Liczba postów : 26
Był to kolejny grudniowy dzień, wyraźnie cieplejszy niż poprzedni, ale mniej przychylny w kwestii otaczającej aury. Słońce nieśmiało spoglądało zza pierzastych chmur, które spokojnie pływały po nieboskłonie, jedynie co jakiś czas pozwalając by gorąca, żółta kula nieco ogrzała zmarzniętą zimową ziemię. Utarło się, że w takie dni, a zwłaszcza chłodniejszą porą roku, najlepiej robiło się tatuaże, gdy można było sobie nieco pofolgować, gdy i tak nie wystawiało się skóry na promienie słoneczne, nikt też nie myślał o opalaniu, a jedynym zmartwieniem pozostawała względna higiena i odpowiednie natłuszczenie skóry. Niczym więc dziwnym nie było, że gdy tylko spadły pierwsze liście w salonie robiło się jakby tłoczniej, choć właścicielka nie prowadziła zakładu, do którego można było wejść o tak, wprost z ulicy, gdy ktoś w przypływie iście ułańskiej fantazji zdecydował się na tatuaż. Była artystką, była wybredna i wymagająca. Nie przyjmowała kogokolwiek, kto tylko zamarzył sobie o wyjątkowym dziele spod jej igły. Lubiła weryfikować swoich klientów, choć nie chciała też nikogo dyskryminować, ot zwyczajnie dobierała sobie partnerów i partnerki, bo tak lubiła mówić o swoich klientach, na podstawie ich podejścia do sztuki tatuażu. Pieniądze nie grały tutaj roli, niemniej jednak znajomości już nieco bardziej, bo by dostać się na jej szczególną listę trzeba było być z polecenia, bądź znać ludzi, którzy mogliby Cię na tę listę wcisnąć.
Tego dnia miała mieć wolne, ale jej dobry przyjaciel zadzwonił znienacka, z wielką prośbą, by na już, na teraz przyjąć znajomego kolegi brata siostry wujka...czy jakoś tak. Nie wnikała w szczegóły i nie zamierzała roztrząsać kto z kim i w jaki sposób był powiązany, wystarczyło słowo i wielka prośba kogoś, na kim jej zależało i zapewnienie, że osoba, która do niej trafi doceni jej sztukę.
I tak specjalnie otworzyła salon, ale w godzinach późniejszych niż normalnie, mając uprzednio coś zaplanowane i będąc zmuszoną do niesamowitej ekwilibrystyki w swoim kalendarzu, by poprzesuwać i uporządkować nachodzące się spotkania. Wygospodarowała jednak odrobinę czasu, kwadrans po szóstej.
- Dobry wieczór. – przywitała go, gdy przekroczył próg jej salonu, zamknęła za nim drzwi, zakluczając je, by nikt im nie przeszkadzał podczas sesji. Ubrana była w czarny strój nawiązujący do kimona, ale w nowoczesnym stylu. - Nazywam się Natsume Saori i będę się dzisiaj tobą zajmować. – lekko się skłoniła i skinęła, by za nią podążył. W następnym pomieszczeniu był mały salon, w którym wskazała mu wypoczynek – małą kanapę i dwa fotele otaczające niski, kawowy stolik. Salon był utrzymany w japońsko-paryskim stylu, górowały raczej azjatyckie elementy wystroju, ale pojawiały się bogato zdobione złote ramy oprawiające rysunki właścicielki, czy właśnie obity czerwonym atłasem wypoczynek ze złotymi wykończeniami.
- No dobrze, powiedz czy masz już pomysł, gdzie chciałbyś go umieścić, jakiej wielkości i czy interesuje Cię tradycyjny tatuaż czy tebori? – usiadła na jednym z foteli biorąc do ręki szkicownik i ołówek.
@Mikhail N. Petrovsky
Tego dnia miała mieć wolne, ale jej dobry przyjaciel zadzwonił znienacka, z wielką prośbą, by na już, na teraz przyjąć znajomego kolegi brata siostry wujka...czy jakoś tak. Nie wnikała w szczegóły i nie zamierzała roztrząsać kto z kim i w jaki sposób był powiązany, wystarczyło słowo i wielka prośba kogoś, na kim jej zależało i zapewnienie, że osoba, która do niej trafi doceni jej sztukę.
I tak specjalnie otworzyła salon, ale w godzinach późniejszych niż normalnie, mając uprzednio coś zaplanowane i będąc zmuszoną do niesamowitej ekwilibrystyki w swoim kalendarzu, by poprzesuwać i uporządkować nachodzące się spotkania. Wygospodarowała jednak odrobinę czasu, kwadrans po szóstej.
- Dobry wieczór. – przywitała go, gdy przekroczył próg jej salonu, zamknęła za nim drzwi, zakluczając je, by nikt im nie przeszkadzał podczas sesji. Ubrana była w czarny strój nawiązujący do kimona, ale w nowoczesnym stylu. - Nazywam się Natsume Saori i będę się dzisiaj tobą zajmować. – lekko się skłoniła i skinęła, by za nią podążył. W następnym pomieszczeniu był mały salon, w którym wskazała mu wypoczynek – małą kanapę i dwa fotele otaczające niski, kawowy stolik. Salon był utrzymany w japońsko-paryskim stylu, górowały raczej azjatyckie elementy wystroju, ale pojawiały się bogato zdobione złote ramy oprawiające rysunki właścicielki, czy właśnie obity czerwonym atłasem wypoczynek ze złotymi wykończeniami.
- No dobrze, powiedz czy masz już pomysł, gdzie chciałbyś go umieścić, jakiej wielkości i czy interesuje Cię tradycyjny tatuaż czy tebori? – usiadła na jednym z foteli biorąc do ręki szkicownik i ołówek.
@Mikhail N. Petrovsky