1 II 2023 - ja cię wcale nie unikam... - Sel & Liska

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
First topic message reminder :

Wylot do Chin w gorącym okresie stycznia może nie był zbyt mądrym pomysłem. Zwłaszcza, gdy prowadziła swoje własne biznesy. Wszelkie zestawienia roczne, kwartalne, odprowadzanie wszelkich składek… Zajmowała się tym sama, nie chcąc już dodatkowo obciążać Liski, która przecież sama miała mnóstwo pracy. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten jeden sms blondynki… Opluła się wręcz popijaną herbatą, czując, jak na policzkach wykwitają jej delikatne rumieńce na samo wspomnienie tamtej sytuacji. W końcu dlatego właśnie bardzo skutecznie unikała kobiety, co na szczęście było całkiem łatwe przy trybie ich pracy. No ale Lisek najwyraźniej miała trochę inne zdanie w kwestii wiadomości, które Sel chciała szybko uciąć, by znowu nie popsuć dokumentacji…
W ciszy gabinetu słychać było najpierw trzask pękającego długopisu, a potem kilka przekleństw, gdy tusz rozlał się po papierach. Zerwała się, by je ratować, ale co najmniej trzy kartki były do przepisania. Mimowolnie pogratulowała sobie, że używała długopisów, a nie klasycznego pióra z atramentem, ale nie zmieniało to faktu, że… była wkurwiona. Czy może konkretniej mówiąc, zazdrosna jak cholera, a Liska zdecydowanie nie pomagała. Przynajmniej o tyle dobrze, że w ostatniej chwili ogarnęła tyłek na tyle, by nie napisać jej czegoś, czego będzie potem solidnie żałować. Wyciągnęła paczkę papierosów i odpaliła jednego, o dziwo tym razem były to jakieś zwykłe mentolowe. I to by było tyle z pracy, musiała się uspokoić. Nie dało się też ukryć, że sam ton odpisów na maile Liski był nieco bardziej sztywny, choć cały czas zasłaniała się byciem zajętą. Przynajmniej do momentu, w którym zorientowała się, że brakuje jej kwartalnego zestawienia sprzedażowego z browaru. I oczywiście znalazło się ono u Liski…
Nie chciała do niej iść. Raz, że nadal była cholernie speszona po wydarzeniach z grudnia, nigdy nie spodziewałaby się takiego zachowania po blondynce, a dwa… skoro byli tam razem z Marcusem, to tym bardziej nie chciała tam wchodzić, zwłaszcza patrząc po smętnych resztkach długopisu. Po prostu świetnie. Nie powinna się tak zachowywać, wiedziała o tym, ale co innego teoria, a co innego praktyka. Odpaliła jeszcze dwa papierosy i dopiero wtedy odetchnęła głębiej i niczym na ścięcie ruszyła do gabinetu Elisabeth. Jestem kwiatem lotosu na spokojnej tafli jeziora… powtarzała sobie przez całą drogę, nie chcąc nawet myśleć o tym, co może zastać w gabinecie drugiej wampirzycy. Ale i tak jak tylko do tego wracała, ciśnienie skakało jej dosyć mocno. Ale plan był prosty – wejść, przywitać się, zabrać papiery i wyjść, wymawiając się dużą ilością obowiązków. A ewentualny wkurw tłumaczyć irytacją na papierzyska, których nigdy nie lubiła. Ani myślała przyznawać się do faktycznych powodów swojego zachowania. Stanęła w końcu przed gabinetem Liska i zapukała, czekając na tak zwane „proszę”. No w końcu nie chciała wejść i w czymś im przeszkodzić… Zaklęła wewnętrznie, zmuszając się do spokoju, przynajmniej na zewnątrz. Była cholera jasna dyplomatką, umiała nie pokazywać po sobie emocji, nawet jeśli przez to robiła się trochę sztywna w odbiorze.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Oby tylko zaprosiła Liska na takie przysmaki. Starsza wampirzyca sama z chęcią skosztowałaby takowego deseru. Oj z chęcią by skosztowała. Zapewne smakowo rozpływałoby się to w ustach i przywodziło na myśl same cudne wspomnienia z dawnych lat. Mniam.
Blondynka zaśmiała się delikatnie słysząc kolejne słowa swe przyjaciółki. Spojrzała na nią swym rozbawionym wzrokiem. W jej oczach błyszczało to coś, co mówiło, że wie o co chodzi.
- Wyzdrowiałaś. Zostałaś uleczona. Spadło z ciebie ogromne brzemię i strach. Wcześniej nie okazywałaś zazdrości, bo sama nie wiedziałaś czy sama przetrwasz. Odbiło ci, bo poczułaś wolność. Swobodę. Możliwości, jakie otworzyły się przed tobą. Stąd i ta zazdrość. Wcześniej nie myślałaś o tym, bo nie chciałaś go... Jakby to określić Usidlić wiedząc, iż nie zostało ci wiele czasu. Teraz jednak wszystko się zmieniło. Może być on tylko twój. Stąd obudzenie twojej terytorialności moja droga - powiedziała pogodnie. Rozumiała to. Sama co prawda nigdy nie należała do terytorialnych istot. Nie byłą typem zazdrośnicy. Może powinna była. Może jej dawne życie inaczej by się potoczyło. Kto wie... Może nawet Ragnar nadal by żył. Było to jednak gdybanie. A to już nie miało teraz sensu. Zastanawianie się znów nad przeszłością, której już dawno powinna odpuścić i nie znęcać się nad sobą i duchami zmarłych.
- Oj tak, tu masz w pełni rację - powiedziała rozbawiona słysząc opis Seleny na temat Jacka.
Cwany uśmieszek wypłynął na twarz Lisicy gdy ta pytała o karę i zaproponowała zjedzenie czegoś, skoro była głodna. Czy była w tym wypadku wredna? Ależ oczywiście. Robiła to świadomie i z pełną premedytacją. Obserwowała jeszcze przez chwilę Selenę, gdy ta się zastanawiała nad karą. Łaskotanie w kark? Naaah... Z gardła Elisabeth wydobył się głośny pomruk zadowolenia. Dłonie blondynki zawędrowały na plecy Azjatki by ją popchnąć na samą siebie. Nos Rice wylądował więc wprost w piersiach młodszej nadnaturalnej.
- Mogę zjeść cię tu i teraz jeśli chcesz - poruszyła nosem by wcisnąć nos między guziczki i móc dmuchnąć chłodnym powietrzem na skórę wampirzycy. - Moja choroba ostatnio wariuje, przez co jestem dość często napalona. Twoje ruchy na moim ciele... Mizianie karku... W cale nie ułatwiasz sprawy. Jestem głodna, a ciebie mam pod ręką... - Wsunęła dłonie pod materiał jej żakietu uśmiechając się nieco złośliwie.

@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Przewróciła oczami, słysząc jej śmiech. Zasadniczo jakby się tak zastanowić, Lisek miała rację. W końcu przestała się obawiać, że zostało jej tak niewiele czasu. Nie musiała się przejmować, że może ją wykończyć chociażby wypadek drogowy albo źle postawiona noga na schodach. Nie musiała już tak bardzo uważać na siebie…
- Z jednej strony masz rację. Trochę trudno angażować się mocniej w jakąś relację, gdy zdajesz sobie sprawę, że każdy dzień może być Twoim ostatnim. – podrapała się po karku, uśmiechając do kobiety bardzo przepraszająco. Na pewno widziała, że przez ostatnie 80 lat Selenka zachowywała się nieco inaczej, ciut bardziej z dystansem niż przed wojną. Teraz jednak zapowiadało się, że wszystko się zmieni. – Z drugiej ja kiedyś nawet tej zazdrości nie czułam. I tym bardziej nie byłam terytorialna. Niech więc się kurwa to ścierwo cieszy, że dostał długopisem w ślepie, bo bym mu gołymi rękami oczy wydrapała. I jajca wyrwała na żywca. – zawarczała niskim, groźnym tonem. Jak już wspomniała wcześniej, ten terytorializm wcale nie ograniczał się do Marcusa. Rozciągała go na wszystkie bliskie osoby, a Lisek była w czołówce tej listy. Nie zamierzała jej również za ten fakt przepraszać. No może najwyżej za to, że faktycznie mu tych jajec nie wyrwała. Można by mu je kazać zeżreć na surowo… A to nawet dobra myśl. – A tak poza tym to tak, wszystko się zmieniło. Teraz mało co mnie może zabić, nawet nie muszę się przejmować zawinięciem samochodu w precel. Najwyżej będzie bardzo ładne ognisko… - zdecydowanie było to coś, co już przeżyła. To było zdecydowanie po niej widać, tak samo jak brak jakiegokolwiek przejęcia tym faktem. W końcu zresztą właściciel się o autko nie ciskał, kupił sobie nowe, a poprzednie miało ładny pogrzeb na złomowisku. Chyba na złomowisku. Whatever.
- Trochę się obawiam jego reakcji. – przyznała, lekko się pesząc i patrząc na Liskę, jakby pytała „jak ja mam poinformować o tym mojego syna?”. Bo i taka zresztą była prawda. Nie miała pojęcia, jak mu o tym powiedzieć. Może starsza wampirzyca, która tyle wieków radziła sobie z Marr, coś podpowie?
Głodnego nakarmić, a spragnionego napoić. Zwyczajna kultura tego wymagała, jakieś tam dobre uczynki i tego tam podobne bzdety. No więc co innego miała zaproponować, skoro przyjaciółka sama stwierdziła, że jest głodna? Uśmieszku Lisicy nie zrozumiała za to wcale. No przecież proponowała ze szczerego serca, troski i w ogóle?
- Ugh! – wydyszała, lądując z głową na głowie Liski i czując jej nos pomiędzy swoimi piersiami. W sumie bardziej w bluzce, którą miała pod żakietem, ale przynajmniej nie miała go narzuconego na nagie ciało. – Nie jestem smaczna. Ani jadalna. – palnęła natychmiast, czując gwałtowny dreszcz spowodowany zimnym oddechem. Dopiero po chwili zrozumiała, co druga kobieta miała na myśli mówiąc o głodzie i prychnęła cichutko. – Nadal niejadalna słoneczko. A jeśli jesteś napalona, to pewnie Egon ucieszy się, mogąc Ci pomóc. – uśmiechnęła się słodko, próbując uciec od zimnych łapek pod żakietem. Liska mogła jednak wyczuć po spodem skórzane uprzęże, które sama jej kiedyś sprezentowała. Sama Sel natomiast starała się zbytnio nie wiercić, ciesząc się, że żakiet wykonany jest z grubszego materiału i nie odznaczają się pod nim stwardniałe od zimna sutki. – I to nie jest moja wina, że nie masz łaskotek. Więc może… po prostu mnie puścisz? – zaproponowała, czyniąc ruch ciałem, jakby chciała wycofać się z kolan kobiety. Jej złośliwa część natury z trudem powstrzymała się, by ponownie nie połaskotać karku Liski, ale co by jej to dało, poza ewentualnym wpakowaniem się w jeszcze większy problem? Ale próbę wycofania się można było zakwalifikować pod wiercenie się i to dosyć solidne.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
- Mogłaś wcześniej nie czuć tej zazdrości, ale przecież przez tyle lat mocno się do siebie zbliżyliście. Nie ma co się więc dziwić, że teraz wyskoczyła ona na pierwszy plan - podsumowała spokojnie starsza wampirzyca. Blondynka lekko się zaśmiała i popatała przyjaciółkę po głowie. - Żyję. Wszystko gra. Nie roztrząsajmy już tej sprawy - dodała spokojnie. Ogólnie osobiście wolała nie wracać już do tego tematu. Stało się, co się stało. Nikt czasu nie cofnie. Lisek winiła samą siebie za tamtą sytuację. Gdyby nie to, że chciała mu pomóc, utrzymać przy życiu, bo wcześniej już go obserwowała... Zapewne wszystko potoczyło by się inaczej i nigdy nie było by mordercy. No ale nie warto było się już nad tym zastanawiać. Nauczka na przyszłość. Nic więcej nie dało się zrobić, jak wyciągnąć z tego wszystkiego pewne wnioski. Spojrzała na nią zaś znacząco po wzmiance o samochodzie preclu.
- Nie dość ci jeszcze wypadków? Ja myślę, że wystarczy. Może i masz teraz znów pełną regenerację, jednak spłonięcie w aucie gdy w nim utkniesz zabije nawet ciebie. Więc nie kozakuj tak moja droga - mruknęła niezadowolona.
- Zacznij może wpierw o innych dzieciach? Może od ojca? By miał bazę, dlaczego padła taka a nie inna decyzja? Szok będzie na pewno. - C tu mogła poradzić? Nigdy nie oznajmiała komuś po kilkudziesięciu latach, że jest jego matką. Propozycję przedstawiła, ale czy było to wszystko dobrym pomysłem? Sama nie wiedziała. Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z taką sytuacją. Z resztą to i tak tutaj dużo było po stronie odbiorcy jak przyjmie takie newsy.
Blondynka parsknęła śmiechem wprost w piersi przyjaciółki. odsunęła ją o siebie rozbawiona. Zdjęła ją ze swoich kolan sadzając obok. Pokręciła rozbawiona głową.
- Oj Selenko, smaczna jesteś na pewno - puściła jej oczko. - I to, że rozwaliliśmy ci gabinet nie znaczy, byś to mi co chwilę wywlekała. Nie wiem co mi teraz insynuujesz - powiedziała rozbawiona. Czy była to jednak prawda? Tak. Elisabeth nie była pewna ile wie Selena o jej spotkaniach z Egonem, więc nie była pewna czy faktycznie do tego ona się odnosi czy też tylko i wyłącznie do akcji w gabinecie młodszej.
- Cieszę się, że nosisz prezent ode mnie - puściła jeszcze przy tym oczko i sięgnęła po kieliszek z winem. Dała już jej spokój z obmacywaniem przyjaciółki. Zabawnie było oglądać jej zakłopotaną minę, ale wiadomo... Co za dużo to nie zdrowo. Pożartować sobie pożartowała, trochę się nad nią poznęcała. No i w końcu dowiedziała się tego, co chciała. Wstała i podeszła d biurka. Wyciągnęła kluczyk spomiędzy własnych piersi i otworzyła szufladę. Wyciągnęła dokumenty i położyła ją na blacie biurka.
- Jeszcze nalać ci winka? - zaproponowała.

@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Westchnęła głęboko, kiwając lekko łebkiem, że w zasadzie Lisek ma w tym sporo racji. Ale to i tak nie zmieniało faktu, że cały czas się czuła, że jej zazdrość była kompletnie irracjonalna. Darowała sobie jednak dalsze ciągnięcie tematu, bo to niczego by nie wniosło. Po prostu musi poczekać, aż zrobi się luźniej z papierami i wyjaśnić pewne sprawy. Ale najpierw – rozliczenia. Prychnęła na słowa kobiety, ale zostawiła w spokoju kwestię Hannibala, bo tego to by po prostu zagryzła. A o wiele, wiele lepiej było kleić się do Liski i korzystać z bliskości przyjaciółki. Brakowało jej obecności i towarzystwa blondynki, nawet jeśli dla niektórych mogło być zupełnie inaczej.
- To był wypadek no… - spojrzała smutno na Liskę. – Wcale nie planowałam zrobić precla z samochodu Marcusa. Po prostu trochę za mocno docisnęłam gaz, okey? – roześmiała się cicho, rozkładając ręce. – Ale nie martw się, zamierzam uważać. Ledwo co odzyskałam życie, nie chcę go znowu stracić. – uspokoiła ją, robiąc bardzo niewinną minkę. Zresztą to była prawda, wolność wolnością, ale to nie znaczyło, że chciała skończyć jako stosik kosteczek.
- Beznadziejna sytuacja. – westchnęła delikatnie. – I tak, wiem, sama się w nią wpakowałam. Spróbuję tak, jak mówisz. Zostaje tylko mieć nadzieję, że przynajmniej kiedyś zdoła mi to wybaczyć. – wcale nie liczyła, że wybaczy jej od razu. Ani tym bardziej, że zrozumie tę motywację. Może kiedyś, jeśli będzie miała szczęścia. Zaczynała się coraz bardziej bać tej rozmowy, nawet jeśli nawet nie miała pojęcia, kiedy ona się w ogóle odbędzie.
Łypnęła na Liskę, siadając obok niej i na wszelki wypadek odrobinkę się odsuwając od niej. Mruknęła coś pod nosem, naprawdę speszona zachowaniem przyjaciółki. Choć nie łudźmy się, dotyk był przyjemny, nawet jeśli czuła się mimo wszystko odrobinę skrępowana.
- Nie, nie jestem. Nie próbowałaś, to nie wiesz. – delikatnie się zarumieniła, prychając na przyjaciółkę z lekkim wyrzutem, ale mimo wszystko uniosła kącik ust w uśmiechu i pokazała jej język. – I jakie co chwilę, za ten gabinet to ja wam wdzięczna jestem. Ale podobno Egon często bywa w budynku Rady, więc stawiam, że przychodzi do Ciebie. – puściła jej oczko, nie insynuując tak naprawdę nic. Po prostu cieszyła się z jej szczęścia, a skoro jeszcze nie słyszała o tym, że Egon wyleciał przez okno, to wnioskowała, że Lisek go lubi.
- Jest bardzo ładny! I bardzo chętnie. Najwyżej jeszcze dzisiaj daruję sobie papierzyska. – machnęła ręką, ewidentnie się poddając. Zresztą nigdy się nie kryła, że tej części pracy nie trawiła wręcz organicznie, chociaż oczywistym było, że uczciwie wywiązywała się również i z tych obowiązków. – Tylko bez czosnku, nie wypada zaczynać wieczoru od upicia się… - roześmiała się szczerze, trochę spokojniejsza już, że Lisek sobie odpuściła znęcanie się nad nią. Zdjęła również żakiet, ujawniając cienką bluzeczkę pod spodem. Ładnie skomponowaną ze skórzanymi paskami. – Co mnie w ogóle ominęło podczas pobytu w Chinach? – zaciekawiła się, zrzucając szpilki z nóg i wyciągnęła się wygodnie na kanapie, uśmiechając się delikatnie do kobiety.

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
O rozwalonym aucie wilkołaka słyszała po raz pierwszy. Uniosła brwi do góry patrząc na nią wymownie. Nie dopytywała się jednak. Sama nie była pewna czy chciała znać szczegóły. Osobiście jednak się zastanawiała, czy aby na pewno młodsza wampirzyca powinna w ogóle wychodzić z domu, skoro podróżowanie zazwyczaj kończy się u niej jakimiś dziwnymi niespodziankami, które no... Mogłyby się znacznie gorzej skończyć, niż to wyszło ostatecznie. Westchnęła cichutko i pokręciła głową w lekkim niedowierzaniu, że Azjatka ma takiego farta do wypadków.
- Póki mu nie powiesz to nie będzie wiadomo jak się zachowa. Na pewno nie będzie to łatwe ani dla jednej, ani dla drugiej strony owej barykady - stwierdziła spokojnie. Pod tym względem wolała nie ryzykować obstawiania reakcji Jacka na nowe informacje, jakie miałby uzyskać wprost od biologicznej matki. Trochę się też obawiała, czyby nie oberwało by się jej samej rykoszetem. Miała jednak nadzieję, że jeśli będzie miał jakieś "ale" to do niej przyjdzie aby wyjaśnić. Sama przecież do tej pory nie miała potwierdzonych domysłów o tym, kto był drugim rodzicem. Aczkolwiek zrozumiałaby, gdyby miał pretensje, że nie wyjawiła mu całej prawdy o tym, jak dostał się pod jej opiekę. No cóż. Co będzie to będzie.
Wampirzyca delikatnie się zaśmiała widzą, jak to Selena postanowiła prewencyjnie odsunąć się od niej tuż po tym, jak zdjęła ją ze swoich kolan. To był na prawdę zabawny widok.
- Nie, nie do mnie. Ma jakieś interesy z Marcusem. To do niech przyjeżdża. Ja widzę go sporadycznie - wyjaśniła. O interesach wiedziała, bo już widywała jak chłopak przyjeżdżał. Miała też w końcu wgląd na papiery. Takie rzeczy no jej nie umykają. Dokumenty pozostawiła na blacie. Sama ruszyła zaś do barku, aby wyciągnąć na nowo butelkę z winem i nalać do ich pustych kieliszków. Najważniejsze sprawy właściwie zostały już wyjaśnione, co ją osobiście wewnętrznie cieszyło. W końcu wiedziała coś więcej. Co prawda nadal odczuwała swego rodzaju ból, ale nie okazywała tego. Czasu nie cofną. Delikatnie wzruszyła ramionami w odpowiedzi na pytanie, co mogło ominąć Selenę w czasie pobytu w Chinach.
- Raczej nic szczególnego. Sama byłam zajęta nadrabianiem swoich zaległości. A trochę się tego zebrało. Z resztą początek roku zawsze jest związany z finansowymi rozliczeniami, więc tym się zajmowałam - odparła spokojnie.

@Selena
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Jakby się tak zastanowić, pierwszy raz w życiu udało jej się rozwalić jakikolwiek wóz. Drobnego wypadku z Egonem nie liczyła, bo tak naprawdę przecież nie kierowała nim, a poza tym to w nich wjechano, a nie oni w coś. Ale przecież i tak wszystko się dobrze skończyło, Marcus też za specjalnie nie gniewał się o samochód, więc… nie było o czym mówić. A ona żyła i nic jej nie było.
- To na pewno. Cieszę się, że mam podkładkę, by się z nim spotkać. Mogę mieć tylko taką malutką nadzieję, że kiedyś uda mu się chociaż trochę mi wybaczyć to, co mu zrobiłam. – westchnęła cichutko, choć w jej głosie brzmiała delikatna obawa. Ale przecież obiecała… Obietnic należało dotrzymywać, jakkolwiek bolesne by nie były, niestety. Oczywiście też zamierzała się postarać, by cała „wina” i oburzenie Jacka, bo pewnie się pojawią, spadły tylko i wyłącznie na nią. Nie miała problemu, by pokazać mu dawną rozmowę z Lisek, gdy przyprowadziła do niej trzylatka. Przecież nigdy jej nie powiedziała, kim byli jego rodzice, a nawet gorzej, zbagatelizowała ich rolę twierdząc, że nie ma o kim mówić. To ona była tu winna, nie Lisek i miała nadzieję, że chociaż to chłopak zrozumie i nie będzie winił blondynki o zaistniałą sytuację.
Prychnęła na jej śmiech, ale uniesione kąciki ust mówiły jasno, że po prostu się nabijała lekko z Liski. No w końcu nie miała większych powodów, by się jej obawiać, co najwyżej własnych reakcji, ale to też nie w tej chwili. Pokiwała głową w kwestii interesów z Egonem, bo jakby tak się zastanowić, to chyba wiele osób miało jakieś interesy z młodym wampirem. Nie dziwiła się, całkiem niezły był z niego biznesmen, skoro tak szybko się wplątał w różne interesy. W zasadzie nie narzekała, egonówka miała ogromny potencjał, tak samo jak dzięki niemu sama miała dostawy ciekawych środków i mogła eksperymentować z alkoholami. Nie chciała wnikać już w relację Liska z Egonem, bo widziała, że ten temat niespecjalnie pasował wampirzycy. Selena nie była kimś, kto na siłę wyciągał z innych informacje lub sekrety, zwłaszcza wtedy, gdy rozmówca nie miał najmniejszej ochoty na rozmowy. Od zawsze taka była, szanując niechęć innych do dzielenia się swymi odczuciami, bez względu na to, jak bliskie byłyby to dla niej osoby.
- Ja wiem, początki roku są koszmarne w tym temacie. Zawsze wtedy się tego mnóstwo gromadzi, bo jeszcze to trzeba zrobić, tamto zrobić… Lepiej by było, żeby to się rozkładało bardziej w ciągu roku. – stwierdziła, ale niespecjalnie paliła się do tego, by wyjść. W sumie póki Lisek jej nie wyganiała, to chyba wszystko było w porządku, czyż nie?
Stąd też rozmowa toczyła się gładko, nawet jeśli czasem pojawiały się jakieś kąty i inne zadry. Słowo po słowie, z tematu na temat i zanim się obejrzała, było już naprawdę późno, a butelka z winem bardzo znacząco straciła na zawartości. Co poradzić, dobrze rozmawiało się z Liską, a skoro już wytłumaczyła jej wszystko, to i stres został zminimalizowany, nie obawiała się już aż tak spojrzeć kobiecie w oczy. Oczywiście nie zakładała, że wszystko było idealnie, bo pewne rany potrzebują czasu, by się zaleczyć, a niejako zraniła Liskę. Tyle, że ciągnięcie tego tematu byłoby głupotą, zwłaszcza, że sama blondynka nie wykazywała chęci do powrotu do tak zwanej przeszłości. Dopiero nad ranem pożegnała się z kobietą i wyniosła do własnego gabinetu, nie zapominając o teczce.

z/t x2

@Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach