Grzybkowa Polana - Tahira&Silvan

4 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
First topic message reminder :

Musiał przyznać, że im więcej czasu upływało, tym naprawdę bawił się coraz lepiej. Może i nie wszystkie zaplanowane atrakcjs przypadły mu do gustu, jak na przykład parkiet szachowy, bo nie dość, że musiałby tańczyć, to jeszcze ryzykowałby, że tańczyłby do muzyki, która raczej nie mieściła się w jego muzycznych preferencjach, jak chociażby, ta którą ostatnio torturowała go młodsza siostra jubilatki, dlatego też większość czasu spędził w o innych częściach urodzinowej strefy szaleństw Tahiry, rozmawiając z innymi gośćmi, grając w krykieta i uważnie sprawdzając, czy przy słodyczach nie ma karteczek z dziwnymi instrukcjami. No dobrze. Może polecenie na ostatniej babeczce, które kazało mu najpierw spróbować czymś żonglować, po prostu zignorował, ale przecież nikt nie musiał o tym wiedzieć.
Ze wszystkich sal chyba zdecydowanie najbardziej przypadła, ta do której właśnie wchodził. Na wejściu od razu otoczył go dym i przyjazna dla ucha, w odróżnieniu od chociażby takiego Rammsteina, spokojna muzyka. W oświetlonej neonami ciemności od razu dostrzegł Tahirę. Nie planował jej szukać, ale widząc ją otoczoną świecącymi grzybami od razu uśmiechnął się i ruszył w jej stronę. 
- To też część krajobrazu z twojej głowy? - zagadnął wesoło w nawiązaniu do ich poprzedniej rozmowy przy stole, po czym obrzucił wampirzycę wesołym spojrzeniem. - Dalej bawisz się dobrze? - w końcu 200-setne urodziny miało się tylko raz i szkoda bo było zmarnować je na słabą imprezę. Miał jednak wrażenie, że wampirzyca nie mogła się skarżyć na nudę. Liczył tylko, że i prezent udało mu się wymyślić adekwatny do tej okazji. Właściwie to na swój pomysł wwpadł krótko po tamtym pamiętnym, lub właśnie nie skoro dalej nie wiedział, chociażby jak znaleźli się pod stołem, spotkaniu w leśniczówce, gdy Tahira zasugerował projekt krawej bombonierki. Dlatego też dzisiaj wręczył jej duże pudełko, z motywem Alicji w Krainie Czarów, tak by było tematycznie, w którym po otworzeniu, ukazywały się niewielkie anatomicznie poprawne serca wypełnione różnymi rodzajami specjalnie doprawionej krwi, chociaż pamiętając, który synthmix smakował jej najbardziej, Silvan zadbał o to, by tego o smaku whisky było nieco więcej niż pozostałych.

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak rozmawiał z Constanzą, opowiadając jej z poruszeniem, rozbawiony trochę, trochę zdegustowany, zdecydowanie rozchichotany, ale z innego powodu, o sytuacji Egona i Rady, o rachunku od Seleny za gabinet, co wyjątkowo go teraz bawiło. Później już nie będzie, ale to inna sprawa. Dzięki magicznym ziółkom z fajki Sahak miał dużo lepszy humor niż zazwyczaj czy raczej, uzewnętrzniał się jego wewnętrzny nastrój, który zwykle się nie ujawniał. Spojrzał na zegarek, który wrócił na jego dewizkę, poszukał wzrokiem córki, dochodziła bowiem północ i miała zacząć się rozróba. Zauważył ją z Silvanem. Powiedział coś swojej towarzyszce na ucho, a później podszedł do dramatycznej pary.
Wszystko w porządku? — zapytał. Jego prawy policzek był pokryty fluorescencyjnymi serduszkami, jakby ktoś napadł go pieczątkami, jakie daje się w klubach nocnych, potwierdzając zapłacenie wejściówki. Przykucnął przy dwójce. — Tahira, dasz radę się pozbierać?
Może brzmiało to sucho, ale liczył, że twardy ton przywróci Tahirze rezon w narkotycznej wizji. Wyciągnął z kieszeni poszetkę, bawełnianą chusteczkę, aby córka miała czym wytrzeć twarz. Podał chusteczkę Silvanowi, licząc, że to jej pomoże.

_________________
So, take me back to Constantinople

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
W obecnym stanie nie za bardzo potrafił zrozumieć, co się działo, czemu Tahira zaczęła płakać, ani co zrobić, by ją pocieszyć. Siedział więc tak na podłodze, nieporadnie klepiąc ją po plecach, licząc że  to w jakiś magiczny sposób jej pomoże. 
Dlatego też poczuł ulgę, gdy usłyszał obok siebie głos Sahaka, który wydawał się być w tym momencie bardziej trzeźwy od niego, co było dość zabawne, bo przecież jeszcze niedawno sytuacja była zupełnie inna. 
Spojrzał na wampira, a jego wzrok zamiast na oczach mężczyzny, zatrzymał się na sercu na jego twarzy, które jawiło mu się jako naprawdę fascynującą ozdoba na tle tych wszystkich rozlanych plam, które dalej pokrywały cały świat. Skrzywił się nieznacznie, myśląc o tym jakie to strasznie irytujące, że wszystkie kolory wirowały, a to serce jak na złość nie chciało się rozpuścić. 
- Nie wiem - powiedział w końcu, próbując pozbierać myśli. Oderwał spojrzenie od pieczątki na policzku i, gdy zorientował się, że wciąż ją obejmuje, nieco odsunął się od Tahiry, chcąc jej dać więcej przestrzeni. - To chyba ten tort. Wiedziałeś, że to nie zwykłe ciasto? - dodał po chwili zastanowienia. Zastanawiał się, czy wampirzyca widziała to samo, co on, a jeśli tak to czemu ten widok wprawił ją w taki nastrój.
Gdy Sahak wyjął poszetkę, Silvan po cichu liczył, że przyjaciel zamierza rozmazać sobie fluorescencyjny kształt na skórze, tak by pasował to do jego wizji, ale ku jego rozczarowaniu, tamten jedynie podał mu przedmiot do ręki. Zmarszczył brwi, przez chwilę nie rozumiejąc, co miał z nim zrobić, aż wreszcie załapał i podał, już drugą, bo przecież oddał jej też tę należącą do niego, chusteczkę Tahirze.
Przejechał dłonią po twarzy. Roztrzęsienie przyjaciółki, a także stanowczy głos Sahaka, sprawiały, że przyjemny stan, w którym się znalazł, powoli przestawał mu się podobać. Chciałby zrobić więcej w tej sytuacji, bez bycia rozpraszany tym, że każdy zgromadzony na sali miał n twarzy kalejdoskop pejzaży. 
- Mogę ci jakoś pomóc? - spytał patrząc na Tahirę, chociaż pytanie kierował do ich obojga.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Pośród morskich fal, gwieździsty łowca wyciągnął ją i otulił swoją mgławicą, odrywając ją od przeszłości. Lecz ta rychło przybyła domagać się swoich praw. Bezkresna ciemność gasząca gwiazdy i wszelki blask, choćby najdrobniejszą iskrę, najmniejsze pojedyncze mignięcie brokatu... Ciemność i śmierć, niebyt, za którym tęskniła bezsennymi dniami i którego lękała się najbardziej. Akolitka i heretyk w jednej osobie, wierny wyznawca i obrazoburca. Nikły kwiaty i mech, nikła woń leśnego poszycia i wżerająca się w nozdrza oceaniczna sól. Nikł też gwieździsty obrońca, zbyt słaby, by ją ochronić.

Gdy tylko się zaczął odsuwać, nie pozwoliła mu na to, ostatnim zrywem przeciwstawiającym się bierności, wczepiając się w niego. Nie to, żeby miała jakąkolwiek nadzieję ratunku, chciała jednak wydłużyć ten czas, wydłużyć chłód uścisku gwieździstych pasów, które lada moment miały zgasnąć na zawsze.

Już nigdy nie zobaczę słońca...

- przeszło jej przez myśl. To właśnie była jej myśl w małej ciasnej piwniczce, przy pojedynczej świecy. Tego chciała, wtedy, te dwieście lat temu. Była gotowa, była wybrana, była jedyna i wyjątkowa, osadzona w sercu jego istnienia. W sercu ciemności dławiącej światło. Przyjdzie kielich, przyjdzie śmierć, przyjdzie przebudzenie. A potem niekończący się wieczny głód.

Mrok z mroku, krew z krwi. Jej oddech uspokajał się, chwyt na kamizelce Silvana słabł, aż w końcu ustąpił w ogóle. Do uszu wizjonerki dobiegł gong, który obwieszczał wszystkim gościom północ. Spojrzała na swoje ręce, które były pokryte czernią, łudząco podobnie jak wtedy w galerii przed kilkoma tygodniami. Tym razem jednak to nie była farba, tylko noc, nieskończona i mroczna, oblepiająca nie tylko dłonie, ale i łokcie, ramiona, nogi. Zlepiająca się z jestestwem Tahiry do cna.

– Fiat mihi secundum verbum tuum... – kolejna maska odsunięta na bok. Wyciągnęła rękę do swego przeznaczenia, by poprowadziło ją ku wieczności.


ZT x3



_________________

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach