5 I 2023 - Teraz się już ode mnie nie uwolnisz || Selena & Marcus

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
First topic message reminder :

Wiadomość, którą wysłała Marcusowi, była bardzo enigmatyczna. Zawierała jedynie datę, godzinę i pineskę do map Google, mającą oznaczać miejsce, w które ma przybyć. W razie jakichkolwiek pytań po prostu je zignorowała, trzymając jeszcze sprawę w całkowitej tajemnicy. Nie zmieniało to faktu, że Marcus powinien dowiedzieć się od niej osobiście i jako pierwszy. Liskę zamierzała powiadomić w jakimś późniejszym czasie. Tak czy siak przygotowała się odpowiednio.
Miejsce było niewielką polaną w środku lasu, przyjemnie oświetloną światłem białego satelity. Kawałek obok znajdowało się podłużne jezioro, tworząc mimo mroku wokół całkiem przyjemną atmosferę. Po środku, odpowiednio zabezpieczone, płonęło niewielkie ognisko, obok był zwinięty w rulon koc, choć do siedzenia równie dobrze nadawała się pora kłoda, na ziemi natomiast leżał koszyk, a obok niego wbito kilka zaostrzonych badyli.
Sama wampirzyca czekała za to oparta o drzewo, ubrana w skórzaną kurtkę, luźną spódniczkę mini i bardzo wysokie kozaki za kolana, choć ze względu na drogę nie miały obcasów. Powoli popalała papierosa, czekając na to, aż Marcus się zjawi. Z podstawowych minusów jednak nadal było to, że choćby nie wiadomo, co robiła, prócz własnego zapachu pachniała Louisem. Solidnie pachniała Azjatą, ale czego spodziewać się po tym, gdy przetoczył jej tak duże ilości krwi. Miała tylko nadzieję, że Marcus nie będzie o to specjalnie zły… Zresztą teraz nie było nic, co byłoby w stanie popsuć jej humor. W końcu nie musiała oglądać się za plecy i zamierzała świętować. Wszystko oczywiście było przygotowane, brakowało tylko osoby, z którą mogłaby świętować. Dopaliła papierosa, a żeby nie śmiecić w lesie, wrzuciła go do ogniska, pochylając się, by dorzucić kilka kłód i podsycić ogień.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Ni mam zamiaru o tym zapominać - mruknał jej do ucha, czując jej dłonie na karku. uśmiechnął się słysząc swoje imie. - Nie strasz, nie strasz. Nie obiecuj czegoś czego nie masz zamiaru zrobić - powiedział z nutą szyderczości w głosie. Oczywiście, że ją prowokował. Czując paznokcie wbijające się w jego udo, spojrzał na Kobietę delikatnie "przegryzając wargę" - Mam nadzieje, że nie będziemy musieli się z niczym podobnym zmagać - szepnął jej do ucha, akcentując wyraźnie słowo my. Słysząc jej kolejne słowa, warknął - Przepraszam co? Jaki ból fizyczny znowu? - spojrzał kobiecie w oczy.

Ciszę przerwał jednak dzwięk dzwonka świadczącego o Wiadomości SMS. Najpierw w telefonie Seleny, potem Marcusa. - A mówiłem ci wcześniej, idź z nim porozmawiaj. Kto wie, czy szybciej byście nie wpadli na pomysł jak cię uleczyć. - mówiąc to, wyciągał telefon. Co prawda, gdyby to był tylko jego telefon, zignorowałby go. Jednak wiadomość przychodząca jednocześnie do niego, jak i do Seleny, musiała świadczyć o tym, że to coś ważnego. Nie mylił się, była to wiadomość od Beatrice. - No to chyba mamy problem - Warknął. - Pisz do niej, że już jedziemy. Po drodze wskoczymy do mnie po Samochód. Może trzeba będzie kogoś zgarnąć. Ja pisze do reszty, czy po nich nie zajechać.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Przymrużyła oczy w wyrazie czystego rozbawienia. To dobrze, że nie zamierzał o tym zapominać, choć jego podejście do jej ostrzeżeń... Zdecydowanie trzeba go było troszeczkę naprostować. Czy była świadoma tego, że ją prowokował? Oczywiście, że była. Czy dała się sprowokować? No jasne, że tak. - Ja Ci chyba muszę przypomnieć, jaka jest różnica między groźbą, a zwykłym stwierdzeniem faktu. Zgadnij, czym było to poprzednie. - uśmiechnęła się szeroko, tylko po to, by chwilę później pocałować go i - a jakże - ugryźć w wargę, przebijając kłami skórę. Skoro już sam tak kusił tym przygryzaniem... A wbitymi paznokciami powoli przejechała po całym wnętrzu jego uda, czując czyste zadowolenie z jego kolejnych słów. Przynajmniej póki nie zaczął na nią warczeć. - Nie warcz na mnie. To bywa hot tylko e określonej sytuacji w łóżku. - delikatnie pacnęła go palcem w nos. - I nie masz mnie za co przepraszać, ból to ból. Taki mniej więcej, jak się na przykład nożem zatniesz, tylko trochę silniejszy. - wytknęła mu, praktycznie jak dziecku, szczerząc się trochę złośliwie.

- Gdybym poszła wcześniej, pewnie ta rozmowa nie wyglądałaby tak, jak wyglądała. Ale mniejsza o to. Ważne, że znalazł się sposób i można uznać, że wracam do puli miejskich gryzoni. - zaśmiała się, by spoważnieć w momencie, gdy odczytała smsa. Gdyby nie to, że oboje z Marcusem dostali wiadomości prawie jednocześnie, pewnie nawet nie ruszyłaby telefonu. A tak? Natychmiast zeskoczyła mu z kolan, w ekspresowym tempie odpisując Beatrice, że już jadą. - I przy okazji spodnie dla mnie. - dorzuciła, również z nutkami złości w głosie. W końcu mieli okazję dorwać tego sukinsyna i bardzo ją to cieszyło. - Pomóż mi ugasić ogień! - przecież nie zostawi płonącego ogniska w lesie, na szczęście nie było zbyt duże. Rzuciła się do gaszenia ogniska, mieli niewiele czasu. Musieli się spieszyć, by facet im nie zwiał.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Hmm - zamruczał znów w jej w ucho - Groźbą? - syknął delikatnie, czując jak jej kły, przebijają mu wargę. - Tak chcesz się bawić? - mruknął, znów czując jej dłonie, a w zasadzie paznokcie. - Których konkretnie? - zapytał, uśmiechając się nieco złośliwie.

- Możliwe albo wyleczyłabyś dużo wcześniej i pewne rzeczy wyglądałyby nieco inaczej - już miał dodać coś jeszcze, ale zamilkł. Z niekomfortowego milczenia wybawił go dźwięk telefonu. Tak jak mówił, tak zrobił, zaczął wysyłać po kolei SMS-y do pozostałych. Pierwsza odpowiedź przyszła od Elisabeth - Kurwa! Elisabeth jest z Hanibalem. - warknął, dodając jeszcze jedną szybką wiadomość do pozostałych. - Napisz do Francoisa - Było to imię kamerdynera w domu Marcusa - włoży spodnie do samochodu. Nie mamy czasu. - po tych słowach przybrał formę pośrednią i wyciągając pazury, zaczął zasypywać ognisko.
Kolejną wiadomość odczytał zaraz po zasypywaniu ogniska. - Marr jest już drodze, Louis nie odpisuje. - mówiąc to, napisał jeszcze jedną wiadomość do Elisabeth. - Lecimy, czasu mamy naprawdę niewiele. - ruszył w kierunku motocykla. Odpalił silnik, - Trzymaj się mocno kochanie. - upewniwszy się, że Selena usiadła i chwyciła się go mocno, ruszył z miejsca, zostawiając polanę daleko w tyle.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
- Pudło, wilczku. - popatrzyła mu głęboko w oczy, uśmiechając się przy tym w ten charakterystyczny, złośliwy sposób. - To było po prostu stwierdzenie faktu, co Ci zrobię. I w końcu zrobiłam, prawda? - syknięcie ewidentnie ją usatysfakcjonowało, jeśli wnioskować po iskrach widocznych w oczach. Odpowiadać absolutnie mu nie zamierzała, na żadno z jego kolejnych pytań. Niech wystarczy leniwy uśmiech i teatralnie niechętne zabranie paznokci z uda mężczyzny.

Miała ochotę go walnąć. Na tym etapie naprawdę zastanawiała się, czy tego nie zrobić i czy się po prostu na niego nie wydrzeć, bo jego słowa wcale nie brzmiały dobrze. A wręcz przeciwnie, brzmiały jak zarzut. Zacisnęła jednak zęby, nie powiedziała słowa, a resztę ocaliła wiadomość zwrotna od Elisabeth. Zamknęła oczy, a kiedy je otworzyła, bez słowa pisząc wiadomość do kamerdynera, z radosnych i psotnych iskierek nie zostało nic. Tam był już teraz lód gniewu, jeszcze nie furii, ale granica pomiędzy nimi nie leżała zbyt daleko.
Zasypała ognisko razem z mężczyzną, szybkim krokiem idąc z nim w stronę motocykla. - Beatrice poinformowana, Francois też. Miejmy nadzieję, że ten ścierwiarz nie odważy się tknąć Liski. Inaczej bardzo marny jego los. - jeśli wcześniej Marcus zastanawiał się, jak brzmiała groźba w wykonaniu Seleny, to teraz miał idealne jej przedstawienie. Wskoczyła na tył motocykla, obejmując kurczowo Marcusa, by czasem nie spaść w czasie solidnej jazdy. - Gaz do dechy, ile silnik daje. Musimy tam być jak najszybciej. - lekko skuliła głowę, by stawiać jak najmniejszy opór powietrza. - Masz jakąś broń w samochodzie? Gdyby doszło do walki? - krzyknęła, przekrzykując wiatr, zdając sobie sprawę, że konfrontacja może być nieunikniona. I naprawdę, nie ruszało jej to. Jeżeli Hannibal ośmieli się dotknąć Liski, przeżyje prawdziwe piekło, nawet gdyby miała mu je zagwarantować gołymi rękami.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Czy był to zarzut, czy tak jedynie tak brzmiał, tego już nie miała się dowiedzieć. Przynajmniej nie tej nocy. Widział targający nią gniew, przemiana wyostrzyła jego zmysły, słyszał szybciej bijące serce i delikatną zmianę tonu w jej zapachu. - Dobrze, zbieramy się. - powiedział. - Jeśli tylko ją tknie, marny jego żywot uwierz mi. Obawiam się jednak, że nie będzie to nasza zasługa. Marr by tego nie popuściła. - zaśmiał się nerwowo. Na myś o tym, że coś mogło by stać się Elisabeth, przeszedł go zimny dreszcz. Demony przeszłości stawały mu przed oczami. Przymknął na moment oczy, zanim ruszyli w drogę, dwa głębsze oddechy dla uspokojenia i ruszyli w drogę. - Zawsze Nie martw się, ja jestem bronią. - warknął, a Selena mogła czuć pod uściskiem swoich ramion, jak gniew drga delikatnie każdym mięśniem mężczyzny.

Gdy dojeżdżali pod dom Marcusa, krzyknął, by kobieta go usłyszała. - Szykuj się, zaraz się przesiadamy. - Jak mówił, tak też się stało. Gdy podjechali pod posesje, Marcus gdy tylko wyczuł, że Kobieta zaczęła zsiadać, sam przerzucił nogę przez motocykl. Podbiegł do swojego Kamerdynera, a ten otwierając drzwi do samochodu, powiedział - Broń dla Panny Seleny w schowku, spodnie na przednim siedzeniu, kluczyki w stacyjce - Mówił spokojnym tonem, mimo to było widać iskierki zdenerwowania. - Dziękuje Francois. Dobra robota - Powiedział zamykając drzwi. Gdy tylko Selena wsiadła do pojazdu ruszył w drogę do posiadłości Ereteinów.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Cokolwiek zaszło między nimi, jakiekolwiek nieporozumienia nie wyszły, musiały poczekać. O wiele ważniejsza była Elisabeth, która utknęła w jednym miejscu z mordercą. Mordercą, który na pewno nie zawaha się zrobić jej krzywdy, gdy coś pójdzie nie tak. I Selena niestety była tego pewna, co dodatkowo potęgowało jej złość. Zmrużyła oczy, po czym potrząsnęła głową. – To na pewno. Ale nie zamierzam nawet myśleć o tym, że to ścierwo mogłoby cokolwiek robić Lisce. Nie zgadzam się na to. – powiedziała krótko, w pełni rozumiejąc, dlaczego wilkołak potrzebował tych kilku wdechów. Cmoknęła go w szyję w ramach uspokojenia, pytanie tylko, czy jego, czy samej siebie? – Nie mówię o Tobie, wilczku. Tylko o sobie. Nie mogę użyć Ciebie jako broni. – powiedziała i to była jedna z wielu zmian, które w przyszłości Marcus będzie mógł zaobserwować, jeśli znajdzie się okazja. Selena, która nie potrafiła pozbyć się tego, kto uczynił jej z życia piekło, chciała broni, by walczyć w obronie Liski.
 
Jedyną reakcją na podaną informację było skinięcie głową. W ekspresowym tempie zeskoczyła z motocykla, zaraz za wilkołakiem kierując się do jego samochodu. Wysłuchała kamerdynera, uśmiechając się kątem ust. – Jesteś niezastąpiony, Francois. Dzięki. – nie pytała, jaką broń przygotował, bo była pewna, że będzie to coś, czym umiała się posłużyć. Wskoczyła do samochodu, bez żadnego skrępowania ściągając z siebie spódniczkę i buty, by podczas jazdy już wciągnąć na tyłek spodnie. Można powiedzieć, że pobiła wręcz rekordy szybkości w ubieraniu się, niepotrzebny kawałek materiału rzucając na tylne siedzenie. Dopiero wtedy sięgnęła do schowka, wyjmując stamtąd ulubiony komplet noży. Identyczny miała w kasynie, rzucając nimi w pewien portret, gdy była solidnie wkurzona. Ułożyła broń tak, by nie była widoczne i czekała, aż dojadą na miejsce. – I tak i tak ktoś powinien wyrwać mu pewne części ciała. – oznajmiła, gdy byli już niedaleko celu.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Marcus również niepokoił się o Elisabeth. Po rozmowie przed świętami, stała mu się nieco bliższa niż dotychczas. Chociaż bliższa to może nadinterpretacja, nieco lepiej rozumiał kobietę, przez co stawała mu się bliższa. Obawa, że mogło coś się jej stać, wywołała pewne bardzo nieprzyjemne drgnienie kręgosłupa. Jej stanowczość i nowa bojowość w głosie, coś, czego naprawdę dawno nie widział w Selenie, bardzo go ucieszyła. Jej delikatny pocałunek w kark Wilkołaka, spłynął na niego falą spokoju, którego tak bardzo teraz potrzebował. - Nie? A to dlaczego? Było by to nieco zabawne. Bierz go! - krzyknął i zaśmiał się nieco nerwowym śmiechem. Ośmieszanie nerwów, było jednym ze sposobów, na radzenie sobie z nimi.

Gdy Selena wsiadła, mogła zobaczyć coś, co było rzadkością. Fioletowe ślepia Wilkołaka jarzyły się pełnią głębi. Kamerdyner na słowa Seleny, skłonił się jej delikatnie - Za to mi płacą. - uśmiechnął się do kobiety i odczekał, aż ci odjechali. - Czy chcę pytać jakie? - znów zaśmiał się, wyszczerzając wilcze kły, na wyostrzonej ludzkiej twarzy.
Co działo się podczas "wizyty" w Domu Eretein, nie trzeba dwa razy powtarzać. Po wszystkim kiedy więzień został zabrany, Elisabeth zaprowadzona do swojego Gabinetu w posiadłości Eretein, Marcus czekał na Selenę przed budynkiem, oparty o samochód, paląc kolejnego już papierosa.
- Wygrzebie się z tego. To silna kobieta - objął kobietę, dodając jej otuchy. A może i sobie samemu?

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Delikatnie westchnęła, składając kolejny pocałunek na karku mężczyzny, widząc, że zdecydowanie mu to pomaga. Tak po prawdzie jej też, mogła przynajmniej próbować trzymać nerwy na wodzy. - Futrzak zagryź pana? - uśmiechnęła się słodko, z pełnią mrocznych obietnic dla mordercy, jeśli ten spróbuje tknąć Liskę. Może i trzymała ją z dala od swojego paskudnego życia, ale to nie umniejszało faktu, jakimi uczuciami darzyła przyjaciółkę. Widok jarzących się ślepi wilkołaka nie zdziwił jej wcale. Ba, nawet się tego spodziewała, dlatego też rozluźniła się w samochodzie, gotowa na konfrontację. - A ja Ci odpowiem: domyśl się~ - skwitowała lekko, ale nie było jak prowadzić dalej konwersacji, gdy byli już na miejscu.

Z posiadłości Ereteinów wyszła... sztywna. Ilość jej odczuć nie dała się w tej chwili w ogóle określić, ale nie było tam nic pozytywnego. Wcisnęła dłonie w kieszenie kurtki, pozwalając Marcusowi się objąć, ale nie odwzajemniła uścisku. Chyba pierwszy raz nie odwzajemniła uścisku, bo po prostu nie była w stanie. Nie z mrokiem i lodowatą furią, które wypłynęły na wierzch, przerażając nawet ją samą.
- Musi. Po prostu musi. Nie wyobrażam sobie innej opcji. - szepnęła, dopiero wtedy pozwalając sobie na wtulenie się w wilkołaka. Nie chciała brać pod uwagę czegokolwiek innego, ale zdecydowanie nie żałowała słów rzuconych do Marr. Córka Liski miała największe prawo, by odreagować wszystkie krzywdy wyrządzone kobiecie, jednak miała nadzieję, że pozwoli jej sobie pomóc.
- Cholernie żałuję, że wpakowały go w letarg. - wypluła w końcu, nawet nie starając się ukryć wściekłości przy Marcusie. A nawet jeśli, nie była w stanie. - Wydłubałabym skurwysynowi oczy. Gołymi rękami. I wyrwała każdy. Jeden. Palec. - dodała, przerażająco zimnym tonem, trzymając Marcusa w pasie tylko po to, żeby nie wrócić tam, nie nakarmić gnoja własną krwią i nie poczekać, aż odzyska siły i przytomność.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Widział, w jakim stanie była, dlatego nie zdziwiło go to, że początkowo nie odwzajemniła objęcia. Sam wewnętrznie trząsł się z gniewu. Do takiej sytuacji nigdy nie miało prawa dość. Demony przeszłości oraz wiszący nad nim miecz Damoklesa, w postaci dawnej obietnicy, przypomniał o swojej obecności. Teraz kiedy przez chwilę mógł o nim zapomnieć, ten znów uparcie wracał do umysłu Wilkołaka. - Musi.. - w jego głosie dało się wyczuć strach, gniew i smutek. To rzadkość, nawet przy Selenie, przed którą nie ukrywał żadnych emocji. Z ulgą przyjął objęcie ukochanej, teraz to on musiał być wsparciem dla niej samej, na niego pora przyjdzie później.

- Wydaje mi się, że reagowały szybciej, niż było to konieczne. - Powiedział, łapiąc chwilę wcześniej głębszy oddech, zaciągając się zapachem włosów kobiety. To uspokoiło go, pozwalając zarazem wypowiedziane zdanie mówić już spokojniejszym, bardziej opanowanym tonem. - Na takie przyjemności przyjdzie jeszcze czas, o ile coś z niego zostanie, po tym jak Marr dostanie zielone światło. Najpierw jednak musimy zadać mu kilka niewygodnych pytań. - Dodał przerażająco zimnym tonem. Jeśli Sel spojrzała Wilkowi w oczy, widziała w nich chłód, jaki widziała u niego tylko raz. Wtedy kiedy spotkali się lata temu, a ona opowiedziała mu o swoim byłym mężu. Efekt tej minionej nocy, znała aż za dobrze. Fiolet, którym wcześniej patrzył na nią jej były, stał się jego udziałem. Jeśli taka sama moc tkwiła i w tym spojrzeniu, nie wróżyło to dobrze dla Hanibala.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Strach, gniew, smutek... Tak przytłumione, a jednocześnie tak bardzo wyraźne. Złość wampirzycy rozwiała się, niczym zdmuchnięta świeca. Nadal tliła się w jej wnętrzu, nadal wystarczyła iskra, by wybuchnąć na nowo... Nie ona jedna potrzebowała wsparcia. Nigdy nie oczekiwała od Marcusa, że tylko on będzie tym silnym. Drobne dłonie, teraz zimne, choć szybko ocieplające się od skóry mężczyzny wylądowały na jego policzkach, gdy gładziła skórę, wpatrując się jednocześnie w jego oczy. - Бұл керек және біз оның жақсы екеніне көз жеткіземіз.* - powiedziała miękko, łagodnym głosem, uspokajając Marcusa. - Оның бізде бар, және біз жақын арада бұл жай ғана жаман арман екеніне көз жеткізу үшін бәрін жасаймыз.** - jej świeżo obudzona mordercza natura trochę podpowiadała, co należałoby zrobić, ale Selena w brutalny sposób ją stłumiła. Nie jej odczucia były tu ważne, atak na Liskę wstrząsnął wilkołakiem i miała zamiar pomóc mu w każdy możliwy sposób. Jeśli miałaby oddać jemu "swoją" zemstę, zrobiłaby to bez najmniejszego wahania.

- Być może tak. Z drugiej strony nie mnie sądzić, co należało zrobić. Ważne, że Hannibal już ujęty. A z Liskiem wszystko będzie dobrze. - powiedziała z mocą, stojąc wciśnięta w ciało Marcusa, miękka, lecz jednocześnie idealna do tego, by się o nią oprzeć i pozwolić jej przejąć ciężar. Gniewu, zemsty, smutku i troski. Tak samo jak jeszcze na szlaku, gdy wędrowała ze swoim klanem i była chętna, by pomagać nawet wilkołakom. - Zadamy je, Horik. I upewnimy się, że nam na nie odpowie. Мен сөз беремін.*** - widziała ten chłód, pamiętała pierwsze okoliczności, gdy się z nim zerknęła. Wtedy próbowała go łagodzić, powstrzymać. Teraz? Wiedziała, że Marcus nie potrzebował powstrzymywania, a wsparcia. I wsparcie w niej miał, zawsze. - A potem zadbamy, by nigdy nikogo więcej nie tknął. Albo zrobi to Marr sama, choć liczę, że pozwoli nam pomóc. Chyba, że chcesz sam to załatwić z Marr. - dodała, muskając wargami jego policzek i przenosząc dłonie na jego szyję, przytulając mężczyznę mocno do siebie.


*kazachskie "Musi i zadbamy o to, by było dobrze."
**Ma nas i zrobimy wszystko, by niedługo to było jedynie paskudnym snem.
***Obiecuję.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Strach, gniew, smutek, bezsilność. To było to, co czuł w tym momencie. Stłumione i przygaszane bliskością kobiety. Nigdy nie kwestionował tego, ze to on ma być jedynie wsparciem dla niej, wykluczając siebie. Jemu wystarczała jej obecność, bliskość jej ciała, bliskość jej zapachu, odgłos bicia jej serca. Nie potrzebował nic więcej, ale też niczego mniej. Zadziwiające było to, jak wielokrotnie rozumieli się bez słów, jak kobieta doskonale widziała, czego i kiedy on potrzebował. On odpowiadał jej tym samym. Zimne dłonie kobiety dotykające jego policzków przywołały delikatny uśmiech na jego twarzy. Skinął nieznacznie na jej słowa, bo cóż było wiele mówić. W tym wypadku słowa nie były potrzebne, wystarczyło spojrzenie pełne zrozumienia, wspólnej złości na los i porozumienie przyszłego sądu.

- To prawda, nie było nas tam, nie wiemy jak, tak naprawdę postąpiły i dlaczego. - Spokojny już ton, z odrobiną ciepła w głosie doszedł do uszu Seleny. Był już spokojny, teraz mógł w pełni skupić się na uspokojeniu kobiety. Objął ją, ścisłej przytulając kobietę do siebie. Widział zrozumienie w jej oczach, w końcu podzielali te same odczucia wobec tego co się wydarzyło. Stali tak przez dłuższa chwilę objęci, wtuleni w siebie nawzajem. Marcus po chwili uniósł delikatnie głowę, rozejrzał się po nocnym niebie, by po chwili ucałować kobietę i powiedzieć ściszonym, prawie do szeptu głosem. - Chodźmy stąd, niewiele jesteśmy w stanie teraz zrobić, Orzeszek musi teraz dojść do siebie sama. Cała nadzieja w tym, żeby krew szybko zaczęła działać. - odchylił się znów, delikatnie pocałował kobietę. - Do mnie? Czy do ciebie? - zapytał, otwierając drzwi, o które się przed chwilą opierali.


   

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Mimo zapachu tych wszystkich negatywnych odczuć oraz metalicznego zapachu krwi, jako że pewnie musiała zahaczyć gdzieś o plamę posoki, nadal ulotnie pachniała ogniem, lasem i mocno przytłumioną już słodyczą wanilii. Ale w oczach miała tylko troskę i to nawet nie o Elisabeth, która miała teraz najlepszą możliwą opiekę, a o samego Marcusa, który musiał radzić sobie ze świadomością, że nie zdążył. Że obydwoje nie zdążyli tak naprawdę... Bicie serca się uspokajało, nadal niesione resztkami złości. Kciuki delikatnie gładziły kark mężczyzny, czerpiąc swoistego rodzaju pociechę z tego, że tu był, bo to tylko znaczyło, że ona sama nie zrobi nic głupiego, choć zdecydowanie chciała.

- Zacznie. Jest silnym wampirem. Jej rana jedynie zapewne będzie się trochę goić. Z tego, co widziałam, to nacięcie było głębokie. Do tego poszło po strunach głosowych, więc pewnie jakiś czas nie będzie mogła mówić. Regeneracja tego wszystkiego zajmie, ale nic już nie zagraża jej życiu... - głos Seleny delikatnie zadrżał, gdy zamknęła oczy, zastanawiając się czy faktycznie jechać z Marcusem. Uciszyła gniew na teraz, ale on wróci. I zdecydowanie potrzebowała go spalić, skoro obiecała Enzo konsultacje w sprawie czegoś tam. Trochę nie miała na to weny, ale przecież się nie wymiksuje.
- Nie wiem.. Gdzie chcesz, naprawdę. - uśmiechnęła się smutno. - Nie wiem, jak Ty, ale ja potrzebuję wypalić ten gniew na Hannibala, zanim po prostu wybuchnie. Zmęczyć się do nieprzytomności prawie że. A potem zasnąć. - przyznała cicho, ale szczerze, wsiadając do samochodu. Złość powolutku przemieniała się w zawstydzenie własnymi odczuciami, że zamiast martwić się o Liskę, ona wściekała się o to, że nie mogła dorwać Hannibala i zrobić mu krzywdy... Nie chcąc za bardzo przeszkadzać Marcusowi w jeździe zwyczajnie oparła głowę o jego ramię, przymykając oczy. Faktycznie było jej obojętne, dokąd pojedzie, byle z nim...

z/t

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Napewno, serce nie stanęło, a to dobry znak. I fakt rana była głęboka, i z tego co widziałem srebrem, wiec na pewno trochę to potrwa. - powiedział, przytulając kobietę. - Dobrze wsiadaj, jedziemy. - dodał z nutą stanowczości w głosie. Kiedy wsiedli do auta, ryszył niespiesznie w tylko sobie znanym kierunku. Miał ochotę przydepnąć, dać ile fabryka dała, jednak zdawał sobie sprawę, że szybka jazda w jego aktualnym stanie, nie zakończyłaby się niczym dobrym.
Gdy poczuł jej głowę na swoim ramieniu, również zwolnił nieco, czując, jak kobieta powoli osuwa się w sen, stwierdził, że przecież nigdzie im się nie spieszy, a jej sen teraz się przyda. Kręcił się po Paryżu dobre dwie a może i trzy godziny dając sobie tym samym, odrobinę czasu na uspokojenie się i poukładanie pewnych myśli. Tej nocy, w umyśle Marcusa pojawiła się pierwsza wątpliwość, która zwiastowała nadchodzące wydarzenia. - Kocham cię Ainur, nigdy o tym nie zapominaj - szepnął jej do ucha, niosąc ją na rękach do jej sypialni. Starał się jej nie obudzić, wyciągając ją z samochodu. Gdy przebudziła się nieco później, leżała wtulona w objęciach śpiącego, opartego o brzeg łóżka wilkołaka.

[zt]



_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach