it’s just not enough to wait for the Holy Spirit in silent serenity

3 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
sobota, 4 II 2023
około godziny 20:00

Na następnych zajęciach zajmiemy się literami m, n, oraz u, v i w. — Z jednej z pracowni na piętrze dobiegał stłumiony, spokojny głos Sahaka. — Ze względu na nadchodzące walentynki, poćwiczymy również podstawowe kształty o symbolice romantycznej, na podstawie kart Pieśni nad Pieśniami z tomu pierwszego Biblii z Borso d’Este, iluminowanej przez Taddeo Crivelliego.
Galeria SAHPIR była obsługiwana przez ludzi, to było wiadome. Managerka całego przedsięwzięcia siedziała przy biurku i rozmawiała ze swoją asystentką, przeglądając folder z pracami obiecującego artysty, który chciał zorganizować u nich wernisaż. Gdy ktoś przychodził podpytać o drogę na warsztaty, wskazywały z eleganckim profesjonalizmem białe schody na piętro kamienicy.
Na pierwszym piętrze SAPHIRu, wyremontowanym w stylu industrialnym, znajdowały się szatnie, mniejsze pracownie do kaligrafii i magazynek, a na ścianach wieszano obrazy kursowiczów, którzy niekoniecznie chcieli zabrać je do domu oraz niektóre, jeszcze pachnące mocno farbą, które czekały, aby wyschnąć. Były również te oznaczone znanym Selenie podpisem Sahaka, wszystkie w kolorach czerni, bieli oraz wszelkich odcieni czerwieni. Znacząca większość była abstrakcyjna, nie przedstawiała ludzi, właściwie poza jednym.
Głos Sahaka niósł się przez otwarte drzwi, gdy żegnał uczniów. Wszystkich żywych, zdecydowanie ludzkich, nieznane twarze wielokulturowego Paryża, osoby otulające się płaszczami, rozmawiające o przyziemnych sprawach, zakupach, prezentach, randkach, niczym wielce głębokim, powierzchowne znajomości.
Mężczyzna w czerni (jak zawsze koszula i spodnie na kancik, miękki kardigan z wełny alpaki) oglądał stalówki pozostawione przez uczestników wieczorowego kursu kaligrafii średniowiecznej pod kątem zniszczenia i zdejmował niektóre z drewnianych oprawek, aby włożyć je do specjalnego kubełka. Dłonie miał ubrudzone czarnym atramentem. I jak nie on, był gładko ogolony.

@Selena

_________________
So, take me back to Constantinople

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Galeria SAPHIR była budynkiem o bardzo orientalnej nazwie. Selena mijała ją nie raz i nie dwa załatwiając swoje sprawy lub też zwyczajnie idąc na spacer po mieście. Mimo tego jakoś nigdy wcześniej nie miała okazji wejść do środka i zwiedzić galerię od wewnątrz, więc nawet nie miała pojęcia, jaki rodzaj dzieł sztuki jest w środku wystawiany. Oczywiście, zdawała sobie sprawę, czyja to własność, tym bardziej dziwiła się samej sobie, że wcześniej nie pomyślała o tym, by przekroczyć progi galerii.
Widok człowieka za biurkiem nie zdziwił jej za to w ogóle. Godziny otwarcia obejmowały godziny dzienne, a przecież wtedy wampirzy rodzaj nie mógł wychodzić na zewnątrz. Rzuciła uprzejme „dobry wieczór” wchodząc do budynku i powędrowała powoli przez galerię, rozglądając się po wystawionej tam sztuce. Przyciągnięta jednak warsztatami skierowała się na pierwsze piętro. Oczywiście, umiała zapisywać litery alfabetu łacińskiego, umiała je również odczytywać, co było oczywistością. Jednak jeśli chodziło o sam artyzm zapisu tych liter, to niestety jej charakter pisma nie wyróżniał się jakimś szczególnym urokiem. Ot pisała czytelnie, pewną ręką kreśląc litery, jednak znajoma jej kaligrafia dotyczyła jedynie znaków chińskich, a także hiragany i katakany.
Uszu kobiety doszedł głos właściciela tego przybytku, żegnający się z uczniami. Nie chciała mu przeszkadzać, zwłaszcza, że często po lekcjach tego typu uczniowie miewali w zwyczaju zadawać pytania nauczycielom. W pierwszej kolejności skierowała swoje do szatni, by tam pozostawić nieprzydatny aktualnie beżowy płaszcz wraz z szalem dobranym kolorystycznie do stylizacji. Dopiero wtedy wróciła do obrazów, z czystej ciekawości szukając znajomych podpisów i zatrzymując się głównie przy tych abstrakcyjnych. Jak zawsze dawały największe pole wyobraźni, zostawiając szeroki wachlarz interpretacji. Na razie jednak obserwowała je tylko pobieżnie, czekając, aż wszyscy uczniowie wyjdą i dopiero wtedy skierowała się do sali, z której wcześniej słyszała głos mężczyzny.
Czarny strój był w pełni znajomy, taka opozycja do jej rozkloszowanej ciemnozielonej spódnicy za kolana i luźniejszego w swym fasonie sweterka w kolorze tak zwanego ecru. Nie zgadzały się jednak pozostałe detale, jak chociażby brak brody, co jednak odmłodziło wampira o co najmniej dekadę. Zapukała grzecznie do otwartych drzwi, by w ten jakże delikatny sposób zwrócić na siebie uwagę, nie odrywając go jednocześnie od aktualnego zajęcia.
- Dobry wieczór, Sahaku. – przywitała się uprzejmym głosem, unosząc delikatnie kącik ust i rozejrzała się po Sali, przyglądając się stalówkom i zastanawiając się, w jaki sposób należałoby trzymać je w dłoniach, by odpowiednimi ruchami prowadzić po papierze lub materiale. – Mam nadzieję, że nie przeszkadzam Ci pomiędzy warsztatami. Widziałam, że cieszą się dużą popularnością. – uśmiechnęła się delikatnie. Ludzie byli ciekawym gatunkiem, choć dobrze było widzieć, że wciąż potrafili cieszyć się tym rodzajem sztuki, jakim była kaligrafia. W dobie elektroniki, komputerów i pisania na wirtualnych kartach zanikała już zdolność eleganckiego prowadzenia pióra, by nanieść znaki na karty, uwieczniając je tak prawie na zawsze.

@Sahak Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Pokój tobie, Seleno — przywitał się, z zaskoczonym błyskiem w obsydianach oczu, których nie zdążył wygasić po zajęciach do zwykłego zblazowania. Zmierzył jej swobodne ubranie w modnym luźnym kroju, który nadawał kobiecie młodzieńczego blasku, prawie nastoletniego wyglądu. Pewnie gdyby założyła jeansy i t-shirt ubyłoby jej jeszcze kilka lat z metryki i mogłaby uchodzić za nastolatkę. Pomyślał o głowie rodu Van der Eretein, która wyglądała w jego oczach jak dziecko. Biedna kobieta, na zawsze zamknięta w ciele, którego pożądali tylko nastolatkowie i zboczeńcy.
Przynajmniej Selena miała taką urodę, którą mogła manipulować w obie strony, traktując ciało jak płótno.
Głównie panny młode, które chcą napisać własne zaproszenia ślubne oraz samotne osoby bez zajęć. Późna pora jest dość atrakcyjna. Skończyłem na dziś. W czym mogę pomóc?
Trzymając ręce na odległość od swojego ubrania, spojrzał czemu przyglądała się radna.
Stalówka z płaskim noskiem tworzy klasyczne gotyckie litery. Te cieńsze lepiej nadają się do codziennego użytku. Stalówki doginają się do użytkownika, więc przy ogólnodostępnych obsadkach są właściwie jednorazowe. .
Podszedł do industrialnej umywalki i zawahał się chwilę, po czym podwinął rękawy swetra i koszulki trochę wyżej, aby ich nie zmoczyć i zaczął szybko mydlić ręce, aby spłukać nadmiar tuszu. Po tym wyłączył wodę i oblał dłonie mocnym alkoholem, który rozpuszczał atrament, tak że nawet w liniach papilarnych nie zostawał ślad.
Zaśmierdziało.
Opłukał jeszcze raz ręce i zaczął je pospiesznie wycierać, aby zaraz opuścić rękawy i naciągnąć je dokładnie na nadgarstki. Może nie zauważyła. Miał nadzieję, że nie zauważyła.

_________________
So, take me back to Constantinople

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Zaskoczenie Sahaka nie było niczym, czego nie mogłaby się spodziewać, przychodząc tak całkowicie znienacka i bez żadnego wcześniejszego uprzedzenia. Uniosła delikatnie kącik ust, co w pewien sposób mogło odmłodzić ją jeszcze bardziej. Jak typowa kobieta z tej bardziej „znanej” części Azji wymykała się możliwościom określenia jej wieku, a czego nie mogły sprawić geny, poprawiał umiejętnie naniesiony makijaż. Jednak mimo stroju w jej wyglądzie było coś jeszcze innego. Coś nieuchwytnego, czego wcześniej, jeszcze na Sylwestrze, nie sposób było dostrzec w jej wyglądzie. Jakby ledwo miesiąc od ich ostatniego spotkania zmienił coś istotnego, choć niemożliwego do interpretacji. Może to coś w sylwetce. Może w czającym się w kącikach ust uśmiechu. A może w kocim kroku drapieżnika, którym obydwoje w końcu byliście.
- Nic dziwnego, większość osób o tej porze jest już po pracy, dysponuje czasem wolnym i może poświęcić go na naukę nieco innego rodzaju sztuki. – skinęła głową, decydując się nieco bardziej zagłębić w przestrzeń sali, z powodu braku obycia nie dotykając niczego, co mimo wszystko zdecydowanie ją interesowało. – Niektórzy bardziej doceniają coś wykonanego własnymi rękami, niż wydrukowanego na maszynach. – skomentowała kwestię zaproszeń ślubnych, zaraz potem skupiając się na zadanym jej pytaniu. – Zdałam sobie sprawę, że choć mijałam tę kamienicę wiele razy, to jakoś nie było okazji wejść do środka. Postanowiłam więc nadrobić to niedopatrzenie i przyjrzeć się wystawionym wewnątrz obrazom. A warsztaty z kaligrafii przyciągnęły mnie same z siebie.  – przyznała swobodnie, w myśl zasady, że lepiej późno niż później.
- Z płaskim noskiem to będzie ta. Więc to są te cieńsze. – mruknęła, przyglądając się uważnie wskazanym przedmiotom. – Jeśli użytkownicy się powtarzają, to zawsze można im je zostawiać… Choć to w sumie tak jak z piórem. Niewygodnie pisać tym, które należało do kogoś innego. W dobie elektroniki łatwo zapomnieć, ile wysiłku należało włożyć kiedyś w kreślenie liter. Choć w piśmie ręcznym jest jakiś urok, tak jak w ręcznie pisanych do kogoś listach. – oderwała wzrok od stalówek, by wrócić spojrzeniem do Sahaka.
Akurat trafiła na moment, jak mężczyzna mył ręce, a ruch dłoni przyciągał uwagę. To było takie skrzywienie „zawodowe” kogoś, kto za pomocą dłoni i palców wyciągał z instrumentów dźwięki. A do tego chyba jeszcze nigdy nie widziała Sahaka z podwiniętymi rękawami. Nawet ją trzymała w swych szponach wada zwana ciekawością, nie pozwalająca przez drobną chwilę oderwać wzroku od rąk wampira. Choć zrobiła do tuż przed tym, gdy mężczyzna skończył swoje ablucje.
- Jak trudno jest nauczyć się takiej kaligrafii? – spytała spokojnie, ostrożnie biorąc jedno z piór do kaligrafii w ręce i uważając, by przy tym nie pobrudzić ani rąk ani swetra tuszem. Uniesione w górę luźne rękawy natychmiast zsunęły się prawie do łokci, ukazując charakterystyczne jadeitowe bransoletki. Te również nieco się zsunęły, ukazując niewielki tatuaż wewnątrz lewego nadgarstka.

@Sahak Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Sahak nie miał na ciele tatuaży. Sahak miał blizny. Na nadgarstkach, pionowe, rozorane, grube. Nie były to blizny samookaleczenia, raczej rozrywania, poprowadzone ostro od miękkiego punktu między kostkami nadgarstka, rozmywając się srebrem niżej w raczej plamę patologicznej tkanki, wyraźną na oliwkowej cerze mężczyzny, niż seksowną dla popkultury linię od punktu alfa do omega. Obok, grubej blizny, jak konstelacje na czarnym niebie, błyszczały blizny po wampirzych kłach.
Nie był to piękny widok. Nic dziwnego że Sahak zawsze je zakrywał. Pytanie tylko dlaczego nie odciął sobie tych kawałków ciała, aby zregenerowały się prawidłowo. O to należało zapytać już Scalettę.
Jeśli umiesz pisać, około rok, żeby efekty były satysfakcjonujące dla ludzkiego oka. Gothica jest łatwiejsza, bo odbiega od naturalnego pisania, przez to nie wpada się w mylne tory pamięci mięśniowej. Wszystkie fonty od siedemnastego wieku stanowią dużo większy problem, bo ludzie używają pisma szkolnego odruchowo, inkorporując go do liter i gubiąc oryginalne cięcie liter. Na nasze standardy, jakaś dekada, przyjmując godzinę dziennie i rozgrzewkę dla rąk. Oczywiście chodzi tylko o krój tekstu, kolejne lata to obeznanie z symboliką, technikami malunków oraz proporcjami. Zabawnie jest słuchać ludzkich wykładów i znać odpowiedzi na pytania, które spędzają historykom sen z powiek.
Zebrał skany ze swojego pulpitu i zaczął chować je do swojej nieodłącznej aktówki. Cała sala była wypełniona antyramami z powiększonymi skanami różnych manuskryptów, aby inspirować uczniów.
Sahak nie zastanawiał się nad powodem obecności Seleny w galerii. Była to wampirza placówka, on był dość znany w społeczności, zajęcia były prowadzone po zmroku, więc wieczni mogli z nich korzystać, a pracownie wynajmowane na godziny działały całodobowo. Zresztą pamiętał o sprawie gabinetu radnej i obietnicy, że może wybrać sobie cokolwiek z galerii, co jest na sprzedaż.

@Selena

_________________
So, take me back to Constantinople

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Wprawne oko potrafiło dostrzec blizny. Umiało nawet rozpoznać, że ewidentnie nie było to samookaleczenie, tylko coś zupełnie innego. Blizny po wampirzych kłach też były jasne. Lecz mimo to… Selena nie zadała tego pytania. Jeśli ktoś ukrywa blizny, robi to w jakimś celu, a był to pierwszy raz, gdy miała okazję je widzieć. Ba, pierwszy raz, gdy w jej obecności Sahak podwinął rękawy, więc z jakichś powodów nie chciał, by ktokolwiek wiedział o krechach rzekomo szpecących skórę. Dla jednych były paskudne, dla innych były zwyczajnie świadectwem przetrwania.
Mogła snuć wiele domysłów, dla których postanowił je zostawić. Jeszcze więcej na temat tego, co mogło je spowodować. Ale czy była to jej sprawa, by zadawać pytania? Nie uważała tak. Jej kontakty z Sahakiem nigdy nie zahaczały o bardziej prywatne kwestie życiowe. Jakby to ładnie ująć, nie była z nim aż tak blisko, by pytać o tak prywatne sprawy. Bo dokładnie takimi były, skoro ukrywał blizny, jak ona sama ukrywała pewne kwestie z własnej przeszłości. A skoro tak, jak na dyplomatkę przystało, zamierzała udawać, że niczego nie dostrzegła, by nie wprawiać go w zakłopotanie.
- Mój charakter pisma jest… po prostu czytelny. Jeśli chodzi o kaligrafię, znam jedynie jej zastosowanie w znakach pochodzących z pisma chińskiego oraz japońskiej hiragany i katakany. Dekada nauki to długi czas, ale… co to tak naprawdę znaczy dla naszego rodzaju? – spytała całkowicie retorycznie, odkładając ostrożnie trzymaną stalówkę, by jej przypadkiem nie uszkodzić. Teraz, skoro to mieli załatwione, mogła zacząć przyglądać się zawartości antyram, bez jakichś specjalnych problemów odczytując zawarte w nich manuskrypty. Musiała przyznać, że był to kawał dobrej roboty. – Hmmm, a to akurat znam. Jedno z oryginalnych wydań wpadło mi w ręce, jak z końcem XVI wieku przebywałam w Niemczech. – powiedziała z zaintrygowaniem, stając przy jednym ze skanów. – To było jakieś wydanie Biblii chrześcijańskiej, jeśli mnie pamięć nie myli. – zmarszczyła lekko nosek, patrząc pytająco na Sahaka, by potwierdził jej słowa lub im zaprzeczył. Zresztą większość skanów dotyczyła manuskryptów w tej tematyce, jeśli dobrze kojarzyła. Prawdę mówiąc religia chrześcijańska była jej znana bardziej z opowieści innych, bo sama nigdy nie mogła nazywać się wyznawczynią chrześcijańskiego Boga i wiary z nim związanej. Nawet, jeśli w obecnych czasach była to najbardziej rozpowszechniona religia na świecie.
Selena również pamiętała o tamtej obietnicy Sahaka, ale nie zamierzała z niej korzystać. Nie chciała naciągać go już na większe koszty, sam gabinet pochłonął dosyć sporo. Zresztą Sahak w żaden sposób nie zawinił zniszczeniu poprzedniego.
- Rozejrzałam się tak przez chwilę po piętrze, pobieżnie przeglądając wiszące obrazy. – zagaiła po chwili, zostawiając w spokoju skany manuskryptów i podeszła do wampira, delikatnie stukając wysokimi obcasami po podłodze. – Abstrakcje zostawiając najwięcej pola do interpretacji, nie sądzisz? Każdy odbiera je w inny sposób. – powiedziała swobodnie, zgodnie z własną opinią rzecz jasna. Ciekawa była zwyczajnie zdania mężczyzny na ten temat.

@Sahak Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Najładniej piszę w moim ojczystym języku — powiedział na jej stwierdzenie Sahak. Ojczysty język był dla niego niezmiernie ważny. Już wcześniej miał to przemyślenie, ale chociaż wielokrotnie młodszy od Seleny, Sahak był bóstwem-patronem sentymentów. Kochał Ararat i kamienne ścieżki Armenii, kochał język i muzykę tamtych regionów. Kawę parzył tak jak Anoush w kuchni, która nie istniała od dekad. Nigdy jednak nie zamierzał tam wracać. Haystan nosił dla niego za dużo złych wspomnień. Dotknął nieświadomie karku, tam gdzie pod włosami lśniły jedyne zwykle widoczne ugryzienia wampirze, na karku, tuż nad linią, teraz dość mocno przystrzyżoną, jeszcze po balu Ereteinów.
Potwierdził jej przypuszczenia odnośnie dzieła. Nic dziwnego, było to jedno z najbardziej znanych wydań.
Więc abstrakcja dla radnej Seleny, portrety, najlepiej fotografie, dla radnego Marcusa i Hieronim Bosch dla radnej Elisabeth. Drobinki preferencji rozsypane po niebiańskim kobiercu drogi mlecznej, błyszczące jak gwiazdy, chociaż tak na prawdę to puch marny. Wszyscy się zmieniali. Inni udawali, że nie są potworami, inni otwierali się na swoją potworność i w końcu ją akceptowali.
Wyraźnie skończył sprzątnie po sobie i swoich uczniach. Sprawdził godzinę na zegarku na łańcuszku, dobrze go było mieć znów na miejscu, przy okazji była to forma dużo bardziej kulturalna niż otwieranie telefonu.
Abstrakcja najbardziej obnaża — skomentował. — Coś szczególnie przykuło twoją uwagę?
Domyślał się, że chciała wybrać jakiś obraz, więc wyraził również na głos propozycję oporządzenia jej po przybytku. Mógł opowiadać godzinami o sztuce.

_________________
So, take me back to Constantinople

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nie dziwiła jej jego odpowiedź, ani trochę. Język ojczysty zawsze był tym najważniejszym, w którym najłatwiej było się porozumieć, zapisać słowa i myśli. O ile rzecz jasna było się sentymentalnym, a Selena niestety była. Faktem jednak było, że niewielu osobom pokazywała tę część swojego jestestwa. Gest mężczyzny nie uszedł jej uwagi, zwłaszcza gdy prowadził do bardzo znajomych śladów. Wampirze ugryzienia zostawiały takie, jasne świadectwo cudzych przeżyć. Czasem cieszyła się, że na jej ciele nie ostała się żadna z blizn, nie musiała więc rozpamiętywać tego, co udało jej się przejść.
Jakże łatwo było wydawać opinie, nie zadając pytań. Owszem, lubiła abstrakcje. Lubiła je obserwować w galeriach i przy odpowiednim nastroju szukać interpretacji, ale jeśli chodziło o gabinet czy własny dom, to wolała inne typy obrazów. Najlepiej takie, które przemawiały do niej personalnie, budząc z czymś skojarzenia. Miała niewielką kolekcję, woląc mieć mniej, ale bardziej dopasowanych do wystroju lub po prostu własnego widzimisię. Nie skupiała się także na autorach, bardziej liczyło się to, co malunki przedstawiały.
- Obnaża? Co takiego? – zerknęła na niego z uwagą, kierując się do wyjścia z sali, skoro skończył już ogarnianie pomieszczenia. Miała nadzieję, że nie była zbyt przeszkadzająca w tym momencie. Ciekawiło ją także jego zdanie na temat obrazów, więc po prostu powoli skierowała się do jednego z pierwszych, zamyślając się odnośnie jego pytania. – Przede wszystkim zwraca uwagę kolorystyka. Powiedziałabym, że jest nieco monotematyczna, aczkolwiek… Bez względu na to, co przedstawiają obrazy mam skojarzenia z mrokiem czerni, krwią czerwieni i bieli świtu. Ale to moje skojarzenia oczywiście. Jak mówiłam, abstrakcja pozostawia największe pole interpretacji, każdy z nas widzi sprawy inaczej. – powiedziała spokojnie, zatrzymując się przy jednym z obrazów. – Przykładowo ten konkretny. Czerń i czerwień. Jakbyś go zinterpretował? – popatrzyła z ciekawością na Sahaka, czekając na to, co też sądził o wybranym przez nią obrazie.

@Sahak Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

W powierzchownym aspekcie — powiedział, gasząc światło za sobą, ale nie zamykając drzwi do salki, nie byli przecież w szkole publicznej, było tu zdecydowanie czysto, nawet jakaś aromamatketing dawał o sobie znać w postaci ulotnej mieszanki zapachów, którą ciężko było złapać, ale zdecydowanie pobudzała skojarzenia z malowaniem, sztuką i artystyczną wolnością, jakby ktoś zabutelkował pustynny wiatr.
Odkrywa możliwości percepcyjne, wrażliwość i emocjonalną dojrzałość odbiorcy. Dużo osób narzeka na ceny i sztukę współczesną z aroganckim: też mógłbym tak zrobić. Ale nie zrobiłeś i to jest powierzchowna część obnażania. Pokazuje, jaki ktoś ma stosunek do sztuki, do wyrazu niczym nieskrępowanej mocy twórczej. Sztuka nie może być jedynie odtworzeniem rzeczywistości. Wtedy staje się tylko rzemiosłem.
Mówił, patrząc na rozmówczynię, gestykulując minimalnie, bardzo przy sobie. Baranek Boży, który gładzi grzechy świata, niosący zmiłowanie nad grzesznymi.  Baranek Boży, który gładzi grzechy świata i obdarza świat pokojem. Czarna Owca.
Te z przewagą czerwieni są moje, głównie. Niedawno były prowadzone tutaj warsztaty z czerni, czerwieni i błękitu. Niektóre z dzieł są właśnie z tego projektu, dlatego jest ich więcej, niż zwykle.
Przyjrzał się wskazanemu obrazowi. Milczał długo.
Jesteśmy w brzozowym lesie, szum liści i letnie promienie rozchodzą się w lirycznej poświacie. Konie zamiatają ogonami, prowadzimy je do potoku. Ignorujemy czerwień rzeki w słowach między sobą, ignorujemy rzeź, odwracamy konie. Szukamy innego strumienia przed nocą. Jesteśmy bezpieczni, póki podróżujemy.  Ból tu jest, ale nas nie dotyczy, jesteśmy poza nim. Pośredni odbiorcy w brzozowym zagajniku.

_________________
So, take me back to Constantinople

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Uśmiechnęła się bardzo delikatnie, skinięciem głowy potwierdzając fakt, że zgadza się z mężczyzną. Niestety wielu takich było, niepotrafiących docenić wysiłku włożonego w szeroko pojęte rękodzieło, bez względu na to, czy była to melodia, obraz, a może po prostu sztuka teatralna.
- Zapewne wydam Ci się bezczelna, ale miałabym tylko jedną odpowiedź: jak mógłbyś, to dlaczego nie zrobisz? Ale tak, wiem, o czym mówimy. Tak naprawdę każda sztuka niesie ze sobą pewien wysiłek. Niestety w aktualnych czasach liczy się szybkość otrzymania towaru, a nie jego walor emocjonalno-twórczy. Szeroko pojęty konsumpcjonizm wyparł chociażby zwykłą radość z cieszenia się artyzmem. – przyznała z lekkim westchnięciem smutku, bo z perspektywy osoby szanującej artystów to były bolesne czasy. Piękne pod jednymi względami, lecz smutne pod innymi. – Acz mówi się, że artyści są doceniani dopiero po śmierci. Przynajmniej większość z nich. – dodała, z nieco większą dozą humoru w głosie, posyłając Sahakowi bardzo delikatny uśmiech. Również starała się niewiele gestykulować i zwracać większą uwagę na rozmówcę, niż na obrazy. Choć teraz, gdy miała towarzystwo do oglądania ich, zdecydowanie ciekawiły ją bardziej.
- Rozumiem. To wiele wyjaśnia, bo ciekawiła mnie taka… monotematyczność kolorystyczna. Nie twierdzę rzecz jasna, że to coś złego, ale nie jest ona często spotykana. – stanęła grzecznie obok wampira, czekając, aż się wypowie, dając mu pełnię potrzebnego czasu, do wyartykułowania swojej własnej interpretacji.
- Piękna interpretacja. Smutna, acz piękna. – przyznała cicho, nie odchodząc jednak ze swoją zbyt daleko od niego. Westchnęła delikatnie, wyglądając, jakby chciała przejechać palcem po obrazie, lecz powstrzymała się przed tym. – Drewniany dom, spalony żywym ogniem. Poczerniałe drewno ruiny, z której został już tylko osmolony szkielet. I po środku biel płótna. Może prześcieradła. Z plamami krwi rozpryśniętymi na nim. Krew, ból i ogień. Zakończone w biegu życie, które mogło trwać dalej. – powiedziała cicho, z wzrokiem wbitym w kolory. Dopiero po chwili odwróciła się do wampira, unosząc kącik ust w górę. – Jeden obraz, dwie różne interpretacje. Mają cechy wspólne, lecz jednak… różnią się. Choć nie zaprzeczę, że innego dnia, w innej chwili, każde z nas mogłoby w nim dostrzec zupełnie coś innego.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Dla niego ich skojarzenia nie były wcale dalekie od siebie. Oba mówiły o przemocy i tylko sam obraz ubrany w słowa odbiegał od siebie wybranymi określeniami. W gruncie rzeczy jednak opisywali właściwie to samo. Już wcześniej myślał o tym, że wielu mogło pomyśleć, że on i Marcus powinni mieć więcej wspólnego, niż on z panią Kartal, ale wilkołak był białym mężczyzną, podczas gdy dwójka przed obrazami należała do grup etnicznych prześladowanych przez większość historii, on z Bliskiego Wschodu, nawet jeśli chrześcijanin, to z wyglądu bardziej Żyd, śniady na twarzy, z dziwnym akcentem. Ona o wyraźnych azjatyckich rysach, w czasach wojen opium nie mogła mieć zbyt lekkiego życia, a nie daj Theotokos, być w Ameryce po Pearl Harbour.
Świat zachodu nie był dobry dla osób, które nie wyglądały dostatecznie biało i chrześcijańsko. Nie był łagodny.
Nie pytał, jak Selena mogła zrozumieć symbolikę sztuki zachodu bez zapoznania z religią, która trzymała ten kontynent i Amerykę w żelaznym uścisku. Od lat istniało pojęcie kulturalnego chrześcijaństwa, czyli zachowań związanych z religią, nawet jeśli nie należało się do kościoła i uważało samego siebie za ateistę czy członka innych religii. Zrozumienie nurtów, zachowań, zwyczajów współczesności, czy laicka Francja tego chciała, czy nie, leżało bardzo głęboko w podstawach, które były chrześcijańskie.
Krew świętych znaczyła wszystkie ścieżki, a półnagi św. Sebastian w kolorowych rozetach dogorywał, ze strzałami wbitymi w ciało, święta Teresa doznawała ekstazy. Męczennicy i pustelnicy, poczet błogosławionych w kolumnach świata, w którym żyli. I pojawiła się refleksja, związana z tym, co powiedział Egon, o polaryzacji ideologii, różnicach pomiędzy Radą i Sahakiem.
Nie mogli go zrozumieć, bo nie znali podstaw, które go ukształtowały. Jego kręgosłup moralny był dla nich czymś zupełnie nowym, bo jego zasady, były inne, niż ich.
Trzeba szczerości, aby powiedzieć na głos, że król jest nagi — powiedział, odnosząc się do słynnej bajki, w której obnaża się głupotę władcy, który w swojej próżności, udawał, że nie widzi oszustw, aby wyjść na niezwykle mądrego, czyniąc z siebie samego oraz swojego dworu kompletnych głupców. Sahak doceniał szczerość w interpretacjach.
Przeszedł do innego obrazu.
Milczał pod względem interpretacji, ale zachęcił Selenę do wyczytania obrazu gestem dłoni. Nie dlatego, że żadnej nie miał, ale dlatego, że sam go namalował. Ostra czerwień, nie burgundowa głębia, ale dość płaska ostrość, bardzo świeża, rozlana po szkle krew, mocno natleniona, a za nią aksamitna czerń i ten blask od góry.

_________________
So, take me back to Constantinople

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Gdyby spytać Selenę o prześladowania, miałaby wiele do powiedzenia. Nie miała okazji być w Stanach Zjednoczonych po ataku na Pearl Harbor, ale co słyszała, to jej. Zresztą nie raz i nie dwa widziała prześladowania ze względu na wygląd lub religię, nie raz sama spotkała się z szeroko pojętym rasizmem skierowanym we własną stronę. Może dlatego też nigdy nie miało dla niej znaczenia to, jaką religię wyznawał jej rozmówca, tak długo, jak nie narzucał jej swoich wierzeń. Oczywiście w zarysach znała wiele religii, wiele wyznań, jednak trzeba było powiedzieć wprost: jej klan był pod tym względem tak dużym tyglem, że każdy mógł wierzyć w co tylko chciał. I bez problemu mogli koegzystować, ucząc się przy tym nowych rzeczy i czerpiąc z religii to, co najlepsze.
- Szczerości i uczciwości dziecka. Tak, masz rację. - zgodziła się z mężczyzną, unosząc kącik ust w górę. Znała rzecz jasna tę bajkę. I w żadnym wypadku nie zamierzała Sahaka okłamywać, bo w zasadzie nie miała nawet celu, by to robić. Uważała, że interpretacje zależały od chwili i stanu emocjonalnego, co już powiedziała wcześniej. Szybko jednak okazało się, że nie do końca miała rację.
Podeszła do obrazu, patrząc na płótno. Chwilę jednak zajęło jej zarejestrowanie tego, co się na nim znajduje, a gdy to się stało... Adrenalina uderzyła w drobne ciało Seleny, oddech przyspieszył, a oczy rozszerzyły się w wyrazie zaskoczenia. Gwałtownie wciągnięte powietrze i nagle zamarłe ciało, przenoszące myśli z dala od galerii, do tamtego dnia, gdy wszystko skończyło się w najbardziej brutalny z możliwych sposobów. Słowa popłynęły same z siebie, a wzrok zatrzymał się na malunku, jakby był jedynym, co istniało w świecie.
- Tętent kopyt. Mrok nocy rozpościerający się wokół. - głos kobiety był cichy, ale jej serce biło szybko. Zbyt szybko. Wzrok miała wbity w obraz, a słowa padały dziwnie pusto. Jakby wcale nie widziała obrazu. - Świst ostrza. Czerwona suknia. Krzyk Kazachów. Inzhu... Pochyla się. Zasłania... - nie była nawet świadoma, że używając imienia dawnej przyjaciółki przeszła na ojczysty język swojej matki, zapewne nieznany Sahakowi, a już na pewno nie w starej wersji, której teraz używała. - Ostrze uderza. Śmiech, pełen okrucieństwa. Nurzhan krzyczy... Kolejny świst. Puste, martwe oczy Inzhu. Główka Nurzaha... Toczy się. Pod nogi. Ta czerwień jest krwią. Jej. Jego. Roztrzaskane kości. Pocięte ciała. Osłaniające ręce... Saule i Xinyu... Ostrze spadające na głowy. Krzyk Temara... Mrok. Pustka mroku. - oparła dłoń o ścianę, drżąc na całym ciele. Choć każde ze słów było Sahakowi obce, w jej głosie nie dźwięczało kłamstwo. To nie była interpretacja, to było wspomnienie, opowiedziane w całości ojczystym językiem, jednym z dwóch. Cholernie bolesne, jedno z tych, o których myślało się, że zniknęło w odmętach przeszłości, ale wystarczyła jedna iskra, by wszystko wróciło jak od pstryknięcia palców. Jedna, jedyna łza spłynęła po policzku Seleny, zanim przypomniała sobie, że wcale nie jest w obozie, tylko w galerii sztuki i pierwszy raz w życiu w obecności Sahaka zrzuciła całkowicie maskę. Otarła szybko łzę, prostując się i usztywniając szybko ramiona i resztę ciała.
- Proszę o wybaczenie, odrobinę mnie poniosło. - powiedziała sztywnym tonem, nie patrząc w żadnym wypadku na wampira. Mogła ukryć emocje na twarzy za jakże charakterystyczną maską Azjatów, ale nie była w stanie ukryć emocji w oczach. Jeszcze nie. - Minusem starych wampirów jest to, że mają zbyt wiele wspomnień. - dodała, obejmując się ramionami i usilnie próbując odzyskać równowagę.

@Sahak Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
To było jak z modlitwą. Wiesz, kiedy ktoś odmawia czuwania, litanie, nawet gdy nie rozumiesz języka, jakim się posługuje. Ból słów był bardzo dobrze słyszalny w melodii. Chociaż rodzina języka, w jakim mówiła, była ta sama, poznał to po brzmieniu słów, co języki osmańskie i bułgarski, to jednak nie rozumiał konkretnych sformułowań, które wyrzucała z siebie Selena. Znał to uczucie, gdy słowa brzmiały zdecydowanie ciężej, prawdziwiej w języku narodzin. Dlatego Sahak zawsze starał się mówić w języku swojego rozmówcy, aby dawać taką wolność. Arabski dla Tahiry i Halide, dwa różne dialekty, Niemiecki dla Maurice i Zimmermana, zaczął uczyć się chińskiego dla Szczęściary i Louisa.
Kiedy na nią parzył, w agonii wspomnień, myślał o śmierci świętej Teresy z Avila, której serce, gdy wyzionęła ostatnie tchnienie, zostało wycięte przez drugą siostrę z klatki piersiowej świętej i zabrane do jej celi, nadal kapiąc krwią. Serce było nadal żywe, bijące i swoją siłą zniszczyło kilka kryształowych urn, w których zostało umieszczone.
Nie dotknął jej, ale stanął blisko, z ramieniem dookoła kobiety, gotów złapać ją, gdyby siła przezywania była zbyt mocna, aby mogła utrzymać się na nogach. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę, bawełnianą, krochmaloną, z delikatną mereżką robioną ręcznie malutkim szydełkiem. Podał czysty materiał Selenie, aby mogła otrzeć łzy.
Czasami jesteśmy jak pochowani żywcem. Skrzynia pełna wspomnień. Czy to były wczesne wspomnienia? Tak brzmiały. Jak coś bardzo pierwotnego, co zdefiniowało twoje istnienie — mówił tak łagodnie, jak kocia sierść. Jego głos potrafił być tak miękki, spokojny, jakby opowiadał o procesie tworzenia koziego sera z Haystanu. Kojący w ten sposób, w jaki wyjątkowo głębokie głosy nie mogą być. — Chcesz usiąść? Podać ci wody?
Fantasma człowieka zakopanego żywcem reprezentuje pomieszanie życia i śmierci, śmierć w życiu, życie w śmierci, nieżycie w nieśmierci. Zupełnie jak oni. Jak akt kastracji. Jest wycięcie i inne ja mężczyzny zakopanego żywcem. Zbyt dużo śmierci w życiu, za dużo życia w śmierci. Nie ma uciekania się w introspekcję i zewnętrzny świat. Jest się tam permanentnie, nie ma odwrócenia z jednego terminu do drugiego. Stąd horror. Możesz być martwym w trakcie życia, możesz być w stanie wątpliwości.
Autodestrukcja w imię Boga.

@Selena

_________________
So, take me back to Constantinople

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Czasem znajomość języka a znajomość słów było dwiema różnymi sprawami. Niby nie było w tym żadnej różnicy na pierwszy rzut oka, a jednak była ona olbrzymia. Czasem też nie sposób było szukać myśli w obcym języku, a łatwiej było przejść na język matki i ojca. Po części sama dziwiła się, czemu jej słowa padły w języku matki, a nie ojca, ale gdy już emocje opadną jasnym stanie się, że to z powodu sceny. Że tamtego dnia ona też była matką.
Jedni twierdzili, że nie miała nigdy serca. Inni, że wzorem mitycznego Davy'ego Jonesa z serii filmów wyrwała je sobie i zapieczętowała. Legend było wiele, jak o wszystkich długowiecznych. Jednak tylko ci, którzy zbliżyli się, zajrzeli pod kurtynę, zerwali zasłonę milczenia, wiedzieli, że ono wciąż tam jest. Ukryte, pobliźnione, lecz nadal mężnie bije w piersi, gotowe na kolejne ciosy.
Przyjęła chusteczkę, ostrożnie ocierając zaszklone oczy, jednak utrzymała się w pionie, nie pozwalając wspomnieniom przygniatać się aż tak. Jednak teraz wydawała się jeszcze bardziej krucha, niż wcześniej, jeszcze drobniejsza, młoda twarzą, lecz duchem wiekowa o wiele bardziej, niż mogłaby to wskazywać nawet jej metryka. Odetchnęła głębiej.
- To... - zacięła się, by w końcu wzruszeniem ramion ogłosić kapitulację. - Ten obraz przypomniał mi dzień, w którym straciłam wszystko, po raz pierwszy. Wiesz, że z mojego klanu zostałam już tylko ja? - spytała, lecz było to pytanie czysto retoryczne. - Miałeś okazję usłyszeć ojczysty język mojej matki. Językiem ojca również posługuję się biegle od urodzenia, jednak... Jak miał w zwyczaju mówić, na własne nieszczęście byłam do niej zbyt podobna. Ale za to ją kochał. Miałam niecałe 250 lat, gdy widziałam rzeźnię wszystkich bliskich. A ten obraz... Wygląda jak Inzhu, w pięknej sukni, próbująca ocalić przed śmiercią Nurzaha, swojego syna. Tylko w oryginale jej suknia nie była czerwona, póki nie przebiło ich ostrze. - wciągnęła ponownie powietrze, by potrząsnąć głową. - Nie, dziękuję. Poradzę sobie, to w końcu tylko wspomnienia. Niełatwe, lecz wspomnienia. Historia jest pełna osób o takich wspomnieniach. Jeśli jesteś ciekawy, to ten język to stara wersja dzisiejszego kazachskiego, którym tysiąc lat temu posługiwano się na stepach. Tak samo jak chiński mojego ojca, dziś brzmi odrobinę inaczej. - uśmiechnęła się kątem ust. Nie musiała mówić, że języki ewoluują, dostosowując się do okoliczności. Ponownie skorzystała z chusteczki, łapiąc równowagę pomiędzy jednym uderzeniem serca a drugim. Wrota zostały otwarte, wspomnienia kłębiły się, czekając na to, by je wypowiedzieć, by popłynąć strumieniem ku chętnym słuchaczom.
- Są takie noce, że jedyne, co z nich pamiętamy to strumienie krwi i dziki krzyk morderców. A są takie, które otula płomień świecy i szeptane opowieści, wypełnione uczuciem - troską i miłości. Jednak... Kto wie, w jakim miejscu bylibyśmy, gdyby nie te wspomnienia? - szepnęła, ponownie patrząc na obraz, który teraz trochę mniej przypominał tamtą noc i każdą kolejną, która nadeszła po niej. - A co Ty widzisz, Sahaku? Jakie myśli nasuwają się Tobie, gdy ja widzę tylko brutalną śmierć bliskich, skazanych na zapomnienie?

@Sahak Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Słuchał uważnie jej słów, zastanawiając się, czy w jego ulubionym katalogu znajdzie stary kazachski, biorąc pod uwagę, że znajdowały się tam różne wymarłe języki. Był ciekaw jak wyglądały litery i wiersze jej ludu.
Cały klan... — westchnął z żałobą w głosie. — Niechaj ich pamięć żyje wiecznie, od dnia dzisiejszego nie tylko przez ciebie, ale też przez moją pamięć. Powiedz mi o waszej sztuce, o zapachu włosów Inzhu, o rytmie w którym jej stopy uderzały o ziemię. Czy widzisz ją czasami we własnym odbiciu? Jak przeżyłaś? Mnie nadal gnębi wina ocalałego.
Sahak łaknął opowieści o rodzinie, bo sam nie wiedział po kim miał oczy, czyje były loki dookoła jego głowy i jak przyprawiała dania jego babka. W głowie miał jedynie rozmyte wrażenie czyjejś opieki i jakiejś melodii, lecz równie dobrze mogła to być tymczasowa opiekunka. Jego słowa do Seleny brzmiały jak prośba i jak modlitwa, za ich dusze. Wieczny odpoczynek racz im dać Pani.
W zdecydowanie gorszym. Bylibyśmy w znacznie gorszym miejscu. Wspomnienia pozwalają nam na to, aby nie popełniać tych samych błędów.
W końcu Sahak był w duszy archiwistą. Tym, który zbierał kolejne karty i zapisywał skrupulatnie dzieje świata, bo informacja była największą wartością tego świata. Jego ukochane kolumny dat i wiadomości, segregowanie, tworzenie kolejnych katalogów, kategorii. Zachowanie uśmiechów które na zawsze zamarły, rytuałów, w jakich pochowała swoich ukochanych Selena. Lub co by zrobiła, gdyby miała taką możliwość.
Czerwony տարազ to ubiór panny młodej, ten jest zdobiony złotem. Była bogata, więc zapewne jej suknia była prawie tak ciężka jak ona sama — W teorii mówił o pięknym wieczorze, ale domniemanie sugerowało, że jest to tylko wytwór jego wyobraźni, nie było go tam, nie widział panny młodej. — To ta sama dziewczyna, o której mówiłem ci wcześniej. Niemal nie znałem jej twarzy. Tu jest kreska surdutów zachodniej Europy. Ona podróżowała, ja nie oddalałem się dalej niż pięćdziesiąt kilometrów od mojego klasztoru.
Żałoba którą opisywał była zupełnie inna. Była podszyta czerwienią pożądania i separacji. Czerwona skóra granatu, słodkiego owocu, którzy stanowili symbol zakazanych układów i śmierci. Jeśli popatrzeć na odcień wybranej farby, była ona dokładnie tego koloru, co usta i palce naznaczone sokiem tego owocu.

@Selena

_________________
So, take me back to Constantinople

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach