Żaba ze studni nie wie, co to ocean - 22.12.2022

2 posters

Go down

Natsume Saori

Natsume Saori
Liczba postów : 26
Był to kolejny grudniowy dzień, wyraźnie cieplejszy niż poprzedni, ale mniej przychylny w kwestii otaczającej aury. Słońce nieśmiało spoglądało zza pierzastych chmur, które spokojnie pływały po nieboskłonie, jedynie co jakiś czas pozwalając by gorąca, żółta kula nieco ogrzała zmarzniętą zimową ziemię. Utarło się, że w takie dni, a zwłaszcza chłodniejszą porą roku, najlepiej robiło się tatuaże, gdy można było sobie nieco pofolgować, gdy i tak nie wystawiało się skóry na promienie słoneczne, nikt też nie myślał o opalaniu, a jedynym zmartwieniem pozostawała względna higiena i odpowiednie natłuszczenie skóry. Niczym więc dziwnym nie było, że gdy tylko spadły pierwsze liście w salonie robiło się jakby tłoczniej, choć właścicielka nie prowadziła zakładu, do którego można było wejść o tak, wprost z ulicy, gdy ktoś w przypływie iście ułańskiej fantazji zdecydował się na tatuaż. Była artystką, była wybredna i wymagająca. Nie przyjmowała kogokolwiek, kto tylko zamarzył sobie o wyjątkowym dziele spod jej igły. Lubiła weryfikować swoich klientów, choć nie chciała też nikogo dyskryminować, ot zwyczajnie dobierała sobie partnerów i partnerki, bo tak lubiła mówić o swoich klientach, na podstawie ich podejścia do sztuki tatuażu. Pieniądze nie grały tutaj roli, niemniej jednak znajomości już nieco bardziej, bo by dostać się na jej szczególną listę trzeba było być z polecenia, bądź znać ludzi, którzy mogliby Cię na tę listę wcisnąć.
Tego dnia miała mieć wolne, ale jej dobry przyjaciel zadzwonił znienacka, z wielką prośbą, by na już, na teraz przyjąć znajomego kolegi brata siostry wujka...czy jakoś tak. Nie wnikała w szczegóły i nie zamierzała roztrząsać kto z kim i w jaki sposób był powiązany, wystarczyło słowo i wielka prośba kogoś, na kim jej zależało i zapewnienie, że osoba, która do niej trafi doceni jej sztukę.
I tak specjalnie otworzyła salon, ale w godzinach późniejszych niż normalnie, mając uprzednio coś zaplanowane i będąc zmuszoną do niesamowitej ekwilibrystyki w swoim kalendarzu, by poprzesuwać i uporządkować nachodzące się spotkania. Wygospodarowała jednak odrobinę czasu, kwadrans po szóstej.
- Dobry wieczór. – przywitała go, gdy przekroczył próg jej salonu, zamknęła za nim drzwi, zakluczając je, by nikt im nie przeszkadzał podczas sesji. Ubrana była w czarny strój nawiązujący do kimona, ale w nowoczesnym stylu. - Nazywam się Natsume Saori i będę się dzisiaj tobą zajmować. – lekko się skłoniła i skinęła, by za nią podążył. W następnym pomieszczeniu był mały salon, w którym wskazała mu wypoczynek – małą kanapę i dwa fotele otaczające niski, kawowy stolik. Salon był utrzymany w japońsko-paryskim stylu, górowały raczej azjatyckie elementy wystroju, ale pojawiały się bogato zdobione złote ramy oprawiające rysunki właścicielki, czy właśnie obity czerwonym atłasem wypoczynek ze złotymi wykończeniami.
- No dobrze, powiedz czy masz już pomysł, gdzie chciałbyś go umieścić, jakiej wielkości i czy interesuje Cię tradycyjny tatuaż czy tebori? – usiadła na jednym z foteli biorąc do ręki szkicownik i ołówek.

@Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Przekupić znajomego kolegi brata chomika przyszywanej matki i wnuczki z czwartego pokolenia dolnej odnogi… wybaczcie mu, lecz nazywanie wszelkich koligacji rodzinnych zawsze przychodziło mu z trudnością. Faktem jest, iż zachciało mu się tatuażu, a w kolejkę do rekomendowanej jednostki, nie rzemieślniczki lecz artystki, wbił się przypadkiem. Od słowa do słowa z zaznajomioną z nią jednostką, jednak bez łapówki, a grając w karty. Bilecik na najbliższy tydzień po jednej stronie, postawiony na szali motocykl przez blondyna. Jak ostatecznie miało się okazać, tego dnia miał rękę do kart i swoje ugrał; a że gracze honorowi to i słowa dotrzymali.
Na miejscu stawił się punktualnie, co do sekundy wręcz, ubrany w ciemne jeansy oraz błękitną koszulę z długim rękawem; casualowo do bólu. Z kolei widząc, jak urokliwa istotka będzie go obsługiwać, powstrzymanie lekkiego uśmiechu od wpełznięcia na własne lico było niemożliwe. Cóż mógł rzec, Azjatki miały swój urok, któremu oparcie się jest trudne.
- Mikhail Petrovsky, cała przyjemność po mojej stronie - rzekł, skinął głową i bez szemrania udał się za kobietą w głąb jej pracowni. Prawdę mówiąc już lubił to miejsce, miało swój urok wynikający ze stylistyki, paryski modernizm dający kotwicę dla lokalnych klientów przy jednoczesnym zachowaniu dalekowschodniej, japońskiej tożsamości. Typ kompromisu, który rzadko kiedy wychodził na dobre – a jednak tutaj zachował należyty balans i harmonię.
- Tebori, co do tego nie ma wątpliwości - rzekł, będąc świadomym, iż w ogóle załapać się na taki zabieg to sukces sam w sobie. Mało kto potrafił wykonać je w stopniu mistrzowskim i poza tą Japonką, Rosjanin kojarzył raptem jeszcze jednego osobnika; najbliższy termin za cztery lata, chyba że powołać się na kontrahenta z Yakuzy, wtedy ta liczba spada do dwóch. Dwa haczyki w postaci czasochłonności zabiegu i jego koszcie – nieistotne z własnej perspektywy.
- Rosyjska chluba, czyli wizerunek tygrysa syberyjskiego, z łbem umieszczonym na lewym ramieniu. Poniżej jego myślałem o jakimś kwiecie, mniej więcej… - i tutaj nastąpił bardziej detaliczny opis, którego efektem końcowym byłoby coś w stylu tego, z tą różnica, iż miałby sięgać zaledwie do łokcia; i tym samym zostałby zeskalowany do stosownej wielkości. - … aczkolwiek jestem otwarty na wszelkie sugestie, zwłaszcza iż to będzie mój pierwszy raz, gdy będę dziergany - dodał, będąc otwartym na propozycje, szczególnie tyczące się ewentualnego motywu oraz kolorystyki.

@Natsume Saori

Natsume Saori

Natsume Saori
Liczba postów : 26
Fanką niespodzianek nie była, ale nie zamierzała wnikać w szczegóły tego dlaczego pojawił się na wizycie ktoś inny, a już przede wszystkim dlaczego jej zasadniczo stały klient zdecydował się komuś odstąpić swoje miejsce. Najważniejsze, że mężczyzna był w jakimś stopniu sprawdzony, skoro udało mu się zdobyć wizytę od jej zaufanego człowieka. Ostatnio nie miała nastroju na wdawanie się w jakiekolwiek konflikty, bo ten rozpoczęty z Osamu wystarczał jej za wszystkie inne, poza tym nieszczęsnym przypadkiem potrzebowała spokoju i statyczności w swoim życiu, a właśnie to dawała jej praca.
Zabrała się za szkicowanie jak tylko Mikhail opisał jej swój pomysł, powoli szkicowała wstępne propozycje zastanawiając się nad kompozycją, kolorystyką, ornamentami, rodzajem kwiatu czy samym tygrysem.
- Panie Petrovsky, mam nadzieję, że zdaje sobie Pan sprawę, że tatuaż wykonany metodą tebori będzie bardzo czasochłonny i nie zamkniemy się w jednej czy dwóch sesjach? Wolę się upewnić, że rozumie Pan jak wiele swojego czasu będzie musiał Pan poświęcić na wizyty w moim salonie. – zdarzali jej się klienci, którzy wiedzeni szaloną fascynacją wschodnią kulturą niemal decydowali się na tę technikę, ale dopiero po wytłumaczeniu okazywało się, że w takim wypadku, to oni jednak podziękują, bo może to piękne i nietypowe, ale cały ten rytuał, to mógłby się zamknąć w szybkim pięciogodzinnym numerku tatuatorskim, co by zdążyli się następnego dnia pochwalić wszystkim na instagramie.
- Staram się dostosować swoją twórczość do klienta, nawet jeżeli tworzę szerokopojętą sztukę, to wciąż Pan będzie ją nosił na swoim ciele, dlatego mi zależy, by tatuaż Pana przyciągnął, gdy go zobaczy. Musi to Pan poczuć, zatracić się w nim, najlepiej, gdy grafika z klientem rezonuje, nie umiem tego lepiej wytłumaczyć, ale mam nadzieję, że choć trochę Pan rozumie o co mi chodzi. Nie przekonuje mnie tatuaż tylko jako grafika dla grafiki. – uśmiechnęła się lekko na chwilę przerywając pracę, by spojrzeć mężczyźnie głęboko w oczy, doszukując się w nich zrozumienia i miała szczerą nadzieję, że trafiła do niego ze swoim przekazem.
- No dobrze, na początek mam do zaproponowania trzy projekty – 1, 2, 3. Możemy zrobić je czarno-białe, mogą być w pełni kolorowe, choć osobiście preferuję dodać jeden lub dwa kolory, które będą miały charakter symboliczny. Na przykład czerwień jest uznawana za kolor szczęścia i pomyślności w Azji. Może ma Pan kolor, który jest dla Pana szczególnie ważny? A może nie ma to znaczenia? – uniosła lekko brwi przyglądając się blondynowi, gdy podsunęła w jego stronę szkicownik z trzema różnymi tygrysami.

@Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Interesy lubią ciszę – jak mawiało pewne przysłowie, które mocno upodobał sobie jego ojciec. Dlatego i on je praktykował, czy to z pozycji bardziej reprezentatywnej lub będąc zwykłym klientem. Ostatnie czego potrzebował to przeciwieństwa dobrej reklamy, zwłaszcza w profesji gdzie zapewne wszyscy mistrzowie znali się wystarczająco, by prowadzić wspólną listę: tych klientów nie obsługujemy.
- Wystarczy samo Mikhail. Za każdym razem, gdy słyszą zwrot Pan skierowany do mojej osoby, czuję się staro - a przecież nie miał nawet trzydziestki, a z wyglądu kto wie czy nie podchodził bliżej pierwszej połówki dwudziestki. Och, błoga nieświadomości, jak uroczo musiało to brzmieć, gdy adresatem jest istota o mająca ponad dziesięć razy tyle co on na karku. - I jak najbardziej jestem tego świadom - dodał, a ton głosu i mowa ciała wcale nie wskazywała na to, że zamierzał stąd czmychnąć i omijać to miejsce na co najmniej pół kilometra. Na marginesie, na instagramie i innych portalach społecznościowych również nie zamierzał chwalić się przyszłym tebori. Poza własną niechęcią do takich zachowań, w jego kręgu zawodowym raczej krzywo na to patrzono.
- Lecz to co oddaje wnętrze osoby go noszącej, a przynajmniej część jego charakteru, ewentualnie to do czego aspiruje i potencjalnie może zostać osiągnięte - kontynuował wywód Azjatki, gdyż interpretacja jej słów, w jego wykonaniu, wiodła właśnie w tym kierunku.
- Ten - wskazał na pierwszy - Z subtelnym błękitem oczu, wszakże pierwsze co przychodzi na myśl to ocean, jak nie możliwości to przynajmniej wolności w kierowaniu własnym losem. Z ryzykiem utonięcia w nim, jeżeli nie uczepić się czegoś dryfującego nieopodal… - każde działanie wiązało się z ryzykiem, większym lub mniejszym, ale jednak. Zapraszając dziewczynę na randkę można dostać kosza, w przypadku prośby o rękę czerninę niczym w Panu Tadeuszu, a własny biznes zawsze może doprowadzić do bankructwa i samobójstwa spowodowanego długami. Wolność to błogosławieństwo i przekleństwo zarazem; gdyż na drodze do szczęścia z niej wynikającej może stanąć własna głupota.
- I czerwień, zgodna ze szkicem, jednak bardziej wyrazista. Kolejnym jej znaczeniem są więzy rodzinne, wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza. - A także przekleństwem. Darował sobie jedynie tyradę o krwi, gdyż jeśli chciało się osiągnąć sukces – ta musiała uchodzić i to z cudzych ciał – jeśli nie dosłownie to w przenośni. Z kolei w wypadku Petrovskiego, jedno nie wykluczało drugiego; dziedzictwo, choć niedługie, miał skąpane we krwi. Z jednej strony tyle możliwości wynikających z samego majątku, z drugiej zaś przekleństwo na wieki i gwarant niemożności zmrużenia oka bez podszeptów: przynajmniej trzymaj gnata pod poduszką...

@Natsume Saori

Natsume Saori

Natsume Saori
Liczba postów : 26
- Dobrze, Mikhail – wypowiedziała jego imię, by poczuć jego wagę na języku, skosztować je i wypróbować jego brzmienie, gdy wreszcie mogła wypowiedzieć je miękko na głos. - Jeżeli masz ochotę, proszę mów mi również po imieniu. – już dawno wyzbyła się japońskich kulturowych przyzwyczajeń, które jedynie ją pętały i wiązały swoją wstrzemięźliwością. Po tylu przeżytych latach nie czuła niczego szczególnego we własnych imieniu, a te bzdurne przekonania, że mówienie sobie po imieniu jest najwyższą formą intymności między dwoma osobami...raczej ją bawiło. Być może dawniej pilnie strzegła wszelkich wartości przekazanych przez rodziców, kierując się honorem, cnotą i innymi bzdurami, które przy długowiecznym życiu przestały mieć znacznie.
- Ten i inne zwroty mają raczej na celu okazanie szacunku rozmówcy aniżeli wprowadzenie go w zakłopotanie i postarzenie. – stwierdziła rozbawiona, choć doskonale rozumiała o co może chodzić mężczyźnie. Co prawda ona w jego wieku jeszcze sztywno przestrzegała japońskiej etykiety czując, że jest to dla niej ważne. Teraz miała o wiele luźniejsze podejście i nie przywiązywała szczególnej wagi do wszelakich honoryfikacji. - Starość i młodość, to tylko ramy, w których sami się zamykamy. Ktoś kto wiekowo jest stary wciąż może czuć się młodo. Jak jeszcze trochę pożyjesz, to prawdopodobnie dojdziesz do wniosku, że ten pan tak naprawdę nie miał najmniejszego znaczenia, ale jest to naturalne dla młodych osób, by tak bardzo uciekać od tego tytułu. – musiała przyznać, że było to całkiem zabawne, aczkolwiek równocześnie jakoś rozczulające, gdy spoglądała na tego młodzieńca, przed którym rozpościerało się całe życie możliwości, skończone życie.
- Tak, zdecydowanie. Tatuaż pozwala wyrazić siebie na wiele sposobów, właśnie dlatego tak kocham tę sztukę. Nie tylko pozwala mi się wyrazić jako artystce, ale i pomóc osobom, które będą go na sobie nosić. – nie wszyscy jej klienci lubili te filozoficzne wywody, dlatego przeważnie pilnowała się nim zdążyła wybadać grunt, ale blondyn wydawał się rozumieć, był jakoś żywo zainteresowany całym procesem, łącznie z głębszą warstwą, która zahaczała również o wszelakie przemyślenia.
- Dobrze. – zabrała od niego szkicownik, by dorobić wybrane kolory, sięgnęła po odpowiednie kredki. - Jak na tak młody wiek wydajesz się bardzo ostrożny, przeważnie młodzież nie może się doczekać życia i widzi je w kolorowych barwach. – zauważyła uważnie, spoglądając co jakiś czas znad szkicownika w jego stronę. - Życie potrafi być męczące. – westchnęła cicho, bardziej do siebie, doskonale rozumiejąc, że można być młodą osobą a i tak doświadczyć wielu rzeczy, które diametralnie zmieniają pogląd na rzeczywistość.
- Teraz powinno być lepiej. – ponownie podała mu szkicownik z naniesionymi kolorami, tak by mógł jeszcze raz zobaczyć cały tatuaż. - Rodzina. – wypowiedziała to słowo trochę jak obelgę i spojrzała ciężko ku górze. - Czasami się zastanawiam czemu więzy rodzinne potrafią człowieka spętać w tak okrutny sposób w przeciwieństwie do innych relacji.

@Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Ludzie generalnie strasznie lubili komplikować sobie życie, zwłaszcza tam gdzie jest to zbędne. W końcu nie ma to jak obserwować chociażby studzenciaków z Europy Wschodniej, którzy do zachodniego profesora podchodzili równie nabożnie co do papieża. O intymności lepiej już nie wspominać, bo i tak najgłębszą jej formą było wspólnie popełnione przestępstwo oraz posiadanie haków na siebie nawzajem. Taka zależność cementowała zdecydowanie lepiej niż ślub kościelny i kwitek z urzędu stanu cywilnego. Skinął jedynie głową na słowa kobiety, gdyż jeśli miałby coś zechcieć smakować, to zdecydowanie więcej niż samo imię.
- Z jednej strony naturalne jako element buntu, z drugiej jeśli próbuje to wymusić ktoś domagający się szacunku, którego postępowanie stoi z tym z sprzeczności... - rzekł i teatralnie rozłożył ręce w geście niemocy. Nie widział problemu w posługiwaniu się tytulaturą oficjalnie; na spotkaniu czy też podczas udzielania wywiadu, jednak podczas wykonywania projektu lub za zamkniętymi drzwiami i we własnym gronie - po co utrudniać codzienne funkcjonowanie? Z kolei partacze i roszczeniowi starcy... dios mio! Takim należał się kopniak w cztery litery.
Jednocześnie ugryzł się w język przed rzuceniem zdaniem pokroju: przecież nie wyglądasz wcale staro - w nieco upiększonej wersji. Akurat Azjatki słynęły z tego, iż i mocno po czterdziestce nadal wyglądały atrakcyjnie; na co najmniej dyszkę mniej niż wpisane jest w dowód.
- Jedna z form ukazania własnej indywidualności w zalewie innych nam podobnych - dopowiedział; gdyż nawet jeśli podobnych mu oligarchów aż tak wiele nie było, to w zestawieniu z innymi majętnymi synalkami tych mających sporo za uszami, to w konkretne schematy wpasowywał się idealnie. Pozostawało więc wyróżniać się w nich detalami, a tebori to stosunkowo rzadki element zwłaszcza wśród białych.
- Zazwyczaj ci, którzy zawsze mieli ciepłą michę i świeże ubrania każdego dnia, a ich największym problemem było przyjście skacowanemu na wykład około godziny dziesiątej - rzekł, posługując się jednym ze stereotypów studenta z przeciętnej rodziny mieszczuchów. Od biedy mógłby jeszcze dorzucić jakąś robótką, lecz to samo mogło się skojarzyć; czesne swoje kosztowało i nie zawsze staruszek dorzuciłby coś jeszcze do zakupu wódki. Takich wesołków widywało się wiele i dopóki nie załapali etatu, w pracy która na pewno nie była ich wymarzoną, to żyli swą idyllą o świetlanej przyszłości. Szkoda tylko, że świat był skonstruowany tak, że zapotrzebowanie na prezesów i dyrektorów było mniejsze aniżeli na taśmowych, kasjerów i innych tego typu uchybiających wielkim magistrom zawodów. - Skłamałbym mówiąc, że sam miałem ciężko, jednak... ujmijmy to tak, ciemna strona biznesu nie jest mi obca. By zyskał jeden, stracić musi kilku - dodał, zerkając na Saori. Jedynym kolorytem w szarym i ponurym życiu był szkarłat, mniejsza o to czy wydobyty stalą i ołowiem z drugiego człowieka, tudzież doprowadzając go do stanu, w którym sam z chęcią pozbędzie się tej krwi z własnego organizmu. Filozofia Janusza Tracz, ot co!
- Jak mówią optymiści, byle do emerytury... heh - powiedział z nieukrywaną dozą sarkazmu, bo w tę jakoś niespecjalnie wierzył - otaczająca ich rzeczywistość miała to do siebie, że co kilkadziesiąt lat musiała ulec wywróceniu do góry nogami. A to jeszcze nie obejmowało świata długowiecznych!
- Wyśmienity - rzekł, gdy nacieszył oczka rysunkiem, po czym zwrócił szkicownik Japonce.
- Z częścią rodziny najlepiej wychodzi się na zdjęciach, najlepiej sprzed kilkunastu lat i niewywołanych, byle nie wracać do nich pamięcią - mógł z nią solidaryzować; choć powinien być wdzięczny staruszkowi za bogactwa, tak bliżej mu do żywienia nienawiści wobec jego osoby. - Ponieważ są narzuconą odgórnie znajomością, zaskakująco często z, za przeproszeniem, wrzodami na dupie. Pozostałe relacje są następstwem naszych wyborów życiowych, a te skrajne efektem tego jak rozgrywamy daną relację- podsumował. Gdyby mógł poodcinać rodzinne kupony, nożyczki poszłyby w ruch, w niektórych wypadkach. O ironio, im był starszy tym bardziej doceniał zjawisko adopcji; niezależnie od kontekstu.

@Natsume Saori

Natsume Saori

Natsume Saori
Liczba postów : 26
- Zastanawia mnie, że niektórzy uważają za coś złego gdy ktoś nie miał ciężko w życiu, że miał wygodnie, że urodził się w bogatej rodzinie. Jakby tylko Ci, którzy doznali trudów życia mogli się wypowiadać na jakikolwiek temat. – zresztą czemu od razu zakładano, że nawet jeżeli ktoś urodził się w bogactwie, to nie mógł doświadczyć okrucieństwa, smutku czy cierpienia. Pieniądze zdecydowanie były pomocne, ale nie zapewniały wszystkiego. Chociaż dawały szeroko pojęte bezpieczeństwo, dobrobyt i zapewniały przyjemności, to wciąż w rodzinie mogło brakować miłości, bliskości, ciepła, uwagi czy czegokolwiek innego, bo zastępowało się to gotówką czy kartą kredytową, pozostawiając dziecko samemu sobie.
- Życie samo w sobie potrafi być jak ciemna strona biznesu. Nie bez przyczyny mówi się, że przetrwają najsilniejsi. Dopiero od niedawna państwa wprowadzają systemy ochrony najsłabszych tym samym zaburzając naturalny porządek. W naturze nikt nie pilnuje, by myszy bezpiecznie przeżyły jak najdłużej, gdy obok nich żyje myszołów. Nikt nie zastanawia się nad losem antylopy czy innych zwierząt, na które polują drapieżniki. Nie wiem czy to dobrze, czy nie. Tak sobie myślę na głos. – aż za dobrze wiedziała, że w życiu trzeba byś silnym i cały czas się pilnować. Bycie przezornym się opłacało i to w wielu aspektach, właściwie nigdy nie żałowała, że miała kilka planów na każdą z okazji.
- Ludzie tyle żyją już na świecie i nadal nie potrafią się otrząsnąć z rodzinnych powiązań, które wciąż i wciąż nas krępują. Jesteśmy tak inteligentni, a jednak ciągle czegoś nam brakuje, gdy chodzi o najprostsze sprawy. – odebrała szkicownik od mężczyzny. - Dobrze, jeżeli akceptujesz tatuaż, to zaczynamy? Czy wolałbyś się umówić na inny termin? Dzisiaj mogłabym zostać do...właściwie do późnego wieczora, choćby i dwudziestej trzeciej. Zależy ile masz czasu i jak będziesz znosił ból. – zamyśliła się wyraźnie usiłując przywołać w pamięci swój kalendarz. Raczej nie miała nic pilnego dnia następnego, a i większość wizyt umawiała raczej na godziny popołudniowe, tak by jej klienci mogli na spokojnie skończyć pracę i pojawić się dopiero po niej.
Wstała, by przejść do małego biurka obok którego znajdowała się komoda. Poszperała w meblu w poszukiwaniu odpowiednich papierów, dopiero z plikiem kilku dokumentów wróciła do mężczyzny.
- Najpierw zgody i zaliczka. – podsunęła mu pod nos umowę, na której nakreśliła uprzednio wielkość tatuażu, przewidywany czas wykonania, pełną kwotę i zaliczkę. - Może być gotówką, może być przelewem. Tutaj jest numer konta. Do tego umowa na całość i regulamin do szczegółowego wglądu, i podpisania na koniec. Jak wszystko będzie gotowe, to zapraszam obok. Chyba, że będziesz miał wątpliwości, to śmiało pytaj. – zostawiła go z papierami, by mógł wszystko na spokojnie przeczytać, sama natomiast ponownie wstała, by udać się do pomieszczenia obok, w którym znajdował się cały sprzęt.

@Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
- Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Powierzchowna znajomość warunków bytu mniej lub bardziej majętnych zawsze prowadziła do wyciągania przedwczesnych i błędnych wniosków. Z resztą idealizowanie tego co miało rzekomo lepsze grono jest elementem ludzkiej natury - odparł, gdyż i sam zapewne tkwił w tym poglądzie. W końcu często marudził na ojca i wiele elementów pobocznych, głównie biznesowych, które z się z nim wiążą. Ileż to razy powtarzał: gdybym tylko nie był z nim spokrewniony. Tylko coś rzadziej dopowiadał inny głosik: nie miałbyś luksusowego auta, obecnego wykształcenia i zajebistego apartamentu w lepszej dzielnicy Paryża. Zapewne wcale by nie rezydował we Francji, zwłaszcza jako obywatel. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
- Zaskakująco sporo z nas odparłoby, dawniej było lepiej. Szkoda, że nie biorą pod uwagę jednego, szansa na znalezienie się w uprzywilejowanym gronie, o którym uczą najwięcej, byłaby mizerna. Dobrze czyta się o chociażby podbojach Napoleona lub II wojnie światowej, do momentu w którym maszerowałoby się w tamtejszych armiach jako mięso armatnie - odparł, dobierając jako przykłady te skrajniejsze. Walki z dala od Europy i podczas marszu na Moskwę za rzekomego francuskiego kurdupla - a przecież miał średnią z tamtego okresu - lub najkrwawszy konflikt w relatywnie znanej im historii spełniały warunki piekła dla szeregowców. - Co bardziej rozgarnięci przynajmniej wybraliby czasy z prawami pracownika - dopowiedział z lekkim uśmiechem. Nie spędzanie 2/3 dnia w zakładzie oraz zakaz harowania dla dzieci to akurat dobre innowacje.
- Spójrz na to optymistycznie, większość mocno odeszła od aranżowanych małżeństw i handlu dziewictwem za sojusze - przynajmniej z jego perspektywy, to był akurat ten pozytywniejszy akcent mało optymistycznej pogawędki o ludzkiej naturze. W końcu to rasa która posłała w kosmos załogę dysponując mocą obliczeniową odpowiadającą dzisiejszym kalkulatorom. Co robią z czymś dalece bardziej zaawansowanym? Próbują wmawiać, że nie da się określić płci dziecka po narodzinach oraz konkurują o Nagrodę Darwina na tik-toku.
W przeciwieństwie do wielu innych, zapoznał się z umową bardziej niż szukając słów kluczy. Wolał uniknąć darowania organów jeszcze za życia oraz przymusu zakupu WinRara, szanujmy się! Ostatecznie podpisał i zaraz wyciągnął telefon, posyłając zaliczkę. Co możesz zrobić jutro, zrób dziś; chyba że to praca, zrób dziś i zgłoś gotowość na dwie godziny przed deadline'm. Pracuj mądrze, nie ciężko.
- Wspomniałem, że panicznie boję się igieł i wszystkiego co je przypomina? A także mdleję na aromat i widok krwi? - zażartował, wręczając kobiecie stosiwo papierów, zaraz po tym jak przeszedł do wskazanego wcześniej pomieszczenia. I jedyne co mu pozostało to czekać na dalsze instrukcje; odgrywając rolę płótna na którym zaraz spocznie odpowiednik pędzla i farb.

@Natsume Saori

Natsume Saori

Natsume Saori
Liczba postów : 26
Jedynie lekko westchnęła kręcąc głową na to: „Spójrz na to optymistycznie, większość mocno odeszła od aranżowanych małżeństw i handlu dziewictwem za sojusze.” popierała rozwój cywilizacji, która coraz bardziej dbała o ludzi i ich jako taki dobrostan. Aranżowane małżeństwa były koszmarem minionej epoki, ale choćby w Indiach wciąż cieszyły się ogromną popularnością, gdyż uznawano je za wyjątkową i bardzo chcianą część ich kultury. Ją natomiast przechodziły aż ciarki na myśl o tym jak wyglądało jej życie dzięki patriarchatowi, umniejszaniu kobiecie i traktowaniu jej jako własność mężczyzny czy to ojca, brata czy też męża. Nie miało to znaczenia, wciąż pozostawała mniej istotnym bytem przekazywanym pomiędzy męskimi rękoma, bez własnego zdania.
- Tak, zdecydowanie lepiej nam bez tego. – przytaknęła nim zniknęła w drugim pomieszczeniu.
Gardzisz tym systemem, a jednak sama uganiasz się za swoim mężem z poprzedniego życia. Przyjrzała się sobie w lustrze zastanawiając się dlaczego potrafiła być taką hipokrytką. A jednak to nie on mnie zmusił do małżeństwa i nigdy nie traktował mnie jak swojej własności. Właściwie w ogóle mnie nie traktował, jakbym nie istniała. Teraz i tak nie miało to najmniejszego znaczenia, nawet po ich pożałuj się boże konfrontacji, która ani nie sprawiła jej przyjemności, ani nie odepchnęła od niego z niechęcią. Nie wiedziała co dalej z tym chciała zrobić.
Lekko się skłoniła w podziękowaniu za dokumenty, szybko je przejrzała, by sprawdzić czy wszędzie widnieje podpis we wskazanym miejscu, było to bardzo ważne, a Saori była po prostu skrupulatną osobą. Lubiła porządek, dlatego na samą myśl, że Osamu jeszcze żyje niemal dostała zawału, choć nie miałby on najmniejszego znaczenia przy jej obecnym stanie.
Uniosła lekko brew na ten szalenie fascynujący i zabawny żart, który słyszała tyle raz, że jedyne na co miała ochotę, to przewrócić oczami, ale z uprzejmości wyciągnęła igłę, ukłuła się w palec i przysunęła go tuż przed oczy swojego klienta. Była w bardzo nieprzyjemnym nastroju przez te wszystkie rozważania, więc jeżeli zaraz jej wyłoży się jak długi na podłodze i przypadkiem uszkodzi sobie głowę, to nawet nie będzie jej go szkoda.
- Bardzo proszę sobie oszczędzić takich żartów, podchodzę poważnie do swojej pracy i prosiłabym o choć odrobinę szacunku. – powiedziała tonem, którego Mikhail nie miał jeszcze przyjemności usłyszeć, a pobrzmiewała w nim prawdziwa samurajska stal i zaciętość. - Strach, fobie czy wrażliwość na krew to nie są rzeczy błahe, to naprawdę poważne przypadłości, z którymi ludzie zmagają się całe życie. Potrafię temu zaradzić tak by klienci czuli się komfortowo w moim studiu, ale jeżeli dla Ciebie jest to tylko temat do żartów... – nie skończyła, ale prawdziwa groźba wywalenia go na zbity pysk zawisła w powietrzu. Była jednak na to zbyt miła, więc wreszcie uśmiechnęła się prawie uprzejmie oczekując na jego reakcję. Oh, bardzo była ciekawa jak z tego wybrnie tak by nie chciała go faktycznie wyprowadzić za ucho jak niegrzeczne dziecko.

@Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky

Mikhail N. Petrovsky
Liczba postów : 19
Delikatnie mówiąc, nie zazdrościł tego zjawiska kobietom, zwłaszcza w dawnych czasach. Wszystko przecież rozbijało się o dwie rzeczy: przyklepanie intratnej umowy oraz podwójne standardy. Te drugie wyglądały bardzo prosto, przed i po spełnieniu swego mężowskiego obowiązku, wacpan mógł hulać na prawo i lewo, w większości przypadków bez większych konsekwencji. Dama za to, to ci dopiero skandal, porównywalny ze strąceniem gniazda szerszeni. Jednak nie zazdrościć a współczuć to dwie różne sprawy i to akurat u niego nie występowało; w końcu jeśli płakać z tego powodu to i każdego innego nieszczęścia. Nie jego rolą reformować rejony świata z którymi nie miał najmniejszej styczności; nawet z perspektywy biznesowej nie uchodziły za niezbędne, póki Europa i Chiny miały się dobrze.
Cóż mógł rzec, to co zabawne dla jednego nie musiało być tym wcale dla innego. Nie miał w gronie bliższych znajomych tatuażystów, a co dopiero tych zajmujących się tebori. Na ukłucie nijak nie zareagował, jeśli nie liczyć odruchu palca w momencie jego dziabnięcia. Kłamczuch na podłodze nie wylądował; nie stając się nieporęcznym z racji gabarytów dywanikiem.
- W takim razie przyjmij moje przeprosiny. Najwidoczniej zapomniałem o tym, iż nie wszyscy podzielają dyskusyjne poczucie humoru, którym notorycznie posługuje się i zaraża część swych pacjentów mój lekarz - odparł z kajającym się, zwłaszcza na pierwszym zdaniu, tonie. Cóż mógł poradzić, że facet sam w sobie był ekscentrykiem, o dentystce rzucającej wzmianki o rwaniu i kanałówkach nie wspominając; bo tak się kobiecie rzuciły w oczy defekty podczas zwykłego usuwania kamienia! A może to tylko ruska mentalność, która sama w sobie bywa często tak dziwnym mixem europejskiej i azjatyckiej, że ostatecznie nijak nie pasuje do obydwu tych regionów? I dla formalności, Pigułek był z pochodzenia Rosjaninem pracującym we Francji, zaś pani stomatolog widocznie miała charakter z tym kompatybilny.
Uzasadnienie dobre albo kiepskie, tym się nie przejmował, bo przynajmniej było prawdziwe. U oligarchów i ich szczeniaków rzadkość. Wybrnął?

@Natsume Saori

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach