Póki co mógł tylko właśnie słuchać od najbliższych. Przyzwyczaił się już więc udawał, że go to nie ruszało.
Na określenie wilkołaków tylko się cicho zaśmiał. W sumie nie, nigdy takiego okazu nie spotkał co by mu aportował patyki, w sumie nawet nie śmiał o to pytać. Nie postrzegał wilkołaków jako pieski. Musiałby siebie wtedy postrzegać jako pasożyta.
- Wiesz co. Wiele próbowałem, ale i tak czy siak po pewnym czasie się zorientują. Niektórzy ludzie, ci fanatyczni fani, uczą się jakby ciebie na pamięć. Jak chodzisz, jak się zachowujesz, twojej postury... Wszystko. Ciężko się przed takimi ukryć, niekiedy są lepsi niż szpiedzy. - odparł rozbawionym tonem, bo nie było łatwo.
- Może gdzieś w mniej popularnych miejscach tak, wtedy będę mógł się ukryć Seleno i nie myśleć o konsekwencjach jakie by na was spadły. Wszak nie chcę by i za wami zaczęli chodzić. - przyznał szczerze, bo nie chciał, by gnębiono jego najbliższe otoczenie i śledzono, by dowiedzieć się czegoś więcej.
Zaraz jednak wstał leniwie i z małym przekonaniem. Bardzo nie chciał opuszczać ciepełka, ale nie mógł tu wiecznie siedzieć. Wyszedł więc z sauny wraz z nimi i udał się pod zimny prysznic, by wystudzić ciało. Wrócił więc sauny po chwili i choć chętnie przylepiłby się do Louisa, nie chciał tego robić przy Selenie.
- Nie obiecuje, że podczas masażu nie zasnę...

@Louis Moreau
@Selena

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Kwestia zwiedzania zależała od pomysłu spierdalania – serio! Selena dobrze wykoncypowała: teatralny makijaż faktycznie mógł zmienić Weia nie do poznania – a gdyby jeszcze dodać do tego odpowiednią stylizację: not to be that person, ale takiego kamuflażu nie powstydziłby się żaden super bohater pod przykrywką!
- Wystarczy, że tylko będziesz grzecznie siedział, a my zajmiemy się całą resztą i to tak, że to się NIE wyda. - niedowiarek nie wiedział, z kim miał do czynienia. Co jak co, ale piekielne “rodzeństwo”, bo i takowym należało wręcz określić parę nieśmiertelnych: Selenę oraz Louisa, sztukę znikania, mieszania się i chodzenia między ludźmi mieli opanowaną w małym paluszku, nie to, co pseudo sławni makijażyści i styliści z pożal się boże kreatywnością, która zakładała robienie każdego idola niemalże na podobny “model”. Z kolei sam Wei – nie no, Louis nie śmiał kwestionować jego skilla, ale: wybacz słonko, musiałeś się jeszcze troszkę podszkolić.
- Dobra dupeczki, to zbieramy manatki. Dość jojczenia: fani nie są nam straszni. - rzekł Louis, puszczając złośliwe oczko do Feniksa. Jak na szpiega przystało - prędko wyłapał chęć tulasków, ale niestety – nic z tego kolego: na razie przodowała zabawa, a ta nie zakładała mizdrzenia się w towarzystwie Damy– raz: nie wypadało - dwa: nie po to się spotkali.
Gabinet masażu znajdował się zapewne na tym samym poziomie, co sauny, ot dla wygody i niejako zachowania spójnego ciągu dla Klienteli, która raczyła wykupić pełnowartościowy pakiet spa. Kolejny przystanek z wiadomych względów wykluczał opcję odziania ciała - wręcz przeciwnie: zalecano przybyć w negliżu osłoniętym wyłącznie ręcznikiem dla komfortu masowanego. Z przyczyn oczywistych każde z nich miało udać się do osobnego gabinetu, no, chyba że to Louis miał porobić za masażystę.
Cała sesja na pewno trwała dobrą godzinę. Po jej upływie wampir wypełzł z pomieszczenia, po czym udał się do poczekalni, skąd zamierzał zabrać resztę, oby równie zrelaksowanych co on sam, istotków do szatni. W czasie oczekiwania poprzeciągał się z dobrych kilka razy, napinając każdy mięsień ciała.
- No w końcu, ile można na Was czekać! - po czym powtórzył pierwsze słowa Seleny we własnym wydaniu, gdy już wszyscy znaleźli się na miejscu.
- To teraz szatnia, ubieranko i driny. Będziesz miała okazję podzielić się z nami historią o pupilu i tojadzie. - dodał, a mając w pamięci wspomnienie o przyśnięciu, sprzedał Weiowi niewinnego klapsa w tyłek. Selena miała tego farta, że jej macać pupki nie wypadało, chociaż gdyby pójść za głosem zasady o równouprawnieniu, to kto wie?
Nie tracąc czasu, czarnowłosy od razu zabrał się za ogarnianie własnej rzyci. A teraz pytanie: szatnię mieli wspólną, czy raczej osobne?
Wink.

@Selena
@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Wymieniła z Louisem bardzo porozumiewawcze spojrzenia. Wei ich zdecydowanie nie doceniał, co było nieco smutne, jeśli by ją ktoś o to pytał. Dlatego też wygięła usta w udawanym smutku, patrząc to na Juna to na Weia.
- Widzisz, Jun? On mnie nie docenia. Mnie i moich zdolności charakteryzacji. – pociągnęła noskiem, wyglądając, jakby chciała się rozpłakać. Oczywiście udawała, ale tak realistycznie, że nabrałaby na to każdego jednego. No, ewentualnie poza Luśkiem, chociaż teraz i tak nie mógł mieć pewności. – Złamałeś moje serduszko, Wei. – poinformowała wampira, a w oczach pojawiła się nawet jedna łezka, która zaraz wyparowała z powodu gorąca. Pozwoliła sobie na jeszcze chwilę trzymania panów w napięciu, by wybuchnąć szczerym śmiechem.
- Żebyście widzieli swoje miny. – zaczęła chichotać na całego, zdmuchując z twarzy jakiś niesforny kosmyczek włosów. – Ja się nie zbieram, nie mam siły. Jak żeś taki mądry, to mnie ponieś. – zamarudziła kompletnie bezczelnym tonem, by w końcu jednak faktycznie dupcię ruszyć i poczłapać się pod prysznic.
A potem nadszedł czas masażu – każdy jeden mięsień raczył rozpłynąć się niczym galaretka w szczęśliwym oczekiwaniu na dobrocie sprawnych łapek na ciele. I jak nie miałaby nic przeciwko, by masażem zajął się pan ex-cesarz, tak w końcu byli tu dla przyjemności, a samemu Luśkowi też się coś należało. I nie była pewna, czy czasem Wei nie zgarnąłby go na monopol, czemu wcale by się nie dziwiła. Także zostały osobne gabinety, a po zakończeniu przyjemnego znęcania się nad spiętymi mięśniami ostatnie, na co miała ochotę, to wywlec się stamtąd. Ale przyjemności niestety lubią się kończyć, zdecydowanie za szybko. Dlatego wywlekła się jako ostatnia, posyłając Junowi rozleniwione spojrzenie.
- Pocałuj mnie w tyłek. – powiedziała miękko, kierując się do szatni. A czy była wspólna, czy nie… A jak szanowny pan myślał?
Równouprawnienie tyczyło się wszystkich, więc jakby ktoś zapragnął w taki sposób podbudzić wampirzycę, mógł być pewny, że dłużna mu nie pozostanie. Jak to ktoś swego czasu określił, była bardzo frywolną osóbką i wypadało zadać wtedy bardzo treściwe w swym wydźwięku pytanko – i co mi zrobisz? Nie przejmowała się tym wcale, zresztą czy w takim towarzystwie w ogóle musiała. Narzucenie na wypielęgnowane i wymasowane ciałko odzieży spotkało się z kompletną niechęcią, no ale nie będzie przecież paradować po hotelu nago. Choć zapewne byłoby to widowisko, to chyba jednak nie do końca w jej stylu.
- Co tylko chcesz, słoneczko moje. – posłała złośliwy uśmiech wampirowi na hasło o historyjkach i ubrana oraz dobudzona udała się w miejsce, gdzie można było dostać driny. Zgrabnie wepchnęła się pomiędzy panów w kolejkę, łapiąc dla siebie dużą szklaneczkę ze słodkim, błękitnym drinkiem z palemką. Znalezienie miejsca przy stoliku dla całej ich trójki nie przedstawiało większego problemu. A jeśli nawet? Jedno spojrzenie Azjatki wystarczyło, by mieli święty spokój. Usiadła wygodnie na krzesełku, czekając na obydwu swoich towarzyszy. A gdy już wszyscy usadzili swoje seksowne dupcie, uniosła lekko do góry swoje naczynko.
- Za przyjemny pobyt, drodzy panowie. I oby więcej takich masaży. – zdecydowanie wyglądało na to, że pobyt w chińskim hotelu bardzo dobrze jej robił. Zarówno na ciele jak i na duszy, a w oczach cały czas tańczyły zadowolone ogniki.

@Louis Moreau
@Wei Liu

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach